Lodoiska, Floreski i inni Polacy
W Polsce, czyli nigdzie… Kiedy Luigi Cherubini pisał swoją Lodoiskę, było to zaraz przed drugim rozbiorem, dwa lata po rewolucji francuskiej, w roku śmierci Mozarta. Temat Polski i idee wolnościowe działały na wyobraźnię. Lodoiska stała się przebojem scen i choć nie tylko Cherubini wziął ją na warsztat, to właśnie jego „komedia heroiczna” w trzech aktach zdobyła największe powodzenie. Zafascynowany twórczością włoskiego kompozytora działającego w Paryżu Beethoven w niemałym stopniu inspirował się tym dziełem pisząc swoją jedyną w życiu operę – Fidelia. Lodoiska to trochę Fidelio na odwrót: uwięziona jest kobieta, przybywa ją ratować ukochany mężczyzna przebrany za kogoś innego (ale nie za kobietę, więc nie całkiem na odwrót), a w finale wojska (tu: tatarskie) zwyciężają złego tyrana. Taki schemat, gdy bohaterowie ratowani są z opresji, został nazwany terminem Rettungsoper.
A cóż to za polskie imię – czy nazwisko – Lodoiska? (notabene nad i powinny być dwie kropki, których nie mogę tu wstawić) No cóż, tak sobie we Francji wyobrażano: najważniejsze, żeby kończyło się na -ska, -ski. Tyle wiedzieli, że damska forma jest z a, męska z i: ukochany Lodoiski nazywa się Floreski, a tyran – Dourlinski. Towarzyszka Lodoiski zaś ma wdzięczne imię (?) Lysinka.
Wojciech Bogusławski, zawsze chętny artystycznym nowinom, a cóż dopiero, jeśli dzięki nim można było dać wyraz patriotyzmowi, wystawił Lodoiskę w 1805 r. w warszawskim Teatrze Narodowym, sam obsadzając się tradycyjnie w roli pobocznej (tu jako Varbel, służący Floreskiego). Zachowało się (jest w Jagiellonce) dokonane przezeń polskie tłumaczenie libretta – i dzięki wspomnianej tu przeze mnie parę wpisów temu zmarłej niedawno p. Agnieszce Mietelskiej-Ciepierskiej tekst jego w całości został rozdany słuchaczom koncertu w Filharmonii Narodowej. Później może zacytuję fragmenty naprawdę bardzo fajne językowo (np. Cóż to za mieysce pełne morderskich widoków! – żali się Lodoiska w niewoli). Na razie wspomnę, że Bogusławski zweryfikował „polskość” nazwisk: Lodoiskę zostawił, bo cały świat znał już to dzieło pod tym właśnie tytułem, ale z Floreskiego zrobił Sobiesława, zły tyran nazywa się tu Odrowąż, jego zaufany Altamoras – Burzywoy, Lysinka została Praxedą, a Varbel – Baltazarem.
A jaka jest muzyka Cherubiniego? Już nie Mozart, jeszcze nie Beethoven, ale prawie. Najbardziej podobna do Fidelia. Bez wątpienia pisana przez znakomitego fachowca, wszystko brzmi niezwykle sugestywnie – ale ma tę samą cechę co opera Beethovena: niczego z niej się nie pamięta. Tylko sam nastrój. Nic dziwnego, że wówczas ją ceniono; nic dziwnego, że potem zapomniano. I dobrze, że przypomniano. Zwłaszcza że Łukasz Borowicz dokonał cudów z Polską Orkiestrą Radiową i chórami Polskiego Radia i Cameratą Silesią (sami mężczyźni). Świetni byli soliści, w tym polscy – Tadeusz Szlenkier jako Floreski, Wojtek Gierlach w roli Dourlinskiego, Remigiusz Łukomski jako Altamoras, a tytułową rolę śpiewała Ukrainka ze Lwowa – Sofia Soloviy (bardzo adekwatne nazwisko). Przygotowywała solistów wielka Christa Ludwig, której po koncercie wszyscy zaśpiewali sto lat – chociaż nie bardzo to może wypada, bo kończy osiemdziesiąt.
Komentarze
Wielkie dzięki za sprawozdanie z Lodoiski; fascynuje mnie libretto, mam nadzieję, że da się Pani namówić sporządzenie jego skrótu, a także parę cytatów z polskiego libretta („cóż to za miejsce pełne morderskich widoków” – to wręcz boskie). Jeżeli muzyka w Lodoisce jest choć w połowie taka jak w Medei – to jest dobra. Dzięki za już, proszę o jeszcze na ten temat Piotr Modzelewski
Dobrze, że Pani Kierowniczka wróciła cała i zdrowa z tego lodowiska, bo to naprawdę morderskie miejsce. Każda łapa śpiewa w innym tempie, tonacje im się rozjeżdżają i wszystko kończy się plaśnięciem brzuszka o zimne podłoże.
I dobrze, że Pani nikt nie porwał. Nocny Kraków na przykład. 🙂
Nocny Kraków mnie jak najbardziej porwał, ale już wróciłam 😉 Sprawozdanie później…
Witamy szczęśliwie nawróconą na blogowe łono….
Czy wróciła Pani dopiero po zapłaceniu okupu? Ale dla warszawiaków w Krakowie podobno tanio jak w barszczu. 🙂
Ja też się daję porwać, do koszyczka. Dobranoc.
No, Bobik, ty huncwocie! Teraz to podpadłeś…. Mieszkańców najważniejszej z wszystkich miejscowości napisać z małej….
Chociaż…. 😉
Zziębłam w tej św. Katarzynie. Teraz herbatka z prądem i do łóżeczka… tym bardziej, że poprzedniej nocy spałam ledwie cztery godziny (dla mnie śpiocha to nader przykre), bo wylądowałam na bankiecie po Lodoisce, czego absolutnie nie planowałam…
Ale jakaś rozrywka na dobranoc się Wam ode mnie należy. To obiecanych parę smacznych cytatów z Lodoiski a la Bogusławski. Pierwszych z brzegu.
Wódz Tatarów, niejaki Titzikan, wzór pacyfizmu, mówi do swoich: „Chwytaycie wszystkich, którzy do tego Zamku [Odrowąża] zbliżać się będą, ale ochraniaycie życia każdego. Niepowinna niewinność cierpieć za cudze zbrodnie. Niezapominaycie nigdy, że to jest występkiem, szukać własnego dobra w pokrzywdzeniu ludzkości. – Idźcie i spełniaycie móy rozkaz”. Na pytanie adiutanta „Wolnoż mi spytać ciebie, Wodzu, iaki masz plan w szturmowaniu tego Zamku?” odpowiada: „Jeszcze sam niewiem” 😆
Idą Sobiesław z Baltazarem. Wcześniej napadli ich Tatarzy, ale inni. Baltazar pociesza swojego pana: „Niegnieway się, móy Panie, ciesz się raczey żeśmy dosyć szczęśliwie wybrnęli. Prawda że te przeklęte Tatary zabrali nam konie, ale przecież zostawili nam ostrogi. – To będzie dowodem żeśmy nie zawsze piechotą chodzili. Wieluż to nosi ostrogi i maią ich za dzielnych jeźdźców, chociaż w życiu swoiem niesiedzieli na koniu”.
Czyli „boso, ale w ostrogach” – bardzo polskie jednak!
Cdn.
Polecam prąd ale o zmiennym napięciu, nie wyższym niż 40V. Można wytrzymać i nawet podładować akumulatory. Zasilacz nie większy niż 40g inaczej ciężko się ładuje. Proces ładowania należy przetykać neutralizatorem w połączeniu z dostarczaniem kalorii. Niezbyt wielkich ilości (kalorii oczywiście). Proces ładowania można dowolnie wydłużać do momentu napełnienia akumulatorów, po czym należy przerwać. Przeładowanie akumulatorów objawia się nieprzyjemnym samopoczuciem i koniecznością poszukiwania kolejnych neutralizatorów owegoż. Niektórzy mają tak da capo al fine…
ŚWIETNE, ale koniecznie jutro cdn, dobranoc Piotr Modzelewski
Tak… Pani Kierowniczka po drugiej stronie Wisły a a cappella w rozjazdach i innych obowiązkach 🙁 To naprawdę nie fair…
Ale jest jeszcze czwartek i piątek – znaaacznie ‚wolniejsze’ 🙂
Witam serdecznie Panią Kierowniczkę !!!
🙂 🙂 🙂
Świeci słoneczko, więc pewnie był i księżyc (w butonierce) 😉 Choć rano (wracałam wcześnie spoza miasta) był mróz.
Święta Katarzyna słynie z zimnego wnętrza. Moi Rodzice współczuli mi (że niby zmarznę) nawet, gdy się im chwaliłam próbami koncertu charytatywnego (Koronacyjna Mozarta, Bach), który śpiewaliśmy pod koniec czerwca ’99. Tak im dał w kość długawy ślub Siostrzeńca (czyli mojego Kuzyna) w Szczepana pół roku wcześniej 😉 🙂
Hm… wygląda na to, że z Cherubinieto też znam tylko „Medeę”. No i Requiem. A szkoda.
Co do „Fidelia” — jak to się nic nie pamięta? A „O welche Lust!”? Pamiętam jeszcze jak Florestan śpiewa o Leonorze. I że rogi są 😉
Errata: oczywiście Cherubiniego, bo to nazwisko niebezpiecznie zaczyna mi się zbliżać do pazia z Wesela Figara…
PS. Ja też się przyzwyczaiłem, że to św. Katarzyna. I się nieźle zdumiałem, gdy okazało się, że patronki są dwie, bo jeszcze Małgorzata…
Pani Doroto, najserdeczniej dziękuję za „morderskie widoki”. Już wiem, jak nazywa się to, co od ponad dwóch lat doprowadza mnie do szału.
A mówiłem, że lodowisko? Nic dziwnego, że Pani Kierowniczka zmarzła. Zastanawiam się tylko, która to ze świętych Katarzyn tak nie dba o ciepło w swoim przybytku. Na pewno nie ta z Aleksandrii, bo ją łamano kołem i ścięto, a z tego co wiem, to krakowska Sw. Katarzyna ma organy w absolutnym porządku. 🙂
A to libretto było prawdopodobnie natchnieniem dla niejednego polityka. „Wolnoż spytać, iaki ma pan plan w rozwiązaniu tego a tego palącego problemu?” – „Jeszcze sam niewiem.” 🙁
Lodoisca? Proszę bardzo
http://www.operundtanz.de/archiv/2003/03/berichte-freiberg-nordhausen-big.jpg
Tatarzy mają cudnego konia… 😆
Podpis pod zdjęciem zniknął, a był: kosultacja stomatologiczna w obecności Tatara na koniu…
Czy imię przyjaciółki Lodoiski – Lysinka – to po prostu Łysinka?
Alicjo, jak tam zwierzyna płowa ma się dzisiaj?
Łysinka albo Lucynka 😆
Praxeda to moim zdaniem wcale nie lepiej…
Przetrząsnąłem internet, ale próbek muzycznych tego cuda nie znalazłem.
Z dobrze ponformowanych źródeł wiem, że płowa zwierzyna Alicji (o imionach Józef i Józefina) obchodzi dzisiaj imieniny, więc o tej porze już pewnie chodzi na czworakach… 🙂
Praxeda mi się baaaaaaaaaaaardzo podoba. 🙂
Zwłaszcza jako polskie imię 🙂
Teraz fragment arii Baltazara (dziwnie proroczej):
„(…) Gdy iedna tylko kobietka
Szczęście męszczyzny sprawiała,
Dawno ta moda ustała,
Jeszcze za Króla Łokietka.
Mądrzeysze wnuki od dziadów,
Dziś kilka razem kochamy:
To samo czynią i Damy
Ucząc się z naszych przykładów.
Jeden mi wieszczek powiadał,
Że przyidą wieki zbyt wolne,
Że będą kobiety wspólne,
Nikt ich niebędzie wykradał.
Dla oka będą mieć żony,
Mężów za płaszcze swobody,
Małżeństwa tylko dla mody,
A wiek ten ma być wsławiony!”
No, ale Sobiesław nie dał mu się przekonać: „Ty nie czuiesz prawdziwey miłości. Ja miałbym zapomnieć naymilszey moiey Lodoiski!” No i dobrze, bo opera skończyłaby się w pierwszym akcie 😉
Dalej było spotkanie z Titzikanem (przyjazne) i dwaj panowie sobie poszli dalej. Baltazar chce odpocząć:
„Usiądź Pan na kamieniu przy moście. Ten szmer wody, te czarne mury, te śpiewaiące ptaszki, są to romansowe przysmaki… ale ia wolę pieczenią. I Pan zapewne posili się trochę po tey potyczce, która nam appetitu dodała”. Ale Sobiesław nic tylko wgapia się w portret Lodoiski… Baltazar próbuje go rozweselić kolejnymi piosenkami, częstuje go pieczenią, ale Sobiesław „nie ma appetitu”. Wzdycha: „Wiele nam się dziś nadzwyczaynych rzeczy przytrafiło”. Baltazar na to: „Bez wątpienia: niebrakuie nic więcey, tylko żeby nas gdzie Ukraińskie upiory napadły…” Tu spada kawał cegły rzucony z wieży przed Baltazara. „Wszelki duch! – a to co? – Jam żartował a tu widzę w tey wieży nieżartem są duchy’. No i co się okazało? Była to Lodoiska…
Cdn. 🙂
Zabawa przednia z tą Lodoiską, wielkie dzięki, czekam niecierpliwie na cdn. A propos imienia Prakseda: właśnie czytam, że sławna (niegdyś) aktorka teatralna Seweryna Broniszówna naprawdę nazywała się Prakseda Watt (była rodzoną siostrą Aleksandra Watta). Pamiętam też z dzieciństwa gosposię, którą ciagle prosiliśmy o śpiewanie ballady, która zaczynała się słowami:
Piekna Prakseda poszła do lasu
Na ślubny wieniec nazbierać ziół,
Zajechał drogę jej pan tego lasu,
Zeskoczył z konia, objął ją wpół.
– a ponieważ nie chciała mu ulec, kończyło się to tak:
Szabelka brzękła, Prakseda jękła- i cos tam jeszcze.
Ale z zapartym tchem czekamy na cdn Lodoiski
Prakseda, Praxedis znaczy „czynna, dobroczynna”, imieniny 21 lipca. W mojej rodzinie byla jakas cioteczna prababka o tym imieniu. Imie prawie tak ladne jak Horpyna – babcia mojej szkolnej kolezanki 🙂
Okazuje się, że Prakseda to bardzo muzyczne imię:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Marcelina_Sembrich-Kocha%C5%84ska
Język chyba nawet uwspółcześniony gdzieś w XIX w. Blog Pana Piotrowy w czasie Zjazdu w Kórniku zaopatrzył się m.in w reprint rozprawki księdza dobrodzieja o użyciu kawy. To dopiero była zabawa (wyd 1780) Tłumaczyliśmy sobie z polskiego na nasze po jednym zdaniu, a pierwszy wydawca juz dokonał przekładu z fragmentów łacińskich.
Zainteresowanych Józefiną nawiedzającą Alicję informuję, że dama owa dzisiaj, stwierdziwszy brak marchewek, zdradziła Alicję i zajrzała do sąsiada.
Piotr Modzelewski: Wat przez jedno t, a tak naprawdę Chwat – takie było ich prawdziwe nazwisko. P. Broniszównę wszyscy nazywali Seda – pewnie właśnie od Praksedy.
To trochę dalszego ciągu. Lodoiska pokazuje się w oknie za kratą. Przed chwilą rzuciła z cegłą bilecik „Ratuy twoię Lodoiskę”, a teraz jak głupia woła do Sobiesława:
„Ah! uciekay z mieysca tego,
Strzesz się Tyrana srogiego!”
„Nie, nie, ia ztąd się nieruszę
Aż kaydany twoie skruszę.
Chcę weyść do wieży, wyrwać cię z więzienia,
Tu śmierć, lub koniec znaydę udręczenia!”
W końcu wkradają się do zamku wpadłszy na pomysł, że podadzą się za posłańców z wiadomością, że zmarł ojciec Lodoiski, i z prośbą od matki o zabranie jej.
Tymczasem Lodoiska z Praxedą zostają przeprowadzone do owych wspomnianych „morderskich widoków” czyli do zbrojowni. Burzywoy, służący Odrowąża, odpiera oburzenie Praxedy: „To ostre obchodzenie się ściągnęła ona sama [Lodoiska] na siebie przez pogarde i upor, kiedy iednem słowem mogła była los swóy w nayszczęśliwszy zamienić: a twoią powinnością było nakłaniać ją do tego. – Miłość moyego Pana obiecuie iey szczęście, które niezasługuie ażeby było wzgardzonem”. Lodoiska na to pogardliwie: „Milcz, bezczelny. Ta mniemana szczęśliwość będzie zawsze obmierzłą dla mnie. – Wyidź: powinności twoiey iużeś dopełnił, zostaw mnie samą”.
Burzywoy „odchodzi spoglądając złośliwie na obiedwie”. 🙂
Tak, rzeczywiście przez jedno t, co za ciemnota ze mnie. Za Lodoiskę wdzięczność moia frontyjery nie ma.
Nie wiem, czyście zauważyli – otóż blog p.Piotra wczoraj czcił dziecię naszego dosyć nowego nabytku – Grażyny z Poznania. Dziecię owoż obroniło wczoraj doktorat na Politechnice Poznańskiej o tematyce m/w akustyka sal operowych. Jak pisze szczęśliwa Matka – praca interdyscyplinarna – architektura -akustyka – muzyka. I w Polsce pionierska. Nasze prawo budowlane milczy na te tematy. Blog kulinarny wczoraj toast spełnił, możecie zawsze się jeszcze podłączyć.
To się dołączamy 🙂
http://smileys.sur-la-toile.com/repository/Grands_Smileys/boule-de-neige.gif
Aria Baltazara bardzo mi się podoba…
W mojej wsi dzis wieczorem Herbert Blomstedt dyryguje dzis orkiestrą Mahlera. W programie Berg i Sibelius. Moje dziecko jest pod ciężkim wrażeniem, bo w zeszłym tygodniu ten 80-letni dyrygent dyrygował przez 80 minut bez przerwy i bez partytury! Grali V Symfonie Brucknera, która mojej córce bardzo przypadła do gustu, zwłaszcza solo na obój. Dziś solistą będzie ten gość and his Stradivarius:
http://youtube.com/watch?v=mx2aac4vXeo
sorry za dwa „dziś” w pierwszym zdaniu 🙁
po swietach dlugie fragmenty lodoiski beda na stronie stowarzyszenia beethovenovskiego zapraszamy