Ostateczny koniec Polskich Nagrań
No i stało się: w poniedziałek Polskie Nagrania postawione w stan upadłości zostaną zapewne sprzedane. W konkurencji stają: Warner Music oraz poznański biznesmen, który zakupił już… twierdzę Modlin. Może też jeszcze się ze sobą dogadają.
Historia tego upadku jest długa i smutna. Jak wiadomo, przyczynili się do niego spadkobiercy Anny German – pisano już o tym nieraz. Stało się. W stan upadłości likwidacyjnej postawiono spółkę w kwietniu 2013 r. Majątek wyceniono na 20 mln zł. Jesienią zeszłego roku wystawiono go na sprzedaż za 16,5 mln zł. Ukazał się wówczas artykuł w „Newsweeku”, w którym mowa jest m.in. o tym, że ówczesny prezes Polskich Nagrań Mieczysław Kominek uznał sumę 16,5 mln zł za dwukrotnie zawyżoną (twierdzi, że było to przekłamanie ze strony autora artykułu, ponieważ mówił on o sumie ok. 40 mln zł, prawdopodobnie więc „zaniżenie” zmieniło się w „zawyżenie”). Zapewne inni też tak uznali, ponieważ nikt się nie zgłosił, jak również wtedy, gdy cenę wyjściową obniżono do 12 mln zł. Obecną oficjalną ceną jest 8 mln zł, ale może pójść i za mniej.
Kwestie cenowe są jakimś kompletnym nieporozumieniem, zwłaszcza że archiwum Polskich Nagrań zawiera nie tylko największe polskie przeboje muzyki lekkiej z czasów PRL, rejestrowane przez ówczesnego monopolistę, ale też archiwalne nagrania, w tym białe kruki, z dziedziny muzyki poważnej. Warner z tego, co słyszę, interesuje się właśnie przede wszystkim tą działką, w której znajdują się prawdziwe rewelacje, w tym kroniki Konkursów Chopinowskich. W Wiki ktoś sobie zadał trud, żeby wrzucić poszczególne tytuły (acz niepełne). Warnerowscy specjaliści już oceniają tę listę. I tu trzeba dodać, że w świetle ewentualnej transakcji wątpliwe stają się zapowiedzi z zalinkowanego wyżej artykułu z „Newsweeka”: taśmy-matki rzeczywiście spoczną w Narodowym Archiwum Cyfrowym, ale nagrań nie będzie można tak po prostu wrzucić na stronę archiwum czy odsprzedawać ich kopie cyfrowe. Co bowiem interesuje Warnera, to prawa autorskie (i wykonawcze) do nagrań, więc jeśli stanie się tak, jak twierdzi dyrektor NAC, to w uzgodnieniu z przyszłym właścicielem praw. Pana dewelopera być może bardziej interesuje nieruchomość na Ursynowie.
Aktualne szczegóły przekazał mi właśnie dawny mój kolega ze studiów, Andrzej Lipiński, absolwent Wydziału Reżyserii Dźwięku i twórca tej firmy. Przez ostatnie miesiące próbował apelować w tej sprawie w sejmie i w paru ministerstwach (nie on jeden zresztą), ale jakoś to nikogo specjalnie nie obeszło, a jeśli nawet, to wiadomo, że teraz mamy rok wyborczy i trzeba dosypywać a to górnikom, a to innym, i to jest ważniejsze od kultury. Opozycja też niespecjalnie tu była skuteczna.
Mieczysław Kominek (także mój dawny kolega ze studiów), za którego kadencji nastąpił ten kataklizm, przez parę lat starał się wyciągnąć upadającą, a właściwie już upadłą firmę na prostą, jednak prawa wykonawcze – i wynikające z nich procesy wytoczone Polskim Nagraniom przez Alibabki i rodzinę Anny German – ostatecznie do reszty uwaliły wydawnictwo.
Jedyne, co udało się Andrzejowi Lipińskiemu, to wynegocjować z syndykiem, że pewną część z najlepszych nagrań, realizowanych w epoce, gdy nagrania traktowano jako dziedzinę sztuki, przez wybitnych profesorów, założycieli Wydziału Reżyserii Dźwięku (który w tym roku będzie obchodził jubileusz 60-lecia) – Antoniego Karużasa, Janusza Urbańskiego i być może jeszcze innych – zdigitalizuje się dla potrzeb dydaktycznych uczelni. Andrzej podjął się dostarczyć sprzęt. Syndyk tylko nie zgodził się na wskazania ogólne pakietu nagrań z obietnicą późniejszego doprecyzowania – lista musi być gotowa do jutrzejszego wieczora. Poszedł więc alarm mailowy do kolegów z wydziału. A ja wrzucam temat tutaj – może komuś coś przyjdzie do głowy? Niech przynajmniej studenci reżyserii dźwięku wiedzą, jak wspaniałe rzeczy robili ojcowie założyciele wydziału. A na reszcie… ktoś sobie może zarobi.
Komentarze
Wszystko sie zamyka. Polsce kultura niepotrzebna. Najwazniejsza jest Katastrofa Smolenska, in vitro i tabletki
Pieniadze na uratowanie Polskich Nagran to polowa tego co Ministerstwo „Kultury” przekazalo na Swiatynie Opatrznosci.
Dlaczego Polacy bez oporu pozbywaja sie narodowej kultury?…
Zamiast pobutki.
Dzień dobry,
ta końcówka chyba nieprawomyślna jakaś 😯 Zresztą wiadomo, co przede wszystkim w Pionkach się produkowało…
Tak to było z tymi nagraniami. A przy tym Małcużyńskim za „heblami” (czyli za konsoletą) siedział, o ile prawidłowo rozpoznaję, prof. Janusz Urbański.
Piekielnie przykra sprawa. Z dwojga złego wolałbym, aby Polskie Nagrania przejął Warner. Wówczas istnieje szansa, że przynajmniej te najcenniejsze pozycje z klasyki i jazzu zostaną zremasterowane i wydane na CD z porządnie opracowanymi książeczkami, zyskując nowe życie.
Jeśli chodzi o listę nagrań do zdigitalizowania na potrzeby akademii muzycznych…
Warto włączyć na nią chociażby płytę SXL 0171, zawierającą m.in. jedyne jak do tej pory nagranie (o innych nie słyszałem) znakomitych „Etiud symfonicznych” Artura Malawskiego.
Jednym z najcenniejszych skarbów w katalogu Polskich Nagrań (pewnie dlatego próżno go szukać na liście w Wikipedii 😉 ) jest genialne nagranie „Święta wiosny” pod Wodiczką. Najpierw wydano to na winylu (SX 0520), a w 1994 roku wznowiono na płycie kompaktowej (PNCD 260). Spośród kilkudziesięciu znanych mi interpretacji tego utworu wersja Wodiczki plasuje się zdecydowanie na pierwszym miejscu (nawet przed Markevitchem!). Dla Warnera może to być prawdziwy kąsek, gdyż świat tego nie zna. Taaaka interpretacja nie znalazła się na żadnym z wielopłytowych boksów, jakie dwa lata temu ukazały się w 100 rocznicę prapremiery.
Przejecie przez Warnera byłoby dobre, bo Polskie Nagrania od dawna działają na pół gwizdka. W ich archiwach tkwią prawdziwe perły, trzeba je tylko wydać. Warner ma na to pieniądze, na zachodzie wielkie korporacje przejęły katalogi wielu małych wytworni i trzeba się pogodzić, że świat idzie w tym kierunku. W pełni zgadzam się z przedmówca, co do „Święta wiosny” w interpretacji Wodiczki. Jakiś czas temu zostało ono w całości wyemitowane w audycji Duża Czarna w dwójce, którą nagrywam, wiec szcześliwie mogłem tego posłuchać kilka razy.
Jestem stałym czytelnikiem bloga pani kierowniczki, ale jakoś nie miałem śmiałości, żeby coś napisać, dziś jest pierwszy raz. Serdecznie pozdrawiam.
gregori75 – witam i proszę częściej 🙂
Czekałam właśnie na jakieś komentarze merytoryczne, bo wyznam, że paru politycznych plunięć w różne kierunki tu nie wrzuciłam. Dokładnie ten Strawiński przyszedł mi jako pierwszy do głowy, a była też Symfonia psalmów – dwie interpretacje absolutnie genialne. Kto był reżyserem nagrań, nie wiem.
Ogłoszenie: po rozmowie z Mieczysławem Kominkiem przerobiłam pewne elementy wpisu. Fakt, że był rok temu w radzie konsultantów prof. Piotra Glińskiego z PiS („gabinetem cieni” nazwała go prasa), nie ma nic wspólnego ze sprawą Polskich Nagrań i za połączenie tych spraw go niniejszym przepraszam. Przez parę lat, zanim ogłoszono stan upadłości likwidacyjnej, Polskie Nagrania wydawały kolejne płyty, także z muzyką poważną (m.in. świetna seria „Awangarda” z muzyką Kazimierza Serockiego i młodego Pendereckiego czy wznowienie nagrań Andrzeja Hiolskiego), mimo iż były już w stanie upadłości układowej.
Zachwyty nad Wodiczkowym Świętem:
http://www.audiostereo.pl/swieto-wiosny-ktore-nagraniewykonanie-polecacie_63776.html
i informacja, kto to nagrywał: prof. Urbański.
Symfonii psalmów natomiast pamiętam, jak słuchaliśmy u koleżanki w czasach studenckich w nabożnym skupieniu i wzruszeniu…
Zamiast Pobutki:
https://www.youtube.com/watch?v=aTsS1RTFJoI
Jadę dziś do Łodzi, gdzie premiera tegoż. O ile nie będzie jakiejś hecy, bo ostatnio w tamtejszym teatrze gorąco.
http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/3726464,premiera-opery-w-cieniu-konfliktu-w-teatrze-wielkim-w-lodzi,id,t.html
Smutne. 77 mln.zwrotu za działkę w Poznaniu, 16 mln. na świątynię opatrzności sejmowej, następne podwyżki dla kleru, fundusz kościelny, pukawki dla wojska, wycieczki sejmowe, datki na ukrainę. A kultura, po co to komu? To jakieś fanaberie kilku snobów. No i głosów wyborczych mało więc nawet stróż żyrandoli nie jest zainteresowany. Czy to jeszcze jest Polska?
A to Polska właśnie, niestety… 🙁
Wiadomość: posiedzenie sądu zostało przesunięte z poniedziałku na czwartek, więc jeszcze troszkę czasu na zrobienie listy nagrań do digitalizacji.
A teraz muszę już zająć się kolejnym tematem, też z niewesołymi aspektami…
No właśnie, czy jest czego naprawdę żałować. Owszem, może smutno że skarby kultury narodowej przejdą w posiadanie międzynarodowego korpo. Korpo może te skarby przynajmniej udostępni, za opłatą i zyskiem dla siebie, ale to chyba i tak lepiej niż żeby leżały pod kluczem w nominalnie tylko funkcjonujących PN?
Co po skarbach jak nie ma dostępu, Ja bym sobie np. czasem posłuchał czegoś z NIFCowego boksu Real Chopin, ale nie na tyle często by cały boks kupować. Więc patrzę na Spotify, a tam oczywiście nie ma. Napisałem do NIFCu z rok temu czemu nie ma, i czy mają zamiar, nawet nie zaszczycili mnie odpowiedzią. W takiej sytuacji to już wolę chyba żeby NIFC kupił Warner, Sony czy DG.
O – dawno niewidziany miskidomleka 🙂
Mam stały kontakt z NIFC, więc mogę spytać, czemu nie ma.
Ano tak jakoś wyszło, że nie bywałem, ani na cudzych blogach ani nawet na własnym.
Będę oczywiście wdzięczny za odpowiedź w sprawie boksu Chopina, ale nie zmienia to faktu, że a. nie powinno w ogóle być potrzeby zadania takiego pytania, b. jeśli już, to na pytanie powinni odpowiedzieć mi, bez wstawiennictwa insajderów.
„przyczynili się do niego spadkobiercy Anny German – pisano już o tym nieraz” 😯 😕
Czy moglbym poprosic, o nawet skrocona, informacje?
Tutaj jest to opisane:
http://biznes.newsweek.pl/labedzi-spiew-polskich-nagran-newsweek-pl,artykuly,346274,1.html
Jest w tym artykule tylko jedno przekłamanie dotyczące wyceny (o tym we wpisie).
Najsmutniejsze jest to, że mogło dojść do ugody, ale Polskie Nagrania po prostu zapomniały o jej terminie 👿
Dobry wieczór!
W artykule przywołanym przez Panią Redaktor jest wiele wyjaśnione.
Niestety, wieloletnie zaniedbania w PN (wcześniej – w końcu lat 90. i na początku 2000.- nie za obecnych władz) doprowadziły do tego, że nagrania, głównie muzyki rozrywkowej z ich katalogu, krążyły na niezliczonych ilościach składanek itp., wydawane chociażby przez niejaką Andromedę z Krakowa. Jak się okazało – nie do końca z poszanowaniem praw twórców. Artyści – piosenkarze, kompozytorzy, autorzy tekstów – nie dostawali z tego ani grosza. Jeszcze dziś na rozmaitych aukcjach i w niektórych sklepach muzycznych można znaleźć takie płyty z adnotacją: Licencja P.P.Polskie Nagrania.
Sprawa piosenek Anny German to tylko jeden wyrazisty przykład z wielu podobnych.
Po prostu po raz kolejny wychodzi zaniedbanie decydentów, złe zarządzanie, może dla czyjejś partykularnej korzyści…?
Od paru lat, na szczęście, powiało w PN świeżością, odnową – ukazały się komplety nagrań laureatów Konkursu Chopinowskiego w wielopłytowym pudełku, nagrania Hiolskiego, reedycje Niemena, Sośnickiej, ostatnio pudełko Witolda Rowickiego…Wszystko już de lege artis.
Trzymam kciuki za pozytywny rozwój sprawy i dobre zabezpieczenie wszystkich cennych nagrań!
…tymczasem 26 stycznia mija już 20 lat od odejścia Geoffrey’a Parsonsa, więcej niźli tylko akompaniatora legendarnych artystów opery…
http://www.theguardian.com/music/2015/jan/15/remembering-geoffrey-parsons-accompanist-wigmore-hall
Zaciekawilo mnie to, bo moja Matka pracowala przez wiele lat w PP PN (Dluga 5), jako redaktor artystyczny od okladek do plyt. Kto wtedy nie projektowal okladek? Bardzo dobrze pamietam tych ludzi, bo z czescia artystow Mama po prostu sie przyjaznila – Andrzej Jurkiewicz, Tadeusz Gronowski (ten od Radion sam pierze i logo LOTu), Marek Karewicz, Roslaw Szaybo i inni. Ciekawe, co sie stalo z oryginalami projektow, ktore byly autentycznymi arcydzielami sztuki.
Dyrektorem w tym czasie byl Ryszard Sielicki. Znacznie rozwinal Polskie Nagrania. Ostatnio zaczlo sie troche mowic o wkladzie Zydow do piosenki polskiej, ale jakos nigdy nie natknalem sie na jego nazwisko. A skomponowal kilka rzeczywistych superprzebojow.
Na przykład to 😉
https://www.youtube.com/watch?v=3xPE6KJxolo
Rysia wywalili stamtąd na fali marcowej, ale jakoś sobie radził. Jego syn, a mój kolega ze szkoły i studiów, jest też kompozytorem, ale od poważki, profesorem UMFC.
Z tych od okładek znam Marka Karewicza. Swoją fantastyczną kolekcję zdjęć jazzowych przekazał niedawno do Biblioteki Narodowej. Jeździ bidaka na wózku, ale jakoś się trzyma, opiekują się nim. To prawdziwa postać.
A a propos Rosława Szaybo:
http://vimeo.com/104635707
Żal i wstyd 🙁
Ja rozumiem, że rachunku ekonomicznego nie ratują perełki z polskiej muzyki poważnej, ale jak to się stało, że upada firma w której powstała cała polska muzyka rozrywkowa II poł XX wieku, słuchana dziś przez rzesze ludzi nader chętnie?
Powszechny wstręt do tego, co państwowe, a właściwie polskie państwowe (bo przecież sprzedaż TP SA państwowemu France Teleceom była „prywatyzacją”), sprawia, że tym upadkiem poza garstką melomanów nie przejmie się niestety nikt.
A mogliśmy mieć dobrą polską wytwórnię, sprzedającą świetne płyty w rozsądnych cenach.
Rzecz jest w tym, że prawa autorskie i wykonawcze są w tej chwili o wiele bardziej skomplikowane niż wówczas, gdy Polskie Nagrania w PRL jako monopolista zawierały umowy.
I teraz rzeczywiście trudno sobie z tym poradzić. Dlatego prawdopodobnie nikt tego nie chciał, że trzeba byłoby.
Wiki OK, ale najkompletniejszy katalog polskich płyt (nie tylko Polskich Nagrań) jaki znam jest tu:
http://www.kppg.waw.pl
Najgorsze jest to, że teraz ceny jakichkolwiek pozostałych przy życiu płyt Polskich Nagrań poszybują w kosmos.
„Prezes Warnera Piotr Kabaj uważa, że najbardziej interesująco wygląda zbiór nagrań muzyki klasycznej, dlatego że dotychczas nie był on eksploatowany. Firma będzie chciała jednak wydać jak najwięcej z tych zbiorów, również muzykę popularną. Priorytetem będą te nagrania, które jeszcze nigdy nie ujrzały światła dziennego. ”
Takie coś znalazłem dziś w artykule powierdzającym kupno Polskich Nagrań przez Warnera. Ta wypowiedź bardzo dobrze wróży na przyszłośc, byle nie skończyło sie na gadaniu.