Druga twarz kotlisty
Starsi melomani warszawscy, i może jeszcze tacy w średnim wieku, pamiętają z pewnością siwego pana za kotłami Filharmonii Narodowej. Jerzy Woźniak spędził w tej orkiestrze dobrych parę dziesięcioleci, nie wiem, czy nie był jednym z najdłużej tu pracujących. O innej jego muzycznej działalności nie wszyscy wiedzieli.
Poza graniem w filharmonii zajmował się też muzyką lżejszą, i to w różnych zespołach – właśnie odkryłam, że grywał np. z Markiem i Wackiem czy w zespole towarzyszącym popisom Starszych Panów. Był też pedagogiem. Nie wiedziałam jednak, że zajmował się też komponowaniem utworów rozrywkowych.
Macio Moretti znalazł kiedyś przypadkowo w antykwariacie singiel pod tytułem Xylotwist – jak sama nazwa wskazuje, zapewne z lat 60. Kompozycje zawarte na tym singlu bardzo mu się spodobały, do tego stopnia, że zaczął szukać innych. Opowiada o tym tutaj. Jak również o tym, że postanowił zestawić jego muzykę – której zostało niewiele – z twórczością amerykańskiego kompozytora muzyki filmowej, Lesa Baxtera. Nadspodziewanie pasowały do siebie, choć Baxter miał raczej skłonności do rytmów latynoskich. U Woźniaka mamy, jak już wspomniałam, twist, ale z drugiej strony nawiązania jeszcze do lat 20. i 30. – shimmy, ragtime. Wszystko – pyszna zabawa.
Dziś w TR Warszawa grała te utwory Warszawska Orkiestra Rozrywkowa im. I. Krenza (nie mylić z J. Krenzem, ojcem I. Krenza) pod kierownictwem Macia (tym razem bez Marcina Maseckiego). Muzycy włożyli w te archaiczne kawałki świeżą energię i poczucie humoru. Świetnie się tego słuchało. Zapewne będzie z tego płyta – muzycy związani są z wytwórnią Lado ABC. A ja z przyjemnością poznawałam drugą twarz Pana Jerzego. Może ktoś zna ją lepiej i wie np., w jakich zespołach jeszcze grywał i na czym? Bo w Filharmonii Narodowej – zawsze i niezmiennie tylko na kotłach.
Komentarze
Pobutka.
Dzień dobry 🙂
W Pobutce WOR gra polonezopodobny utwór Marcina Maseckiego. Wczoraj stylistyka była zupełnie inna. Rytmy trzymały się oryginału, wszystko było tylko żywsze, a pod koniec, w utworze Tehran Baxtera, był długi fragment samej perkusji, a instrumentów różnych było wiele. Bardzo efektowne.
Zupełnie z innej beczki. Bayerische Staatsoper w Monachium ogłosiła już program na następny sezon. Polonica: Barbara Wysocka reżyseruje premierę (26.01.2015 r.) Łucji z Lammermoor (w partii tytułowej Diana Damrau). Poza tym w kliku przedstawieniach Rafał Siwek, Tomasz Konieczny oraz Mariusz Kwiecień.
No tak, „Manon Lescaut” z Kaufmannem i Netrebko – to pewnie będą najgorętsze europejskie bilety sezonu… Ale poza tym też Harteros jako Tosca (!) i Arabella, Radvanowsky jako Norma, Gerhaher – Orfeo – program szalenie bogaty. I co za broszura !
W marcu 2014 Charles Dutoit poprowadzi Bostończyków – będzie „Król Roger” z Kwietniem, Montvidasem, Magritą i Olgą Pasiecznik, która jednak na ich stronie pod właściwym zdjęciem i biografią figuruje jako … Olga Peretyatko. Wstyd!
a czy to nie p. woźniak wynalazł (?) sposób strojenia kotłów za pomocą wkładanych do środka karbidówek (!)? coś bałakam z mglistej pamięci, na koncert się nie dostałem niestety, pozdrowienia
A nie słyszałam o czymś takim. Ciekawe, co na to perkusiści.
@PK:
„Starsi melomani warszawscy, i może jeszcze tacy w średnim wieku,”
Sam nie wiem, do ktorych sie zaliczam, pewnie do tych pierwszych, ale Jerzego Wozniaka na kotlach pamietam jak najbardziej. Czy byl wysoki, nie wiem, bo zawsze siedzial 🙂
Poza tym pamietam, ze co roku na balu w Filharmonii przygrywala „Orkiestra Jerzego Wozniaka”
Czy JW zyje? Musialby miec prawie 100 lat, ale jak pokazuje przyklad prof. Ekiera, nie jest to niemozliwe.
jrk
Nie, Jerzy Woźniak już od dobrych kilku lat nie żyje. Żył zresztą chyba w sumie dość długo.
Na bale do FN nie chadzałam 🙂
Krzysiek Zawadzki z Walk Away opowiada m.in., jak uczył się u Jerzego Woźniaka:
http://magazynperkusista.pl/wywiady/2519-krzysztof-zawadzki
Pobutka.
Drodzy,
dziś w godzinach 14-17 (moze trochę dłużej) w siedzibie PWM robimy w środowisku muzycznym debatę o „Ruchu Muzycznym”. Mają przyjść panowie Gauden i Cyz, ale przede wszystkim przedstawiciel ministerstwa (które notabene do dziś na naszą petycję nie zareagowało w żaden sposób). Trzymajcie kciuki, żeby debata przebiegła sensownie i dała jakieś efekty. Może być trudno.
Trzymam z całych sił, Pani Kierowniczko!
Kciuki trzymam, a przy okazji dzielę się linką, którą sam właśnie dostałem. Z akcentem pianistycznym na końcu, więc chyba nie będzie tu całkiem nie na miejscu. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=kaaDbW9mBFU
Zdążyłbym na imprezę, ale po zastanowieniu jednak nie pójdę. Jeszcze bym poszedł do więzienia, albo coś. Trzymać mogę, jednak bez większej nadziei na konstruktywne wnioski. Dymić w każdym razie trzeba, Pani Kierowniczko, dymić!!! Żeby sobie nie myśleli!!! 😈
Trochę się spóźniłam, ale trzymam mocno!!!
Kciuki trzymam, a przy okazji dzielę się linką, którą sam mam w archiwum. Z akcentem orkiestrowym na końcu, więc chyba nie będzie tu całkiem nie na miejscu. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=rGgYhK61l6Q
Późno już, pewnie skończyli dyskusję. Na pewno się nie pobili, tyle wiem. 😛
Tylko PK nie wraca ranki i wieczory…
Za miasto, pod słup na wzgórek,. Tam przed cudownym klęknijcie obrazem. Pobożnie zmówcie paciórek.
Kierownictwo rzeczywiście niepokojąco długo się nie odzywa. Dobrze, że Wódz dał znać, co się nie wydarzyło. 😉
Dziś premiera w TWON…
Dobry wieczór,
a skąd WW wie? 😉
Wybaczcie mi, zapomniałam dodać, że zaraz po debacie idę na premierę Romea i Julii do Teatru Wielkiego, więc relacyjka będzie spóźniona. Oj, dym był niezły i nie tylko ja dymiłam – powiem szczerze, że ja akurat dymiłam stosunkowo mało.
Ale Bobik super się wstrzelił z filmikiem z Odessy, bo coś podobnego wydarzyło się i na tej debacie. Tzn. Rafał Augustyn, kompozytor i publicysta (jeden z najbardziej błyskotliwych, jacy pojawiali się na łamach „RM”, obecnie jeden z tych, co zerwali współpracę), wyłożywszy krótką recenzję ostatniego numeru (większość to wypracowania, jeden mały tekścik lśnił jak brylant – i była to recenzja pióra Kacpra Miklaszewskiego), powiedział łagodnym i poczciwym tonem mniej więcej tak:
– Panie Tomku. Na pewno ma pan wiele talentów, które pan jeszcze rozwinie. Mnie pan osobiście nic nie zrobił. Ja chciałem po prostu pana spytać: czy pan naprawdę musi być naczelnym „Ruchu Muzycznego”? Bo panu to najwyraźniej nie wychodzi.
Sala gruchnęła śmiechem i brawami.
Dwaj panowie byli zdenerwowani, i owszem.
Z ministerstwa jednak nikogo nie było. Nic więcej nie dodam, bo mogłabym się wyrazić, a to jest porządny blog.
Może to wszystko dało komuś do myślenia. Co będzie dalej – zobaczymy.
Premiera – no cóż. Jak to u Pastora, miło popatrzeć na taniec (zwłaszcza role tytułowe Aleksandry Liashenko i Maksima Woitiula), ale nie bardzo rozumiem idei przeniesienia I aktu w lata 30., II – w lata 50., a III w lata 90. I jeszcze Berlusconi przemawiający pod koniec (niemo na szczęście)… Orkiestra mogłaby grać lepiej, ale usterki składamy na karb premiery.
Idę zaraz spać, bo jutro ruszam rano do Wrocławia.
Pobutka.
Dzień dobry 🙂 Pobutka na Dzień Kobiet, jak rozumiem? 😆
Spotkałam wczoraj p. Monikę Strugałową, która mnie uświadomiła, że p. Jerzy Woźniak był raczej niewysoki. Ja też, podobnie jak jrk, widywałam go głównie za kotłami, a że miał szerokie bary, to myślałam, że jest wysoki. I jeszcze p. Monika dodaje, że był łysy – no fakt, ale wianuszek siwych włosów miał.
Jakoś mi się wydawało, że kiedy był któryś tam jubileusz FN, to właśnie była okazja zobaczyć p. Woźniaka i zaskoczyło mnie, że był wyższy niż myślałam. Ale teraz pamiętam, że to zaskoczenie dotyczyło nie jego, lecz p. Wiesława Bąkowskiego (nie mylić z Zenonem i Krzysztofem), wieloletniego skrzypka filharmonii.
Ruszam w drogę.
Dzis w Trybunale koncert fletowy CFE Bacha
Nie będę słuchać… 🙁
Już pomału dojeżdżam do Wrocka.
Bardzo mi przykro, że byłem złym prorokiem. Ktoś widać musiał. Dwaj panowie od RM mogą sobie być zdenerwowani, taka praca. Pan minister się nie miesza, po co, jeśli ma tych dwóch do wystawiania na strzelnicy. Druga strona pokrzyczy i przestanie, zwłaszcza, że krzyki wydają się trochę mało konstruktywne. Prawo nie zostało naruszone. Za parę lat ktoś będzie sprzątać po obecnym naczelnym, przypadek Przekroju się przypomina, czyli jazda w dół bez trzymanki, do pomyślnej likwidacji. Tu może likwidacji nie będzie, w końcu jest dotacja i ktoś musi ją brać, a dlaczego ma brać ktoś obcy? 😎
Mam nadzieję, że sprzątanie nastąpi szybciej niż za parę lat 😈 Na razie TC odleciał na Księżyc. Na zakończenie tej psychodramy, po tym, jak wiele razy zostało podniesione, ilu autorów zerwało współpracę z „RM”, on oświadczył, że łamy są otwarte dla wszystkich. Tak jakby ludzie zerwali współpracę dlatego, że się ich nie drukowało 😆
Tak się Tomuś napracował,
że po prostu boli głowa,
fruwał zanim się opierzył,
strzelał, chociaż nie wymierzył,
skłócał, mieszał, grał ważniaka,
dbał, by rosła w siłę draka,
rwał do rządów się ochoczo…
Trzeba by mu dać odpocząć.
Panie Tomku, może… do domku? 😈
Jak to zerwali współpracę? Patrzę na wydrukowany w lutowym numerze RM skład redakcji i odzwierciedlenia tych hucznych zmian nie widzę.
Bobikowi pod rozwagę: http://www.pittsburghsymphony.org/pso_home/web/offers/dog-auditions
@ bazyliko, no właśnie, ciekawostka przyrodnicza 🙂
Bierze się to stąd, że cała trójka (Dorota Kozińska, Monika Pasiecznik i Krzysztof Kwiatkowski) była jeszcze w momencie zamykania numeru na okresie wypowiedzenia, a Kacper Miklaszewski odbiera zaległy urlop – po zwolnieniu lekarskim. Dorota od paru miesięcy ma nawet zakaz wstepu do redakcji. Ale jednocześnie miesięcznik ma dłuższy cykl, tak więc lutowy numer jest najprawdopodobniej ostatnim, przy którym ktokolwiek z poprzedniej redakcji współpracował.
Olgierd Pisarenko jeszcze tam jest.
Bazyliko, dzięki za informację, ale chyba nie będę się tam mógł zgłosić. 🙁 Niesubordynowany jestem, nie umiem szczekać na komendę. Tylko jak mi się zachce. 😳
Dodam jeszcze z opóźnieniem, że mówiąc o autorach, którzy zerwali współpracę, miałam głównie na myśli autorów zewnętrznych, którzy postanowili nie pisać tam, póki Cyz jest naczelnym. Jest ich dość duże grono i ja także do niego należę.
Choć w dawnych czasach zdarzało mi się współpracować z dwutygodnikiem.pl, kiedy on tam jeszcze był. Ale to była inna epoka.
Wczoraj w Trybunale górą było… pianoforte. 😉 http://www.polskieradio.pl/8/1015/Artykul/1070436,CPE-Bach-najlepszy-w-wykonaniu-Rachel-Brown-
Tak myślałam Bobiku, górą indywidualność! (16 lat z jamnikiem….). Tylko tak na wszelki wypadek doniosłam.
„Jamnik nieposkramiany staje się panem domu” – przeczytałam kiedyś w poradniku szkolenia psów 😉
Mój Ojciec
Jerzy Wożniak zmarł 16-10-1998 r .
Pochowany jest na cmentarzu powązkowskim w warszawie .
Cieszę się że jego muzyka odżyła choć na chwile, zawsze był wielkim fanem wariacji i improwizacji .
W FN przepracował 52 lata, była to jego pierwsza praca zacząć w wieku 18 lat ..
Pozdrawiam,
Tomasz Jerzy Woźniak
poprawna data 14-10-1998