Karnawał Rossiniego

Nawet nie spodziewałam się, że premiera Turka we Włoszech Rossiniego w Operze Krakowskiej będzie taka udana. I to nie tylko z inscenizacyjnego, ale przede wszystkim z wokalnego punktu widzenia.

Z wydarzeniem z poprzedniego wieczoru miała poza tym tyle wspólnego, że w akcji ciężko jest się zorientować. O ile jednak w dziele Pergolesiego dramat goni dramat, to w Turku gag goni gag – istna slapstickowa komedia. Wartkie tempo, szaleństwo kolorów, akrobacje na scenie, także fizyczne. Ale przede wszystkim wokalne.

Tu prym wiodła Katarzyna Oleś-Blacha w roli płochej Fiorilli, młodej żony starego męża, romansującej na wszystkie strony. Z partnerującym jej w roli owego męża, Geronia, Grzegorzem Szostakiem tworzyli nieodparcie zabawny duet – oboje mają ogromną vis comica. Ale ona szczególnie epatowała wirtuozowskimi kaskadami dźwięków.

Z pań trochę mniej efektownie tym razem wypadła Monika Korybalska jako Zaida, nieszczęśliwa porzucona przez Selima, tytułowego Turka. W roli z kolei tegoż Turka interesujący był Łukasz Goliński, baryton z Gdańska, związany z Operą Novą w Bydgoszczy. Znany nam dobrze (i lubiany) Mariusz Godlewski wystąpił tym razem w całkiem innym emploi niż zwykle (grywa albo nieszczęśliwych kochanków, albo zimnych drani) – poety-organizatora akcji, i też wykazał się poczuciem humoru. Jak również Andrzej Lampert jako Narciso, kochanek porzucony przez Fiorillę (ten tenor ma za sobą nie tylko role operowe, ale też śpiewanie soft rocka).

Obsada sobotniej premiery również zapowiada się ciekawie; zasadniczo różni się od poprzedniej przede wszystkim rolą Fiorilli. Katarzyna Oleś-Blacha mimo swego niewątpliwego wdzięku ma jednak bardziej posturę matrony; w drugiej obsadzie zaśpiewa Anna Wolfinger, szczuplutka blondynka, jej rola będzie więc zapewne zbudowana inaczej.

Reżyser Włodzimierz Nurkowski ma za sobą dzieła w bardzo różnym gatunku, ale, jak widać, do komediowych ma bardzo dobrą rękę. W połączeniu z tęczowo barwną scenografią i kostiumami Anny Sekuły i choreografią Violetty Suskiej, które odtworzyły na scenie wenecki karnawał, mamy istny fajerwerk, który ogląda się z przyjemnością. Nie ma tu żadnych wydziwiań, jest po prostu śmiech i zabawa. Także dodanymi szczególikami, jak np. motyw uroczej niegrzecznej dziewczynki – to uczennica Studium Baletowego i córka tancerzy, którzy występują w roli próbujących ją poskromić rodziców.