Chopiejów dzień pierwszy
Bardzo mi się podoba Wasz nowy skrót nazwy festiwalu, będę go używać.
Inauguracja. Orkiestra Filharmonii Wrocławskiej po raz drugi na festiwalu, prowadzona przez swego szefa Jacka Kaspszyka (on z kolei jest na każdym). Ładnie, że pokazał się nowy zespół i można było zobaczyć, co maestro z niego zrobił. Nawet jeśli efekt nie był do końca zadowalający.
A nie był niestety. Do Koncertu e-moll Chopina została zatrudniona cała wielka orkiestra o mahlerowskim wręcz składzie. Kaspszyk dyrygował tym Chopinem też jak Mahlerem: smyki śpiewne i intensywne, ale za intensywne, jak cała reszta. Do innych brzmień się już przyzwyczailiśmy, na tym festiwalu zresztą. I jeszcze jakieś dziwne rubata, zwolnienia, przyspieszenia – czy to dyrygent zapatrzył się trochę w dawne zabawy Zimermana z Polską Orkiestrą Festiwalową (z początku fascynujące, później nieznośnie manieryczne), czy sam na to wpadł, czy ustalił coś z solistą – nie wiem. W każdym razie z solistą współpracował, a to już duży plus w porównaniu z tym, co działo się na konkursie. Zwłaszcza w przypadku Bozhanova, któremu również orkiestra i dyrygent na konkursie raczej przeszkadzali niż pomagali, nie mówiąc o paskudnej yamasze, z którą wojował, bo dopiero w zestawieniu z brzmieniem orkiestrowym odkrył w pełni jej niedostatki (podobnie jak biedny Kola). Tym razem pianista miał do dyspozycji steinwaya i było już dużo lepiej. Nie stroił już min (dopiero w połowie utworu przypomniał sobie o odwracaniu się do publiczności), był niestety wyraźnie zdenerwowany, co odbiło się w kilku zaczepkach, ale już mógł w pełni pokazać, że potrafi robić z dźwiękiem różne ładne rzeczy. Może było tu i ówdzie trochę kontrowersyjnie, ale być może gdyby tak zagrał na konkursie, dostałby wyższą lokatę. Przyjęty entuzjastycznie, zabisował L’isle joyeuse Debussy’ego – zrobił sobie małą próbę przed recitalem, któr gra za parę dni, a w którego programie ma i ten utwór.
W drugiej części X Symfonia Mahlera, w opracowaniu Derycka Cooke’a. Nie będę się nad tym wykonaniem za bardzo rozwodzić, powiem tylko, że z pewnością orkiestra zrobiła ogromne postępy, ale Wiedeńczycy to to nie są, i trochę trudno się dziwić. Ale może i to przed nimi?
Za to Niemieckie requiem Brahmsa w Bazylice św. Krzyża w wykonaniu zespołów Philippe’a Herreweghe – to było wielkie wzruszenie i trochę zaskoczenia odmiennymi brzmieniami. Ja się w ogóle ogromnie wzruszam przy tym utworze, ale Herreweghe moim zdaniem wykonał to kongenialnie. Zdaję sobie jednak sprawę, że z różnych punktów to różnie brzmiało, i że należałam do uprzywilejowanych mających optymalne warunki odsłuchu – w szóstym rzędzie, pośrodku. Mąż koleżanki słuchał w domu transmisji i jakoś był mniej zachwycony, a rodzina siedziała z tyłu i nie bardzo słyszała orkiestrę. Ja miałam proporcje idealne i doceniałam ten dźwięk, który jest jednocześnie ciemniejszy i – wiem, to zabrzmi jak oksymoron – ma w sobie jakieś specyficzne światło. Chór cudowny, jak zawsze u Herreweghe’a. On ma też talent do wynajdywania anielskich sopranów – tym razem była to Holenderka Ilse Eerens; brytyjski baryton Andrew Foster-Williams był może chwilami zbyt tubalny (zabawne: siostra go nie widziała i wydawało się jej, że śpiewało dwóch panów, każdą z dwóch części z męskim głosem inny). W każdym razie całość niosła ów niesamowity brahmsowski klimat, który nie da się z żadnym innym porównać.
Komentarze
No właśnie, ja też nie bardzo, z tą orkiestrą. Niby siedziałam z boku orkiestry z dobrym widokiem i nasłuchiem na chór.
Coś było z tymi głosami solistów, bo młode kobiety siedzące obok mnie szukały wzrokiem po chórze, gdzie jest osoba śpiewająca.
Holenderka miała niewiele do zaśpiewania, ale w informacjach napisali, że planuje współpracę z Polską Operą Narodową i pomyślałam, że dobrze się zapowiada. 🙂
Baryton mi trochę znikał głosowo, ale byłam usadowiona trochę za nim z boku, więc pewnie dlatego.
Ciarki po plecach chodziły, cieszę się, że byłam.
I tak dzięki Pani Dorocie i bywalcom wciągam się w fascynujący świat.
Pobutka!
http://www.youtube.com/watch?v=0ZyMj257daA&feature=related
Nosz… dzisiaj się spóźniłem jakieś 8 minut…
Hoko. chyba się pisze „pobudka” 🙂
Dla tych co nie byli wczoraj na „Ein Deutches Requiem”Brahmsa: http://www.youtube.com/watch?v=o_ZpIxwFN7U&NR=1
Fajnych Chopiejów znalazłem 🙄
http://1.bp.blogspot.com/-w59bw5yh8Jo/TZCrLFkzpEI/AAAAAAAAAqk/aYj9wjwf-9Q/s1600/2927759883_7bd14f7fb1.jpg
Dzień dobry wszystkim, a szczególnie nowemu tranzientowi, któremu tłumaczę, że u nas jest właśnie Pobutka (jak też, czasem, Tromby) 😀
Takie zwyczaje blogowe 😉
Dzięki za link! To zwłaszcza dla tych, co nie słyszeli wczoraj orkiestry i nie mogli podziwiać, jak przepięknie Herreweghe kształtuje frazę…
Cieszę się, że PK też odczuła zawartość Mahlera we wczorajszym Chopinie. Z radyja objawiało mi się to trochę bałaganiarskie ogólnie, ale brzmienie orkiestry całkiem całkiem.
Ale to i tak nic to w porównaniu z masywem koncertów Chopina z niejaką Anne Rose Schmidt, Kurtem Masurem i Gewandhausem. Himalaje po prostu.
X Mahlera – właściwie nie kojarzę, czy kiedykolwiek całości (poza Adagiem) słuchałem, ale to rzucanie meblami w którejś części jest wręcz nieestetyczne. Dantejska czy nie dantejska.
To nie jest rzucanie meblami, tylko pojedyncze rąbnięcia twardą pałką w bęben. No, a słynny młot w Szóstej taki estetyczny niby? Mahler czasem po prostu chciał słuchacza rąbnąć w głowę, niech i on cierpi, a co, kompozytor sam z tym będzie?
Mnie się nie podobało i tyle 😛
Szósta jest w ogóle bardziej agresywna, a to walenie w Dziesiątej było trochę takie ni z gruchy ni z wierzby.
Może kiedyś zrewiduję pogląd.
Ja też nie jestem jakąś wielbicielką Dziesiątej.
Z porannej prasówki 🙂
http://wyborcza.pl/1,75475,10123938,TVP_Kultura__wraca_stare__Dobre.html
Proszę, jakie dobre wiadomosci z rana. 🙂
I czego tak się rzucili z protestami na zmianę szefostwa.
Cieszę się.
I teraz w dobrym nastroju mogę zjeść śniadanko. 😀
No, ja życzę Kasi Janowskiej, mojej dawnej redakcyjnej koleżance, żeby z TVP Kultura poszło jej lepiej niż z „Przekrojem” 😈
Żałuję wczorajszego Brahmsa – zrezygnowałam z niego ze względu na dzisiejszy występ Marthy. Z koncertu wrażenia mam różnorakie. Najpierw nie mogłam się przyzwyczaić do brzmienia fortepianu, który wczoraj dźwięczał mi jakoś ostro 😯 Potem bywały fragmenty, kiedy naprawdę bardzo mi się podobało to, co młody pianista potrafił wydobyć z instrumentu – pasował mi i pomysł, i wykonanie. Natomiast całość nie płynęła i nie falowała tak, jak bym chciała. Co do Mahlera, to jego monumentalna ponurość wprawiła mnie w paskudny nastrój. Jestem bezbronna wobec muzyki. Kiedy szumią jodły, to ja też; kiedy Carmen tańczy z różą w zębach, to ja – też; a kiedy słychać bębnowe palby, to jest mi źle, spinam się i cała się sprężam do ucieczki. 🙁 Dla mnie to chyba i lepiej, że orkiestra nie była do końca przekonująca – i tak długo dochodziłam do siebie.
Lepsze już rąbnięcie w bęben od kopnięcia w kalendarz… 🙄
Bardzo, bardzo jest czego żałować (B.). W radio brzmiało to doskonale, całkowicie wyłączyłam się od wszystkiego innego. Ku niejakiemu zaskoczeniu – mój pierwszy kontakt z Requiem był w wykonaniu FN i było to bardzo „Deutsches”.
Co do Mahlera to najzupełniej zgadzam się z Gostkiem, choć wysłuchałam tylko części – w trakcie tego walenia musiałam wyłączyć radio, bo lekarz kotu zalecił całkowity spokój, później na trochę wróciłam, cicho, ale nie było to bardzo pociągające. Pozostanę przy Adagio, tylko w zdecydowanie w innym niż wczoraj wykonaniu.
Bożanowa zostałam pozbawiona (to ta kocia wizyta lekarska) udalo mi się tylko wysłuchać bisu i bardzo sobie obiecuję po nadchodzącym recitalu.
W pierwszym wpisie o festiwalu (konferencja) PK pisała o rejestracji Requiem w S1 na potrzeby wydania CD, ale też pisała o serii DVD (NIFC), którą ma rozpocząć Mozart. Czy wczorajsze wykonanie było rejestrowane w tym celu ? Chociaż, jak zrozumiałam z tamtego wpisu rejestrowane rekwiemy mają towarzyszyć liturgii. Więc nie ?
O dżizas, bazyliko, Ty też masz kota histeryczno-neurastenicznego???
No nie wiem, Bobiczku. Talerz jest hałaśliwy, a bębny ponure, zwiastujące grozę.
A jeżeli chodzi o „Przekrój”, trudno reanimować legendę. To se newrati.
Poprzedni szef TVP Kultury zwijający coraz bardziej program doprowadziłby chyba do usunięcia kanału z powodu nieoglądalności.
Coś mi się chyba pokićkało, jeśli tak napisałam – to nie Herreweghe będzie rejestrował w Warszawie Deutsches Requiem (już przecież jest CD), to Orkiestra Wieku Oświecenia będzie rejestrować Brahmsa z Lubimovem. O ile tym razem nic nie przekręciłam. I to w tym podwójnym celu ma być sprowadzony steinway z czasów Brahmsa.
A wczoraj jak najbardziej była rejestracja dla NIFC 🙂 Jak rozumiem, nie wszystkie requiemy będą liturgiczne – zeszłoroczne, Mozartowskie, wiązało się z mszą za Chopina w rocznicę jego śmierci.
…i jak pamiętamy, te liturgiczne podśpiewki nie były zbyt inspirujące…
Poza tym, jeśli jest transmisja radiowa, to musi być i rejestracja.
Ale chodzi o rejestrację z obrazem 🙂
Jak najbardziej kilka kamer pracowało.
No to jednak ten co należy zarejstrował co należy. Bardzo się cieszę.
Pamiętam ubiegłoroczne kometarze w sprawie liturgii, ale z kolei PK donosiła, że widziała to, co przygotowano do wydania i było bardzo OK (głęboki reamstering ? inne cuda ?).
Kot tak, dwa tygodnie sanatorium, potem zobaczy się.
To bardzo współczuję.
Koty niby dziewięć żyć, a jak przychodzi co do czego to takie delikutaśne stworzonka.
Nie o ilość (żyć) tu chodzi, lecz o jakość. 😉 Z kotki mojej siostry też nerwus, ale ona jest po przejściach, to i nic dziwnego. Miałam kiedyś neurasteniczną mysz …
Hm… chyba jestem jedynym na tym blogu wyjątkiem, który NIE MA w domu kota… 😆
Ale za to ma PK trochę neurastenicznych Frędzelków 😉
Ale to jest w porządku. To jest element wyróżniający Kierownictwo od frędzelków.
Genialna łajza i synchronicity!
pozdrowienia z Salzburga… jest totalny skwar… 🙂 w hotelu którym mieszkam, właścicielka ma zdjęcia w holu z Dianą Damrau i Fisherem-Diskau.
Niestety ominie mnie ivent… Ani nie pojdze na Die Frau ohne Schatten pod Thielemannem ani nie pojdze na msze c-moll z Lezhnevą… bo zostały tylko drogie bilety… wiec fundusze mi nie pozwalają, bo nie bede miał za co wrócic…
a jutro o 14 trzymać kciuki proszę 😀 może się uda załapać na jakies masterclass w ramach YSP :d
Miło poczytać. Od dość dawna nawet nie zaglądam, ale sympatia dla Dywanu ciągle ta sama. Pozdrawiam
Ja rozumiem,że można pod dywan nie zaglądać,ale żeby na Dywan też??
Czy Lolo wybierał się będzie jutro na Don Giovanniego w Haus für Mozart?
Łabądku, rozumiem Twoje oburzenie. Mam nadzieję, że nidługo zacznę znowu zglądać regularnie. Pod chyba nie, ale nie sądzę, żeby coś tam było pozamiatane.
Tak jest, jutro o 14 trzymamy kciuki za Lolo 😀
Stanisławie, jakże miło znów widzieć 😀 A pod Dywan nie zamiatam nawet spamów. Wysysam odkurzaczem 😉
nie wybieram się bo po przesłuchaniu jade do Polski :d
Lolo, co za przesluchanie? Zzera mnie ciekawosc… 🙂
powyżej napisałem na YSP 🙂
No podkład YSL to wiem, co to jest, ale przesłuchanie na YSP… Ale znalazłam takie cóś: http://ysp-zine.com/
/A sieć mnie nagrodziła kodem MUM2 😆 /
YSP to Young Singers Project przy Salzburger Festspiele (bo jest również Young Directors Project czyli YDP), stypendium plus b. ciekawy i wszechstronny program zajęć z artystami festiwalu, nie tylko zajęcia czysto muzyczne, ale próby sceniczne, ruch sceniczny, dykcja, poszerzanie repertuaru itd. (a np. w minioną niedzielę uczestnicy mieli warsztaty z Christą Ludwig). Bardzo dobrze jest to pomyślane.
Kciuki jutro będą 🙂
A dzisiaj odznaczyli Clausa Gutha Wielką Odznaką za Zasługi dla Kraju Związkowego Salzburg. No a jego inscenizacje oper Mozart-Da Ponte znikają od przyszłego roku i już nie wrócą do Salzburga (niektórzy mówią, że szkoda), nowa dyrekcja zapowiedziała, że nie planuje w programie festiwalu żadnych powtórek inscenizacji.
… zatem kolej na wietrzenie Salzburga…
Jeśli ktoś lubi Julię Lezhnevą, zapraszamy do Poznania 2 marca przyszłego roku. W filharmonii będzie śpiewała „Stabat Mater” Rossiniego (w towarzystwie Agnieszki Rehlis, Pavola Bresnika i Wojciecha Gierlacha), a ponadto zaśpiewa jakieś bliżej jeszcze nieokreślone kawałki oper. Dyryguje Alberto Zedda.
Niedawno wypatrzyłam ten koncert w programie naszej Filharmonii na przyszły sezon i bardzo się ucieszyłam 🙂
a po zakończeniu sezonu będzie Żaruś
Z Marie Nicole Lemieux, 17.06
@Lolo
Christa Ludwig, Alfred Brendel, Olaf Bär, Michael Schade. Schade, dass man dabei nicht sein darf…
Skoro nawet Stanislaw sie odezwal to tez dam znak zycia. Czytam bloga regularnie, ale niestety nie mam nic madrego do napisania wiec nie komentuje. 25. bede przejazdem w Warszawie akurat gdy, jak wynika z progamu, bedzie gral Jan Lisiecki. Pytanie do tubylcow: czy trudno dostac bilety w czasie Chopiejow?
P.S.
Do PK – ja rowniez nie mam kota, choc kiedys w domu byl i pies i kot.
W temacie kotów korzystniej się tu chyba nie narażać. 🙂
A w temacie psów to niby hulaj dusza, piekła nie ma? 👿
ROMku, jak się przyjdzie z odpowiednim wyprzedzeniem i stanie w kolejce… 🙂
Bałagan jakiś z tymi biletami, ale może się uda. Trzymam kciuki.
I lecę na dzisiejsze przyjemności 😀
I jak tu wyjść obronną ręką? Może tak: chciałabym mieć i pieska, i kotka. A właściwie: dużo piesków i tyle samo kotków.
@ROMek, bilety na ChiJE można kupować też online, na
eBilet.pl
i na eventim.pl
Tak. Mądrość ludowa mówi, że należy brać takie same ilości jednego, jak drugiego, a wszystkie najlepiej od maleńkiego.
Piesek trochę igra z ogniem, bo ten Maine pewnie mógłby go przerobić na carpaccio, ale… to podobno baardzo cierpliwe koty:
http://www.youtube.com/watch?v=c-26EtKRt88&feature=related
No dobrze, Transparent, już Ci daruję odpowiedź na klasyczne pytanie: kogo bardziej kochasz, pieska czy kotka. 😉
Za Lola jutro oczywiście wszystkie 4 kciuki będą w robocie. 🙂
@Gostek Przelotem
Cudne, że aż chce się je zagłaskać.
@ Bobik
Po Twojej odpowiedzi powolutku skłaniam się w stronę psów.
Co na to posiadaczki i posiadacze tych drugich? 🙂
Ciekawe, Gostku, u nas jest dokładnie odwrotnie – to kot tak zaczepia, a ja się oganiam jak od uprzykrzonej muchy.
Ale też nasz kot jest na tyle mniejszy ode mnie, że to ja bez szczególnego wysiłku mógłbym go przerobić na gulasz. 😈
Mam kota w spoczynku i kciuki w robocie 😀
A na eBilet można sobie nawet wydrukować bilety w domu.
Eventim pewnie przyjmuje zapłatę w walutach obcych, czy EBilet też nie wiem.
Trzeba wejść na strony i zobaczyć. Można zamawiać z widoku strony, wtedy dobrze się widzi, jakie miejsca są dostępne.
Powodzenia!
Dobry wieczór!
Drogi ROMku! Dziś bez problemu kupiłem bilety w kasie FN na jutro na Dinę Yoffe i właśnie na Lisieckiego. Przez internet można zamawiać i drukować. A jak się zamówi na eventim.pl to można (po zapłaceniu) przed koncertem odebrać w ich kasach w Al. Jerozolimskich 25.
Wszystkim, którzy się wybierają na 23.00, upojnej muzycznie nocy z Marthą Argerich!
Co się dzieje z transmisją Marty…?
Cierpliwości 🙂
OK, OK już 🙂
Bo gdyby Esa Pekka zagłuszył Martę, to bym nie był pocieszony…
Już drugi raz się pani wcina w muzykę, paniusiu kochana…. 🙁
Ależ pyszny wieczór fortepianowy!
Brawa dla obu Artystek!
…a tak, Pani Róża bardzo rozgadana, miło sie słucha, ale…trzeba zamilknąć w porę!
Aczkolwiek trudno się choć trochę nie zgodzić z opinią Klary Schumann o utworze Liszta.
Chopiejne sobie…
http://www.youtube.com/watch?v=uPnOSi72x_8&feature=related
To z filmu Lekcje pana Kuki.
Ładne, kurczę…
Dziekuje wszystkim za informacje.
Było czego posłuchać. Świetne.
Dobranoc. 🙂
Miły ten Schubert od zeena 🙂
Wróciłam taka nabuzowana, że od razu zrobię wpis, choć zwykle dla mnie nie ma takiej godziny 😉
Pani Doroto, B. proszę o sprostowanie informacji, jakoby Filharmonia Wrocławska zagrała na CHiJe po raz pierwszy! Dziękuję:)
Hmmm… no tak, pokazała się już w zeszłym roku. Sorry Gregory 😳