Gdzie warto było być w sobotę
Na pewno nie na jakichś głupich demontracjach, tylko na spacerze (piękna pogoda) albo na wydarzeniach kulturalnych, których dziś w mieście było mnóstwo, i to na wysokim poziomie. Np. na Szalonych Dniach Muzyki w Operze Narodowej. Tegoroczny temat: Rosja. A więc muzyka pełna emocji, działająca mocno i bezpośrednio.
Trzeci raz już odbywa się ta impreza i widać, że warszawiacy – i nie tylko, bo pojawiają się tu i przyjezdni – ogromnie ją polubili. Naszą specjalnością stają się koncerty specjalnie dla zupełnych maluszków z rodzicami (Smykofonia) w ramach głównego programu – tego nie ma nawet na macierzystym festiwalu La Folle Journée w Nantes (tam są za to programy edukacyjne w szkołach). Coraz więcej jest też występów naszej młodzieży szkolnej z całego kraju (w namiocie festiwalowym) i to też jest znakomite.
Ale jest i wiele po prostu świetnych koncertów dla każdego melomana, w tym dla melomanów początkujących (ci, nawet niewyrobieni, wytrzymają przecież 45 minut do godziny). Choć trzeba powiedzieć, że w tym roku w ogóle jest wszystkiego dwa razy mniej – z banalnie prostej przyczyny: kochane miasto Warszawa przyznało festiwalowi dwa razy mniej kasy niż w zeszłym roku. I nie jest tak, że ten rok jest wyjątkowy, bo Euro – na przyszły rok zaplanowane jest jeszcze trochę mniej niż na ten, choć żadne Euro nam tym razem nie grozi. Może ministerstwo się zlituje (podobno popiera edukację, ma szanse się wykazać), może też znajdą się sponsorzy prywatni – w tym roku jest tylko Auchan, ale w przyszłym tematem będą Francja i Hiszpania, więc jest nadzieja, że jakieś firmy francuskie (pewnie hiszpańskie raczej nie) dadzą się ugadać.
Rosja jest w tym roku obecna właściwie głównie dyplomatycznie. No i programowo. Są też artyści rosyjscy. Lepsi i gorsi oczywiście, Borisa Berezovskiego, jak już wiecie, unikam, ale znany mi jeszcze z Nantes Andrei Korobeinikov zagrał znakomity recital skriabinowski (grał m.in. to), a wcześniej jeszcze słuchałam duetu naprawdę wybitnych pianistów: Nikolaia Luganskiego i Vadima Rudenki. Grali Suitę op. 15 Antona Areńskiego i Tańce symfoniczne op. 45 Rachmaninowa. Pierwszy z tych utworów wykazuje wpływy Czajkowskiego, ale też pobrzmiewa… Chopinem. Tańce Rachmaninowa to znany, efektowny hit, uwielbia go grać z różnymi partnerami Martha. Lugansky i Rudenko okazali się znakomitym duetem, a jak dobrze zgranym, okazało się jeszcze bardziej na bis, kiedy zagrali z pamięci Walc Rachmaninowa.
Trzeci koncert, jakiego dziś wysłuchałam, to występ fantastycznego Tria Wanderer. Wstrząsające Trio e-moll Szostakowicza, napisane po śmierci przyjaciela, Iwana Sollertyńskiego, a potem złagodzenie nastroju: Trio d-moll Areńskiego. Inne stylistycznie niż Suita, choć też bardzo rosyjskie, a temat również jakby z Czajkowskiego, to tu już nie pobrzmiewa Chopin, a raczej jakby… Gabriel Fauré. Pięknie zagrali francuscy muzycy.
Niedzielę zamierzam spędzić na Szalonych Dniach Muzyki praktycznie w całości. Blogowiczów tu też spotykam: zjechała notaria, pokazał się legat8, wiem, że wybierał się Gostek.
Komentarze
Pobutka.
PDWieSZ, dzięki Pani słucham z rana Gilels-Kogan-Rostropovich @ „wstrząsające Trio e-moll Szostakowicza”. Dzięki! Cudowna muzyka, kojąca skołatane myśli głupie, wczorajsze, przez te demonstracje, w jedną kałużę jesienią zlane: Na „Te gody”! – zwołało ciało ojcoimprezi 🙁 Na szczęście byłam świeżo na falach po herbatce z mocnym prądem u Agaty Kwiecińskiej. Elettro Voce! Niech sobie tam gdzieś chlupie błotko, u nas górzysto i piękne widoki szumią na gór szczycie Zubel-Duchnowski!
Lubię takie flash moby jak w Pobutce – marzyłyby mi się w warszawskim metrze 😉
Zwłaszcza w szczycie porannym lub popołudniowym. 😉
🙂
Zwłaszcza wtedy.
Wspaniale rozprasza agresję i wprowadza w dobry nastrój.
Może powinny powstać jeżdżące zespoły muzyczne. 🙂
Na pewno nie na jakis glupich demonstracjach… Dlaczego? Ogladalem w telewizji i usmialem sie po pachy 🙂
Zawsze jestem zaskoczony, ze taka Polska istnieje.
A ja wcale nie wiem, czy bym chciał taki flash mob w pociągu jadąc do pracy 😉 Bo niby pięknie by było, ale czy po wejściu orkiestry zostałoby miejsce dla zwykłych pasażerów? 😉
„Ogladalem
w telewizji i usmialem sie po pachy
Zawsze jestem zaskoczony, ze taka
Polska istnieje”
Z takiej właśnie perspektywy jak widzi Polskę nasz rząd.
Z takiej właśnie perspektywy, z przed telewizora, widzi Polskę nasz rząd.
W kwestii flash mobow jestem twardo po stronie Siodemeczki. Owszem, dla pasazerow nie tylko jeszcze znajdzie sie miejsce, ale beda to pasazerowie znacznie przyjemniejsi jako towarzysze podrozy – rozesmniani, usmiechnieci, pogodni, bardziej zrelaksowani i z wiekszym dystansem do swoich waznych spraw. Dla takich wspolpasazerow warto jest sie posunac, a fizyczny kontakt z nimi staje sie mniej uciazliwy niz kiedy indziej.
A skąd to wiesz, gramofony winyle?
Jakąś ankietę wśród członków rządu przeprowadzałeś?
Dzięki, Mordko, na Ciebie zawsze można liczyć. 😀
Piszemy „sprzed”, nie „z przed”. 😈
Ach ten zbędny pośpiech w teatrze… Pozdrawiam Berlin
Na dzisiejszych „Szalonych Dniach” pięknie zagrała I część Koncertu skrzypcowego Czajkowskiego Monika Szemelak.
Mimo, że warunki grania i słuchania w namiocie (czyli w sali „Gogol”) były koszmarne – wiatr szarpał płachtami namiotu, konstrukcja wydawała z siebie jakieś rzęchy.
Nikt nie widzial Bobika?
Dobry wieczór,
pierwszy raz wróciłam do domu przed końcem Szalonych Dni Muzyki, bo jakiś katarek mnie łapie, a ponadto na finałowym koncercie jest II Koncert Rachmaninowa, i to w wykonaniu, które mnie nie ciekawi specjalnie. Rano już zresztą słuchałam, jak tenże pianista, Abdel Rahman el Bacha, grał preludia Rachmaninowa; wiedziałam co prawda, czego się spodziewać, ale mam do nich sentyment, więc przyszłam. Pianista to sprawny, łatwo uczy się całych cyklów utworów, więc na takich imprezach jest cenny. Ale do preludiów Rachmaninowa trzeba mieć też rosyjską duszę, a niełatwo o to Libańczykowi, nawet zeuropeizowanemu.
Byłam ponadto na dwóch występach Kwartetu im. Borodina i trochę mi było smutno, bo po raz pierwszy słuchałam go na żywo bez zmarłego parę lat temu wiolonczelisty Walentina Berlinskiego, muzyka grającego najdłużej na świecie (60 lat) w tym samym zespole kameralnym, i to do końca bez pudła, z intonacją, której mogłoby mu pozazdrościć wielu młodszych. W tym zespole spełniał rolę podobną do Menachema Presslera z Beaux Arts Trio, a także kustosza wyników współpracy z Szostakowiczem. Na jego miejscu gra teraz jego uczeń, Władimir Bałszyn. Drugi skrzypek też zmienił się rok temu. Wciąż zachwycają i wzruszają. Na pierwszym z koncertów grali z Korobiejnikowem Kwintet Szostakowicza, dodając do niego, już bez pianisty oczywiście, pyszne, zwięzłe Concertino Strawińskiego. Na drugim koncercie były dwa kwartety Szostakowicza, Trzeci i Ósmy – tym samym zamknął mi się cykl, bo w Ósmym, tzw. autobiograficznym, jest wykorzystany m.in. temat z Tria, którego słuchałam wczoraj, ten tragiczno-klezmerski.
Ciekawostką przyrodniczą był występ Rosyjskiego Zespołu Rogów z Petersburga. To trochę tak, jakby rozebrać organy i dać muzykom po parę piszczałek. Z mosiężnych rurek, lekko rozszerzanych na końcu, najkrótsza ma 6 cm, najdłuższa ok. 3 m. Każda oczywiście wydaje tylko jeden dźwięk, każdy muzyk obsługuje ich po kilka. Nietrudno zgadnąć, że sprawienie, by to wszystko grało w melodiach i harmoniach, to wyższa szkoła jazdy… Była muzyka nie tylko rosyjska, bo także Rossini i Ravel (tutaj też trochę historii w wykonaniu sympatycznego dyrygenta, który zapowiadał i u nas).
I ostatnim moim dziś przeżyciem był koncert Motion Trio. Ich interpretacje muzyki rosyjskiej nie były może aż tak odjechane, jak swego czasu preludia Chopina, ale teatru i tak było niemało, zwłaszcza w Obrazkach z wystawy Musorgskiego czy Podszeptach diabelskich Prokofiewa, w których Janusz Wojtarowicz odgrywał istnego Nosferatu. Wesoły akcent na koniec.
Tłumy straszliwe. Impreza chwyciła!
Ostatnio pojawia się na naszych blogach cała masa spamów, nasi spece od informatyki robią, co mogą, ale niewiele mogą, bo codziennie kasuję po kilkadziesiąt. Porobiły się ostatnio nawet trochę bardziej „wyrafinowane” – bo najpierw najczęściej były literki bez składu, coś po angielsku albo rosyjsku czy proste reklamy środków wszelakich. Teraz pojawiają się także po polsku, albo chytre zdanka tylu „masz rację” lub „zgadzam się z tobą”, albo… dłuższe epistoły polityczne, często chamskie! Tego jeszcze nie było. Na szczęście łatwo ten spam odróżnić, bo jest kompletnie nie na temat 😈
Doniesienie z koncertu z Sali Moniuszki vel Puszkin 18.30: bez rewelacji, granie szkolne , muzykowania brak, dyrygent machał straszliwie, publiczność po Pierwszym Fortepianowym Czajkowskiego szalała (jak zwykle), pozdrawiam
Pozdrawiam wzajemnie 😆 Koncerty symfoniczne w tym roku omijałam.
Ja nie omijałam, na inne nie dostałam się.
Za dużo chętnych i chyba o to chodziło. 🙂
Denerwujące było ustawianie ludzi w kolejkę. Poprzednio wchodziło się do namiotu, zajmowało miejsce i czekało w wygodnych okolicznościach na koncert.
Układ czasowy też był niekorzystny, trudno było się wpasować.
No trudno, poczekam do przyszłego roku.
A kontakt z muzyką bardzo, bardzo 😀
Dzięki składaliśmy René Martinowi, że uwierzył w nas i pozwolił na organizację Żurków w Polsze.
Też się bardzo cieszę, że są.
Mordko, a czemu pytasz o Bobika?
Chyba jutro będzie dostęp do strony.
A, to nie wiedzialem, ze jutro.
Wlasnie dzwonilem, ale sie nie dodzwonilem.
No nic.
Myślę, że jutro, bo w niedzielę ludzie nie pracują.
No i nowy miesiąc się zacznie, wiec nowy transfer będzie przysługiwał.
Może nawet po północy automatycznie się włączy.
Tak mi się też wydaje.
Kolejki są w Nantes na każdy koncert i nikt się nie denerwuje. Dziś po raz pierwszy zobaczyłam w Warszawie „system nantejski”: wpuszczanie kolejki, najpierw na bilety, dopiero potem na plakietki. Z tą różnicą, że dla plakietkowców było trochę miejsc zaklepanych – w Nantes każdy radzi sobie, jak może. Wyznam, że na parę koncertów tam nie udało mi się wejść 🙁 No, ale tam był tego ogrom i szybko się pocieszyłam.
Oczywiście widziałam wielu blogowiczów, poza wczoraj wymienionymi także nowa, lesio i mama bazyliki, bez tejże, bo onaż szczęśliwa pojechała na recital Kaufmanna 😀
A ja właśnie dotarłam do domu i zaczynam się leczyć, bo mnie wczoraj na Motion Trio w namiocie nieźle przewiało, w przeciągu siedziałam twardo do samego końca. Z Kwartetu Borodina na pierwszym koncercie w Kwintecie Szostakowicza, (ale fajne zestawienie 😉 ) najbardziej rozczuliła mnie altówka.
Tak, altowiolista (Igor Najdin) jest świetny 🙂
Ja też zaczęłam się troszkę leczyć – już się smarkam niestety 🙁 Dobrze, że oba festiwale się skończyły 😉 Idę pod kołderkę – dobranoc!
Pobutka.
PS.
Dużo zdrowia!!!!
Na kolejkę do namiotu natrafiłem raz – w środku odbywała się próba. I nikt nikogo w kolejkę nie ustawiał – ludzie przychodzili, próba się przedłużała, to i ustawiali się wedle czasu przyjścia. A że w namiocie mieściło się 300 osób, a na ostatnim koncercie wieczorem w niedzielę (Rosyjskie Rogi) z setka jeszcze stała, to i kolejka.
A dobrze napisała PK, że impreza chwyciła i tłumy straszne – w przyszłym roku będzie jeszcze tłoczniej. Pora podnieść ceny biletów 😀
Kiedy grała Sinfonia Iuventus w namiocie był tłok, a ludzie stali po same ściany, z wnętrza niemal buchała para, wtedy nie weszłam. Później na Motion Trio podobnie, tylko że udało mi się ustawić w kolejce dość szczęśliwie. Kolejki rosły z kolejki na koncert, bo rozchodziły się wieści przekazywane znajomym, że jest fajnie i warto przyjść. Sama słyszałam, jak się młodzi i starsi zwoływali, bo ktoś, kto już był, polecał konkretny koncert czy wykonawcę.
Każde wtargnięcie polityki na Dywan blogowy „Polityki” wywołuje wrażenie przykrego dysonansu. Sam nie jestem bez winy, nie zawsze potrafię się powstrzymać. Teraz też miałbym ochote coś dorzucić, ale jednak tego nie zrobię. Muzyka sprawia radość, czasem nieco drażni, ale na pewno nie do tego stopnia, co polityczny język nienawiści. Na blogu pana Szostkiewicza licytacja, kto posługiwanie się tym językiem zaczął, a kto też dalej się w tym niecnym procederze posunął. Wśród bezecnej czołówki wymieniano nawet Władysława Bartoszewskiego, co wprawiło mnie w zdumienie. Po namyśle stwiuerdziłem, że jego wypowiedzi bywają dla przerciwników politycznych dotkliwe. Wyostrzony dowcip i refleks to jedna strona, ale druga, czyli trafność nie pozwalająca podważyć choćby jednego skojarzenia, to cecha jego wypowiedzi, która zaprzecza wszelkim oskarżeniom o rzekomą bezecność. Jeżeli ktoś, powie, że jednak wtargnąłem na teren polityki, odpowiem, że to nie o polityce tylko o przyzwoitości.
Mateusz Borkowski. Skrzypcowy koncert Czajkowskiego cudownie grał w Krakowie kazachski skrzypek Kulibajew. W końcowej części koncertu krakowska orkiestra pod dyrekcją mile witanego tutaj Salwarowskiego wykonała brawurowo bolero Ravela. A Pana nie było na koncercie. Nie napisał Pan ani słowa w tej najgorszej tutaj Gazecie. Albo Panu szefowie jak zwykle zakazali, albo nie wpuścili Pana na koncert, co już zdarzało się kiedyś Pana koledze.
Mikro-recka z LFJ.
Sinfonia Iuventus, Tchintzinadze, Szecherezada.
Biorąc pod uwagę niewdzięczne otoczenie zadupium (znaczy zascenium) i panujący w całym gmachu dziki upał, jestem naprawdę pod wrażeniem muzykowania SI. Entuzjazmem z nadwyżką nadrobili braki akustyczne i (zapewne) braki w jakości instrumentów. Dyrygent poprowadził ich pewnie, solidnie, wyraziście. Lubię takie dyrygowanie, bo nakreśla bardzo jasny, przejrzysty obraz utworu. Poza być może zbyt powolnym graniem na początku utworu (nie wiem jakie tempo pan Mikołaj w partyturze zapisał), całość została wykonana niezwykle równo i ekspresyjnie. Soliści (a, jak wiemy, dużo tego jest w całym utworze), zwłaszcza klarnecista i fagocista pokazali, co potrafią. Koncertmistrzyni też bardzo ładnie grała swoje partie. Szkoda tylko, że dźwięk trochę niknął w przepastnych betonach i galeriach.
Ponadto z niejakim zdumieniem wczoraj odkryłem, że trzeci akord harfy we wstępie jest identyczny z jednym z akordów w czwartym Preludium na gitarę Villi-Lobosa (też w e-moll).
Szecherezadę w ogóle odkryłem niedawno. Wiem, że to samograj, jeden z największych hitów muzyki poważnej itp., ale jak Cztery Pory Roku, czy Eine Kleine Nacht Musik, jest to niewątpliwie piękna muzyka i nie należy się wstydzić, że się ją lubi 🙂
Pytanie niemeretoryczne:
1. Te dzieci (przepraszam Was, dzieci, jeśli to czytacie 😛 ) grają z niesłychanym zaangażowaniem. To widać, słychać i czuć. Dlaczego więc różne polskie zespoły grają za karę? Gdzie to się gubi?
2. Jeśli polski system szkolnictwa muzycznego jest, jaki jest, skąd biorą się takie dzieci? Przebijają się mimo wszystko?
Inne mini-mikrorecki:
Berezovsky drwal II Koncert Czajkowskiego), el Bachy w ogóle nie było (II Koncert Rachmaninowa). Co prawda miejsce miałem podłe, w amfiteatrze pod daszkiem, ale mimo wszystko. Musiałem w domu poprawić Kapellem 👿
Dzień dobry,
to jeszcze w uzupełnieniu Pobutki:
http://www.youtube.com/watch?v=9AjV9_QZtso&feature=related
To Orkiestra Rogów grała na bis, ale zabawniej – z teatrem-pantomimą. Z orkiestry na przód wyszedł „solista” z najmniejszym rożkiem i cały czas robili do siebie miny z dyrygentem, czy on może już wejść ze swoją „solówką”, czy nie. Wreszcie wszedł na sam koniec 🙂
klakierze – ależ rzecz polega właśnie na tych cenach biletów, taka jest zasada. Za niewielkie pieniądze każdy się ośmieli. Jak mu się spodoba, to może wtedy wybierze się na inny koncert. Szalone Dni Muzyki są po to, żeby zachęcić, i tak już zostanie.
Stanisławie – popieram 🙂 Prawdę mówiąc, to ja pierwszym zdaniem wpisu poniekąd zatrąciłam o politykę. Ale po prostu tak uważam, jak napisałam.
Tak myślałam, że Gostek wybrał inne koncerty niż ja 🙂
Berezovskiego i El Bachę przewidziałam 😉
Aha, właśnie w zwonzku z ideą LFJ nasuwa się pytanie, jaka część publiczności przychodzącej na te koncerty to rzeczywiście świezi melomani, rozpoczynający przygodę itp.
Gostek niestety miał ograniczenia różne, poza tym kazać Gostkównie słuchać Tria Szostakowicza (nie mówiąc już o Symfonii Kameralnej) to byłoby za karę…
Brak funduszy był niestety widoczny w programie, tak drobniusim, że dla niektórych zmęczonych oczu prawie nieczytelnym.
Na koncercie inauguracyjnym to się zapewne okazało źródłem pewnej konsternacji, kiedy to niektórzy ze zdumieniem stwierdzili, że nie słuchają tego koncertu Czajkowskiego 🙂
Widywałam świeżych.
A i bardziej wytrawni melomani też mają okazję oswoić się z muzyką, jakiej dotąd nie znali. Przykładem mama bazyliki, która przyszła na Kwartet Borodina trochę z nieufnością, bo „zatrzymała się na Prokofiewie, a Szostakowicz to już za nowoczesny”. Po koncercie wyszła wzruszona: „Co też ja w ogóle mówiłam! Nie miałam pojęcia…” 🙂
p.s. koncerty zasadniczo wybrała Gostkówna, z moimi delikatnymi korektami.
oooo…, a ja jak zwykle dla scisłości: nie zapominajmy proszę, że Lugansky i Rudenko jako znakomity duet pokazali się w Warszawie już w 2009 – na festiwalu Chopin i jego Europa… 🙂
z serdecznymi, jesiennymi pozdrowieniami dla wszystkich miłych…
Zazwyczaj czytam z przyjemnościa teksty o muzycznych wykonaniach róznych dzieł.
Jednak dzisiaj forum zdominowała polityka, wic i ja coś powiem:
Wszyscy wypowiadający się, łącznie z Panią Właścicielka bloga uznali, że sobotnia demonstracja była głupia, niepotrzebna, a niektórzy nawet dziwują się wielce, że „taka Polska (w ogóle) istnieje”. A co to? Dopiero sie szanowni Państwo obudzili ze snu nocy letniej i nie wiedza co się w kraju dzieje?
Ja akurat nie byłem na tej głupiej demonstracji, ale wcale sie jej nie dziwię. W końcu na czym ma polegac konstytucyjna wolnośc poglądów, wyznań i wyopowiedzi? Z jakiego powodu ktoś odmawia dużej grupie obywateli wolnego dostępu do telewizji zgodnej z jej światopoglądem?
Tak w ogóle to, jak się domyślam, obecni tu forumowicze sa za demokracja, wolnością słowa itd.?
Ależ tak – to doskonała okazja poszerzania „repertuaru” słuchania. Tak mi się spodobało wykonanie Romea i Julii Czajkowskiego w wykonaniu szkolnej orkiestry z Krakowa (świetny kotlista – nie, nie – nie dlatego, że walił w te kotły), że teraz słucham w kółko hmm, hmm 😉 :
http://www.youtube.com/watch?v=Cxj8vSS2ELU
Błagam! Tylko nie o polityce!
Agn – no byli, byli, ale jeszcze wtedy chyba nie byli tacy zgrani… 😉
http://szwarcman.blog.polityka.pl/2009/08/23/martha-tanczy-poloneza/
Mel55 – ja akurat się nie dziwię, że taka Polska w ogóle istnieje, bo od dawna ją widzę (i, gwoli ścisłości, nie jestem szczęśliwa z tego powodu). I przecież nikt z tu obecnych nie zabrania nikomu demonstrować, jeszcze tego by brakowało. Mamy demokrację i wolność, póki co. Nawet wolność do głupot. Ale jeżeli jakaś histeryczka plus tłum jej towarzyszący wrzeszcząc wniebogłosy nazywają legalnie, demokratycznie wybrane władze kraju zdrajcami narodu polskiego, to tej głupoty jest już za dużo. A idźże jeden z drugim do wyborów i próbuj coś zmienić, jak ci się nie podoba. A jeśli ci się nie uda, próbuj przynajmniej coś zmienić pozytywnie na dostępnym sobie odcinku. I na tym, moim zdaniem, polega jedyny patriotyzm, jaki dziś warto uprawiać.
A Witold jest „zaskoczony, że taka Polska istnieje”, ponieważ od lat mieszka w Niemczech.
@Mel55:
Widzę, co się w kraju dzieje i wcale nie jestem z tego zadowolony.
* * *
W sobotę o 19.00 czekałem pod cerkwią na znajomych. Akurat w tym czasie mostem Ś-D wracało bardzo wielu demonstrantów.
Przykro mi to stwierdzić, ale od tych ludzi na odległość czuć agresję i nienanwiść do wszystkiego, co nie ich. Czułem się, jakbym był wśród kiboli i wcale nie przesadzam.
Jestem młodym muzykiem – grzecznym, przystojnym, z dobrej rodziny, z językami i manierami (takim ze snów warszwskich inteligentów o synu lub zięciu 🙂 ), lubię blog p. Doroty Szwarcman. Kocham muzykę.
Chcę skromnie powiedzieć na tym środowiskowym blogu, że nie podzielam Państwa (wybaczcie – pełnym prowincjonalnych kompleksów w moim odczuciu poczucia wyższości i pogardy do demonstrujących w sobotę.
Sam byłem na tej demonstracji – może nie tyle jako uczestnik co jako obserwator, by wyrobić sobie opinię. Byłem zbudowany organizacją, zaangażowaniem i autentycznością ludzi.
A co do meritum, czyli miejsca na multipleksie dla TV „Trwam” i wagi tej sprawy dla wolności słowa – to jest oczywiste, że ci ludzie mają rację. Podobnie jak w sferze oceny jakości rządzenia Polską.
No i Pani Kierowniczka niechcący wyciągnęła kocioł z piekła 😀
A może uspokoi wzburzone fale „smoły” fragment „Polskiej” Symfonii Czajkowskiego?
http://www.youtube.com/watch?v=4C0tYcn6L4E&feature=related
Młody DJ z Miodowej – witam (choć wydaje mi się, żeśmy się już tu spotkali, ale nie jestem pewna).
Sorry, ale kompletnie nie rozumiem, co tu ma do rzeczy prowincjonalność i kompleks wyższości.
Wierzę, że organizacja była dobra – to trzeba przyznać. Szkoda tylko, że tak dobra organizacja wykazuje się w demonstracjach, a nie w codziennym działaniu. Autentyczni w jakimś sensie też zapewne ci ludzie są. Tyle że oni są z jakiejś innej epoki, z innego świata, który dziś już nie istnieje i istnieć nie może.
Co do TV Trwam, pozwolę sobie być innego zdania. Dlaczego wniosek tej telewizji o obecność na multipleksie został odrzucony – przecież wiadomo. Nie pochwalam wymuszania łamania prawa i w tym sensie uważam, że racji ci ludzie mieć po prostu nie mogą.
Jakością rządzenia Polską też przecież nie jestem zachwycona. Ale nie mam złudzeń, że byłoby lepiej, gdyby jakakolwiek inna grupa/partia doszła do władzy. Po prostu wiele jeszcze lat potrzeba, zanim się czegoś w tej materii nauczymy. Pewnie poprawa nie nastąpi za mojego życia, a kto wie, może nawet za życia Młodego DJ-a z Miodowej. Chciałabym inaczej, ale cóż mogę chcieć. Nie dojdziemy do tego demonstracjami – na pewno. Trochę mogą pomóc, ale przede wszystkim praca u podstaw, praktykowanie demokracji we wszystkich wymiarach, nie tylko w tych krzykliwych, także w tych czasem niewygodnych. Ale realnych.
Po męczących trzech dniach, nareszcie w domu w Poznaniu. Chciałem tylko zwrócić uwagę, że rzeczywiście niskie ceny koncertów na Szalonych Dniach przyciągają dość szaloną publiczność, równie szalenie się zachowującą. Czasami dość hałaśliwą niestety. Powiem szczerze, że Szalone Dni uczą mnie asertywności i rozwijają we mnie umiejętności pacyfikacji. Jak zauważyłem, nie tylko we mnie.
Czy tu już pisano, że pojawiły się na stornie internetowej zręby repertuaru następnego festiwalu warszawskiego, tzn. Beethovenowskiego?
@Młody DJ z Miodowej
Zgadzam się całkowicie z młodym kolegą.
Ja juz jestem za stary, aby chodzić na demonstracje i wrzeszczeć hasła poddawane przez „animatorów”, ale popieram. Jeśli państwo zabrania obywatelom korzystania z ich konstytucyjnych praw, tyo obywatele protestują.
To, ze sie komuś kojarza z „kibolami”, to jest problem wyobraxni tego kogoś, a nie problem realny.
JA w ogole nie wiem co naprawdę oznacza okreslenie „kibol”? Prosze sobie poszukac na Youtubie, jak niejaki JKM przechadza sie i dyskutuje z „kibolami” rosyjskimi podczas słynnej „zadymy” jaka podczas ME mieli owi kibole urządzić w Warszawie.
Prosze o wybaczenie, ale już ani słowa na tym forum o polityce nie napisze i innych też o to proszę.
Niech raczej muzyka łagodzi obyczaje 🙂
Młody DJ’u:
Będę pierwszym który zagłosuje na PiS, jeśli ktoś mnie sensownie przekona, że nadrzędnymi celami tej partii po wygraniu wyborów nie będzie wsadzenie do więzienia całej poprzedniej ekipy rządowej i wpisaniem do konstytucji tezy o zamachu smoleńskim, tylko sensowne zrobienie porządku ze służbą zdrowia, ZUSem itd.
Obawiam się, że po długoletnim wypełnianiu obowiązku obywatelskiego, te wybory były ostatnimi, w których brałem udział, bo naprawdę mam tego wszystkiego dość.
legat8 – nawiązując do naszego wspólnego doświadczenia z dziecięcym sąsiedztwem 😉 mimo wszystko jednak chyba pozytywną rzeczą jest obecność wielu dzieci na tych koncertach. To jest prawdziwy fenomen. Tylko rodzice też muszą wiedzieć, jak się zachować. Np. siadać między dziećmi – wtedy te mniej rozrabiają 🙂
Kochani, może rzeczywiście dajmy już spokój z polityką, nic dobrego z tego nie wyniknie, każdy pozostanie przy swoim zdaniu.
Powiem tylko do Mel55, że aby wiedzieć, kto to jest kibol, trzeba takiego spotkać. Oko w oko. Ja takich spotkałam. Nigdy więcej. I nie byli to kibole rosyjscy, lecz polscy. Tak więc dobrze Gostka rozumiem.
A głosować faktycznie nie ma na kogo.
No i starczy.
Juz nie o polityce, tylko o „kibolach”
Nazwą tą niepotrzebnie obraża się ludzi, wtłaczając do jednego worka kibiców identyfikujacych się z jakimś klubem piłkarskim (np. Legii) ze zwykłymi chuliganami, którzy równie dobrze znajduja się na meczach piłkarskich jak na demonstracjach ku czci albo przeciwko, lub na świętach ludowych z okazji czegoś tam…Nie mieszajmy chamów i chuliganów z kibicami, a kibiców piłkarskich z chuliganami.
Ależ nikt nie miesza. Kibiców też spotkałam. Widzę różnicę.
A co do problemu wyborów, to tylko jeszcze malutka pointa, która powinna się na tym blogu spodobać 😉
http://deser.pl/deser/1,111858,12133380,Nie_podobali_im_sie_lokalni_politycy__wybrali_kota.html
Oczywiście, że piłem do „naszych dzieci”, że tak to ujmę 🙂 Bardzo się cieszę, że te dzieci są brane na koncerty, projekt smykofonii jest świetny. Więkzość rodziców jest jednak mądra i odpowiedzialna, są ze swoimi dziećmi, a wyjątki, no cóż, zawsze się zdarzają. Tylko dlaczego ktoś bierze malców na Rachmaninowa i Areńskiego, gdy dokładnie w tym samym czasie obok w dużej sali idzie Piotruś i wilk w wersji filmowej z muzyką na żywo? To nieludzkie. Ja na miejscu tych dzieci bym się obraził.
@p. Dorota
Bardzo ładna pointa na politykę 🙂
Takiego dystansu do polityków i polityki sobie życzmy, a od razu będzie lepiej. W każdym razie – weselej.
Osobiście jestem zwolennikiem jak najmniejszego zakresu władzy dla wszelkiej władzy.
Szanowna Pani Kierowniczko,
czyżby istniała tylko Jedna Prawda, a kto nie z nami ten „nie istnieje”?
„Nie istniejemy”? Tak jestesmy mniej lub bardziej młodzi, inteligentni –
i tez zafascynowani muzyka klasyczna – lecz „nie istniejemy”- bo tak sobie wymyśliły elity rządzące (tego demokratycznego kraju – „póki co”) a Pani Kierowniczka ich tubą? Wiadomo z jakich Pani Kierowniczka kręgów, ale żeby się tak na muzycznym blogu z tym obnosić? Wstyd.
teraz refleksje z innej beczki (muzycznej):
Mocno nam w tym roku powiało Szopenem i jego Europą. Różne wykonania dzieł klasycznych dało sie słyszeć, a równiez jazzmeni zapragnęli miec udział w tym torciku i troche sobie improwizowali na temat dzieł Chopina.
Jeden z takich znanych jazzmanów (niestety – skleroza – nazwisko mi umknęło z pamięci) wypowiadał się w radio z wyczuwalna nutką wyzszosci, że granie jazzu to wyższy stopień wtajemniczenia niż zwykłe odtwarzanie nut przez muzyków klasycznych…
Przyznam, że zupełnie ta interpretacja mi nie odpowiada. Słuchałem (niewielu co prawda) improwizacji jazzowych na temat dzieł Chopina i zupełnie mnie nie zachwyciły. Trudno coś mądrego dodać do dzieł tak doskonałych muzycznie jak dzieła Chopina. Muzykom jazzowym doradzałbym, aby jednak probowali tworzyć własne oryginalne tematy, a nie zrzynać z klasyki, bo to zazwyczaj nie wychodzi.
Również nie zgadzam się, że muzycy klasyczni tylko odtwarzaja zapis nutowy. To nieprawda. Aby się o tym przekonać, wystarczy napchac maszynę muzyczną nutami jakiekolwiek utworu muzycznego i zmusic ja do grania. Tego na ogół nie da sie słuchać, bo w tym nie ma duszy. Zapis muzyczny nawet dzieła klasycznego daje pole do interopretacji dla wykonawców. I dlatego każde wykonanie koncertu Brahmsa czy Chopina da sie rozpoznać, jesli jest to prawdziwie dobre wykonanie. Jak gra taki np. Zimerman, to prawie bez pudła da sie zgadnąc, że to on gra.
REasumując: wolałbym na przyszłośc, aby jazzmani grali swoje utwory, a Chopina zostawili jednak klasykom.
A co Państwo sądzą?
Ja mam wrażenie, że ta fala chopinowska już raczej odpłynęła. Kulminacja jej była w 2010 r., kiedy to grał Chopina kto żyw, bo jeszcze można było na tym zarobić 😉 Powstała więc inflacja w tej dziedzinie i rzadko dało się spotkać coś, co miało jakąś wartość muzyczną. Ale nie wszystko było całkiem złe.
A co do rozpoznawania wykonawców… udział w Trybunale trochę nauczył mnie pokory 🙂
LN – witam. Kto nie istnieje? Proszę się przedstawić i coś opowiedzieć o sobie, bo naprawdę nie wiem, o kim mowa. A z jakich to ja jestem kręgów? Ciekawam 😀 Przypominam, że nie gdzie indziej, tylko na tym blogu walczyłam z niemądrymi decyzjami „elit rządzących”, co chyba każdy pamięta, co czyta ten blog regularnie.
Obrazeczek dziecięcy:
Na chwilę przed rozpoczęciem koncertu w namiocie – orkiestra już zasiadła. Po drewnianej podłodze tupta jakiś źrebaczek, orkiestra uśmiecha się do malca. Mama małego melomana podąża za nim. I wtem z rzędów krzeseł rozlega się stanowczy głos starszej pani: „Dzieci wyprowadzić!”
„Kręgi”? „kręgi” – czy to czasem nie z Dantego?
Podczas koncertu Rosyjskiej Orkiestry Rogów w Salach Redutowych jeden „źrebaczek” kilkuletni wyszedł z widowni, podszedł przed orkiestrę i stał długi czas nieruchomo, zafascynowany, z otwartą buzią. Nikt mu nie zwrócił uwagi 🙂
Nie, klakierze, z komunistycznej propagandy. Dobrze to pamiętam 😉
Tak, ale one zawsze były „określone”, a nie luzem. Jak byłem mały, w telewizji ciągle pokazywali takiego łysego karła, robił pompki na stojąco i mówił o określonych kręgach. 🙂
co do rozpoznawania wykonawców klasyki:
oczywiście nie da się wszystkich rozpoznac po graniu, ale jest takich kilku wykonawców, których gre da sie rozpoznac prawie bez pudła: dla mnie to Zimerman, Wengerow, Heifetz i Perlman. Ich gra zazwyczaj jest tak charakterystyczna, że na ogół da sie zgadnąc kto gra.
😆
No tak, ale z czasem dokonała się pewna, że tak powiem, elizja – jeśli kręgi, to już przecież wiadomo, że określone.
Bo przecież nie te w kręgosłupie. Nawet moralnym 🙂
Mel55 – możliwe. Kiedyś chyba tu wspominałam, że w dzieciństwie ojciec robił siostrze i mnie zagadki, kto gra Appassionatę: Arrau, Gilels czy Rubinstein. Też się rozpoznawało, ale to dzięki temu, że już znałyśmy te nagrania na pamięć 🙂
Podczas zeszłorocznego koncertu wielkanocnego SV w kościele na Kamionku („Siedem Słów” Haydna) dwoje dzieciąt wmieszało się w szeregi orkiestry gdzieś w okolicy drugich skrzypiec i rogów, raczej pętając się niż aktywnie przeszkadzając, choć trochę to rozpraszało, zwłaszcza że potem do akcji zdecydowanie wkroczyli rodzice.
W niedziele bardzo warto bylo pojsc do Studia Lutoslawskiego, gdzie wspaniale zabrzmiały „Chorały sarmackie” w wykonaniu Bornus Consort, zespołu Tempus i Zespołu instrumentów dawnych. Duza przyjemnosc sluchania. Pozdrawiam Panią Kierowniczkę i Dywan.
A, no właśnie, to było wczoraj! Znów wszystko naraz 🙁 Szkoda.
O rety, to juz i na TYM blogu zeszlo na polityke? Gdzie sie schowac?
A propos Gostkowej Szeherezady (Czy to aby nie pisze sie przez samo h?)
Domyslam sie tez, ze chodzi tu Rimskiego K, a nie o Ravela, no bo kto by sie wstydzil Ravela, jezeli to tylko nie bolero? 😉
Two violinists make a pact that whoever dies first, he will contact the other and tell him what life in Heaven is like. Poor Max has a heart attack and dies. He manages to make contact with Abe the next day.
Abe – I can’t believe this worked! So what is it like in Heaven?
Max – Well, it’s great, but I’ve got good news, and I’ve got bad news… The good news is that there’s a fantastic orchestra up here, and in fact, we’re playing „Sheherezade,” your favorite piece, tomorrow night!
Abe – So what’s the bad news?
Max – Well, you’re booked to play the solo!
Tak jeszcze o pisowni – KM. Kiedy bylem w szkole, a bylo to daaawno temu, z przed pisalo sie osobno, tak jak z pod itd. Pamietam, jak nasza Pani od polskiego mowila nam – jak macie watpliwosci, piszcie osobno – wieksza szansa na poprawna pisownie. Wiem, ze od tego czasu wiele sie zmienilo; musze tez sie przyznac, ze nie mieszkajac w Polsce od czterdziestu lat, nie nadazam za kolejnymi zmianami w pisowni – szczegolnie razem czy osobno.
Nie szkodzi 🙂
Że chodzi o Rimskiego-Korsakowa, łatwo się domyślić, skoro tematem festiwalu była Rosja 🙂
Anegdotka ładna 😆
Pouczajaca historia rudego burmistrza Stubbsa na Alasce, zlinkowana przez Pania Kierowniczke, ucekla jak dotad mojej uwadze, ale sam sie zastanawiam czy nie zglosic Swej kandydatury na pozaplamentarnego premiera Polski. Wydaje mi sie, ze nie mam wyboru. Kiedys juz zreszta dostalem w tej sprawie propozycje od jednego mojego znajomego:
http://www.blog-bobika.eu/?page_id=113
Mysle, ze w sumie dla wiekszosci Polakow moja kandydatura na premiera bylaby bardziej wiarygodna niz jakiegos Glinskiego wyciagnietego z kapelusza przez Prezesa, nawet biorac poprawke na moje nie do konca aryjskie papiery. Zaloze sie, ze nie bylbym gorszym premierem niz Stubbs jest burmistrzem.
I nie wrzeszczal bym nikomu nad uchem „obudz sie, Polsko”, bo dobre odespanie sie jest gwarantem szczesliwosci kraju i pomyslnosci jego mieszkancow. 😈
@ewagr 15:10
Cieszę się,że i w Warszawie chorał sarmacki dobrze zabrzmiał 🙂
Po znajomości kibicowałam,bo nie dość,że muzyka bardzo piękna i warta częstszego wykonywania,to część wykonawców związana z Wrocławiem ( w tym syn i synowa moich dobrych znajomych z czasów studenckich ).
W piątek bardzo pięknie śpiewali ten sam program we wrocławskim kościele uniwersyteckim,który jako budowla z czasów kontrreformacji znakomicie korespondował z charakterem tej muzyki.Bałam się czy w znakomitym akustycznie,ale współczesnym wnętrzu uda się osiągnąć ten sam klimat.
@Kot Mordechaj 16:02
„I nie wrzeszczałbym nikomu nad uchem „obudź sie, Polsko”, bo dobre odespanie sie jest gwarantem szcześliwosci kraju i pomyślnosci jego mieszkancow.”
Zdecydowanie,czterema łapami popieramy kandydaturę Kota Mordechaja na urząd premiera 🙂 Mądrze miauczy 😉
Oj, tak. W dzisiejszą pogodę najlepiej pójść spać 😉
@Dorota Szwarcman
Slusznie Pani zauważyła, stosuje Pani metody propagandowe jak za kwitnącej komuny. „Głupie demonstracje” ludzi ze „świata, ktory nie istnieje” (to Pani słowa). Myli się Pani (jeśli można mówić w tym przypadku o pomyłce). „Mohery” spod znaku „Radia Maryja”- to tylko część protestujących, chociaż przecież to też sa Ludzie o tych samych prawach co Kulturalna Autorka Bloga.
@Pietrek
bardzo łatwo unknać politycznych dyskusji na TYM blogu. Wystarczy tylko, żeby Autorka tego bloga (podobno o muzyce) nie prowadziła agitacji politycznych. Takie to proste.
Człowiek prosi o ciętą ripostę. Może ktoś inny tym razem?
LN – argument jest w rodzaju kwestii wygloszonej na podworku: to nie ja, to ona zaczela – jej wina. Ja po prostu tytulu bym w ogole nie komentowal. No, ale ktos sie poczul urazony. Tylko czym? Tak naprawde „glupia demonstracja” nie zostala nazwana expressis verbis po imieniu. Moze to mialo byc o demonstracji przeciwko / za nadziewanym kabaczkom?
Nie wiem. Hypotheses non fingo.
Ja słusznie zauważyłam, że ja agituję na sposób komunistyczny, kiedy to LN mówi o „kręgach”? 😆 No proszę, proszę…
I co ja jeszcze robię Pana rękami?
Zresztą, prawdę mówiąc, to mnie nie interesuje. To Pana problem i się nazywa projekcja.
A dlaczego demonstracja była „głupia” (i to, dodam, w sposób groźny głupia; jeden z powodów podałam powyżej tutaj), i o „świecie, który nie istnieje” i dlaczego nie istnieje… Mogłabym długo, naprawdę. Ale czy rzeczywiście tu jest na to miejsce?
Mnie by bardziej interesowało, co Pan ma (a może Pani? Płeć w wypowiedzi nieczytelna) konkretnego do powiedzenia i zaproponowania poza trafionymi kulą w płot inwektywami.
Tu naukowo o „okreslonych kregach”
http://www.sjp.pl/określonej
Kregi bywaja tez „wiadome” 😈
Nie pamiętam, czy to Lisek, czy inna osoba pisała, że oglądała Vengerova z Verbier Festiwal i po koncercie fragment z jego występem był wycięty z nagrania.
Dostałam teraz info i sprawdziłam, że jest już całość dostępna z Vengerowem.
Gdyby kogoś interesowało:
http://www.medici.tv/#!/jaap-van-zweden-maxim-vengerov-kate-royal-brahms-mahler-verbier-festival-2012
@Dorota Szwarcman:
Ma Pani dobrą pamięć. Kiedyś podrzuciłem Pani odnośnik do strony służącej odnajdywaniu cytatów i tropów muzycznych czyli po staropolsku „sampli” :-).
„With all due respect” ale „jak nie istnieje, kiedy istnieje”. Realne problemy, realna reprezentacja polityczna, realne zagrożenie demokracji, realne kłamstwa Kopacz, realna ortografia Komorowskiego, realne 200 tysięcy ludzi na ulicy. Istniejemy, Szanowna Pani Redaktor. Nie damy się zniszczyć. Z nami np. maestro Wojciech Kilar – on też „nie istnieje” a może „zwariował”. A może mój Tata, profesor uniwersytetów na trzech kontynentach. On też „moher”. W sobotę był na „głupiej” demonstracji. Kibol ani chybi. Gdzie mu tam do subtelności pałkarskiej publicystyki stanu wojennego Pani kolegów z POLITYKI.
P.S. Różnica między nami została już opisana, kiedy ani Pani ani mnie nie było na świecie. W scenie VII „Dziadów” części III.
Niech się Pani trzyma muzyki. Lepiej dla bloga. Z szacunkiem.
Nie mam pojęcia, czemu mi Pana wciąż zatrzymuje w poczekalni.
Myli Pan pojęcia.
Nie muszę chyba powtarzać po raz tysięczny, że nie jestem entuzjastką tej władzy i tych rządów. W ostatnich wyborach nie głosowałam na PO. Ale oddajmy sprawiedliwość.
Po pierwsze, co to za reprezentacja polityczna, kiedy sami między sobą się tniecie? Przecież ta demonstracja była właściwie głównie po to, by Jarosław Kaczyński mógł wyeliminować Zbigniewa Ziobrę, rękami Tadeusza Rydzyka zresztą. Sami się nawzajem manipulujecie i jaki ma być z tego sens?
Po drugie, nie zazdroszczę Kopacz. To, co przeżyła w związku z problemem identyfikacji ofiar katastrofy, było koszmarem. Wątpię, żeby świadomie kłamała, mogła co najwyżej czegoś nie wiedzieć. Prędzej można by powiedzieć, że była naiwna. Wierzyła, że Rosjanie przekopali ziemię w Smoleńsku. Nie miała powodu, żeby nie wierzyć.
Po trzecie, ortografia Komorowskiego – zwykła dysleksja, którą miewają nawet znani mi wielcy dziennikarze (widziałam ich teksty przed poprawkami) – no i co z tego? Czy to zmniejsza poparcie dla niego, jakie wykazują statystyki? Chcielibyście. Za to Komorowski nigdy nie powie do obywatela „spieprzaj, dziadu”.
Po czwarte, na demonstracji nie było w żadnym razie 200 tys. ludzi. Co najwyżej 50 tys., jeśli nie mniej.
Po piąte, ależ kto tu kogo niszczy? Jeśli chodzi Panu o TV Trwam, którą ogląda parę tysięcy osób… Znów: niszczycie się sami.
Po szóste, z publicystyką stanu wojennego w „Polityce” nie mam nic wspólnego. Byłam wtedy całkiem gdzie indziej. A i tej redakcji już nie ma, pracują w niej zupełnie inni ludzie. Chyba że liczyć p. Daniela Passenta, który jednakowoż od tamtych czasów przeżył znaczącą ewolucję – i tylko się cieszyć.
Swoim P.S. udowodnił Pan dodatkowo, że żyje Pan w świecie, którego nie ma. Tzn. w świecie „Dziadów”. Ja w nim nie żyję, cała Polska też nie, choćby sobie demonstranci to wyobrażali. Nie ma już od dawna Polski „Dziadów” ani stanu wojennego. Co nie znaczy, że kraj nie ma problemów, i to znaczących, wręcz bolesnych. Ma, zgadzam się. Ale zupełnie, zupełnie inne.
Gdybyście te inne problemy dostrzegli i ich się trzymali, mielibyście szanse na powodzenie. Ale tak macie tylko szanse na kolejnych kilka marszów, bo to, przyznam, potraficie robić.
I jeszcze jedno, czego ja się mam trzymać, o tym ja będę decydować.
Bardzo charakterystyczny rys, My z cierpienia, Wy zdrajcy.
Wydaje mi się, że nie ma sensu ta dyskusja.
Tu siedzą poplecznicy Wasilcowa, a tam młodzież polska oddająca życie w walce o wolność.
No właśnie. Czy jest coś bardziej dobitnie pokazującego, że tego świata nie ma? Jaka walka? O jaką wolność? Wolność już od dawna mamy, teraz trzeba ją zagospodarować tak, jak kto potrafi.
Jestem starym Kotem, ktory to i owo juz przezyl i to i owo przeczytal.
Ale jak czytam opis takiej sceny z ostatniej soboty, to jezy mi sie wlos na glowie:
„Ewa Stankiewicz “prosi o wyrok”. Mówi, że będzie czytać nazwiska, a zgromadzeni – jak ławnicy (zgodnie z przekonaniem i swoją wiedzą) – mają odpowiadać: winny/niewinny działań na szkodę narodu polskiego.
Padają nazwiska: Donald Tusk, Bronisław Komorowski, Paweł Graś, Tomasz Arabski, Bogdan Klich, Radosław Sikorski, Andrzej Seremet, Ewa Kopacz.
Tłum za każdym powtarza: “winny działań na szkodę narodu polskiego”.
Ewa Stankiewicz dodaje: Ludzie winni za fizyczną eliminację głowy państwa – prezydenta Polski powinni ponieść najwyższy wymiar kary. Mówi też, że zdrada państwa nie pozostanie czynem bezkarnym.
Tłum krzyczy: Zdrajcy! Zdrajcy! Zdrajcy!”
Z tego miejsca, Mlody DJ, juz nie ma drogi do „normalnosci”. Wy chcecie rozpetac wojne domowa. Wy chcecie sadow ulicznych i przelewu krwi. I obawiam sie, ze wam sie moze to udac wczesniej czy pozniej. Byc moze Tomorrow belongs to you, Mlody DJ.
Choc mam szczera nadzieje, ze skrecicie sobie karki, zanim podpalicie mi Polske.
Kocie, dajmy już spokój. Lepiej niech ani jedna strona nie mówi o najwyższym wymiarze kary, ani druga o skręcaniu karków. Zastanówmy się, jak żyć razem. Pani Stankiewicz, mam nadzieję, to margines. Groźny, ale jednak.
Wolności nie mamy, bo prawa dyktuje nam Unia E., siedzimy w kieszeni Niemców, a tańczymy, jak nam zagra Rosja.
Naród stracił suwerenność.
Częściowo jest to oczywiście prawda, przyjęliśmy część rozwiązań prawnych obowiązujących w Unii, bo wolę przystąpienia do nie wyraził naród w referendum.
A Niemcy w bardzo znaczącym stopniu finansują Unię, która udziela nam ogromnych funduszy.
O niemieckich zakładach w Polsce i o tym, że jest to największy importer polskich produktów, nie ma co wspominać.
Chodziło, oczywiście, o Nowosilcowa, ale jak stary leming może takie rzeczy pamiętać.
😆
Ja naprawdę czekam na jakąś sensowną alternatywę, na którą będę mogła oddać głos w wyborach. Ale jej nie ma niestety.
wolę przystąpienia do niej
I już więcej nie pisnę w tym temacie.
Ten problem, co PK, ma chyba większość wyborców w demokratycznych państwach.
Wybierają mniejsze zło.
Tu mi się przypomniało, coś o ‚dobru’, ale mam milczeć.
@Dorota Szwarcman
do powiedzenia mam tylko to, co juz powiedział Mlody DJ. Niech Pani nie prowadzi tanich agitek politycznych nadużywając tej mimo wszystko kulturalnej trybuny. Jeśli ma Pani taką potrzebę to miejsc w sieci wiele. Niechże Pani nawet zalinkuje, Pani prawo. Ale tutaj- to po prostu niesmaczne.
ps. a jesli chodzi o „kręgi”, które tak Pani dokuczają 😉 – odpowiedz dała Pani choćby w swym wpisie z 19:32; wot, prorządowy pupulizm, taki co się wszedzie wciska, od GW do TVN-u. Pusty śmiech, nic więcej. (bo jak slusznie zauważył Bobik, od aktualnego premiera lepszy byłby byle kot, czy nawet Kot Mordechaj:))
Z szacunkiem.
Ile razy będę powtarzać jedno, LN będzie mi powtarzał zmyślone drugie. Piszę, że nie jestem za rządem, ale próbuję wyważyć racje – już propaganda prorządowa. Ludzie, taka bezmyślność was daleko nie zaprowadzi, będziecie sobie spalać coraz więcej potencjalnych sprzymierzeńców.
I jeszcze Panu powtarzam to, co Młodemu: co piszę tu, to moje zbójeckie prawo i ja o tym decyduję. A wy dorośnijcie wreszcie. Czego wam z życzliwością życzę.
Aha, jeszcze jedno. Demokracja to także dojrzała umiejętność spokojnego przyjmowania porażek. Kiedy wygrał PiS, byłam zbulwersowana, ale cóż, to były wolne wybory. Tak samo jest teraz. Jak przegrywacie, przyjmijcie to ze spokojem i przygotujcie się na przyszłe wygrane, ale sensownie, a nie za pomocą zwietrzałych zapałek.
To ja tylko pisnę, że zadziwiająco często spotykałem ludzi o takich osobliwym światopoglądzie w branży muzycznej, od dyrygenta po stroiciela fortepianów. Zgorzkniałych i nachalnych ze swoja chorą religijnością i dziadowskim patriotyzmem. W ciągu pięciu minut rozmowy z człowiekiem widzianym pierwszy raz w życiu omawiających bardzo wyczerpująco problem zażydzenia Wszystkiego. Tak sobie myślę, że gdyby ruszyli zbrojnie na szwabów i kacapów i bohatersko polegli, to by nie było wcale głupie.
Jak któryś chce dyskutować, to bardzo proszę nie tu. Tu ma być porządek, wyzywać się możecie na specjalnych imprezach, a i w mordę wśród swoich trudniej dostać. 😎
(bez odbioru w tej sprawie)
Wielki Wodzu, gwarantuję, że tu w mordę nikt nie dostanie. 😎
I ogłaszam tym razem naprawdę koniec tego tematu.
Uff – wreszcie!
No to ja, prowokacyjnie być może (ale nie taki mój zamysł) z innej beczki.
Co Pani sądzi o kobietach dyrygentach?
Pytam, bo wczoraj po raz pierwszy byłem na koncercie, gdzie orkiestrą dyrygowała kobieta i było to jakieś inne dyrygowanie. Jakoś nie do końca umiem zdefiniować sam sobie, co w tym było innego.
Myślę, że tyle jakości dyrygenckiej dyrygowania kobiet, ile dyrygentek. Z panami dyrygentami jest to samo. 🙂
Ewa Michnik, Agnieszka Duczmal – co jest w ich dyrygowaniu innego?
Nie wiem. Każda z nich jest sobą, po prostu.
A młodszym znów coraz trudniej niestety.
W nawiązaniu do wcześniejszego wątku udziału dzieci w koncertach chciałbym przytoczyć dopisek na bilecie wstępu na koncert w r. 1947: „Uwaga: Wprowadzanie dzieci do lat 10-ciu – z uwagi na konieczność utrzymania spokoju w czasie koncertu – bezwarunkowo wzbronione”.
Albo np. zakończenie recenzji z koncertu w jednej z galicyjskich gazet z 1888 r. : „(…)Tropikalne gorąco odbierało słuchaczom wrażliwość, mimo jednak tego dźwięczny acz nie bardzo silny głos p-ni J. i gra na cytrze p. A. wywołały burzę oklasków. Ten ostatni musiał nawet odegrać nadliczbowy kawałek. (…) Od czasu do czasu wśród najwięcej naprężonej uwagi odzywały się szczekania piesków. Bardzo pięknie to świadczy o przywiązaniu tych przyjaciół domu do panów, lecz mniej korzystne daje wyobrażenia o tych, którzy ze względu na upodobania innych osób nie są w stanie odłączyć się od psiego towarzystwa. Dla takich wartałoby urządzić osobne loże za… drzwiami”
Psy na koncertach? 😯 Bobik by się ucieszył 😉
We Włoszech widywałam pieski w kościołach, ale na koncertach nie.
No i ci by komu przeszkadzalo ? :evil
„niech Pani ograniczy sie do pisania o muzyce”
Ja to już kiedyś słyszałem – jakoś to tak szło:
„pisarze do piór…”
Obiecywałam, że tu nikt w mordę nie dostanie. Łącznie ze mną, a LN mi właśnie daje w mordę za niewinność. Muszę więc zbanować LN, bo niczego dobrego po dalszej wymianie zdań się nie można spodziewać.
Tym bardziej, że zarządziłam koniec tego tematu, a moje zarządzenie zostało zignorowane.
I oczywiście przy okazji padło słowo leming, bo ci ludzie tylko kilka słów znają.
Dość trollowania. Żegnam.
Ale mam dziwne skojarzenia 😯
http://www.youtube.com/watch?v=8Lfq_TC65_w
No dobra, Wodzu, już po Szalonych Dniach Muzyki i temacie rosyjskim 😉
Następny wpis będzie o muzyce dawnej 😀
Re dyrygujace kobiety – Emanuell Haim robi to z ogromnym wdziekiem 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=49eBau_fiw8#t=1m15s
(Ciekawe ze u niej polowki koncza fraze, ….
… a u Sokolowa ja zaczynaja, co wydaje sie logiczniejsze
http://www.youtube.com/watch?v=bbIdN1-Cl3o )
@mt7, Rzeczywiscie pisalam o Vengerowie grajacym Brahmsa, bo gral zaskakujaco zle… Myslalam ze to moze moje uszy, ale potem znalazlam w sieci podobne reakcje. Moze miesiac starczyl na „ulepszenie” nagrania… 😉
(errata : Emmanuelle )
Niestety nie dojechałam na jej koncert na Misteriach Paschaliach. W koleżeństwie nie wzbudziła zachwytu, ja żałuję, że nie byłam, bo miałabym swoje zdanie.
Nie mogła wzbudzić zachwytu, bo przyjęło się pisać, że ona niezbyt zdolna i powinna do końca życia nosić nuty za swoim byłym szefem. A jak się tak przyjęło, to już trudno. 🙂
Nie chcę przez to powiedzieć, że koleżeństwo nie ma swojego zdania, tylko że nader często znajduje sobie autorytety w zagranicznym internecie. 😛
Też żałuję, bo zdanie Pani Kierowniczki rzadko się zgadza ze średnią internetową.
Mam tu gdzieś Hippolyte et Aricie z Mezzo, będę musiał przysiąść i wyrobić sobie swoje zdanie. Purcell mi się nawet podobał.
Nie zamknąłem kodu, nikt nie jest doskonały 😎
Już poprawiłam 🙂
Czy muszę pisać, że jestem wdzięczny? 🙂
Już zostało napisane 😉
Ktoś wcześniej napisał: „stosuje Pani metody propagandowe jak za kwitnącej komuny”. W związku z tym składam wniosek, by wszystkie pojawiające się na tym blogu Godwinizmy były banowane z mocy prawa. W większości przypadków zaczyna się od „kwitnącej komuny”, a kończy na porównaniach do Stalina, Hitlera, Inkwizycji, Bazylego II i Kaliguli.
Naprawde nie da sie bez polityki w życiu muzycznym?
No to macie:
@Dorota Szwarcman: „Ja naprawdę czekam na jakąś sensowną alternatywę, na którą będę mogła oddać głos w wyborach. Ale jej nie ma niestety.”
Prosze spóbowac zagłosowac na JKM, pani Kierowniczko! To nie jest ani PO ani PiS, tylko propozycja powrotu do normalnego kapitalizmu, w którym człowiek jest wolny i rynek jest wolny.
Dzięki temu ustrojowi Europa i Ameryka dorobiły sie bogactwa, które obecnie trwonią na socjalistyczne fantazmaty.
Ani PO ani PiS nic z tego nie zorumie.
Mel55,
bardzo proszę o nieagitowanie za tym psychopatą.
Takie mam o nim zdanie (nie ja jedna, na szczęście) i go nie zmienię.
Howgh.
miderski – słusznie. Też jestem za, może to za późno zrobiłam.
JKM psychopatą?
Tak go przedstawia propaganda ustroju, który on zwalcza, a ludzie bezmyslnie to łykaja.
A ja czytam, słucham, ogladam i czasem bywam na spotkaniach z JKM i bez specjalistycznych badań wiem, że to najbardziej normalny i najbardziej ścisle myslący z polityków.
A jak ktos woli wybór między dżuma a tyfusem – nic nie da sie na to poradzić.
Tak, lepiej skupmy sie na muzyce…
Mel 55 – ktoś, kto tak się wyraża o kobietach i o niepełnosprawnych, jak JKM, jest psychopatą.
Proszę spojrzeć dalej niż koniec własnego nosa.
Mogę podać cytaty, jeśli ma Pan ochotę. Ale może lepiej niech Pan je znajdzie sam, nie będziemy zaśmiecać tego miejsca.
No dobra, może nie psychopata, nie jesteśmy lekarzami. Głupi (…) po prostu. 🙂
Agitację kasuję i proszę do niej nie wracać. Nigdy więcej.
A ja bardzo prosze więcej nie poruszac drażliwych tematow politycznych na blogu poświęconym muzyce 🙂
Jak widac dyskusje polityczne zawsze prowadzą do kłótni i nieporozumień.
Mel55,
sam pan chciał:
http://jkm.nowyekran.pl/post/68628,tez-ludzi-poruszylo-uaktualnione
http://www.youtube.com/watch?v=ogO3af9F_cg&feature=related
I naprawdę Pan uważa, że porządni ludzie powinni na kogoś takiego głosować?
Tu o nieporozumieniu nie może być mowy.
I dość już.
Ale chyba nie zadała sobie pani trudu przesłuchania tego linku na yutubie? A tam normalny człowiek usiłuje spokojnie i rzeczowo odpowiadać na raczej głupawe pytania zadawane w sposób chaotyczny przez rozhisteryzowaną prezenterkę TVN.
Prawda?
p.s. wyłączam się definitywnie z dalszej „dyskusji” na ten temat. Pozostańmy przy muzyce.
Jeszcze go Pan broni?
Tfu!
Wszystko, co ten facet mówi, jest po prostu szowinistycznym draństwem. Niezależnie od głupich pytań p. Pieńkowskiej.
Mogę jeszcze podrzucić jakieś jego bredzenie o „homosiach”. Tylko po co? Ten typ nadaje się wyłącznie do skreślenia.
Pozostańmy przy muzyce.
🙂 tak, muzyka uspokaja…
W wolnej chwili prosze tylko sprawdzić w jakims kompetentnym słowniku znaczenie słów: szowinizm oraz psychopata.
Słowa te niosą precyzjnie określone znaczenie. Tego sie trzymajmy.
Używane jako inwektywy traca swoje znaczenie i przestaja oznaczac cokolwiek konkretnego 🙁
Zapewniam Pana, że znam „precyzyjne określone” znaczenia tych słów.
I tyle na ten temat.
To ja nie o polityce, tylko w kwestii, że tak powiem, zasadniczej. 😉 Zawsze mi się wydawało, że to jest blog autorski, którego ramy określa Kierownictwo, a nie „przypadkowe społeczeństwo” i że ta zasada jest jak najbardziej akceptowana przez redakcję „P”. Czy pod moją (nie tak znowu długą) nieobecność coś się w tym temacie zmieniło i teraz blogowicze będą Kierownictwu dyktować, o czym wolno, a o czym ni dudu? 😯
Ja tam skądinąd dobrze wiem, że Pani Kierowniczce w duszy grają rzeczy najprzeróżniejsze, najczęściej muzyczne, ale przecież nie wyłącznie. Więc zagranie czasem również na nucie politycznej, ogólnokulturalnej, prywatnej, żartobliwej, czy jeszcze jakiejś innej nie jest bynajmniej nadużyciem tytułu. Wręcz przeciwnie, pokazuje, że dusza w tony bogata. 🙂
I na mój psi smak tak trzymać, Pani Kierowniczko! 😎
@Bobik 15:26
Jak to dobrze,że ktoś to wreszcie powiedział otwartym tekstem.
Dobrze że znowu jesteś,Pieseczku 🙂
@bobik
Wydaje mi się, że moje uwagi miały charakter życzliwej porady (prośby), a nie były narzucaniem mojej woli. Przecież to śmieszne. Swoją wolę moge narzucac na swoim blogu, a nie na cudzym! JAk widac z lektury wpisów, uwaga rzucona mimochodem (o głupiej demonstracji) wywoła niekończącą sie dyskusję, a raczej spór polityczny, z którego nic poza irytacją nie wynikło. A więc po co takie tematy poruszać na blogu muzycznym? Tyle jest innych politycznych serwisów, gdzie każdy każdemu może nawymyślac od szowinistów i psychopatów, a tu – po co?
A jeśli już się nawymyślało od szowinistów i psychopatów, to trudno się dziwić, że kogoś to troche zirytowało.
Zwłaszcza, że pani Dorota w żadnym sądzie nie obroniła by się przed zarzutem zniesławienia, gdyby do tego doszło, bo ewidentnie używa tych słów daleko poza ich znaczeniem definicyjnym. NA każdego można nabluzgać, nawyzywac go od takich i owakich…. ALe co to ma wspólnego z kulturą, zwłaszcza muzyczną?
Sztuka dyskusji z użyciem argumentów jest w zaniku, niestety.
Tradycyjnie, jedyny mankament JKM jaki potrafią wymienić jego krytycy, to urażanie uczuć religijnych wyznawców Kościoła Tolerancji i Globalnego Ocieplenia. 😉 Na tle konkurencji wypada idealnie. Podkreślam, że właśnie wpisowi Pani Kierowniczki zawdzięczam okazję uświadomienia sobie tego. 🙂
Mógłbym wymienić jeszcze kilkadziesiąt szczegółowych mankamentów, ale wczoraj ująłem to syntetycznie, więc nie wymienię. Drugi powód jest taki, że się umówiliśmy, aby przestać. To znaczy, żeby dać spokój. Którego z tych pojęć nie rozumiecie, moi drodzy? Zawsze mogę pojechać bardziej zrozumiałymi. 😎
Dzień dobry.
Ja oczywiście mogę wszystko dokładnie i logicznie wyłożyć. Ale ile razy każdy z nas tu mówił, że to nie na to miejsce? Więc proszę, Rafale, nie wnioskować z okruchów wypowiedzi, które zdecydowanie nie są wszystkim, co mogłabym powiedzieć na ten temat.
Powiem tyle, że to nie jest „urażanie uczuć religijnych”. Przede wszystkim dlatego, że nie są to uczucia religijne i nie ma takiego „kościoła” (ileż pogardy w tych określeniach – i o tę pogardę z waszej strony również mi chodzi, podobnie jak w przypadku pisowskich „lemingów”). Owe „uczucia religijne” to po prostu elementarz stosunków międzyludzkich. Jeżeli ktoś nie zna i nie chce znać tego elementarza, jest po prostu nieodpowiedzialny. A zwolenników znajdzie tylko podobnych sobie (vide wyniki wyborcze pana JKM). Nie chciałabym kogoś takiego spotkać w życiu. Także na blogu. Bo z kimś takim nie ma rozmowy. I nie tylko rozmowy.
Chyba tym razem wyraziłam się jasno.
Dodam jeszcze gwoli ścisłości, że cały ten nieszczęsny temat JKM wynikł nie z mojego zwrotu o głupiej demonstracji, lecz z wypowiedzi agitacyjnej Mela55, która nastąpiła już po ogłoszeniu przeze mnie końca rozmów o polityce.
Ajajaj!
Wyszło na to, że zostałem prowodyrem kłotni politycznej na blogu kulturalnym 🙁
Zatem, z checi usunięcia wszelkich kwasów i jadów, jakie mogły pozostac wśród uczestników i czytelników tej wymiany pogladów na temat polityków, chciałbym wyjasnić iż:
1. nie było moim zamiarem prowadzenie agitacji przedwyborczej na forum muzycznym.
2. zasugerowałem możliwośc głosowania na JKM tylko dlatego, że pani Dorota ubolewała, że nie ma żadnego wyboru poza PO i PiS. A tymczasem wybór jest, chociaż może nie każdemu odpowiadać.
3. Nie proponowałbym oczywiście JKM gdybym przypuszczał, że pani Kierowniczka aż tak bardzo nie znosi tej postaci, która większośc ludzi uważa raczej za zabawną.
4. Skoro już padły inwektywy, według mnie – zupełnie pozbawione sensu, usiłowałem – przyznaję, że całkowicie niepotrzebnie i bez sensu, wyjaśnic cokolwiek, dlaczego uważam inaczej. To sie całkowicie nie udało, jak wszelkie próby przekonywania przekonanych do jedynie słusznej wizji świata. JA takiej wizji nie posiadam, może to moja ułomność, dlatego czasem próbuje dyskutować, czyli wymieniac poglądy. Jeśli w dyskusji uzywa się argumentów, to obie strony moga cos zyskac na ich wymianie. Jesli tylko inwektyw – wynikiem jest obopólna irytacja.
5. Solennie obiecuje nie wypowiadać sie w tym gronie na tematy polityczne, o ile ta sama zasada będzie obowiązywac z drugiej strony.
Każdy ma prawo do swoich poglądów politycznych, ale nikt nie ma prawa z tego powodu innych obrażać.
O ile pamięc mnie nie zwodzi, ja chyba nikogo nie obraziłem żadnym określeniem?