Martha i inni
Byli tacy, co obawiali się, że zasną na koncercie o 23. Okazało się to niemożliwe…
W pierwszej części Martha Argerich wystąpiła z Lilyą Zilberstein w duecie fortepianowym. Obie niegdysiejsze zwyciężczynie Konkursu im. Busoniego w Bolzano mają 23 sierpnia zainaugurować kolejną, 58. jego edycję; obie są w tegorocznym jury (Martha pierwszy raz będzie przewodniczącą, ciekawe, jak jej to pójdzie). Ograły więc sobie u nas repertuar, dobrze zresztą dobrany na tę okazję: najpierw Fantazja f-moll Mozarta w opracowaniu na dwa fortepiany Busoniego, potem Concerto pathétique Liszta, rzecz rzadko wykonywana z powodu trudności i nabzdyczenia. Obie pianistki mają tendencję do potężnego grania (choć, jak potrzeba, każda z nich umie pięknie cieniować), stylem gry pasują do siebie i dobrze się rozumieją. Było więc masywnie i efektownie. Na bis Walc Rachmaninowa na cztery ręce oraz – znów na dwóch fortepianach – przebojowa Brasileira z suity Milhauda Scaramouche (ciekawostka: kartki im przewracało Lutosławski Piano Duo). 60jerzy, który od tego koncertu rozpoczął swój tydzień festiwalowy, skomentował: „Wyszli dwaj faceci w spódnicach i zagrali”…
Ale pierwsza część to była zabawa, naprawdę czekało się na drugą. I rzeczywiście była na serio, a nawet dużo więcej. Ech, iskry leciały podczas tego wykonania Kwintetu Zarębskiego, a skład w sumie spisał się lepiej niż ten z Lugano – prawie nie było nierówności, wszyscy skoncentrowani, grali w natchnieniu (świetny Bartek Nizioł jako prymariusz, ale każdy z muzyków był znakomity z osobna i wszyscy razem). Nareszcie ten wspaniały utwór zyskał odpowiednią oprawę – i oby dłużej pędził tak udany żywot na światowych scenach. Sala szalała (po pierwszej w nocy!) i trzeba było bisować diaboliczne Scherzo. To było prawdziwe święto.
Wcześniej jeszcze grała znów orkiestra z Wrocławia pod Jackiem Kaspszykiem. W pierwszej części ładny Mozart (Jeunehomme-Konzert) z bułgarską pianistką Plameną Mangovą – w zeszłym roku gdy usłyszałam w Nantes, jak kaleczy kompletnie nieprzygotowanego Chopina, mogłabym ją zamordować; Mozarta grała subtelnie, niuansując barwy, a na bis pokazała wirtuozowski pazurek w Lisztowskiej transkrypcji jednej z pieśni Schuberta. W drugiej części Michał Szymanowski, uczeń prof. Popowej-Zydroń, grał Koncert Paderewskiego może trochę szkolnie, ale porządnie.
PS. Okazuje się, że wcale mi się nie pokręciło – Herreweghe nagrywa w S-1 Deutsches Requiem jeszcze raz, bo z poprzedniej płyty jest już niezadowolony. To dla siebie, a dla NIFC będzie nagrywał Step Noskowskiego oraz – po raz pierwszy w swej karierze – Chopina.
Komentarze
Pobutka.
Wszyscy spią po nocnym słuchaniu, ja należę do pracujących już od świtu. Żal czytać wspominając zeszłoroczną wizytę na festiwalu komentaowanym na żywo przez PK i tryskającego witalnościa 60Jerzego.
Nocny koncert to coś dla nas – niepoprawnych sów.
Cieszę się, że PK do dywanu z odkurzaczem. Miły przedmiot, bo właśnie parę dni temu dokonaliśmy zakupu w realu na nocnej wyprzedaży za 50%. Przedtem w internecie długo wybieraliśmy. Wystawili z odkurzaczy tylko 1 sztukę, ale był to akurat wybrany przez nas model, choć nie w najbardziej wymarzonej wersji. Sukces pełny – uniknęliśmy zakupienia przy okazji rzeczy zbędnych, co przy takich „promocjach” jest nagminne. Wybór okazał się bardzo trafny, więc w razie potrzeby odessania jeszcze czegoś, służę pomocą.
W Trójmiescie ciągle coś się dzieje, ale nie wiem, czy cokolwiek da się nazwać wydarzeniem. My mieliśmy lato pełne m,uzyki dochodzacej z Teatru na Plaży zlokalizowanego 80 m od naszego domu. W tym roku repertuar w ogóle nie był urozmaicony. Nie wystawiano ani jednego dramatu czy choćby wodewilu.
Codziennie wiązanka przebojów międzywojennych wzbogacona arią „Usta milczą”. Wszystko w reżyserii dziadka Szurmieja. Sam żem dziadek, więc takie okreslenie może nie na miejscu, ale jakoś nie mogę się powstrzymać. Parking teatralny to chodnik pod naszym donmem i jeszcze pod domami dwóch sąsiadów oraz vis a vis. Wykonanie na szczęście nie było tragicznie nieudolne, niektóre kawałki nawet dość dobrze odśpiewane, ale na dźwięk Lehara 12 dnia z kolei dostawaliśmy wysypki. Czy pani mieszka sama budziło refleksję, że teraz to już przecież nie ma znaczenia na ogół. Bubliczki za sprawą zbiezności fonetycznej pozwalały przejść do tematu polityki kulturalnej naszych władz miejskich. Ale publika waliła jak w dym.
Odetchnęliśmy, gdy w niedzielę się to skończyło, a skończyło bankietem, z którego 100 lat dobrze do nas docierało. Mam nadzieję, że nie śpiewali tego reżyserowi, przeciwko któremu nic przecież nie mam. Przeszedł swoje w miejscu wręcz symbolicznym, bo na Kołymie, skąd mało kto wracał.
Przepraszam za ten off topic, bo z Chopiejami to bez związku, ale może to podnieść na duchu Warszawian, którzy mogli nie wiedzieć, jak wygląda życie muzyczne gdzie indziej.
Szał by night! Ale była zabawa! 🙂 🙂 🙂 Na marginesie: kręciło tyle kamer, że jak nic będzie film 3D. 😉
O ile wykonanie utworów na dwie panie było bez zarzutu, to jednak nie mogę powiedzieć, żeby sama muzyka była jakaś powalająca. Mozart to oczywiście Mozart, ale zabiegi rozbudowawcze Busoniego… czy coś wnoszą?
Liszt, jak napisałem jeszcze wczoraj (czy też wcześnie dzisiaj) – trudno się nie zgodzić ze zdaniem Klary Schumann.
No ale na sali koncertowej na pewno takie rockowe numery lepiej się odbiera niż przez radio.
teraz wszystko jest 3D – nawet kosmetyki..
więc gdyby nakręcono w jakiejś siedemnastowymiarowej czasoprzestrzeni albo choćby w solidnej Minkowskiego (o proszę – ale nie Marca) to by było novum..
Warto dodać,
że wykonanie uroczego koncertu Ignacego Paderewskiego ( o 20-tej) odbyło się przy prawie pustej sali… z powodu zbyt drogich biletów. Takie w Prylowskim stylu marnotrawstwo pieniędzy i wieloletniej pracy wykonawców. Większą klasę pokazaliby organizatorzy sprzedając wszystkie bilety po cenie wejściówek na koncert o 20-tej
a maksymalnie podwyższając cenę na prezentacje o 23-ciej.
Ci, którzy przychodzą tam, żeby pokazać jak „szaleją’ i tak by przyszli.
lesio: Z tego co wiem, to maksymalna liczba wymiarów czasoprzestrzennych to 11 🙂 polecam ten filmik, bardzo ciekawy…może skłonić do wielu przemyśleń (o istocie muzyki w innych wymiarach również :))
http://www.youtube.com/watch?v=uY_ZgAvXsuw
Wiem, że wątek jest trochę poboczny, ale oprócz muzyki, takie sprawy również mnie pasjonują.
Pozdrowienia (z wczorajszym Zarębskim jeszcze w uszach) 🙂
E tam, maksymalna. Jedna z kilku koncepcji 🙂
http://motherjones.com/files/images/blog_inkblot_pot.jpg
Myślałam, że w tym linku ktoś wykłada kolejną koncepcję 😆 a tymczasem tylko zakrada się do garnka… Ale wiadomo, garnek ważna rzecz.
Czy jerzy60 to nowa wersja 60jerzego, czy ktoś inny? Pytam, bo adres mailowy inny 😉
Nie zakrada się, tylko rozważa rozmaite koncepcje na temat zawartości 🙂
@jerzy60: wczoraj o 23 pewnie byli w FN tacy, którzy chcieli coś pokazać, ale inni (w tym niżej podpisana) przyszli po prostu zaszaleć.
… wyżej podpisana 😉
co niżej wyjaśniłam 🙂
lesiu, a Ty wybierasz się na jakieś Chopieje? 🙂
@tranzient
czy jedenaście czy siedemnaście – jednako nie do ogarnięcia…
Ogary – ex definizione – powinny ..
I teraz jestem już podpisana i wyżej, i niżej, i w ogóle coś mnie tu za dużo 🙄 Przypominam, że o 14 trzymamy kciuki – kryptonim YSP.
Pani Kierowniczko,
jest tak, że częściej mnie w Wawie nie ma niż jestem – czyli taka klasyczna zebra 🙂
Postaram się zachopijować 23 Augusta (Buniatiszwili); natomiast 24-ego chcę samochodowo udać się do Pasłęka na inaugurację organów Hildebrandta (chętnych ogaro- pardon organomanów zabiorę)
Ale na Avdiejewą nie zdążę wrócić..
A potem to się zobaczy..
Lesiu – cóś mi się widzi, że lepiej byłoby na odwrót – pójść na Awdiejewą, a nie zdążyć na Buniatiszwili. Jeżeli będę w błędzie – tym lepiej dla mnie.
jerzy60 to nie ja – 60jerzy.
Nie klonuję, mirroruję,
nawet już nie peroruję.
Ale całe przezacne dywanostwo pozdrawiam.
Na marginesie jerzego60 – nie zgadzam się zwłaszcza z drugim poglądem o maksymalnym podniesieniu cen. Martha & Co nie gra dla (za)możnych tylko dla wszystkich – w tym ubogich kontem fanów jej sztuki. Jak kto chce się pokazać – niech się pokaże, może nawet się przespać za te swoje 200 zet (jeden taki przede mną wczoraj na 2 i 3 części kwintetu spał słodko – fakt było już po północy, ale że go nawet ten cudowny tętent nie zbudził – to już mnie nawet zdziwiło. Zmartwiłem się że umarł, chociaż z drugiej strony to byłoby lepsze rozwiązanie – umarli nie chrapią.
Frędzelki, zbliża się godz. 14. Trzymamy kciuki. Parzyście.
PS Lolo, odezwij się – co i jak.
ja na avdejevą zawsze, gdybym miał okazje.
Takimi też da się stukać w klawiaturę. 🙂
Myślę, że na Avdeevą kłopotów z dostaniem się nie będzie…
Trzymamy! 🙂
@lesio
Buniatishvili dostępna tutaj http://www.bbc.co.uk/programmes/b013857v
Problem z tymi koncertami w TWON jest taki, że pomimo napisów, że Scena Wielka, to wyświetla się makieta z jakiejś małej salki, 3 rzędy z przodu i po sześć krórtszych po bokach.
Miejsc niewiele i mało co biletów zostało.
No bo to jest NA scenie.
Ustawiona amfiteatralnie widownia, za żelazną kurtyną.
Aaaaaaaa! 🙂
To ciekawie.
@60jerzy
Buniatiszwili jest we wtorek a Avdiejewa w środę (czyli wtedy co Ornetowy Pasłęk) ale – jak zobaczyłem – o 21-ej więc może może
@PK
no nie wiem czy tak dobrze będzie z biletami, bo poza nazwiskiem to jeszcze popularny program Wagner/Liszt (uwertura de Tannhauser) – no i oczywiście ta „lugubre gondola”
Stanisławie,
do Avdiejewej z Gdańska jakieś 7h, a do Pasłęka nie aż tak daleko…
Do wszystkich, do wszystkich, do wszystkich…..
Ale nie mogę odszukać odpowiedniego wpisu na temat organów 24.08.
Był na Dywanie i nie objawia się…
Pomożecie ?
Niby ten się nie objawia? Tak bywa z objawieniami, że nie każdemu. 😛
Drodzy Entuzjaści organów Hildebrandta w Pasłęku,
inauguracja instrumentu zaplanowana jest dopiero na 2012 r. – trzeba więc jeszcze odrobinę poczekać.
24. sierpnia 2011 r. odbędzie się sympozjum naukowe omawiające szczegółowo trwającą od 2009 r. renowację instrumentu oraz koncert muzyki dawnej.
Wszystkich chętnych oczywiście zapraszamy!
Więcej informacji na stronie organów:
http://www.hildebrandt-paslek.pl
Pozdrawiam,
Krzysztof Urbaniak.
Baltisches Orgel Centrum e.V. Stralsund
http://www.orgelcentrum.de
Że tak się wtrącę – w międzyczasie zakończyły się Duszniki, bądź co bądź zacny to festiwal i spieszę donieść, że Trifonow szturmem Duszniki zdobył.
Byłem dnia ostatniego – najsampierw, jako support wystąpili po 50 minut nasi najwyżej uplasowani – Koziak i Wakarecy. Zaprezentowali się z jak najlepszej strony, Karnawał Schumanna arcyciekawie i kolorowo zabrzmiał Wakarecemu (do tego mało znany, acz imponujący formą a z rozmachem wykonany Polonez Zarębskiego), natomiast Koziak zagrał głównie Chopina, wykonania solidne i przemyślane, wymierzone i wycyzelowane. Może nieco tylko pozbawione polotu i fantazji.
Do tego efektowny Mozart-Liszt. Panowie (sprawiedliwie:)) zagrali po dwa bisy.
Natomiast to, czego raczył Daniil dokonać podczas gali zamykającej festiwal było niebywałe – wszystkich wbił w fotele Lisztowskimi opracowaniami pieśni, niebywale romantyczną, zwiewną i ulotną Campanellą (żadne tam wyścigi!) i diabolicznym, porywającym Mefistem. Niebywała sugestywność przekazu sprawia, że nie sposób nie zatopić się wraz z nim w cudownie kreowane dźwiękowe continuum.
5 bisów, a w tym m. in. radosne opracowanie Bach-Rach, a takze kompozycja samego Daniila. Bisy jakiś skrytopirat wrzucił na youtube, polecam!
Byłem tylko ostatniego dnia, ale ptaszki ćwierkały, że genialnie grali Kozhukhin i Piemontesi, fenomenalna Awdiejewa (zdaje sie, ze to samo zagra na chije), natomiast bardzo zawiódł Wunder i bez rewelacji Geniuszas.
Pozdrawiam!
Witam,
czy ktoś jest w stanie podać może transkrypcję której pieśni Schuberta wykonywała Mangova? Nie zrozumiałem jak zapowiadała a chodzi mi motyw po głowie i nie mogę znaleźć…
Droga Pani Doroto,
Niedawno, po raz pierwszy odwiedzilem Pani blog.
Przegladalem tez Pani poprzednie wpisy i komentarze.
Jedno z Pani zdan, w dyskusji z przed dwoch miesiecy, mnie troche przerazilo:
„Dorota Szwarcman pisze:
2011-06-17 o godz. 15:22
Jak można prostytutkę zgwałcić, he he he + emoticon usmiechu”
To byla dyskusja po „Obiecanym wpisie o Ligetim” 15.6.11.
Niesmaczne uczucie zostalo jeszcze bardziej spotegowane z tego powodu, ze nikt Pani nie zwrocil uwagi, pamietajac o „wysokich” standardach etycznych i moralnych towarzystwa Pani adoracji. Nie bede jednak analizowal powodow ciszy dywanowych fredzli w stosunku do niewypalu PK – to jest ich sprawa.
Dziesiec minut przed Pani zdaniem, pojawil sie wpis:
„Urszula pisze:
2011-06-17 o godz. 15:12
fragm.: […Mój ulubiony baryton opowiadał niegdyś , że Pan Reżyser kazał mu w finale ‘Don Giovanniego” (w Bilbao to było) zgwałcić starą prostytutkę w koronie cierniowej na głowie. Baryton odpowiedział, że prostytutkę, owszem, trudno, taka praca ale bez nakrycia głowy].”
Chcialbym aby Pani wiedziala, ze szukalem materialu w Pani obronie i jego nie ma.
Podejrzewam, ze bedzie sie Pani starac przywolac nieistniejacy „kontekst” Pani komentarza, jako odpowiedzi na anegdote „Urszuli”. Niestety nie moze Pani tego zrobic, poniewaz nie robila Pani tego w kontekscie muzycznym/operowym/inscenizacyjnym. Pani wypowiedz nie byla kontynuacja wczesniejszej z kims dyskusji, byla tylko „wolno stojacym” komentarzem nt. prostytutek. Wg. mnie przy okazji wspominania przez „Urszule” gwalcenia prostytutki w inscenizacji operowej kwestionuje Pani prawa prostytutek jako ofiar gwaltow.
Byl to Pani komentarz spoleczno-obyczajowy i mial on takze zasieg moralny.
Odpowiem na Pani na to zdanie:
„Prostytutke mozna zgwalcic, ale sie nie powinno. Ma to miejsce wtedy, kiedy prostytutka odmawia kontaktu seksualnego z przyszlym gwalcicielem.”
