Chopin z Uniwerku
Zrobiłam dziś mały test – spytałam paru znajomych, czy wiedzą, że Chopin w wieku młodzieńczym mieszkał na terenie Uniwersytetu Warszawskiego. Nikt nie wiedział. Coś słyszeli o ASP – bo jest tam tabliczka i małe muzeum. Ale nic więcej.
Chopinowie dwa razy zmieniali w Warszawie miejsce zamieszkania. Gdy Fryderyk miał nieco ponad pół roku, zamieszkali w Pałacu Saskim. W 1817 r. przenieśli się właśnie na teren Uniwersytetu, przy którym było Liceum Warszawskie, miejsce pracy Mikołaja Chopina; liceum mieściło się w głównym gmachu Pałacu Kazimierzowskiego, a Chopinowie mieszkali w tzw. prawej oficynie. Sąsiadami ich, a zarazem przyjaciółmi byli Juliusz Kolberg, Samuel Bogumił Linde i Kazimierz Brodziński z rodzinami. Wilhelm Kolberg, zwany Wilusiem, brat Oskara starszy odeń o dwa lata, a o trzy od Fryderyka, wspominał: „Od roku 1820 do 1825 mieszkałem przy rodzicach w prawej oficynie Kazimierzowskiego Pałacu na dole, Chopin z rodzicami mieszkał w tej samej sieni na drugim piętrze. Widywaliśmy się i bawili razem prawie codziennie, a w ostatnich latach uczyliśmy się w tych samych klasach Liceum”. Chopinowie mieszkali tam dziesięć lat, potem, po śmierci najmłodszej córki, Emilki, przenieśli się do Pałacu Czapskich/Krasińskich, czyli właśnie do budynku, który dziś znajduje się na terenie ASP i gdzie w miejscu ich mieszkania urządzono małą izbę pamięci, tzw. Salonik Chopinów. Dziś umeblowany jest sprzętami z epoki, ale nie należącymi do rodziny kompozytora.
Fryderyk mieszkał więc „na ASP” zaledwie trzy lata (podczas których dużo podróżował), zanim opuścił kraj. Najważniejsze zatem lata swojej wczesnej młodości spędził na Uniwersytecie, który nazywał się wówczas Królewsko-Warszawskim. Owa „prawa oficyna Pałacu Kazimierzowskiego” to osobny budynek, tzw. porektorski. (Teren wówczas w ogóle wyglądał inaczej, BUW-u jeszcze nie było, pośrodku był wielki plac, a na tyłach Pałacu Kazimierzowskiego był Ogród Botaniczny, ulubione miejsce spacerów.) Dziś widnieje na nim mało widoczna (bo z boku) tablica z napisem „W gmachu tym mieszkał Fryderyk Chopin w latach 1817-1827”. Ale – jak podkreśla prof. Jerzy Miziołek, historyk sztuki, a prywatnie entuzjasta twórczości Chopina – nie ma tam tak istotnej informacji, że Fryderyk jako absolwent Szkoły Głównej Muzyki był tym samym absolwentem UW, ponieważ SGM była częścią uniwersytetu. I nikt o tym w ogóle nie mówił! Dopiero 25 lutego, w przerwie obrad III Kongresu Chopinowskiego, zostanie odsłonięta tablica z szerzej informującym napisem.
Właśnie w Pałacu Kazimierzowskim została otwarta bardzo ciekawa wystawa, którą warto zwiedzić, ale można i obejrzeć w necie przewodnik po niej, który jest do pobrania tutaj, a przy okazji poczytać więcej na ten temat. A prof. Miziołek postuluje odtworzenie mieszkania Chopinów. A więc, absolwenci UW – macie Fryca za kolegę!
Komentarze
Pobutka (pospieszna, bo zaspałem, a dzień dzisiaj raczej bezinternetowy…)
PS.
Co to ja chciałem. A!:
1) Polecam fomie str. 14 marcowego Gramophone. Prawie dwustu flecistów grających w jednej sali 🙂
2) Co do katowania Antonem (patrz: Gostek) przyznaję, że postanowiłem go wykorzystać jako formę wielkopostnego umartwienia 😉
Proszę podać pin.
Cho!
Co, nie pamięta pan?
Chopin!
Proszę samemu wstukać i zielony…
Dobra, dobra, śmiejcie się śmiejcie z Antona. On i tak rzondzi! P-)
p.s. Gdyby PK spytała moje dziecko, to by wiedziało, że Frycek w wieku 6 miesięcy przeniósł się na UW – właśnie to przerabialiśmy!
Miało być 😛
Przecież pin to, hm, cztery litery 😉
(No, cyfry, ale to gorzej brzmi…)
No powiedziałam, rzondzi Gostkiem 😆
I teraz czesne za studia na UW można oficjalnie nazwać frycowym…
PAK, dzięki. A polecisz mi jeszcze miejsce, gdzie będzie można bezkarnie wyrwać 14 stronę z marcowego Gramophone? I co będzie na stronie 13 (bo w komplecie z 14…) 😉
PAK odsieciowiony, więc teraz nie odpowie… 😆
Katowanie Antonem? Proszę bardzo!
U nas ten Anton rzondzi głównie w karnawale, ale niestety nie tylko. 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=RRe3gLoE0wU
Ale…….. Anton przecież nie był z Tyrolu… 🙄
Jak katowanie Antonem, to dla mnie tylko tym:
http://www.youtube.com/watch?v=OH9caJMOzwE&feature=related
A może by tak…
http://www.youtube.com/watch?v=NASS6dXYsFQ
Ha, czyżby wszyscy się przerazili poczciwego Rejchy? 😆
Tego Antona na pewno wolę od tego na B (nie mówiąc o tym z T 😉 )…
jest jeszcze Anton Vivaldi 🙂
Anton co najlepszego wydał, to:
http://www.e-rosa.pl/images/Jablonantonowka.jpg
Zazdrościcie mi i tyle na na na na!
http://www.youtube.com/watch?v=wNhX01wHcBg
Dwójka ma dzisiaj czkawkę 🙁
Nie należy zapominać również o tym osiągnięciu Antona:
http://www.flugzeugtechnik.info/Sinsheim-Speyer/Antonow_AN-22/Antonow_AN-22.JPG
O, teraz zauważyłem, że nawet paragraf 22 Anton wymyślił. 😀
Gosciłem wczoraj w Wejherowie i dopiero dzisiaj poczytałem o niecnych praktykach biletowych, które mnie ani troche nie dziwią, a denerwują średnio, bo przywykłem do podobnych działań. Aby wejściówki były darmowe, muszą być dostępne dla wszystkich, bi inaczej byłaby prywata. A tak potencjalnie dla wszystkich, a realnie dla siebie i swoich. To trochę jak te konkursy, w których nagrodą jest samochód albo wycieczka na Szeszele. Trudno kogoś winić, że szczęście miała akurat córka prezesa firmy fundującej nagrodę.
Zdrowie poety Bobisława. Tylko drażni mnie u poety kokietowanie pasztetową. Wszyscy wiemy, że Bobik pasztetowej do pyska nie weźmie, jak wspominany tu niedawno kot – parówki.
Dobra pasztetowa, to jest luksusowa wędlina, droższa od szynek i innych takich. Podobnie pasztet.
Przecież nie te sprzedawane w marketach. 😉
Pasztet, pewnie. Ale co do pasztetowej, mam wątpliwości.
Być może uzadnione wątpliwości, Stanisławie.
Nie jestem koneserem. 😉
Myślę jednakowoż, że te u nas dość podłe wędliny, w innych krajach bywają całkiem kosztowne.
Warunek: nie dokładać papieru toaletowego do pasztetowej (to taki żart z kartkowych czasów).
Przypominam nieśmiało, że ja jestem psem i moje upodobania od ludzkich mogą się nieco różnić. 😉
Nie mówię, że pogardziłbym turnedo Rossini, czy mało wysmażonym Chateaubriandem, ale – pomijając już fakt, że praktycznie wszystkie psy pasztetówkę uwielbiają – niewyszukane wędliny symbolizują dla mnie dziecięcą, rajską prostotę psiego umysłu,tak różną od ludzkiej pokrętności. 🙂
Gostek! Jestem z Tobą! Też mam bilet na Antona!
Anton, Anton!!!
😆
http://images.google.pl/images?q=anton&oe=utf-8&rls=org.mozilla:pl:official&client=firefox-a&um=1&ie=UTF-8&ei=i5R-S9rXF5PfsAbBiOXPDQ&sa=X&oi=image_result_group&ct=title&resnum=18&ved=0CFAQsAQwEQ
Ten tego 😕 Z upodobaniem karmię umysł pasztetówką i salcesonem 😕
Dzień Antona ❓ 😯
No bo kiedy Anton się urodził (TEN Anton), p. Pichon majufesa grał w Szafarni, a to MUSI coś znaczyć, chyba.
No, jak zwykle wiadomo, kto jest wszystkiemu winien 😉
Donos uprzejmy.
W TVP Kultura jacyś ludzie grają barokowo. Są anonimowi. Pierwszy utwór zabrzmiał już na czołówce, czy raczej na ujęciu Wilanowa imitującym czołówkę. Może Pani Kierowniczka ma jakieś przełożenie, żeby tam kogoś potrząsnąć zdrowo za taki brak szacunku… no, kurczę, plansz się komuś kilku nie chciało wgrać! Zabiłabym.
To mi przypomina jak jeden młody zdolny redaktor produkował w Szczecinie recital pani śpiewaczki w TV. Ona zrobiła swoje (Brahmsa śpiewała b. ładnie), a on potem zszedł do studia i powiedział: może pani jeszcze chwilę pośpiewa pod plansze.
To się teraz nazywa przebitki 😆
Jak redaktor leniwy, to jej nie zrobi, czy to plansza, czy przebitka 😉
Jak redaktor leniwy, to lepiej, żeby w ogóle do roboty nie przychodził. 😆
Cisza na Dywanie jak makiem zasiał. Wszyscy pewnie patrzą czy Justyna Kowalczyk zdobędzie medal (i jakiego koloru) 🙂
Oooo, jak cicho!
To może ja pohałasuję, tylko czym.
Już wiem (może już było):
http://www.youtube.com/watch?v=ElBmQXrqVdg
Nie było – jakie miłe! I jaka fajna animacja 🙂
Rosjanka ją zrobiła 😀
Widzę, że jest cała seria kołysanek różnych narodów. Sympatyczny pomysł. Choć flamenco na dobranoc… bo ja wiem, czy to kołysanka… 😉
To jest taki fantastyczny projekt, jestem nim urzeczona. Trwa już kilka lat.
Powstało już sporo, ale nigdzie ich nie sprzedają.
http://www.lull.ru/bay41.htm
Szkoda, mieliby pieniądze na następne.
Ja myślę, że skądś mają 🙂
Ciekawe, że reżyserują same dziewczyny 😉
Skoro piszą, że robią je dla dzieci, to powinni jakoś udostępnić.
Ja, co jakić czas, przeglądam sieć, czy gdzieś nie przedają i wszędzie obok zachwytów widzę prośby o adres, gdzie można kupić.
No dobrze, oszuści internetowi oddali mi pieniądze, awanturę niezłą urządziłam i jeszcze nie skończyłam. Straciłam kilkanaście złotych na różnicach kursowych kupna i sprzedaży oraz sporo zdrowia.
Nauczki są dobre, mimo wszystko.
To idę poczytać.
Dobranoc! 🙂
No, ale oddali! Gratulacje! 😀
To dobranocka 🙂
Pobutka!
PS.
Jeśli chodzi o pytanie fomy, to Gramophone leży przede mną, wgląd jest najzupełniej darmowy. Rozumiem, że mam sfotografować tę fotografię? (Jestem bezskanerowy do odwołania — remont 🙁 ) Co do strony 13 — wiesz co robisz! Jest tam wywiad z Amy Dickson 😉
Dzień dobry! Pobutka pośrednio przypomina, że zbliża się kolejny termin Opera Rara – 4 marca. La Fida Ninfa Vivaldiego 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=QV5i31YGr_0
Opera-ra-ra… ktoś tu się jąka.
Szacunek poranny Państwu Melomaństwu.
Gimnastyka poranna (po tej afrykańskiej kołybielnej).
😀
Gapa poranna. Ta gimnastyka jest tu:
http://www.youtube.com/watch?v=A4mGzSI_15k
Udanej wyprawy do Lądku życzę, przy okazji pozdrowienia dla tamtejszego sierściucha 🙂
Dzięki. Mam nadzieję się spotkać przynajmniej ze Starą 😉 Czasu mało, bo praktycznie tylko poniedziałek. A do niedzieli wieczór jeszcze sobie tu siedzę.
Trochę do wczorajszego, choć jeszcze aktualnego. Pasztetowa. Ja wszystko traktuję z perspektywy krajowej. Pewnie, że w takiej Francji pasztetowa może być bardzo wykwintna. Ale i tam np. w dawnych osiedlach górniczych departamentu Nord kupowało się „funt lebery z tej lepszej”, a sprzedawca Francuz wiedział, co dać. Takie zakupy czyniono jeszcze w połowie lat 60-tych. A ta lepsza lebera była ważnym składnikiem tamtejszej pasztetowej. Byłem tam, widziałem pogórnicze osiedla, gościłem w biednych i bogatych, jak na tamtejsze warunki, domkach.
Prawdą jest jednak, że i w najbiedniejszych (ciągle z zastrzeżeniem, że jak na ich warunki) rodzinach tę leberę jadano w trudniejszych chwilach, a w lepszych już jadano foie. Był niedawno film pt „Dalej niż Północ”, gdzie jadano powszechnie frykadele nadziane raczej leberą niż foie. Skąd tam lebera? Myślę, że część górników polskich zanim trafiła do Francji, po drodze pracowała w Niemczech. A i u nas na Śląsku pojęcie lebery nie jest obce.
Bobik może udawać proste stworzenie, ale kto się da na to nabrać? Chyba, że zastrzeże, że uwielbia pasztetową, ale francuską robioną na foie gras. Wtedy i pasztetowa jako strawa duchowa, o której pisze Haneczka, ma sens.
Stanisław w weekend 😯 😀
Tak, ja też myślę, że Bobik tylko udaje, a tak naprawdę to ta pasztetówka z fłagrasa ma być 😆
Jak sobie Pani Kierowniczka siedzi, to może znajdzie 20 min. na coś, co oczu nie zajmie. Pokazało się w sieci, to grzech nie udostepnić, nagranie z 1971r z Edmonton Symphony Orchestra godne polecenia z dwóch powodów: urody tematów i nieosiągalnej do dziś przez innych – podkreślam, że w mojej opinii – integracji zespołu rockowego z orkiestrą – z moja ulubioną do dziś codą 🙂
niestety w dwóch częściach:
http://www.youtube.com/watch?v=6rY1WYhfWTM
http://www.youtube.com/watch?v=T0bQwwJxeYI&feature=related
Stanisławowi chyba pomyliły się dni 😯
Kołysanki bardzo urokliwe, przy jednej oczy mi się spociły.
Kierownictwo przekaże z łaski swojej Szanownej Starej pozdrowienia i ukłony. 🙂
„Bobik a sprawa tajemniczej pasztetowej” – kryminał w trzech tomach. 😉
Dzieńdoberek!
Pogoda się trochę, jakby.
Może wiosna za pasem?
Oj, mnie też, chyba nawet przy paru 🙂
To nie moja Stara, tylko Mordki 😉
Pogoda mokra…
Pogoda mokra ale ciepła. I tylko śniegu za dużo 🙂
Sorry, że się dobijam…
No to jak mokra i ciepła, to śniegu będzie coraz mniej 😉
Co znaczy „się dobijam”?
Aha, już wpuściłam 😀
20 min. to może za jakiś czas, bo na razie spisuję rozmowę, ale już szczęśliwie zbliżam się do końca 🙂
A, to już wreszcie wiem, o co to chodziło z tym, że spisane będą czyny i rozmowy. 😉
No pewnie, że tak naprawdę wolę, jak ta lebera okazuje się fłagrasem. Ale zrozumcie – muszę sobie budować legendę za życia, bo po śmierci będzie mi znacznie trudniej. 😎
Swoja była łaska 😆
A Stara – Mordki.
Po śmierci, to już inni legendę Ci zbudują, Bobiku. Będziesz oczy lapkami przecierać ze zdumienia! 🙂
A łaska to nie była przypadkiem pańska? 🙂
Hortensjo, ruszanie po śmierci łapami to jest bardzo dobry element legendy!
Muszę sobie zapisać, żebym nie zapomniał wykonać. 😆
Kierownictwo przekaże z łaski pańskiej 😯 Szanownej Starej pozdrowienia i ukłony ? 😆
Wiem, że nie ma przecinków. 🙁
Umarł Bobik, umarł,
martwy jak cholera!
Ale jeszcze oczy
łapami przeciera.
Bo w Bobiku
taka dusza,
że śmierć własna
go nie wzrusza,
oj dana, dana, dana, dana, dana. 😆
Jedno co go rusza
dana moja dana
świeża pasztetówka
oraz podgardlana
może i ducha wyzionął
ale pasztetówkę wchłonął
nie przepuści żadnej kiszce
pożre co od tłuszczu błyszczy
taki to już jest
zdechły z niego pies 🙂
Tu pies leży pogrzebany,
a na grobie jego
wieniec kiszek podgardlanych,
smalcu gar do tego.
Żeby było psu wygodnie,
dobudujcież wy mu chłodnię,
bum cyk cyk! 😀
😆 😆 😆
Bo w Bobiku taka dusza,
którą tylko fłagras rusza,
oj dana, dana, dana,
kiszko ukochana.
Pani Kierowniczko, również ode mnie serdeczności dla Heleny 🙂
Tyle serdeczności Pani Kierowniczka ma zabrać? A kto za nadbagaż będzie płacił? 😆
Przegapić zdecydowanie nie warto! 🙂 Jutro w Dwójce o 14.00:
http://polskieradio.pl/dwojka/audycje/artykul136425.html
Trudno się rozdwoić. 🙁
Jutro w kościele Świętego Krzyża w Warszawie odbędzie uroczysta inaugurację Roku Chopinowskiego.
„Uroczystości rozpoczną się o godzinie 13.00 – Mszą Świętą Dziękczynną przy sercu Fryderyka Chopina. Najświętszej Eucharystii koncelebrowanej będzie przewodniczył i Słowo Boże wygłosi J.E. Abp Henryk Muszyński, Prymas Polski. Tę uroczystość jubileuszową honorowym patronatem objął Profesor Lech Kaczyński, Prezydent Rzeczypospolitej. Bezpośrednio po Mszy Świętej odbędzie się Koncert Galowy w wykonaniu Orkiestry Sinfonia Varsovia oraz laureata Konkursu Chopinowskiego z 1985 roku Marca Laforeta pod dyrekcją Wojciecha Rodka. Wysłuchamy koncertu f-mol Fryderyka Chopina.”
Ja raczej posłucham audycji 😉
Dzięki za info 🙂
Zostawię włączone nagrywanie 😀
A ja właśnie idę na inny minizlot – z Tereską 🙂
Serdeczne pozdrowienia dla Pani Tereni. 🙂
Dawno tu nie zaglądała.
A, to i ja dołączę swoje serdeczności, zwłaszcza że w tym przypadku nie ma problemu opłat. 🙂
Popołudniowy atak poezji podgardlanej zaliczyłam dopiero teraz.Można przy tym umrzeć ze śmiechu,ale jako miłośniczka ŻYWYCH zwierzątek stanowczo protestuję przeciwko fłagrasom!
Iii, ten fłagras to jeno taki licencyjnopoetycki. Prawdziwego fłagrasa ostatni raz jadłem długo przed swoimi narodzinami i jeszcze zanim się dowiedziałem, z czego on powstaje.
Pobutka. (Choć w sumie baranki to się liczy na sen…)
Ciekawe, czy Bobik tak potrafi 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=f0KcJ9su_z4&feature=player_embedded
Z takimi rękami to ten Kolega powinien być pianistą… 😉
Ja tak nie mogę, bo przekroczyłbym swoje uprawnienia. Przecież ogólnie wiadomo, że jestem postolim. 😀
poDstolim, kurczę. 👿