Opera bez premier
Nie zdziwcie się, naprawdę na to się zanosi, że w pewnej operze tak będzie przez prawie trzy lata. Kryzys, kryzys. Już mniej się zdziwicie, jeśli powiem, że chodzi o Warszawską Operę Kameralną.
Szacowna ta placówka, wymyślona, założona i do dziś prowadzona przez Stefana Sutkowskiego (co jest chyba ewenementem na skalę światową), obchodzi właśnie półwiecze od pierwszej premiery – La serva padrona. W to półwiecze jest niemal bez grosza. Tak marnie jej się powodzi, odkąd jest pod urzędem marszałkowskim województwa mazowieckiego, a owoż województwo płaci największe janosikowe w kraju, w związku z czym musi obcinać wszystko u siebie. Z najbogatszego województwa staje się najbiedniejszym. Absurd.
WOK poza Festiwalem Mozartowskim, który został w ostatniej chwili uratowany przez samorząd dodatkowymi funduszami – ministerstwo nie dało tym razem ani grosza, choć wpisało festiwal do obchodów prezydencji (!) – nie grała w tym roku w Warszawie nic. Tyle dobrego, że chociaż wyremontowała przez ten czas siedzibę dostosowując ją do przepisów p-poż. Dostała tylko dotację na obchody jubileuszu, który postanowiła obejść Festiwalem Oper Kameralnych XX i XXI w. Jak dobrze pójdzie (tj. jak Oldze Pasiecznik będzie dopisywało zdrowie), to 12 września odbędzie się premiera La voix humaine, Aubade i La Dame de Monte-Carlo Francisa Poulenca.
W ramach tego festiwalu do 28 marca 2012 r. pokazanych zostanie 12 przedstawień (wystarczyło pieniędzy na to, by każdy ze spektakli pokazać 3 razy, nie więcej). Reszta była już wystawiana: Quo vadis, Prometeusz i Zbrodnia i kara Bernadetty Matuszczak, The Burning Fiery Furnace Benjamina Brittena, Jenufa Janacka, The Rake’s Progress Strawińskiego, Der Kaiser von Atlantis Viktora Ullmanna, Matrimonio con variazioni Józefa Kofflera, Polieukt i Balthazar Zygmunta Krauze oraz jedna jeszcze premiera, a właściwie prapremiera (7 stycznia): Ja, Kain Edwarda Pałłasza. Dokładniejsze informacje tutaj.
Ponadto dyrektor Sutkowski przedstawił następujący plan: w latach 2012-14 żadnych premier nie będzie, wyłącznie wznowienia. W ten sposób oszczędza się na płaceniu za reżyserię, scenografię, kierownictwo muzyczne – pozostają tylko jednostkowe honoraria za spektakle. Dyrektor obmyślił to tak, że każda pozycja będzie miała 8 przedstawień – po 4 w tygodniu. Niektóre z nich nie opatrzyły się jeszcze, zresztą ostatnio grano tak rzadko, że trudno, by coś mogło się opatrzyć. (Festiwal Mozartowski w miarę możliwości pozostanie, działalność koncertowa też.)
Tak więc na przyszły rok zostały zaplanowane: Koronacja Poppei, Halka (wileńska), Imeneo, Jephté (de Montéclaira), Il barbiere di Siviglia i Wolny strzelec.
Rok 2013: Krakowiacy i górale, Juliusz Cezar, Eugeniusz Oniegin, Jenufa i Falstaff.
Rok 2014: Sroka złodziejka, Tre donne – tre destini (spektakl oparty na dziełach Haendla), Napój miłosny, Szarlatan (Kurpiński) i Rinaldo.
Każdy znajdzie w tym zestawie coś dla siebie i jakoś się przebiduje. Chyba że znajdzie się inne rozwiązanie (finansowe)…
PS. Właśnie mi przyniesiono PSL-owską listę kandydatów do parlamentu na okręg warszawski. Nasz ulubiony marszałek Struzik kandyduje do sejmu aż z 40. pozycji (cóż za skromność), a na drugiej pozycji, po słynnym gestykulującym tyczkarzu, jest śpiewaczka-celebrytka Alicja Węgorzewska. Jeszcze ciekawszy jest jedyny kandydat do senatu. Nie zgadniecie… a co tam. Włodzimierz Izban.
PS 2. Jutro z samego rana ruszam do Wrocławia, więc odezwę się po południu.
Komentarze
Pobutka (kameralno-polityczna).
A! Po wykładzie ćwiczenia. Prowadzi Asystent PAK. 😉
Oby się jednak znalazło to wspomniane przez PK inne rozwiązanie finansowe – mocno trzymam kciuki. Brak motywacji w postaci premier, które sprawiają, że krwiobieg teatru utrzymywany jest w dobrej formie, że ludziom chce się chcieć, nie rokuje dobrze.
Trzy lata przeczekiwania to bardzo długo, tym bardziej że ubiegły sezon już był kryzysowy. Byłoby to do przejścia (z największym trudem!) tylko pod warunkiem, że w międzyczasie powstanie sensowny plan postawienia tej instytucji na nogi i dania jej perspektyw rozwoju, na jakie zasługuje. Przecież choćby na „Juliusza Cezara” kursowały „pielgrzymki” z innych miast i to po kilka razy. WOK jest potrzebna!
Orkiestra WOK miała w ubiegłym sezonie wielomiesięczną przerwę w graniu – jak w tej sytuacji utrzymać poziom zespołu? Zresztą to dotyczy również śpiewaków – jak mają się rozwijać bez dobrej opieki wokalnej i reżyserskiej, na którą potrzeba pieniędzy? Tym przedstawieniom, które od lat są wznawiane, bardzo przydałaby się już ręka reżysera. Wchodzą w nie nowi aktorzy i uczą się z … nagrań wideo.
Gazety polskie milczą – zmarł Salwatore Licitra
http://www.trubadur.pl/cgi-bin/316982/ikonboard.cgi?s=f50393a68147295d88b7f5a7d37e318c;act=ST;f=2;t=665
Samorząd jest dobrodziejem Mazowieckiego Teatru Muzycznego, nie wystarcza więc srodków na taki zabytek jak WOK i jakieś mocarty i hendle.
Nie mogę o tym spokojnie myśleć.
Właśnie wczoraj telekonferowaliśmy z legatem na tematy operowe, ze szczególnym uwzględnieniem WOKu – a tu się okazuje, że Pani Kierowniczka koincydowała się kapitalnie ze wpisem.
Na łaskawość finansową organu założycielskiego reprezentowanego przez marszałka Struzika nie ma co liczyć, chociażby ze względu na przeszłość pana Izbana. Może jakby dyrektor Sutkowski podkasał nieco muzę i zamiast Brittena czy Janaczka weszła do gmachu przy al. Solidarności „Wiktoria i jej huzar” (Myszko, to była piękna noc, cudna noc…) albo inna hrabina Marica, to niewykluczone, że trafiłoby to lepiej w gusty tych, co sakiewkę trzymają.
Na radykalną zmianę układów politycznych nie liczyłbym, przeniesienie miejsca wbicia wenflonu w inne miejsce krwiobiegu publicznego grosza (miasto? ministerstwo?) też raczej nierealne, pozostaje to, co dotychczas, czyli dotacje celowe i trwanie. Trwanie do lepszych czasów.
W odróżnieniu od Wassowskiego i Przybory, którzy – przynajmniej na początku – udawali wiek, dyrektor Sutkowski jest Prawdziwym Starszym Panem, co powoduje, że coraz bardziej aktualne staje się niezbyt eleganckie pytanie o sukcesję i przyszłość. Pytanie jest o tyle trudne, że dotyczy projektu autorskiego.
Babilasie,
problem w tym, o czym dobrze wiesz, że Mazowiecki Teatr Muzyczny zapewne i bez kroplówki nieźle by się miał.
Ma repertuar nie tylko muzyczny, cieszący się zapewne sporym powodzeniem, na róznych scenach i radyjo własne, i pewnie tv za chwilę.
A maleńka WOK bez przyzwoitego wsparcia mecenasa się nie utrzyma.
Dobry wieczór 😉 we Wrocławiu,
@ gamzatti – nie tak całkiem milczą, bo w dzisiejszej „Rzepie” jest noteczka. Malutka, ale zawsze. A u nas już było tu:
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2011/09/04/powrot-mani/#comment-94860
@ babilas – może i „Hrabina Marica czy Marina Caryca” (Tuwim) lepiej trafiły w gust, ale rzecz w tym, że ta bombonierka się do tego nie nadaje. Chyba nie byłby to dobry kąsek dla pana I. – za mały 😈 To może faktycznie lepiej senatorem zostać 😉
Izban w ogóle w moim okręgu kandyduje. W ogóle tam sami artyści, bo poza nim jeszcze panie Borys-Damięcka i Łaniewska.
Ale niespodzianka!
Za kilkanaście minut w TVP Kultura „Die Schuldigkeit des ersten Gebots” KV 35 Mozarta!
Nie wiem, czy w WOK rejestrowano przedstawienia oper Mozarta, ale gdyby to robiono, to może byłaby możliwość prezentowania tego w TVP, co dałoby Operze parę groszy zarobku…
mt7, PK: Po przemyśleniu – gdyby WOK zaczął stawiać „baranów cygańskich i inne „krainy uśmiechu”, tym bardziej nie dostałby pieniędzy: marszałek zwietrzyłby konkurencję.
Mała dygresja. Jest w Berlinie Neuköllner Oper, kameralna, niskobudżetowa, mocno awangardowa scena. Kiedyś tam, szukając pomysłu na deszczowy wieczór, przeglądałem ich program. Zauważyłem, że stawiają „Pierścień Nibelunga”, dzień po dniu, jak Wagner przykazał. Pewnie pod Klavierextrakt, pomyślałem. Zastanowiło mnie, że podają jedną „osobę wykonującą obsadę”. Po bliższej lekturze okazało się, że koncepcja spektakli jest taka, że „Pan Wykonawca” pod jakieś projekcje multimedialne i muzykę z taśmy opowiada widzom treść spektaklu i swoje na jej marginesie refleksje. Może to jest kierunek dla WOKu. Bo inaczej to już tylko model praski: kukiełki.
A na poważnie: pozostaje zagryźć zęby i czekać lepszych czasów.
A ja daje sobie spokoj z wyborami, jak zawsze to tylko klamia i klamia, nawet gdyby James Bond kandydowal.
Ale nie wolno zostać w domu! To gra na korzyść tych, których nie lubisz najbardziej.
Ja w tym roku też zwlokę zewłok z najwyższym obrzydzeniem, żeby postawić ten krzyżyk przy nazwisku jakiegoś bumelanta czy bumelantki, ale muszę to zrobić.
To by miało sens, gdyby do wyborów nie poszedł NIKT, ale szansa na to raczej mała.
Też uważam, że to bardzo nierozsądne stanowisko.
Zrobię mamie na złość i odmrożę uszy.
W ten sposób nie tylko sobie, ale i mnie urządzasz życie oddając decyzję tym, którzy codziennie gromadzą się na Krakowskim Przedmiesciu i organizują kluby Gazety Polskiej.
Oni pójdą na pewno.
Ludzie nie są zainteresowani prawdą. Wyobrażasz sobie polityka, który wyjdzie i powie:
– Państwo jest biedne, trzeba podnieść podatki, wprowadzić częściową odpłatność za leczenie, zlikwidować KRUS i renty rolnicze, znieść przywileje emerytalne różnych zawodów, płacić za naukę itp, itd.
A to wszystko jest najprawdziwsza prawda.
A dla uspokojenia wejdź sobie tu:
http://bluemars.org/voicesfwithin.php
i posłuchaj (kliknąć prostokącik „Tune in”)
😀
Myślisz, że mi pomoże?
A ja wiem?
Niektórych takie smęty wkurzają, ale spróbować można 😛
Lacrimosa po marsjańsku?
Mnie nie uspokoiło. 🙁 Co jest ostatecznym dowodem na to, że nie nadaję się na kosmonautę. Chiaranzano, daj się namówić i idź na wybory.
WOK ma bardzo małą salę. Niech bilet kosztuje 399PLN. Mam nadzieję i wiem, że bilety będą wykupione. Nawet te egzaltowane koleżki z forum wykupią! Pozdrawiam.
Które koleżki i z jakiego forum?
Ja jestem koleżkowa własna i kupuję bilety po 40 PLN.
Wiecej nie zapłacę, bo jestem emerytką i chciałabym jeszcze to i owo zobaczyć, lub usłyszeć.
Ago, nie przejmuj się, to jest specyficzny gatunek brzęczenia. Nie wszyscy to lubią. Z takich smętów ja najbardziej lubię muzykę totalnie ametronomiczną (czyli bez żadnego pulsu).
S1 też ma niedużą salę, a tam nigdy nic nie kosztowało cztery paczki…
S1 ma jednak trochę większą niż WOK 🙂
@ miderski – TVP Kultura będzie pokazywać po kolei cały cykl M22 – czyli Mozarta z Salzburga z Roku Mozartowskiego. Różnej jakości były te spektakle, ale jest komplecik.
Wróciłam z koncertów, pięknie było. Zaniedługo więcej napiszę.
A może ktoś słuchał transmisji?
Ale niedużo.
Transmisji nie słuchałem 🙁
Dużo, dużo mniejsza:
https://picasaweb.google.com/maria.tajchman/Muzyczny#slideshow/5649744959124466514
Też nie słuchałam. 🙁
Niestety, też nie słuchałem – najpierw kończyłem książkę, a potem oglądałem TVP Kultura.
La serva padrona w Warszawskiej Operze Kameralnej – pamietam, pamietam! No proszę, wiek taki stary a pamięć taka młoda 🙂
@marsław – Twoją nadzieję, że bilety na przedstwienia WOK powinny kosztować 399 PLN zaliczyłbym do kategorii „nadzieja jest matką głupich”. Mozliwe, ze i za tącenę wszystkie bilety zostaną sprzedane. I co z tego? Przytoczę tu prawo sformułowane przez świetnego ekonomistę XV w – Mikołaja Kopernika – „pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy”.