Konkurs dobrych wokalistek

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Kolejny konkurs, z którego mogłam zaliczyć tylko koncert laureatów: radiowa Nowa Tradycja. I muszę powiedzieć, że poziom tegorocznych laureatów jest naprawdę dobry. Najbardziej zaznaczyło się parę zespołów, w których rej wodzi wokalistka z osobowością.

III miejsce ex aequo: międzynarodowe Angela Gaber Trio z Bieszczad i warszawski również tercet PKP Raducz, z tym że ten drugi wyłącznie instrumentalny; z początkowego kontrolowanego chaosu wyłonił się transowy oberek, który po dłuższym występie skrzypka zredukował się do samego rytmu. Pierwszy z zespołów wykonał parę pieśni z pogranicza, a Angela Gaber posługiwała się, jak napisała, „głosem kolorowym” – pod koniec rzeczywiście były różne dźwiękowe wygibasy, ciekawie przeplatające się z instrumentami.

W drugich nagrodach układ podobny: jeden zespół z wokalistką, drugi bez. Lesja Folk – to zespół, którego centrum stanowi charyzmatyczna Lesja Szulc o mocnym, czystym głosie – pochodzi ze Lwowa, ale mieszka w Polsce; śpiewa oczywiście pieśni ukraińskie. Współnagrodzony to Meadow Quartet plus gościnnie multiinstrumentalista Tomas Dobrowolskis; deklarują, że nawiązują do muzyki żydowskiej w pisanych przez siebie utworach. Można, owszem, dopatrzyć się jakichś dalekich aluzji do skal stosowanych w muzyce aszkenazyjskiej, ale rozwijanych dość swobodnie.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Z tej ciąży nie ma już co zbierać, mówi lekarz na USG. „I czego pani od nas oczekuje?”

Nie wrócę do ginekologa, który prowadził moją ciążę, bo musiałabym skłamać, że poroniłam, opowiada Wioletta. Przez kilka tygodni żyłam jak tykająca bomba, nie jadłam, nie spałam, wyznaje Karolina. Obie przerwały ciążę w drugim trymestrze.

Agata Szczerbiak

Wreszcie bezapelacyjna zwyciężczyni: Karolina Cicha i Spółka; zdobyła Grand Prix, Nagrodę im. Czesława Niemena i nagrodę publiczności Burza Braw. Wspominałam o niej tutaj przy okazji występu na festiwalu Nowa Muzyka Żydowska; projekt jidysz był częścią większego cyklu pt. Wieloma Językami, który artystka – wokalistka i multiinstrumentalistka – realizuje z zespołami o zmiennych składach, wykonując pieśni swojego regionu (Białystok) śpiewane przez zamieszkujące tu niegdyś liczne grupy etniczne. Na koncercie laureatów zaśpiewała piosenkę tatarską, żydowską i ukraińską. Chyba najefektowniej pokazała się wokalnie w tej pierwszej, ale ogólnie była wulkanem energii. Dobrej energii.

No i na tym skończyło się z wokalistkami – po przerwie królował już śpiew męski. Zespół Cuncordu e Tenore de Orosei z Sardynii śpiewał muzykę religijną – cuncordu – i świecką – a tenore. Niby jest tu pewne podobieństwo ze śpiewami korsykańskimi, ale pieśni religijne Sardyńczyków są bardziej akordowe, mniej mają ozdobników, a pieśni świeckie mają niepowtarzalną, płaską i ostrą emisję – przyrównywane są, zwłaszcza głosy akompaniujące, do głosów zwierząt: owcy, świni czy wołu. Miewają też zupełnie inne skale i brzmią nieraz bardzo egzotycznie. Dla części publiczności występ był zbyt męczący i wychodziła przed czasem, ci jednak, którzy zostali, byli zafascynowani. Chyba nie muszę mówić, że należałam do tych drugich.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj