Haracz, mecenat czy co?
Tym razem chcę poruszyć sprawę tylko pośrednio wiążącą się z muzyką, ale bardzo bezpośrednio z kulturą w ogóle, a najbardziej bezpośrednio z naszymi kieszeniami.
Ostatnio nowo wybrane władze – najpierw premier Tusk, potem Zbigniew Chlebowski – zapowiedziały likwidację abonamentu radiowo-telewizyjnego. Jego ściągalność jest i tak na poziomie 40 procent, a jest to, jak się wyraził szef klubu PO, niepotrzebna danina, dodatkowy podatek od posiadania radia czy telewizora. Jednak nie mówi o całkowitej likwidacji mediów publicznych, lecz o dotacji z budżetu państwa na programy misyjne. Tak z kilka milionów, wystarczy.
Władze Polskiego Radia przeraziły się ciężko. Prezes Czabański napisał list otwarty do premiera, a wczoraj zwołał konferencję prasową, na której po swojemu wygłaszał teksty co najmniej dziwne. Na przykład, że po wypowiedziach premiera i posła Chlebowskiego spodziewa się spadku ściągalności abonamentu i rozważy wtedy pozwanie rządu o odszkodowanie za te straty (kto miałby je płacić? Jak zwykle my…). Po przygwożdżeniu przez dziennikarzy przyznał, że takiego spadku wcale nie ma, na razie ostatnio ponoć był nawet wzrost.
Z jednym jednak, co prezes Czabański powiedział, nie sposób się nie zgodzić – że mówiąc o kilku milionach dotacji poseł Chlebowski nie wie, o czym mówi. Bo już samo utrzymanie NOSPR, która to orkiestra jako zespół narodowy jest współfinansowana zresztą przez ministerstwo kultury oraz przez władze Katowic, właśnie te kilka milionów ze strony radia kosztuje (obecnie 5,8; ministerstwo daje 6,2). Cały zaś budżet naszej ulubionej Dwójki, łącznie z NOSPR, wynosi – jak mówi dyrektor programu Krzysztof Zaleski – 49 mln zł. A programy misyjne, podkreślają, są we wszystkich czterech programach, a gdzie edukacja, a programy regionalme, gdzie ludzie robią np. wspaniałe słuchowiska i wygrywają różne tam Prix Italia i inne międzynarodowe nagrody itd. itp. To wszystko prawda, a Polskie Radio jest bardziej niż TVP uzależnione od abonamentu, bo finansowane jest w 70 proc. z niego, podczas gdy telewizja – zaledwie w 30 proc.
Wszystko prawda. Z drugiej strony jak można było w ostatnich latach nie czuć obrzydzenia, kiedy płaciło się abonament za godziny nienawiści wiadomo z kim, za poniewieranie ludźmi, za likwidację zasięgu Dwójki na całym wschodzie i większości południa Polski (władze radia twierdzą, że spadek zasięgu jest niewielki, ale w ogóle nie wspominają, że wymienili przy okazji nadajniki – tam, gdzie teoretycznie zasięg jest – na o wiele, wiele słabsze. A jakość dźwięku z Internetu pozostawia do życzenia, co jest nader istotne przy takim właśnie programie).
No i jak nie zauważać też, że są i tacy, co nie oglądają publicznej telewizji ani nie słuchają publicznego radia i nie chcą być mecenasami kultury? Liczyć na ich poczucie obywatelskości? Ale Polska to nie Wielka Brytania, a PR i TVP to nie BBC.
Konkluzji na razie nie ma. Jedno tylko pytanie: jak zrobić, by publiczne media były apolityczne, jaki mechanizm jest potrzebny, by to, co działo się przez ostatnie dwa lata, nie mogło się już powtórzyć? I jeszcze westchnięcie: a nie mówiłam, PO nie za bardzo ma pomysły na kulturę. Teraz trochę wycofują się z wcześniejszych wypowiedzi, ale konkretów wciąż nie ma. Liczę jednak na rozsądek ministra Zdrojewskiego.
PS. PAK-u, piękna „zima w listopadzie”, ptaszki, wiewióreczki itp., ale czy to znaczy, że dalej u Was taki śnieg? Żywotnie mnie to interesuje, bo znów jadę jutro do Katowic – na II etap i finał Konkursu im. Fitelberga. Może też uda mi się wpaść na koncert Il Giardino Armonico w piątek 🙂
Komentarze
Temat jest na tyle złozony, że poki nie znajdę więcej czasu, podzielę się jedynie moim podstawowymi założeniami:
1) wcale nie musi być tak, jak było dotychczas
2) istotne zmiany powinny byc wcześniej społecznie przedyskutowane
3) skoro abonament jest z założenia powiązany z „misją”, należy wskazać, (a) czym jest ta misja, (b) czy nie-misja ma być też finansowana z abonamentu.
Pani Doroto:
Zdjęcia są z niedzieli i z parku (w mieście, pod butami śnieg szybciej znika), ale zasadniczo taka pogoda się utrzymuje.
Co do abonamentu — rozumiem zmęczenie składką, jak też obrazem telewizji (bo głównie na telewizję zwraca się uwagę) — jako medium czysto komercyjnego, z silnym piętnem polityczności. Być może rozwiązaniem byłoby ‚pozbycie’ się (prywatyzacja) części kanałów — radiowych i telewizyjnych; a koncentracja ‚misyjności’ w pozostałych. (Zostawiam na boku sprawę żywotnie mnie interesującej żywotności NOSPR.)
Nawiasem mówiąc, czy Prezydent jest patronem jakiejś orkiestry w Polsce? Tak jak królowa w przypadku LSO? Niby nic, ale gest byłby znaczący.
W Krakowie II program PR publicznego jest słyszalny gorzej niż kiedyś Wolna Europa. Czyli nic oprócz szumów i trzasków. Program ten jest jedynym, który w tym zgiełku, bełkocie i kłamstwie może jeszcze być słuchany. NIe ma na to żdnego usprawiedliwienia, gdyż sąsiadujące na skali RM i RMF posidają moc potężną. Zdecydowałem wyrejestrować i nie płacić abonamentu. Sutuacja ta świadczy o uwiądzie wszelkiej działalności państwa w zakresie kultury.
A ja coś o sąsiadach Czechach. Przykre, ale o ile starsze pokolenie Czechów wspomina czasy dość powszechnego oglądania polskiej telewizji (mieszkałem niedaleko granicy), o tyle obecnie, między czeskimi a polskimi mediami istnieje przepaść – niestety na niekorzyść polskich. Nasza telewizja stoczyła się do poziomu czeskich komercyjnych, czeska zachowała charakter solidnej telewizji z 1 programem popularniejszym, a 2 zdecydowanie misyjnym. Podobnie z radiem – program 3 (nasza dwójka) słyszany jest wszędzie, co więcej, na UKF wśród różnych stacji od dominującego popu po religijne istnieje również kanał BBC oraz RFI i jadąc samochodem można sobie słuchać angielskiego czy francuskiego radia. Wyobrażam sobie co by się w Polsce działo gdyby zagraniczne radio ubiegało się w KRRiT o kanał.
A jeśli chodzi o abonament – zakładając, że nie ma w tej chwili gospodarstw domowych bez radia i telewizji wprowadzono… powszechny obowiązek płacenia abonamentu.
Nie wspomnę już o buncie telewizji przeciw ręcznemu sterowaniu przez polityków. Strajk zmusił do wycofania narzuconego kierownictwa (dziś w PE)
Powiem tylko, że w BBC trwa ostatnio ogromne cięcie kosztów (ok. 3,000 miejsc pracy, sprzedaż Television Centre, itd.)
Guardian dał miesiąc temu (18.10) tytuł ‚Day of reckoning for the BBC’
Ostatnio taki wstrząs miał miejsce zaledwie 2 lata temu, gdy program Value For Money wyciął czy ‚wy-outsourcingował’ prawie 6,000 miejsc.
Tego lata bardzo się ekscytowano nowymi cięciami… i słusznie – zagrożona jest poważnie m.in. jakość tak ważnych i ‚tradycyjnych’ programów jak Today w Radio BBC4 (odpowiednik polskiej Jedynki) czy Panorama, późny program newsowo-komentatorski dla ‚elit’…
Zmiany wydają się jednak nieuniknione ‚in a world of digital choice’… 🙁
P.S. Mówią, że ściągalność (sporego) abonamentu wynosi tu 80%…
Pani Doroto,
na poruszony przez Pania temat moglbym godzinami… Chce o sasiednim, niemieckim, podworku, ale problem zdaje sie byc podobny.