Chcialbym aby Pani wiedziala z jakiego punktu ja to widze. Nie jestem prostytutka ani klientem, mam na imie Piotr, mam 50 lat, zyje na „zgnilym” zachodzie od cwierc wieku, glownie w krajach anglosaskich. Wspominam ten zachod tylko z okazji tego, ze to tutaj jestem swiadkiem powstania i egzystencji tendencji znanej nam jako „political correctness”. W wielu wypadkach sie z ta tendencja nie zgadzam, ale teraz, po raz pierwszy w zyciu, zareagowalem w takiej wlasnie sprawie. Robie to pamietajac takze o „kontekscie” Pani sylwetki. Jest Pani profesjonalna kobieta i jest Pani Zydowka. Co najmniej, tylko te dwie rzeczy powinny Pania uczulac na sprawy ogolnej dyskryminacji oraz dyskryminacji kobiet. Nie zapomnijmy takze, ze jest Pani kobieta opiniotworcza – nie tylko w dziedzinie muzyki – to wiemy i czytamy. Jesli natomiast mysli Pani, ze to byl zart, to byl to bardzo smutny, cyniczny i nieodpowiedzialny zart.
Wyobrazmy sobie mlodego studenta muzyki, Pani czytelnika, obcujacego z prostytutka i rozwazajacego rozne mozliwosci – to nie jest tak bardzo niemozliwe. Wiadomo, ze ludzkich zachowan nie mozna przewidziec, ani nie jest Pani za nie odpowiedzialna, ale jednak mozna policzyc czytelnikow Pani blogu. Nie sugeruje Pani, oddania sie pod patronat jakiegos Wielkiego Brata, ale uwazam, ze Pani jako moderator swojego blogu tez czasami potrzebuje reki edytora czy moderatora – a moze tylko kilku minut zastanowienia…
Idac za logika Pani zdania, chcalbym zadac Pani pytanie:
JAK MOZNA ZGWALCIC BRZYDKA ZYDOWKE, KRYTYKA MUZYCZNEGO?…HA, HA , HA 🙂
Z powazaniem,
Piotr M.
Dobry wieczór,
Wielu z odwiedzających Dywan zapewne w S-1, wpis z dnia dzisiejszego pojawi się, jak sądzę, w nocy:)
Dziś o 18.00 w Sali Kameralnej FN zagrali Dina Yoffe i jej syn Daniel Vaiman i to był wieczór pełen muzycznej wirtuozerii; jak powiedziała mi Dina Yoffe po recitalu (po polsku:)) – ‚nader dużo energii’ było w tych utworach.
Dina i Daniel zadowoleni, publiczność też, japońskie studentki się rozpływały w zachwytach, można było kupić najnowszy krążek z ‚czarnej serii’: Koncert f-moll op.21, Grand Duo E-dur i Wariacje D-dur w wykonaniu Yoffe i Vaimana.
Mnie szczególnie uniósł La Valse Ravela i bisy.
Nie zdążyłem sie ukłonić Pani Redaktor, szybciutko wybiegła…
Pobutka.
Dzień dobry,
wczoraj chciałam od razu wrzucić w nocy wpis, niestety Internet mi padł 🙁 Zrobię to więc teraz, tylko odniosę się do powyższych komentarzy.
Witam Krzysztofa Urbaniaka i zalecem przeczytanie jego komentarza lesiowi 🙂
sporadyczny czytacz – witam i serdecznie dziękuję za relację z Dusznik! Czekamy tu bardzo na Trifonova i Avdeevą. A dziś na Bozhanova.
zaba19 – niestety też mam ten sam kłopot…
Marcin D. – mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy na festiwalu 🙂
Na koniec Prosty, bo największy kaliber i całkowicie off topic.
Proszę Pana.
1. Czy Pan nie wie, co to jest ironia?
2. Czy nie słyszał Pan nigdy słynnego cytatu z Leppera, że nie zrozumiał Pan, że to właśnie ten cytat przywołuję, sprowadzając ostatecznie omawianą rzecz do absurdu?
3. Czy Pan uważa, że moi Czytelnicy nie znają pojęcia ironii oraz owego cytatu?
4. Czy przypadkiem nie napisał Pan tego całego elaboratu wyłącznie po to, by pod koniec dodać owo zdanie wersalikami, ze szczególnym podświadomym naciskiem na „Żydówkę” i na „brzydką”? Ulżył Pan sobie? Taak? No to buziaczki 😈 Tylko proszę się nie bać, że naprawdę – to tylko ironia 😐
PS. Brzydota, piękno… Piękny jest ten, co ma Piękno w sobie. Pan do nich raczej nie należy. Ja się przynajmniej staram.
Dziękuję Krzysztofowi Urbaniakowi za info o Pasłęku, a Pani Kierowniczce za info o Krzysztofie Urbaniaku 🙂
Postaram się do Pasłęka dojechać..
Był dzis Bozanow, byl!!! I co Pani na jego wystep w drugiej części koncertu, Pani Doroto? A tak wogole – co on grał? Bo przeciez nie repertuar z drukowanego programu:)))