Chopinetto

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

No to Chopin z rana 🙂

W poprzednim wpisie wspomniałam o Januszu Olejniczaku. A właśnie wyszły jego dwie płyty z cyklu Wydania Narodowego dzieł Chopina. Kiedyś tu chyba wspominałam o pracach nad Wydaniem Narodowym, które przypominają ekspertyzy kryminologiczne: Chopin lubił poprawiać swoje utwory, mazał po rękopisach (choć sam charakter pisma miał piękny), redagował wydania (są trzy: francuskie, niemieckie i angielskie), ale bywało, że każde inaczej – tu nie zauważył błędu, tam zmieniał zdanie… słowem, robota prawie jak dla naszego Komisarza.

Równolegle do opracowań nutowych ukazują się stopniowo płyty nagrane już według ustalonej kanonicznej wersji. I często okazuje się, że bywa ona całkiem inna od tego, do czego się przyzwyczailiśmy. Te dwie płyty, o których mówię, zawierają utwory wydane pośmiertnie, w większości młodzieńcze, jeszcze pisane w Warszawie. Jak usłyszałam jeden z młodzieńczych polonezów, które grywa się w szkole podstawowej, aż mną wzdrygnęło, bo zmiana jednej nutki całkiem odmieniła melodię.

Bardzo są to wdzięczne utworki. Oczywiście konwencjonalne i salonowe, ale już zdradzające geniusz. Wydawca i zarazem muzykolog Marek Wieroński pisze we wstępie do płyty, że można by te poloneziki wziąć za dzieła Ogińskiego, ale to byłyby wtedy jego najlepsze dzieła. Tak jak u małego Mozarta: konwencja opanowana idealnie, ale użyta tak, że zwraca uwagę.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Z tej ciąży nie ma już co zbierać, mówi lekarz na USG. „I czego pani od nas oczekuje?”

Nie wrócę do ginekologa, który prowadził moją ciążę, bo musiałabym skłamać, że poroniłam, opowiada Wioletta. Przez kilka tygodni żyłam jak tykająca bomba, nie jadłam, nie spałam, wyznaje Karolina. Obie przerwały ciążę w drugim trymestrze.

Agata Szczerbiak

Skąd się taki Chopinetto wziął, nie tylko muzycznie genialny, ale i intelektualnie nad wyraz rozwinięty? No przecież nie sam z siebie. Na fortepianie grała jego matka, a dom był ośrodkiem inteligencji i sfer wyższych. Mikołaj Chopin wykładał język i literaturę francuską, a prywatna bursa prowadzona przez państwa Chopinów, gdzie mieszkali uczniowie z rodów ziemiańskich, była najdroższa w Warszawie – czynsz wynosił tyle, ile pensja profesora. W domu Chopinów spotykała się elita intelektualna; przyjacielem pana domu był m.in. Samuel Bogumił Linde. Chopin nigdy nie zapomniał, skąd wyszedł – ten dom ukształtował na całe życie jego osobowość, łącznie z wyrafinowanym poczuciem humoru.

Janusz Olejniczak gra młodzieńczego Chopina z prawdziwym wyczuciem (nagrał też właśnie dla NIFC płytę ze zbliżonym repertuarem na instrumencie z epoki; jeszcze się nie ukazała, ale on uważa, że to płyta jego życia. On sam się śmieje, że całe życie robiono z niego Chopinka – nawet musiał zagrać Chopina u Żuławskiego w Błękitnej nucie (i kto wie, czy nie była to najlepsza rola w tym filmie). Także na wspomnianym konkursie, gdzie dostał VI nagrodę. Na każdym prawie konkursie jest ktoś, kto egzaltowanej części publiczności z Chopinkiem się kojarzy – potwierdzają to słowa Ohlssona z wywiadu, który zacytował Hoko.  Rzadko jednak się zdarza, by taki Chopinek wygrał konkurs. No, raz się zdarzyło: Zimermanowi.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj