Pamiątki po nieistniejącej kobiecie

Wbrew temu, co pod poprzednim wpisem napisał Andrzej, Muzeum Niewinności nie brzmi dziwnie w Stambule. Jest ono ściśle związane z książką Orhana Pamuka pod tym samym tytułem, przez niego stworzone i ufundowane z pieniędzy z Nagrody Nobla.

Pamuk od lat miał zwyczaj kolekcjonowania przedmiotów związanych z życiem codziennym, sentymentalnych pamiątek i eksponatów znalezionych na pchlich targach. Od lat też myślał równolegle o książce, która jednocześnie będzie angażowała emocjonalnie i opowiadała o czasie minionym w Stambule, i o stworzeniu w związku z nią tego właśnie muzeum. Potajemny romans Kemala i Füsun, ze strony mężczyzny wręcz obsesyjny, świetnie się do tego nadał. Książka Muzeum niewinności wyszła już po Noblu i stała się jedną z najbardziej lubianych pozycji w dorobku Pamuka. Gdy autor poszedł za ciosem i po długich staraniach doprowadził do otwarcia w zeszłym roku (po wykupieniu kamieniczki oraz zaprojektowaniu wnętrza i eksponatów z pomocą architektów) muzeum, miał pełną świadomość, że miejsce stanie się obowiązkowe dla turystów odwiedzających Stambuł i pragnących coś z tego miasta, a właściwie z jego nowszej historii, zrozumieć. A także dla zakochanych, którzy zarazem są miłośnikami literatury.

Legenda dopisywana do tego miejsca, owa dwuznaczność, którą Pamuk pozostawia czytelnikowi – bo oczywiście niejeden czytelnik sobie wyobraża, że Kemal jest protagonistą autora (pisarz deklarował m.in. w wywiadzie dla „Polityki”, że nie utożsamia się z nim, ale „pożyczył” mu swoją klasę społeczną i okolicę Stambułu, w jakiej się wychował w latach 60. i 70.); sugerowanie, że w tej właśnie kamienicy odbyła się część akcji książki, że te pamiątki to właśnie po fikcyjnej Füsun – to jedna strona medalu. Drugą jest szczególna, bo dobrana przez pisarza, dokumentacja życia w Stambule sprzed pół wieku. I z pewnością robi wrażenie także na tych, co nie czytali książki. Choć oczywiście lepiej być po jej przeczytaniu, bo każda gablota z pamiątkami, ready mades w formie specyficznych kolaży o surrealistycznym posmaku, odpowiada poszczególnemu rozdziałowi książki. Wdrapujemy się na kolejne piętra, a na najwyższym jest pokoik, w którym pomieszkiwał autor przy pracy nad muzeum.

Książkę w ogóle dobrze jest mieć przy sobie odwiedzając muzeum, bo jest w niej wydrukowany bilet wstępu, na który można tu wejść za darmo – pracownicy stemplują go i jest to jednocześnie pamiątka, którą zwiedzający będzie miał po wizycie. Mają chyba rację ci, którzy uważają, że Pamuk ma wybitne zdolności w dziedzinie PR, ale jeśli daje ludziom to, na co oni czekają, to chyba dobrze? Tutaj obrazki z muzeum, których ja w takim zakresie zrobić nie mogłam, bo nie wolno tam fotografować. A moje zdjęcia ze Stambułu: tutaj, tutaj i tutaj.