Duch lubelskiego wesela
Znakomite jest Wesele lubelskie Aleksandra Kościowa. Co więcej, zachwycają się nim współwykonawcy – Kronos Quartet.
Czy musiał to być aż tak rozbuchany projekt, tj. czy nie mógłby tego zagrać zamiast Kronosów któryś ze znakomitych polskich kwartetów? Mam nadzieję, że w przyszłości – tak. Ale tak się złożyło, że sprawa się urodziła w związku z tym zespołem. Pokrótce: Kronos Quartet wystąpił w Lublinie trzy lata temu, zresztą w warunkach dość paskudnych. Wieczorem wziął udział w potańcówce z udziałem zespołu Goście Weselni, a David Harrington zachwycił się wówczas polskimi basami. W efekcie otrzymał basy wykonane przez polskiego lutnika, a ponadto Aleksander Kościów (którego nagraniami zespół też się zachwycił) napisał specjalnie na celebrowany przez Kronosów festiwal urodzinowy Terry’ego Rileya utwór pt. Oberek dla Terry’ego Rileya, w którym mogą grać basy, ale też zwykła wiolonczela.
Tak że powiązania zespołu z kompozytorem i z polską muzyką ludową już były – z tą ostatnią przecież również przez kwartety Henryka Mikołaja Góreckiego. Harrington na pokoncertowym spotkaniu z publicznością potwierdził, że czuł ten związek. Czy będzie coś z tego dalej, np. nagranie? To się okaże po dalszych rozmowach. Jest też przecież jeszcze druga część wykonawców – sześć dziewczyn z Międzynarodowej Szkoły Muzyki Tradycyjnej śpiewających białym głosem pieśni ludowe z Lubelszczyzny, przygotowanych przez Jana Bernada. Kwartet też podkreślał, jak bardzo mu się podoba to brzmienie i zestawienie.
To może w końcu o samym utworze. Kompozytor otrzymał zbiór pieśni weselnych przechowywanych w Archiwum Etnolingwistycznym UMCS oraz swobodę działania – mógł je wykorzystać jakkolwiek. Postanowił jednak trzymać się weselnej chronologii, co nadało dziełu charakteru rytuału. Dziewczyny co jakiś czas wchodziły z kolejną pieśnią, mając też dodatkowe zadania perkusyjne (dzwony, wielki bęben cicho uderzany, małe dzwoneczki). W tle kwartet snuł swoją opowieść. Były momenty, owszem, kiedy stawał się swoistą kapelą weselną, grając tanecznie i rytmicznie; była też łagodniejsza muzyka repetycyjna, transowa, ale najwięcej było po prostu zadumy, powolnych, refleksyjnych wypowiedzi – taki rodzaj komentarza, echa przypominającego, że ten obrzęd w tej formie to już przeszłość. Trochę coś na kształt wywoływania duchów.
Można było autentycznie się wzruszyć. Utwór wart tak zacnej okazji, jaką jest 700-lecie Lublina.
Komentarze
P. Lewis byl w Toronto dwa razy – z recitalem mniej wiecej rok temu (Brahms, Schubert i Liszt), oraz dwa lata temu z L. Batiashvili (Beethoven, Schubert). To byl akurat 500 koncert w Koerner Hall i w zwiazku z tym byla mala gala :-D. Oba koncerty byly piekne – Lewis, jak malo kto, rozumie, ze Schuberta trzeba spiewac.
Poza tym przedwczoraj bylismy na Tosce (COC) – A. Pieczonka, Marcelo Puente (Cavaradossi) i Markus Marquardt (Scarpia). Nie wiem, ktory ze spiewakow jest znany w Polsce, ale wszyscy byli swietni. Rezyseria i scenografia byly tradycyjne, bez udziwnien (jak weryzm to weryzm – na koniec drugiego aktu poplynal dobry litr krwi 😉 ) – w sumie naprawde fajny wieczor.
https://www.youtube.com/watch?v=9InpxzA7WNM
Pobutka 13 V Gil Evans 105 Kanadyjczyk 😉 https://www.youtube.com/watch?v=HLzqjmoZZAc (Cleo Henry = Miles Davis and Gil Evans)
https://www.youtube.com/watch?v=iDjeXUxbvGI (arranged by Gil Evans)
PS W przyszlym sezonie w Arabelli bedzie spiewal T. Konieczny. 🙂
Pozdrowienia już z Katowic 🙂 4 godziny 40 minut, bezpośrednio i wygodnie. Dziś, mam nadzieję, wieczorkiem zlocik 😉
Pobutka 14 V S. Bechet 120 Trudno oprzec sie pokusie
https://www.youtube.com/watch?v=wMwckuWpxDs
Pamiętam tamten koncert Kronosów w strugach bębniącego deszczu. Fantastycznie się dostroili do pogody 😉 Tym bardziej żałuję, że tym razem nie byłam, pozostaje liczyć na nagranie.