Audycje TV w publicznych mediach, co prawda politycznie neutralne, sa na takim poziomie, ze nikomu nie zycze, aby byly jedynym zrodlem poznawania swiata. Jako konsument nie mam najmniejszego wplywu na programy w rodzaju ‘Melodien fuer Milionen’, ‘Musikantenstadel’ czy ‘Kein schoener Land’ (muzyka ludowa w najbardziej kiczowatym wydaniu), ani na soapopery, ktore nie maja nic wspolnego ani z etstyka, ani z aktorstwem, ani z forma, ani z trescia, ani ze sztuka w ogole. Programy radiowe sa przerywane co kwadrans reklama, poza tym zajmuja sie, nawet jezeli powaznymi tematami, to tylko przelotnie. Na dodatek przeplatane sa gesto hihi, haha. Program czwarty, z muzyka klasyczna, odbiega od tego standardu. Co z tego, jezeli ma slaby nadajnik i slychac tylko chrypi drupi?
Zatem w mediach publicznych ogladam wiadomosci na ARD (15 min) moze dwa, trzy razy w tygodniu. A placic musze. Co miesiac ok. 17 Euro. Ucieczki nie ma. Wystarczy, za mam w domu telewizor. Nie musze nikomu udowadniac, ze ogladam rzadko i to tylko (z tym 15 min wyjatkiem) programy komercyjne, albo ze moj telewizor nie jest podlaczony. O to nikt nie pyta. Wystarczy, ze mam telewizor. Nawet jezeli stoi zepsuty w piwnicy. Musze placic.
Zgodze sie z teza, ze TV ma nie tylko spelniac zyczenia, ale tez je ksztaltowac. Byloby jej to zadanie wykonywac o wiele latwiej, gdyby nie byla zdana na ogladalnosc, lecz miala staly niezalezny budzet. Co z tego, jezeli w Niemczech nie potrafi go wykorzystac: programy komercyjne maja oferte o wiele bogatsza i na wyzszym poziomie? A przeciez utrzymuja sie wylacznie z reklamy. Podobnie jak Pani, w aspekcie politycznym, pytam: co zrobic, aby widz mial wiekszy wplyw na program, aby nie byl karmiony tanimi produkcjami ARD czy ZDF, czy kiczowatymi kowbojami o imieniu Helmut w programach psedoludowych?
Poniewaz w Niemczech nikt sobie takiego pytania zdaje nie zadawac, gdybym tylko mogl (aparat scigania ‘czarnych owiec’ jest rozbudowany i bardzo sprawny) zawiesilbym moje przelewy na publiczne Radio i Telewizje.
No, o Czabańskim to chyba i ja coś napiszę… W każdym razie odstawiłem radio do szafy, gdy mi Dwójka grać przestała.
A co do śniegu to to draństwo wciąż leży i mróz do tego – rano było -5. Tylko to bardziej na wschodzie, jak zawsze skaranie boskie, jak nie Czabański to zima w listopadzie…
bernardroland, z abonamentu w Niemczech utrzymuje sie kilka panstwowych telewizji, w tym SWR i BR, ktore miewaja niezle programy, a i w ARD i ZDF zdarzaja sie perelki. W Szwajcarii roczny abonament na radio i TV kosztuje 462 fr. (ponad 1000 zl) i tez wszyscy narzekaja na jakosc programu, zgrzytaja zebami i placa, bo sciagalnosc jest bardzo wysoka. I nikogo nie obchodzi, ze ogladasz programy innych stacji, lub wcale nie ogladasz, masz odbiornik i to wystarczy. Programy musza byc nadawane w 3 jezykach, a dla czwartego, ktorym wlada zaledwie 30 tys. osob tez codziennie produkuje sie kilka godzin! Ja chetnie ogladam ARTE, ktora ma budzet rzedu 360 mln euro, prawdopodobnie z dotacji (podatkow) panstw uczestniczacych w tym stowarzyszeniu europejskich telewizji. Telewizje prywatne maja tez bardzo nierowny poziom i trudno mowic o wyzszosci ich programow publicystycznych nad publicystyka w panstwowych, a juz w plytkiej rozrywce sa mistrzami! Gorsza sprawa, ze widzowie, majac do wyboru kilkanascie programow w tym samym jezyku, przedkladaja plytka rozrywke nad program kulturalny i co im zrobisz? O gustach nie bedziemy dyskutowac 🙂 Ja np. chetnie slucham radia szwajcarskiego, ktorego moj maz, rodowity Szwajcar, nie znosi i do sniadania slucha bawarskiego 😯 A gdy mial noge w gipsie, odkryl kanal Bahn TV nadajacy przez 24 godziny program o kolei na swiecie, glownie parowej i byl caly szczesliwy 🙂
To po kiego licha Wy telewizory trzymacie? 🙂
Przeczytałem tytuł i pomyślałem, że o abonamencie on mówi wszystko.
Kiedy działała tylko TVP mój abonament był mecenatem. Od kiedy TVP ściga się z prywatnymi – jest haraczem. Uważam, że to państwo powinno mi płacić za oglądanie tego okropnego kitu, wstawianego przez 24 godz/dobę.
Abonament to multiplikacja opłat już dawno wniesionych na rzecz autorów w formie opodatkowania nośników i odbiorników. Społeczeństwo wciąż przegrywa potyczki z państwem i dopóki nie wywalczymy, by liczono się z naszym zdaniem, państwo będzie robiło TV propagandę.
Nie akceptuję narzuconych opłat za posiadanie odbiornika, oczekuję, że moja gotowość odbioru jest coś warta: raz, że zapłaciłem za odbiornik (podatki) a dwa, że chcesz mnie wypełniać swoją treścią – płać! Inaczej idę sobie do tych, którzy bez łaski mi dają treści. Prywatne telewizje zarabiają to i państwowa może, tyle, że płaci za mnie reklamodawca. Edukacja i dbałość o kulturę jest psim obowiązkiem państwa utrzymywanego z moich opłat, a które ma wręcz nieograniczone możliwości zarobku i proszę mi nie imputować, że coś tam kosztuje – no jasne, że kosztuje! Jak ja nie zarobię, to państwo mi nie da – i odwrotnie, ja nie mam ochoty utrzymywać państwa, które tylko tytularnie jest moim a na każdym kroku pokazuje mi, jaki jestem malutki…
Póki to się nie zmieni, pokazuję gest Kozakiewicza: o!
bernardroland – czy niemieckie Klassik Radio jest prywatne czy publiczne? Włączałam w hotelu w Monachium i byłam przerażona poziomem. Nawet tam?!
W arte Polska także była zaangażowana za czasów, kiedy ludzie z gustem mieli coś do powiedzenia; nie wiem, czy jeszcze jest, bo o ile wiem, buractwu, które tę instytucję opanowało, nie opłacało to się. Nasza TVP Kultura jest OK, nie mam czasu oglądać telewizora, ale zdarza mi się.
Czy czyta to ktoś z Francji? Jak jest z Mezzo? To też program, który oglądam z upodobaniem, trochę mnie czasem wkurzają Sequences – zestawianie klipów najróżniejszego rodzaju, mydło i powidło. Ale to i tak oaza i cieszę się, że to mam. Czasem są transmisje świetnych spektakli operowych i baletowych. Dobry jazz, także folk.
Ciekawam, co foma jako prawnik jeszcze powie, jak się zastanowi. 🙂
Z tych czterech to ja odbieram tylko dwa i szczerze mówiąc specjalnej misyjności się tam doszukać nie mogę – może poza powtórką z rozrywki w Trójce. PIS postawił na masówkę i propagandę, a reszta potrzebna była tylko jako sankcja dla tamtych. Jeśli Dwójki, radia Bis czy i tv Kultura znaczna część ludzi nie może odbierać, to inwestowane w nie pieniądze są tylko inwestowaniem na pokaz, bo nic za tym nie idzie.
PS
te „cztery” to oczywiście programy PR
Zgadzam się. Ja tam bym zostawiła trzy programy wymienione przez Hoko i resztę sprywatyzowała 😀
O!! 😀
Pani Dorotko, niemieckie Klassik Radio to prywatna spolka akcyjna. Krytykowana jest za negatywny wplyw na programy muzyki „powaznej” w stacjach publicznych. Probowalam kiedys tego sluchac, bo jest w ofercie kabla radiowo-telewizyjnego, ale tego sie nie da sluchac na dluzsza mete 🙁 Zreszta jest inna oferta:
http://www.radioswissclassic.ch/
abonamentowa 🙂
Komunikat pogodowy:
Za oknem wciąż leży śnieg, choć dzisiaj pogoda zrobiła dużo, by go nie było. Jeszcze ze dwa takie dni a zniknie.
A Francję postaram się zapytać 😉
http://www.mezzo.tv/gb/aboutmezzo.php
Mezzo nalezy w 60 proc. do prywatnego Canal+ i 40 proc. do spolki France Television, kontrolowanej przez panstwo i utrzymywanej z abonamentu i reklam.
Z tego, co pamietam, to TVP byla dzielnym sponsorem (czytaj: co-producentem, a nawet glownym producentem) wielu filmow kinowych. Kiedy uczestniczylem w organizowaniu Festiwalu Filmu Polskiego w Montrealu, to wlasnie z dzialem miedzynarodowym TVP negocjowalo sie wynajem kopii filmow na festiwal. Plusem tej wspolpracy byl wysoki profesjonalizm ludzi z TVP oraz… ich chec do wspolpracy z nami, grupka napalencow, ktorz porwali sie na organizacje w miare powaznej imprezy, a wszystko „po godzinach”. Od TVP czuc bylo zainteresowanie nami. Potem jednak TVP przestala produkowac filmy, no i mila wspolpraca z ta instytucja skoczyla sie, bo nie bylo nad czym pracowac. Pozostali producenci prywatni, ale to juz historia z innej bajki.
Pisze o tym aby przypomniec, ze kiedys pieniadze, jakie placicie na abonament przeznaczane byly na wiele wiecej niz produkcja TV czy radio. Nie wiem, czy to dobrze, czy zle, ale z naszej strony bylismy zadowoleni majac jako partnera tak powazna instytucje. Mysle, ze swiat filmu rowniez nie grymasil na pieniadze, jakie mozna bylo dostac z telewizji. Zreszta, TVP to nie jest jedyna telewizja produkujaca dla kina. Najlepszym przykladem jest Canal+, ktorego logo figuruje na rozbiegowkach wielu filmow europejskich.
Tak czy śmak, telewizja publiczna wymaga finansowania. Jako instytucja publiczna, jest ona tak samo potrzebna jak celnicy czy kontrola przestrzeni powietrznej kraju, a wiec sam fakt jej finansowania nie powinien podlegac ani dyskusji, ani byc przedmiotem personalnych decyzji potencjalnych widzow. Jesli nie przez abonament, to przez podatki i budzet panstwa (jak to jest w Kanadzie ) oraz z reklam, ale wpada uzdrowic finanse RTV publicznej, a przede wszystkim odpolitycznic ten podstawowy kanal komunikacji, ogolnodostepny i niezbedny dla funkcjonowania spoleczenstwa obywatelskiego.
Model kanadyjski jest w sumie bezbolesny dla kieszeni (nawet nie wiem jaki ulamek centa z kazdego dolara placonych podatkow idzie na CBC/RC), a dodatkowo pozwolil powstac instytucji na uniwersalnym poziomie programowym, co ozwierciedlone jest w slupkach ogladalnosci.
Odpolitycznic, finansowac z budzetu plus partenariat z sektorem prywatnym, stworzyc telewizje dla wszystkich.
To jest mozliwe.
Pozdrawiam
No właśnie nie byłam pewna, co to France Television. Dzięki! Jasne, że poważka bez wsparcia państwowego obejść się nie może 😉 I jak zwykle, Jacobsky, model kanadyjski najlepszy…
PAK – dzięki za komunikat! Jutro rano wsiadam do pociągu i prosto do Filharmonii Śląskiej. I tak do soboty, kiedy – na jeden dzień – jadę do Wrocławia. Ale nie rozstaję się z Wami, biorę kompa 😀
Na pewno trzeba zrobić jakieś prawne rozwiązania bo trochę dziwne jest, że np. telewizja państwowo podlega pod Ministerstwo Skarbu (bo spółka państwowa) a nie pod Ministerstwo Kultury …. z jednej strony ma robić zyski a z drugiej strony spełnić misję ….. te ciągłe zmiany managerów, związane ze zmianami rządów, też dobrze nie pozwalają zarządzać …. ciekawe, który kraj znalazł optymalne rozwiazanie w tym temacie?
A ja od lat noszę się z takim pomysłem, tylko brakuje mi wiedzy jak by to można przeprowadzić: pomysł ogólnie opiera się na tym, że „publiczne media” dostają jakąś tam dotację państwową a o pieniądze z abonamentu muszą powalczyć. Pieniędzmi tymi bowiem zarządza jakaś rada (kultura, nauka, krajoznawstwo, historia itp), która przynnaje granty – konkretne pieniądze, na konkretne projekty. Rzecz w tym, że wiele dobrych projektów musi mieć perspektywę czasową dłuższą, niż rok – więc powiedzmy podział środków raz na trzy lata
dorota.szwarcman pisze:
„Jacobsky, model kanadyjski najlepszy…”
Jesli Pani tak uwaza… Osobiscie bylby bardziej wstrzemiezliwy.
Mysle, ze nie ma modelu najlepszego. Istnieja modele lepsze czy gorsze, ale modelu najlpeszego nie ma i nie bedzie.
Z uwagi na publiczny charater, telewizja o takiej denominacji zawsze bedzie musiala miec do czynienia z zadowlonymi i z niezdawolonymi.
A poniewaz naprawde trudno dogodzic kazdemu, tak wiec nie ma modelu najlepszego na telewizje publiczna.
Cykl „Magiczne drzewo” Andrzeja Maleszki zdobył międzynarodową nagrodę Emmy w kategorii produkcji telewizyjnych dla dzieci i młodzieży. Emmy, które rozdano w Nowym Jorku uważane są za telewizyjny odpowiednik Oscarów.
http://wiadomosci.onet.pl/1644200,12,1,1,,item.html
ale fajnie 🙂
Producent – TVP 😀
Na coś się te abonamenty przydają…
A muzykę napisał Krzesimir 🙂
Nasz Tusio lubi muzykę klasyczną i barokową … ta Doda to nie był najlepszy pomysł na prezent-niespodziankę przez TVN w programie „Teraz My” …
No właśnie usłyszałam o tym Bachu, baroku i klasycyzmie… ciekawe, czy to prawda, czy propaganda ze strony szefa kancelarii 😆
Ale jakoś Dody Tusio wysłuchał, a nawet ją wyściskał 😀
Nimo co! Biermy sie za łopaty i do roboty! Do kopania! Ale nie tego kopania, ftórego pon Benhaker nasyk piłkorzy ucy, ino do kopania w ziemi! Jo wprowdzie do łopaty nie za barzo sie nadoje, ale moge kopać swoimi przednimi łapami. Kopmy, kopmy, kopmy… jaz do piknyk pokładów ropy naftowej sie dokopiemy. A wte zostaniemy syćka piknymi sz(w)ejkami i problem dutków na publicne radio i telewizje zniknie 🙂
Bo to kulturalny i miły facet jest … 🙂 był w gościach … 🙂
Ja czytałam gdzieś, że część podatku pod tytułem „subwencja kulturalna” czy jakośtakoś, ma być przekazana konkretnym mediom wskazanym przez podatnika, na wzór 1% podatków przekazywanych wybranym organizacjom pożytku publicznego.
Problemem mediów publicznych, póki co, jest zawłaszczenie przez polityków. Wtedy uwierzę w deklaracje rządu, kiedy pojawią się mechanizmy prawne odcinające raz na zawsze polityków od mediów. Dopiero wtedy można rozmawiać o programach i misji, bo na razie dofinansowujemy abonamentem nieustającą kampanię wyborczą jakiejś partii.
A skoro jest takie barachło w tych programach, to nie ma co mnożyć bytów, tylko zrobić jeden kanał TV bez reklam.
A mówiło się też, że to byłaby fundacja prowadzona przez stowarzyszenia twórcze i ona zbierałaby środki na misje radiowo-telewizyjne. He, he, he 😆
Dobranoc. 🙂
Z dotychczasowej dyskusji zaczyna wylaniac sie wniosek, ze nie wazne jak finansowac. Wazne, jak utrzymac poziom (czytaj ludzi ktorzy wiedza jak to robic).
Roznica miedzy Kanada a Stanami jest taka, ze programy z muzyka powazna/ ambitna – typu jazz czy blues sa eliminowane w Stanach przez konkurencje na korzysc talk show, nawet w rozglosniach publicznych. Kanada wydaje sie trwac przy swoim i CBC nadal prowadzi format zblizony do polskiej Trojki, czyli dlugie bloki prowadzacych, ktorzy swoja wiedza sa w stanie wychowac sluchaczy (np. mnie przyzwyczaili tak, ze slucham czesciej niz PBS).
Sukces Czechow rowniez widzimy w profesjonalach i umiejetnosci trzymania oszolomow za drzwiami.
Czyli nalezaloby sie skoncentrowac na systemie doboru i utrzymania ludzi, a nie finansowaniu.
I niczego się nie dowiedziałem. We Francji:
„Abonament radiowo-telewizyjny, cos tak 110 euro rocznie placi sie lacznie z podatkiem, ale kanaly publiczne mimo tego emituja reklamy. Ciekawy jest kanal ogolnodostepny Arte finansowany przez Francje i Niemcy.”
PS.
1) Wcześniej muzykę klasyczną miał lubić wicepremier Roman. Co w moich oczach przydaje nieco sympatii adwokatowi-Romanowi, ale nie wicepremierowi-Romanowi.
2) JasnyGwincie: zachęciłeś mnie i posłuchałem 5. Brucknera. W sumie słuchałem z pewną przyjemnością, ale gdyby to miał być wieczór w filharmonii… Zapewne byłbym bardzo chłodny w ocenach.
Pani Doroto,
W odpowiedzi na temat Klassic Radio ubiegla mnie, za co jej dziekuje, passpartout.
Z przerazeniem czytalem Pani wiersze, o ‘buractwie’ w arte. Poczatkowo zrozumialem, ze arte zmienila sponsorow i kierownictwo na watachy Turkow Osmanskich, czy Tatarow Krymskich (wspolczesnego polskiego nie przyswoilem sobie, ale jestem na dobrej drodze). Przeczytalem raz jeszcze i sie uspokoilem. ‘Buraki’ sie wycofaly, arte zachowa swoj profil. Co moge potwierdzic, gdyz istotnych zmian od 1992 nie dostrzeglem. I cale szczescie!
passpartout: jasne – perelki sie zdarzaja nawet w mediach publicznych. Najczesciej w regionalnych programach trzecich. Czasami emitowane sa nawet o przyzwoitej porze przed 22:00. Moj problem polega na tym, aby, skoro juz place 200 Euro rocznie (poza VAT za telewizor, poza Vat za plyty, poza podatkiem dochodowym), odwrocic proporcje programow typu ‘Lindenstrasse’, ‘Tatort’, ‘Musikantenstadel’ z jednej i perelek z drugiej strony.
Bernardroland, masz racje, ale wyobraz sobie, ze te wszystkie programy jednoczesnie emituja perelki, to kiedy bys mial czas na co innego np. ten Blog? 🙂 Pamietasz czasy, kiedy ulice pustoszaly, bo w telewizji byla „Kobra”? A teraz masz do dyspozycji 200-300 programow i tylko na prowincji, gdzie nie ma innej rozrywki, ulice wieczorami sa puste, a przez okna widac jarzace sie ekrany.Telewizja ma wielki faktor uzalezniajacy i doszlo do tego, ze ludzie ciesza sie, ze jest dluzszy blok reklamowy, wiec moga pojsc po nastepne piwo do lodowki, wypuscic psa na dwor i pojsc do toalety 🙂 Mnie tez irytuje, ze w czasie najwiekszej ogladalnosci leci chlam i chala, a lepszy program ogladaja do konca tylko cierpiacy na insomnie i bezrobotni, bo kto moze sobie pozwolic na ogladanie TV w srodku nocy?
Z tym Arte, to mysle, ze Pani Dorotka miala na mysli buractwo w zarzadzie Telewizji jednego ze wspolnikow, kraju sporego i jego rzadu – megalomanskiego, o wybujalym poczuciu honoru i godnosci wlasnej, znikomym poczuciu humoru i slomie wylazacej z cholew na salonach 🙁 Dobrze, ze cos sie zmienia…
Gospodyni odwołuje się chyba do mojego większczego (?) zorientowania w ramach prawnych (ciakawe kiedy i jak się do tego przyznałem?) – poszukałem wśród artykułów; oto co się wyłania:
Opłaty abonamentowe pobiera się w celu umożliwienia realizacji misji publicznej (…). Publiczna radiofonia i telewizja realizuje misję publiczną, oferując (…) całemu społeczeństwu i poszczególnym jego częściom, zróżnicowane programy i inne usługi w zakresie informacji, publicystyki, kultury, rozrywki, edukacji i sportu, cechujące się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością oraz innowacyjnością, wysoką jakością i integralnością przekazu.
Trochę przekombinowane, prawda? Z misji wyszedł taki elastyczny worek, który nie znaczy właściwie nic. A ma to być uściślenie podstawowych zadań radiofonii i telewizji, którymi są:
1) dostarczanie informacji;
2) udostępnianie dóbr kultury i sztuki;
3) ułatwianie korzystania z oświaty i dorobku nauki;
3a) upowszechnianie edukacji obywatelskiej;
4) dostarczanie rozrywki;
5) popieranie krajowej twórczości audiowizualnej.
Wychodzi na to, że bez podkreslania sowjej misyjności, i czerpania z tego podkreślania dodatkowych przychodów, te same zadania mogą spełniać prywatne i społeczne telewizjie i radia. Różnica powinna uwidaczniać się w proporcjach, ale niestety się nie uwidacznia.
passpartout,
co prawda, to prawda, od kiedy „Tusio” przejął stery, wszyscy wymieniamy słomę na świeżą 😉
test [b]test[b] test [i]test[i] test
dobra, test się nie udał, jak tu się pogrubia i pochyla, odgrubia i prostuje?
zeen,
i teraz będzie jak w Szwajcarii … ekologiczny „hów” krów …. 🙂 ….
passpartout,
emeryci też mają dużo czasu …. 🙂
foma,
czyli trzeba zredagować na nowo .. 🙂
foma,
tu masz wszystko, czego Ci trzeba.
A teraz pogrubiaj, pocienkuj, prostuj i pochylaj.
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/samouczek.html
test2 test2 test2 test2 test2 test2 test2
No, tak, emeryci zostali pominieci, przepraszam. Istnieje taka jednostka chorobowa, zwana po niemiecku „Senile Bettflucht” czyli starcza ucieczka przed lozkiem. Od jakiegos czasu miewam jej symptomy, ale notorycznie zasypiam w polowie nawet najciekawszego nocnego filmu i budze sie w trakcie napisow koncowych 🙁 A teraz pokazuja stare filmy z Bogartem 🙁 I wstyd mi, ze nasmiewalam sie z mojej Mamy, kiedy budzila sie dokladnie w momencie zakonczenia „kryminalu” z pytaniem „A dlaczego on ja zabil?”
Zapytałem Znajomego (nieobecnego w dyskusjach na blogu… a szkoda…), co i jak w Japonii. Cytuję odpowiedź:
„NHK działa bardzo podobnie do BBC. Utrzymuje się z opłat które musi uiszczać każdy posiadacz telewizora. Część pieniędzy idzie na radio, ale jeśli ktoś ma tylko radio to nie musi nic płacić (może formalnie też musi ale nikt tego nie egzekwuje. Faktycznie płaci się za posiadanie telewizora). Do niedawna większość Japończyków płaciła bez oporów ale niedawno pojawiły się akcje bojkotowania opłat po kilku skandalach związanych z nadmierną „kreatywnością” dziennikarzy z sekcji „news”.”
„Jeśli chodzi o kwestię „misji” to NHK oficjalnie ma dwa zadania: szerzenie kultury i edukacja. To ostatnie zadanie jest traktowane bardzo poważnie. Mam na myśli nie tyle „edukacyjne” programy dla dzieci czy też różnego rodzaju programy popularno-naukowe itp. (choć jest ich dużo) ale przede wszystkim Hoso Daigaku – „University of the Air”, wzorowany na brytyjskim „Open University”, który jest na wysokim poziomie jak na
tego rodzaju przedsięwzięcie (oczywiście sam uniwersytet nie jest częścią NHK ale funkcjonuje na sprzęcie NHK i przy współpracy NHK). Jeśli chodzi o moje własne wrażenia z oglądania NHK, to są one dosyć pozytywne. Jest dużo programów kulturalnych i te które widziałem były zazwyczaj dobre. NHK pokazuje regularnie tradycyjną sztukę japońską, jak na przykład Kabuki, Bunraku, Noh i Kyogen itd. Jest też sporo „artystycznych” filmów, między innymi oglądałem filmy Wajdy i Kieślowskiego, jak i innych klasyków filmu światowego. NHK raczej nie próbuje konkurować w oglądalności ze stacjami prywatnymi. Najbliżej programów przeznaczonych „dla mas” są seriale historyczne, co oznacza zbeletryzowaną historię w stylu Sienkiewicza, ale średniej jakości. Sporo muzyki ale tu zdecydowanie dominuje 19-wieczny romantyzm.”
Muszę powiedzieć, że tak zawężona misja bardzo mi się podoba, choćby dlatego, że nie budzi raczej większych dyskusji politycznych. Bo nie oszukujmy się — telewizja i radio mają szansę na wysoką jakość, o ile nie będzie traktowana jako wygodny łup polityczny.
PAK,
ta zawężona misja może się podobać, ale nie powinno się chyba przechodzić od jednej skrajności w drugą, gdzie w tzw. publicznej telewizji będą tylko programy edukacyjne, relacje z Warszawskiej Jesieni i seriale historyczne. Bo jakaś normalna oglądalność musi wszak być zapewniona, choć nie za wszelką cenę.
Dla mnie większym problemem jest wypełnianie ramówki pustymi treściami, które z misją nie mają wiele wspólnego, a co gorsza, brak pomysłu na nowoczesne i pociągające prezentowanie misji w sposób nieoczywisty, że przywołam serial „Ekipa” z komercyjnego Polsatu – w dobry sposów przeprowadzana edukacja obywatelska, bez rezygnowania z atrakcyjnej serialowej formy. Ale co misyjnego jest w tańcu na lodzie i sitkomach na licencji z lat 50. tego nie rozumiem.
Blisko jest mi do koncepcji Hoko, że widać TVP i PR ma za dużo współfinansowanych przez nas kanałów i na wszystko produkcji wysokiej jakości nie starcza. To może wydzielić kanały misyjne i oddzielić je od typowo rozrywkowych, nie ograniczając jednak zasięgu tych pierwszych? Nie przesądzam o prywatyzacji, bo nowoczesna telewizja musi mieć wewnętrzny poligon, na którym ćwiczyć się będzie w rozwiązaniach, które niekoniecznie muszą pasować do misji. Rozwiązań jest pewnie wiele. Czego bym sobie życzył, to działanie z głową i niewymyślania koła na nowo. Odnoszę wrażenie, że kreując rozwiązania w PL zupełnie nieuwzględnia się tego, z czym zmierzyły się inne kraje, nie czerpie z ich doświadczeń, wpadek, akcji ratunkowych, ponoszonych kosztów, plusów i minusów. Czy nie można zaprezentować publicznie, jakie są rozwiązania i na czym polegają, ale też z jakimi minusami się wiążą? Bo tylko słyszymy -BBC, BBC, a przeciętnemu człowiekowi nic to nie mówi.
Już jestem w Katowicach, przerwa obiadowa 🙂
Następny wpis pewnie będzie o dyrygentach 🙂
Spieszę zapewnić bernardarolanda, że mówiąc o buractwie miałam na myśli wyłącznie nasze tutejsze, i to bynajmniej niekoniecznie z ostatnich dwóch lat, ale i wcześniejsze.
foma, ja też znam ustawę o radiofonii i telewizji i wcale mi nie o to chodziło. Chodziło mi o jakiś pomysł, jak to zrobić lepiej – ale pewnie zbyt wiele wymagam, tu trzeba specjalistów od mediów. Odnosząc się do ostatniego komentarza, to też, jak już wcześniej zapodałam, uważam, że kanałów jest za dużo. Zwłaszcza w radiu. Wiem, jak się to wszystko ustawiało w eterze, swego czasu pisałam o tym tyle, że dziś mogłabym chyba magisterium napisać. W skrócie: eter został szybciutko rozdany stacjom komercyjnym i pewnemu radyjku z Torunia, bez zapewnienia możliwości zrealizowania tego, co lobby związane z mediami publicznymi wpisało do ustawy: że muszą być cztery programy i trzeba im zapewnić istnienie. Radio Bis powstawało z intencją ograniczenia, a następnie wysiudania Dwójki i już mało kto o tym pamięta. Miało swój czas edukacyjny (z pewnymi elementami fajnymi), miało swój czas młodzieżowy, dziś chyba dożywa swoich dni jako ni to ni sio, którego nigdzie nie słychać. Porządne radio edukacyjne i porządne radio kulturalne – i to wystarczy. Mnie tam podoba się koncepcja japońska. A pisząc Jacobsky’emu, że kanadyjski system pewnie jest najlepszy, miałam na myśli fakt, że niewiele daje po kieszeni, ale misja jest realizowana 🙂
Aha! Co do naszego obecnego premiera i jego związków z muzyką. Polecam w dzisiejszej papierowej „Polityce” zdjęcie jego rodziny na str. 20 😀
Nic dziwnego, że umie czysto zaśpiewać hymn. Może faktycznie lubi też Bacha…
Pani Doroto, zakładam że zna Pani ustawę o radiofonii i telewizji, ale ktoś może nie znać, więc przywołuję jako ramy dyskusji. Ale muszę przyznać, że mam pewne zastrzeżenie do Pani propozycji co do roli prawników w tworzeniu rozwiązań czy też przerzucaniu na nich trudu napisania nowej ustawym, bo to stawianie wozu przed koniem. Jak wskazywałem, pierwszą i najważniejszą sprawą jest ustalenie modelu nadawcy publicznego i roli abonamentu w jego funkcjonowaniu. Kto to powinien zrobić? Prawnicy również, by dbać o poprawność konstrukcji w trakcie tworzenia, ale i medioznawcy, i księgowi, i socjologowie itd itd. Samo napisanie ustawy to zabieg techniczny, nadający jedynie poprawnie opisany kształt dla zaakceptowanego rozwiązania.
No jasne że tak, ale chodzi właśnie o to, co się da zrobić, a co nie. Bo co z tego, jeśli się na coś zgodzimy, a nie umiemy stworzyć odpowiedniego zabezpieczenia prawnego. Np. jaki znaleźć skuteczny środek, żeby odpolitycznić ten cały bajc – a to przecież, jak wiemy, tylko jeden z problemów.
Lecę na popołudniowe przesłuchania.
Foma, Pani Doretecka napisała, że potrzebni są specjaliści, a nie prawnicy. Ja dodam, że specjaliści nie majacy żadnych związków z sejmem i polityką.
Specjaliści, których ja znałam, bez żenady przyznawali, że nie są zaiteresowani ładem i klarownymi definicjami, bo w mętnej wodzie łatwiej ryby łowić, a espert – zdolny połapać się w tworzonym przez siebie badziewiu – jest na wagę złota.
Dlatego wyborcy, oprócz ładnej prezencji i gładkiej gadki, powinni sprawdzać, czy ich reprezentant coś kuma z materii prawnej i jest w stanie sensownie formułować myśli. To taki program minimum.
mt,
wici do prawników były już wczoraj, ale nie miałem czasu odpisać.
Specjaliści tak mówią? Hmm… w czystej wodzie też można dobrze funkcjonować, tylko trzeba się przestawić.
To byli specjaliści biorący udział w tworzeniu prawa, tzw. eksperci sejmowi. Szkoda słów.
O! Jak ja to znam!
(No, może z wykrzyknikami przesadziłem.)
To jest wygodne, by zostawić sobie jakąś furtkę na nieprzewidziane sytuacje. (To nawet nie musi być „nieuczciwe” — w tym sensie, że się nieuczciwość planuje i zamierza. To jak ‚tylne wejście do systemu’.)
No tak: wyobrazmy sobie swiat bez prawnikow….
(zielone pola pelne kwiatkow, na nich motylki, na niebie sloneczko i tecza, a pod rozesmianym sloneczkiem ludzie wszystkich ras trzymajacy sie za rece i spiewajacy radosne piosenki)
Smiem watpic…
Jacobsky, ja mówię o – mam nadzieję – wycinku rzeczywistości, myślę, że nie tylko polskiej.
Takie dziury różne, to są konfitury. Dosyć dobrze żył z tego przez długi czas były minister finansów Pan Modzelewski. Przez wiele lat uczestniczyłam w różnych szkoleniach organizowanych przez tego pana i w konsultacjach, autor chlubił się znajomością dziur i niedoróbek.
A było to w czasach niewinności, kiedy przepisy były jeszcze spójne i klarowne.
Pani Doroto,
roczne przychody CBC to ok. 1,6 mld dolarow, z czego bezposrednio z budzetu przychodzi ok. 1 mld dolarow.
Budzet kanady to cos ok. 220 mld dolarow. Jesli przelozyc to na symbolicznego jednego dolara podatkowego, to koszt utrzymania CBC wynosi mniej niz pol centa.
Mnie wyszło ponad 30 dol. od głowy obywatela licząc 33 mln. obywateli. 🙂
Pani Doroto!
dziekuje za prezent imieninowy od Rodziny,a ktorym byl Pani Czas Warszawskich Jesieni.
Ksiazke te traktuje jako I czesc pisanego niejako od konca Niezbednika Muzycznego Polskiego Wyksztalciucha z „plyta gratis”.
Takie kompendium wiedzy pisane przystepnie i dowcipnie z poparciem „Polityki” znalazloby na pewno wielu czytelnikow.
Panie Witoldzie, jakże mi przyjemnie…
A co do dalszego ciągu „w tył” – nie wiem, czy jestem wystarczająco kompetentna 🙂
Jeszcze co do dziur w przepisach. Podczas wałkowania afery z „lub czasopisma” (delikwenci wciąż twierdzą, że wypadnięcie tych słów było błędem przy przepisywaniu) słyszałam głosy przytomne a zorientowane: przecież tak jest w każdej dziedzinie, przy każdej ustawie, na każdym etapie. Przesunięcie czy wypadnięcie słówka, drobna luka – i już są konfitury. Pisałam kiedyś duży tekst o stanie ochrony zabytków w Polsce, i wtedy uświadomiłam sobie, ilu ludziom i jak bardzo zależy, by przepisy pozostały wadliwe. I tak ze wszystkim. Nie ma kultury prawa, jest kultura obchodzenia prawa. Właściwie nie kulturą trzeba byłoby to nazywać…
Pani Doroto, przy tych zabytkach to pewnie natchnęła się Pani na mojego promotora prof. Wojciecha Kowalskiego. Zabytki to jego konik i pamiętam, że kiedyś w Polityce go przywoływano.
Nie jestem aż tak naiwny, by wierzyć, że przy obecnym sposobie tworzenia prawa wszystko się nagle wyprostuje. Dlatego tak dobijam się o zmiany. Ostatnio brałem u siebie czynny udział w przygotowaniu poważnej regulacji, jako powiedzmy aktywny recenzent. I moje podstawowe dwa pytania brzmiały: po co nam w dokumencie ten paragraf i jak wygląda sytuacja, którą chcemy unormować. Ale nie wierzę też, że nie może być zmian na lepsze. To co pisze mt o księgowych i doradcach podatkowych to prawda, jednak jest to jedna strona medalu – wygoda. Przy klarownym prawie wcale nie straciliby klientów, tylko mieli innych i trochę przesunęłyby im się zadania.
No właśnie! że też to ludzikom nie przychodzi do głowy…
Ja nie tylko że nie jestem naiwna, ale jestem pesymistką i mam wrażenie, że co najmniej pokolenia lub paru potrzeba na zmianę mentalności, żeby wyprostowywanie stało się naturalną potrzebą… Trzeba się więc jak najgłośniej dobijać, popieram w całej pełni.
Na prof. Wojciecha Kowalskiego akurat się nie natknęłam. Miałam różne inne ciekawe kontakty (m.in. z p. Julią Piterą 😆 ale to tak marginesowo)
Jakby kto był ciekawy: http://www.polityka.pl/archive/do/registry/secure/showArticle?id=1076
Chciałam jeszcze wrzucić nowy wpis, ale dziś już nie dam rady, padam na pyszczek. Dobranoc!
Dzis odszedl Maurice Bejart 🙁
http://youtube.com/watch?v=SWzBy3uYjwI
Tango po Bejartowsku:
http://youtube.com/watch?v=JFhG0r-gsxQ&feature=related
Tego juz nikt tak nie zatanczy 🙁 Bejart zabronil wykonywania swoich choreografii po jego smierci:
http://youtube.com/watch?v=Lnut9tB78BE
Widze, ze dzis mam Blog dla siebie, wiec jeszcze dorzuce Strawinskiego i na tym koniec. Adieu, Maurice 🙁
http://youtube.com/watch?v=vNt0mvjoS08
Tak jakoś wyszło (a propos początku poprzedniego komentarza). Ja właśnie dostałam zadanie szybkiego wysmażenia czegoś o Nim, więc dzięki serdeczne za pomoce naukowe 😉
Legendy odchodzą… Dopiero co pisałam, że zmarł „polski Bejart” czyli Conrad Drzewiecki, i teraz odszedł Bejart prawdziwy. Koniec epoki…
Uwaga Blogowicze Śląscy! Mogę kogoś zabrać jutro na Il Giardino Armonico, jakby kto chciał.
A o której i gdzie gra Il Giardino Armonico?
O 20. w kościele św. Piotra i Pawła.
Będę się łączył telepatycznie 😀
Postaram się wysyłać odpowiednie fluidy, tylko nie całkiem wiem, w którym kierunku… 😀
Na wschód, na wschód! 😀
Tam na pewno jest jakaś cywilizacja 😆
Julia Pitera to niegłupia kobieta …. ale przyznam, że ostatnio mam mieszane uczucia jak jej słucham … powinna się trochę wyciszyć i przestać być kąśliwa bez potrzeby …. czasami też wypowiada się na tematy na których się nie zna z taką pewnością, że nie wypada to najlepiej … powinna trochę zrewidować swoje PR …. 🙂
Pani Doroto!
Szkoda, że nie w kościele Św. Piotra i Pawła w Pyrach. Miałbym blisko.
Też neogotyk, o ile pamiętam 🙂
Bilet na Il Giardino Armonico mam i na 99% będę. Na pewno się ukłonię 😉 A czy zdołam spotkać i porozmawiać to nie wiem — mam w planach spotkanie ze znajomymi z Bytomia.
Bejarta zaś szkoda 🙁
No szkoda bardzo.
Z cała przyjemnością się odkłonię 😀
To jeśli zaproszenie nadal wolne, to ja bardzo chętnie…
No to zapraszam 😀
No to piknie, jaki czas i miejsce zbiórki? Może być mailem 🙂
Po koncercie usiądźcie i rozwiążcie problem misji w publicznych mediach. foma – od strony prawnej, pani Dorota od strony treści. Opracowany konspekt przedstawi p. Dorota na blogu, my go przyjmiemy przez aklamację, po czym przekażemy Tusiowi do realizacji. Jak PAK będzie mógł, zajmie się tym od strony informatycznej. Udanych obrad życzę 🙂
A nasz ulubiony filar napisze, mam nadzieję, stosowny wierszyk 😆
Skoro lud błaga….
No to napiszę 🙂
Lud i jeden pies. Co najmniej jeden! 🙂
To może by tak napisał wierszyk w naszej Budzie, do muzyczki, którą zapodał Owczarek?
Ja też lud. 🙂
U Owczarka najlepszy tekst hymnu napisał TesTeq i jemu się kłaniam.
W Budzie jest wspaniale, ale bywam tam tylko skromnym (hi, hi) gościem.
U p. Doroty mam metę swoją główną i jak mi podpisze delegację, to udam się i narozrabiam. Nic innego nie potrafię 🙂
Owczarka uważam za Pierwszego Czworonoga R.P. i tylko czasem próbuję go małpować wracając z imprezy do domu 😉
Dobranoc wszystkim dziś już mówię
Bo z Wami być i spać też lubię….
Ale ten tekst nie pasuje do Owczarkowej melodii.
A TesTeq ino o tantiemach myśli, zamiast dopracować twórczość. 🙂
A Toż ja Cię z objęć Pani Doroty nie wyrywam, przeca!
No, jednak 😀
(to o początku trzeciego zdania zeenowego z 00.06)
A już się zbierałam ja do wierszyka:
Nadęło się zeenisko
Zupełnie jak kocisko,
Futerko nastroszyło,
Ogonem zakręciło…
(i dalej już nie miałam pomysłu 😆 )
Dobranoc wszystkim. Ja jeszcze wykańczam tekst do dodatku „Ludzie roku 2008” i też spać.
Dobranoc syćkim… chrrr… chrrr… chrrr….. 🙂
Ze znajomymi spotkam się raczej przed koncertem, niż po, więc trochę poobradować mogę. Tyle, że nie wiem, w czym mogę Parze Tak Wspaniałych Fachowców pomóc 🙂
O! Już wiem! Mogę sekretarzować, spisywać pomysły i przyjmować łapówki od lobbystów 😉
:-D!
😀 !
Ach te nademocjonalnie wyegzekwowane emotikony!
Miła a cappello, przed kufą też musi być odstęp 😆
Mimo wszystko przyjemnie pouśmiechać się od rana.
PAK-u i fomo, to może rzeczywiście jakieś zebranko po koncercie?
Donos:
Politykowy WordPress od jakiegoś czasu ignoruje i sabotuje emotikony popełnione na samym początku komentarza: wyrównuje je do lewej, niweluje spacje… Zdarzyło mi się to ostatnio u Owczarka, teraz tu.
Oświadczam, że nie mam nic wspólnego z zaśmiecaniem blogów nieudanymi kufami 😎 😉
Owocnych obrad (lobbystów proszę trzymać krótko) 🙂
PAK,
pamiętaj aby dopisać: i czasopisma…. 😉
„i po owocach ich poznamy” 😀 …..
Ps. Pani Janina ma podobne zdanie o Julii jak ja …. 🙂
ok, obrady po moga byc, lobbysci moga stawiac kolejki 🙂
To jedna kolejka za setkę u p. Doroty 🙂
A w jakiej sprawie lobbujemy?
Jestem za! 😆
Ja bym zapytał, gdzie jest nasze lobby:
Etym. – ang. lobby ‚kuluary; lobbyści’ ze śrdw.łac. lobium, lobia ‚galeria, pasaż, portyk’, (z Kopalińskiego)
i czasopisma. (Nie zapomniałem! 😉 )
Czyli będziecie lobbować na zakrystii… 🙂
A co? W zakrystii zbiera się ciało ustawodawcze?
Poza tym powiadam: i czasopisma! 😀
Spokojnie, spokojnie, jako miejscowy przewodnik „ciała” mam w planach udanie się do miejsca zwanego Camelot i tam wodzenie lobbystów na pokuszenie. Knajpa jest piętrowa, z jakimiś tam długim przejsciem, więc lobby jak znalazł 🙂 może znajdziemy też jakieś czasopisma, choć nie można być wtórny! Proponuję mantrę „lub częstotliwości” 😀
Poza tym powiadam: i czasopisma lub częstotliwości! :shok:
Poprawiam 😯 😀
Polemizowanie z poglądami,które,choć mniej lub bardziej fałszywe,są w środowiskach opiniotwórczych czymś w rodzaju dogmatów,nie ma chyba sensu. Ograniczę się do przypadku Radia Bis. W ubiegłym roku ” Gazeta Wyborcza” uczyniła dużo hałasu z powodu usuwania z tego programu … alternatywnego hiphopu i hardcore”u. Gdy w pierwszej połowie 2004r. z Radia Bis usuwano muzykę poważną,audycje literackie,historyczne i inne edukacyjne,”GW”,Polityka” i inne słuszne media milczały. Istniejące przez 10 lat edukacyjne Radio Bis zlikwidowały lewicowo – liberalne władze PR,a nie ludzie PiS. Więcej napiszę,jednym z tych,którzy stali za przekształceniem Radia Bis w program dla niezbyt rozgarniętej młodzieży,był,wywodzący się z BBC, Eugeniusz Smolar (w latach 1998 – 2002 wiceprezes,2002 – 2004 dyrektor programowy PR). To również p. Smolar był współodpowiedzialny za usunięcie z „Trójki” ostatniej audycji z muzyką poważną (prowadzonej przez M. Pęcińską).
To jest przykład robienia ludziom wody z mózgu. Nie słuchajcie f.v., bo Wam opowiada fanfaronady. Radiu Bis przede wszystkim zaszkodził prawicowiec Jacek Sobala, który zaistniał we współczesnej rzeczywistości jako dyrektor radia Solidarność, z którego powywalał wszystkich niepokornych. Jak rozwalił Radio Eska, wziął się za BIS i go też pokonał. Jako typowy PiSowiec nie umie niczego budować, tylko by niszczył. f.v. – wstyd w ten sposób pisać, ale jeszcze są osoby, które pamiętają prawdę, pamiętają i nie dadzą się zwieść twoim okrągłym nienawistnym zdankom.
Kłamiesz,Torlin,bezwstydnie. Wszystko,co napisałem,jest do sprawdzenia. Ignorancja nie jest cnotą. Sobala,który wcześniej pracował m. in. w TOK FM,gdzie obnosił się ze swą miłością do Adama Michnika i „GW”,został dyrektorem Radia Bis w 2006r. Ja pisałem o tym,co działo się wcześniej.
Aaaa, kotki dwa… – jak to pon Dymsza z ponem Bodo śwarnej poni Grossównie śpiewali.
I jo syćkim śwarnyk snów zyce. Dobranoc 🙂
f.v.
Śledzę wysiłki Sobali od dawna, słuchałem prawie wszystkie jego „Pulsy dnia”, które prowadził zamiennie z jeszcze jedną prawicówą, Aśką Lichocką, która teraz się zrobiła niesłychanie poprawna po zwycięstwie Tuska. Jak Sobala był zwolennikiem Michnika i GW, to ja jestem Marylin Monroe i potrafię tak odskoczyć przed parą z parowozu, jak ona w „Pół żartem, pół serio”.
Powtarzam – to PiS i Sobala zniszczyli BiS. I to nie jest tylko moje zdanie, to sobie poczytaj:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jacek_Sobala.
A ja biedny myślałem, że po zwycięstwie Tuska przestaniemy mieć konieczność udowadniania, że zając to nie jest wielbłąd. Jaką oni mają cudowną zdolność wykręcania faktów do góry nogami.
Przykro mi f.v. – ignoratio elenchi.
To radio ma jakąś ułamkową ilość odbiorców, wiele poniżej błędu statystycznego, nie ma o co kopii kruszyć, Torlinie.
F.V. ma prawo mieć takie poglądy i niech się nimi cieszy.
Dobrej nocy wszystkim życzę, pora już. 🙂
Gdyby ktoś ,np. Pani Szwarcman,był zainteresowany informacjami z pierwszej ręki na temat historii Radia Bis,to proponuję zwrócić się do p. Orawskiego. Piotr Orawski,obecnie zatrudniony w „Dwójce”,w 2004r. został zwolniony z pracy w Radiu Bis.
Witam po powrocie z zebrania (owocnego!) 😀
I od razu muszę się odnieść do f.v. Jak najbardziej wiem, co się działo w Bisce. Nie muszę zwracać się do osób trzecich o informacje z pierwszej ręki, bo z publicystów chyba jestem najbliżej Polskiego Radia, niemal tam się wychowałam. Biska przeżywała w swoim nie tak długim żywocie kilka koncepcji, pisałam o tym wyżej, 21.11. o 14.09. Kiedy kogo wywalano, to akurat wiem dobrze i nie zawsze miałam możność zabrać głos (nie zawsze to odnośne medium interesowało; przypominam, że swego czasu za zbyt konsekwentną obronę Dwójki przed nieistnieniem, w czasach, kiedy miała tylko pół anteny, wywalono mnie z „GW”). Ale co do p. Sobali, muszę w stu procentach zgodzić się z Torlinem; również tego pana widziałam z bliska i wiem, co mówił, kiedy przyszedł do Biski. Teraz jest szefem Jedynki, a to również – zważywszy, jak Jedynka teraz wygląda – mówi samo za siebie. Ale o tyle mogę zgodzić się też z f.v., że p. Smolar rzeczywiście nie miał chlubnej roli, i to nie tylko w kwestii tego, czym ma być Biska. Tyle na gorąco. Pozdrawiam i dobranoc.
Także wracam ze spotkania (mam trochę dalej 😉 ) i zgodnie z uzgodnieniami udostępniam opracowany i uchwalony dokument, vel notatkę służbową typu mind-map, poświęconą aktywizacji nieaktywnych czytelników blogu:
http://img103.imageshack.us/img103/5338/20071124iga0073kk5.jpg
PS.
Ja tylko dodam, że jestem zaskoczony równoległością pojawiających się tematów, co chyba świadczy o istniejącym głębokim duchowym związku Kierowniczki i fomy z resztą rozmówców — otóż, choć wczorajszo-dzisiejsze owocne spotkanie nie doprowadziło do powstania nowej Ustawy Medialnej, to kwestia życiowych perturbacji i kryzysów zarówno Dwójki, jak i Biski, przewijała się intensywnie 🙂
Drogi PAK-u, doprawdy jestem zbudowana jakością wykonanego zadania. Dokumentacja wyszła nadspodziewanie wyraziście i myślę, że Koleżeństwo także jest w stanie to docenić 😀
Dzięki za dokumentację także prywatną 😉
Wiem, że już pora na nowy wpis. Wrzucę, jak dojadę do Wrocławia – zaraz idę na dworzec 😀
Spłonęła szkoła dla ociemniałych w Laskach, kto może niech wpłaci na konto:
BRE SA 02 1140 1010 0000 4399 5800 1002
Zakład dla Niewidomych w Laskach,
05-080 Izabelin
tel. (022)752-29-08,
tel. (022)752-30-60,
To jest niezwykłe miejsce dla dotkniętych ogromnym nieszczęściem dzieci i ich rodzin.
Tu jest wiadomość:
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,4702607.html
Wiadomościami dnia są wypowiedzi nawiedzonych osób, a o istotnych sprawach nie ma alarmu i bicia w dzwony.
Pozdrawiam Wszystkich i biegnę do mamy.
Maly kamyczek do ogrodka.
Nie mozna za likwidowanie programow ze sztuka wysoka winic jedynie politykow i decydentow.W jakims stopniu sa za to winni takze ci,ktorzy zajmuja sie zawodowo propagowaniem i tworzeniem kultury wysokiej.Mam na mysli np.muzykologow i muzykow w szerokim tego slowa znaczeniu.Czy trudno jest zorganizowac pare audycji,aby np. Krzysztof Penderecki probowal przyblizyc swoja i kolegow muzyke zwyklym zjadaczom chleba.Niekiedy mam wrazenie(mam nadzieje,ze sie myle),ze wielcy nie chca,aby ich sztuka trafila pod strzechy.
