Łańcuch X cd.
Skoro dawny zwycięzca Konkursu Chopinowskiego, czyli Krystian Zimerman, nie gra w Polsce napisanego dla niego Koncertu fortepianowego Lutosławskiego (ale trzymajmy kciuki, bo kto wie…), to namówiono innego zwycięzcę Konkursu Chopinowskiego, czyli Garricka Ohlssona, żeby się go nauczył. Wczoraj z Filharmonią Wrocławską pod batutą Jacka Kaspszyka zagrał go we Wrocławiu, dziś w warszawskim Studiu im. Lutosławskiego.
Były to pierwsze jego dwa razy z tym utworem i widać, że jeszcze się z nim do końca nie oswoił i jeszcze nie całkiem ma na niego pomysł. Oczywiście widoczne już jest, że koncepcyjnie bardzo się jego wizja różni od tej Zimermana. Podobał mi się zwłaszcza początek, jakby zamglony, zadumany. Później pianista też szedł raczej w stronę romantycznych skojarzeń. Koncert jest bardzo trudny technicznie (jak wiadomo, Lutosławski był świetnym pianistą i dobrze znał możliwości instrumentu), ale rzeczywiście wywodzi się z wielkiej tradycji pianistycznej, to się słyszy. Myślę, że jeśli Ohlsson go trochę pogra, będzie potrafił zinterpretować go bardzo interesująco. W grudniu muzycy nagrają to w tym samym zestawie do cyklu Lutosławski – opera omnia wydawanego przez Filharmonię Wrocławską, której kompozytor jest patronem. Na razie na bis Ohlsson zagrał Walca cis-moll Chopina i Preludium cis-moll Rachmaninowa; oba bisy, jak zwykle u nas, zapowiedział po polsku. I tu już oczywiście czuł się jak u siebie w domu, swobodnie bawiąc się barwami dźwięku.
Przed Koncertem fortepianowym była jeszcze – w składzie samych dętych – Fanfare for Louisville, napisana w zbliżonym czasie – krótka i zgrabna. W drugiej zaś części koncertu odeszliśmy od Lutosławskiego i posłuchaliśmy dwóch utworów, których wpływy – jak uważają niektórzy z komentatorów jego twórczości – słyszalne są zwłaszcza w I Symfonii, a które też są pretekstem do pokazania, w jakim stanie jest orkiestra. Krótko mówiąc: suita z Ognistego Ptaka Strawińskiego i La Valse Ravela. Kaspszyk dyrygował z pamięci, energicznie, a orkiestra pokazała się z jak najlepszej strony (był nawet bis – końcowy fragment Ravela). Wrocław traci dyrektora, który postawił tę orkiestrę na nogi, ale będzie z nimi na pewno współpracował. Za to my już się cieszymy.
Komentarze
A jakiej pamięci używał i jakiej pojemności?
O firmę nie pytam, bo teraz wszystko chińskie 🙁
Pobutka.
A ja dorzucę do „pobutki” karnawałowy akcencik, bo to już ostatni dzwonek – czas Wielkiego Postu zbliża się dużymi krokami 😉
http://www.youtube.com/watch?v=SH_PZt1kbVc
Haha, śpiewało się… 😀
Dzień dobry 🙂
Koncert Lutosławskiego grywało już trochę pianistów. Z polskich też Ewa Pobłocka, która, z tego, co pamiętam, podobnie jak Paweł Kowalski, konsultowała się jeszcze z Lutosem. Ale ten koncert jest mniej popularny niż wiolonczelowy. Może dlatego, że z wiolonczelowym łączy się legenda dopisana mu przez Rostropowicza, że to obraz walki jednostki z totalitaryzmem 😈
OT: „Twitt seats” (specjalne miejsca dla uzywajacych twittera) na koncertach i w operze 😯
http://www.nytimes.com/2012/01/08/opinion/sunday/theater-for-twitter-users.html?_r=0
Do czego to doszło… 😆
Jak Kierownictwo mówi, że się cieszymy, to nie pozostaje nic innego. 😀
To jutro już PK w Londynie? A aparatkę jakąś weźmie?
Do nagrywania z ukrytej kamery nie namawiam.
(poprawka: „Tweet seats”)
Ano jutro już 🙂
Aparatkę biorę, nową, więc jeszcze nie wiem, jak się będzie sprawować.
Nówka zawsze ma większe możliwości.
Przyjemnego pobytu i spotkań bliskiego stopnia. Będę się tam unosić duchem. 😀
Zimmerman zagra koncert Lutoslawskiego 14, 15 i 16 lutego w Filharmonii Berlinskiej. Na stronie filharmonii jest jeszcze kilka biletow…
😯 😯 😯
frycii, witam i dzięki za info – może komuś się przyda 🙂
Pani Doroto, w kolejnym roku – życząc przy okazji wszelkiej pomyślności – chcę zapytać czy znalazła Pani pieśni skomponowane przez p. Tadeusza A. Zielińskiego? Pozdrawiam! Romuald.Bartkowicz@gmail.com
Solennie opłakałem to, że nie zdołam się tym razem Kierowniczce wsunąć do plecaczka jako pasażer na gapę, więc teraz mogę merdnąć już nieco rozpogodzonym ogonem i zapewnić, że mojego ducha też się Kierownictwo w Londku za Chiny nie pozbędzie. 😆
Bardzo się cieszę, Pieseczku 😀 Ale cieszyłabym się bardziej, gdyby nie tylko duchem… Innym razem.
Siedzę na lotnisku i czekam na odprawę. Nie wspominałam, że słuchałam uważnie koncertu ze Studia im. Lutosławskiego, na którym Kwartet im. Lutosławskiego grał Lutosławskiego – znakomicie, żarliwie (solistyczna żyłka Kuby Jakowicza była momentami słyszalna), oraz z Ohlssonem młodzieńczy Kwintet Bartóka – zabawne dzieło, trochę jeszcze z brahmsowskich hungaryzmów, trochę w stronę Ryśka Straussa.
A dzisiejszego koncertu w FN ogromnie żałuję. Po pierwsze Kremer, po drugie fletowy Concerto-Cantata Góreckiego, który ogromnie lubię, po trzecie Livre pour orchestre, za którym przepadam. Ale cóż, nie można mieś wszystkiego, wysłałam tam siostrę.
Pobutka.
Kwartet im. Lutosławskiego – super-sprawa — słuchałam w Dwójce dwóch odsłon tego koncertu.
Także mojego kolegi (z londyńskiego akademika) czyli Floriana Uhliga słuchałam (w Pendereckim, też studio Lutosławskiego)… — zabawne, że – choć byłam na debiucie orkiestrowym Floriana (Barbican, ’97) i na innych jego popisach w RCM i RAM – najmocniej pamiętam go, gdy w okresie Euro 1996 wchodził do tv-room (zawsze na krótko, zawsze zapracowany), patrzył rozbawionym wzrokiem na rozgorączkowanych Włochów, Angoli i zacierał ręce gdy Germanom dobrze się wiodło*… 😎
…Znaczy Dwójka ostatnio tak się rozbestwiła, że czasem ma się wrażenie, iż dwóch pełnych etatów nie starczy(łoby) na zgruntowanie** i przetrawienie jej oferty. I jeszcze Prof. Perz dwa razy w tym tygodniu (także w sobotę czyli Gromniczną)… — jak żyć, mili Państwo, jak żyć?! 🙄
______
*a to był czas obowiązywania zasady: football is a game of 22 players and Germany always win!
**takie wyrażenie regionalne na pożarcie snopu zboża przez młockarnię i nie ‚zaduszenie się’… 😀
A ja nie mam problemu, u mnie Dwójki nie ma już 20 lat. Przez internet nie idzie słuchać, więc mam spokój. 🙂
Wielka szkoda ,że nie zaproponowali wykonania Pobłockiej,która nagrywała ten koncert dla CD Accordu z samym Lutosławskim.
Kisling – witam. Pobłocka też gra w tym roku ten utwór, grała go np. w Filharmonii Bałtyckiej w dzień urodzin Lutosławskiego.
Zaraz wrzucę najświeższe wrażenia 🙂
Mnie nie udało się dostać na Kremera( a żal !) i na otarcie łez słuchałam w Dwójce retransmisji z Utrechtu z moim ulubionym Herreweghe. Bach, Buxtehude. Dobre było, ale i tak żal Kremera. Moze Dwójka to nagrała? Bylam za to na obu koncertach w Lutosławskim i podobały mi się oba, choć moje towarzystwo(3 sztuki) nie doceniło kameralnego i się wykrzywiało, ale mam uwagę niemuzyczną. Na koncert kameralny Ohlsson włozył garnitur i wydawał się tak duzo mniejszy i szczuplejszy niż w galowym stroju z Koncertu, że aż nie wierzyłam własnym oczom jak jednak strój zmienia człowieka. Pozdrawiam