Dwie barokowe orkiestry
Trudno tu przeprowadzać jakieś mecze, kto wypadł lepiej: czy Capella Cracoviensis w Mesjaszu Haendla, czy Wrocławska Orkiestra Barokowa w utworach Bacha oraz wrocławianina Georga Gebla młodszego. Trudno przede wszystkim dlatego, że wystąpiły w różnych kategoriach – Capella wagi nieco cięższej niż WOB – i w skrajnie odmiennym repertuarze.
Jeśli chodzi o Mesjasza, to ogromny plus przede wszystkim dla orkiestry, chóru i dyrygenta. Jan Tomasz Adamus ma dobrą rękę do Haendla, który jest jednym z jego ulubionych kompozytorom. Choć tym razem koncert trwał „tylko” trzy godziny z przerwą, muzycy i tak nieźle się namachali – Mesjasz to istna lista przebojów, w większości bardzo energetycznych, podnoszących na duchu. Istny motorek. Fragmentów powolniejszych i kontemplacyjnych jest tam dużo mniej. Trochę więc dziwi, że Pifa – łagodna, pastoralna muzyka – została przeraźliwie wręcz popędzona, jakby była jakimś gigue’iem, ale to właściwie jedyne (za to duże) zastrzeżenie do temp, jakie nadawał Adamus.
Gorzej było z solistami. Sopranistka Olga Rusin nadmiernie wibrowała, co miało zgubny skutek zwłaszcza w przypadku biegników. Alt Kai Wessel był zdecydowanie najlepszy w kwartecie i najbardziej stylowy, bez patosu i kiczu. Gorzej z tenorem Krystianem Krzeszowiakiem, który ma ładny głos, ale nie do tej muzyki (może za dużo śpiewa operetki i w ogóle muzyki lżejszej? Chyba przesiąkł już tą manierą). Choć trzeba przyznać, że się starał. Sebastian Szumski tym razem wypadł jakby bardziej blado niż kiedy go poprzedni raz słuchałam na tej scenie w Opera Rara, w Juliuszu Cezarze, także z Capellą. Dopiero pod koniec aria z trąbką zabrzmiała lepiej (choć trąbka tym razem popisała się średnio…).
Dziś wieczorem stwierdziłam, że nic dziwnego, że wczoraj w Capelli było gorzej z solistami, skoro ci najlepsi z Capellowiczów lub stale z Capellą współpracujących – Jolanta Kowalska, Piotr Olech, Karol Kozłowski – zostali tym razem porwani przez WOB (zwłaszcza szkoda mi arii sopranowych z Mesjasza, które zapewne Pani Jolanta pięknie by zaśpiewała… ale za to pięknie dziś śpiewała Bacha). Ze śpiewającej z wrocławianami ósemki, dzielącej się na dwa symetryczne chórki, reszta – poza sopranistką Iwoną Leśniowską-Lubowicz – pochodziła z Niemiec. Byli znakomici; bardzo wyrównany poziom.
Orkiestra wystąpiła w składzie trochę bardziej kameralnym (dla porównania: CC wczoraj – 28 osób, WOB dziś – 20); część muzyków grywa oczywiście także w innych orkiestrach (nie ma tam stałego składu, są w miarę stali współpracownicy), a większość dętych, poza dwoma obojami, przybyła zza granicy (w tym trzy trąbki z Wielkiej Brytanii – bardzo ładnie brzmiące). Bardzo ciekawa muzyka Gebla (1709-1753), taka twórczość z pogranicza epok, mocno jeszcze tkwiąca w baroku, nawet chwilami zwrócona w przeszłość dalszą niż Bachowską, ale już zapowiadająca niedługie zmiany. Bach – bardzo porządnie wykonany. Orkiestry nie ma co się czepiać, może nie była tak dynamiczna jak CC, ale też i muzyka była w zupełnie innym charakterze, bardziej refleksyjnym, choć i tu nie brakło momentów podnoszących i radosnych, jak pierwsza część kantaty Singet dem Herrn ein neues Lied, która została też zagrana na bis.
Komentarze
Pobutka.
Wygląda na to, że w Polsce grudzień barokiem stoi!
No pięknie, pięknie 🙂
A tak a propos – to wrzucał już ktoś to kiedyś ?
http://www.youtube.com/watch?v=0Amtfmw1UHM
a tutaj haendlowskie przeboje w wykonaniu polsko-słowacko-węgiersko-czeskim:)
http://www.youtube.com/watch?v=gyHKdhSj0uU
Witam. Pan Krystian Krzeszowiak (tenor) nie śpiewa muzyki „lekkiej”, jest wykonawcą głównie muzyki dawnej i jest bardzo cenionym głosem operowo- oratoryjnym młodego pokolenia. Sebastian Szumski jest głosem bardziej kameralnym niż Krzeszowiak, czy Rusin za to o pięknej barwie i wydaje mi się, że dość sprawny w koloraturach. Sopran, to kwestia gustu. Wibrato? Wreszcie któraś z młodych solistek śpiewa legato i pięknie brzmią jej dolne dźwięki. Moim zdaniem zaśpiewała bardzo dobrze. Oczekiwane przeze mnie „Rejoice” jak i pierwsza aria po „Hallelujah” zabrzmiały wspaniale. Kai Wessel zaśpiewał po prostu przepięknie 🙂 Koncert uważam za udany. Miałam okazję posłuchać czterech, profesjonalnych indywidualności, które występują na poważnych Europejskich scenach ( w większości Polaków ). Wielkie brawa dla orkiestry. Pozdrawiam.
