Jeszcze nie zbankrutowali
Lubię Jazz na Starówce – kiedy jest pogoda, widać, że to sympatyczna rodzinna impreza i że jazz jest – wbrew różnym zdaniom – dla wszystkich. Uderza bowiem obecność wszystkich grup wiekowych w sobotni wieczór na rynku. Z jednej strony młode pary i rodzice z wózkami, z drugiej – ludzie nawet sześćdziesiąt i siedemdziesiąt plus. Widziałam, jak pewna urocza starsza pani, siwiuteńka, już dobrze po siedemdziesiątce, pod koniec koncertu nie wytrzymała na ławce i wstała, żeby trochę się pokiwać do rytmu. Słyszałam też, jak inne starsze panie narzekały, że w Warszawie nie ma miejsca, gdzie stale grywałoby się jazz.
Dziś pogoda sprzyjała – tydzień temu było iście skandynawskie zimno, natomiast teraz był co prawda nie grecki upał, bo tam jest w tej chwili zapewne dużo goręcej, ale słonecznie, ciepło, nawet duszno. Wystąpiła formacja grecko-polska, bardziej grecka niż polska, ale wszyscy ci Grecy to, można powiedzieć, częściowo Polacy – tu się wychowali, dzieci rodziców komunistów, którzy na początku lat 50. musieli z Grecji emigrować i tu znaleźli przytulisko. Niektórzy potem wrócili do Grecji, niektórzy zostali, inni pojechali w świat – różnie się te losy plotły. Milo Kurtis, niespokojny duch, był z tych, co poszli w świat i wrócili do Polski. Jego siostra zaś, skrzypaczka Elektra, została w Nowym Jorku. Przyleciała specjalnie na ten koncert (i zaraz wylatuje). Zdarzyło im się już grać w podobnym składzie, ale bez nazwy.
Już sama nie pamiętam, jak długo znam Milo i w jakich kontekstach się poznaliśmy, bo było ich wiele (nawet warszawskojesienny). Stylistyka, jaką uprawiał, bywała bardzo różna, ale jedno się nie zmieniało (i nie zmienia): zawsze to był żywioł. Ostatnia jego formacja, jaką pamiętam, to był Drum Freak. Nazwa nowej, Naxos Quintet, nie pochodzi oczywiście od wytwórni płytowej Naxos, lecz od wyspy – ciekawostka: Milo odziedziczył tam posiadłość, z której nie chce mu się korzystać. Ale wszystkich namawia, żeby jechali na wakacje do Grecji. Jak mu powiedziałam, że byłam na Krecie, powiedział: to nie Grecja. Ja się na tych subtelnościach nie znam, ale obawiam się, że z jeżdżeniem do Grecji trzeba będzie trochę jeszcze poczekać.
Jednak Milo rozpoczął koncert od słów: „Jeszcze nie zbankrutowaliśmy”. Po chwili dodał dla pewności: „my, Grecy”. No i zabrali się do grania. W zalinkowanym wyżej składzie była jedna zmiana: nie grał Michał Górczyński, lecz młody saksofonista, którego nazwiska nie zapamiętałam (Milo też chyba nie pamiętał, bo na koniec zapowiedział go „Paweł Saksofonowy”), a który był świetny. Ci grecko-polscy muzycy nieraz już nawiązywali do swoich korzeni, ale chyba nigdy aż w takim stopniu – miejscami można było uznać ten koncert za bardziej folkowy niż jazzowy. Skale greckie były jak najbardziej, na pięć – nie, ale na siedem i na dziewięć – owszem. Większość utworów jednak – na cztery (jeden na trzy). Były melodie greckie i ogólnie bałkańskie, na koniec rumuńska, którą też bisowali. Fajne, żywe, transowe granie. Kiedy po koncercie spytałam Milo, czy to jednorazowe spotkanie, czy ma szansę przetrwać dłużej, powiedział: „Ja tego nigdy nie wiem”.
Tutaj ciekawy wywiad z Milo.
Za tydzień Jazzowi na Starówce grozi konkurencja: szykuje się taka impreza. Ja co prawda w poniedziałek skoro świt jadę na Hel, ale akurat w przyszłą sobotę znów jestem na jeden dzień w Warszawie i nie wiem jeszcze, co wybiorę…
Komentarze
Pobutka 😉
http://www.youtube.com/watch?v=VPt2jDQ-W9g&feature=related
Kochani, zajrzalam do bloga i ujrzalam kciuki. Z czwartego, znaczy z poniedzialku. To juz teraz rozumiem, kto mnie tak uskrzydlal!
Dzieki tysiackrotne, chociam bardziej przelotem niz Gostek
Impreza imprezę pogania 🙂 Chyba mamy wreszcie modę na kulturę? 😀
Moda na kota 🙂
http://4.bp.blogspot.com/_4QoQlJtLSfM/R2GR2N7ko7I/AAAAAAAAAjM/gNZDe5Qbux8/s400/ferncoy.jpg.gif
Chyba Doda na kota?
Dywan lepszy od red bulla? 😉 Myślę jednak, że to głównie talent własny uskrzydlał i ta muzyka, co się sama cisnęła pod palce. 🙂 Tak czy siak gratuluję i zazdraszczam uskrzydlenia. Cudny stan i mam nadzieję, że audytorium doceniło.
Ps. Kot na Dodę?
14 lipca będę trzymać na miejscu (czyli na/w Helu)! 😀
Jeszcze jest możliwość posłuchania Tereski 27 lipca w Zakopanem, w Atmie.
Niefartownie, że i 14 i 27 tak daleko i od Warszawy, i od weekendu. 🙁
Kot a la mode
Pogromca Dod
Pobita Doda
Koda.
Następny etap:
Broda.
Ciekawe, czy Maestro już zapuścił. 😉
Nagroda
dla Ogroda!
O Dżizas,miał zapuścić?
Woda!
Dla ogroda,znaczy sie…
ognista??
A co to za urlop bez niegolenia się? 😆 Idę zobaczyć, czy mnie nie ma gdzieś indziej. Na muzykę klasyczną trafiłam prosto od Knopflera, o jazz nie zahaczyłam. Kiedy potem próbowałam, mój skromny aparat poznawczy zaprotestował, że za dużo nowości naraz. I tak jakoś zostało. Na razie. W związku z tym na temat nie mogę. A w związku z postami odstającymi na lata świetlne od tematu, PK już pewnie wizualizuje pająki. 😉
Ale półtora roku?A później będzie grał partity jako Engels?
Byle czysta…
Partitę w stylu anglaise zagra Maestro a la Engels.
Wyobraźnia zazgrzytała i siadła.Nie potrafię tego zwizualizować.Oddalam się chwilowo.
😆
” ludzie nawet szescdziesiat i siedemdziesiat plus”
Czy kiedy chodzilem do Stodoly jeszcze na Emilii Plater, mialem szesnascie lat i bylem jeszcze w szkole to bylo OK, a teraz pol wieku pozniej na Starowce to wymaga specjalnego podkreslenia w gazecie??
Dlaczego dziadek w filharmonii to cacy, a na jazz jamboree to rety, swiat sie wali 😉 ?
Nie, nie wali się, ale tak się składa, że (przynajmniej ostatnio) na koncertach jazzowych jak widzę osoby starsze, to zwykle powiązane ze środowiskiem 😉 Może to kwestia cen biletów, które na te koncerty bywają dość wysokie 🙁
Bywa i tak:
http://www.rp.pl/artykul/9131,684853-Seniorki-rozkrecaja-parkiety.html
To jest szczerze mówiąc spory problem, gdzie ludzie, hm, dojrzali mają się pobawić w Polsce. Jest jakieś chyba przeświadczenie ogólne, że człek 50-70 (ostrożny jestem, nie?) lat to powinien siedzieć w domu, no może iść ostatecznie na jakieś nudziarstwa w rodzaju filharmonii 😆 Ale już żeby po prostu potańczyć — ciężko. W pubach po godz 20 średnia wieku dziwnie zmierza do poziomu coraz niższego.
Tak w ogóle powinniśmy jak najszybciej zmienić zdanie na ten temat – w wiek bardziej dojrzały wchodzą pokolenia hippisów 😉
Melduję, że idę spać, albowiem wstaję o godzinie, której nie ma 😀
Dobranoc!
Bardzo lubię tańczyć, pan mąż też. Tylko nie ma gdzie 🙁
A z gwiazdami próbowaliście? 😈
Tadeuszu, może trzeba poszukać klubów tańca? Dzieci tańczą hip-hop, nastoletni nie tańczą w ogóle 😉 młodzi salsę, a taniec towarzyski… no, może nie 50+, ale 40+ to owszem 😛 Zwłaszcza jak dzieci zaprowadzą, by sobie hip-hop potańczyć 😉
Pobutka.
Milonga na Dywanie.Popieram.Tylko tupnąć trudno.
Potańcówka? Może tutaj? Choć nazwa lokalu ambiwalentne reakcje u mnie wywołuje.
http://www.pawiarnia.pl/
W każdą środę zapraszamy na cykliczne potańcówki przy tradycyjnej muzyce francuskiej. Przewidywana jest niezobowiązująca atmosfera, warsztaty, możliwość zakupu napojów chłodzących w barze oraz muzyka mechaniczna i na żywo. Dodatkowo w programie francuskie walce na 3, na 5, na 8, na 11, polki, scottishe, cercle circassien, rondeau, chapeloise, avant-deux, bourree na 2 i na 3, tańce bretońskie, portugalskie repasseado, włoskie sbrando i może coś jeszcze. Jedyna regularna folkowa zabawa taneczna w Warszawie!
Start: 20:30
Wstęp wolny
Proszę nie wspominać o tym lokalu, bo to banda łobuzów, która całemu domowi, w którym mieszkam hałasuje bezpośrednio pod oknami pod przykrywką prowadzenia „działalności kulturalnej”. 👿
Mówię na serio, a sąsiedzi wstydzą się dzwonić na policję, kiedy towarzystwo wysypujące się z tego lokalu drze ryja o drugiej nad ranem.
No i proszę – wygląda na to, że trafiłam bez pudła w najgorszy lokal w okolicy. Kobieca intuicja…
To nie zupełnie tak – ich założenia są, powiedzmy, słuszne (choć i tak uważam, że jest to przykrywka do sprzedaży alkoholu, bo w końcu na tym się zarabia, a nie na „warsztatach kulturalnych”), tylko nie liczą się z sąsiadami, pomimo że to MY BYLIŚMY TAM PIERWSI, NIE ONI. Z założenia to nie jest taka klasyczna nachlewajnia, ale o drugiej rano i tak spać nie dają, i tyle.
Ech, nie ma to jak parafialna remiza… Ta, którą pamiętam, w szczerym polu stała, hałas nikomu nie przeszkadzał, można się więc było bawić bez wyrzutów sumienia choćby i do rana i – o dziwo- dużo więcej było tańczących, niż pijących.
No właśnie – szczere pole. Niech oni sobie tam robią co chcą, tylko niech się tak ode mnie odgrodzą, żebym ich nie słyszał i kropka.
Tak, moj syn z rodzina mieszka na Zabkowskiej w domu z oknami na Pawiarnie. W lecie musza zamykac okna bo wrzaski do rana nie daja spac, a klimatyzacji nie ma. Zato widoki facetow siusiajacych pod plotem to codzienny widok.
No właśnie, klub tańca albo jako przykrywka, żeby się napić, albo żeby później, tego. Wlazłem ostatnio na coś takiego, przykro to wygląda. Młodych młodość osłania, starszych mniej.
Chyba się do baletu zapiszę… jest gdzieś kurs baletu wieku trzeciego??
Z tym wzywaniem policji to jakiś fenomen, ludzie sobie montują jakieś żaluzje, cuda niewidy. A najwyraźniej nie dzwonią, nie wiem czy to ze wstydu. A może dlatego — ja dzwoniłem, policja mnie ignorowała. Pani policjantka powiedziała (3 w nocy) zirytowana, no hałasują, no i co z tego?
Bo ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś,
To są zwyczajne dzieje.
No i oczywisty łoś, knieje, etc. etc.
Żaluzje żaluzjami. Oczywiście, że padają sugestie „to niech se pan zainstaluje klimatyzację”.
Ja na to: „Bardzo chętnie, pod warunkiem, że państwo pokryją koszty zakupu, instalacji oraz eksploatacji (czyli rachunki za prąd)”.
Wtedy dyskusja się kończy.
A policja owszem, przyjeżdża (czasami). Na moment robi się cicho. Potem odjeżdża i za pół godziny wszystko po staremu.
Wyrazy współczucia…
Widziałam list Gostkowy w „Stołku” 😉
Melduję się z Helu, gdzie doczłapałam się pociągiem. Tereska już wylądowała w Gdańsku i szuka teraz możliwości dostania się tutaj. Leje 🙁 Ale ponoć jutro ma przestać…
Na moje oko to jest trzydniówka. Jutro może najwyżej przejść w posikiwanie co 15 minut. 😛
A w ogóle to szacun, pociągiem z samej stolicy, to chyba z 9 godzin.
Ponad 10 👿 A wyruszył o 5:07…
Ale odespałam za to tę godzinę, której nie ma 😉
A właśnie że przestało padać 🙂
No widzę, ale na zachodzie ciągle ciemno. 😛
Za Kajzera po drodze była przesiadka z szerokich torów i cło, a z Redy jechało się kuniem, więc też wychodziło 10 godzin. 🙂
Wygląda na to, że z Paryża szybciej niż z Warszawy 😆
No, chyba żeby sie leciało samolotem, a to wychodzi drożej jak do Paryża 😈
Ale wy dziwni jesteście: na Ząbkowskiej spokoju oczekujecie? Naiwni, naiwni… 😉
A Tereska w drodze z Gdańska do Zakopca, nie mogłaby zagrać w W-wie? 😉
Montag, 11. Juli 2011 um 22.00 Uhr
Wiederholungen:
01.08.2011 um 10:05
Piotr Anderszewski – Wanderer ohne Ruhe
(Frankreich, 2009, 83mn)
ARTE F
Regie: Bruno Monsaingeon
http://www.arte.tv/de/programm/242,dayPeriod=evening.html#anchor_3981864
slonca, slonca, slonca 🙂 😀
Nie oczekujemy spokoju. Oczekujemy, że nie będzie słychać tego, co się tam dzieje. Powtórzę – byłem tu pierwszy, a to towarzycho wepchało nam się pod bok.
Na Hel, najszybciej tramwajem wodnym z Gdyni 🙂
I to daje obraz tego co w Polsce nazywa sie impreza albo potancowka. Tu zawsze impreze musi oznaczac „zarcie” piwo” i oczywiscie jakies wrzaski, bo impreza bez wrzaskow – to nie impreza. Otoczeniu wspolczuje takich odglosow jak i widokow. Ale program maja ambitny tance salonowe z drugiej polowy XIX wieku – to ewenement aby cos takiego proponowac. A ktos moze tam byl i tanczyl te ich circasienne?
Tłok. Najnowszy trynd samolotem (150 zeta), co prawda tylko do Jastarni, ale stamtąd już blisko.
http://www.sieplywa.pl/siewie/4957/Samolotem_na_Hel
Tak jest, i dojeżdża pod samo muzeum, a od kolei trzeba ładny kawałek dymać. 🙂
Tramwaj 520 jest szczególnie interesujący, kiedy mamy taką pogodę (na zachodzie coraz lepiej), a główną i jedyną ulicę przeszliśmy już kilkanaście razy.
Ale się ruch nagle zrobił, a ja tu o tramwajach. 🙂
Tramwaje to bardzo muzyczny temat. Gostek coś niedawno pisał o wiolonczeli wydającej z siebie dźwięki skręcającego tramwaju, a tramwaje wtrącające swoje trzy grosze do tegu, co akurat jest grane w filharmonii krakowskiej, to już klasyka gatunku.
Tramwaj przyjechał o 19:40, a na nim Tereska 😀 Po czym udałyśmy się przywitać miasto Hel. Rybka, ma się rozumieć, i pyfko, oraz wieczorny powrót plażą. Jest pięknie 😀
No to co, że wodny? 😉
Ładny pejzażżżż. 🙂 Zwłaszcza z perspektywy zapadanej znowu Warszawy.
Pobutka!
http://www.youtube.com/watch?v=v43aNGk1aYs&feature=relmfu
Czy pani Tureck ma na sobie koszulę nocną? 😯
Ale i tak pięknie gra.
No i proszę, Wielki Wódz siał wczoraj defetyzm, a od rana, tfu tfu, pogoda jak drut. Tereska dziarsko pobiegła na aerobik na plażę (mamy dwa kroki do morza), ja wolałam się pogimnastykować na miejscu 😉
E tam, koszula. To jest turecki strój koncertowy 🙂
A pogoda u mnie szaaaaara.
Na szara pogode – szare koty
Niniejszym informuje, ze slonce jest, morze jest, plaza tez jest, kawa o szostej rano jest, ryby sa. Czyli wszystko na swoim miejscu!
Jest nawet sklep monopolowy „Pod Bocianem” na ulicy Beethovena w Gdansku!
A na Hel najlepiej tramwajem wodnym. Niecale dwie godziny, 20 zlotych i frajda za darmo!
A tu słońce!! Ha!! Mogę spokojnie siedzieć w domu 🙂
Aaa, kotki dwa, szarobure obydwa…
A wczoraj spotkałyśmy tu strasznie spasionego rudego pieszczocha 😀 Koty mają tu świetnie, ryb ile chcieć 😉
szaro wszędzie, buro wszędzie
co to będzie, co to będzie…
dysc?
Tramwaje w Filharmonii Krakowskiej nadają muzyce klimat Cage’owski.
Wiolonczela Lindena – pewnie kwestia temperatury i wilgotności.
Akurat przykład w drugą stronę, ale byłem w Sali Kameralnej na koncercie Śląskiego, jeszcze z Mosiem. To był chyba koniec listopada. Na dworze była mgła, było wściekle zimno i wilgotno. Też chłopcom instrumenty piskały.
Ale wam zazdroszczę… słońce, morze, plaża, ryby, kawa… A muzyka? 😉
Szum morza jest muzyką. Nie można tak ciągle.
Hybrydy Mendelssohna mi się przypomniały od tych morskich klimatów 🙂 Choć o kawie tam chyba nic w nutach nie było, a w każdym razie ja nie usłyszałam. 😉
Co muzyka?Nie można tak bez przerwy o robocie.BHP to pies?/sorry!/
Od kawy to jest Bach.
Albo Prince
http://www.esnips.com/doc/f6df8d19-30a9-4827-aa89-adf8e9d4ab18/Prince%20-%20Starfish%20and%20Coffee
usiłuję się doblogować z hotelowego wifi w agadirze ale coś mnie nie chce puścić
puściło
no i wreszcie się pojawiło słońce
do zobaczenia na sobotnim Koli
tramwaj zgrzytający to chyba ten koło Opery Bałtyckiej, gdy skręca na Brzeźno..
Kawa wielce popularną jest w muzyce.
Jak widać dużo tego jest:
http://www.youtube.com/watch?v=V-QyGyRPsIg
Yhm, widać też, że nie tylko mnie się nie chce pracować. 😉 Ale będzie linek do odsłuchiwania wieczorem. 🙂
offtopic, ale chyba warto.
Dwójka się chwali na fejsbuku aktualnym zasięgiem:
http://www2.polskieradio.pl/czestotliwosci/dwojka.aspx
Tia, dziś rano o tym mówili. Miała być jakaś audycja, ale o 8:30 jestem poza zasięgiem 😈
Nie wiem, czy coś się poprawi po przejściu na cyfrę, ale dżych nadziei nie pokładam.
Chwalić to się nie ma czym… dziury straszne zioną.
Wg.mapki Podkarpacie nadal biała plama.~!@#$%^^&*()!!!!!!!
I żeby ten,co nas kiedyś odłączył na wieczność trafił do piekła muzyków wg.Boscha.Niech wisi na tej harfie,skunks jeden.
Szkoda, ze bardzo pogorszyła się jakość streamu internetowego. Był moment, że była całkiem przyzwoita.
Liczyłbym (albo naciskał) raczej na poprawę jakości streamu, niż na to, że postawią nowe anteny w całej Polsce.
Ale ja ją kiedyś miałam nawet w radiu w łazience!To mam teraz z laptopem ganiać,czy inwestować w remont typu „dom inteligentny”?
Serwer plików, wifi, urządzenia typu Logitech squeezebox touch. Bronię się przed tym, ale na tym się pewnie skończy.
Jak ja nie lubię tych myszy!!!!!
Jak oni to robią,że w Rzeszowie dwójka jest,na naokoło pustynia?
Mnie sie wydaje, że większość publiczności na koncertach jazzowych powinni stanowić ludzie powyżej 60-tki. Dla nich to wspomnienie rozmiękczania komunizmu. A potem przy jazzie pozostała niewielka grupa prawdziwych sympatyków. W Polsce i tak duża. Znajoma młodzież australijska, która odwiedza Polskę jest zaskoczona, ze w tak wielu miejscach gra się jazz. Bo tutaj – głownie pop, czy jak to się nazywa. Kilka miesięcy temu był na występach w Australii Tomasz Stańko. Umieściłem wiadomość o jego występach na polonijnej stronie internetowej. Po pierwsze, to osoby prowadzący stronę zdziwili się nie bardzo wiedząc o czym ja mówię. Po drugie, to nie było żadnego odzewu. A to jest strona odwiedzana przez świeżo przybyłych z Polski profesjonalistów.
Logitecha?
Ale te urządzenia działają bez myszy 🙂
A w Rzeszowie jakiś słaby nadajnik – starcza na miasto i tyle.
To była reakcja Kota „Dżinksa”.Na ogólnomyszowatość.
To już cholera nie mogli się wysilić na lepszy nadajnik?Bym wiedziała,bym zrzutkę zorganizowała.
To jacyś profesjonaliści wąskotorowi wyjechali.
Przyszedł ktoś na koncerty? Jaka reakcja?
http://wyborcza.pl/1,75248,9932838,KRRiT_nie_powolala_Hasinskiego_na_prezesa_Polskiego.html
To mamy się cieszyć? Czy wręcz przeciwnie? Bo nie orientuję się w tych personalnych zagrywkach :-/
To jest pan, który chciał przekształcić PR 2 na coś w stylu RMF Classic. Trochę było tu dyskusji na ten temat.
No to kij na drogę.Oby następny nie chciał MTV.Sami specjaliści wąskotorowi.
To również współautor słynnego pomysłu na dzierżawę S-1, wydał również (czyt. wyrzucił) miliony na tzw. Radio na Wizji, którego nikt nie ogląda 👿 Ja się więc bardzo cieszę, że dostał od Rady kopa.
My spędziłyśmy cały dzień w plenerze, teraz przyszła pora na sjestę 🙂
Się PK rozwydrzy,to już na południu niczym nie zaskoczę.
No bez przesady, łabądku, a czy zaskoczenia są niezbędne? Nie wystarczy Wasze miłe towarzystwo? 😀
@Gostek Przelotem 14:11
To dobra wiadomości, cóś nie jestem fanką tego pana 🙂
Ale życiowe doświadczenie mówi, żeby zanadto nie cieszyć się zawczasu,bo nie wiadomo, jakie będą następne ciekawe kandydatury…
Dzięki! AP /nie mylić z PA/ ma studnię,w razie czego napompujemy jakieś morze…
Aaa… to ten „typek”. No, to sie cieszę 🙂 Nie będę się przecież martwił na zapas!
Łabądku, jakąś całkiem niewyobrażalną pomyłkę wykoncypowałaś 😉 Maestro, nawet z brodą (na pirata?), jest nie do pomylenia z kimkolwiek innym. /Nożyce się odezwały./ Pozazdrościłam tym, co w plenerze, zamykam biurko i też idę w plener – choć bezmorny. 🙂
Pani Kierowniczko, znam ja trochę te koty z Helu (rok i dwa lata temu, moja córka ciągle chodziła je dokarmiać). Czy stoi jeszcze (w okolicy portowej) taka stara przyczepa, będąca kocim domem?
Hm, w okolicy portowej to głównie stoiska z prześlicznościowymi pamiątkami 😈 A w którym miejscu ten koci dom?
Barzdzo się cieszę, że nie przepowiedziałem pogody. W końcu nie jestem starym Kaszubem. 🙂
Co do tramwaju, to będę się upierał, że 520 z Gdyni jest tańszy (o 6 zł) i szybszy (o godzinę), i też nie skrzypi na zakrętach.
I jeszcze na użytek dojeżdżających: W Gdańsku z dworca na Targ Rybny jest baaardzo daleko, a w Gdyni od placu budowy PKP do przystani tramwaju jeździ co pół godziny całkiem darmowy autobus 050. 😎
@pharlap:
To dotyczy nie tylko jazzu. Pamiętam w moich ‚młodych latach’, jak do liceum do którego chodziłem przyjechała młodzież z Francji. I była zadziwiona zabawą, jaką Polacy urządzili. Że mało popu, a dużo rocka. Po prostu, muzyka rozrywkowa z Zachodu docierała do nas przez filtr ludzi, o mniejszych, czy większych, ale jednak muzycznych ambicjach (choćby przez radiową Trójkę).
Koty z Helu, zimą parę lat temu – to zdjęcie i trzy następne:
https://picasaweb.google.com/PaniDorotecka/PieseczkiKoteczki#5227075119259615042
jak się z Wiejskiej skręci w kierunku portu to po ok. 100 metrach trzeba skręcić w lewo i potem iść wzdłuż starych torów (po prawej stronie, w przerwie między budynkami powinna stać ta stara przyczepa – z charakterystycznymi otworami na dole.
Z Dworca w Gdansku na przystan wcale nie jest tak daleko, tylko trzeba przejechac jeden przystanek autobusowy, przejsc przez pol miasta, przez caly port i juz sie jest. Jakies poltora kilometra.
A tak serio – wystarczy wsiasc w cokolwiek, co jedzie na Walowa, a stamtad juz rzut kowbojskim kapeluszem (sprzedaja takie jako lokalny koloryt)
Nawiasem mowiac, PK zamurowana niczym ksiazniczka w wiezy, bo na dwie mamy jeden klucz, a poniewaz ja na zewnatrz, to mam go w kieszeni.
Gdyby piszczala, ze trzeba uwolnic – krzyczcie gromko.
Znalazlam knajpeczke z wifim, to i korzystam, bo ten nasz tak wybiorczo – to jedna kocha, to druga, ale nigy (prawie) obie.
Hop hop – a gdzie jesteś, Tereniu? 😀
O,księżniczka warkocz z wieży wypuściła!
Gwoli scislosci, nalezy pojechac oczywiscie w dobrym kierunku. I tu nalezy sie wystrzegac sympatycznych kierowcow autobusow, ktorym brak lewych jedynek. Myli im sie prawa z lewa. Co odczulam na wlasnej skorze. I pojechalam w przeciwpoloznym kierunku. Skutek byl jednako taki sam. Tyle ze na plecach byl wielblad, na smyczy osiolek. Uparty, choc na kolkach. A z gory padalo takie mokre. Bardzo mokre.
off topic :
http://wyborcza.pl/1,75478,9930490,W_Klimontowie_wycieli_Jasienskiego.html
no niby słusznie, po co nam poeci 🙁
Tak, już właśnie czytałyśmy. Ponure czasy 🙁
Jestem na lokalnych Krupowkach, w niejakiej Starej Tawernie, w ktorej jest wifi i koncert jakichs niewypierzonych a sympatycznych panienek.
Mam wracac, uwalniac????
Jak się wypierzą,dopiero będą anielice!
Ale wiecie co, to juz jest jakas miedzyplanetarna abstrakcja: mieszkac pod jednym dachem, miec jeden klucz i komunikowac za przyczyna bloga!!!! Zaraz pekne ze smiechu!!!!
Labadku, na razie blizej im do syren. Tych Andersena… Odyseusz by sie na slych nie przykuwal, doprawdy…
Już wiem,czym zaskoczę PK.Mam drugi klucz!
Faktycznie.Lem dokładnie to przewidział.
A czy Labadek to z tych lokalnych, przepraszam? Bo za&nim doplynie, PK nam gotowa uswierknac, sczeznac, zeschnac, uschnac i definitywnie juz komunikowac za przyczyna portalu Polityka 😉
Ja z podkarpackich łabądków,a drugi klucz od mojego locum.To PK przypływa do mnie w niedzielę.Jak wynijdzie z wieży.
Jak na razie to ostatnie zalezy ode mnie i tylko ode mnie!!!!!
Jak jeszcze dłużej tak polecimy,to Polityka zamknie blog za prywatę i to dopiero będzie koniec świata…
Cóś PK się nie odzywa.Czyżby zeschła??
Z tym swiatem to bym jednak troche poczekala. Wszak koncow mial co niemiara, a jakos dycha. A tu chodzi o uwiezienie i niesienie pomocy! Dobra, biegne uwalniac, jeszcze potem bedzie na mnie…
Oj, nimfy falszuja, podlaczyli mikrofony. Ewakuacja konieczna
To one leciały bez sitka? No szacun…
PK siadł Internet 👿 Teraz wrócił, ale nie wiadomo, czy na długo…
Dlatego nie wołała o pomoc?
tjczekaj najwyraźniej nie słyszała, że fałszują bez nagłośnienia 😆
A komunikacja normalna, ja tylko czekam, aż pary na randce będą się komunikowały w tym samym miejscu czasoprzestrzeni przez telefony. Raz widziałem (na Słowacji co prawda) jak parka w knajpie siedziała, najpierw ona dostała telefon, długo rozmawiała, potem on, długo rozmawiał. Najwyraźniej traktowali to jako normalność…
Trzymajcie pogodę, ja w łykend przesuwam się za Toruń i pogoda musi być! Będę na wodzie, a jak jeszcze z góry woda, to…
To na Helu trza helokania spróbować.Tyż daleko niesie.
Helo sie pasie jako cisie pasie helohelohelenko
Helskie helokanie
Hej!
Tutejsza kawa (nie cava) jakoś mi nie smakuje, spróbowałem nawet po Tureck’u i tyż nic… Więc podśpiewuję wesoło : hundert tausend Hudelei..
Tramwaj z oznaczeniem 520. W porzo – lubię
Przepraszam, ale dlaczego klucza nie można zostawić pod doniczką czy słomianką?
Ja też uważam, że komunikacja poprzez sieć jest całkowicie normalna. U nas w domu nieraz się zdarza, że ja siedzę z laptopem na dole, tata przy pececie na górze i kiedy mam do niego jakąś sprawę, a nie chce mi się czterech liter z miejsca ruszyć, po prostu mu posyłam mail. 🙂
A jeden nasz znajomy dzwonił komórkowo z wanny do żony siedzącej w pokoju, żeby mu przyniosła ręcznik. 😈
No co za szczęście, że miał ze sobą tę komórkę! Inaczej by tam siedział do dziś.
Jeden z moich inwestorów strzelił tak dużą chałupę,że notorycznie lokalizuje swoją starą przy pomocy komórki.A z powodu domu inteligentnego nosi w kieszeni ściągę jak włączyć światło.
Dom inteligentniejszy od właściciela… To się kiedyś źle skończy.
Bardzo miło, że Bobikowi udało się znów dosieciować 😀
A my meldujemy, że znalazłyśmy Koci Dom 😉 Spotkałyśmy też panią karmicielkę z dziećmi, które przyniosły im Whiskas i dopieszczały je, wołając każdego po imieniu (Diabełka, Frida itp.) – podobno jest ich tam ok. 30 😀 Wszystko zostało zdokumentowane i będzie wrzucone 😉
A potem udałyśmy się na bardziej cywilizowane nabrzeże, by odbyć wieczór nadsekwański z serkami i winkiem bordeaux 🙂 Było rozkosznie, a lampiony fruwały nam nad głowami 🙂
Inteligentny inaczej niz wlasciciel sie mowi, Panie Gostku. Oskarzanie wlasciciela o brak inteligencji jest zdecydowana dyskryminacja, szowinizmem, hekatomba i innymi
w naprawdę dużym domu to chyba trzeba GPSem namierzać
Nie, nie. Ja nie powiedziałem, że właściciel jest gupi, tylko że dom jest inteligentniejszy od niego.
Np. dom kiedyś podczas zaćmienia słońca dom stwierdzi, że nie, on nie włączy światła, bo teraz według niego jest dzień, a w dzień światło sztuczne jest niezdrowe.
Z GPSem to można przez nadmiar zaufania wpaść do basenu.A taki dom to ma w piwnicy serwerownię jak małe pole golfowe.
To jeszcze mały pikuś. Na ten wypadek można mieć w szufladzie świeczkę. Ale może być i tak, że właściciel podczas upałów, przed ważnym biznesowym spotkaniem, będzie chciał wziąć trzeci prysznic, a dom pokaże o, takiego, bo zużywanie zbyt dużej ilości wody jest nieekologiczne. 🙄
Tere tere – włączysz świeczkę, a on system p.poż odpali i dopiero będzie.
To pewnie będzie dom asertywny…
Zapalisz trawkę a czujka dymowa serwuje prysznic.
Te serwery serwują też muzykę.Wrzucasz Haendla,a tu sztuczne ognie w samo południe!
To ja wolę dom symbiotyczny, łatwiej się dogadać i nie trzeba mieć piwnicy 🙂
Tzn.zagnieżdżamy się wielorybie?
To ja odpływam na trzecią zmianę.Ahoj!
Najgorszy jest dom z rozrywkowym charakterem. Z każdej ulicy potrafi Ząbkowską zrobić… 🙄
Tylko co my mamy do zaoferowania wielorybowi? 🙁
Waleniowi szaremu możemy zaproponować przemalowanie na różowo.Oddalam się definitywnie.
Ale może jemu się podoba, że jest zrobiony na szaro? 😉
Widmo bankructwa krąży po Europie… Pobutka.
Zupelnie, ale to zupelnie nie a propos.
Przypadkowo nadzialem sie na informacje, ze pare miesiecy temu zmarl Sidney Harth. Pamietam jego koncert w Warszawie! Bylem!
Jak ktoś jeszcze nie ma dość,to w tej chwili znów PA na mezzo.
Dzień dobry,
Sidney Harth (zmarł w lutym) był pierwszym amerykańskim laureatem Konkursu im. Wieniawskiego – dostał II nagrodę w 1957 r. Wstyd, że nie ma go w polskiej Wiki.
Też go pamiętam, jak przyjechał z żoną Teresą, również skrzypaczką. 🙂
@łabądek 9:00
łabądku,nie można mieć dość,ale nie zapewnili mi mezzo w robocie 🙁 Uważam to za drastyczne naruszenie prac pracowniczych i chyba to zgłoszę do PIP oraz związków zawodowych 😉
Oczywiście!Zwłaszcza,że Szeherezada za każdym razem smakuje coraz bardziej.
Pełne zaskoczenie. PK i Pani Teresa na Helu. Nie było mnie dawno na Dywanie, teraz też tylko na moment.
Prawda, że 60+ to w większości fani jazzu. Kojarzyło się z rozmiękczaniem komuny bardzo. Ciekawe, że pękł najpierw opór przed graniem jazzu na żywo, natomiast dostępność płyt z jazzem amerykańskim była praktycznie żadna. Można było ewentualnie usłyszeć jazz tradycyjny, trochę gwiazd łączących jazz z popem jak Luis i Ella, ewentualnie coś z big bandów. Jednak giganci rozwijający jazz byli raczej tępieni. Dopiero po latach mogłem dostrzec, ile np. Komeda zaczerpnął chocby z MJQ. Nie przeczę, że było to czerpanie twórcze. Czasem się zastanawiam, czy moje poźniejsza fascynacja MJQ nie powstała właśnie w związku z osłuchaniem Komedy.
Sidney Harth
http://www.youtube.com/watch?v=TbfZbaxeo1I
Lubię moją pracę. Ale lubiłabym ją bardziej, gdyby jej było mniej. Ze słuchaniem Piotra Anderszewskiego jest zupełnie inaczej: im więcej go słucham, tym bardziej chcę go słuchać. I też nie miewam dość. 😉 Jeśli na Dywanie są wielbiciele Sidneya Hartha, to może udałoby się ten wstyd zmazać i skomponować hasło do polskiej wikipedii? Merytorycznie się nie przydam, ale mogę robić korektę 😉
PK wspominała niedawno dobrze o tym panu : http://www.polskieradio.pl/8/383/Artykul/399613,Pietro-De-Maria-recital-w-Ernen
W maju Dwójka retransmitowała jego recital,chyba na ChiJE.
Dzisiaj o 20.00 recital w Ernen (będzie Ligeti !)
Zatem,żeby zasłużyć na wolny wieczór i możliwość posłuchania, chwilowo oddalam się do obowiązków 🙂
@Aga 10:40
„Lubię moją pracę. Ale lubiłabym ją bardziej, gdyby jej było mniej.”
Mam to samo 🙂
Z następnym zdaniem też zgadzam się w 100%, chociaż w moim przypadku objawy są nieco (minimalnie!) łagodniejsze 😉
Tym razem oddalam się definitywnie aż do popołudnia,miłego dnia 🙂
Powrzucałam pracowicie zdjęcia. Będzie ich oczywiście więcej, ale na razie tyle:
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/HelLipiec2011#
Stanisławie – pozdrawiamy 😀
I w ogóle, jak ktoś jest niedaleko i może znaleźć chwilę, to zapraszamy! Jutro o godz. 19 w Muzeum Rybołówstwa. 😀
UWAGA! Ruszyła sprzedaż biletów na koncert Marty Argerich 17 sierpnia w FN w Warszawie o nieludzkiej godzinie 23.00. http://www.eventim.pl/pl/
A ja nigdy na Helu nie byłem 🙁 Może kiedyś pojadę… kiedy tam ludzi nie ma? 😆
A wino (z serem) na ławce piłem (mniam mniam), we Francji, moje dziecko mówiło, że menel jestem! Dalej było dobre.
Ceny na Martusię też nieludzkie 👿
Ludzi na Helu pewnie nie ma w listopadzie. Gostkowstwo czasami jeździ nad morze (Białogóra) na Święto Niepodległości. Cała plaża nasza.
Natomiast bardzo, ale to bardzo (jeśli nie duje w facjatę) przyjemna jest wycieczka rowerowa z Władka na Hel i nazad. 35 km w jedną stronę, droga równa jak stół (z drobnymi wyjątkami).
Mniej wytrwali mogą wrócić pociągiem, choć w tych lokalnych często walka o przetrwanie…
Wycieczka rowerowa wygląda nieźle, ale to jest droga dla aut? Bo z nielicznych wyjazdów nad morze w lecie pamiętam, że tam wszystkie drogi są całkiem dokładnie zawalone samochodami…
No sir! Z małymi wyjątkami piękna ścieżka rowerowa przez cały półwysep. Nadaje się do użytku przez nawet bardzo małe dzieci.
Tutaj akurat ktoś jedzie z Helu w kierunku Władka:
http://www.youtube.com/watch?v=CTLxMdTEh0o
Heh, śmieszna ścieżka dźwiękowa.
Poza tym to jest poskładane z kilku kawałków jednak. Ale daje bardzo dobre pojęcie.
Szkoda, że nie możemy. Recital będzie świetny, patronat honorowy nie zachwyca. Następnego dnia będę miał do czynienia z poprzednikiem, którego bardzo szanuję. Okazja z kolei bardzo smutna. Pożegnanie naszego wielkiego przyjaciela, mojego rówieśnika.
To co mi utkwilo w pamieci byla nieprawdopodobna owacja po warszawskich wystepach S. Hartha. Za malo sie wtedy znalem na muzyce (pewnie tu pochlebiam sobie, bo nie wiem czy sie wtedy w ogole znalem) zeby ocenic czy owacja byla polityczna (1957 rok Amerykanin!) czy muzycznie zasluzona. Zupelnie wyleciala mi z glowy Roza Fajn – nawet nie pamietem czy koncertowala w Warszawie.
A warto powiedzieć, że on często dyrygował i grał. Poza USA przynajmniej 🙂
Ścieżka rowerowa helowa: wspaniale! Może na jesieni się wybiorę. Wiaterki pamiętam, kiedyś z bratem jechaliśmy rowerami, a przechodnie nas mijali, tak nas wstrzymywało, można było pęc ze śmiechi 👿
Trochę wspomnień:
1.
Wspomnienia Wandy Wiłkomirskiej do odsłuchania na stronie Dwójki
2.
Wspomnienia Piekielnego Tadzia z premiery „Wesela Figara” w Salzburgu w 2006 roku (po niemiecku)
Schweigt stille, plaudert nicht..
Kawa nadal marna
Z tego Klimontowa to rodzinnie (po dwóch kądzielach) powinienem się cieszyć
Ale nie lubię zwalania pomników by na ich miejsce nowe…
Tak dla zasady..
Tam gdzieś niedaleko Ossolin, co hrabia zamek wysadził, by go synalkowie w karty nie przepuścili…
Zabawnie
Scherzi – szerzi
Jersey – Dżerzi
Właśnie skończyłem o Lewinkopfie
Ufff. A myśmy właśnie całą tę ścieżkę rowerową, od Jastarni do Helu, na wlasnych nóżkach. Tzn. co to dla Tereski – łazęgi, która zawsze powtarza „Paryż małe miasto” i chodzi tam głównie na piechotę, Ja nierozchodzona, czuję nóżki, bo to jednak kawał jest.
Ale za to jadłyśmy pyszne ryby w Jastarni (jedna turbota, druga sandacza), a potem w Juracie odbyłyśmy podwieczorek w kawiarence „Pracownia-Kossakówka” – tam Wojciech Kossak przed samą wojną miał miejsce do malowania.
A teraz idziemy zobaczyć, czy przywieziono fortepian 😉
Szkoda, że nie zobaczymy się ze Stanisławowstwem 🙁
Pięknie to brzmi – ja też jestem łazęga i pies na sandacza na dokładkę. 🙂 Wzięłam przykład z ew-ki i solidnie dziś popracowałam, ale na wolny wieczór widać jednak nie zasłużyłam, bo dopiero wychodzę z biura – na recital w PR2 nie zdążam. Na osłodę oglądnęłam sobie zdjęcia z Helu – bardzo to zachęcające – wszystko, poza podróżą pociągiem. Taż chyba do Wiednia krócej jechałam. 🙁
15 kilo. To już jest godny spacerek 🙂
I co, jest fortepian, czy stoją w korku? 😈
A tymczasem profesor Ingarden odszedł:
http://wyborcza.pl/1,75248,9942552,Zmarl_prof__Roman_Stanislaw_Ingarden.html
*tym czasem
No chyba jest fortepian, bo Tereska nie wraca. Ćwiczy 😉
Fortepian jest. Nazywa sie Yamaha i jest tzw disclavierem, znaczy ma wmontowany system silent (grasz, a slyszysz tylko przez sluchawki). To taki patent dla sasiadek z wiecznie spiacym kotem.
Rezultat – plastikowa yamaha (nawet na zywca). Bede sie przyjaznic jutro od siodmej switembladym, bo przyjaznienie sie w obecnosci sympatycznego, acz jednak spieszacego sie stroiciela nie jest przyjemnoscia. A jutroporannie ciec bedzie drzemal, stroiciel zostal zwolniony z porannego obowiazku, to moze co z tej przyjazni wyjdzie.
A pisze z juz autentycznie zaprzyjaznionej knajpki, bo podejrzewam, ze to hostelowe wifi jednak wybiorczo, wiec zostawiam pasmo PK 😉
A panu profesorowi Romanowi Ingardenowi (nie mylic z Ingardenem!) czula mysl jutro poswiece. Piekna postac. Dzieki, Gostku za linke. Ucalowania dla progenitury, dzieki ktorej jestem bezwarunkowa zwolenniczka sieci Play
Lepiej już być psem na sandacza niż sandaczem na psy. 🙄
Hm, a kiedy wrócisz? 😉
Niedlugo, musze przetlumaczyc na nasze zyciorys Zoski 🙂
I wyslac!!!
Ale audytorium nie będzie jutro przez słuchawki słuchało? 😯 Nie wiem, czy psem na sandacza jest być lepiej, bo alternatywy nie próbowałam. Ale jest dobrze. 🙂
Sandacz był po prostu boski 😀
A dla mnie najbardziej boskie sa polskie rzodkiewki, bo szczypia w jezyk, co nad Sekwana juz nie ma miejsca
Fakt. A w Germanii jak się chce mieć rzodkiewki-szczypawki, to trzeba uprawiać samemu albo znaleźć sobie odpowiedniego chłopa. 😈
No, a TO dopiero bywa trudne. 😆
Pobutka!
http://www.youtube.com/watch?v=EX-ZW2QxE_U&feature=related
No i Hoko był szybszy…
Dzień dobry 🙂
Pod Pobutką ktoś napisał: Good fine dinning music, no?
Ja własnie wypróbowałam do śniadanka i też nieźle 😉
Tereska poszła ćwiczyć już na 7 rano, do 10. ma czas, bo potem wchodzą zwiedzający. Ja spokojnie sobie wstałam, bo publiczność powinna być wypoczęta, żeby lepiej odbierać 🙄
Nad ranem rąbnęła burza, ale teraz, tfu tfu, nie pada 😀
A dzis ma być m.in. to:
http://www.youtube.com/watch?v=OoF4FcmmIUs
Ja tam kwartetów Telemanna, zwłaszcza Paryskich, i bez dinningu mogę słuchać. To muzyka absolutna 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=aiu8vsZOJ9w
Bardzo odpowiednie paryskie na francuskie święto narodowe 😉
Allons enfants de la patrie! 😀
Super sonatina- nie znałam tego wcześniej. Wprawdzie roi się od decym, ale…
Codziennie się tu uczę..!
Jak nie dinning to święto narodowe… co za świat 🙄
Le jour de depart est arrive
ale przedtem jeszcze raz : Heute noch..
Czy w drodze powrotnej PK zechciałaby dinning (bez kwartetów wprawdzie) w rekomendowanym przez lesiostwo Domu Okrągłym w Jastarni ?
Bardzo seksowny ten Tansman,trzymam kciuki!Również za małą zawartość plastiku w plastiku u Yamahy.A Dywan faktycznie lepszy od habilitacji.
Najgorsze to, ze wilgotnosc tropikalna, a po plastiku splywa. No i nie wyschnie, jako i reczniki nie schna w lazience.
Dziwne,że Japończycy nie rozwiązali tego problemu.Przecież u nich to codzienność.
Najgorsze to, ze wilgotnosc tropikalna, a po plastiku splywa. No i nie wyschnie, jako i reczniki nie schna w lazience.
Nawet internet jakis taki zawilgocony
Do Domu Okrągłego raczej już nie zdążymy. Ale tam, gdzie trafiłyśmy wczoraj, też było super. Nazywało się to Rebok (ze znaczkami kaszubskimi). Poradziły nam panie w informacji turystycznej 🙂
Jeszcze zapomniałam dodać, że na przystawkę wzięłyśmy sobie śledzika po kaszubsku z żurawinami i śledzika w śmietanie. No rozpływało się to w ustach po prostu.
Na razie wyglada na to, ze internet dziala najsprawniej w miejscu niewymownym, siedzac na tronie
Internet działa najsprawniej tam, gdzie się najbardziej przydaje
p.s. Tereso – jeśli Play Ci służy, to cała przyjemność po Gostkówny stronie, ale ona zdradziła firmę i przeszła na zawodowstwo – teraz jest już w pomarańczowym kwadraciku 🙁
Internet dziala jednak najlepiej tam, gdzie dziala. Reszta jest skromnym dodatkiem.
Miejsce potwierdzone empirycznie.
Gostkowna i tak u mnie pozostanie ta od Playa. Zadne pomaranczowe kwadraciki. Pomarancza jest okragle, a skorka jest jedna
Pozdrawiam z okazji zdobycia Bastylii, na osłodę Piece montee, wykonana przez samego Carem’a.
Dodatkowo pytanie czy ktos moze polecic jakies mile dla ucha wykonanie muzyki Hildegardy?
Zapomnialam tuyaj link do piece montee (zdjecie na dole)
http://www.historicfood.com/regency%20cookery.htm
Smacznego!
Wprawdzie to nie Hildegarda, ale Żwirek i Muchomorek w wersji na klawesyn i violę da gamba też w porzo 😉
Przepraszam,to nie jest reklama konkurencyjnego bloga,ale nie mogłam się oprzeć 🙂 http://miesozerca.blox.pl/2010/11/Pisze-list-z-rajskiego-kraju.html
Chiaranzano, z tymi (d)uszami to już tak jest, że mają różne preferencje, więc trudno mi doradzać tak na 100%. W każdym razie moja Hildegarda to płyty zespołu Sequentia z lat 90. Trochę ich jest, z tego część jeszcze w sprzedaży (przynajmniej w Niemczech, korzystam zwykle ze sklepu jpc), a pod koniec sierpnia nawet będzie wznowienie całości – album ośmiopłytowy.
http://merlin.pl/Sequentia-Hildegard-Von-Bingen_Sequentia/browse/product/4,923304.html#fullinfo
Hildegard Von Bingen (1098-1179) – O vis aeternitatis
ew_ka – znam tego gambistę 🙂
Beato,tak przypuszczałam 🙂
Czyżby wszystkie drogi w tym kraju prowadziły albo na Dolny Śląsk,albo do Jarosławia 😉
skórka jest jedna ale apelsyny trzy. Enigmi sono również tre
Di tre re
Sory za prywatę :-)) lesiu pozdrów Marzenkę ,buziaczek
Dziekuje!
A czy ktos mzoe juz ogladal film o Hildegardzie?
Też znam tego gambistę, a co więcej, równiez tę klawesynistkę 😆
Serajka – tez dołączam się do pozdrowień dla Marzenki (czyli Kici, czyli lesiowej) 😀
@łabądek 2011-07-13 00:16
@Aga 00:20
z tym przemalowywaniem trzeba ostrożnie,bo nie dość,że można narazić się obrońcom praw zwierząt , to jeszcze np. wielbicielom wszelkich odcieni szarości (siwa kobyłka,waleń szary) 😉
We Wrocławiu trwa wojna w prasie i na fejsbuku o kolor elewacji remontowanego dworca – kulminacja dzisiaj,w dniu wiadomej rocznicy :
http://www.tuwroclaw.com/wiadomosci,ugier-juz-w-wersji-ostatecznej-na-wiezyczce-dworca-glownego,wia5-3266-7850.html
Jak tak dalej pójdzie,rozprawa między zwolennikami dwóch koncepcji estetycznych będzie bardziej burzliwa,niż wczorajsze spotkanie kibiców WKS Śląsk i Dundee z okazji meczu piłki kopanej (1:0 dla Śląska ) 🙂