Miserere z jaskółki
Możliwy jest jednak w dużej sali Filharmonii Narodowej koncert muzyki dawnej z pełnią brzmienia i nastrojem. Brzmienie – dzięki specyficznej barwie głosów zespołu The Tallis Scholars, do nastroju przyczyniło się przygaszenie światła.
Ktoś ze znajomych, już nie pamiętam kto, parę dni temu na moje oświadczenie, że wybieram się na koncert The Tallis Scholars, wykrzyknął: jak to, przecież oni już nie istnieją! Oczywiście ten ktoś w sposób widoczny nie śledzi tego, co dzieje się na tym rynku, ponieważ zespół ma się jak najlepiej, wręcz wydał ostatnio nową płytę (nawet nie wymienioną jeszcze w brytyjskiej Wiki). Kolejną z kilkudziesięciu. Znajomemu ewidentnie pomyliło się z The Hilliard Ensemble, który rozwiązał się z końcem zeszłego roku, a powstał rok później od Scholarsów. Oba więc zespoły to już klasyka wokalnego wykonawstwa muzyki dawnej (ale i współczesnej). Kiedy Peter Phillips zakładał Scholarsów w 1973 r., miał zaledwie 20 lat i sam był jeszcze studentem. Dziś więc nie jest jeszcze starszym panem, ale panem w sile wieku; skład zespołu zmieniał się oczywiście wielokrotnie przez te czterdzieści parę lat. Zmieniała się też estetyka brzmienia.
Te zespoły były swego czasu źródłem pewnej rewolucji w wykonywaniu muzyki dawnej (Hilliardzi – od średniowiecza począwszy, Scholarsi – od renesansu). Właśnie estetyka brzmienia zachwycała. Popularne dotąd dziewiętnastowieczne z ducha zespoły chóralne przydawały solidności i ciężkości; w wykonawstwie tych zespołów pojawiła się lekkość, jasność, klarowność. Z autopsji pamiętam – w drugiej połowie lat 70. i w latach 80. byłam chórzystką – jakie to było objawienie. Tym bardziej, że nasz dyrygent w pewnym momencie zafascynował się właśnie renesansem angielskim, a my z nim. I trzeba powiedzieć, że taka właśnie estetyka do tego repertuaru bardziej pasuje. Tallisa, Byrda, Weelkesa, Morleya itp. nie da się śpiewać ciężko (choć i dziś są tacy, co potrafią…).
Później nadszedł czas odestetyzowywania śpiewu, poszukiwania jakiejś prawdy historycznej bardziej lub mniej imaginacyjnej. Wtedy te zespoły jakby trochę wyszły z mody. Owszem, wciąż miały duże grono wielbicieli, ale też wielu ortodoksów historyczności uważało, że taki estetyczny śpiew to już nie na czasie. Osobnym rozdziałem stały się wypady w stronę muzyki współczesnej, która dla tych zespołów była nowym obszarem eksploracji, a dla kompozytorów – szansą dotarcia do innej niż zwykle publiczności.
Napisała pod poprzednim wpisem nowa nowa, że „muzyka współczesna a cappella brzmiała bardzo renesansowo”. Brzmiała tak, bo była stylizacją. The Tallis Scholars wykonali w ramach swojego programu dwa takie krótkie utwory, wplecione w resztę. Jeden to Sainte-Chapelle Erica Whitacre’a, kompozycja, która powstała specjalnie na jubileusz 40-lecia zespołu, zainspirowana witrażami w słynnej paryskiej kaplicy; rozpoczyna się niemal cytatem z chorału gregoriańskiego, później rozwija się już wielogłosowo, spokojnie, z pełną świadomością, jakie brzmienie zespół może zaoferować. Arvo Pärt co prawda napisał Nunc dimittis dla innego zespołu, ale The Tallis Scholars stali się wspaniałymi jego wykonawcami. To utwór na skraju dawnego jego stylu tintinnabuli i prób wyjścia z niego. A wpływ muzyki średniowiecza i renesansu na twórczość estońskiego kompozytora jest znany.
Większość jednak wczorajszego programu stanowiły dzieła renesansowe. Znalazły się w programie dwa utwory patrona zespołu Thomasa Tallisa, Loquebantur variis linguis i Miserere nostri, oraz Williama Byrda Tribue, Domine, ale całość zdominowała pod względem rozmiarów muzyka włoska – pierwszą część niemal w całości wypełniła Missa Papae Marcelli Palestriny (ciekawe – dyrygent widać jest już przyzwyczajony do klaskania publiczności między częściami, bo odchodził na bok i kłaniał się), a drugą rozpoczął jeden z największych przebojów zespołu, wielokrotnie utrwalony: słynne Miserere Allegriego, to samo, które według legendy spisywał z pamięci małoletni Mozart. I tu mieliśmy pewną niespodziankę: z przodu estrady śpiewał jeden chór pięcioosobowy, z tyłu – jeden śpiewak wygłaszający kolejne wersety, a na „jaskółce” – drugi, czteroosobowy chór; jak wiadomo, oba chóry na przemian śpiewają refren, a w tym drugim pojawia się słynny wysoki dźwięk w sopranie. Pokonferowałam po koncercie z PMac, który w omówieniu napisał, że ten dźwięk to błąd kopisty – wydaje się on jednak logicznie wynikać z kontekstu. W istocie brak autentycznych źródeł, ponieważ utworu nie wolno było zapisywać, jesteśmy więc zdani na liczne opracowania z różnych epok. To, które wykonał wczoraj zespół, jest ponoć XIX-wieczne.
Przy takiej muzyce rzeczywiście można się oderwać od skrzeczących pospolitości tego świata. Przypomina, że jest jeszcze na świecie piękno.
Komentarze
Wywołany, czuję się w obowiązku skomentowania 🙂 (program FN siłą rzeczy nie pozwala na jakieś bardzo obszerne wywody) Sprawa jest dość niejasna i zagmatwana w związku z tym, że przez wiele dekad Miserere znano tylko z tego, co ktoś sobie spisał „z pamięci” najlepiej jak potrafił, a wykonania w Watykanie były z założenia b. różne, gdyż śpiewacy sporo improwizowali na kanwie dość wątłej ‚res facta’, która z kolei była najpewniej osiemnastowieczną przeróbką pierwowzoru Allegriego (i też zresztą miała parę wariantów). Ów w istocie niezwykle skromniutki schemat jego (?) pióra można zobaczyć tu:
http://www.ancientgroove.co.uk/freebies/Allegri_ORIGINAL.pdf
To taka „Gebrauchsmusik” i niewiele daje powodów do zachwytów nad (niewątpliwym, ale objawianym raczej gdzie indziej) talentem mistrza Allegriego, któremu zapewniła nieśmiertelność – to dopiero kastraci robili z tego „coś”!
Wysokie „c” zawdzięczamy zapewne Mendelssohnowi, który zapisał ze słuchu fragment Miserere w zupełnie innej wersji i tonacji, a potem ktoś omyłkowo (a może i z premedytacją) dokonał „ekstrapolacji” tej transkrypcji i wyszły mu owe niebiańskie wyżyny…
Trochę szczegółów na ten temat w tym, nieźle udokumentowanym artykule:
http://www.ancientgroove.co.uk/essays/sources.html
Tu zaś, kto ciekawy, znajdzie sobie przegląd „Z Miserere Allegriego przez wieki”: http://imslp.org/wiki/Miserere_%28Allegri,_Gregorio%29
I oburącz podpisuję się pod opiniami p. Doroty o koncercie! (Klaskanie po częściach mszy było, hm… dość osobliwe, ale przynajmniej pokazuje, że publiczność ma dobre wyczucie słowa „Amen” 😀 )
Pewnie chadzają do kościoła 😉
Dzięki za ciekawy wykład! 🙂
Tu jest wersja ktora slyszalem w CBC
http://www.classicfm.com/composers/mozart/guides/mozart-allegri-miserere/#8VW5mw5QgfeYOmD3.97
i wyjatek z wikipedii
[…] According to the popular story (backed up by family letters), the fourteen-year-old Mozart was visiting Rome, when he first heard the piece during the Wednesday service. Later that day, he wrote it down entirely from memory, returning to the Chapel that Friday to make minor corrections. Less than three months after hearing the song and transcribing it, Mozart had gained fame for the work and was summoned to Rome by Pope Clement XIV, only instead of excommunicating the boy, the Pope showered praises on him for his feat of musical genius and awarded him the Chivalric Order of the Golden Spur.[2] Some time during his travels, he met the British historian Charles Burney, who obtained the piece from him and took it to London, where it was published in 1771. The work was also transcribed by Felix Mendelssohn in 1831 and Franz Liszt, and various other 18th and 19th century sources survive. Since the lifting of the ban, Allegri’s Miserere has become one of the most popular a cappella choral works now performed. […]
https://en.wikipedia.org/wiki/Miserere_%28Allegri%29
No i tę wersję się najczęściej wykonuje. Z „niebiańskimi wyżynami” 😆
Dziękuję bardzo PK za ten wpis i za komentarz PMac. To cudowne ciągle się uczyć, a dzięki Państwu jest to możliwe na najwyższym, profesjonalnym poziomie. Muzyka renesansowa do tej pory była dla mnie w zasadzie obca. No, może z wyjątkiem ogólnego brzmienia. Jak każdy uczeń szkoły muzycznej I stopnia zaczęłam naukę od Baroku. A wcześniej tyle się ciekawego działo!
Nowa równa się nowa nowa tym razem 🙂
Slyszalam Miserere Allegriego w pieknym wykonaniu zespolu A Sei Voci, niestety juz rozwiazanego.
https://www.youtube.com/watch?v=IKam7bF3k9U
The Tallis Scholars
byli czestymi goscmi w Szwecji. Tym, ktorzy bede obchodzcic (juz wkrotce) bozonarodzeniowe swieta polecam „Christmas with the Tallis Scholars”, Naxos Sweden 2003. Sa tez wspaniale nagrania z kosciola Salle z Norfolku.
A i maja w swoim repertuarze Arvo Pärta (cfr koncert z Sankt Sebaldkirche, Nuernberg ) i CD hold temu kompozytorowi „Tintinnabuli”.
A Sei Voci – właśnie wspominaliśmy ten zespół wczoraj z poznańskim znajomym, który twierdził, że koniec zespołu nastąpił z powodu śmierci szefa, i to podczas koncertu. Chyba jednak nie tak – w nocie w Wiki taka informacja na pewno by była. A napisano, że zespół rozwiązał się z przyczyn ekonomicznych 🙁
Z A Sei Voci to informacja o tyle prawdziwa, że po przedwczesnej śmierci szefa zespołu http://www.lemonde.fr/disparitions/article/2006/08/23/bernard-fabre-garrus-chef-de-choeur-et-chanteur_805652_3382.html właściwie zakończyli działalność. Pozostał na zawsze miedzy innymi przepiękny cykl płyt z mszami Josquina.
„Le musicien s’apprêtait à diriger un concert”, czyli nie stało się to podczas koncertu, ale przed. A po jego śmierci jeszcze przez jakiś czas działali (choć płyt już nie nagrywali) i rozwiązali się oficjalnie dopiero w 2011 r.
http://www.courrierdelouest.fr/actualite/article_-A-Sei-Voci-la-fin-de-l-aventure-choletaise_33932-47_actualite.Htm
Zalogowałam się, żeby podziękować Pani za tą krótką rozmowę podczas przerwy w Filharmonii. Rozmawiałyśmy o Zimermanie.
Btw. Moi znajomi warowali wczoraj po wejściówkę i pani w kasie była niewzruszona. Przecież było trochę wolnych miejsc…Nie rozumiem dlaczego FN nie chce zarobić paru groszy.
@ dalek supreme – witam i też bardzo dziękuję za miłą rozmowę 🙂
Co do wejściówek… pewnie było za dużo wolnych miejsc, a wtedy trzeba sprzedać bilety. Prawdę mówiąc ja też tej polityki nie rozumiem. Chcą zarobić więcej, więc nie zarobią wcale?
Sprawdziłam gdzie TS będą grać w przyszłm roku. Między innymi Austin i Dallas w Texasie
Re 20:52 „wejsciowki – Prawdę mówiąc ja też tej polityki nie rozumiem.” W Toronto jest tak samo: liczba wejsciowek, zreszta dostepna tylko na niektore koncerty, jest mocno ograniczona. Kolejka ustawia sie spora, a bilet dostaje tylko kilkanascie pierwszych osob.
@Dorota Szwarcman 18:08
Czyli nie nakłamałem aż tak bardzo PK z tym zejściem Bernarde’a Fabre-Garrusa – stało się to w okolicznościach okołokoncertowych. Wielka to strata. Nigdy nie miałem okazji ich usłyszeć na żywo. I faktycznie cykl z Mszami Josquina jest bardzo wartościowy (mam cały), teraz Peter Phillips robi stopniowo to samo. Zwłaszcza porównanie par „Ave Maris Stella” i „De Beata Virginae” oraz „L’Homme Armee Sexti Toni” i „L’Homme Armee Super Voces Musicales” wypada bardzo ciekawie między A Sei Voci a Tallis Schollars.
Co do ich (A Sei Voci) spojrzenia na „Miserere” – też pokazali swego czasu coś ciekawego: https://www.youtube.com/watch?v=RuzgsWatoaI
Wracając do wczorajszego koncertu — stare nagranie Tallisów z 1980 ( https://www.youtube.com/watch?v=YDOENZediM8 ) pokazuje jak wiele w interpretacji zmienili od tamtego czasu.
I jeszcze jedna drobna poprawka do PK – z Poznania owszem z urodzenia, ale z zamieszkania od wielu już lat z Warszawy. 🙂
Ja jakoś ciągle kojarzę Pana z Poznaniem 🙂
Re Berkeley special 18 listopada o godz. 6:20 (poprzedni wpis) “Bardzo ciekawy Paderewski – ale dla mnie fortepian brzmi nieco dziwnie, metalicznie. Czy teraz Steinwaye stroi sie inaczej?”
Poniewaz nie wypowiedzial sie nikt z ekspertow, zaryzykuje.
1. Jakosc siezki dzwiekowej filmu byla pewnie niska. Poza tym dochodzi niewiadoma jakosc transferu z filmu na: magnetofon? cd? mp3? Same niewiadome.
2. Sporo nagran, nawet plytowych z tamtego okresu brzmi metalicznie. Czy taka byla charakterystyka mikrofonu, czy, wobec niskiej jakosci odtwarzaczy, wysokie tony byly podbijane?
3. Co do stroju fortepianu wczoraj i dzis – nic nie wiem.
W sumie odpowiedz (moja 😉 ) jest: nie wiem, ale rzeczywiscie brzmi metalicznie.
Pobutka urodzinowa No 1 – dla tych zaspanych – zwawa 🙂
Tommy Dorsey 110 https://www.youtube.com/watch?v=XgR0g6WKvgk
No 2 Ippolitow Iwanow – ale nie Szkice Kaukaskie 😉 https://www.youtube.com/watch?v=z8XSGy4bHfI
Dorsey???
A może ktoś zna big band z dwoma saksofonami w roli liderów? W późnych sześćdziesiątych Radio Zielona Góra miało audycję o 7:10 chyba, która zaczynała się kawałkiem w wykonaniu takiego big bandu.
Ja wiem, że to brzmi dość śmiesznie, ale rodzice wychodzili do pracy za dwadzieścia siódma, więc do wpół do ósmej miałem radio tylko dla siebie. Kiedyś kręcąc gałką to znalazłem i potem długo pilnowałem, żeby nie przegapić. Audycji właściwej niestety nie słuchałem. To mogła być niemiecka orkiestra. I tu szkoda, bo inaczej gdzieś u Woody Allena by się to wcześniej czy później objawiło, a tak – marne szanse….
Strój „a” podnosi się powolutku, acz nieubłaganie. Od HIPsterskiego 415 Hz dotarł do 440 i pnie się do góry.
Gdzieś przeczytałem, że wyższy strój daje jaśniejsze brzmienie, podobno dziś pożądane.
Wymogiem przesłuchań do pewnej orkiestry było nastrojenie instrumentu bodajże do 443 Hz.
A w Krakowie „rewolucja kulturalna”…
http://krakow.wyborcza.pl/krakow/1,44425,19209112,protesty-przeciw-odwolaniu-filipa-berkowicza-list-do-prezydenta.html
Pani Doroto, to niestety dopiero początek…
A tak z zupełnie innej beczki, to czy ktoś kiedykolwiek zrobił ranking filharmonii w Polsce pod względem jakości akustyki?
Nie przypominam sobie. Zresztą dopiero teraz, po otwarciu tych wszystkich nowych obiektów, należałoby chyba to zrobić.
ad FB – głos turby w komentarzach pod artykułem nie zostawia wielu złudzeń…
ad ranking – a jak taki ranking miałby wyglądać, jeśli łaska?
Chyba tylko jako subiektywny opis 🙂 Coś w rodzaju opisu smaku wina na degustacji…
Tu bardziej ogólnie:
http://www.theguardian.com/travel/2015/mar/05/10-worlds-best-concert-halls-berlin-boston-tokyo
Kurcze… Concertgeouw w Amsterdamie nie ma??
No rzeczywiście, brak Concertgebouw jest zaskakujący.
Krystian Zimerman, kiedy się go radziłam, czy lepiej przyjechać na jego recital w Amsterdamie, czy w Berlinie, odpowiedział mi, że Amsterdam lepszy ze względów akustycznych.
I nie tylko akustycznych 🙂 zawsze mi się podobało to że Concertgebouw przed koncertem i w przerwie serwowane są napoje tzn. kawa, herbata wino. Ponadto, trzy godziny przed i po koncercie można jeździć komunikacją miejską na bilet.
Fakt, bilety są drogie ale muzyka jest bardzo promowana no i nikomu nie przyjdzie do głowy żeby nie grać rosyjskich kompozytorów.
O tej komunikacji nie słyszałam 🙂 A napoje są sprzedawane chyba po prostu w bufetach.
Nie, nie… są darmowe 🙂
Wstyd się przyznać ale kiedyś trochę za dużo wypiłam przed koncertem Collegium Vocale z Ghent. No i było bardziej błogo niż byłoby normalnie…
No to zagaję ten polski ranking:
Sala Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy
No proszę, to się nie załapałam 😆 ale poza tym, co mnie czeka, niewiele wtedy miałam w głowie…
A Herreweghe już 18 grudnia w NOSPR!
Z Filharmonią Szczecińską znajomość odnowię jutro 🙂
Mógłby do Wawy przyjechać. Herreweghe.
gostek: to typ na no 1? Czy one of the best?
Nie, niekoniecznie. Po prostu pierwsza pozycja z „tradycyjnych” sal w Polsce, która przyszła mi do głowy.
@PK 10:12
W Krakowie rzeczywiście dużo się dzieje w kulturze 🙁 http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/212441.html
Następny pewnie będzie Teatr Polski we Wrocławiu ( tak pozazdrościliśmy Królewskiemu Miastu, że wyhodowaliśmy sobie nie tylko własny smog większy niż krakowski,ale i własnego kołtuna ). Za dwa dni Krucjata Różańcowa ma ruszyć na to siedlisko grzechu z taką chrześcijańską miłością do zbłąkanych widzów, że kamień na kamieniu nie zostanie…
Jakby ktoś chciał się przyłączyć : http://krucjatarozancowazaojczyzne.pl/
Dr Piotr Kozłowski z Katedry Akustyki i Multimediów w jednym z wywiadów powiedział ( o Nosprze) : W gazetach napisano o tym już chyba wszystko. Mnie, jako współtwórcy nie bardzo wypada o tym się wypowiadać. Po koncercie Krystian Zimerman powiedział mi „Dla mnie jest to najlepsza sala w Europie”, a profesor Penderecki, który siedział w tym samym sektorze, więc miał podobny odbiór, ocenił ją jako zdecydowanie najlepszą salę w Polsce. „
Ze specjalną dedykacją dla @dalek supreme 🙂
Zanim Herreweghe w końcu przyjedzie do Warszawy – chwila wspomnień z jego poprzedniego pobytu we Wrocławiu ( Akademia Bachowska,luty 2014) : https://www.youtube.com/watch?v=-8MOaJ5gfTU
Pamiętam,że wraz z kolegą (nieżyjącym już,niestety) siedzieliśmy na wielogodzinnej otwartej próbie jak zaczarowani,nie spuszczając wzroku z Maestra. To było fascynujące przeżycie,uczestniczenie w powstawaniu interpretacji było jak wtajemniczenie.Od czasu do czasu schodził na widownię albo odwracał się do słuchaczy,wśród których miał kilkoro asystentów – rzeczywistych i samozwańczych i sondował czy dobrze słychać, czy soliści właściwie ustawieni.Przepędzał ich zresztą po całej estradzie kilkakrotnie,żeby osiągnąć to,co zamierzał, nuta po nucie,słowo po słowie. Potem na koncercie niektórzy marudzili,że było zbyt nudno i za cicho 😉 ale z pewnością jest to jedna z tych interpretacji,którą zapamiętam na długo.
ew_ka dzięki za dedykację i piękny fragment. Ten amsterdamski koncert Collegium Vocale na którym byłam to były Psalmy Davida Heinricha Schutza. Pamiętam że H mówił do publicznosci,
oczywiscie po niderlandzku, nic nie rozumialam musialam, pytac ludzi obok o czym opowiada. Ale aurę ma taką samą jak Peter Phillips. Wtedy podczas Akademii Bachowskiej chyba Magda Łoś robiła z nim wywiad dla Radiowej Dwójki. bardzo ciepły człowiek z poczuciem humoru 🙂
Donosik z wczorajszego przedstawienia „Strasznego Dworu”: nie mam wprawdzie porównania, ale p. Strusińska za pulpitem dyrygenckim zdaje się być zmianą dużo na lepsze. „Druga” obsada bardzo przyzwoicie. No i dawało się, na ogół zrozumieć, o co chodzi.
Straszny Dwór z udziałem Paprockiego, Hiolskiego to było jedno z pierwszych przedstawień, jakie w życiu widziałam, tamte głosy i kreacje dźwięczą do dziś. Dykcja chóru – tragedia.
A inscenizacja – mama bazyliki zdecydowanie nie zaakceptowała braku kontuszy, choć spójność pomysłu i nieco lżejsze podejście do naszego narodowego dobra całkiem okazało się do przyjęcia, bazylika zaś bardzo dobrze odebrała całość (bazylika masy przysłowiowych kontuszów by nie zniosła). Naprawdę przyjemny wieczór. Tylko ten Kossak fatalny.
Kossak najgorszy z wszystkich Kossaków 🙁 Pogarszali się z pokolenia na pokolenie…
Wracając do spraw krakowskich, tak wygląda sprawca obecnego zamieszania:
http://www.radiokrakow.pl/rozmowy/andrzej-kulig-krakow-jest-zasciankowy/
@PK16:33 Kossak rzeczywiście koszmarny, ale za to ideologicznie suszny (jak mawiał kiedyś Kolega Kierownik 🙂 Jacek Fedorowicz ). Czy wiadomo,która ekipa pojawi się w dzisiejszej transmisji ?
I jeszcze miła wiadomość(zupełnie off-topic,bo z kroniki towarzyskiej) : W tym tygodniu we Wrocławiu Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna zawarli związek małżeński. Nowożeńcom życzymy wiele szczęścia pod każdą postacią 🙂
Już tu ktoś podawał. Wszystkiego najlepszego 🙂
Zgadzam się że druga obsada Strasznego Dworu (13.XI.) bardzo przyzwoita, a momentami doskonała. Pani Strusińska sprawiła jak najlepsze wrażenie, szczególnie w mazurze który został zagrany i zaśpiewany wręcz finezyjnie, ale z „przytupem”. Dopiero dzisiaj wybieram się na spektakl w obsadzie premierowej i nie mam najlepszych przeczuć.
Mam nadzieję na przyjemne zaskoczenie, ale….
Cos z innej beczki. Telefon w czasie koncertu jest obciachem. 👿 Mozna to przebic? Tak, przyjmujac telefon. 😈 Pytanie numer dwa: czy mozna przebic przyjecie telefonu?
Okazuje sie, ze tak. Ktos przyjal skypa w czasie koncertu i przy tym pokazal jeszcze wykonawce! . Rozsierdzony sasiad wyrwal telefon i ponoc go rozdeptal. Co bylo dalej nie wiadomo. 🙄
Chciałem sobie pooglądać te straszne dwory w internecie i niestety, oglądałem 500 Internal Server Error. Wszystko przetestowali, tylko nie przewidzieli tych cholernych użytkowników, że wlezą i będą chcieli coś zobaczyć. No cóż, sukces jednakowoż był, bo dyrektor od rana zapowiadał sukces przez radio. Na The Opera Platform jakoś chodziło, więc można. 🙄
Chodziło, owszem, ale były tam i inne pokusy, więc skoro tylko pojawiła się możność, to troszku niepatriotycznie przełączyłem się na Powder Her Face (z Brukseli, bo spektakl warszawski poznałem na żywca). 🙂
Burzliwa Pobutka No 1 R. Kollo (born René Kollodzieyski 🙄 ) 78
https://www.youtube.com/watch?v=Rb8GD11DN2g
Pobutka No 2 B. Hendricks
https://www.youtube.com/watch?v=sShLnkoHeiI
No więc wczoraj w TWON było lepiej niż oczekiwałem, ale potwierdziło się przypuszczenie że jednak bardziej wyrównana i w sumie lepsza jest „druga” obsada pod wodzą maestry Strusińskiej. We wczorajszym spektaklu klasą dla siebie był Rafał Siwek, a także miłym zaskoczeniem brawurowa, także aktorsko, Anna Borucka w partii Cześnikowej.
And now for something completely different:
http://wyborcza.pl/1,75478,19217867,jacek-kurski-wiceministrem-kultury-oglosil-to-prof-glinski.html?disableRedirects=true#MTstream
HAHAHHAHAHAAAHAHAHAHAAHA
Gostku,wiesz jaki los spotykał posłańców przynoszących takie wieści ?
Ło Matkoboskopisowsko i Dżizasie Świebodziński 🙁
Dramat
Nie przesadzajcie, „będzie powołany, na krótki czas […] do analizy struktury ministerialnej”
Mnie jednak najbardziej dobiła sprawa z Berkowiczem…
@Gostek 10:09
… czyli w tłumaczeniu z pisowskiego na powszechnie zrozumiałe – do zaorania wszystkiego,żeby na pobojowisku odbudować kulturę jedynie słuszną w formie i treści
@dalek supreme 9:58
Obawiam się,że Berkowicz to dopiero początek 🙁 Walec rewolucji jeszcze się nie rozpędził…
Rewolucja kulturalna? 👿
Zapowiedziano właśnie, że dziś o szóstej po południu w Dwójce wicepremier-minister zdradzić ma plany etc.
Rewolucja kulturalna? Oczywiście. PiS = prezesa kręci przede wszystkim kultura ( w wymiarze rewolucyjnym) i służby specjalne. Reszta (gospodarka, polityka zagraniczna, poszanowanie zasad demokracji) jest dla tego zakonu sprawią drugo i trzeciorzędną. Ale chyba nikt nie jest szczególnie zdziwiony? Choć ponoć część publicystów w Polsce jeszcze niedawno przekonywała, że to jest już „inny PiS” a prezes „wiele się nauczył” (cokolwiek to znaczy).
Oj tak, wiele się nauczył. A ci publicyści też zapewne wyjdą na swoje…
gostku
gdzieś mi się obiło, że podczas ostatniego KCh obowiązywał strój 442 Hz.
Niezauważalnie wyżej od konwencyjnego standardu a z pewnością trochę jaśniejsze brzmienie.
Dokąd można z tym podwyższaniem dojechać – nie wiem – to zależy od konstrukcji instrumentów.
W instrumentach nieprzestrajalnych (typu organy np.) strój w epoce baroku był dużo wyższy (aż do pół tonu).
Wyższy dźwięk = krótsza piszczałka = oszczędność cyny, ołowiu a niekiedy i srebra
Dzien dobry…
To brzmi jak kiepski dowcip (mowie o ministerstwie kultury bez kultury), wiec nawet smiac sie juz nie chce…
Co do Berkowicza, to akurat ta sprawa z nowa wladzuchna nie ma wiele wspolnego. Ten gosciu, co go odwoluje, zostal powolany na miejsce Magdy Sroki, kiedy odeszla do PISF. To kolejny „genialny” pomysl Majchrowskiego po Tajsterze
Pozdrawiam z Poznania, po drodze do Szczecina.
No to ja z grubej rury: 😉
http://www.piano-tuners.org/history/pitch.html
https://www.piano-tuners.org/history/history_1.html
http://drjazz.ca/musicians/pitchhistory.html
Ale to wszystko, niezaleznie jak jest ciekawe, nie tlumaczy metalicznego dzwieku: podbicia pewnych harmonicznych, stlumienia innych. Europejskie nagrania z tego okresu brzmia inaczej, lepiej. 😯 Sluchalem niedawno plyt RCA z lat 45 – 50: wszystkie brzmia metalicznie. DGG z tego okresu brzmi zdecydowanie lepiej.
PS Poniewaz swojego rodzaju powrot do atmosfery czasow socrealizmu – do przepisow jak nalezy malowac, komponowac i pisac wzbudza w czytelnikach blogu mieszkajacych w Polsce znacznie silniejsze emocje niz u mnie, z uwagi na slabsza znajomosc realiow nie bede tego komentowac, ale prosze mi wierzyc, ze do zachwytu jest mi daleko.
Wierzymy i zazdrościmy…
Już jestem w Szczecinie. Za parę godzinek do filharmonii 🙂
@Lesio2:
Stroj barokowych organow mogl sie roznic o caly ton jesli nie wiecej, zaleznie gdzie te organy sie znajdowaly i do jakich celow mialy sluzyc. Przykladowo, wielkie organy Silbermanna w Dreznie we Frauenkirche i Hofkirche byly strojone do 414 wzgl. 415 Hz podczas gdy barziej skromne wymiarami instrumenty tego samego tworcy, znajdowane w malych kosciolkach, byly strojone duzo wyzej. Znany mi dosc intymnie instrument w wiosce Dittersbach kolo Drezna jest strojony do 468 Hz.
Uklony, jrk
Już wiem, czym będzie się zajmował Jacek Kurski! Restrukturyzacją Centrum Polsko- Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. Zgadlibyście? To oficjalna wiadomość z ministerstwa.
Departamenty szkolnictwa artystycznego i instytucji narodowych będzie nadzorować Wanda Zwinogrodzka. Kiedyś pracowałyśmy razem w „Gazecie Wyborczej”. Dużo się zmieniło od tej pory…
Ktoś żartował że Hofman wróci. Jako prezes LOT-u.
Ad multos annos
________
wczoraj ukonczyl 90 lat prof. ZYGMUNT BAUMAN,
dobrego zdrowia do 120 lat , Szanownemu Jubilatowi
„Alez nie jest tak, ze ludzie sobie cudza muzyke zabieraja, kogos ja pozbawiajac czy chocby jej autorstwo sobie przypisujac, Oni jej tylko sluchaja. To nie jest wiec odebranie komus wlasnosci”
(Zygmunt Bauman, GW 14.04.2014)
Re jrk 20 listopada o godz. 17:26
Mam przed nosem plyte The Fitzwilliam Virginal Book (L’Oiseau Lyre – Florilegium series) z Hogwoodem w roli glownej. Gra na czterech instrumentach
1. Organy w Knole, Sevenoaks, Kent 1623, a1 455 Hz
2. Wirginal Thomas White, Londyn, 1642 a1 440 Hz
3. Klawesyn, wloski polowa XVI w a1 415 Hz
4. Szpinet, Marco Jadra – Wlochy 1568 349 Hz
Jest opis kazdego instrumentu, wraz z uzasadnieniem (?) strojenia. Opisy sa sazniste. Bede musial jeszcze raz to przestudiowac – doniose, jak znajde cos interesujacego.
Inna plyta Hogwooda grajacego na klawikordzie Hasa 1761 (CPE B) podaje a1 404 Hz.
Ja tam jestem nastrojona na okolice 440 Hz 😛 Przyzwyczajenie od dzieciństwa…
Dobry wieczór.
Ja ( jak zwykle) nie na temat. Ale nieczęsto zdarza się, żeby wybitny pianista zamiast z nut, grał z 9-ciu artykułów Frankfurter Allgemeine Zeitung. (Najbardziej podobały mi się grane notowania giełdowe 🙂 )
https://www.youtube.com/watch?v=pXQylFB5-KM