Owacje w Barbican
To nie propaganda sukcesu. Tak naprawde bylo: wypelniona do ostatniego miejsca Barbican Hall (a wchodzi tam ponad 2 tys. ludzi), publicznosc glownie mloda i bardzo mloda – wielbiciele Radiohead (zespol tez stawil sie w komplecie, by posluchac dziel swego kolegi) i wielki entuzjazm nie tylko – co naturalne – dla Jonny’ego Greenwooda, gdy pokazal sie do uklonow, ale jeszcze bardziej dla Krzysztofa Pendereckiego, ktory wychodzil ze spokojem i dyrygowal Trenem i Polymorphia. No i dla wspanialej orkiestry AUKSO i jej szefa Marka Mosia. Z tego ciesze sie szczegolnie – po takich koncertach (bo zapowiadaja sie kolejne w roznych miejscach na swiecie) i po plycie nagranej dla renomowanej wytworni, jaka jest Nonesuch, byc moze zostanie w koncu naprawde w swiecie doceniona. Obserwuje te orkiestre od poczatku. Marek, wczesniej wspanialy skrzypek, prymariusz Kwartetu Slaskiego, ktory wyprowadzil na szczyty polskiej kameralistyki, po okresie klopotow zdrowotnych, z ktorych wyszedl szczesliwie, przeniosl swoj perfekcjonizm na dyrygowanie orkiestra, ktora stworzyl z owczesnych swoich studentow wpatrzonych w niego jak w tecze. Efekt: Jonny Greenwood we wszystkich wywiadach wczoraj powtarzal, ze AUKSO to najlepsza orkiestra, z jaka wspolpracowal w zyciu.
Greenwood przed koncertem mowil tez kolegom z radia, ze kiedy byl na koncercie we Wroclawiu, uderzylo go, ze polska publicznosc jest taka spontaniczna i tak zywo reaguje. W Londynie, mowil, publicznosc bywa sceptyczna, przyjdzie, usiadzie zalozy rece – no, koncert to koncert. Bardzo sie ciesze, ze sie pomylil – okrzyki z sali, standing ovation, to raczej nie sa reakcje zblazowanej publicznosci. Obserwowalam siedzacego obok chlopaczka chyba nastoletniego – entuzjazm byl absolutnie szczery.
Co do samej muzyki, dodam, ze lepiej mi sie jej sluchalo – zwlaszcze utworow Greenwooda – niz we Wroclawiu. Po pierwsze, akustyka Barbican jest bez porownania lepsza, po drugie, orkiestra juz grajac utwory od jakiegos czasu wydobyla z nich wiecej.
Penderecki szczesliwy, ale ja sie jednym zdumiewam: ze o fascynacji mlodej publicznosci jego utworami z lat 60. dowiedzial sie dopiero ostatnio. We Wroclawiu byl autentycznie zaskoczony. Przeciez to dalo sie zaobserwowac juz od szeregu lat, tylko widac nikt mu nie powiedzial. To byl po prostu samograj. No i, jesli chodzi o Greenwooda, on zawsze mawial, ze fascynuje go muzyka Pendereckiego, a jesli ktos slyszal kawalki jego muzyki na filmie Az poleje sie krew (tam jest duzo muzyki zapozyczonej, duzo np. Brahmsa, ale tez wlasnie muzyka Greenwooda), to wplyw jest nader slyszalny. Powiedzialam wlasnie wczoraj po koncercie: temat lezal na ulicy, trzeba bylo tylko go podniesc i zrobil to Filip Berkowicz. I bardzo dobrze, ze zrobil – to sie Pendereckiemu nalezalo. No i – w efekcie – AUKSO.
Nie bylo to jedyne wrazenie artystyczne, jakie stalo sie wczoraj moim udzialem. Poszlismy z Mordka na wspaniala, ogromna wystawe Davida Hockneya w Royal Academy of Arts. Poswiecona byla wylacznie pejzazom, i to glownie z ostatnich kilku lat. Dawny malarz kalifornijskich basenow dzis mieszka znow w swoim rodzinnym Yorkshire i jest zafascynowany jego przyroda. Utrwala jej piekno na setkach wrecz obrazow, malowanych po prostu seryjnie (na jednej ze stron wisi kilkadziesiat, kazdy malowany jednego dnia z dokladnie podana data). Niektore obrazy sa ogromne, zlozone z wielu mniejszych. Artysta filmuje tez ten krajobraz wieloma kamerami rownoczesnie, a ostatnio zakosztowal nowej techniki: robi obrazy na iPadzie, ktore potem sa drukowane – ogromne, barwne. Kolory czasem bardzo ostre, ale coraz czesciej dopasowuja sie do natury. Jeden i ten sam fragment krajobrazu bywa malowany po wiele razy, w roznym swietle i o roznych porach roku. No, dlugo by opowiadac. Pomyslec, ze Hockney w tym roku konczy 75 lat. Jesli ktos do 6 kwietnia dotrze do Londynu, niech koniecznie zajrzy, tylko uprzedzam – trzeba stac w dlugiej kolejce i zwiedzac w tloku.
Komentarze
Jak przystało na fanatyka Radiohead, MUSZĘ mieć tę płytę!!!
Pozdrawiam!
Tu Helena zapodała ścieżkę do wystawy Hockney’a:
http://www.royalacademy.org.uk/exhibitions/hockney/
Cieszą takie sukcesy i zadowolenie Kierownictwa też. 😀
Zadowolenie Kierownictwa przez większość naszego życia było najważniejsze 😆
Zaraz… partię zakładamy? Kierownictwo Jest Najważniejsze? 😆
A jak!
Brawo AUKSO! Prywatnie brawo Madzia Zima /skrzypce/.
Pani Kierowniczce Najwazniejszej zazdraszczam.
Wrażeń zazdraszczam,nie „najważności”!
he,he „najważniejszości”?
Najważność jest Najważniejsza!
No, takie relacje to się czyta… no, czyta się wspaniale! A nawet prawie się słyszy jak na żywo 😀
Pani Kierowniczka left the building. Jest w drodze na lotnisko.
Fajnie bylo! 😈 😈 😈
Wczorajszy koncert juz na tubie 🙂
Tu caly Greenwood
… i Penderecki
http://www.barbican.org.uk/music/event-detail.asp?ID=12902
Ale jaki okropny dźwięk, Lisku.
Ktoś spod pachy nagrywał.
Tak, choć przeprasza za kiepską jakość video 😛
Chyba tak, bo siedzial w pierwszym rzedzie i pisze ze bylo mu glupio…
Sa lepiej nagrane urywki z Wroclawia
http://www.youtube.com/watch?v=ufCakJKbdTg&feature=related
Kiedyś to się tak nagrywało:
http://www.youtube.com/watch?v=2hsmoo97CVA&feature=related
(od ca. 2:15)
Lepsza jakość 🙂 tu:
http://www.youtube.com/watch?v=qoYpfeWfvVo
(2:30)
i cały miły film. J’aime pas Beethoven.
Dzięki,Gostku 🙂
I ode mnie 🙂
Dobry wieczór, już wróciłam.
Trochę zamulonam i pewnie zaraz padnę. Kochane Kocisko jak zwykle podjęło mnie po królewsku. Wielkie dzięki, Mordko, za dwa piękne dni 🙂 A pogoda sprzyjała! Dziś był dzień rozleniwienia i siedzenia na świeżym powietrzu w pubie, ale nie „Rose & Crown”, tylko innym, też bardzo fajnym, gdzie dają naprawdę przyzwoicie zjeść.
Jutro zaczyna się tu maraton koncertowy – Sokołow (mam nadzieję, że mt7 już czuje się lepiej i jej to nie ominie), a potem Festiwal Beethovenowski.
Dzięki za pamięć. 🙂
nie wiem, mam takie lepsze i gorsze momenty.
Pewnie przyjdę, najwyżej, jak mnie złapie bez miłosierdzia, to wyjdę.
A Państwo szukając wrażeń w innych zakątkach świata, zapomnieliście o recitalu Adama Kruszewskiego w TWON 🙂
Program był taki:
Tadeusz Baird 1928-1981
Cztery sonety miłosne do słów Williama Szekspira na baryton i fortepian [1956]
przekład: Maciej Słomczyński
I. Sonet XXIII, Spójrz, co tu ciche serce wypisało…
II. Sonet XCI, Drwię, mając ciebie, z całej ludzkiej pychy…
III. Sonet LVI, Słodka miłości…
IV. Sonet XCVII, Jakże podobna zimie jest rozłąka…
Henryk Mikołaj Górecki 1933-2010
Trzy pieśni op. 3 [1956]
I. Do Matki, słowa: Juliusz Słowacki
II. Jakiż to dzwon grobowy, słowa: Juliusz Słowacki
III. Ptak, słowa: Julian Tuwim
Mieczysław Karłowicz 1876-1909
Pieśni [1895-96]
Pamiętam ciche, jasne, złote dnie, op. 1 nr 5, słowa: Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Na spokojnym, ciemnym morzu, op. 3 nr 3, słowa: Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Śpi w blaskach nocy, op. 3 nr 4, słowa: Heinrich Heine, przekład: Maria Konopnicka
Smutną jest dusza moja, op. 1 nr 6, słowa: Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Nie płacz nade mną, op. 3 nr 7, słowa: Jan Iwański
Mów do mnie jeszcze, op. 3 nr 1, słowa: Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Gustav Mahler 1860-1911
Lieder eines fahrenden Gesellen | Pieśni wędrującego czeladnika [1883-85]
słowa: Gustav Mahler
I. Wenn mein Schatz Hochzeit macht | Gdy ukochana wychodzi za mąż
II. Ging heut morgen übers Feld | Poszedłem dziś rano na pola
III. Ich hab’ ein glühend Messer | Mam w piersi rozżarzony nóż
IV. Die zwei blauen Augen von meinem Schatz | Dwoje niebieskich oczu
Maurice Ravel 1875-1937
Don Quichotte à Dulcinée | Don Kichot do Dulcynei [1932-33]
słowa: Paul Morand
I. Chanson romanesque | Romanza
II. Chanson épique | Pieśń epicka
III. Chanson à boire | Pieśń przy kielichu
I żeby mnie rozdrabniać wrażen to powiem tylko tyle…
Takich muzyków jest juz mało…
To się cieszę, że się udało 🙂
To prawda, Adam Kruszewski jest muzykiem z wielką klasą.
My pleasure, Pani Kierowniczko. 😈
Pobutka.
Pani Doroto!
Kocham Mosia, cenię wczesnego Pendereckiego. O Greenwoodzie wiem tyle, ile z dostarczonych linków, ale rozumiem, że może być dla kogoś ważny. Pod linkiem
http://www.youtube.com/watch?NR=1&v=StCnrzLmjU0&feature=endscreen
jest ten sam utwór, co pod linkiem z Wrocławia. Tu grany przez BBC Symphony Orchestra. Brzmi to nawet lepiej, bo nagranie lepsze i smyczki chyba większe.
Nie ma w tej muzyce niczego szczególnie porywającego artystycznie. Rzecz należy widzieć głównie w kategoriach popularyzatorskich i marketingu kulturowego. Nie czepiam się, ale upraszam o większa precyzję, bo chętnych to zastępowania sztuki zręcznym marketingiem jest dużo, ba, jest to trend miły politykom, jak wiadomo, permanentnym populistom. Widzą tłumy, to wchodzą.
W sumie, oczywiście, fajnie. No i ten Moś kochany.
Dzień dobry,
porywające nie porywające (raczej wtórne), marketing nie marketing, ale skoro zostało pokazane czarno na białym, że dzisiejszy idol młodzieżowy fascynuje się kompozytorem awangardowym sprzed pół wieku, to chyba właśnie fajnie jest pokazać, że to, co ów kompozytor robił już tak dawno, jest o tyleż lepsze i zwięźlejsze 😉
Jeszcze jedna zabawna rzecz, tym razem poniekąd rzeczywiście z dziedziny marketingu. W broszurze zapowiadającej koncerty muzyki współczesnej w Barbican w tym sezonie ten koncert zapowiedziano następująco:
„An iconic figure in the struggle for freedom behind the Iron Curtain until the fall of the Wall and a leading composer in the international landscape of avant-garde classical music, Krzysztof Penderecki makes his first Barbican appearance in over 12 years, for an outstanding collaboration featuring music by Radiohead guitarist and radical innovator Jonny Greenwood”.
Nie wystarczyło muzyki, trzeba było zrobić z Pendereckiego bojownika o wolność, którym przecież nie był – chyba że w muzyce właśnie, ale też nie zauważyłam, żeby miał w tej dziedzinie w PRL jakieś kłopoty 😉 No owszem, odważnie było z jego strony, że napisał Pasję wtedy, kiedy ją napisał; było odważne i w Niemczech (pisał ją dla katedry w Muenster), bo wtedy nikt nie używał tej formy, ale w Polsce ją przecież i wówczas wykonywano z sukcesem. Wiele lat potem napisał Lacrimosę dla poległych stoczniowców, która potem rozrosła się w Polskie Requiem, ale wtedy już w jego twórczości nie było śladu po awangardzie, a i te dedykacje, bo i dalsze były (choć niektóre zdarzało się pomijać i współcześnie), trudno nazwać walką o wolność.
Ciekawe, kto to wymyślił.
Teraz rozumiem Panią lepiej. Stempel wartości po latach, tak wyraziście wystawiony ma swoją wartość również … etyczną. Bo dobro jest publicznie potwierdzone.
Co wiecej: recepcja kultury i wartości mają nie tylko rangę same w sobie, ale oddziałują zapewne zwrotnie na samą sztukę. Ale sztuką nie są.
Bez wątpienia jest też sztuka marketingu ( jak i reklamy). Wszystko należne należy jej oddać, ale nic więcej.
No, może to raczej ma wydźwięk, że był „symbolem walki o wolność” (cokolwiek to miałoby znaczyć), a niekoniecznie że sam walczył…
Jeśli słucham Pendereckiego, to znaczy że jestem przeciw.
Ale czy rzeczywiście tak było?
Chyba że myślimy o wolności w sztuce.
Nooooo…. wolność, to wolność Pani Kierowniczko 😉
Nie rozumiem, czego się czepiacie. 🙄 Wolno było słuchać Pendereckiego? Wolno. No to może spoko robić za symbola wolności. 😎
Ale w tekście jest słowo struggle 😆
Ale strugiel jest ogólny, nie samego Pendera.
To są interpretacje anglojęzycznych autorów na temat najnowszej historii Polski i wychodzą z tego różne rzeczy.
Tok myślenia autora pewnie obracał się wokół takich pojęć jak np. niechęć władzy do muzyki awangardowej. Stąd łatwo zrobić przeskok, że jeśli nie komponował w stylu soc-real to walczył o wolność.
A może tu chodzi o to, że cieszył się wolnością, której inni nie mieli?
Bardzo fajnie, tylko ja się tutaj publicznie zapytowywuję, dlaczego nie można posłuchać nigdzie Czarnej Maski? A przy okazji, czy jeszcze nikt nie skomentował wczorajszej nominacji Artura Szklenera czy coś przeoczyłem?
Piotrze, komentowaliśmy pod poprzednim wpisem 🙂 a tak naprawdę to nominacji jeszcze nie ma, dopiero na nią czekamy. Bardzo.
Co do Czarnej Maski, też nie wiem. Jakoś nie jest w modzie. A ja nawet ją dość lubię. Oczywiście bardziej Diabły, a one parę lat temu były grane w Krakowie, na otwarcie nowego gmachu opery.
FN poinformowała, że wznawia sprzedaż biletów przez internet. 60jerzy się ucieszy – i zapewne nie tylko on. 🙂 http://www.filharmonia.pl/aktualnosci.pl.html;192
ale można kupić tylko te, „które nie zostały wysprzedane”
—
Do zobaczenia dziś wieczorem w FN
25 IV Aleksandra Kurzak z Witem i OFN.
Parter po 258 zeta. Ja przepraszam, ale wypisuję się z tego interesu 👿
Do zobaczenia, Lesiu. 🙂 Ja dziś przyprowadzam całe stadko młodzieży. Trudno, żeby wysprzedane sprzedawali… 😉
Taak, widziałam te ceny. Na balkonach też drogo, Gostku.
Ciekawe co je pompuje oczekiwania wykonawców, czy właścicieli obiektów.
Po obejrzeniu, co jest dostępne w sprzedaży internetowej, doszłam do wniosku, że FN przekazała tam tylko część biletów dotychczas niesprzedanych.
Poza tym ulgowe można wykupić tylko w kasie chyba.
Zdjęć zrobiłam na tym wyjeździe malutko, ale za to są bardzo wiosenne 🙂
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/LondynMarzec2012#
Buuu… 😥 Kierownictwo w tęskne nastroje mnie wpędziło. 😥
Tylko wyjadę z tego Londka, już bym chciał zaraz pojechać do Londka. 🙂
To wybierzmy się znów razem, Bobiczku 😉
Ja na razie mam zaproszenie na parę dni majowych do NRW, ale jeszcze nie wiem, czy skorzystam…
Pani Kierowniczko, porwałem komuś z domowników skarpetkę i zacząłem do niej wrzucać grosiki. Jak nawrzucam dosyć, zaraz będę się gotów wybrać razem. 🙂
A w NRW w razie czego powitam Kierownictwo z najwyższym zachwytem. 😀
Tia… Penderecki – bojownik o wolność. Raczej nie, o czym piszę pośrednio choćby Meyer w swojej ostatniej książce. Ale z drugiej strony to człowiek, który tworzył wyjątkowe rzeczy w wyjątkowych czasach i ponadto pomagał tworzyć innym – rozpinając nad nimi coś w rodzaju parasolu ochronnego – to było widoczne np. w PWSM w Krakowie, gdy był rektorem.
Książki Meyera jeszcze nie znam. Ale jak sama pamiętam, Penderecki, choć oficjalnie zawsze jakoś tam z władzami się układał, to głównie po to, by załatwiać różne pozytywne rzeczy. Tak było nie tylko z PWSM, ale i z PWM, a pamiętam też, że to on przyczynił się w stanie wojennym do zwolnienia z internowania Małgorzaty Jedynak-Pietkiewicz, wówczas działaczki „S” w TVP. A co do dedykacji Polskiego Requiem (każda część innemu wydarzeniu z martyrologii polskiej), nigdy nie dał się zaszantażować władzom, by je usunąć. Gorzej, że niektórzy badacze o niektórych z nich „zapominali” – pamiętam, że aby sprawdzić (na prośbę zresztą Henryka Grynberga), która część była poświęcona bohaterom warszawskiego getta, musiałam zadzwonić do kompozytora, bo nigdzie tego nie było, w żadnym omówieniu.