Pomyłki są wpisane w konkurs
Konkursy to zawsze loteria. Ma rację Kevin Kenner, gdy w wywiadzie dla „Chopin Express” mówi: „Konkursy, z definicji, nie mają nic wspólnego z muzyką. Konkursy to twór naszego społeczeństwa, w którym tak ważna jest konkurencja w sferze polityki i gospodarki. Muzyka nie należy do tego świata”. Nie do końca jednak zgadzam się z ciągiem dalszym: „Wykorzystujemy jednak ten niefortunny system konkursowy, bo nie umiemy inaczej pomóc młodym muzykom w rozwoju kariery. Musimy zatem poradzić sobie jakoś z kwestiami sprawiedliwości i porównania. Istotą problemu jest sam fakt istnienia konkursów, a nie to, w jakim stopniu są one sprawiedliwe”. Cóż, niejeden młody artysta zrobił karierę niezależnie od konkursów, a nawet w ogóle w nich nie uczestnicząc. Dziś zrobić karierę jest zresztą w ogóle dużo trudniej niż kiedyś, nawet mając nagrody, i to pierwsze. Czy np. Yundi Li jest dziś naprawdę wielki?
Patrząc na werdykty trzeba powiedzieć jeszcze raz: ludzie są tylko ludźmi. Każdy ma swój gust. Kiedy te gusta się nakładają, pojawia się wypadkowa, która nawet tych, którzy się na nią złożyli, nie będzie satysfakcjonowała. Zapewne każdemu z jurorów w tej chwili kogoś szkoda. Punktacji, jaką poszczególni kandydaci mieli po I etapie, podobno wcale nie znali. Kogoś „podkręcić” z jakiegoś powodu można w każdym regulaminie. Czasem ktoś się nad kimś zlituje, a komuś się coś tam nie spodoba, i potem wychodzi to, co wychodzi.
Mam nadzieję, że werdykt, jaki zapadł tej nocy, nie zaszkodzi przede wszystkim DENISOWI ZHDANOVOWI, którego poziom kwalifikował z pewnością do nagrody, i którego niedopuszczenie do III etapu jest SZOKIEM. Od dziś to jest chyba największy przegrany tego konkursu i – jak dla mnie – kandydat do Nagrody Dziennikarzy, ciekawam, jakie jest zdanie kolegów. Krzywdę zrobiono też Japonce Yuri Watanabe i Ukraince Annie Fedorovej, a także Mariannie Prjevalskiej – co by nie sądzić o produkcji każdej z nich w II etapie, na pewno były lepsze od np. Jaysona Gillhama. Szkoda też np. Airi Katada, która na pewno nie była gorsza od Fei-Fei Dong (także dlatego szkoda, że w III etapie nie usłyszymy Sonaty c-moll…).
Dobrze z drugiej strony, że nie trzymano się regulaminu na tyle ściśle, by odrzucić Hélène Tysman. Zrobiono też eksperyment, przepuszczając trzech „jajcarzy”: Bozhanova, Tysona i Wundera. (Tyson zresztą, trzeba przyznać, dziś się nawet hamował i grał całkiem „normalnie”.) Boję się natomiast o Pawła Wakarecego – jak już mówiłam wcześniej, ma dane i zdolności na pewno, ale czy aby tak wielki kredyt zaufania nie sprawi, że przestanie pracować nad sobą (a bardzo, bardzo powinien), uznając, że już jest świetny? A naprawdę życzę mu dobrze.
Cóż. Od rana bawimy się dalej.
Komentarze
Mnie będzie brakować Watanabe, Gilberta osobiście. Zhdanova też szkoda. Dziwi mnie Veneziano, Gilham, Sun i Cheung że są dalej. Ale na 20z mojej listy wesźło 15, to chyba nie powinienem płakać, choć ta Watanabe i ten Gilbert bolą mnie…Watanabe jak widzę nie tylko mnie.
Jakoś mi mało zabawowo 🙂 Nie chcę, żeby błazen wygrał 🙁
Dla mnie niepojęte, że Tyson, Gillham albo Mei-Ting Sun są w III etapie, a Bracha i Fedorowa nie.
Pierwsza mordka nieadekwatna. Reszta jest tupaniem 👿
Kochani, werdykt werdyktem, ale ten pierwszy ma grac juz o 10 rano!!!!!!!! Mam nadzieje, ze ma mocne nerwy i nie bedzie zapijal wstepnego sukcesu!
Od dzisiaj proponuje Dywanowi udawanie sie na KAZDY koncert Zdanowa. Jakkolwiej. Cialem, duchem, intencja. To wlasne jeden z WIELKICH przyszlosci.
Szok byl powszechny> Wyglada jak w urzedzie emigracyjnym – limity narodowosciowe. No bo plus Zdanow i Fedorowa i mamy szesc nagrod moskiewskich z Wielkiej Rusi Kijowskiej.
A teraz w sny o pieknie poprosze!
Z mojej listy też 3/4 przeszło i najważniejsze, że żaden z faworytów nie odpadł! A że dodatkowo jest parę „indywidualności”, to bardzo dobrze – będzie wesoło 😀
Sorry, ale mi się Żdanow nie podobał.
Jutro o 10:00 gra Mirosław Kultyszew (miał dużo czasu na odpoczynek) i pewnie sie tego spodziewał. Po nim Daniil Trifonow. Dwoje Rosjan po sobie, w dodatku część programu ta sama (Polonez-Fantazja As-dur i Sonata h-moll) – będzie ciekawie.
Pobutka.
O, jaka miła Pobutka. To w związku z nią jeszcze dodam, że właśnie ogłoszono program przyszłorocznej edycji festiwalu Misteria Paschalia 😀
http://www.biurofestiwalowe.pl/aktualnosci/znamy-program-8-misteria-paschalia.html
O planach KBF wiem jeszcze więcej od p. FB, ale na razie nie mogę zdradzać 😉 Ogólnie tylko juz mówię mniam mniam 😀
A tymczasem będę musiała wysłuchać 20 Polonezów-Fantazji… nie znoszę tego utworu. Tzn. nie znoszę w miernym wykonaniu, musi być genialne, żeby mnie satysfakcjonowało. To, podobnie jak Fantazja f-moll, wykład z historii Polski i polskich kompleksów, więc łatwe z definicji być nie może… 😉
A na obudzenie miałam taką wizję wyników: I nagroda – Bozhanov, II – Tyson, III – Wunder… 😛
Teraz, za godzinkę, na szczęście Rosjanie, których jednak z przyjemnością się słucha.
Dobrego dnia, przynajmniej tak dobrego jak ozdobniki Olgi P. z pobutki 🙂 No i żeby na Chopinowskim momenty były. A misteria rokują, oj rokują 😀
A dziś w kronice płytowej drugoetapowe produkcje Avdeevej i Koziaka 🙂
Na razie.
[przepisuję, bo przez pomyłkę do wczorajszego dałem]:
Veneziano przeszła, bo Martha widzi w niej siebie za młodu…
Tyson przeszedł jako błazen. Nie można tak na serio serio ciągle.
Cholera. Nie mam czasu teraz. Wakarecemu darowali, ale do finału nie wlezie, jak Bracha nie wlazł do III.
Reszta chyba przewidywalnie w miarę.
Pobutka bis, pobutka-odtrutka:
https://il.youtube.com/watch?v=tSscg9Hqsf0&feature=related
Subiektywnie naturalnie zupełnie brak mi Sudo i Fedorowej. A Sz.P. Kierowniczka zdaje się wspomniała, że ckliwe panienki to były….? To był dla mnie szok komentatorski drugiego etapu. Coś mi słoń na ucho tenteges, albo taka jest różnica między odbiorem z sali i ze streamingu.
Dziędobry wogle.
Hy hy, Trifonow będzie grał Tarantulę. Bolerko już było.
Kultyszew nie zabalował całe szczescie : ) troche zaspalem na niego, ale z tego co uslyszalem to najlepszy jego wystep z tych trzech dotychczas . Sonata h-moll bardzooooooo (mam nadzieję że to nie z mojego niewyspania te wrażenia nim)
A propos komentarza Tereski o kwotach narodowych jak w urzędzie imigracyjnym, ciśnie mi się coś, czego nie napiszę, bo Kierowniczka by się wściekła 😈
Kierowniczka może nie, ale Łotr? Kto wie?
W każdym razie, nie będę ryzykować gniewu Olimpijczyków
Trifonow to jednak kolorysta, nigdzie się nie spieszy, trwa gdzieś na granicy ciszy, trwa i odczuwa ją dzwiekiem. Pytanie tylko, czy jury usłyszy tą cisze, ktora może sprawiać wrażenie troche „stojącej”. Jak myślicie?
Trifonov ❗
Po raz pierwszy na tym konkursie wrzasnęłam 😉
Jak skomponowany program, ani jednego słabego punktu, i czysta poezja przy tym! A tarantula faktycznie go ugryzła gdzieś w połowie Taranteli 😉
Kultyshev ładnie, rozumnie, to bardzo dojrzały pianista, ale przy Trifonovie zbladł…
Teraz niestety trzeba będzie przeżyć Kangura o Cięźkim Skoku. Kolega powiedział po jego występie w II etapie: tak zap…, że nie usłyszałem, że mi zadzwoniła komórka 😉
Pani Doroto a jak było słychać tą ciszę, te kolory Trifonowa na widowni?
Kultyszew wg mnie też znakomicie grał.
a gdzie jest napisane, że ma być sprawiedliwie. Sprawiedliwie będzie na tamtym świecie. Mam tylko nadzieję, że jak trafię dobrze, to muzykę będę miał, jaką lubię, a nie, jaką serwują w filmach wyobrażających tamten świat 🙂
Stanisławie, obawa przed nieodpowiednią muzyką na tamtym świecie towarzyszy wielu osobom. Zaryzykuję twierdzenie, że pewnie było nawet kilku takich, którzy przeskrobali to czy owo, żeby tylko nie słuchać Hosanna przez całą wieczność 🙄
Dżizas! nie przeboleję tego drewna 🙁 co ten Dżejson robi w trzecim etapie?
Słuchając Gillhama mam czasem wrażenie, że słucham…pianoli, są nuty, dzwięki , ale nie ma artysty. Innym razem słyszę zdolne dziecko, ale to tylko dziecko. Może jestem przewrazliwiony na jego temacie.
Słyszę szemranie 👿 Coś się porobiło z moim pracowym sprzętem 👿 Pogrzebałam w bebechach, sprawdziłam wszystkie linki, bez skutku 👿
W mojej wizji wygrał Tyson…
Gillham to drwal. Po jego występie (akurat byłem w FN tego dnia) ogłuchłem w 19 rzędzie (!) i miałem trudności z wysłyszeniem Heleny Tysman.
Może to taki wkład Konkursu w Loudness Wars?
Bardzo miły dzień, oby tak dalej było po 17. Kultyszew i Trifonow znakomicie, do tego cudna Armelini. W dodatku to ona najlepiej gra Poloneza-Fantazje, rozumie , że to polonez fantazja , a nie tylko fantazja. W sonacie umiała ją zaplanowac, to była sonata, a nie 4 osobne częsci
Tyson jest Palikotem konkursu.
Tzw. bawię za granicą i płaczę czytając donosy – kiedy odbywają się produkcje pracuję i nie da się słuchać. W przerwie konkurs też ma przerwę. W nocy trochę tylko dosłuchuję archiwum na stronie nifc. Jutro wracam i przykuwam się do telewizora. I do końca mnie nic nie oderwie.
Vesper, masz rację, że te obawy podziela wielu. W ogóle raj jest przedstawiany w sposób mało atrakcyjny. Efekt pasuje do opowiadania Twaina o grzecznym i niegrzecznym chłopczyku.
Ja też juz będę mógł posłuchać tego grania wreszcie. Ale już się nie dowiem, jakie perełki straciłem. Przeżyję. Pokrzywdzeni moga to odczuć mocniej.
Z etapu na etap, Armellini podoba mi się coraz bardziej.
O tak, Armellini przemiła i naturalna. I – na co mi zwróciła uwagę koleżanka, i co dzięki niej też dostrzegłam – ona jako Włoszka naturalnie wydobywa belcanto z Chopina. Taki drugi temat z I części Sonaty czy temat jej III części – toż to istna operowa stylistyka 🙂
No i, okazuje się, można zagrać Wielkiego Poloneza kulturalnie, elegancko, nie waląc!
O Kangurze zmilczę 👿
A już trzy dni temu napisałem:
# macias1515 pisze:
2010-10-10 o godz. 12:05
Leonora – jak grała Poloneza to wiedziała co gra. Mazurki ciut za lirycznie. Nokturn przepięknie. Barkarola piękna ale prof. Tarnawska w TVP wybrzydzała że za mało “otwarta” i za mało”świetlista” gra. Cokolwiek to znaczy. Ale w całym recitalu miało się wrażenie jednak obcowania z muzyką tzn.zapominało się że to konkurs.
A co to znaczy ? Że mam kobiecą intuicję, która polega na mówieniu „a nie mówiłam” ?
Dzisiejszy wieczór sobie odpuszczam. Żałuję, ze nie mogłem rano posłuchać w cywilizowąńszych warunkach ale i tak jest super.
Trochę off topic, ale nie całkiem, bo w związku z Chopkiem:
http://wyborcza.pl/1,94898,8508944,Teczki_Chopina_dostepne_w_sieci__Nowe_wirtualne_muzuem.html
Idę bawić się dalej 🙂
Teczki, hę? To co, IPN w to jest zamieszany?
Po wczorajszej późno-nocnej zapowiedzi zamieszczenia wpisu, a było to tuż po ogłoszeniu wyników i niemal zbiorowym oszołomieniu, pomyślałem sobie, że ukaże się on pod tytułem „Mc Donaltyzacja Chopina pod czujnym okiem jury!” A gdzieżby tam! PK powiesiła coś w stylu: errare humanum est.
I tak zachodzę w głowę, że nie ma już komu pilnować IDIOMU. Chopin ma być od wczoraj globalny. Precz z jednowymiarowym, narodowym Chopinem.
Nasz ulubieniec Tyson b. szczerze oznajmił wczoraj w krótkim wywiadzie porecitalowym: szans nie mam żadnych, żeby się przedostać dalej, ale przynajmniej utkwię wam w pamięci. I wcale się nie zdziwię, jak zagra III etap z jedną reką w kieszeni, tak jak kłaniał sie publiczności. Żadnych pretensji do Tysona nie mam, nawet go trochę polubiłem, bo co innego zostaje…
Przy całej mojej miłości do Phei Phei, to niestety nie było to. Miejscami to jest muzyka nawet wciągająca, zwłaszcza, gdy wkrada się troche wirtuozerii, uniesienia, ale brakuje w tym spójności, naracji, ciekawie pokazane szczegoły nie rekompensują braku różnorodnosci brzmienia, faktury. Za piękne suknie i jeszcze piekniejsze oczy nie dają laurów na takich konkursach. Szkoda, bo polubiłem Ją. Chciałbym sie mylic.
Huangci ciekawie, ale suchoo, czegoś w tym jednak brak. Są miejsca (marsz żałobny, koniec poloneza, ostatnia cześc sonaty hmoll) że wydaje się że wkrada się w to życie, narracja romantyczna, źe pianistka otwiera się, ale nie było tego w całości. Śłychać wielką osobowosc, ale słychać też że to nie wszystko na co ją stać.
Mnie się niestety wydaje, że Claire jest jednak przereklamowana 🙁
Fei Fei – uroczy polonez (i Andante spianato), także Polonez-fantazja, jeśli nawet nie wiedziała, na jaki temat ta fantazja, też jakiś sympatyczny. Sonaty chyba się nie douczyła, tak przynajmniej podejrzewa Tereska.
Przyznam, że Paweł pozytywnie mnie zaskoczył ku satysfakcji – jak mniemam – również Pani Kierowniczki, która życzyła mu rozwoju. To i wyraźnie rozwinął skrzydła w stosunku do poprzednich etapów. Preludia były b. pięknie zagrane. Brawo, Paweł! Brawo!
PW bardzo podjarcowany na początku – już wybiegał na scenę, ledwo usiadł, już grał. Albo nad sobą popracował, albo ktoś nad nim popracował. Zupełnie inny człowiek niż w I etapie.
Preludia bdb, sonata w porządku.
Bożanow mnie nie bierze jakoś. Sonata się rozłazi.
Claire niestety obejrzałem sam początek i sam koniec występu. Granie dwóch sonat chyba gorsze niż granie dwóch polonezów.
Fei Fei mówcie co chcecie – mnie się podoba(ła). Fakt, sonata trochę wyłupana, ale to było młodzieńcze, radosne łupanie, a nie łupanie kopytami kangura o beton.
Jest taki bułgarski napój jogurt z wodą, czosnkiem i ogórkiem – zapomniałem jak to się nazywa… tarator ?
Jak to piłem to też się krzywiłem.
Tzatziki…?
Ogórki z jogurtem i czosnkiem. Ale to pychota jest.
W Wakarecym się zasłuchałam:-)
A teraz cierpię. Gostek chociaż słyszał sonatę, ja szarpany we wszystkie strony fortepian 🙁
Wakarecy wszedł, zagrał i wyszedł. Troche jak w restuaracji, do kotleta, dla mnie to tak wyglądało, nie mówię, że brzmiało. Nawet nie zauważyłem jak zagrał pierwsze preludium, a obudziłem się dopiero w nr 7. Dla mnie słabo brzmiało. Mam wrażenie, że tworzymy chyba kolejnego Blechacza. Piszę to na in minus. Natomiast Bozhanow jest jakiś, to na pewno. Dotychczas słuchałem go w radiu, teraz patrząc na jego miny, „latające” nogi wiem, skąd te opinie o teatrze. Na płycie na pewno jednak tego nie słychać, tym bardziej nie widać. Mazurki całkiem, całkiem własciwie. Natomiast wracając do min przypomniały mi się pamietniki Paderewskiego, i historia o tym jak on oduczał się głupich min. Pianisci czytajcie Paderewskiego!
PW też mi się dzisiaj podobał 🙂
A poniżej też coś pozytywnego. Chyba. Bo może jest drugie dno? Człowiek się w tym naszym kraju paranoi może nabawić.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,72935,8511760,Siedziba_NOSPR_powstanie__to_juz_pewne__Za_260_mln.html
pewnie powstanie, bo nowa siedziba NOSPR pojawia się w programach kandydatów na prezydenta Katowic jako jedno z zadań, wyzwań i sukcesów najbliższej kadencji.
A preludia wg PW rzeczywiście robiły wrażenie. Bozhanov jakoś po mnie teflonowo spływa.
No, słyszę, że bardzo wyją 🙄
PW w preludium G-dur trochę jakby Sokołowem poleciał, ale co tam, ładnie było 🙂
Po ostatnim występie Bożanowa zadaję sobie pytanie: czy na pocz. XXI w. można dobrze naoliwionym robotom zabronić grać Chopina w wirtuozowskim cybernetycznym wykonaniu? Jeżeli jury go puści, to w którymś z kolei konkursie azjatyckie roboty made in China będą nie do zatrzymania. Co z tego, że mnie poruszył do żywego, jak mnie nie wzruszył…
Na gorąco, bo zanim dojadę do domu, będzie 23. – Wakarecy w Preludiach rzeczywiście mnie zaskoczył na plus, nawet bardzo, ale już Polonez-fantazja rozpadał się na masę drobnych i nie zawsze ciekawych kawałków (nie czuje dużej formy 🙁 ), a Sonata – no, niestety… cytuje z moich notatek: „bałagan z pasją” 😈
Natomiast Bozhanov – muszę powiedzieć, że jak na siebie to całkiem mało dziś się wygłupiał, Poloneza-fantazję i Sonatę zagrał całkiem poważnie. Mazurki też fajne, dopiero w walcach sobie potańcował po swojemu i mnie ubawił. Natomiast to, co działo się w publiczności – wycie, standing ovation – no nie, nie… 🙁 A wiecie, kto wstał pierwszy? Nie uwierzycie! Pierwszy Rycerz św. Idiomu 😉 😯
A co do wzruszeń – wzruszył mnie dziś tylko Trifonov. I trochę Armellini.
Dopadłam końcówki B. i aż zadyszki dostałam. Nie wiem, czy warto było rezygnować z jeszcze jednego piwa. Albo za mało tych piw było?
A wiecie, kto wstał pierwszy? Nie uwierzycie! Pierwszy Rycerz św. Idiomu
Nie do wiary! Porobiło się na tym świecie. Rycerz może uszu nie umył?
Kanibal ante portas! Niebezpieczeństwo niezrozumienia i braku akceptacji polega moim zdaniem na różnych wrażliwościach muzycznych,. Kanibalowa może jest nienastrojona na łagodne, nastrojowe, wydelikacone i nierozrzutne oraz zdyscyplinowane granie, a przez to dające się odbierać przy braku przychylności jak wystudzony kotlet. Skale żywiołowości są jak widać po 2 ostatnich występach b. różne. Zarówno w wykonaniach, jak i w odbiorze. Do mnie trafia Paweł. Ewgeni mnie zadziwia, ale bez negatywnych konotacji.
Jeśli dobrze rozumiem myśl kadetta, to ten prawdziwy, żywy, poruszający Chopin gdzieś jakby umyka u niektórych konkursowiczów – prawdziwa wirtuozeria polega wszak – jak sądzę – na tym, aby tak zagrać Chopina, by wniknąć jak najgłębiej w jego nuty, być jak najbliżej niego;
ale też by zaprezentować swoje własne rozumienie tej muzyki. I połączyć to w jedną całość…
(jeśli pogmatwałem albo napisałem coś zbyt oczywistego, wybaczcie Współczytający)
Z dzisiejszego dnia najbardziej przypadły mi do gustu: Sonata h-moll Trifonova, występ Armellini, Polonez-fantazja Fei Fei Dong.
Wakarecy – nie mogę się do niego przekonać…jak dla mnie bez głębi…
Bozanov – jednak troszkę za dużo show…
Bułgara nie słyszę. On nadaje, a mnie to kompletnie nie obchodzi i chcę tylko, żeby już przestał.
to jeżeli Rycerz Św.Idiomu wstał na Bozhanovie to nie wiem i boję się pomyśleć co zrobi na Wunderze… 😉
No nieeee, bynajmniej nie do kotleta PW.
To taki styl. Anderszewski też nie liczy much na suficie zanim zaczyna grać. Maciej Grzybowski to samo i kilku innych.
Bożanow tym walczykiem już mnie, mówiąc po staroprasku, podk….
MA jak zaczynała recital to też z ‚buta’ (szczególnie II Partitę JSB)
Haneczko, może usłyszałem ciąg nut, które normalnie układają się w sonatę 🙄
Marcinie,
wirtuozeria ma dla mnie różne odcienie. Akurat ten, pokazany przez Bożanowa eksploatuje i odkrywa inne warstwy, dotychczas być może nie odsłaniane. Zdobyć się na jakikolwiek obiektywizm w ocenie – czy bardziej one cenne, od tego, do czego ucho przywykło i nasza indywidualna własna estetyka, jest trudno. Sztuka jednakże nie znosi granic. Końcówka recitalu Bożanowa z walcami była nie tylko radosna, ale i zabawna po części, humorystyczna. Akurat nie tylko PK rozbawiła. Mnie też.
Pani Doroto,
Miałem te same wrażenia. Słuchałem Żdanowa przez radio, mówiąc
„to będzie nagroda”.
Popełniłem natomiast błąd, że po wysłuchaniu werdyktu włączyłem audycję w
2 programie P.R, żeby posłuchać komentarzy. Nietrudno zgadnąć, co tam usłyszałem – zdenerwowałem się tak, że nie spałem pół nocy. Ci ludzie (wyłączając
p. Miklaszewskiego) nie mają chyba za grosz wrażliwości, tylko komunały
poukładane w głowach.
Przyznaję, że występ był nierówny, ale te przebłyski, które się tam pojawiały wróżą temu pianiście karierę. To chyba jedyny uczestnik (a wysłuchałem ich około połowy, głównie w FN), który mnie potrafił zainteresować tym swoją grą, bo reszta była albo nieudana, albo cukierkowa, albo powierzchowna.
Pozdrawiam
Żebyście mnie dobrze zrozumieli, kochani. Można sie przy czymś takim ubawić i ja się uśmiałam. I uważam, że od czasu do czasu można się powygłupiać, Horowitz też od czasu do czasu grywał marsze Sousy itp. Ale tak naprawdę jak chcemy cyrku, idziemy do cyrku. A do filharmonii, zwłaszcza wybierając się na Chopka, wolę iść na kogoś takiego jak Trifonov.
Ale na konkursie urozmaicenie jest mile widziane 😉
A jeżeli Wakarecego zaczynanie „z buta” łączy z MA czy z PA, to niestety, ja bym mu życzyła, żeby go z nimi zaczęło łączyć dużo, dużo więcej – czy to w ogóle możliwe, nie wiem 🙁
pożyjemy zobaczymy 😉 Bozhanov świetnie się sprawdzał na Konkursie Van Cliburna – teksańska publiczność wprost stworzona była dla niego 😀
O, tak 😉
tylko tam są śmieszne zwyczaje 😉 choć dla pianistów raczej mobilizujące
@ 21:48
😯 foma słucha Chopka 😯 😀
Paweł B. – witam i pozdrawiam również 😀
Nie włączam nawet tych audycji, raz posłuchałam i mi wystarczyło 👿
Wszystkim życzę dobrej nocy i jutro równie ciekawych, niespodziewanych wrażeń – Khozyainov, Veneziano, Avdeeva, Koziak, Wunder…
Foma słuchający Chopka też mnie wprawił w osłupienie 😀 Ale kto teraz nie słucha? Bobik też się przyznał, że się wciągnął w konkurs 🙂
Bobiczek to tak niby nic, a jak przyszło do pisania opery, to się wydało, że zna Chopka naizust’… 😆 Więc nie ma co udawać, że się nie zna albo co, my i tak wiemy swoje 😀
Dobry wieczór,
wstała – co było widac w tv – cała trójca. Natomiast nie widać od wczoraj w tv PK – czy się gdzieś z p. Teresą ubalkoniła?
Rannych praktycznie nie słyszałem – pozostają do odtworzenia z kroniki.
Bożanow robi miny jak Wołodos – wystarczy sięgnąć do jego ostatniego DVD z Musikverein. Mnie zaskoczył – pozytywnie – właśnie mazurkami. Walcami zresztą też. Wszystkie zresztą w cis-moll. A i sam program skonstruowany dosyć ciekawie. Jest na pewno pianistą, którego nie można lekceważyć. I nie sądzę, że można go wrzucać do jednego worka z Tysonem. Przy całej sympatii dla ostatniego – nie rozumiem jego obecności w III etapie. I obawiam się – obym się mylił – że dziwnie poczujemy się słuchając go pojutrze.
Szkoda mi Wakarecego – skąd u niego ta miłość do hałasu i – cytując PK – prężenia muskułów.
Pozdrówka od fana MA 🙂
Ha! ha! uciekłyśmy z pola widzenia 😉 Na III i IV etap dostałyśmy miejsca w XII rzędzie, czyli wreszcie tak, jak zwykle siedzę w FN. 😀
Nareszcie nie będzie widać, jeśli przysnę 😆
Walce nie były w cis-moll. Tylko mazurki 😀
No, kochani, dotarlam do domu przed polnoca!!!!!!!!!!!!
Wracajac do Bozhanowa – mozna lubic, mozna nie, ale szyje wyciagalam jak ges, bo ten facet ma tak perfekcyjnie dopracowana pedalizacje, ze szczeka opada. Igra barwami noga lewa, nie prawa. Podejrzalysmy z PK, ze w poczatku Poloneza Fantazji szukal dzwieku nie palcem, a zgieciem palca. Ja potem wyczajalam jeszcze inne podejscia do klawiatury.
Tak, wyglada na bufona, zgoda, podobno jest nieznosny, ale tacy pianisci tez sa konieczni. W koncu przeciez barwy w mazurkach byly zachwycajace, sonata tez niczego sobie, Polonez Fantazja ze spojna koncepcja, walce z planami barwowymi lewej reki, ktorych malo kto sie w ogole domysla. Pierwsza nagroda to nie jest, ale facet nie jest taki glupi. Ostatecznie sonaty Beethovena w wykonaniu Hamelina sa nie do sluchania, za to Alkan jak najbardziej.
To taka wirtuozeria starej daty, o ktorej juz zapomnielismy. I cale szczescie.
Moje dzisiejsze wzruszenia:
Trifonov
Armellini
Uznanie: Bozhanov
A teraz spac poprosze. Jednak 5 godzin juz mi nie wystarcza, starzeje sie
😉
I cale szczescie, ze jest, a nie ze zapomnielismy…
Zostałem zdemaskowany. 😯
No to mogę jeszcze ujawnić, że dostałem dziś nowe głośniki, dzięki którym nareszcie mogę wyłapać wszelkie niuanse kaszlu publiczności. I dopiero teraz widzę, jak mi tego brakowało. 😀
No to czasem i mój kaszelek usłyszysz, Bobiczku. Coś mnie bierze 🙁 na szczęście tylko gardłowo, nie gorączkowo. Ale mam pretekst, żeby nie wypowiadać się np. do telewizora 😆
I też mówię dobranoc, trzeba rano bawić się dalej 😀
Kadett kiepskie granie to nie granie z głębią. A Wakarecy grał kiepsko. Dwa, trzy preludia zagrane dobrze nie mogą być podstawą do pozytywnej oceny, ten facet gubi się w większej formie. Może to co napisze zabrzmi dla wielu brutalnie, ale walce Bozhanova przejdą do historii konkursu moim zdaniem, będzie się o nich mówić, bo były zjawiskowe. Takie jest moje zdanie.
Toć miałem na myśli mazurki – walce dopisałem na końcu, a jak dopisuję jakieś zdanie, to zazwyczaj zapominam przeczytać całość. Taka już u mnie przypadłość – roztargnienie z wiekiem rosnące.
A tego Alkana byle nie w nadmiarze – można zwiarować. Swoją drogą postać dosyć niesamowita ten Alkan. W cząstkach, ścinkach mnóstwo ciekawych myśli, natomiast całość trudna do zdzierżenia – nawet gdy gra to Hamelin.
Dobrej nocy.
60jerzy, niewazne czy w nadmiarze, czy bez… Najgorzej jest to po prostu zagrac. Tam jest tyle nadmiernych nut…
A to jeszcze ic wobec przypadku niejakiego pana Amadeusza Mereaux, ktory za cel zycia postawil sobie byl napisanie utworow niewykonalnych. Cos w stylu Sorabji (czyli trzy etiudy Chopka lewa, trzy prawa, albo wice Wersal).
Ale teraz to ja juz mam czyste zabki i macham czysta lapka papa
Pani Tereso, to M.A. H. nagrał jakieś sonaty LvB?
Pobutka.
Godzina, której nie ma (The hour that isn’t)
Eh.
o kurcze! nowy live-album polliniego
http://tinyurl.com/32yeq5m
Dziędobry,
Bozhanow zaczął jak Marek Biliński, potem kilka walczyków, a pod koniec to już Scott Joplin mu chyba w duszy grał. No po prostu jaja na do widzenia sobie zrobił. Z przytupem nastajaszczym. Publika, jak to publika, nie wytrzymuje zdaje się długich form z ‚uniesieniem bez końca’, to ragtime i instynkt stadny ją poderwał, hopsa, hopsa, hahaha
trzymam dziś kciuki za Khozyainova.
Ja też 😀
Jacek Hawryluk w GW:
http://wyborcza.pl/1,75475,8513148,Bozanow__Wunder__Rosjanie_i_reszta.html
Wczoraj wracaliśmy razem kawałek do domu metrem. Spytałam go: widziałam, że wstałeś po Bozhanowie? Jacek śmiejąc się: przynajmniej coś się działo…
Ale jeżeli on miałby być pretendentem do I nagrody… to chyba się załamię. Konkurs chopinowski jako konkurs na nowego Pogorelicia? Na pianistę, który jest najbardziej medialny? Pora umierać? 🙁 Ja coś widać starej daty jestem.
Ładnie napisał chemou, widać, że dżezowy chłopak 😉
A dziś kto na Kronice? Wunder i Tyson.
Ten Wunder, mam wrażenie, też jest jakoś specjalnie lansowany, już mu zrobili legendę. Wrrr 👿
Zaraz dostanę po łapach za kalanie świętości i łamanie praw autorskich, ale co tam:
dźwiękowa, (nie tylko), ale nie tylko pobutka dla petrolheadów, HA!
http://moto.pl/MotoPL/1,88389,8506369,Mercedes_SLS_AMG_GT3___Wideo.html
em-esz:
To mi wygląda na nagranie recitalu z jakiejś transmisji (jeśli nie „prawdziwy” bootleg).
Takiej płyty nie ma w katalogu DGG, ani nigdzie indziej. DGG nie ma w zwyczaju dawania trzech kropek w tytułach.
Ale posłuchać zawsze można 🙂
Co z Khozyainowem ? ? ? ! ! ! Załamałem się !
Ale on gra dziś po południu?
Witam Dywanik po chwilowej nieobecności.
Byłam w szpitalu na badaniach i udało mi się wyjść wcześniej z powodu „Pasażerki”. Doktorostwo wykazało zrozumienie.
Spojrzałam teraz na to, co pisała Beata i zaskoczyła mnie zbieżność doznań, a zwłaszcza:
złapałam się z pewnym zaskoczeniem na tym, jak trudno mi klaskać tym pierwszym i w ogóle na takim ogólnym poczuciu niestosowności i nieadekwatności.
Też z trudem klaskałam czując opór całym jestestwem, a widok zadowolonych i uśmiechniętych osób w mundurach pogłębiał tylko zakłopotanie i bunt.
Nie potwierdziła się moja obawa, że temat nie nadaje na operę. Poruszona byłam muzyką. Znakomitym pomysłem – moim zdaniem – był chór.
Ciągle nie wiem, co myślę o przedstawieniu.
Rozmawiałam wczoraj z moim synem, który, też bardzo wstrząśnięty, zgłaszał zastrzeżenia do scenografii i części libretta.
Uważa, że wobec tematu scena powinna być ascetyczna.
Mnie akurat to nie przeszkadzało.
Trudno jest pisać o tym przedstawieniu, bo trudno się do odnosić do wrażeń estetycznych w przypadku tak potwornego tematu. Mam tu podobne opory, jak przy klaskaniu.
Trudny i wyjątkowy spektakl.
Poszukam jeszcze, co Jerzy napisał.
Całe szczęście ! Na tvp kultura nie wspomnieli chyba że gra po południu. Bo miał grać rano, czy ja coś pokreciłem? Co z jego ręką?
Jak ostatnio patrzyłem była na miejscu 😆
But seriously, folks – nie mam pojęcia. Nie wiadomo mi nic o zmianie kolejności wykonań.
Kanibal,
nie mogę się zgodzić. Na tym etapie nie ma kiepskiego grania (do kotleta). To są już wyższe partie szczytów pianistycznych. Wiele zależy od dyspozycji w dniu recitalu, od nastroju, od rozłożenia sił w morderczym maratonie, itd.) Jestem pewien, że ci młodzi ludzie żyły sobie wypruwają.
Coś akceptujemy nawet z zastrzeżeniami, albo i nie. Ktoś gra równo, inny ktoś ma chwile wzlotów i upadków. Wakarecy przeszedł samego siebie z etapów poprzednich i to odnotowałem z radością, bo każdemu życzę jak najlepiej, niech da jak najwiecej przeżyć.
Niestety, ogladąm i słucham z uwagą dopiero po 17.00. Zawiodła mnie wczoraj Claire. Za dużo wzięła na się i nie podźwignęła. Jeżeli o Bożanowa biegnie, to przestałem się już męczyć pytaniami, które sobie wciąż Marcin D. zadaje – ile w tym graniu jest jeszcze Chopina? Napisałem o tym wcześniej. Rozumiem jednak Twoją estetykę i surową (w sensie oceny) wrażliwość, ale jej do konca nie podzielam.
Co się stało z Szadrinem? 😯
To jednak się wycofał. Eh.
Nie wiem. Pomimo, że pokój w pracy słucha konkursu (yes!), akurat nie wysłyszeliśmy, co się stało.
Szkoda Szadrina, bo jedną nogą w kozackich przytupach był w finale. 🙁
Szadrin… because of serious illness… (speaker said)
Na stronie konkursu wyciemnione studio. Godzinka przerwy i Irenka gra o wyznaczonej porze, czy jak?
Zdarza się najlepszym. Ten konkurs jest wyjątkowo wredny pod względem wytrzymałościowym.
Ponoć z powodów zdrowotnych.
Podejrzewam inaczej: że nie był przygotowany na III etap i albo się przećwiczył i sforsował rękę, albo stwierdził uczciwie, że nie da rady. I to rozumiem. Nie rozumiem natomiast nieszczęsnej Rachel, która nieprzygotowana kompletnie – zagrała. To była niestety męka. Niech już to biedne dziecko wraca do Prokofiewa. A w ogóle może by tak studia w Europie, nauka jakichś subtelności, budowa jakiegoś wnętrza… 🙁
mt7 – witam po przerwie i mam nadzieję, że jest OK 🙂
Kadett żeby była jasnośc nie jestem wielbicielem Bozhanowa. Na tym konkursie od początku zalezy mi przede wszystkim na Khozyainowie. Jeśli słuchałes chwile wcześniej Chinke Cheung, to na pewno zrozumiesz, że nawet na tym etapie zdarzają się pianisci słabi, nawet bardzo. Jesli na 3 etapy Wakarecemu wyszło tylko kilka preludiów, to wybacz, ale o czym my mówimy? Na takim konkursie to utopionoby nawet Horovitza, dając wygrać komuś w osławionej „stylistyce chopinowskiej”. Pamietac tylko trzeba , ze stylistyka chopinowska nie zakłada przecietnosci. A Szadrina szkoda.
No nie, akurat na tegorocznym konkursie estetyka chopinowska nie jest bożyszczem – świadczy o tym przepuszczenie osób, które w poprzednich konkursach na pewno by nie przeszły. Puściliby np. Tysona? Sądzę, że wątpię 😉
Na takim konkursie to utopionoby nawet Horovitza
Może się wystawię na ostrzał, ale co do Horowitza, odnoszę ostatnio wrażenie, że jednak straszliwie walił w klawiaturę. Dawno temu mi się podobał, a teraz coraz gorzej znoszę jego interpretacje. Horowitzowe nagrania od kilku lat leżą u mnie i się kurzą. Ciekawe czy tak mi już zostanie, czy za parę lat znowu do niego sięgnę.
Rachel była dzisiaj trudna do zniesienia. Miała kilka ładnych momentów, ale całość sprawiała wrażenie, jakby fortepian grał swoje, a ona swoje.
Na facebooku piszą, że „the piano was not her friend” today 😉
A tu bardziej optymistycznie:
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,8514166,Swietna_promocja__turysci_przyjezdzaja_na_Chopina.html
Kanibal,
coś tam słyszałem, ale co to za słuchanie w pracy… jakbym nic nie słyszał… Odsłucham z archiwum w weekend, jezeli zdążą go uzupełnić.
To, że wysokie sa nasze wymagania, takież oczekiwania, a poziom uczestników zróżnicowany, nie powody to jeszcze do obcinania palców. Pokrzywić się i popsioczyć można i trzeba. Też miałem i mam swoje sympatie i trudno mi sie zgodzić, że niektórzy odpadli w sposób dla mnie niezrozumiały.
Tyson przepuszczony, ale wątpie , żeby wygrał , wątpie z dziwną pewnością : ). Nie zgodzę się z opinią na temat Horovitza. Jego Obrazki z wystawy dla przykładu, tak nikt nie grał. Wielu uważa Go za kiepskiego chopiniste, ja natomiast słysząc Ballade g-moll z tzw wielkiego powrotu jestem zachwycony. To był wirtuoz z całym bagażem doświadczeń pianistyki romantycznej, wirtuoz, który był artystą totalnym. To granie ma więcej z czasów Chopina, samego Chopina, niż to co jest teraz, kiedy często Chopina dławi się w nijakości, rozmazaniu.
Co do Obrazków Horowitza też się zgadzam. Chowałam się na tym nagraniu 😀 On bywał bardzo różny, za jego cyrkowymi kawałkami też raczej nie przepadam, choć mnie czasem śmieszą, ale miewał interpretacje wielkie i głębokie. Np. Skriabina… Za Chopinem natomiast w jego wykonaniu nie przepadałam, wolałam Rubinsteina – też przecież ta sama epoka.
Oj nie nieprawda. HoroWitz wcale nie walił (kiedy nie chciał). Wystarczy posłuchać Scarlattiego, Mozarta. Zwłaszcza sonaty Mozarta mnie olśniły, jak delikatnie i aksamitnie ten pan potrafił grać.
Tyson teraz wytnie numer i zagra serio serio, po czym wygra konkurs.
Gostku 😯
Buhahahahaha.
Ale technicznie bestyjka zdolna, przyznacie.
Skriabin, Schumann, Rachmaninow, Beethoven pod palcami Horovitza to coś wyjątkowego. Też się na nim chowałem. Rubinsteina cenie, ale to nie jest pianista, ktorym bym „żył”. Zawsze wolałem bardziej wracać do nagrań Małcużynskiego, Lipattiego, i właśnie Horovitza. Zgadzam się z Gostkiem co do panów M. i S. Tam gdzie Horovitz miał pole do pełnego grania, wirtouzeri, tam to robił. Ale umiał też być refleksyjny, gleboki.
Horowitza, s’il vous plait 🙂
nie rozumiem zdziwienia Towarzystwa :coll:
rzeczywistość przycisnęła i jakoś trzeba wypełnić wolny czas, a poza konkursem nic się w Internecie nie dzieje…
O cholera…ale mnie zaskoczyła ta Irenka Veneziano…na plus. I belcanto i w ogóle per italiano, spiewnie i zalotnie w Nokturnach, Polonezie es-dur . Aż ciekaw jestem sonaty ps Polonez fantazja już nie z takim wdziekiem.
Irenka zasługuje na nagrodę. Może nie pierwszą, ale…
To ta sama Irenka z pierwszego etapu ? ? ! ! Powiedziec że jestem w szoku to mało. Sonatą zaczarowała do reszty. Kobieta zmieną jest, oj to prawda, i to jaka zmiana z tym co było wczesniej. !
Wcięło długie wypociny ignoranta na temat muzyki. Miałem okazje posłuchać panie Fei Fei i Claire oraz pana Wakarecego. Nikogo z nich nie słyszałem przedtem ani nie czytałem opinii z wyjątkiem opinii PK na temat PW.
Dziewczyny mi się częściowo podobały, choć według Dywanu są do bani. Ale Fei Fei według mnie nie jest pozzbawiona wrażliwości, która może jeszcze przynieść całkiem dopbre efekty. Powinna nauczyć się silniejszego uderzenia w forte i w ogóle chyba biegłość techniczna nie jest jeszcze dość zaawansowana. Ale w wielu momentach bardzo mi się podobała w tym sensie, że słuchanie sprawiało przyjemność. Pewnie wynikało to z faktu, że nie dostrzegałem błędów, ale i tak uważam, że panienka może jeszcze ładnie grać w przyszłości.
Huangci grała chyba bieglej technicznie, ale często nie używała tej biegłości (względnej oczywiście) właściwie. Podobała mie się tylko w kilku momentach, w tym w ostatniej części sonaty h-moll, choć już widoczne było zmęczenie pianistki. Myslę, że też jeszcze może się dużo nauczyc i grać nieźle w przyszłości. Może za wcześnie na taki konkurs. Zbyt słabo się znam, żeby napisać coś więcej.
O Wakarecym czytam, że był dużo lepszy niż w poprzednich etapach i w ogóle brawo. Ale mnie nie wciągnął. Poza preludiami niezbyt mi się podobał. Preludia to nie jest coś, według czego jestem w stanie ocenić. Większość preludiów rzeczywiści mi się podobało, ale już ktoś tu napisał, że 12 preludiów na cały konkurs nie może wystarczyć. Mnie się cała postawa niezbyt podobała. Sprawiał wrażenie pewnego siebie wirtuoza, a przecież do tego jeszcze daleko.
Szkoda, że nie mam okazji słuchać wcześniejszych wykonawców. A dzisiaj żadnych, bo idziemy na Ariadnę na Naxos.
Geniusz. Pianista objawienie. To może patetycznie brzmi, ale dla mnie to artysta takiej właśnie wartości, miary. Ileż w nim barw, nastrojów, skmpienia, głębi, logiczności i artyzmu. Pianista kompletny, bo operujący znakomicie paletą od najcichszego piano po głębokie forte, od temp wolnych po stan uniesienia, płynnie łączący, przechodzący między nimi. Do tego ten dramatyzm, narracja całości, długie, pełne frazy. Niepozorny z wyglądu rosyjski pianista to największa moim zdaniem wartośc tego konkursu. Khozyainow- i wszystko jasne.
Czy słyszycie w nim prostote Mozarta gdy gra lirycznie?
Na aż takie metaforyczne wyżyny nie latam 🙂 Ale się zasłuchałam w wielkim skupieniu.
Przede wszystkim nie pajacuje jak gra. Cała energia idzie w muzykę, a nie w strojenie głupich min.
Za rosyjską ekipę konkursową sam byłbym gotów Putina wyściskać. 😈
Naraziłbyś się, Bobik. Nie po raz pierwszy zresztą. Wiesz, tu u nas niektórym nadal leży na sercu ta ruska trumna. A teraz jeszcze, żeby nas dobić zapewne, bo to na pewno złośliwie, postanowili zdetronizować Blechacza. Imperialistyczna polityka, jak nic 👿 😈
He, he, he! 😀
Bobiku!
Przy okazji, może ktoś będzie w stanie mi wyjaśnić pewną zawiłość techniczną, której nie łapię? Dlaczego na tym wczorajszym Bossanovie była standing ovation, a na dzisiejszym Gospodarzowie tylko normalne apładismienty? 😯
Bo publika lubi, kiedy jest ludycznie? 🙄
Przepraszam – po, nie na. 😳
A, zaczynam rozumieć. Przetwórstwo jaj. Ludyczne usługi dla ludności. 😛
Nie wiem, czy dobrze myślę, ale Wam wytłumaczę.
Sonata b-moll w wykonaniu Khozyainova to było coś tak wstrząsającego, że trudno było po tym tak normalnie, koncertowo reagować. W każdym razie my z Tereską po prostu się trzęsłyśmy z wrażenia. (Miałyśmy miejsce optymalne – 12 rząd w środku.) Pierwsze oklaski to po prostu były odruchowe oklaski, dopiero przy drugim jego wyjściu na scenę publika się ocknęła z transu i zaczęła krzyczeć. Ja musiałam szybciutko wyjść, więc nie wiem, jak sie dalej rozwinęło.
A o tym, jak zagrał, można by traktat napisać. Ja czegoś takiego w życiu nie słyszałam.
Irenka też mi się podobała, miała pięknie i mądrze skomponowany program jako całość. Ale po tym wydarzeniu wszystko zbladło.
Gdy tak wstał zmęczony od fortepianu z tymi oblędnymi oczyma pomyślałem – Skriabin, ekstaza Skriabina. Dla mnie to coś cudownego. Żałuję że nie słuchałem tego na sali. Dla mnie to jest pierwsza nagroda bez dyskusji. To pianista wizjoner, prometejski w swoim locie dzwiękami. Tego się nie słucha, tym się żyje.
Zachwyt i ciarki po moich bezdusznych plecach. Od początku do końca. Co na to Wunderwaffe? Skreczuje toże?
Ja też mam wciąż skojarzenie ze Skriabinem 😉
Nawet to Scherzo E-dur, które zagrał przed Sonatą, nie było wcale – o nie! – takie radosne i chochlikowate, jak zwykle się je widzi. Miało w sobie własnie momenty raczej skriabinowskie. Zresztą nic dziwnego, bo już sprężał się do Sonaty…
Jestem skłonny wyjaśnienie Kierownictwa uznać, bo prawdę mówiąc, ja jeszcze do teraz nie bardzo jestem w stanie na dzisiejszy występ Khozyainova zareagować adekwatnie. Ale w trakcie jego grania już po paru minutach zauważyłem, że coś niezwykłego się dzieje, bo moja fizyczność kompletnie się ode mnie uniezależniła. 😯 Zacząłem odbierać nie głową, tylko wątpiami i mięśniami, które mi się napinały i rozluźniały pod dyktando pianisty. Normalnie mi się tak nie dzieje, więc to czary jakieś musiały być. 🙂
Oj, były, były. Też to przeżywałam tak właśnie. W pewnym momencie w II części nawet jęknęłam (pod nosem): o Jezu. Ale ja byłam na sali, zdumiewające, że on coś takiego uzyskał u ludzi przed głośnikami…
Taki sobie chłopaczek, takie putto z kręconymi blond włoskami. Taki skromniutki, jak się kłania, to z taką poważną miną i jakby zdziwieniem w oczach…
U ludzi to jeszcze, ale żeby u psów… 😉
On ma zdolność skupienia jak buddyjski mnich po latach praktyk. Podczas gry cały jest sprężonym, a zarazem promieniującym skupieniem. I to się udziela.
I ta głupia yamaha tak zaczęła brzmieć… Wszystkie barwy, wszystkie odcienie tam były.
Ja sie jeszcze nie otrzasnelam i nawet zastanawiam sie, czy przypadkiem nie darowac sobie popludnia, tylko przezyc do glebi glebi. Zobacze za 45 minut.
Nasunela mi sie tylko jedna mysl – rownie przerazajaca jak sonata b-moll -w takich pokladach podswiadomosci nie mozna grzebac bezkarnie.
I porazilo mnie do reszty.
Teraz muszę z powrotem.
Mei-Ting Sun, Avdeeva, Koziak, Wunder. Hmm… z tego towarzystwa czekam tak naprawdę tylko na Avdeevą. No, ale ciekawam i reszty. Tyle że tak właściwie to wolałabym to odłożyć do jutra, bo po Khozyainovie… sami rozumiecie.
No proszę, Tereska myśli o tym samym.
Ale niestety poczucie obowiązku każe Waszemu reporterowi powrócić na filharmonii łono 😉
Coś mi się zdaje, że więcej będzie takich, co pomyśleli o tym samym. Mnie też takie myśli łażą po uszach. 😉
Zdążyłam, mimo spóźnienia samolotu, mimo koszmarnego zmęczenia, skołowania, i zamarłam. Po sonacie nie mogę się otrząsnąć, w środku całam rozdygotana jeszcze. Co za szczęście, że takie poruszenia są nam dane. Chłopak to absolutne zjawisko – na granicy emocjonalnej wytrzymałości, ale we mnie, choć mocno introwertycznej, trafia idealnie. I zarazem taka technika.
Ciekawam dzisiejszego popołudnia – do tej pory nie było mi dane słuchać Wundera (tak, tak). Na wspomnienie o tym wczorajszymm Bossanowie jeszcze się trzęsę, ale na szczęscie to coraz bardziej mgliste to wspomnienie, widać musi być i taki K. i taki B. oraz inni W. i T.
Tak, to samo wrażenie/przerażenie co Teresa Cz.
Przeżyłam z trudem Mei-Ting Suna, który chyba ułatwił jury zadanie myląc się chyba we wszystkim. Natomiast panna Yulianna – zapewne słuchałoby mi się lepiej, gdybym wcześniej nie słuchała Khozyainova. Ale było dobrze, choć – cóż, nadal twierdzę, że jest specyficzna. Jej Ballada f-moll była dziwnym skrzyżowaniem romantycznego gestu (rubato) ze współczesnym chłodem. O czym opowiadała? Trudno powiedzieć, ale była w tym wszystkim raczej bojowa (dla mnie ten utwór opowiada raczej smutną, bolesną historię), co utrzymała w Nokturnie cis-moll. Des-dur z kolei był uspokojeniem, ale nie lirycznym, bo ona nie jest w ogóle liryczna – zamiast tego wycofuje się w piano pianissimo i tak sobie szemrze. Sonata była naprawdę dobra, ale trudno ją porównywać z wykonaniem Khozyainova. Szczególne wrażenie zrobił na mnie odrealniony środek marsza i ostatnia część. Ale nie było tego dreszczu. Natomiast świetny był Polonez-fantazja, oddający polską gorączkę romantyczną pewnym zamgleniem i zrywami. Tak, to pasuje.
Z wejściem do finałów zapewne nie będzie miała kłopotu.
Nie mam skali porównawczej, bo dla mnie prawdziwe słuchanie zaczęło się od Julianny dzisiaj. Odnoszę jednak wrażenie, że jej przemożna chęć zaznaczenia niewątpliwego indywidualizmu sprawił, że potraktowała Chopina jak zwykłą trampolinę. Na szczęście w basenie była woda. Jeżeli przejdzie do finału, to na pewno nie suchą nogą.
Duże nadzieje wiążę z Marcinem.
Pani Prof. Kozubek nie wyraża się pochlebnie o JA.
Obie panie bardzo kręciły nosami na JA. Trudno. Mi się podobała, choć podobnie jak PK, czuję się nieco zawiedziona każdą Sonatą wykonaną po Khozyainovie. Pan Koziak mnie nie porywa.
Kiedyś chyba tak nie krzyczeli na zakończenie każdego występu na konkursie?
Czułem jak muzyka spod palców Marcina po prostu płynęła. Dał przykład jak tworzyć uporządkowaną przestrzeń muzyczną niemalże z niczego. Elegancja, wierność, pewna pedanteria nawet i wyrazista ekspresja utrzymana w bardzo zróżnicowanych lirycznych ryzach.
Julianna przygniotła Chopina ciężką jak ołów, forsowną i rwaną do bólu frazą, podczas gdy Marcin lekką linią melodyczną, popłynął do finału. Jak różne mogą być osobowości…
Jak różne może być postrzeganie tego samego występu przez różne osoby! 🙂
Poważnie rozważam, żeby do końca konkursu zdać się tylko na radio. Mam nadmiar bodźców.
Na gorąco, zanim dojadę do domu. Jestem PRZERAŻONA stanem naszej publiczności. Jak również Bractwa św. Idiomu, zachwyconego Wunderem.
Od początku był spięty nawet w wesołych kawałkach: Rondzie a la Mazur (nie leżało nawet obok wykonania Trifonova, a nawet Bozhanova) i Bolerze; starał się w sposób widoczny hamować, żeby go zbyt nie poniosło. Ale nadeszła godzina prawdy. Sonata była koszmarem; kilka porządnych wpadek pamięciowych pod rząd. Część wolna nudna jak flaki z olejem, a co się działo w finale, w kulminacji przed końcem, było jednym tumultem.
To słyszałam ja.
A ciekawam, co Wy?
Z lekka podłamana, zwłaszcza stanem koleżeństwa, idę do domu.
Dynamika, temperament i majestat przesłaniają często lirykę i łatwo zakłócić proporcje w malowaniu dramaturgii. Mam takie odczucie, że w przypadku Ingolfa górę brała wyrazistość ekspresji i doskonała sprawność połączona z ogromną swobodą grania, wewnętrznym przekonaniem i pewnością siebie. Jak było widać, łatwej wtedy przekonać publiczność. Trudno mi, mimo niedostatku subtelnej liryki, wyobrazić sobie finał bez tej iście Mozartowskiej indywidualności.
ja się narażę, ale powiem że Wunder przez telewizor przemówił do mnie i sam nie wiem dlaczego…
Mozartowska indywidualność objawia się moim oczom głównie przez to, że Wunder jako żywo przypomina mi Toma Hulce z filmu „Amadeus” 🙂
Drodzy: muzyka na dobranoc:
http://www.youtube.com/watch?v=u0oRUxEwROk
Dobranoc!
zaczeło się w donaueschinegen. dla miłosnikow
współzawodnictwa jutro ok 15.30 quartidditada..
😉
To naprawdę nie słyszeliście tego koszmaru? Tego bałaganu?!!!
Na szczęście wracałam z kolegami-reżyserami dźwięku. Kto jak kto, ale oni naprawdę słyszą. I mają to samo zdanie, co ja. Więc nie zwariowałam ja ani Tereska, ani kilkoro jeszcze osób w pobliżu. Uff.
A co do „mozartowskiej indywidualności” – to na szczęście Gostek mnie uprzedził…
Gdzie „wyrazistość ekspresji”? Gdzie „majestat”?
Ja widziałam i słyszałam pogubionego i zdenerwowanego chłopaka, którego sytuacja przerosła.
Ale ta sytuacja trwa i się rozwija! 😯
aaa to jasne… dobry występ W. zawdzięczam panom reżyserom 😉 zatem może z moim słuchem nie jest aż tak źle 😉
Nie, ci tym razem byli w publiczności 😉 Ale w radiu siedzą też bardzo dobrzy – Lech Dudzik i Gabriela Blicharz 😀
a w TV? bo zaczynam się bać czy nie straciłem słuchu 🙁
Zdaje się, że ten sam dźwięk leci do tiwi, ale nie mam pewności.
Pani Doroto,
małe sprostowanie do naszej rozmowy w metrze: sprawdziłam raz jeszcze na mapie i są dwa Błagowieszczeński: jeden w Baszkirii, a więc rzut beretem ;), drugi w obwodzie Amurskim – no i to jest rzeczywiście koniec świata. Nie wiem z którego pochodzi nasz Bohater 🙂
to pocieszenie, bo już się bałem…. o matko… (pardon, ale mnie strach obleciał)
Wunder był taki wunder, że poszłam posprzątać w kuchni w czasie jego występu 🙁 W kuchni mam radio, żeby nie było, że nie słuchałam 😉
Osobiscie jeszcze nie ochłonąłem po Khozyaikovie. W ogóle pozniejsi artyści nietrafiali do mnie. Avdeeva powinna przejśc. Wunder, Sun, Koziak to nie ta bajka. Dla mnie jest już zwyciezca. Reszta gra o podium jedynie. Ten Rosjanin tak na mnie działa , że w tej ekstazie strzeliłem u siebie na blogu notke, notke prawie modlitwe heh aż wstyd się przyznac. Mam pytanie. Można gdzieś sciągnąc normalnie na komputer nagrania z Konkursu? Jeszcze wyjde na pirata: ) : )
A wolna część sonaty tego pana Wunderbar była tak nudna, że aż w pewnym momencie z tyłu dobiegło chrapnięcie… jak bonie dydy, Tereska świadkiem 😉
to może ludzie wstali rozprostować kości, bo artysta skończył? 😉
Słyszałem wysilony majestat, chybiony dynamizm i niebywałą ‚Mozartowską’ pewność siebie, którą publika łatwo kupiła. To napisałem. Bez przymiotników i cudzysłowów. Trzeba widać pisać z cudzysłowami i przymiotnikami, żeby uchronić się przed dosłownością rozumienia.
Albo tak się cieszyli, że skończył 🙄
obudzili się i stanęli na równe nogi 😀
Pozdrawiam koleżankę reżyserkę 🙂 Chodzi oczywiście o miejsce urodzenia Khozyainova 😀
albo chcieli zobaczyć dokładnie się przyjrzeć, kto tam z tyłu chrapał
ostatni autobus miał odjazd za 10 minut a była tylko jedna pani w szatni
Przypomnę jeszcze, że Bolero było już na tym konkursie 😉
http://www.youtube.com/watch?v=4gZh36E0osM&feature=related
To porównajcie teraz z panem Wunderbar 🙂
nie no bolero bez porównania…
ooo mam pomysł powinna być nagroda regulaminowa im.I.Pogorelicha… mamy kilku kandydatów
No to jeszcze Rondo a la mazur w wykonaniu Trifonova 😀
http://www.youtube.com/watch?v=KJWb3XTmAXs&feature=related
Niech żyje Tuba! 😀
I Sonata h-moll, żeby było do kompletu 😆
http://www.youtube.com/watch?v=kPooj5MgkLg&feature=related
I rozkoszny bonusik (zwłaszcza Tarantela) 😀
http://www.youtube.com/watch?v=jal6DKx9P2I&feature=related
Miałem być cicho, więc tylko w kwestii formalnej. Zdecydujmy się. Albo Chaziajnow z Błagowieszczeńska, albo Khozaynov z Blagovieshtchenska (Bashkirya zresztą). W tej drugiej wersji iś mało fersztejen słowo pisane. 🙂
Musiałam ściszyć, bo rozwalało mi słuchawki i głowę. Przejdzie kwotowo, odrzucą jedną Włoszkę i przejdzie.
Koncepcja ostatniego autobusu i tylko jednej pani w szatni wydaje mi się najbardziej prawdopodobna. Kupuję.
A dlaczego mają odrzucić jedną Włoszkę, skoro obie są lepsze od niego? 😯
a klaskali bo na dworze już chłodno 😉
Ojej, to Włochów też nie lubimy? 😯
Może to znowu z powodu trumien? Przepraszam. Tak mi się skojarzyło.
Czy ktoś słyszał może, co Dwójkowe Bractwo powiedziało o Khozyainovie? Włączyłem trochę późno, wiem tylko, że stwierdzono coś następującego (przy okazji omawiania występu Avdeevej): Nie zabrzmiała jeszcze na tym Konkursie dobra Sonata b-moll. Chyba mamy więc rozbieżność opinii… (Ja występu Rosjanina jeszcze nie słyszałem, ale sprzeczne donosy na jego temat sprawią pewnie, że sięgnę.)
PS. Realizacja w TVP Kultura – żałość. Dziś kolejny dzień asynchronu dźwięk-obraz, głosy z offu na Wunderze, jakieś żonglowanie planami dźwiękowymi w przerwach między utworami (mikrofon na kasłanie i szybko znów do pudła rezonansowego etc.).
PS 2. Audycja trwa i o Wunderze same pochlebstwa słyszę, a w pełni zgadzam się z głosami krytycznymi wyrażonymi przez Autorkę oraz Czytelników Bloga…
moja mama była lepsza: najpierw Rosjanie ‚zabili’ prezydenta a teraz grają mu marsze żałobne i jeszcze dostaną za to nagrody 😉
Klaskali, bo nagle pojwiło się mnóstwo komarów.
Na forach też się rozszalało: Wunder! Wunder I nagroda! 😆
Wszystko bez te komary… 😆
Co z tego, że lepsze? Po drugim tez odpadli lepsi od niego. Będzie po kawałku z każdego kątka. Ciekawe, kto ze Stanów.
Jak to – dlaczego? Bo lepszych już odrzucali bez ceregieli.
ja idę spać, dobranoc! 😀
sprawdzam i Błagowieszczensk / Благовещенск Chazajnowa
to ten nad Amurem, niedaleko granicy z kitajem.
O matko! A dlaczego naśmiewacie się z ludzi?
Przecież mają prawo do własnych odczuć i gustów.
Wszyscy mają mieć tak samo? Komuna jakaś!
Jeśli to znajoma „koleżanka reżyserka”, to serdecznie pozdrawiam 😀 Ale nawet jeśli nie znajoma, to również serdecznie pozdrawiam 😀
—
andrusz (Jedrek)
P.S. Nie podzielam zachwytu nad Wunderem, za to podzielam zachwyt nad Koziajnowem 😀
Zapomniałam zarezerwować bilet na „Nabucco” a tam tylko kilka miejsc.
Nie będę więcej kupować online w TWON, bo nie mają ulgowych.
Zabawne w porywach są komentarze na stronie transmisji, opinie internautów tak przeciwstawne, a zaproszone panie też miewają diametralnie różne doznania, chociaż starają się łagodzić radykalne wypowiedzi.
A ja miałam szykować zaległe urodziny. Goście przyjdą, a ja ich zaproszę na konkurs do telewizorni. 🙁
No cóż, co człowiek, to opinia 😀
rado 22 – witam. Nie wiem, co mówili o Khozyainovie i wcale mnie to nie interesuje, ale może ktoś słyszał?
Chyba muszę zrobić nowy wpis, bo będzie trudno przedzierać się przez komenty 😉
Kochani, dotarlam do domu i przyznam z reka na sercu i niech wszyscy, ktorzy chca, mnie kamieniuja, ze z Khoziainova czy jak go tam pisza i skad on tam jest otrzasnac sie nie moge. Co prawda zrezygnowalam z poszukiwan urwiska, z ktorego mozna sie poetycznie rzucic i zakonczyc zywot marny, ale TAKIEJ sonaty b-moll nie slyszalam w zyciu i nie chce wiecej uslyszec. Raz mi wystarczy, ale to wykonanie pozostanie we mnie do konca dni moich.
Po nim wszystko banal, banal i jeszcze raz banal…
Avdeeeva wkurzala mnie rubato, Sun wiadomo, wszystkim, zwlaszcza kiwaniem, Wunder nie wspomne.
Tak wiec dla mnie na konkursie sa dwa wykonania: sonaty h-moll przez Trifonova i sonaty b-moll przez Gospodarskiego. I w tym zawiera sie cala wielkosc Chopka. Dwa swiaty, w tym jeden, do ktorego lepiej zbyt nachalnie nie zagladac!
Zachwyty nad Wunderem (nawet jezeli uznaje, ze w perspektywie wielkim pianista byc moze) sa dla mnie ciagnieciem tak wielorakim, ze moze sie powstrzymam i zamilkne. Kto ma czuja, wyczuje.
Nie wiem, czy zasne, na pewno dreczyc mnie beda koszmary. I to nie finalu, a scherza.
Jak dobrze, ze jestescie, czuje sie mniej sama
Witam Panią Kierowniczkę i wszystkich, bo ja tu pierwszy raz…
a w PR 2 powiedzieli, że na tle zalewu przeciętności wielki talent wybija się tym bardziej. Ten talent to Wundertalent. Że warto było czekać kilkanaście godzin, żeby usłyszeć ten talent i wczoraj i dziś, bo talenty grały jako ostatnie i dla tych chwil warto żyć (MD). Na temat Khozyainova – ma pewien potencjał, technika jeszcze niedoskonała, dużo brudków, nie ogarnia wielkiej formy (MP).
Nie przejmowalibyśmy się tym chyba, gdyby nie było to zwyczajnie niesprawiedliwe.
No bo jak to jest, że ludzie słyszą brudki, których nie ma, a nie słyszą tych, które są (i które ja słyszałam poprzez szum wody zmywając po kolacji – tak tak, jak też wyszłam do kuchni. cieszę się, że nie byłam sama).
Najgorsze, że 2-ka ma w założeniu być programem tzw. opiniotwórczym.
Pozdrawiam!
Witam Natkę i pozdrawiam wzajemnie 😀
Zapraszam do nowego wpisu 🙂
Khozyainov NIE OGARNIA WIELKIEJ FORMY 😯 😯 😯
Trzeba tych ludzi wysłać na przepłukanie uszu czy jak ❓
Witam również pierwszy raz.
W PR2 o K. mówili, że wielki talent, ale nie do Chopina tylko Scriabina (gra za głośno wg. nich) – co dla jednych jest zaletą dla innych jak widać wadą, ale trop ten sam więc aż takiej niezgodności nie ma, raczej różnica gustów (mnie poruszył, choć przez radio, więc o wolumenie się nie wypowiadam). A Ci fachowcy od dźwięku to cudotwórcy – słyszałem dwa razy finał sonaty w wykonaniu W. i wszystko było więcej niż OK…. I co tu poradzić jak jego występ też się podobał? Ach ta dzisiejsza technika…;)
A przy okazji padło tu kiedyś zdanie ze strony gospodyni, że szybkie granie to kicz. Nie jestem admiratorem szybkości a tym bardziej szybkości na pokaz, lubię np. niektóre bardzo wolno grane etiudy w wykonaniu Valdo Perlemutera, ale jakoś w szybkich to ujecie bardziej mnie przekonuje:
http://www.youtube.com/watch?v=Ty-kVEQVeog
a jako admirator talentu pana R. głowię się czy on też o słowo na k się otarł?
Zanim wszystkim pożyczę spokojnej nocy i pięknych snów (może nie Chopinowskich…oddech się należy;)), napiszę tak górnolotnie – wspaniale, że tak gorąco i emocjonalnie dyskutujemy o muzyce, ostatnio jednego kompozytora i że w tej wymianie myśli tak pięknie się często różnimy.
To znaczy, że to nie jest dla nas obojętne: porusza nas, wzrusza, wkurza, zaskakuje, szokuje, denerwuje, uskrzydla… (mam nadzieję, że za bardzo panem MD nie powiało, choć inicjały te same 🙂 )
Jedni w FN pochrapują inni kurtuazyjnie klaszczą, jeszcze inni szaleją z zachwytu i się wydzierają…
Życzę wszystkim Współczytającym, aby przeżyli jeszcze wiele pięknych wieczorów z muzyką pana Ch. w FN, a być może niektórzy w ON.
Przed snem od paru dni poczytuję sobie Waldorffa i te opowieści o konkursach sprzed lat czyta się pysznie 🙂
Dalszych wzruszeń i do zobaczenia w FN!
Witam, bo ja tez pierwszy raz.
W PR 2 powiedzieli jeszcze, że Khozyainov owszem zdolnym ale jeszcze uczuć nie umie przekazać, czy coś w tym stylu. A po odsłuchaniu stwierdzili, że jeszcze lepiej słychać niedostatki. Zdenerwowałam się już tym razem nie na żart. Szczególnie, że kiedyś ich naprawdę z uwagą słuchałam- nie było innego przekazu i byłam zdana tylko na nich. Teraz na szczęście słuchać mogę wszędzie, a opinii mnóstwo. Dziękuję za ten blog 🙂
Ja tylko nie rozumiem jednego- dlaczego wszędzie ludzie są w stanie powiedzieć „według mnie”, „mnie się wydaje”, „mnie się to podoba”, a oni wyrażają się w imieniu…no właśnie, kogo?
Spuśćmy zasłonę milczenia na nich. Jutro Geniuszek 🙂 (o którym powiedzieli coś w stylu, że jest prymitywny!!!). Pobudka przed 10.00 :)))
Pozdrawiam.
andy – witam 🙂 Cieszę się, że chociaż użyli słów: wielki talent. Bo to nie ulega wątpliwości. Tylko się zdumiewam, jak można było nie dostrzec czegoś, co wydawało mi się oczywiste, tzn. że takiej Sonaty b-moll nie było, nie ma i nie będzie…
O szybkim tempie można by długo, może kiedyś jakiś osobny wpisik, ale na pewno jest to jeden z elementów, które mogą składać się na kicz. (A co do Pana R., to go wielbię akurat nie w Chopinie; swoją drogą Etiuda cis-moll, którą również niegdyś, hm, zdarzyło mi się grać, prowokuje wręcz do takiego traktowania, w gruncie rzeczy jest bardzo łatwa)
Marcin D. słusznie prawi, że to piękne, że tak sobie rozmawiamy i to emocjonalnie. Też tak uważam 🙂 I też mówię w końcu dobranoc – przecież rano znów na przesłuchania 🙂
O! Jeszcze Hortensja. Witam i pozdrawiam 🙂 Mamy tu już hortensję, ale z małej litery, więc mam nadzieję, że się nie pomerda 😉
To jeszcze raz dobranoc, bo na przesłuchaniach będę spała i co wtedy Wam napiszę? 😉