Stockhausen: pożegnania
Obchodzilibyśmy w tym miesiącu hucznie jego osiemdziesięciolecie. Miał przyjechać, by uczestniczyć w szerokiej prezentacji jego dzieł na krakowskim Sacrum Profanum (aż cztery koncerty); na Warszawskiej Jesieni też przewidziano dwie duże imprezy – właśnie na Torwarze tysiąc osób podziwiało jego późne dzieła; w piątek w Wytwórni Wódek Koneser będzie wykonane dzieło Hymnen (i powtórzone zaraz potem w Filharmonii Łódzkiej). Nie ma już Stockhausena, podobno z bezsensownego powodu: twierdził, że wymyślił nowy sposób oddychania, chciał zademonstrować domownikom – i zatchnął się tak, że już nie wstał. A był w ostatnich latach w świetnej formie, tworzył błyskawicznie, w nocy przed tym fatalnym wypadkiem ukończył utwór. Po zakończeniu wielkiego cyklu Licht, którego pisanie trwało w sumie 26 lat, zabrał się za kolejny – Klang, 24 godziny dnia. Przez trzy lata, 2004-2007, napisał, a właściwie stworzył (bo niektóre części są elektroniczne), 21 części-godzin, czyli niewiele już mu brakowało do zakończenia…
Uroczy był Glanz, pokazany w Krakowie (godzina 10), do którego kompozytor zostawił filuterne dwuzdaniowe omówienie: „Klarnet, altówka i fagot tworzą wielką formę, przerywaną przez magiczne momenty. Obój, trąbka, puzon i tuba dostarczają niespodzianek”. I faktycznie…
Wczoraj wieczorem na Jesieni odtworzono godzinę 13., jedną z tych ściśle elektronicznych – Cosmic Pulses. No i faktycznie to była prawie wędrówka w Kosmos – w przestrzeni, między ośmioma głośnikami wirowały dźwięki jak orbity planet. Wrażenie niesamowite, choć może dla niektórych zbyt nużące poprzez swoją długość (chyba koło godziny), ale można było się temu poddać. W drugiej części koncertu pokazano Michaels Reise um die Erde – drugi akt Donnerstag (Czwartku) z cyklu Licht, i choć Stockhausenowa mitologia odzwierciedlona w tym instrumentalnym teatrze (Michaela symbolizuje trąbka, grał na niej syn kompozytora Markus) jest dość mętna, to w samym spektaklu nie brakło abstrakcyjnego humoru; podobnie jak w wykonanym w Krakowie fragmencie Orchester Finalisten z części Mittwoch (Środy).
Połączenie wzniosłości z humorem jest typowe dla Stockhausena. Wśród dawniejszych utworów przypomnianych w Krakowie była Mantra na dwa fortepiany (1969-1970) i, jak wspominałam, Stimmung na sześć głosów (1968). Ten drugi utwór jest kontemplacją, ale ma wyraźne i liczne momenty mrugnięcia okiem. Podobnie Mantra, która właściwie kontemplacyjna nie jest i często jest po prostu zabawą, rozmową dwojga pianistów.
A te starsze jeszcze utwory, z wczesnej ery elektronicznej, jak Gesang der Jünglinge czy Kontakte, jak również te serialne, jak Kreuzspiel, Kontra-Punkte czy Zeitmasze, odbiera się dziś z pewnym podziwem i sentymentem, jak plastyczne dzieła konstruktywistów.
Nie wiadomo dziś, jak takie dzieła jak te z cyklu Licht będzie sie odbierać w przyszłości. Ale Stockhausen na pewno pozostanie jedną z największych postaci muzycznych XX wieku i nikt mu tego odebrać nie może.
PS. Tym wpisem spotykam się z Państwem po raz 200 i nawet nie jestem w stanie wyrazić, jak się z tego cieszę – że wytrwałam i że Wy wytrwaliście 😀
PS 2 dla warszawskich melomanów, a zwłaszcza operomanów: mówi się (a jest to bliskie pewności) o dużych zmianach, na jakie się zanosi w Teatrze Wielkim. O 14. jednak działająca jeszcze wciąż w obecnym składzie dyrekcja organizuje konferencję prasową na temat sezonu i nie posiadam się z ciekawości, jak też będą brzmieć odpowiedzi na niełatwe pytania, które z pewnością się pojawią 😉
Komentarze
„pozostanie jedną z największych postaci muzycznych XX wieku i nikt mu tego odebrać nie może.”
Jestem nieco spóźniony i może stąd do dzisiejszych twierdzeń dodaję wczorajsze pytania (i jeszcze jakiś atak sceptycyzmu przeżywam)… ale ‚gdzie’ jest się jedną z największych postaci muzycznych XX wieku? Bo jeśli w świecie idei Platona to owszem, odebrać się tego nie da. Jeśli w opiniach ludzi, to nie takie zasługi i pozycje odbierano…
To nam jest miło, że mogliśmy tego bloga czytać. Dawno się tyle nie dowiedziałem o muzyce ile przez te 200 wpisów z tego bloga.
Alez Pani gna!Pomiedliennieje koni:).
Kierowniczko,
ja w sprawie technicznej, ostatecznie jest prawie trzecia nad ranem i Sekretarz ledwo dycha, przepracowana.
Przerobiłam Zdazdowe zdjęcia po mojemu, czyli dawnemu, bo od tej picassy połowę włosów wydarłam, a resztki mi posiwiały. Więc podaję nowy sznureczek i nową (starą, ale niezawodną) formę. Jestem padnieta jak po tym słynnym poszukiwaniu Narwi 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Polska-2008/Zjazd-2008/
Alicjo, musi ani chybi jakaś być niekompatybilność między Linuxem a Picasą, u mnie wszystko chodziło jak ta lala 🙂
A tymczasem a propos PS2 już „GW” napisała:
http://wyborcza.pl/1,75475,5725935,Restauracja_w_Operze_Narodowej.html
Hop-siup, zmiana kodu, dwójka z przodu.
A swoją drogą, czy śmierć Stockhausena to nie było magiczne odejście artysty, któru zmarł na scenie podczas szczególnego występu?
Ale to był występ nieudany… 🙁
No!
Ale najpierw złożę sobie gratulacje, że 200 wpisów zdzierżyłem….
Teraz mogę złożyć gratulacje innym wiernym czytelnikom, którzy dzielili ze mną dzierżenie…
A teraz możemy przejść do Jubilatki:
Dwieście to jest wynik wręcz ogromny
Kiedy czytać trzeba w ramach żmudnych ćwiczeń
W świecie blogów jest to wynik dosyć skromny
Żeby nie powiedzieć skromnie: wręcz wyniczek
Choć niewiele – to niejeden jest już jeńcem
I lekturę od „Co w duszy gra” zaczyna
Też bez złudzeń patrzy w przyszłość: będzie więcej…
I na zdrowie: jak porannej kawy krztyna 🙂
————————————————–
Jak Stockhausen pisał „Klang” to nie przypuszczał,
Że dzień składa się z dwudziestu czterech godzin
Jak do tego dodać noc, to ktoś nas wpuszcza…
U nas jest inaczej w mieście Łodzi 🙂
zeenie – a jak jest w mieście Łodzi? 😆
W mieście Łodzi zegar zawsze w prawo chodzi…
😆
To jak na ratuszu na praskim Josefovie 😉
To za zeenem i ja złożę zeenowi i pozostałym współzdzierżycielom gratulację za wytrwałość w permanentnym survivalu uszno-przeponowym.
A występ, może nieudany, ale niezapomniany, niepowtarzalny. Wręcz eschatologiczny…
Bardzo mi się podoba, że wszyscy sobie składają życzenia 😀
A że w świecie blogów 200 wpisów to „wyniczek” – ja do weteraństwa nie pretenduję 😆
Matką chrzestną innych blogów jest, patrz: foma
I udziela się u innych, patrz: ci inni
A w ogóle to osoba bardzo skromna,
To nie Ona, to My tu jesteśmy słynni…
😆
foma:
Występ … mocno w guście czarnego humoru…
Jest taki wpis,
Tylko jeden
Raz na dwieście….
…
Wszyscy wszystkim ślą życzenia.
Wszystkiego najlepszego! 😉
Bo to są Słynni Czytelnicy,
Których nie znajdziesz na ulicy… 😉
Pani Kierowniczce wesołych świąt.
Dorotko wiele sukcesów na niwie muzycznej i towarzyskiej. Sto lat. A przy okazji pochwalę się, ze mieszkaliśmy z Basiąw Ferrarze w Hotelu Europa obok pokoju Verdiego co było udokumentowane fotograficznie. I znów był związek muzyki z kuchnią.
Całujemy Cię urodzinowo
Baśka i Piotr
Czytelnicy-ulicznicy
To nie o ten rodzaj chodzi
Oderwani od kłonicy
Ich muzyka nie obchodzi
Wolą mieszkać w mieście Łodzi.
Tylko jeden taki kiep
Się przyczepił jak ten rzep…
Piotrze Sąsiedzki – odcałowywuję Wam obojgu! Mam nadzieję, żeście trochę wypoczęli i że dokumentacja zostanie udostępniona 😉
No to jak już Verdi, to pojedziemy banałem 😉
http://www.youtube.com/watch?v=vWz7Gbalk98&feature=related
Niebo Ziemi
Niebu Ziemia
Wszyscy wszystkim ślą życzenia 😉
Kierowniczce – pięknego Dnia Urodzin i zdrowia oraz ochoty do pisania i… czytania tego blogu tj. naszych komentarzy 😉
Ja to zaraz będę miała piękny dzień urodzin – pirze będzie w Teatrze Wielkim leciało! Już przyszło oficjalne pismo od rzeczniczki ministerstwa kultury:
„Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdan Zdrojewski rozpoczął procedurę odwołania ze stanowiska dyrektora naczelnego Teatru Wielkiego – Opery Narodowej, Janusza Pietkiewicza. Głównym powodem decyzji jest niska ocena zarządzania podległą mu instytucją.
Po objęciu stanowiska dyrektora naczelnego Teatru Wielkiego – Opery Narodowej, we wrześniu 2006 roku, pan Janusz Pietkiewicz został zobowiązany przez ówczesnego szefa resortu kultury do przeprowadzenia restrukturyzacji i reorganizacji instytucji. Po ośmiu miesiącach pełnienia tej funkcji dyrektor Janusz Pietkiewicz skierował do resortu pismo, przedstawiające program planowanych działań naprawczych. Do dziś nie dokonano jednak żadnych istotnych zmian, usprawniających funkcjonowanie Teatru. Do chwili obecnej nie wprowadzono również wewnętrznych regulaminów: pracy oraz wynagradzania. Spotkania negocjacyjne z organizacjami związkowymi nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. (wprowadzenie wewnętrznych regulacji w zakresie zasad wynagradzania i organizacji pracy było zaleceniem Najwyższej Izby Kontroli z 2006 roku). Nad instytucją wisi groźba sporu zbiorowego, zapowiadanego przez związki zawodowe.
Zamiast skutecznych działań restrukturyzacyjnych, dyr. Janusz Pietkiewicz kieruje do Pana Ministra kolejne pisma, w których sygnalizuje pojawiające się problemy, najczęściej oznaczające konieczność zwiększenia dotacji.
Należy dodać, że każda nowa inicjatywa programowa, podjęta przez dyrekcję instytucji, wiązała się z prośbą o zwiększenie dotacji podmiotowej. Nawet produkcje, które od dawna były planowane przez Teatr Wielki (np. opera Orfeusz i Eurydyka w reżyserii Mariusza Trelińskiego), nie zostały uwzględnione w budżecie i ich realizacja uzależniona jest od kolejnego zwiększenia nakładów. W dniu 3 września 2008 roku, do resortu kultury wpłynęło kolejne pismo zawierające prośbę o dofinansowanie bieżącej działalności Teatru kwotą 2.400.000 zł.
W powyższym piśmie dyr. Janusz Pietkiewicz zasygnalizował, że właśnie tyle wyniesie deficyt budżetowy zarządzanej przez niego instytucji w roku bieżącym.
Zastrzeżenia budzi również poziom wydarzeń artystycznych. Dlatego Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego informuje, że z dniem 29 września pan Janusz Pietkiewicz przestanie sprawować funkcję dyrektora naczelnego Teatru Wielkiego – Opery Narodowej. Procedura odwoławcza jest w toku.
Iwona Radziszewska
Rzecznik Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego”
Zaraz tam jadę… 😆
Na dwustuwpisie – wpis o dwustu znakach:
Komisarz Foma w najwyższym zdumieniu obserwował, jak czytelnicze myśli, spojrzenia, westchnienia i uznania ciurkiem, rymkiem suną w stronę wywieszonego na trzepaku Dywanu, wspinają się po rurkach i układają w napis: Nie myśl – wielb!
Moc urodzinowych życzeń dla p. Doroty oraz wirtualny buziak od Grażyny.
……………
A w Poznaniu Dyrektora Pietrasa chcą odwołać. Eh..szkoda gadać 🙁
foma, zawistniku 😆
Mili moi, wszystkim raz jeszcze wielkie dzięki, jak tylko mi się gdzieś trafi jakaś lufa, wypiję za Wasze zdrowie, a teraz niestety muszę już gnać, do poczytania w nocy 😉
Jaki tam ze mnie zawistnik… 😉
Pani Dorotko,
wszystkiego najlepszego z okazji Urodzin i
gratulacje z okazji dwuchsetnego wpisu. 🙂
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!!!
dołączam również do gratulacji z okazji dwusetnego wpisu!
Pani Dorotko! z okazji dwoch jubileuszow – gratulacje i serdecznosci!
Dostalam kod deff – toz to motyw muzyczny 😀
A moj zegar tez chodzi w prawo, choc nie hebrajski…
To jutubowe Hymnen jakoś kojarzy mi się z cztery dekady późniejszą Oceanią
Pani Doroto, z podwójnej okazji najgoręcej życzę, żeby wszędzie, gdziekolwiek Panią nie zaniesie, czekał Poddywanik pełen przyjaznych ludków. A tkanie Dywanika głównego niech sprawia Kierownictwu nieustającą frajdę ku pożytkowi nas wszystkich. Najlepszego 😀 !
Pani Doroto: Dolaczam sie z serdecznymi zyczeniami z obu okazji. Dolaczam Elgara, jako dedykacje (aby bylo bardziej uroczyscie).
http://www.youtube.com/watch?v=gxqFdcZz974
Kierowniczko,
wszystkiego NAJLEPSZEGO w Dniu Urodzin, i wznoszę toast w moje południe, bo o 20-tej mojej Wy wszyscy będziecie spać i będzie po Urodzinach 🙂
Sto lat i wszystkiego dobrego!
a mi sie lufa trafila i wznosze ja do gardla z mysla o Kierownictwie
🙄
Urodziny?! Przyłączam się i ślę bukiety życzeń najpiękniejsze!
Kierowniczko,
jeszcze jeden, do obiadu – no i jakżeby, od Jerzora też uściski , życzenia i wszystkiego!
Jak mawiali Rzymianie: Allla budzi się od święta… 😆
foma 😆 a Ty kiedy będziesz imprezował urodzinowo?
Dziś imprezuję. Okołokierowniczo…
foma, idzie zima, na zime zasypiam… Już się szykuję. Kaloryfery włączone. Ale miło słyszeć, że ludzie wokół imprezują, świętują, działają…
Nie ino ludzie, Allecko! Nie ino ludzie! 🙂
Dopiero dotarłam. Już po urodzinach i znów jestem o rok starsza 🙁 Na przerwie koncertu nocnego golnęłam sobie lufę czerwonego za Wasze zdrowie. A teraz podziękowania:
a cappelli – za pierwszeństwo,
Quake’owi – za niespóźnienie się na toast,
Bobikowi – za zamianę kałużanki na czystą,
Owcarkowi – za góralską angielszczyznę,
fomie – za survival uszno-przeponowy i komentarz o dwustu znakach,
Beacie – za uściski i słoneczko (jeszcze nie przyszło 🙁 )
zeenowi – za zdzierżenie rymowane i za rzep,
brosze – za głos w imieniu milczącej większości 😉 ,
Alicji i Jerzorowi – za wcześniejszy toast,
PAK-owi – za raz na dwieście,
Piotrostwu z sąsiedztwa – za związki muzyki z kuchnią,
passpartout – za Niebo i Ziemię,
Grażynie – za wirtualnego buziaka,
hortensji – za życzenia i gratulacje,
Alicji W – za pierwsze pojawienie się,
babie – za zwrócenie uwagi na moją nieprzytomność poranną (oczywiście pomyślałam o chodzeniu zegara w lewo, nie w prawo 😉 ),
haneczce – za Poddywanik pełen przyjaznych ludków,
PA2155 – za Elgara pod Elgarem,
arkadiusowi – za wzniesienie lufy do gardła (ale nie wypaliła, mam nadzieję? 😉 ),
Allli – za bukiety najpiękniejsze,
uff! Wszystkich ściskam teraz już pourodzinowo 😀
😉
O wyższości Kanady teraz …. u nas dopiero pora na toasty! U kierowniczki juz po północy, a my ciągle możemy wznosić Kierowniczki zdrowie! I to nam pasuje jak najbardziej, jest butelka shiraz do dopicia, w sam raz na dwie lampki!
Zdrowie Kierowniczki, nieustające oczywiście! 🙂
P.S.
Jakie tam o rok starsza. Ja się przyznaję do wieku z satysfakcją, w końcu zapracowałam!
No tak, wszyscy na to pracujemy, żeby być starszymi…
Zdrowie Kanady! 😉
Pani Doroto, wszystkiego najlepszego !
Jaka szkoda, że mi taki duży kawał imprezy blogowokierowniczkowej przepadł. Ale przynajmniej sobie pourodzinowo podsumuję 😉
Martwi (psa, rzecz jasna) –
że po wyjściu gości
żadne na Dywanie
nie zostały kości. 🙁
Cieszy – że to pewnie
nawet nie półmetek
i że Kierowniczka
dożyła dwóch setek! 😀
Goście zostali rzuceni….
Psy się zbiegły…
Bobiczku, nie martw się, mnie też przepadł 😉
Uzupełniające dzięki, także dla Teresy S! A słoneczko z opóźnieniem, ale dziś w końcu tu dotarło 😀
Ja zaraz wychodzę, ale za parę godzinek będę mogła trochę pogadać 🙂
Pani Doroto, Pani podziekowanie to czysta poezja 🙂
Worldpress podsuwa mi muzyczne kody – po wczorajszym „deff” dostalam dzisiaj „fcff” – bede zapisywac, moze mi jakas symfonia z tego wyjdzie…albo chociaz etiudka 😀
Ja tylko Waszą poezję zebrałam do kupy i wyszło co wyszło 😉
Mnie tam łotr nie podsuwa muzycznych kodów, tylko dwa razy powiedział, że za szybko wysyłam… wrrrr 👿
Kupa poezji…
Kupa…
😆
Gdzieś, kiedyś wyczytałem, nie pomnę na którym blogu, że Łotr postępuje tak z przyczyn estetycznych – tak bardzo podobają mu się nasze komentarze, że chce się im naprzyglądać, zanim pójdą dalej. Czyli po napisaniu trzeba odczekać kilka sekund, zanim się posyła i wtedy Łotr, zaspokojony estetycznie, potulnie robi, co mu każą. Zastosowałem się do rady i jak dotąd rzeczywiście, działa. 😀
A to urodziny były? No to miooodu dużo! 😀
Było czy zostało?
Co było czy zostało? Ten miód? 😆
Gdybym był Puchatkiem
byłbym na miód łasy,
ale żem szczeniakiem,
chce mi się kiełbasy!
Chce mi się pasztetu,
mięsa ile wlezie…
Czemuż nie zostało
tego po imprezie? 🙁
Ty mały futrzaku
Wielkości Cypiska
Tobie trzeba smaku
Na świeżutki Whiskas
Nie dla Cię pasztety
Nie dla psa kiełbasy
Wstrzymaj swój apetyt
Na ludzkie frykasy…
Zeenie, mnie Whiskasa
nie podają wcale!
Koci on, a dla psów
są Pedigree Pale.
Ale po nich suszy,
po Chappi mam zgagę,
więc na tych przysmakach
raczej kładę lagę.
Wolę kiełbas duckę
i pasztetów kopce,
bowiem nic, co ludzkie,
mym ząbkom nieobce. 😀
Trzeba Ci kaganiec
Na pysk wnet założyć
Ludzi podgryzanie
Byś wreszcie odłożył
Whiskas zaś celowo
Był tu przywołany
Mało Ty cane’owo
Wyglądasz skubany…
😉
Jeszcze nie widziałam,
Żeby kot miał dredy,
Chyba że perskiego
Ufryzować kiedy… 😉
Wygląd może mylić!
Co z tego, że rasta
na łbie i ogonie
dredem mi wyrasta?
Jam nie kot, nie Marley,
tylko piesek, który
nie lubi na mordkę
nakładać cenzury.
Więc w ramach otwartej
walki o psie prawa
szczekam: precz z kagańcem!
Wiwat ludzka strawa! 😀
Tak czy siak mięseczka
Nie ma dla Bobika –
Gospodyni przecież
Tego się nie tyka! 😉
Chcą psa tutaj zmusić
do wegetariaństwa? 😯
Ale te numery
nie z nim, proszę państwa!
Wie on, że w Sąsiedztwie
żyją mięsojady,
więc się cichcem do ich
przyłączy biesiady.
Potem u Owczarka
wetnie jakieś danko,
ale na Dywanik
wróci po drapanko! 😆
Kierowniczka łże jak … no, jak… ten tam tam. Tknęła się, czego byłam naocznym swiadkiem, kiełbasy Piotra z sąsiedztwa, kiełbasy gotowanej w czerwonym winie, ziołach i oliwkach i czym tam jeszcze. Nie wiem, ile zjadła, ale TKNĘŁA SIĘ !!! Som i inne świadki!!!
Wróci po drapanko,
a zastanie sianko…
@Alicja: jedna kiełbasa wiosny nie czyni… 🙂
@foma:
Koncept dziwny niesłychanie
rozrzucić sianko na Dywanie… 😉
Może Kierowniczka tknęła wina, które niestety było kontaminowane kiełbasą i innymi zanieczyszczeniami 🙄
Wino kontaminowane kiełbasą? 😯
Do tej pory słyszałem tylko o kiełbasie robionej na winie, tzn. robionej z tego co się nawinie… 😉
Quake, ten koncept wcale nie taki dziwny w miejscu, gdzie jest pies. 😉
Psy zanoszą Dywan
sierścią, piachem, sianem…
A w Wigilię kładą
sianko pod Dywanem. 🙂
No ale do Wigilii mamy jeszcze kapkę czasu 🙂
O, troszkę 😀
A o 18:25 postawiłam mordkę. Co oznacza, że trochę jednak się tykam (do czego się już nieraz przyznawałam, że jadam np. drób i ryby), a spróbować kiełbasy u Piotra z sąsiedztwa to był… hmmm… psi 😉 obowiązek 😆
… i smakowało, nie? 🙂
Ja z wiekiem dochodzę do wniosku całkiem nieświadomie chyba, ze wcale mi sie nie chce mięsa, ot raz na jakiś czas. Rybę złowioną dopiero co, a kurę na pniaku… taką z gospodarstwa. Jajka wiejskie u Gospodarzy smakowały jak te sprzed lat. Nie dziwie się, ze teraz nam sie nie chce do gęby brać cokolwiek z supermarketu. Trociny.
No właśnie, mam ten sam problem…
Kto kupuje wędliny w supermarkecie? 😯
@foma (08:13): będę strzelał – miłośnicy mocnych wrażeń? 😉
Psia kość, najpierw Pani Kierowniczka pirzem straszyła, teraz foma strzela…
Nie wyjdę chyba dziś ze schronu.
Sorry, to Pan Radca dziś w wystrzałowym humorze….
Zeenie, serdecznie dziękuję za kość! W porównaniu do wczorajszych propozycji kulinarnych jest to wielki krok w dziejach stosunków ludzko-psich. 😆
Your’e welcome…
W zakresie stosunków to ja bym był ostrożny z tą sodomią…. 😉
Co tam jednak kość! Jedna tylko podrażnia apetyt…
http://www.youtube.com/watch?v=v7fnaH4JvF4&feature=related
Zebrało się Wam na makabreski od rana…
Jak tak, to już pójdźmy klasyką – są i kości, i piesy, i koty, i inne zwierzątka…
Taki przedsmak Halloween w ten słoneczny wrześniowy dzień?
http://www.youtube.com/watch?v=EP1TzHbt7do&feature=related
A teraz klasyka muzyczna: Saint-Saens i duszki z plasteliny:
http://www.youtube.com/watch?v=69NfJpK5j_k&feature=related
Szanowna Pani. Dosyć świętowania, pora wziąć sie do roboty. Jak Pani widzi wykopano z Krakowa Tadeusza Strugałę. Kołtuni i warchoły ze stołecznokrólwskiego grodu zdolni są wyłącznie do zmiany nazw ulic lub nadawanie nowych kompromitujących jak np Kuklińskiego. Gdzie im do kultury? W filharmonni znowu kilka lat przerwy. Pytałem juz Pani jak to było możliwe, że w czasach terroru i opresji filharmonią kierowali tacy wielcy dyrygenci jak Skrowaczewski, Markowski, Czyż, Katlewicz lub Wit?
Czy dobierało ich SB lub UB?
Szkoda gadać – dno 🙁
Aaa! To tutok było o (bez)mięsie dlo Bobicka! Ale na scynście nie samym mięsem zyje pies i co by nie godać, bezmięsnyk atrakcji jest tutok dlo nasego Bobicka pod dostatkiem. I dlo owcarka! 🙂
Hej, Owcarecku! To będę się starać, żeby bezmięsnych atrakcji nie zabrakło 😆