Niech żyje Marian!

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Marian Turski, szef działu historii (a właściwie jednoosobowy dział historii) w „Polityce”, powinien znaleźć się w Księdze Guinnessa. Jego 90. urodziny są de facto dopiero jutro, ale myśmy obchodzili je uroczyście już wczoraj.

Nie dość, że jest najstarszym chyba w świecie czynnym dziennikarzem i kierownikiem działu, to jeszcze piastuje to stanowisko niemal od początku istnienia pisma. Miał, jak opowiada, rozmaite propozycje od wielu zachodnich uniwersytetów, ale lojalność wobec przyjaciół zatrzymała go w kraju. Opowiada, jak w 1968 r. redakcja „Polityki” była oazą przyzwoitości, a koledzy stanęli za nim murem. „Czy w tej sytuacji mogłem wyjechać?” – pyta retorycznie.

Uroczystość odbyła się oczywiście w Muzeum Polin, za którym częściowo Marian również stoi. Co prawda dla jubilata został ściągnięty z ekspozycji specjalny tron, ale bynajmniej nie było jak u Boya. Było lekko, pogodnie i rodzinnie, z poczuciem humoru. Dlaczego piszę o tym na swoim blogu? Dlatego, że muzyka jest pasją Mariana i w związku z tym było kilka akcentów muzycznych.

Rozpoczęła Lena Piękniewska z Hashtag Ensemble, która zaśpiewała okolicznościową piosenkę Palec Mariana (do melodii Hasta mañana) – słowa (pyszne, mam nadzieję, że zostaną w redakcji rozpowszechnione) napisał Ryszard Marek Groński. Jednocześnie na ekranie nad sceną wyświetlane były zdjęcia Mariana z owym charakterystycznie podniesionym paluszkiem. Zdjęcia z rodziną, ale też z papieżem Franciszkiem czy Barackiem Obamą. Później odczytywano listy gratulacyjne dla jubilata – od Obamy również znalazło się słów kilka. Prezydent USA podczas swej tutejszej wizyty uciął małą pogawędkę z Marianem, wzruszywszy się wiadomością, że Marian uczestniczył w marszu Martina Luthera Kinga. Listy były też od kanclerz Angeli Merkel, od dwóch prezydentów Izraela, dawnego Szimona Peresa i obecnego Reuvena Rivlina. Od prezydenta Andrzeja Dudy zresztą również.

Ale miałam o dalszych muzycznych akcentach. Córka Mariana, Joasia (moja dawna koleżanka szkolna) jest znakomitą flecistką, mieszka w Chicago. Zagrała na uroczystości Syrinx Debussy’ego. Występ wnuczki, Klaudii, choć była obecna na sali, został pokazany jako film z podłożonym tłumaczeniem polskim (bo śpiewała po angielsku) – na melodię Quizas, quizas, quizas śpiewała o tym, że z pytaniem o wszystko można zwrócić się do jej dziadka, który wszystko wie.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Mocne canadiano

Nowy premier Kanady Mark Carney jest chodzącym wzorcem wszystkiego, czego Donald Trump nienawidzi najbardziej. Czy będzie też prorokiem antypopulistycznej reakcji?

Łukasz Wójcik

Najpiękniejszy pomysł pokazano również na filmie. Największym marzeniem Mariana było zadyrygować orkiestrą – choć nie zna nawet nut, nigdy nie uczył się muzyki, ale jest melomanem-erudytą, chodzi na koncerty, kiedy tylko może. Sinfonia Varsovia, gotowa na różne wyzwania, zgodziła się, by przeprowadzić taką akcję podczas próby w jednym ze studiów na Woronicza. Myśleli, że może byłby to jakiś Mozart czy Haydn, ale Marian zażyczył sobie… uwerturę Egmont Beethovena! Trochę byli w strachu, ale wszystko się pięknie udało, a Marian taktował rytmicznie i przeżywał intensywnie, co kamera skrzętnie pokazywała. Muzycy później podchodzili do niego i dziękowali za to szczególne przeżycie. A wczoraj dyrektor SV Janusz Marynowski wręczył Marianowi w prezencie urodzinowym batutę. „To świadectwo dojrzałości dyrygenta” – powiedział. Marian dziękując zażartował, że batuta będzie zamiast tego słynnego już palca…

Po żydowsku życzy się do 120 lat i tak życzył Marianowi w liście Szimon Peres. Ale my wczoraj zaśpiewaliśmy: 200 lat!

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj