Chopinetto
No to Chopin z rana 🙂
W poprzednim wpisie wspomniałam o Januszu Olejniczaku. A właśnie wyszły jego dwie płyty z cyklu Wydania Narodowego dzieł Chopina. Kiedyś tu chyba wspominałam o pracach nad Wydaniem Narodowym, które przypominają ekspertyzy kryminologiczne: Chopin lubił poprawiać swoje utwory, mazał po rękopisach (choć sam charakter pisma miał piękny), redagował wydania (są trzy: francuskie, niemieckie i angielskie), ale bywało, że każde inaczej – tu nie zauważył błędu, tam zmieniał zdanie… słowem, robota prawie jak dla naszego Komisarza.
Równolegle do opracowań nutowych ukazują się stopniowo płyty nagrane już według ustalonej kanonicznej wersji. I często okazuje się, że bywa ona całkiem inna od tego, do czego się przyzwyczailiśmy. Te dwie płyty, o których mówię, zawierają utwory wydane pośmiertnie, w większości młodzieńcze, jeszcze pisane w Warszawie. Jak usłyszałam jeden z młodzieńczych polonezów, które grywa się w szkole podstawowej, aż mną wzdrygnęło, bo zmiana jednej nutki całkiem odmieniła melodię.
Bardzo są to wdzięczne utworki. Oczywiście konwencjonalne i salonowe, ale już zdradzające geniusz. Wydawca i zarazem muzykolog Marek Wieroński pisze we wstępie do płyty, że można by te poloneziki wziąć za dzieła Ogińskiego, ale to byłyby wtedy jego najlepsze dzieła. Tak jak u małego Mozarta: konwencja opanowana idealnie, ale użyta tak, że zwraca uwagę.
Skąd się taki Chopinetto wziął, nie tylko muzycznie genialny, ale i intelektualnie nad wyraz rozwinięty? No przecież nie sam z siebie. Na fortepianie grała jego matka, a dom był ośrodkiem inteligencji i sfer wyższych. Mikołaj Chopin wykładał język i literaturę francuską, a prywatna bursa prowadzona przez państwa Chopinów, gdzie mieszkali uczniowie z rodów ziemiańskich, była najdroższa w Warszawie – czynsz wynosił tyle, ile pensja profesora. W domu Chopinów spotykała się elita intelektualna; przyjacielem pana domu był m.in. Samuel Bogumił Linde. Chopin nigdy nie zapomniał, skąd wyszedł – ten dom ukształtował na całe życie jego osobowość, łącznie z wyrafinowanym poczuciem humoru.
Janusz Olejniczak gra młodzieńczego Chopina z prawdziwym wyczuciem (nagrał też właśnie dla NIFC płytę ze zbliżonym repertuarem na instrumencie z epoki; jeszcze się nie ukazała, ale on uważa, że to płyta jego życia. On sam się śmieje, że całe życie robiono z niego Chopinka – nawet musiał zagrać Chopina u Żuławskiego w Błękitnej nucie (i kto wie, czy nie była to najlepsza rola w tym filmie). Także na wspomnianym konkursie, gdzie dostał VI nagrodę. Na każdym prawie konkursie jest ktoś, kto egzaltowanej części publiczności z Chopinkiem się kojarzy – potwierdzają to słowa Ohlssona z wywiadu, który zacytował Hoko. Rzadko jednak się zdarza, by taki Chopinek wygrał konkurs. No, raz się zdarzyło: Zimermanowi.
Komentarze
A Blechaczowi nie ? Nie jestem muzykologiem jestem ,ze się tak wyrażę pełnej krwi melomanką ,ale obserwuję karierę Chłopaka z Nakła . Miałam przyjemnośc być na jego koncercie w moim mieście . Porwał salę swoją interpretacją . Sluchacze kołysali się w rytm muzyki chociaż prawie nie grał Chopina . Mieliśmy jednak cały czas w uszach wykonanie jego koncertu . Pozdrawiam serdecznie .
No faktycznie, i jego kojarzono z Chopinkiem – bo drobniutki 🙂
O! To ja mam pytanie — bo pamiętam z lektury Rosena, że z Chopinem jest kłopot, bo najlepsze wydania są polskie, ale polskie wydania krytyczne ukazują się strasznie powoli. Ta notka sugeruje, że te stwierdzenia są nadal aktualne…
PS. A czy ‚Chopinek’ to nie jakiś ukłon w stronę aktorstwa? Nie wprost, ale jednak — wizji młodego muzyka? Wizji pozamuzycznej?
To znaczy w jakim sensie ukłon – że sam Chopin się kłaniał jakiejś wizji, czy że dziś się kłaniają? Bo on, jak mi się wydaje, po prostu był sobą, bardzo bezpośrednim chłopakiem.
Stwierdzenia są aktualne, bo rzeczywiście straszna masa przy tym dziubdzianiny. Patronuje temu wciąż na chodzie i z ostrą głową, choć już po dziewięćdziesiątce, prof. Jan Ekier, ale teraz zajmuje się tym głównie p. Paweł Kamiński.
Muzyka – muzyką… Ale jeżeli się o niej pisze na forum publicznym, warto w poprawnym języku. Bywa, że i róża zaśmierdzi. Warto korzystać ze słowników i wykonywać korektę też własnych tekstów. Poza słownikami ma Pani w redakcji kolegę specjalistę (chociaż… czy ja wiem?), prof. Bralczyka, który być może potrafi wyjaśnić, czy forma LUBIAŁ jest poprawna.
amw
Kierowniczka jest kochana
Dała nam Chopina z rana
A czy będzie Waśćka skora
Doda-ć nam tu coś z wieczora 🙂
Pani Doroto, śpieszę się do Mamy, więc krótko: być może wspominała już Pani o tym młodym człowieku.
Znalazłam go po przeczytaniu artykułu w GW:
http://pl.youtube.com/watch?v=1kO8T1CXw-Y
Pozdrawiam Towarzystwo 🙂
Kiedyś, dawno temu, kiedy Olejniczak brał udział w konkursie, wydwał mi się zupełnie nijaki – poprawny, biegły technicznie i tyle. Wcale mnie nie dziwiło VI miejsce. Potem podobał mi się coraz bardziej, albo On dojrzał, jego Chopin, albo ja dorosłam do jego wykonania. Myśląc dziś o Nim wspominam innego pianistę (zapomniałam nazwiska.Wstyd) Jedyny znany mi niewidomy pianista – chopinista. Jego gra mnie ogromnie poruszała. Może przez kalectwo, a może rzeczywiście grał tak pięknie.
Jaruto – to był pewnie Edwin Kowalik. Pamiętam jak przez mgłę, ale chyba to rzeczywiście było dobre. Bardzo zasłużona postać dla muzycznych niewidomych: http://pl.wikipedia.org/wiki/Edwin_Kowalik
Na którymś z ostatnich konkursów był chyba jeszcze niewidomy Japończyk 🙂
Co do kanonów, to ja tam nie mam problemu, musiałbym obu naraz słuchać, żeby różnicę zauważyć. A Olejniczak na starym sprzęcie może być ciekawy 🙂
mt7,
a co to za hardcor?? 😆
Hoko: niewidomi pianiści czasem przyjeżdżają na konkurs – kiedyś był też Włoch, a juz dawno temu wspaniały Imre Ungar (II nagroda w 1932 r.). Ale jak ktoś jest mniej wspaniały, tylko muzykalny – to czasem trudno go oceniać. A przecież trzeba – tak samo jak innych.
Młodego człowieka od mt7 odsłucham dopiero w domu.
Witam Andrzeja MW. Literówka może się zdarzyć każdemu, nawet prof. Bralczykowi. Nawet Panu. Już ją poprawiłam. A jak się już wpisuje na blog, to warto napisać również coś merytorycznego. Zapraszam.
„Lubiał” to regionalizm, na południu połowa ludzi tak mówi. W przeszłości też chyba dość powszechne – tu przykład (czwarty akapit od dołu, z „Goethe” na początku) 🙂
I założę się, że Chopin też „lubiał”…
Przykład uciekł, więc jeszcze raz:
http://hamlet.pro.e-mouse.pl/konlit/index.php?id=mickiewicz2
Czy Chopin lubił, czy lubiał? oto nowy dylemat… 😆
To tak a propos tekst jego pieśni Gdzie lubi:
Strumyk lubi w dolinie,
Sarna lubi w gęstwinie,
Ptaszek lubi pod strzechą,
Lecz dziewczyna… z uciechą
Lubi, gdzie niebieskie oko,
Lubi, gdzie i czarne oko,
Lubi, gdzie wesołe pieśni,
Lubi, gdzie i smutne pieśni…
Sama nie wie, gdzie lubi,
wszędzie serce zgubi.
(cytuję z pamięci; autor tekstu Stefan Witwicki)
😀
Chopin z rana jak smietana
A z wieczora – jak kamfora…
Przypadek: jadac rano do pracy radio gralo wlasnie jeden z mazurkow Chopina.
Milego dnia zatem 🙂
Chyba pierwszy rym od Jacobsky’ego 😉
Bo gdy się słucha, słucha, słucha
Gęba śmieje się od ucha
Że wieczorem przyjdzie wreszcie Dody czas…
I zawsze mało, mało, mało
Bo się cały dzień czekało
Na te dźwięki, które budzą oczu blask 😉
A zeenowi w głowie Doda,
Bo na Dodę jest dziś moda.
Doda, która liże loda*,
Bo jej uderzyła soda.
W starym radiu błyska dioda,
Ktoś zeenowi rękę poda,
Ale to nie będzie Doda.
Tu, na blogu – komu to da
Frajdę? Lepsza już gospoda
oraz w niej ognista woda.
Tyle o Dodzie ode mnie,
Było mi bardzo przyjemnie. 😀
___
*Nie to, co myślicie – ma wziąć udział w reklamie lodów 😉
Doda – Chopin dwa bieguny
Lecz ich uwielbiają tłumy
I tu powiem, choć się boję:
Tłumy co lubią oboje…
Jednym razem Chopin z rana,
Doda roznegliżowana
innym. Nie wiem jak to godzą,
Jak oboje ich uwodzą….
Znaczy Chopin to już wiem
Gdy śmietanę sobie jem
Ale Doda co tu kryć
Jej wystarczy tylko być…
Doda – wizja, Chopin – dźwięk
Naszych gustów cały wdzięk…
Chłopcy śnią: Doda, ach Doda!
Nie straszna im żadna kłoda
w wysiłkach, by wreszcie zgoda
(że jej talent i uroda
się rozleją jako woda)
zapanowała w narodach
w ich ogrodach, samochodach
(tudzież w aut tych elektrodach
i ajpodach i tripodach…)
…
Sorry, real wzywa mnie 🙁
Bawcie się tym – albo nie.
😉
P.S. Ojej, jeszcze coś plus minus na temat 😳 : Potwierdzam 😉 (na podstawie niedawno widzianego rękopisu Barcarolli Fis-dur op. 60), że Chopin miał bardzo ładny charakter pisma… 🙂
Siedzi Chopin, plynie woda,
A do brodu gna podwoda.
Na podwodzie tej komoda,
Na komodzie tanczy Doda.
Szumia wierzby, troche szkoda,
Ze nie bedzie z tego oda.
Moze taniec, jesli mloda
Do mazurka reke poda…
Chopinowi moknie broda
Ochlapala go podwoda 🙁
Boska Doda w rymach tonie,
dobrze jest jej w silikonie.
Tu dodała, tam wstryknęła,
Tu ścisnęła, tam rozpięła…
Chopin Dodzie zagrać chętny,
Później profil dać ponętny
Do ozdoby Dody biustu.
Czy to słuszne? To rzecz gustu.
Komisarz zawalony robotą. Do roboty u Chopina sugeruję znaleźć inną ekipę remontowo-konserwacyjną, pewnie jeszcze nie wszystkie wyjechały do Irlandii…
Witam Panów, witam Panie.
Cóż ja widzę na Dywanie?
To mistrz chały czyli Doda,
zawsze chętnie gniot zapoda.
Rozwód, skandal, inna heca
na dodatek krótka kieca,
i już naród się podnieca.
Muza Dody grana z rana
wdzięk i szyk ma tarana.
Popołudniem jej zaśpiewy
niczym orzeł straszą mewy.
Jej muzyka grana w nocy
sprawia, że poszukasz kocy
żeby zatkać sobie uszy
i nie słuchać tych katuszy.
Trza postawić sprawę jasno:
nie za głos ją kocha miasto
lecz za insze jej walory
Polak się pokroic skory.
Wracam – a tutaj jakaż przygoda!
Na górze – Doda,
Na dole – Doda…
Ależ doprawdy co za wygoda –
Ja nic nie piszę, każdy coś poda…
😆
Nigdy nie odróżniałam Dody od Mandaryny. Teraz to podobno łatwe, bo ta druga się wykruszyła. Czy nastała epoka dodoizacji? To ja poproszę o rzeczywistość równoległą, może tam jest jakaś cywilizacja.
Zapomniałam o tym napisać wcześniej. Pani Doroto, zdaje sobie Pani oczywiście sprawę, że dobijanie się o edukację muzyczną w szkole to głos wołającego na puszczy? Takie coś to miałam ja, moje dzieci miały już czarną rozpacz. Ciekawe czym zostaną uraczone wnuki.
Nie całkiem to jest głos wołającego na puszczy. Wczoraj właśnie byłam na konferencji ministra Zdrojewskiego, dla którego jest to jeden z priorytetów (edukacja kulturalna w ogóle) i właśnie zawiera na ten temat porozumienie z panią minister Hall. Ma ambitny projekt wprowadzenia nowych przedmiotów od roku 2009/10, wcześniej będzie się eksperymentowało i wymieniało doświadczenia. Teraz tylko trzymać kciuki, żeby się udało.
Mimo wygody ja temat Dody
chętnie wyrzucę na Antypody
Bo jest to temat typu „żenada”
na nic dobrego się on nie nada.
Na blogu Dory – do stu czartów! –
Doda jest tylko obiektem żartów.
I niechaj dalej tak pozostanie
bo sobie Doda zasłużyła na nie.
A zatem apel: jej dokonania
niech służą jeno do rymowania.
Temat do rymów jest wymarzony:
zaczniesz – to piszesz jak nakręcony 😉
@ Kierowniczka: trochę o planach ministerstwa kultury jest tutaj (potrzebny Word):
http://62.111.236.92/website/document/?docId=886
Rozumiem, że chodziło Pani o pkt. 3:
„Minister kultury razem z ministrem edukacji poszerzą programy szkolne o dodatkowe zajęcia związane z szeroko rozumianym uczestnictwem w życiu kulturalnym. Programem pilotażowym objęci mają zostać uczniowie szkół podstawowych w roku szkolnym 2008/2009. Umowa w tej sprawie zostanie podpisana w najbliższych tygodniach. Resort podjął już pierwsze kroki w celu zorganizowania w szkołach dodatkowych zajęć artystycznych (plastyki i muzyki).
Polski Instytut Sztuki Filmowej wraz z TVP S.A. przygotowuje projekt Filmoteka Szkolna. W jego ramach gimnazja i licea otrzymają pakiety 50 filmów fabularnych, dokumentalnych i animowanych oraz odpowiednie podręczniki dla nauczycieli, PISF uruchomi także portal http://www.filmotekaszkolna.pl oraz internetowe forum szkolnych dyskusyjnych klubów filmowych.
MKiDN ogłosi niebawem nowy priorytet w programie Ministra Edukacja Kulturalna pod nazwą Artystyczne wakacje, którego celem będzie promowanie projektów realizowanych latem przez artystów przy współpracy z samorządami, instytucjami kultury, fundacjami, stowarzyszeniami i szkołami. Zarządzać będzie nim Instytut Teatralny, a nabór wniosków zakończy się 31 maja.”
Oczywiście po owocach ich poznacie – zobaczymy ile z tych zapowiedzi się uda zrealizować. Ale trzymać kciuki można i trzeba 😉
To są dokładnie materiały, które na tejże konferencji dostałam na papierze i w teczuszce 😀
On jeszcze podkreśla, że owe programy edukacyjne mają wykorzystywać nowoczesne środki – jak plastyka, to z grafiką komputerową i projektowaniem itp. I jeszcze, że te zajęcia mają dla dzieci być jakby przedłużoną przerwą, mają się tym bawić i mieć z tego frajdę. Myślę, że to może być dobry kierunek.
A temat Dody chyba wyczerpaliśmy na dłuuugo… Chyba że nasz ulubiony Zenobiusz się od niego nie będzie w stanie odczepić 😆
Dla jego satysfakcji jeszcza doda’m, że właśnie powstał w redakcji „Polityki” tekst o Dodzie autorstwa młodej siły Działu Kultury p. Anety Kyzioł. Będzie zapewne nie w następnym, ale w jeszcze następnym numerze i koledzy redaktorzy zastanawiają się, czy by z niego nie zrobić otwarcia 😆
Hoko, godz. 12:39
mt7,
a co to za hardcor??
Odpowiadam.
Tu znalazłam info:
http://miasta.gazeta.pl/bialystok/1,35241,4915339.html
Ciekawa byłam opinii Pani Doroty. 🙂
W sumie pomysł z otwarciem jest logiczny: zdjęcie Dody na okładce i nakład Polityki rozchodzi się w całości już środę wieczorem 😀
Wreszcie wysłuchałam tego Maćka. No fajny!
W akordeonach to my jesteśmy dobrzy. Pamiętacie, jak sobie o nich rozmawialiśmy? Potem urodził się z tego tekst:
http://www.polityka.pl/archive/do/registry/secure/showArticle?id=3355964
Pamiętam, że rozmawialiśmy. 🙂
Nie wyspałam się, to chyba poczytam sobie w łożnicy i poczekam na Hypnosa z Morfeuszem.
Dobranoc. 🙂
Nasz człowiek w Rzymie 🙂
http://muzyka.onet.pl/10180,1691248,newsy.html
No. On ogólnie się na świecie podoba, zbiera bardzo dobre recenzje.
A tu możemy posłuchać, jak ładnie bawi się Walcem minutowym:
http://www.youtube.com/watch?v=rageOzbaWz4&feature=related
(coś niestety jest nie tak z dźwiękiem – jakieś pirackie nagranie zapewne 😉 )
No, musi chłopak jeszcze poćwiczyć…. walczyk mu wciąż wychodzi w 1,47 minuty 🙂
Ale włosy ma odpowiednie. 🙂
Dobry dzionek!
Śniła mi się piękna wiosna, zakwitły wszędzie kwiaty, a na moim balkonie jakiś egzotyczny, barwny busz.
Dobrze chociaż we śnie nacieszyć oko.
A tu podobno w weekend ochłodzenie idzie 🙁
U mnie tam cały czas jest ochłodzenie, nic nie kwitnie – i dobrze, jest szansa na czereśnie w lecie 🙂
PS
Temat Dody wyczerapny? He he…
Doda z wieczora – będzie dusić zmora…
Oj… jakie ja mam zaległości!
A Wy tu znowu o jakiejś Dodzie?! Należę do (nie?)szczęśliwców, którzy nie słyszeli pop-papki, ze zdjęcia ledwie-ledwie, takich klonow łazi od groma, jedno mnie tylko uwiera, otóż IQ. Takiego nie zaposiadam 🙁
Pozdrawiam i do roboty wezmę się niebawem. Na razie odwalam inną pańszczyznę.
Alicjo: to się zaczęło jeszcze pod poprzednim wpisem – zeen coś ma słabość do tej pani… 😀
Kto nie miałby słabości? Przytulić się do jej piersi to lepsze niż główa na dmuchanym materacu wśród morskich fal…
Ja tam bym się nie przytulała 😆
Mały komentarz off topic: właśnie znalazłem w internetowej Rzepie tekst na temat współczesnych polskich tekstów piosenek. Tylko uwaga: brzuch może rozboleć od śmiechu:
http://www.rp.pl/artykul/92302.html
Człowiek nawet nie ma pojęcie jakie perełki codziennie go omijają 😉 Mój faworyt:
„”Chodź i powiedz mi słowa słodkie jak delicje, o których wiemy tylko my. Niech moje biszkoptowe serce, owinięte często folią, będzie ciepłe. Niech moje biszkoptowe serce, owinięte często folią, będzie ciepłe!.” 😆
Śliczne. A ja Wam już szykuję walentynkowy wpis, nie myślcie sobie… 🙄
Oj… wdepnęłam w coś 🙂
Pop, ale… Wy chyba znacie ten program, ja nie.
http://www.youtube.com/watch?v=AhQ5N4Zxx5M
@Kierowniczka: liczę, że w tym nowym wpisie będą same słowa słodkie jak delicje 😀
O biszkoptowym sercu nie będzie 😆
A widzieliście to? To dopiero odpał:
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,4922755.html
Inwencja ludzka nie zna granic. Strach pomyśleć co będzie sie sprzdawać za rok… Bo przecież ktoś te czekoladki u licha kupuje!
Ja tam nie wiem Quake, ale odrobinka kindersztuby by Ci się przydała, co to za
@Kierowniczka, co? – małpa kierowniczka? To tak o swojej Dobrodziejce piszesz? Pani Kierowniczko… się pisze. Ach ta młodzież, zanim szlifu nabierze….
Wielce Szanowny Panie Zeen
nie rób se Pan ze mnie kpin
W pełni popieram zeena, Kierowniczka musi być poprzedzona pełnym szacunku przedrostkiem Pani, sam do cholery to miano upubliczniłem…
nikt nie zerknął na mój sznureczek do youtube?! Zabawne 🙂
foma – pamiętam, że pierwsza wersja była: Kierownik Dorota 😆
No to która wersja jest w końcu kanoniczna?
Pierwsza wersja była częścią kryminału Borys na dworcu 😉
Alicjo, ja odsłuchałam ten link. Panienka ma kawałeczek głosu, ale ciekawa jestem, skąd ona przybyła… Swoją drogą jak zwykle komentarze stają na wysokości zadania 🙁
No, na taką poufałość trzeba było sobie zasłużyc i dojsc po wielu trudach. A taki Quake od razu „Kierowniczka”…
Kierowniczko,
ja patrzylam na szanowne *jury*(Janda, Umer i kto? Agata P.?) domyśliam się, że jakieś „polish idol”albo cuś?
A dziewczyna Azjatka, i bardzo się starała :)Nie da sie nie docenic takich starań!
Dzięki za przekazane informacje. Postaram się zapamiętać. Głowę już posypałem popiołem a zaraz wdziewam wór pokutny. Odezwę się za kilka niedziel jak tylko wrócę z pieszej pelgrzymki w która ruszam w celu odkupienia przewin mych straszliwych. Liczę po cichu, że żarliwe modły wznoszone do św. Judy Tadeusza, patrona spraw beznadziejnych, przyczynią się do uzyskania przeze mnie rozgrzeszenia.
Quake, zaraz, nie tak prędko…. Nie bierz sobie tak do serca zaraz, wszak ja wspomniałem o odrobince kindersztuby, nie o całej 😉
Bądź tu z nami i wywal wór pokutny (swoją drogą mógłbyś się postarać o jakiś nowszy model).
😆
O, o to Quake’u chodziło… Twoja nieobecność wydaje się za długa jednak. Ktoś w końcu musi podnosić statystkyki odwiedzin.
Ktos wysłany na banicję?!
Przez kogo?
Quake, usiądz na dupie , gdzie Ci tam do Kannsosy. Lepiej do mnie wdepnij, mnóstwo świeżego śniegu do odgarnięcia. Przynajmniej do czegos się przydasz.
Alicjo, miałam już spać.
Ten Twój kawałek, to jest starożytny program „Szansa na sukces” prowadzony przez Wojciecha Manna, kiedy o żadnym ‚idolu’ w Polsce nikt nie słyszał.
Każdy program poswięcony jest jednemu wykonawcy lub zespołowi i wyłonieni w drodze eliminacji uczestnicy śpiewają wylosowaną piosenkę z jego (ich) repertuaru.
Oceniającymi są osoby, których repertuar jest śpiewany.
Póżniej wyróżnieni w poszczególnych odcinkach biorą udział w finale. Zwyciężca finału zdobywa szansę występu w Opolu i nagrania płyty.
Tu śpiewane były chyba piosenki Agnieszki Osieckiej, dlatego taki dziwny skład oceniający.
Głos uczestniczka miała ciekawy, ale efekt komiczny był bardzo silny.
Trzecia osoba w okularach to jest córka Agnieszki Osieckiej.
Pa! 🙂
…czyli właśnie Agata P. 😉
i jeszcze tu, to jest Filipinka:
http://ww6.tvp.pl/4754,20070628517798.strona
teraz już koniec.
Ale nazwisko jakby z polskiego „Bień” – może krzyżówka?
Dzięki za wyjaśnienia, na naprawdę trafilam na to przez przypadek, i sie obśmialam, bo dziewczyna sie starała, i tak całkiem nie byla zła 🙂
Cholera… znowu sniegi idą!