Zbliżają się Chopieje
Program, który wisi na stronie NIFC, powinien już raczej się nie zmieniać. Oczywiście gdy na konferencji padło sakramentalne pytanie, czy Martha Argerich na pewno wystąpi, Stanisław Leszczyński tradycyjnie odparł, że na pewno będzie to wiedział dopiero po koncercie.
Na razie też nie zmienia się zapowiadany program Marthy – ma wykonać III Koncert Prokofiewa (dziś padło, że jeśli by jednak miała go na coś zamienić, to na Koncert d-moll Mozarta). Za to wiadomo, że już na festiwalu pojawić się ma historyczne DVD z owego pamiętnego koncertu z 2012 r., na którym Martha gra I Koncert Beethovena na erardzie z towarzyszeniem Orkiestry XVIII Wieku, a Maria João Pires – III Koncert Beethovena. Historyczne – albowiem jest to pierwsze w przypadku obu wspaniałych pianistek nagranie na historycznym instrumencie. Kawałek pierwszej części koncertu w wykonaniu Marthy kilkuset szczęśliwców obejrzało na przedpremierowej projekcji na Ogrodach Muzycznych, przed odtworzeniem filmu Bloody Daughter. Zrobione to jest naprawdę znakomicie.
Do tego DVD ma być jeszcze dołączane drugie, z nowym filmem dokumentalnym pt. Sekret Orkiestry, zrealizowanym przez NIFC, a poświęconym Orkiestrze XVIII Wieku. Premierowa publiczna projekcja ma się odbyć 31 sierpnia o godz. 15 w kinie Kultura. Podobno orkiestra jest bardzo z tego filmu zadowolona. A jako że lubimy tę orkiestrą, pewnie będziemy zadowoleni i my. W tym roku z jej występów szczególnie ciekawe może być semisceniczne wykonanie Cosi fan tutte, pod batutą Eda Spanjaarda. Pozostałymi dwoma występami ma dyrygować szef.
Jak już przy wydawnictwach jesteśmy, na festiwal ma się pojawić również płyta Tobiasa Kocha. Po zeszłorocznym, pysznym występie natychmiast został namówiony do nagrania. Płyta będzie się nazywać Pożegnanie ojczyzny i zawierać będzie utwory Ogińskiego, Szymanowskiej, Kurpińskiego, Dobrzyńskiego, Friedmanna, Mikulego, a Chopina – ostatni Mazurek f-moll. Bardzo się na tę płytę cieszę. A w tym roku – drugiego dnia festiwalu, podobnie jak w zeszłym roku – rozszerzy paletę polską (Ogiński, Szymanowska, Chopin, Krogulski) o skandynawską (Berwald, Tellefsen, Gade, Grieg). Zagra też razem z Andreasem Staierem, który zresztą nam wcześniej Kocha polecał, i słusznie.
O samym programie festiwalowym nie będę opowiadać, bo przecież wszystko można przeczytać, ale wspomnę, że aż 17 koncertów bierze Dwójka radiowa, część w transmisji bezpośredniej, a osiem z nich – także radiofonie zrzeszone w EBU. Także TVP w tym roku zaskakuje i zamierza transmitować koncert 27 sierpnia w Studiu im. Lutosławskiego, poświęcony Panufnikowi, z udziałem Oli Kuls na skrzypcach oraz Sinfonii Varsovii pod batutą Jerzego Maksymiuka. Co jeszcze jest budujące, to że w tym roku współorganizatorem festiwalu jest nie tylko Polskie Radio, ale także Filharmonia Narodowa. Za Wita – nie do pomyślenia.
Wiadomość także dla miłośników sztuki Piotra Anderszewskiego: podobno gdy wycofywał się z tegorocznego występu z Belcea Quartet, obiecał solennie, że zagra tu w przyszłym roku. Trzymamy za słowo…
Wspomniano też wstępnie o Konkursie Chopinowskim – przygotowania trwają. Jest sformowane jury (nie podano go jeszcze jego składu, zostawiając wszelkie konkretne informacje na specjalną konferencję, która odbędzie się jesienią); na razie wiadomo tylko, że przewodniczącą będzie prof. Katarzyna Popowa-Zydroń. No i otrzymaliśmy regulamin, którego też nie będę streszczać, bo można go przeczytać tutaj.
Komentarze
Konferencje – rzecz kierownicza, 😉 ja natomiast pomaszerowałam na przeznaczony dla skromnej reprezentacji szerokiej publiczności koncertowy wykład o lutni i jej kuzynostwie. Koncertował wykładająco Jan Čižmář, w dwóch utworach wystąpiła jedna z jego studentek. Było miło i ciekawie: posłuchaliśmy ośmiu instrumentów – kilku lutni i gitar, teorby, mandory i orfarionu (?). Jan Čižmář opowiadał przystępnie i z zaangażowaniem – po polsku! – o ich historii, podobieństwach i różnicach, o notacji tabulaturowej i o tym, po czym poznaje się dobrego lutnistę. Wykładu było w sam raz, ale grania zdecydowanie za mało. Merytorycznie może WW zechce się wypowiedzieć, bo cóż ja mogę powiedzieć mądrego w kwestiach merytorycznych – tylko milczeć potrafię bardzo merytorycznie. 😉 Natomiast z przykrością, ale jednak napiszę, parę słów o tym, co przeszkadzało cieszyć się koncertem. Może ktoś przeczyta i wyciągnie wnioski. Na sali było zaskakująco dużo fotografów. Kiedy stało się jasne, że sami się nie powściągną, poprosiłam, żeby nie robili zdjęć w trakcie grania. Prośbę tę powtórzył Jan Čižmář. Aż trudno mi uwierzyć, choć słyszałam to na własne uszy: pstryknięcia w trakcie gry stały się wyraźnie rzadsze, ale bynajmniej nie umilkły. Na dodatek, moje odezwanie się wywarło, niestety, fatalny wpływ na część publiczności – kilka osób uznało chyba, że skoro ktoś ze słuchaczy się „wyrwał”, to teraz to już nie jest wykłado-koncert, na którym głos ma wyłącznie prowadzący, tylko spotkanie towarzyskie, na którym można sobie swobodnie urządzać pogaduszki. No grecka tragedia. 😯 Na szczęście faza pogaduszek nie trwała zbyt długo i grupa „wykonawców” była stosunkowo niewielka, a pod koniec koncertu ktoś mądrze wykorzystał prawo publiczności do głosu 😉 i w reakcji na zapowiedź, że teraz zabrzmi krótki utwór S.L. Weissa, bo na długi nie ma czasu, poprosił Jana Čižmářa, żeby jednak zagrał ten długi utwór, bo czasu jest dość. Wniosek przeszedł przez aklamację. 😀
Pobutka.
Dzień dobry 🙂
Po wczorajszej burzy upał trochę zelżał 🙂
Dzięki, Ago, za relację. Wczoraj miałam nieoczekiwane wolne, bo Michał Urbaniak zachorował, a samo SBB średnio mnie interesuje, więc postanowiłam jeden wieczór odpocząć z rodzinką. Bo od dziś do końca tygodnia – jazz, jazz, jazz 😀
Z tymi fotografami na koncertach to istna plaga.
Merytorycznie to ja nie będę, i tak się dosyć wymądrzam. 🙂
Aga wszystko sprawozdała, tak było, wykład wprawdzie był dla początkujących, ale też większość stanowili początkujący. Jan Čižmář jest samorodnym talentem pedagogicznym i gdyby mnie taki pan uczył w szkole, a nie stary Mączka, to teraz byłbym muzykiem i żałował zmarnowanego życia. 😛
Orfarion tez widziałem z bliska pierwszy raz, przedtem tylko na rycinie u Praetoriusa. Wykształceni muzycy pierwszy raz widzieli zapis tabulaturowy. Większa część publiczności wszystko widziała pierwszy raz. Bardzo pożyteczna i ładna impreza. 🙂
http://www.deutschegrammophon.com/us/cat/4790670
…a niebawem ukaże się płyta, do której link powyżej…Trochę na temat tego pianisty, zwłaszcza w kontekście Konkursu 2010, tu rozprawialiśmy.
Gdyby Pani Redaktor zdobyła ten krążek – proszę o słówko lub dwa po wysłuchaniu tu na blogu 🙂
Pozdrawiam wieczornie!
Nie wiem, jak Pani Redaktor, ale ja po prostu nie mogę się już doczekać kolejnego (dwieście pięćdziesiątego? Przynajmniej byłby jubileusz…) nagrania Koncertu b-moll op. 23.
Zwłaszcza z tak niebywale interesującym pianistą jak Ingolf Wunder.
Cóż, odczucia mam podobne… 😈 Ale trzeba będzie odsłuchać, żeby mieć zdanie.
Natomiast w związku z tym koncertem, jak również wczorajszą konferencją: SL relacjonował, jak Martha zagrała go na zakończenie festiwalu w Lugano, z Jackiem Kaspszykiem przy pulpicie. I wtedy mu się zamarzyło, by go zagrała w przyszłym roku na otwarciu Konkursu Chopinowskiego – to też będzie któraś tam rocznica jej wspaniałego nagrania tego koncertu w Warszawie. Zobaczymy, czy będzie chciała.
Pozostając w temacie wpisu – jeśli się nie mylę, to bodaj trzecie podejście Marthy do zagrania u nas Trójki Prokofiewa – pierwszy był z RPO (w końcu dojechał tylko Dutoit i obyło się w ogóle bez solisty), drugi w zeszłym roku (skończyło się powtórką z Beecia).
Do trzech razy sztuka?
Ja pamiętam tego Prokofiewa w jej wykonaniu zaniedługo po konkursie. Martha nie tylko była wspaniała, ale i prześliczna w sukience w groszki 🙂
Ścichapęku,
Dutoit robił na dwóch etatach ?
Na to, lesiu, wychodzi. Pamiętam (może małodusznie), że ceny biletów ustalono wtedy najwyraźniej z uwzględnieniem udziału solistki, a potem
(kiedy już było wiadomo, że eksmałżonek będzie robił za oboje) bynajmniej nie spadły. Obyło się więc beze mnie (czego zresztą trochę żałuję, bo PK bardzo tu chwaliła).
Ten pokonkursowy Prokofiew też musiał być niesamowity, choć to jednak zamierzchłość nawet dla mnie.
W artykule powyżej pisze Pani o nowym filmie dokumentalnym „pt. Sekret Orkiestry, zrealizowanym przez NIFC, a poświęconym Orkiestrze XVIII Wieku”. Jeśli tak to zostało przekazane na konferencji prasowej, to mogę tylko skomentować, że nie pierwszy już raz aktualny Dyrektor NIFC pragnie dodawać sobie glorii, chwaląc się cudzymi osiągnięciami.
Film ma reżysera. Nie jest nim bezosobowy NIFC, tylko Katarzyna Kasica – wybitny reżyser, znakomity edukator w Muzeum Chopina (nota bene Dyrektor zwolnił Ją z pracy w NIFC w lipcu br.). Przy realizacji filmu udział wzięła Agata Mierzejewska, muzykolog, autorka m.in. licznych wywiadów z artystami Festiwalu, przeprowadzonymi razem z K. Kasicą (publikowanymi aktualnie przez NIFC na facebooku bez podania nazwisk ich twórczyń), przygotowała też wystawę ludowych instrumentów muzycznych w Żelazowej Woli, często reklamowaną na stronie Roku Kolberga: http://www.kolberg2014.org.pl/pl/2014/wydarzenia/instrumenty-muzyczne-czasow-chopina ; nota bene A. Mierzejewska również nie pracuje już w NIFC od sierpnia br.).
Przykładów eliminowania nazwisk osób, które w ostatnim czasie zrealizowały ważne projekty dla NIFCu, skazanych potem na przemilczenie, jest więcej.
Czy zgadzamy się na „mechanizmy ciszy”? (zob. CKC, s. 55-58). Czy akceptujemy metody z okresu PRL?
Roman K. – witam. Wydaje mi się, że nazwisko p. Kasicy zostało nadmienione na konferencji, jednak rzeczywiście w folderze tego nazwiska nie ma. Natomiast jak najbardziej jest na stronie festiwalowej (w formie Kasia Kasica):
http://pl.chopin.nifc.pl/festival/edition2014/concerts/day/all
Że NIFC był producentem, to chyba wątpliwości nie ma?
Pozostałe szczegóły na temat zwolnienia p. Kasicy i p. Mierzejewskiej nie są mi znane.
Dziękuję za odpowiedź na mój komentarz. Strona www szybko przeminie, a papier zostanie (folder drukowany). Moim zdaniem to nie fair. Ale w końcu najważniejszy jest film… Pozdrawiam!
Folder jak folder, tam jest na pewno wiele rzeczy, które się zmienią (np. koncert Jorge Luisa Pratsa – w to miejsce recital da Jan Lisiecki), ale nie wyobrażam sobie, żeby w programie drukowanym o tym nie było.
Pozdrawiam wzajemnie.