Pozdrawiam Blogownictwo z Długiego Targu (prawie nad Motławą), gdzie zakotwiczyłam na tydzień i będę opowiadać, jak to w grudniu także Gdańsk barokiem stoi. Jeden tylko koncert na Actus Humanus będzie z muzyką średniowiecza (osobiście żałuję, że nie więcej, bo miałam nadzieję, że ten festiwal będzie się różnił od Misteriów Paschaliów nie tylko miejscami koncertów).
macias1515 – pewnie, że było to wrzucane i to niejeden raz, ale i tak to lubimy 🙂
az – patrzę na tę orkiestrę z Bratysławy i widzę… Marka Niewiedziała 😆
Witam Ewę. Pan Krystian Krzeszowiak nie śpiewa muzyki lekkiej?
http://www.youtube.com/watch?v=a6bGOJzCArc
To nie jest przecież zabronione. I fajne na swój sposób. Tyle że barok śpiewa się inną manierą jednak. Pan Krystian i owszem, śpiewa barok od dawna i dużo, także np. Mozarta – ale już widzę, że się zmienił…
Reszta to rzeczywiście kwestia gustu. Rejoice mi się wybitnie nie podobało, tam właśnie przede wszystkim wystąpił problem z biegnikami. Musi to być zaśpiewane, jakby grał instrumencik, każda nutka słyszalna. Niestety tak nie było. Co do wielkich braw dla orkiestry i także dla chóru, moge tylko się przyłączyć 🙂
🙂 muzyka nie zna granic…
🙂 Może rzeczywiście pan Krystian był bardziej „WŁOSKI” od pozostałych :))) Co do „Rejoice” to się nie zgodzę, każdy sopran śpiewa ją inaczej. Przypuszczam, że zadowoliłaby Panią koloratura lub liryczny z koloraturą. Rusin jest sopranem spinto przez co cała partia nabrała ciężaru dramatycznego. To jakiego kalibru sopran zaśpiewa leży w gestii dyrygenta lub dyrektora 🙂 mi się podobało, szczególnie w dwóch ostatnich ariach 🙂 Poza tym oboje śpiewali opartym dźwiękiem, bel canto, na co zwrócił uwagę Paul Esswood 🙂 Życzę miłego dnia.
Ja uważam niedzielny koncert za BARDZO udany. Zgodzę się że były słabsze momenty, ale za ten chór i całokształt brzmienia jestem w stanie dać wiele. Zrobili na mnie wielkie wrażenie – zresztą chór CC zawsze jest rewelacyjny 😀
Co do solistów zgodzę się z Panią Dorotą tylko w przypadku Olgi Rusin, która w ogóle mnie nie ujęła tego wieczoru. Co Panów nie mam większych zastrzeżeń, ew. dykcja, ale to pewnie rzecz gustu:) Zresztą też nie słyszałem absolutnie wszystkiego z racji chyba najgorszego miejsca w filh., które zająłem :-p
@Dorota Szwarcman:
Mam do Pani pytanie (od razu mówię, że nie napastliwe, nie ironiczne ale szczere).
Czy miewa Pani przesyt muzyką. Z Pani wspaniałego bloga wynika, że słucha Pani na okrągła na koncertach i z YouTube 🙂 🙂
Ja się muzyką zajmuję intensywnie lat dużo mniej. I już mam okresy przesytu, kiedy się kompletnie wyłączam. Czasem aż się niecierpliwie że „znów muzyka”.
A jak z tym u Pani? Czy to zawodowa rutyna, czy naprawdę musi Pani słuchać na okrągło.
Kłaniam się.
Młody DJu 🙂 nie, to nie jest zawodowa rutyna. Ja jestem przyzwyczajona od najwcześniejszego dzieciństwa do dużej ilości muzyki i po prostu nie wyobrażam sobie bez niej życia. (Dlatego też tak mnie wkurza, jak coś jest poniżej poziomu 😉 ) Natomiast nie słucham jej na okrągło. W domu włączam płyty tylko wtedy, kiedy mam ochotę lub kiedy muszę coś przesłuchać do recenzji, nie jest tak, że bez przerwy coś się sączy. Na słuchawkach też nie słucham, w ogóle. Po prostu nie lubię takiego typu podzielności uwagi. Ale po obudzeniu włączam Poranek Dwójki, bo to przy okazji wiadomości, także kulturalne. Potem praktycznie nie słucham cały dzień, tylko wieczorami kiedy idę na koncert, a przecież nie chodzę codziennie.
ja wracam jeszcze na chwilę do Haendla… „Tears are my daily food” z Chandos Anthem nr 6b-do posłuchania:)
http://www.youtube.com/watch?v=NN3QlHM-_PE&feature=plcp
Droga Pani,
Z przyjemnoscia czytam o WOB i o Mesjaszu w Krakowie. Gdy mieszkalem we Wroclawiu nikt nie spiewal owego Mesjasza w okolicach konca roku – chyba nie bylo w Polsce takiej tradycji.
Od wielu lat zyje w Kanadzie gdzie, jak w wielu krajach anglosaskich, Mesjasz jest grudniowa tradycja choc pierwotnie mial byc wykonywany w okolicach Wielkanocy. Staramy sie z zona raz na rok nasycic Haendlem i jego niesamowita wyobraznia muzyczna.
W przyszlym tygodniu bedzie coroczna dawka tego oratorium, idziemy na Mesjasza w wykonaniu Tafelmusik Baroque Orchestra. Zespol i jego zalozycielka, Jean Lamon, Amerykanka zreszta. obchodzi wlasnie swoje 25 lecie w Toronto. Przy tej okazji Lamon oglosila wlasnie, ze przechodzi na emeryture.
Pozdrowienia dla wszystkich milosnikow Jerzego Fryderyka i baroku w ogole.
karul – witam i pozdrawiam wzajemnie. Tafelmusik to bardzo przyzwoity zespół. Czy fakt, że pani Lamon przechodzi na emeryturę, oznacza, że przekazuje zespół komuś innemu? Miejmy nadzieję, że tak.
Co do powojennego Wrocławia, ogólnie było chyba omijanie w miarę możliwości kultury niemieckiej – ze względu na przeszłość, ma się rozumieć.
Przyszła mi jeszcze jedna odpowiedź na pytanie Młodego DJ z Miodowej. Muzyka jest dla mnie jak język, więc gdyby mi się odechciało słuchać muzyki, to mniej więcej byłoby tak, jakby mi się miało odechcieć mówić 🙂
To by było dopiero. 🙂
A pani Lamon obchodzi 30, nie 25 lat. Ładny wyrok, tak czy inaczej. 😉
Był koncert Tafelmusik z panią Lamon w FN, dość dawno już. Pamiętam, że było miło 😉
No co, WW? Przestać mówić a przestać pisać, to nie to samo 😛
No nie, że pisać, to w ogóle nie chcę sobie wyobrażać. 😎
Właśnie się dowiedziałam :
http://www.rp.pl/artykul/9131,960408-Galina-Wiszniewska-nie-zyje.html
[*] [*] [*]
Całkiem niedawno widziałam Ją w roli filmowej – grała babcię wyruszającą za swym wnukiem na wojnę czeczeńską 🙁
Ojej 😥
To ten film Sokurowa Aleksandra. Podobno grała w nim wspaniale, to prawda? Ja niestety nie byłam na tym.
To właśnie takie kino,które lubię. Czasem pojawia się na jakichś przeglądach studyjnych i jest kilka fragmentów na jutubku :
http://www.youtube.com/watch?v=kpM8cTvPtcg
@Dorota Szwarcman:
Ja chyba dochodzę do wniosku, że nie chce być instrumentalistą a może i w ogóle nie chce się zajmować się zawodowo muzyką. W końcu ciągle poszukuję. Np. od lata wciągnął mnie brydż, który podobno jest passe. A może to tylko ta pogoda za oknem 🙁
Pozdrawiam i kłaniam się
No każdy miewa rozterki. Ale jeśli nie ma się z grania przyjemności… to może rzeczywiście lepiej się tym nie zajmować?
A może to rzeczywiście zimowe nastroje 😉
Pani Doroto, bardzo często się z Panią zgadzam czytając bloga. I tym razem nie będzie inaczej. Pewnie podczas koncertu w Krakowie nieświadomie wkradła mi się myśl miłosna, co zdarza mi się dość często. Nie wiem czy operetkowa, ale skoro Pani usłyszała w tym operetkę to musiało coś być na rzeczy ( nie od dziś wiadomo, że jestem przyjacielem, wielkim przyjacielem dyrektora I. Proszę tego nie powtarzać bo przestaną pisać dobrze też za granicą:)) Postanowiłem sam z siebie nie być bardziej barokowy niż chce tego tzw. „szkoła wykonawstwa muzyki dawnej”. Kiedy jakiś czas temu zaczynałem z barokiem dostałem wariacje do arii Handla od pana z pierwszej dziesiątki europejskich barokowców, który poprosił mnie żeby śpiewać to jak jazz troszkę z popem. Zbladłem, myśląc co na to krytyka. Dziś wiem, że więcej jazzu a mniej operetki może przynieść efekt:) ale wciąż się uczę. Dziękuję za miłe słowa i chcę dodać, że od jakiegoś czasu zerwałem z operetką:) ale nie na zawsze bo ja strasznie kochliwy jestem. Aaa, i starałem się, to fakt:) Pozdrawiam. Krystian