Mowiac jednym slowem „ludzie z branzy” powinni miec strategie,aby wsrod ludu wywolac autentyczne ssanie na ten rodzaj sztuki.
To nieprawda,ze jest trudno o audycje telewizyjne czy radiowe o wyzszym poziomie.Jest to jedynie kwestia tak naprawde pilota i mojego palca oraz checi,aby tych tresci poszukac.
Większość piszących u Pani Doroty tak jest przywiązana do radia z gałką i antenką ,że nie zauważa rozwoju nowych technik nadawania muzyki i programów radiowych. Przeczytałem wszystkie komentarze i ani słowa o naziemnym radio cyfrowym oraz radio satelitarnym i internetowym. W Polskim Radio słychać ostatnio wielki krzyk związany z zapowiedziami likwidacji abonamentu RTV natomiast nikt nie mówi o przestawieniu na nadawanie w formacie cyfrowym. Kompletna cisza. Niestety gdy prezesura w PR jest polityczną nagrodą i do ” koryta ” dostają się ludzie którzy nie mają pojęcia o technice a ich horyzontem są następne wybory , trudno jest spodziewać się po nich ,że będą dobrymi gospodarzami dbającymi o rozwój instytucji w których pracują.
Niestety rozwój techniki spowoduje upadek radia w kształcie do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Zarządzający radiem publicznym muszą mieć wizję i przewidywać rozwój a nie stanowić hamulca.
Nikt nie zmusi posiadacza kieszonkowego radia satelitarnego do płacenia publicznego abonamentu. Ja chętnie zapłacę za możliwość odbioru kilkudziesięciu lub kilkuset kanałów z muzyką i audycjami których będę chciał słuchać . Wystarczy przyjrzeć się lawinowemu rozwojowi radia satelitarnego w USA.
Młodzi ludzie w Polsce już nie słuchają tradycyjnego radia , wolą internet i wszechobecne mp3. Mówienie o misji radia czy TV jest przekonywaniem przekonanych. Szanowni pracownicy Polskiego Radia : POBUDKA !!!
A ja przeczytałam w papierowej Polityce artykuł o „Oneginie” wg Warlikowskiego i zrobiło mi się smutno.. A gdyby tak uwspółcześnić np „Żydówkę” to co, akcja w Birkenau? Albo Aidę i akcja w czasie Intifady? A może dalej szukać scenerii i intrygi.
Trochę racji Wiktor ma – od dawna podejrzewam, że sztuka współczesna nie bierze pod uwagę odbiorców wcale. Robiona, tworzona jest dla siebie, dla swojego twórcy Można, oczywiście, zachwycać się stertą ziemniaków wolno obieranych przez artystkę w czasie 2 tygodniowej wystawy. Jeżeli ta Pani chce, mogę nawet przyznać, że jest wybitną artystką, jeŻeli w ten sposób widzi siebie i świat – tylko niech nikt mnie nie prosi, żebym zakupiła tę sztukę do swojego mieszkania. Widzę inaczej. Tylko nikt mnie o to nie pyta.
Misiu, czytasz nieuważnie (‚ani słowa o naziemnym radiu cyfrowym’)
„Zmiany wydają się jednak nieuniknione ‘in a world of digital choice’…” – to ja, wyżej, pod wpisem, pod którym wciąż jesteśmy.
W BBC wszystkie oszczędności podporządkowane są temu o czym mówisz, a o erze cyfrowej trąbiło się odkąd pamiętam… co najmniej od 10 lat.
Ale problem polega na ew. ustaleniu o zawartości programowej i pewnej niezbędnej wspólnoty programów i dyskusji prezentowanych w mediach publicznych, co jest ważne i w newsach (agenda setting) i w dziedzictwie (‚klasyczna’ kultura wysoka, wspieranie awangardy, promocja tego, co wartościowe, ale hermetyczne).
Chodzi o to, by było za co opłacić tych polskich Paxmanów, Humphrey’ów i innych; dać im warunki, zespoły… Tak tworzą się autorytety, hierarchie
Inaczej słuchasz w internecie Lisa a inaczej mistera nobody*. Podobnie Webera, Perza, Pęcińskiej… A są jeszcze zespoły i chóry, studia nagraniowe, imprezy, którym radia czy stacje tv patronują. Nie mówię, że tak ma pozostać na wieki – pytamy, co z tym zrobić.
Media publiczne – jeśli mają istnieć – powinny być przystanią i dla talentów i wirtuozów publicystyki, i dla sztuki ambitnej a trudnej – bo trudny jest (być musi) każdy nieprzetarty szlak (‚syn minie pismo, lecz ty spomnisz, wnuku’)
Czy to będzie nadawane cyfrowo, czy jakkolwiek – to już maleńka kwestia techniczna. Wszyscy doświadczamy na codzień tego procesu (ukanałowienia, fragmentaryzacji, specjalizacji przekazu…)
___
*I przecież PiS dlatego tak atakował Lisa, OLejnik, Żakowskiego, że pamiętał, iż ci dzienikarze byli również wymagający (krytyczni!) w stosunku do ekip AWS i SLD)… w normalnych warunkach takie tuzy są gwiazdami mediów publicznych…
@Jaruta: A może cała zabawa w sztukę wymagającą polega na tym, by artysta uciekał, mylił trop, uhermetyczniał… a ambitne wykształciuchy usiłowały dogonić… Zdemaskować brak wartości, pozę, pustkę też trzeba umieć. I można to zrobić w wielu stylach i konwencjach…
Ważne, by się umysły ćwiczyły i jeszcze – daj Boże – jakaś frajda z tego była… od czasu do czasu…
I dajcie już Państwo spokój z tym uprzystępnianiem na siłę… my mamy doskoczyć a nie oni się zniżać!
To, co można i trzeba robić to edukować i uwrażliwiać na różne style, konwencje, poszukiwania – od najmłodszych lat.
Kochani, wpisik się robi, ale przy okazji widzę, że nowe tematy w toku… Jeszcze o radyjku i tv: o cyfryzacji w Polsce też słyszę już od 10 lat. Z pewnością to przyszłość. Co poniektórzy już ujrzeli konfitury:
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,4505175.html
i ciąg dalszy aferki (tu co prawda tylko o telewizji):
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,4650082.html
Misiu – przeczytałem Twój wpis, już się zabierałem do odpowiedzi, patrzę, a Basia już Ci odpowiedziała. Mylisz dwie zupełnie różne sprawy – nadawanie i treść. Ja wiem, że są one ze sobą związane, a w sensie werbalnym są one wręcz zamienione. Mówi się o opłatach za posiadanie telewizora, mając na myśli treści, konkretne programy, sztuki. Piszesz, że nikt: „nie zauważa rozwoju nowych technik nadawania muzyki i programów radiowych”. Otóż wszyscy w blogu Pani Doroty je zauważają. Ale nowe techniki nie wyprodukują dobrego filmu dokumentalnego, dobrej sztuki teatralnej, dobrego koncertu. Jeżeli wychodzimy z założenia „a i tak lepsze robią Amerykanie” i „ja mam Discovery”, to rzeczywiście abonament jest bez sensu. Ale jeżeli chcemy mieć polskie Mezzo, chcemy mieć orkiestry, sztuki, programy kulturalne – to abonament musi być.
Nie mając nic przeciwko Polsatowi i TVNowi, przecież sam oglądam te stacje, ale zobaczcie: cały dzień idą kretyńskie seriale, wieczorem filmy sensacyjne i jakaś rozrywka w typie Wojewódzkiego i Majewskiego. Zgoda, niech będą, ale kiedy zobaczymy w tej telewizji dobre filmy dokumentalne, świetną sztukę, publicystykę kulturalną typu „Rozmowy na XX wiek” czy „Ogród sztuk”?
A capella Torlin
Dzięki za komentarze . My dostrzegamy rozwój techniki i potrzebę głębszych treści ale potrzeba zmian w Polskim Radio jest czysto deklaratywna. Najczęściej zmieniają się prezesi. A co nowy to gorszy. Ze zmianą jakości prezesów idzie pogłębiająca się zapaść programowa. Sam słucham radia od wczesnego dzieciństwa i jest dla mnie najważniejszym medium o czym pisałem wielokrotnie. Z bólem serca w ciągu ostatnich .dwóch lat odszedłem od codziennego słuchania Dwójki Jedynki czy Trójki. Nie mogłem znieść pisowskiej wszechobecnej propagandy .Wybieram tylko pojedyncze audycje. Po 21 X jest trochę lepiej ale czekam z nadzieją na poważne zmiany.
O TREŚCI nikt z was nie musi mnie przekonywać. Ja tych treści poszukuję każdego dnia i doskonale zdaję sobie sprawę w jakich warunkach mogą powstawać. Ostatnio przekonałem się na własnej skórze że fachowość i doświadczenie nie są w cenie.