Żydowski Monteverdi

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Niewiele wiadomo o Salomone Rossim, zwanym Il Ebreo (Hebreo), z Mantui. Poza tym, że był skrzypkiem, muzykiem dworskim w latach 1587-1628, jego siostra, występująca pod pseudonimem Madame Europa, była prawdopodobnie pierwszą żydowską śpiewaczką operową, oboje brali udział w wykonaniach muzyki Monteverdiego, a on stworzył też wiele pięknej muzyki, świeckiej i religijnej. Próbkę przedstawił nam w Studiu im. Lutosławskiego izraelski zespół Profeti della Quinta.

Tutajtutaj znalazłam długie, wyczerpujące artykuły o Rossim i jego twórczości, więc nie będę się dłużej rozwodzić na temat samego kompozytora. Opowiem może tylko, co usłyszałam na koncercie pt. Il Mantovano Hebreo. Zespół wystąpił w składzie pięciorga śpiewaków (z których jeden jest też klawesynistą), lutnisty oraz dwóch skrzypaczek. Grał zarówno muzykę instrumentalną, sonaty triowe ze zbiorów Sinfonie e gagliarde (wydał ich cztery), melodyjne i wirtuozowskie zarazem, co nie dziwi, skoro był tak znakomitym skrzypkiem (na dworze w Mantui pełnił funkcję koncertmistrza) – jak i wokalną. W większości jednak świecką, czyli madrygały po włosku, których w sumie Rossi opublikował ok. 150. W stylistyce charakterystycznej dla epoki i miejsca, można by więc pomylić jego dzieła z utworami Monteverdiego i jego kolegów (jeden z wykonanych został napisany do tego samego tekstu, co ten – tutaj od 2’48” wersja Rossiego); są wśród nich bardziej liryczne – jeden został wykonany przez samego sopranistę z lutnią, był też duet – i żartobliwe, wręcz frywolne, jak Pergoletta che non sai, gdzie panowie o wyższych głosach udawali panie (wczoraj podobnie z humorem wykonali słynny duet Bel pastor Monteverdiego).

Najbardziej jednak podobały mi się dzieła religijne, pisane do tekstów hebrajskich. Mimo że materiał muzyczny jest w nich podobny, są to pieśni o prostszej fakturze, trochę jakby chorałowej – nie ma tu miejsca na jakieś wielkie popisy, choć ozdobniki są dopuszczalne. Przede wszystkim jednak liczy się skupienie na tekście. Tych pieśni było w programie niestety niewiele: jeden psalm na początku, dwa w środku programu i na koniec Kadisz. Plus jeszcze jedna modlitwa szabatowa na bis.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Z tej ciąży nie ma już co zbierać, mówi lekarz na USG. „I czego pani od nas oczekuje?”

Nie wrócę do ginekologa, który prowadził moją ciążę, bo musiałabym skłamać, że poroniłam, opowiada Wioletta. Przez kilka tygodni żyłam jak tykająca bomba, nie jadłam, nie spałam, wyznaje Karolina. Obie przerwały ciążę w drugim trymestrze.

Agata Szczerbiak

Może nie wszystko było idealnie, pierwszy sopranista, choć słychać było, że ma ciekawą barwę, najwyraźniej walczył z przeziębieniem (co niestety odbijało się także na jego intonacji), ogólnie też wczorajszy koncert (w którym też nie wszystko było takie zabawne, były też dość mroczne utwory Cipriana de Rore, Gesualda i Scipiona Lacorcii) brzmiał lepiej, głosy były bardziej wyrównane. Ale muzyka, którą wykonywał zespół, była przepiękna. Wczoraj było więcej ludzi, dziś niestety dużo mniej, no, ale wiadomo – była konkurencja.

PS: A propos, czy ktoś był na recitalu Koli? Może jakaś recka?

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj