Eklektyczna opowieść wigilijna
To był pierwszy na tym festiwalu koncert poświęcony tematyce bożonarodzeniowej. Paul van Nevel ze swoim Huelgas Ensemble przygotowali specjalnie na Actus Humanus ten program, którego zawartość pochodziła z czasów o rozpiętości pięciu wieków.
Van Nevel wielokrotnie montował różnego rodzaju składanki. Dzisiejszy wieczór składał się z czterech bloków tematycznych („Wielowątkowość Bożego Narodzenia skrzętnie była wykorzystywana w sztuce europejskiej na przestrzeni wieków” – że zacytuję wstrząsający doprawdy język tegorocznej ksiązki programowej): Narodzin w Betlejem, zbrodni Heroda, podróży Trzech Króli i dodatkowego epilogu. Każdy z tych bloków wychodził od XIII w., a większośc kończyła się na XIX- wiecznych pieśniach, w tym kolędach: angielskiej i niemieckiej.
Eklektyzm dotyczył nie tylko czasów powstania poszczególnych utworów, ale także stylistyki i krajów pochodzenia: Hiszpania, Francja, Niderlandy. Ale najpiękniejszy, najbardziej niesamowity utwór, wykonany jako drugi, pochodził od autora wywodzącego się najprawdopodobniej z dzisiejszej Słowenii. To tytuł tego dzieła stał się tytułem całego koncertu: Mirabile Mysterium. Sami posłuchajcie – momentami Gesualdo może się schować. Z kolei w części „herodowej” zwracał uwagę utwór Giachesa de Wert Vox in Rama – polskim chórzystom ten temat kojarzy się z utworem Mikołaja Zieleńskiego, jakże jednak inaczej jest on w każdym z utworów opracowany: u de Werta wyłania się z niskiego rejestru, by potem dopiero jęczeć chromatycznymi motywami, oddając w ten sposób płacz Rachel za swoimi synami. U Zieleńskiego rzecz rozpoczyna się wysoko, a płacz trochę wcześniej – przy słowach „ploratus et ululatus” (sorry, nie znalazłam lepszego wykonania).
W sumie słuchało się tego programu mimo wszystko bardzo dobrze, ponieważ wykonawcy dołożyli starań, by całość komponowała się ze sobą i by złagodzić kontrasty. Na bis powtórzyli ową angielską, zabawną kolędę, a van Nevel skomentował, że nigdy nie bisują, ale dziś zrobią wyjątek.
PS. Byliśmy dziś z kolegami w Kościele Św. Trójcy. Organy już grają! Co prawda tylko część piszczałek jest zamontowana, ale i ona już jest w stanie spełnić swoje zadanie. Pan Andrzej Szadejko uraczył nas przy okazji małym koncertem – grał m.in. utwory, których nuty znajdują się w Bibliotece Gdańskiej PAN, o ile zapamiętałam – Friedricha Christiana Mohrheima i Carla Heinricha Grauna, nie zabrakło też z jednej strony Tarquinia Meruli, z drugiej – samego Bacha. Tutaj trochę aktualnych fotek. Można porównać ze stanem z 2010 r. oraz sprzed roku. A tutaj strona tych organów, na której można też zobaczyć kawałek uroczystej ich inauguracji.
Komentarze
Pobutka.
Manierystyczny motet Mirabile misterium Gallusa można podziwiać także w fenomenalnej interpretacji samego Huelgas Ensemble, gdyż znalazł się on na monograficznej płycie „Jacobus Gallus – Opus musicum. Missa super Sancta Maria” wydanej w 1994 roku przez Sony Classical (w serii Vivarte). Tamto wydanie jest już niedostępne, ale na szczęście cztery lat temu krążek wznowiono w ramach boksu „A Secret Labyrinth” (15 CD). Jest to ciekawy przegląd twórczości tego mało znanego kompozytora, gdyż obok cyklu mszalnego i kilku motetów utrzymanych w tradycji franko-flamandzkiej można także posłuchać utworów z wpływami polichóralnej szkoły weneckiej. Dla miłośników polifonii sakralnej pozycja obowiązkowa. 🙂
Byliśmy. Utwory trudniej nam docenić, bo tę najdawniejszą muzykę znamy słabo. Możemy tylko powiedzieć, że niektóre brzmiały szczególnie piękne. Głosowo wspaniale. Mieliśmy z Ukochaną różnych faworytów. Mnie bardziej przekonywała oryginalność pięknego głosu, Ukochaną sama jego uroda.
Tym razem nie udało się zamienić choćby paru słów z PK. Nie było przerwy. Poza tym nie było filmu, były natomiast kamery telewizyjne.
Z góry czy z dołu, wcześniej czy później… jak dla mnie nikt nie przebije Zieleńskiego w sposobie opracowania fragmentu „ploratus”. Jego „Vox in Rama” to arcydzieło i kiedy tego słucham jestem „ululatus” 😉 🙂
Samotulinusie, też miałam wczoraj dziwną ciągotkę podczas słuchania transmisji ze Św. Jakuba: „Chcę w Vox in Rama Zieleńskiego! I tylko jego! 😮
(Wszystko przez wczesne wdrukowanie w organizm… te dziesiątki wykonań… Raa_chel_plo_ransRa… …ransfi —
— różne rzeczy pozostają z dawno* nie śpiewanych kawałków, np. przechodzenia przez spółgłoski… 😀
_____
*ćwierć wieku albo prawie)
To niech będzie Zieleński:
http://www.youtube.com/watch?v=HfumLIqoD-4
Ja też, będąc młodą chórzystką, wzruszałam się tym Zieleńskim, ale jak sobie przypomnę stylistykę ówczesną, w jakiej to zapodawaliśmy, to mnie zęby bolą 😈
Dzień dobry! 🙂
Zasiedzieliśmy się z koleżeństwem przy śniadaniu, bo pogoda jakaś szara i wychodzić się średnio chce. A tu właśnie mi przypomniano, że mam jeszcze robótkę do wykonania…
Bardzo żałuję, że nie udało się tym razem pogadać ze Stanisławostwem. Przywitaliśmy się tylko z daleka. Jak rozumiem, następna okazja chyba dopiero na finał 🙁
Mikołajowe ‚Vox in Rama’ to klasa europejska, wysokiej próby. Takie użycie chromatyki porównywalne jest wręcz z dokonaniami księcia Venosy (nb. jego ‚Responsoria et alia ad Officium Hebdomadae Sanctae’ to też 1611 – ciekawe, prawda?). Będę uparcie powtarzał – to skandal wielki i sromota ciężka dla wszystkich mecenasów, tak państwowych, jak prywatnych, iż nie ma dotąd adekwatnego do klasy tych dzieł nagrania całości ‚O&C’ (produkcje p. Gałońskiego litościwie przemilczmy). Zaś ‚Vox’ b. ciekawie i b. ekstrawagancko śpiewa też La Tempesta Jakuba Burzyńskiego, ale chyba nie wrzucili tego na YT…
Nie będę wrzucała nowego wpisu, bo nie warto. Też było eklektycznie, też bożonarodzeniowo, też koncert bez przerwy trwający godzinę i 15 minut, tyle że było po prostu nudno. Maria Cristina Kiehr – głos może i o ładnej barwie, ale o niepewnej intonacji (co zwłaszcza bolało w Monteverdim) i zimny jak lodowce północy. Instrumentaliści (dwoje skrzypiec, gamba, pozytyw/klawesyn) też jakoś bez wyrazu. Ale publiczność zadowolona, widać naprawdę spragniona dobrej muzyki – owacje, dwa bisy itp. Cóż.
W sumie żałuję, że nie byłam raczej w Krakowie:
http://www.operarara.pl/pl/4/0/244/swiatowe-prawykonanie-wloskiej-opery
Może ktoś był i sprawozda? 🙂
Pobutka/i.
Tutaj nudy nie było 🙂 Rzeczywiście spektakl. Napięcia, gry spojrzeń i miny śpiewaków (te udawane sceniczne i te na serio) służy za scenografię i kostium. Siedzieliśmy blisko dlatego mogliśmy wychwytywać wszystkie niuanse 😉 Roberta Invernizzi, Romina Basso i oczywiście Ann Hallenberg – to ona pierwsza pobudziła dość powściągliwą publiczność Krakowa do żywszej; spontanicznej reakcji. W czasie ostatnich braw było można wysłyszeć coś na kształt zarzewi aplauzu; jakiś powidok owacji. Naprawdę poczuliśmy się nasyceni. W sumie blisko cztery godziny muzyki 🙂 Przeżyliśmy to bardziej niż niedawny koncert Jarousskyego’o w Wawie (choć tam publiczność pozwalała sobie na więcej). Pozdrawiamy i kończymy, bo doba hotelowa nam właśnie za osiem minut ucieka 😉 Akina i Krzysztof
Szkoda, że wczoraj nie było transmisji.
Za to już wiadomo, że w przyszłym roku na Opera Rara Georg Friedrich, Christoph Willibald, Jean-Philippe i Johann Adolf:
http://www.operarara.pl/pl/4/0/247/znamy-program-przyszlorocznej-edycji-cyklu-opera-rara
ale mam nadzieję,że Dwójka nagrywała ?
Wczoraj dotarła do Polski informacja o śmierci Zbigniewa Karkowskiego. Może ktoś zechciałby podzielić się wspomnieniem na jego temat, wkleić link do klipu na YT etc.
tymczasem po po długiej nieobecności arcadio chciałby się podzielić przyjemnym odkryciem: otóż wczoraj, bez wychodzenia z domu, natomiast za pomocą projektora w ciemnym pokoju udało mi się połączyć z Filharmonią w Berlinie, która od paru lat rozwija z dużym sukcesem projekt transmisji live w internecie. Jakość jest wyśmienita (HD jak się patrzy), realizacja może bez typowego dla TVP polotu (latające kamery między dyrygentem a pierwszymi skrzypcami, niebieskie światła i przeciwlotnicze szperacze), ale za to plastycznie i z niemieckim spokojem. Jednym słowem: uroczo. I koncert w całości poświęcony Corelli’emu ze smaczkiem w drugiej części w postaci eksperymentującego wykonania Quatro stagioni. Solista – Kashimoto – swoją drogą świetny, tak długo męczył się z początkiem Jesieni, że w końcu z uśmiechem przeprosił wszystkich i zaczął jeszcze raz. Jeśli zatem kogoś pogoda lub przeziębienie zatrzyma w domu, warto internetowo odwiedzić Rattle’a albo wybrać coś z medici.tv (jeszcze lepsza strona, gorąco polecam)
Dzień dobry,
nie odzywałam się tu jeszcze dziś, bo korzystając, że wreszcie nie mam już żadnej terminowej roboty, pobiegłam sobie do Muzeum Narodowego (niestety jeden z obrazów, na które się oblizywałam – de Hooch – jest w konserwacji, ale i tak jest tam co oglądać, nie tylko Memlinga).
Jestem wstrząśnięta wiadomością od pewnego młodego człowieka – widzę, że angielskojęzyczna Wiki uwzględniła smutną nowinę i podała nawet, że zmarł na raka. W polskiej Wiki ani śladu. Ale w „GW” niezawodny Jędrzej S. już napisał:
http://wyborcza.pl/1,75475,15130664,Zbigniew_Karkowski_nie_zyje__Mistrz_muzycznej_awangardy_.html
Drodzy, a teraz Bardzo Pilne Ogłoszenie.
W poniedziałek o 18. w Studiu im. Szpilmana w siedzibie Polskiego Radia na Malczewskiego odbędzie się audycja transmitowana na żywo, z cyklu „W tyglu kultury”, dotycząca „Ruchu Muzycznego”.
http://www.polskieradio.pl/8/3044/Artykul/1001949,Ruch-w-ruchu-wez-udzial-w-debacie
Jak widać siły są rażąco nierówne. Z jednej strony siły rażenia Gauden-Cyz, z drugiej – właściwą redakcję reprezentuje tylko Kacper Miklaszewski; dodatkowo zaproszony został Jacek Marczyński, który jest zwykle nader ostrożny i stara się nikomu nie narazić. Obawiam się, że będzie to atak do jednej bramki, kopanie słabszych. Ale audycja jest z udziałem publiczności, można przyjść do studia i zabrać głos, można będzie zadzwonić.
Ja niestety nie mogę być, bo mój samolot z Gdańska ląduje o 17:35, więc nawet jeśli będzie punktualny, a ja wsiądę w taksówkę, to i tak przyjechałabym już w środku programu i zapewne nikt by mnie do studia nie wpuścił. Choć może jednak…?
W poniedziałek – żeby był dobry materiał – opublikuję list środowisk artystycznych i muzykologicznych. Proszono mnie o odczekanie, bo list dziś poszedł do ministra i trzeba dać szansę adresatowi, żeby go otrzymał. Wśród sygnatariuszy są nazwiska naprawdę wielkie, mam nadzieję, że zrobią wrażenie. Akcja zresztą była przeprowadzana w niejakim pośpiechu, bo autorom listu zależało na jego wysłaniu jeszcze w tym tygodniu – zbliżają się Święta i im wcześniej, tym lepiej. Ale nie wątpię, że gdyby akcja trwała dłużej, więcej takich nazwisk by się nazbierało.
Z tego wszystkiego zapomniałam podziękować Akinie i Krzysztofowi za parę słów z Krakowa oraz arcadiowi za podzielenie się wrażeniami z wirtualnej sali koncertowej 🙂
Dziś również tu z pewnością nudno nie będzie.
Jutro o 20:00 będzie w Dwójce transmisja z Gdańska.