Berlińczycy pastoralnie
Największy ilościowo (15 osób) na tegorocznym festiwalu Actus Humanus zespół Akademie für Alte Musik Berlin zaprezentował się w Dworze Artusa.
Od początku festiwalu obserwuję, jak krzepnie jego publiczność. Sale są pełne, a ludzie reagują entuzjastycznie. Trudno się zresztą dziwić – codziennie otrzymują coś w znakomitym gatunku. Nie inaczej było tym razem. Berliński zespół, jeden z najlepszych w tej kategorii u naszych zachodnich sąsiadów, skomponował program z utworów pasujących do okolic Bożego Narodzenia; większość z nich – poza dwoma koncertami Vivaldiego – ma w nazwie przymiotnik „pastoralny”. Tak więc Boże Narodzenie instrumentalne. Co w tej muzyce jest szczególnego?
Przymiotnik pastoralny kojarzy się oczywiście zarówno z pasterstwem, jak z przyrodą. Muzyce barokowej bliższe jest pierwsze ze skojarzeń; myśląc o tym drugim może się nam nasunąć VI Symfonia Beethovena. Ale tu raczej chodzi o tych pastuszków z kolęd. Jak ich obraz jest odmalowywany? Przez podział na trzy, wprowadzający łagodność i spokój (nikt nie potrafiłby maszerować na trzy); przez prostotę i naiwność melodii i harmonii, no i oczywiście pastusze fujarki (obok fletów prostych może to być również obój). Takie obrazki słyszeliśmy w wykonanych na tym koncercie utworach Georga Philippa Telemanna (Uwertura F-dur „A la pastorelle”, taneczna i jakby nieco folkowa, z uroczym Carillonem na koniec), Johanna Christopha Peza (Concerto pastorale), Pietra Antonia Locatellego (Concerto grosso f-moll „Concerto pastorale”) czy przebojowym Concerto grosso g-moll „Fatto per la notte natale” Arcangela Corellego.
Berlińscy muzycy grali brawurowo. Wyróżniał się oczywiście pierwszy skrzypek, Georg Kallweit, za którego na wygląd trzech groszy by się nie dało, ale który jest niesłychanie sprawny (wirtuozeria w wykonanej na początku Ciaconie z IV Sonaty różańcowej Bibera oraz nieprawdopodobna „trzęsionka” smyczkiem w rekordowo szybkim finale IV Koncertu brandenburskiego, zagranym na bis); świetne też były dwie solistki na instrumentach dętych: czeska flecistka Anna Fusek (słyszeliśmy już ją z Venice Baroque Orchestra) i oboistka Xenia Löffler, grywająca również na flecie prostym. Cały zespół muzykuje ze wspaniałą pozytywną energią, która udzielała się słuchaczom.
W taki więc sposób – instrumentalnie – zakończył się nurt bożonarodzeniowy na tym festiwalu. Jutro i pojutrze już tylko muzyka świecka. I też jest się na co cieszyć. Choć dni są trudne.
Komentarze
Troche mi glupio, ze urodzinowe pobutki maja sie nijak do tematu aktualnego wpisu. Takie jest zycie.
Wyglada na to, ze dwunasty grudnia zostal calkowicie zdominowany przez tzw artystow “rozrywkowych” – cokolwiek mialoby to znaczyc 😉 .
Pobutka do piosenki, chyba najpopularniejszego amerykanskiego piosenkarza, z okresu jego najwiekszej swietnosci.: Ol’blue eyes (100) Jednak, w zwiazku z rocznica, pokazalo sie wiele publikacji. ze krysztalowy glos nie koniecznie szedl w parze z krysztalowym sumieniem 😯
https://www.youtube.com/watch?v=andb46kjf0g
Panie sa jednak zawsze najlepsze Dionne Warwick https://www.youtube.com/watch?v=_42QFD6zy7g&spfreload=10
Grover Washington Jr (72) https://www.youtube.com/watch?v=I0oxkwvO4_4
A mi trochę tęskno do pobudek nawiązujących do wpisu. Natomiast w nowej autorskiej formule pobutkowej Pana schwarzerpetera, która też jest ciekawa, wolałabym subiektywność czyli nie pozostawianie nam wyboru. Fakt, współczesne społeczeństwa charakteryzują się wielością wyborów do czego jesteśmy przyzwyczajeni, ale w tym przypadku uważam, że ich brak byłby zaletą. Na pewno odsłaniałoby to bardziej Pana osobowość, czego być może Pan nie chce:-)
Mamy ostatnio bardzo wiele innych tematów, a i ja, żeby je omawiać, wdałam się jeszcze po koncercie w życie towarzyskie, nadmienię więc tylko, że znów był piękny koncert w Dworze Artusa. Sześcioro śpiewaków z Les Arts Florissants przedstawiało fragmenty pierwszych trzech ksiąg madrygałów Monteverdiego – znakomicie, plastycznie, z emocjami. To był Monteverdi młody (kiedy wydał I Księgę, nie miał jeszcze dwudziestki!) i całkiem inny od tego dużo późniejszego, którego znamy najlepiej. Cieszy, że to pierwsza część cyklu: za rok zespół przyjedzie z trzema kolejnymi księgami, potem będzie kontynuacja.
Dobranoc.
Dobranoc i dzien dobry.
Pobutka na 13-12-15
Frajde – moj wybor numer jeden 😀 Montoya 112 https://www.youtube.com/watch?v=cv2Fyjk0GGM
i numer dwa J. Lhevine 141 (w zaleznosci od pisowni) https://www.youtube.com/watch?v=OyhCSO1hKSM
Poniewaz, jak pare razy wspominalem, mieszkam daleko od Warszawy (Toronto) jest mi trudno nawiazywac do wpisow Pani Doroty dotyczacych koncertow w Warszawie/Polsce/Europie. Stad sie wzial pomysl urodzin. Wybor piosenek 😉 na pobutke bierze sie z moich eklektycznych upodoban.
PS Gostek special: Ted Nugent 67, tango wango 😉
Ze względu na okoliczność, że także miałam okazję wczoraj usłyszeć i zobaczyć koncert Les arts florissants, pozwolę sobie w pełni podzielić opinię Pani Doroty na jego temat. Nie ma nic bardziej elektryzującego w muzyce niż radość, którą odczuwa się podczas jej słuchania. Wczorajszy koncert (pierwszy raz słyszałam Madrygały na żywo) był cały jedną wielką nastrojową radością z muzyki. No i to niesamowite wnętrze Dworu Artusa. Warto było przemierzyć te setki kilometrów aby tam dojechać i być. Pozdrawiam. 🙂
Dobutka!
https://www.youtube.com/watch?v=BsBho8iJolo
Dzień dobry 🙂
Pięknie gra ta Lina! I miło spotkać Hoko 😀
Miło też było wczoraj poznać w realu Ariadnę100 – pozdrawiam!