Mazurka czas zacząć

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Już po inauguracji festiwalu Chopin i jego Europa, określanego tu czasem wdzięcznym skrótem ChiJE. Tym razem zaczęło się bez Chopina, za to od jego o rok starszego koleżki, a tym samym tegorocznego jubilata, czyli Mendelssohna. Z Schubertem jeszcze do kompletu. Ale jeszcze wcześniej był hymn, zawsze wykonywany na rozpoczęcie tego festiwalu. Concerto Köln, któremu tym razem ten zaszczyt przypadł w udziale, zagrało go niemal tanecznie, co przy brzęcząco-metalicznym brzmieniu instrumentów z epoki (także tej Mazurkowej) miało szczególny smaczek.

Sam program zaczął się wdzięczną uwerturą Piękna Meluzyna, której pasaż towarzyszący głównemu tematowi miał w przyszłości „pożyczyć sobie” Wagner, by użyć go w Preludium do Złota Renu jako tworzywo tej swoistej neoromantycznej minimal music. Po uwerturze Koncert fortepianowy g-moll z solistą Alexandrem Melnikovem, grającym na fortepianie Pleyela. Oba koncerty Mendelssohna rzadko grywane są na koncertach, ale dość często przez uczniów w szkole: pierwsza część to niezłe ćwiczenie na oktawy, w ostatniej jest dużo pasażyków. Melnikov trochę popędził, zwłaszcza w ostatniej części, ale wyszło trochę ciekawych niuansów, także w orkiestrze, np. rogi na początku finału zabrzmiały iście po myśliwsku – i prawidłowo, bo to były właśnie rogi myśliwskie, tzw. naturalne. Bisu nie było, ale przecież Melnikov o 17. zagra jeszcze recital. W programie Etiudy symfoniczne Schumanna i Preludia op. 28 Chopina. Ciekawam zwłaszcza tego Schumanna na pleyelu.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Z tej ciąży nie ma już co zbierać, mówi lekarz na USG. „I czego pani od nas oczekuje?”

Nie wrócę do ginekologa, który prowadził moją ciążę, bo musiałabym skłamać, że poroniłam, opowiada Wioletta. Przez kilka tygodni żyłam jak tykająca bomba, nie jadłam, nie spałam, wyznaje Karolina. Obie przerwały ciążę w drugim trymestrze.

Agata Szczerbiak

W drugiej części była V Symfonia B-dur  Schuberta. Najpogodniejsza chyba ze wszystkich. W omówieniu w programie była mowa o tym, że Schubert w tym czasie, kiedy ją pisał, zanotował w swoim dzienniku o tym, jak kojący wpływ miała na niego muzyka Mozarta, zwłaszcza kameralna. Ale symfonia bardziej jeszcze przypomina Haydna; myślę, że ktoś nie znający się na Schubercie mógłby ją wziąć za dzieło haydnowskie, choć menuet kojarzy się też z tym z Symfonii g-moll KV 550 Mozarta. Jednak orkiestra też postanowiła ten związek z Haydnem podkreślić, bisując Menuetem z Symfonii nr 103 „Paukenwirbel”. Którą zresztą następnego wieczora zagra.

Ja zaś zamierzam chodzić regularnie na festiwal i relacjonować.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj