Pamiątki po nieistniejącej kobiecie

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Wbrew temu, co pod poprzednim wpisem napisał Andrzej, Muzeum Niewinności nie brzmi dziwnie w Stambule. Jest ono ściśle związane z książką Orhana Pamuka pod tym samym tytułem, przez niego stworzone i ufundowane z pieniędzy z Nagrody Nobla.

Pamuk od lat miał zwyczaj kolekcjonowania przedmiotów związanych z życiem codziennym, sentymentalnych pamiątek i eksponatów znalezionych na pchlich targach. Od lat też myślał równolegle o książce, która jednocześnie będzie angażowała emocjonalnie i opowiadała o czasie minionym w Stambule, i o stworzeniu w związku z nią tego właśnie muzeum. Potajemny romans Kemala i Füsun, ze strony mężczyzny wręcz obsesyjny, świetnie się do tego nadał. Książka Muzeum niewinności wyszła już po Noblu i stała się jedną z najbardziej lubianych pozycji w dorobku Pamuka. Gdy autor poszedł za ciosem i po długich staraniach doprowadził do otwarcia w zeszłym roku (po wykupieniu kamieniczki oraz zaprojektowaniu wnętrza i eksponatów z pomocą architektów) muzeum, miał pełną świadomość, że miejsce stanie się obowiązkowe dla turystów odwiedzających Stambuł i pragnących coś z tego miasta, a właściwie z jego nowszej historii, zrozumieć. A także dla zakochanych, którzy zarazem są miłośnikami literatury.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Mocne canadiano

Nowy premier Kanady Mark Carney jest chodzącym wzorcem wszystkiego, czego Donald Trump nienawidzi najbardziej. Czy będzie też prorokiem antypopulistycznej reakcji?

Łukasz Wójcik

Legenda dopisywana do tego miejsca, owa dwuznaczność, którą Pamuk pozostawia czytelnikowi – bo oczywiście niejeden czytelnik sobie wyobraża, że Kemal jest protagonistą autora (pisarz deklarował m.in. w wywiadzie dla „Polityki”, że nie utożsamia się z nim, ale „pożyczył” mu swoją klasę społeczną i okolicę Stambułu, w jakiej się wychował w latach 60. i 70.); sugerowanie, że w tej właśnie kamienicy odbyła się część akcji książki, że te pamiątki to właśnie po fikcyjnej Füsun – to jedna strona medalu. Drugą jest szczególna, bo dobrana przez pisarza, dokumentacja życia w Stambule sprzed pół wieku. I z pewnością robi wrażenie także na tych, co nie czytali książki. Choć oczywiście lepiej być po jej przeczytaniu, bo każda gablota z pamiątkami, ready mades w formie specyficznych kolaży o surrealistycznym posmaku, odpowiada poszczególnemu rozdziałowi książki. Wdrapujemy się na kolejne piętra, a na najwyższym jest pokoik, w którym pomieszkiwał autor przy pracy nad muzeum.

Książkę w ogóle dobrze jest mieć przy sobie odwiedzając muzeum, bo jest w niej wydrukowany bilet wstępu, na który można tu wejść za darmo – pracownicy stemplują go i jest to jednocześnie pamiątka, którą zwiedzający będzie miał po wizycie. Mają chyba rację ci, którzy uważają, że Pamuk ma wybitne zdolności w dziedzinie PR, ale jeśli daje ludziom to, na co oni czekają, to chyba dobrze? Tutaj obrazki z muzeum, których ja w takim zakresie zrobić nie mogłam, bo nie wolno tam fotografować. A moje zdjęcia ze Stambułu: tutaj, tutajtutaj.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj