Koniec Warszawskiej Opery Kameralnej
Stało się. Dzieło rozwalania zasłużonej instytucji warszawskiej, w której przeżyliśmy tak wiele, dopełni się w najbliższym czasie.
P.o. dyrektora Alicja Węgorzewska-Whiskerd wysłała 14 lutego (taka sobie walentynka) do działających w Warszawskiej Operze Kameralnej trzech związków zawodowych pismo z zamiarami zwolnień grupowych. Konkrety z owego pisma:
- od 15 do 23 marca zostanie zwolnionych 61 pracowników (w tym WSZYSCY! soliści, których jest 55, łącznie z takimi gwiazdami jak Olga Pasiecznik, Anna Mikołajczyk, Marta Boberska itp., oraz 6 dyrygentów, w tym Władysław Kłosiewicz),
- od 24 do 31 marca 43 kolejnych: 36 muzyków z Warszawskiej Sinfonietty (połowa zespołu) oraz 7 osób z administracji.
Od miesiąca dokonywała się też dziwna operacja przerzucania partii orkiestrowych z oper Mozarta – Cosi fan tutte, La finta semplice – z Sinfonietty na MACV, która wcześniej ich nie grała. Sinfonietta używana była i jest do koncertów okolicznościowych (karnawałowy, ósmomarcowy). Obie orkiestry mają zostać poddane przesłuchaniom przez „niezależną komisję” sprowadzoną z Austrii – ciekawostka: będą to specjaliści od współczesnych instrumentów i tak samo mają oceniać barokowe. Dlaczego – trudno powiedzieć.
Co dalej? Diabli wiedzą. Na razie jest zamiar łaskawego udzielania solistom trzymiesięcznych wypowiedzeń, co wystarczy jeszcze na Festiwal Mozartowski. A potem – będą rejestrować się na bezrobociu? Fakt, że nie wszyscy z tych 55 śpiewaków byli ostatnio czynni w tym teatrze. Ale dlaczego zwalniać wszystkich, a w tym takich, którzy byli ozdobą teatru i dla których był on domem?
Tę walentynkę muzycy otrzymali na dzień przed spektaklem La finta semplice. Heroizmem ze strony solistów było, że zaśpiewali ten spektakl, a po jego zakończeniu odbyła się scena dość wstrząsająca, gdy podczas braw i ukłonów łzy zmywały im namalowane na twarzy maski.
Co jest jeszcze bardzo, bardzo smutne. Czarną postacią jest tu niestety nie tylko p. Węgorzewska, ale wspierający ją Jacek Laszczkowski, którego przez wiele lat bardzo ceniłam jako muzyka. Teraz coś się z nim stało bardzo niedobrego. Jakaś żądza władzy? Bo to on jest tu motorem, on traktuje lekceważąco kolegów, którym przecież bardzo wiele zawdzięczał (ale jakoś o tym zapomniał). On też zapewne był inicjatorem zaproszenia na drugi spektakl Cosi fan tutte Stefana Sutkowskiego, który w dobrej wierze wystąpił z poparciem nowej sytuacji. Gdyby wiedział, co popiera… To, co się dzieje, nie jest nagłym gestem, lecz długo przygotowywanym.
Związki będą próbować coś ugrać, ale łatwo nie będzie. A teraz chyba przyszła pora na Requiem.
Komentarze
Pobutka 17 lutego Nic w przyrodzie nie ginie – kiedys wszystko sie odrodzi – miejmy nadzieje, ze WOK tez. 😀
https://www.youtube.com/watch?v=Q0pOXQnBPE4
PS Nic blizszego do feniksa nie przyszlo mi do glowy. 🙄
https://www.youtube.com/watch?v=Z_lOBE18HN4 bedziemy sluchac, gdziekolwiek nas zaniesie 😥
Nie wiem, czy w ogóle wypada pod takim wpisem, ale
żeby muzyka odradzała się, żeby radość nie pozwoliła się podłamać (i żeby Hoko nie ubiegł, last but not lesst 😈 ) — Koty relaksują się przy muzyce klasycznej!
(Zaś podczas wędrówek pieszych, rowerowych, narciarskich my relaksujemy się podziwianiem tych pięknych-wrednych stworzeń 🙂 )
➡ Najlepszego ulubieńcom oraz kociemu pierwiastkowi w nas! 🙂
Co dalej? Będzie Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce!!!
Dość już tego memłania i grania byle czego, czego nikt zdrowo myślący nie rozumie. Jakieś opery operetki burleski? Widział ktoś Prezesa Polski w Operze? Trzeba popierać sztukę narodowa, patriotyczną do kości a nawet bardziej. Dlatego 35 milionów zamiast na opery, operetki i tej no tam burleski pójdzie i popłynie Narwią do Ostrołeki.
Dość karmienia darmozjadów w Warszawie. Czas na prowincję i prowincjonalne muzea pełne patriotycznych treści. Czas na ludzi z wioski i z tak dalekiej prowincji że większość nie wie skąd.
Trzeba w końcu oczyścić Warszawę z ludzi o mentalności nie powiem jakiej.
A Pani Redaktor się dziwi i pyta co bedzie dalej. Nie trzeba się dziwić. W końcu, jak Warszawę się nienawidzi i obwinia za za całe zło w życiu jakie sie przytrafiło to trzeba zrobić w Warszawie porządek. Ludzie z wioski o mentalności folwarcznego chłopa świetnie się do tego nadają. Zrobią wszystko a nawet więcej.
No tak… Coś wisiało w powietrzu, jeśli spojrzy się na ostatni okres funkcjonowania WOK.
Chyba najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, o czym już wspomniała Pani Dorota – w naszej Ojczyźnie (zwłaszcza ostatnio) z zapałem i radością niszczy się wiele instytucji, inicjatyw, zespołów i nawet ludzi. Ot, tak sobie. W tym wiele/wielu bardzo zasłużonych i z piękną kartą. I nie liczy się dorobek, kulturotwórcza (edukacyjna) rola, oddziaływanie na lokalne i krajowe środowisko, promocja kraju i miasta, itp., itd.
WOK jest (była?!) ewenementem na międzynarodową skalę.
Właśnie Warszawa, i w sumie cała Polska, się jej pozbawia. Ale co tam. Komu potrzebna taka muzyczna i sceniczna „bombonierka”? „Nie szkoda róż, gdy płonie las”…
W tym kontekście ciekawi mnie, kiedy przyjdzie kolej np. na Operę Narodową i (może nawet bardziej) na Polski Balet Narodowy?
No bo rację ma „Miś Kurpiowski” – kto widział w operze lub choćby w teatrze kogoś z obecnych decydentów? To po co na to w ogóle jakieś pieniądze przeznaczać? Takie burżuazyjne fanaberie, a naród (przepraszam – Naród) w potrzebie!
Dla sprawiedliwości muszę dodać, że na warszawskim poletku takimi (zbędnymi) zainteresowaniami jak teatr, opera, filharmonia, nie wyróżniała się szczególnie i Pani Hanna Gronkiewicz-Waltz (widywałem ją, ale baaaaaaaaaaardzo rzadko).
No to mamy.
Bigda idzie!
Dobrze, że pisze to Miś spoza Warszawy, ja bym nie śmiała… 😛
Prezesa nawet niedawno widziano w filharmonii. On siedział, wszyscy stali i klaskali. Takiego artychy jeszcze tam nie było 😈
Ja rozumiem, że w WOK było za dużo etatów i Struzik wywalił Lacha, ponieważ ten nie miał odwagi ludziom zrobić kuku. Ale zamiast racjonalnej oceny, ilu solistów nie utrzymuje już kontaktu z teatrem, i rozstania się z nimi, to wyrzuca się wszystkich. A potem pewnie przyjmie się własnych protegowanych. Pani W.-W. opowie podłej zmianie, jak wspaniale prowadziła teatr operowy, i będzie startować do Teatru Wielkiego. Na miejscu zostanie Jacek Laszczkowski – przecież „sól tej ziemi”, stąd się wywodzi. Sam już ma ze śpiewaniem kłopoty (co ja sama nieśmiało zauważyłam w zeszłym roku, gdy śpiewał w Otellu w Gdańsku), to będzie teraz innych zwalniał i ustawiał.
W linku, który wrzuciłam do wpisu, pojawia się z płomiennym przemówieniem niegdysiejszy wielbiciel WOK Tadeusz Deszkiewicz. Teraz, poproszony o pomoc, umył ręce. Podła zmiana dba tylko o swoje stołki.
No, dobre! A nawet genialne: Węgorzewska-Whiskerd do warszawskiego Wielkiego!
Nie wpadłem na to, a to takie proste.
I oczywiste, jak mawia klasyk!
To koszmar… Już raz tu wklejałem co celniejsze wyjątki „publicystyki” p. Węgorzewskiej dla „Gazety Polskiej” – co zdradza, z jakim typem umysłowości mamy tu do czynienia, nie chcę zaśmiecać tym czymś bloga ponownie. Ubawił mnie też (ponuro) widok plakatu z wyeksponowaną frazą: DR ALICJA WĘGORZEWSKA zaprasza 🙂
Bardzo jestem ciekaw, co na te zmiany powie aktywna w WOK Solidarność, dziś taki nowy CRZZ euforycznie wspierający Partię i jej Misiewiczów (to jedyny znany mi związek zawodowy, który wyraża uznanie i radość z powodu wyrzucania z pracy innych związkowców – było takie kuriozalne oświadczenie Solidarności w PR; ostatnio groziła też nauczycielom protestującym przeciw deformie szkolnictwa). No chyba że jej członkom obiecano już „specjalne traktowanie” bez względu na kwestie artystyczne.
Bardzo też smuci postawa p. Deszkiewicza (dziś „komisarz polityczny” PiSu w RDC i piewca podłej zmiany bez względu na wszystko) – niedawno zmienił nazwę grupy facebookowej, w której kiedyś razem wojowaliśmy na rzecz WOK z „Ratujmy WOK” na „Promujmy WOK” gdyż – co zrozumiałe – powitał Gwiazdę i Prawilną Tępicielkę Genderu w Operze z ogromnym entuzjazmem. Ciekawe, czy znowu zmieni. Pewnie nie.
Niestety, to kolejny z serii porażających newsów dowodzących że podła zmiana na serio bierze się „za odcinek kultury”, po tej masakrze którą MKiDN zrobiło właśnie z czasopismami kulturalnymi:
http://oko.press/prawica-dotacjami-liberalowie-bez-pieniedzy-ministerstwo-kultury-publikuje-wyniki-konkursu/
Wczoraj „nowym” prezesem Polskiego Radia ponownie uczyniono p. Barbarę „Wywalę was wszystkich!!” Stanisławczyk…. Jakaś demolka trwa też w Narodowym Centrum Kultury, które swą nową „misję” widzi we wspieraniu setkami tysięcy zapiewajły z czasów Moczara i Kliszki, Pietrzaka Jana (dziś wrócił do artystycznego image’u z tamtych czasów znów opiewając Partię i odważnie chlaszcząc biczem satyry jej warcholących wrogów…)
Koszmar.
KOSZMAR!
PS. Nazwę przywrócił już p. Hubert Zadrożny, znów jest „Ratujmy WOK”… Bardzo niedawno wypowiadał się w TV Republika, broniąc „dobrej zmiany”, szydząc z aktorów Teatru Polskiego we Wrocławiu („Mam wrażenie, że ten protest to pełna manipulacja”) oraz z „lewackiej” sztuki zwyrodniałej… :/ Przepraszam za link do TEJ telewizji.
http://telewizjarepublika.pl/zadrozny-jesli-w-teatrze-polskim-zatrudnia-sie-aktorow-porno-to-chyba-nie-po-to-by-wystawiac-tam-jaselka,39078.html
@Miś Kurpiowski
Wiadomość fatalna, ale generalnie 80% rządowych pieniędzy na kulturę idzie do Warszawy i nie sądzę, żeby akurat pod tą władzą (o silnych skłonnościach centralizacyjnych) ten procent miał się zmniejszyć.
Tworzenie opozycji Warszawa vs głęboka prowincja jest demagogiczne, bo są jeszcze takie miasta jak Kraków czy Poznań, które mogą tylko pomarzyć o warszawskiej skali finansowania, a miałyby na co te pieniądze wydać.
Współczuję uroczemu zespołowi. Na ostatnim Cosi fan Tutte nie widac było napięcia. Nb. nie wiedziałem, że media typu GPC i TVR docierają w takie rejony. To smutne.
Bo wtedy jeszcze nie bylo wiadomo. Pismo zostalo rozeslane, jak napisalam, 14 lutego.
Kiedy powołano tę wielce zasłużoną piewicę na stanowisko szefowej WOK,zażartowałam ponuro,że pewnie tylko po to, aby mogła wpisać w CV doświadczenie w prowadzeniu sceny operowej ,kiedy będzie startować w konkursie na dyrektora TW-ON. Chyba powinnam sobie odgryźć język, zanim to powiedziałam 🙁
Przede wszystkim warto sobie przypomnieć, że WOK nie jest instytucją pomocy społecznej – i niestety, żeby się mogła utrzymać w jakimś stopniu sama, musi działać na zasadach rynkowych. Konkurs z niezależną komisją może ozdrowić jej funkcjonowanie i zapewnić wykonania na jeszcze lepszym poziomie. Niestety oprócz wielu dobrych słów, które można powiedzieć pod adresem WOK, trzeba też mieć świadomość pewnych patologii – nowi, bardzo dobrzy muzycy nie mieli tam czego szukać, ponieważ siła znajomości i układów była tak wielka, że byli odsyłani z kwitkiem. Ja mam nadzieję, że szykuje się dobra zmiana – choć chwilowo niewesoła.
Czy podano jakis formalny powod, a jesli tak to jaki? Z daleka trudno jest sie w tym polapac.
Coooo? Pan Sutkowski popiera zamkniecie WOK??? Nie chce mi się wierzyć. Co do pana Laszczkowskiego – pamiętam jego tragiczny wystep w „Giulio Caesare” Haendla kilka lat temu w partii Sesta. Nie był w stanie wyśpiewać co trudniejszych fraz
@ pocokomu – witam. Znam tę instytucję od lat i mogę powiedzieć, że owszem, była tam pewna patologia w postaci przerostu zatrudnienia (przecież nie każdy musi mieć etat, a dyr. Sutkowski był uprzejmy zatrudniać nawet reżyserów, którzy mieli etat gdzie indziej) – z tym się zgadzam. Ale nie było patologii w dziedzinie układów! Wprost przeciwnie, dyr. Sutkowski miał oko na młodych zdolnych i ściągał ich do teatru. Dla ilu WOK był początkiem kariery – z Laszczkowskim włącznie. A że od jakiegoś momentu nie można było przyjmować już więcej osób – to całkowicie zrozumiałe w świetle powyższego.
To po pierwsze. Po drugie, zgadzam się również, i sama o tym kiedyś pisałam, że racjonalizacja zatrudnienia jest tam konieczna. Ale, litości, nie w takiej formie! Owszem, trzeba było przyjrzeć się zatrudnionym, czy rzeczywiście tam działają – wielu nie działało, rzucę śmiałym podejrzeniem, że ze śpiewaków gdzieś połowa. Ale nie wyrzucać osoby wybitne!
„Niezależna komisja” – ale niekompetentna, jeśli chodzi o granie barokowe. Ci sami ludzie mają przesłuchiwać muzyków z Sinfonietty i z MACV. I są to ludzie od grania współczesnego. Co więcej, obie orkiestry mają być egzaminowane z Mozarta. To jaki w tym wszystkim sens?
A poza tym nie miejmy złudzeń. Taka instytucja nie może się sama utrzymać i nigdy nie będzie mogła. Zwłaszcza jeśli ma mieć jakiś poziom.
@ kalina – ależ dyr. Sutkowski tego nie wiedział, gdy był fetowany podczas spektaklu Cosi fan tutte. To był taki makiaweliczny plan. Teraz chyba zabierze głos, ale raczej mleko się już rozlało.
@ schwarzerpeter – podano w piśmie, że przyczyną jest „trudna sytuacja finansowa pracodawcy, wynikająca w szczególności z konieczności spłaty zadłużenia WOK, nie pozwalająca przy utrzymaniu dodatkowego poziomu zatrudnienia na kontynuowanie działalności. Obecny poziom zatrudnienia w niektórych grupach pracowników jest zbyt wysoki w stosunku do bieżących potrzeb pracodawcy wynikających z repertuaru Opery i infrastruktury, którą dysponuje”.
Z tego wniosek, że opera nie potrzebuje w ogóle śpiewaków (!), skoro wszyscy mają być zwolnieni.
Off topic. Gorąca prośba: gdyby ktoś miał bilet na Concerto Köln na wtorek, a się nie wybierał, to proszę o sygnał.
On topic. Zajrzałem na stronę Alicji Węgorzewskiej w Wiki. Poza rozmaitymi błędami (od rzeczowych po ortograficzne, jak na panią doktor przystało) stoi tam, co następuje: „Jej specjalnością są «role spodenkowe», tj. mężczyzn granych przez kobiety”.
Skoro więc kantatrisa-dyrechtoressa tak bardzo lubi męskie role, może zechce się obsadzić np. w partii przywołanego wyżej Juliusza Cezara (koniecznie z J.L. jako Sekstusem). A może Rinalda? Ariodanta? Czy choćby Tankreda. WOK wszystkie dzieła miała w końcu w repertuarze. Czekamy! Sala zapewne będzie pękała w szwach. A ze śmiechu to już na zicher 😉 Bo Hymn Inki (po trumnach do żłobu – takie czasy…) nie pokazuje jednak, przyznajmy, pełni wokalnego talentu tej pięćdziesięcioletniej niecosopranistki. 😀
Może tak nie wyliczajmy wieku, co? 😈 Ewa Podleś jest od tej pani starsza, a jak śpiewa…
A w ogóle pozdrawiam z Poznania. Byłam na ciekawej premierze, ale opiszę ją jutro po powrocie do Warszawy – możliwość zobaczenia tego spektaklu będzie jeszcze w niedzielę oraz w kolejną niedzielę.
Jasna sprawa – u niecosopranistek wiek nie ma zresztą większego znaczenia, bo one zawsze są nieco. A tej konkretnej z nikim bym nie zestawiał, bo każde tego rodzaju porównanie byłoby zdecydowanie niezasłużonym zaszczytem…
Kwestia metryki wyskoczyła mi jakoś przy okazji – gdy zobaczyłem, że za chwilę pańcia ma okrągłe uro-uro.
Na wsi też czasem coś wyjdzie chyba…
http://www.artalinna.com/?p=6934
Odkryłam intrygujący festiwal:
http://www.gdanskifestiwal.pl/index.php/pl/
Przyznaję, że jako rodowita Gdańszczanko/Sopocianka, nigdy o nim nie słyszałam. Polecam szczególnej uwadze dzień 5 kwietnia:-)
To chyba zupełnie wyjątkowa okazja posłuchać obecnie rodzeństwa, grających wspólnie. Gdy byliśmy we Wrocławiu Mama Maestra wspominałam, że taki koncert jest być może w planach. Bardzo ciekawe:-)
Widzę, że PA intensywnie koncertuje w Polsce (Wrocław, Katowice, Gdańsk). Zawsze tak było?
Nie przyglądałam się w ostatnich latach, tak dokładnie, koncertom PA. Wydaje mi się, że były to kiedyś dwa miasta: Warszawa i Kraków i to raczej wymiennie. I jeszcze festiwal w Łodzi, którego już nie ma. Ale od kiedy są nowe, świetne sale tj. Katowice i Wrocław, to jest więcej możliwości.
Cieszę się bardzo,że przytoczyła Pani te argumenty za konieczną zmianą w zarządzaniu finansami WOKu. Nie sądzę, aby ktokolwiek miał siły i czas, żeby tropić, co dany śpiewak w danym momencie robi i dlaczego. Stąd generalna zmiana może okazać się uzdrawiająca. Wątpię, aby ktokolwiek przy zdrowych zmysłach chciał wygumować na dobre takie nazwiska jak Pasiecznik – może po prostu zmienić formę umowy. Ponadto nawet jeśli komisja nie będzie miała świadomości, że Muffat chciał smyczek w jedną stronę, a Mozart w drugą, to na pewno dadzą radę ocenić, czy ktoś gra czysto i sprawnie technicznie. Ale kto wie, może jeden Kuijken w komisji by się przydał.
„Nie sądzę, aby ktokolwiek miał siły i czas, żeby tropić…” – to niech się zarządzaniem nie zajmuje. Dział kadr powinien wiedzieć, czy ktoś ma etat gdzie indziej, czy nie. To nie jest takie trudne. Psim obowiązkiem, jeśli chce się podejmować tego typu decyzje stanowiące nie tylko o życiu ludzi, ale i o dewastacji teatru, jest sprawdzenie tego. Wśród czołowych śpiewaków są i tacy, którzy nie mają innej pracy. Akurat przypadek Olgi Pasiecznik jest szczególnie drastyczny, ponieważ ma ona ukraińskie obywatelstwo.
Generalna zmiana będzie dewastująca. Wyraźnie jest napisane w tym piśmie o zamiarze zwolnienia wszystkich śpiewaków. Z czego wniosek, że teatr będzie impresaryjny. No, a tu już hulaj dusza, piekła nie ma. Poziom w takim teatrze wyjątkowo ciężko się buduje i nie wierzę pod tym względem nic a nic obecnym dyrektorom.
Owszem, śpiewacy w Polsce – jak i gdzie indziej na świecie – występują w różnych teatrach, ale zwykle mają takie czy inne podstawowe miejsce pracy.
A czy WOK jest instytucją miejską czy współprowadzoną przez MKiDN? Bo jeżeli to drugie to dziwne jeśli by miała być przekształcona w jakąś impresaryjną tancbudę. Ale dzisiaj już chyba nic nie zdziwi.
Jest najgorzej, jak można – jest instytucją marszałkowską. Czyli jest zależna od niezatapialnego Struzika z peezelu. Ministerstwo daje co najwyżej dotacje celowe.
KOMUNIKAT DYREKTORA WARSZAWSKIEJ OPERY KAMERALNEJ
W związku z trudną sytuacją finansową Warszawskiej Opery Kameralnej, w celu zapewnienia jej dalszego funkcjonowania na mapie warszawskich instytucji kultury na jak najwyższym poziomie, Dyrektor WOK podjęła trudną decyzję o rozpoczęciu procesu jej uzdrowienia. Decyzje podejmowane w procesie sanacji, dotyczące ograniczenia oraz zmiany formuły zatrudnienia dadzą szansę Warszawskiej Operze Kameralnej na transformację i unowocześnienie jej struktury oraz na podniesienie poziomu artystycznego tej cenionej instytucji.
dr Alicja Węgorzewska – Whiskerd
Dzień dobry Pani Doroto,
Chciałem bardzo serdecznie podziękować za ten znakomity post na temat sytuacji w WOK. Cieszę się, że nie jesteśmy sami i że Pani, która zawsze nam towarzyszyła przez te wszystkie lata świetności również przez te trudne lata potrafi patrzeć z wielką mądrością na to co się dzieje. Napisała Pani prawdę, niestety ta prawda jest bardzo smutna. Nie spodziewaliśmy się, że to tak bedzie wyglądało… Oczywiście byli tacy co od początku mówili, że ta zmiana dyrekcji to koniec WOK, ale część zespołu w tym niestety ja miała nadzieję, że pójdziemy w dobrym kierunku. Niestety szybko, bardzo szybko przyszło rozczarowanie. Mam nadzieję, że ktoś zatrzyma to szaleństwo i wróci zdrowy rozsądek. Dla mnie ważne jest, aby cały zespół, MACV i Zespół Wokalny rownież zjednoczyli się i wszyscy powiedzieli NIE na takie traktowanie artystów. Trudna droga przed nami ale trzeba wierzyć.
Serdecznie pozdrawiam i … co złego to nie ja.
Ruben Silva
Właśnie przesłano mi na prośbę autora poniższe oświadczenie, które zostało wysłane równiż do Polskiej Agencji Prasowej.
Oświadczenie Stefana Sutkowskiego w sprawie zapowiedzianych przez Dyrekcję Warszawskiej Opery Kameralnej zwolnień grupowych.
Po wielu latach doczekałem się niszczenia instytucji, którą stworzyłem ponad 50 lat temu. Warszawska Opera Kameralna w okresie jej trwania tworzyła niezapomniane spektakle i koncerty. Repertuar od średniowiecza do czasów współczesnych. Toteż nigdy nie przyszło mi na myśl zwalniać wykonawców, którzy tworzyli ten zespół. Byli Oni i są solistami i muzykami wielkiej miary. Oni swoim kunsztem dają satysfakcję słuchaczom. Dzisiaj z wielkim niepokojem patrzę na chylący się ku upadkowi Dom, w którym wykonawcy mogli się czuć bezpiecznie. Czai się zło, które niszczy wielką sztukę. Wielka sztuka z natury swej nie broni się sama. Potrzebuje wsparcia ludzi mądrych, wrażliwych, życzliwych i umiejących bronić wielkie osiągnięcia. Jeśli tego zabraknie pozostanie kulturalna pustynia.
Ze smutkiem
Stefan Sutkowski
Warszawa, dnia 18 lutego 2017 roku
Zaintrygowana luką w moim wykształceniu, tj. nieznajomością utworu, który wymienił wczoraj o 19:48 ścichapęk, zapoznałam się z nim. Jestem, proszę państwa, wstrząśnięta i zmieszana…
https://www.youtube.com/watch?v=JZBKm2BVUL4
O Jezu!
Parę lat temu oglądałem polski film o wampirach i była tam bardzo podobna muzyka. Robi wrażenie 🙂
Połaczenie Rubika z Jakubem Milewskim (ostrołęcznin). Ten ostatni biorac przykład ze starszego kolegi napisał Kantatę Przemienienia. Przedstawiciele PiS i Rodziny Radia Maryja mdleją na koncertach 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=ya8v4gJneI8
I oto chodzi prosz państwa.
A jednak kolega Deszkiewicz odważył się w końcu wypowiedzieć.
https://dorzeczy.pl/kraj/22245/Deszkiewicz-Ratujmy-znowu-Warszawska-Opere-Kameralna.htm
Podobna historia zdarzyla sie w chyba 1960 roku, kiedy pani Beata Artemska zostala nowym dyrektorem Operetki Dolnoslaskiej we Wroclawiu i za jednym pociagnieciem dlugopisu przekreslila kariere mojego ojca Tadeusza Seredynskiego. Wyslala go na emeryture – z dnia na dzien.
@ Wishpianist – witam. Jak widać – nihil novi…
Wrzuciłam nowy wpis o wczorajszym poznańskim spektaklu, ale oczywiście można nadal rozmawiać tutaj.
WOK to dziś taka Polska w miniaturze, dewastowana przez knajacką „dobrą zmianę” i jej Misiewiczów (i Misiewiczki). Nominację operetkowo-patriotycznej divy PiSowska „dobra zmiana” przyjęła z euforią. Nic to, że nominacji nie konsultowano z nikim, że zaskoczyła zespół, że spadła jak grom, że diva nie przedstawiła żadnego programu, że żadne kompetentne gremium jej nominacji nie zatwierdziło, nie opiniowało, że zajmowała się dotąd czymś kompletnie innym. To było przecież takie arcyPiSowskie, rewolucyjne! A do tego pisze w „Gazecie Polskiej”? Piętnuje gender i lewactwo? Śpiewa o i Ince, i o Ojcu Świętym?
https://www.youtube.com/watch?v=Em_tTrmj6UM
…znaczy – NASZA ona jest, patriotyczna jest, pobożna jest, dobra jest! Jej krytyka to jakiś jazgot (copyright by Andrzej D.). Gdyby to była nominatką „dobrej zmiany”, to nadal przegryzaliby tętnice krytykom. Na szczęście dla „dobrej zmiany” diva była nominatką Struzika, więc teraz można spokojnie umyć rączki i drzeć szaty.
To tak jak z nową/starą, jednodobową ex-prezeską Polskiego Radia – była BEZNADZIEJNYM prezesem i BEZNADZIEJNYM kandydatem na „nowego” prezesa. Jej wczorajszy sukces był rozpaczliwym dowodem, że PiS nie ma ŻADNYCH kompetentnych kadr, że liczy się partyjniacka dyspozycyjność w robieniu skrajnie prymitywnej propagitki i w terroryzowaniu dziennikarzy. Jej dymisja to nie żaden „odruch sumienia”, tylko jakieś ambicjonalne rozgryweczki (poszło chyba o narzuconego jej zastępce). Ale to pozwala p. Czabańskiemu (w PZPR od 1967, skądinąd) drzeć szatki, że jednak p. Stanisławczyk to nie był dobry pomysł, że „wystawia sobie złe świadectwo”.
To że „złe świadectwo” wystawiło jej tysiące słuchaczy Dwójki, Trójki dla p. Czabańskiego żadnego znaczenia nie ma. Ot, jakiś „jazgot” i „bełkot”….
Koszmar (jak już pisałem).
PS. Wielki szacunek dla dyr. Sutkowskiego – mamy nadzieję że jego dzieło jednak przetrwa, choć na pewno wymaga reform. W cywilizowanym świecie załatwia się to otwartym, uczciwym konkursem, który może wygrać ktoś, proponujący akceptowalny dla zespołu i jego państwowego czy samorządowego mecenasa pomysł na „nowe otwarcie”. Nie wierzę, że w Polsce nie ma takiej osoby (to zresztą nie musi się ograniczać do Polski). Myślę, że Struzik jednak się ugnie i wstrzyma rękę divy na detonatorze – choćby dlatego, że zwolnienia grupowe mogą się okazać potwornie kosztowne (bo przecież nie dlatego, że kocha Mozarta)…
No właśnie, rzecz w tym, że tu sprawcą mianowania jest nie PiS, lecz marszałek z PSL (który jest tym marszałkiem od lat 16). Podobnie jak w przypadku Teatru Polskiego we Wrocławiu był to marszałek Cezary Przybylski z Bezpartyjnych Samorządowców (wcześniej z PO) i wicemarszałek Tadeusz Samborski z PSL.
Pani A. W.-W. zresztą kiedyś startowała (bez powodzenia) w wyborach z listy PSL.
Może oo od końca zacznę. Z pewnym trudem dotarłem do tego Deszkiewicza, bowiem porządne przeglądarki odmawiają połączenia z dorzeczy.pl, twierdząc nie bez racji: „This site cannot provide a secure connection. dorzeczy.pl uses an unsupported protocol.” Amatorszczyna smoleńska, rzadko w internecie spotykana. Firefox nie przejmuje się bezpieczeństwem użytkownika, więc tamtędy wlazłem i mogę przetłumaczyć wypowiedź na polski. Mniej więcej: nie można pozwolić, aby chamy z peezelu zawłaszczyły to, co ma być nasze, pisuarowskie, narodowe i święte. Koniec tłumaczenia, reszta to ozdobniki. Czyli, jeśli od kiły wolimy rzeżączkę, to nam po drodze z Deszkiewiczem. Wolimy?
Co do istoty sprawy, to mam bardzo mieszane uczucia. Gdybym na przykład był Norwegiem, najlepiej takim, który ostatni rok spędził na Marsie, powiedziałbym, że to bardzo dobry początek porządkowania wyjątkowo zabagnionej instytucji. Teraz tylko przedstawić szczegółowy plan, skonsultować z zainteresowanymi i wykonywać. No ale nie jestem Norwegiem i nigdzie nie wyjeżdżałem, więc mogę pominąć tego rodzaju żarty. Lejzorek Rojtszwaniec mawiał, że jak zwalniają, to będą przyjmować. W tym przypadku pani o pięknym imieniu Doktór przyjmie zapewne stadko swoich oddanych tenorów, laureatów konkursów w Sosnowcu. Z głosami żeńskimi będzie pewien problem, bo muszą to być paszczury z bardzo rozregulowanym aparatem, żeby nie przyćmiewały w żaden sposób. No, może nie aż tak wielki problem, jak się rozejrzeć po branży. I jakoś damy radę, w końcu taki Izban, skądinąd też kiedyś wyrzucony z WOK-u, dawał radę, aż popadł w niełaskę, bo się zbiesił.
No. A poza tym rozumiem, że jak kogoś ochrzcili Doktór, i to jeszcze na wydziale wokalnym, to musi sobie to wszędzie przylepiać i będzie przylepiać. Jednak pisanie własnego, podwójnego nazwiska rozdzielonego pauzą, a nie dywizem, w dodatku ze spacjami, jest zbrodnią na typografii. Tego nie wybaczę, choćby się Doktór zhabilitowała.
@DS …toteż jak już PiS wygra wybory samorządowe (obiecując np. darmowe autobusy od Wołomina po Żyrardów, sponsorowane przez SKOKi) to powoła dyrektora WOK w identycznym trybie. Konkurs? Wolne żarty!… To może będzie właśnie p. Stanisławczyk – „dobra towarzyszka, trochę jej nie wyszło w Radiu, to damy się jej wykazać w operetce, w końcu to taka drugorzędna synekurka w naszej nomenklaturze…”
Jeśli mogę, to chciałem zauważyć, że pani prezes z radia była na wylocie od jakiegoś czasu i pół miasta o tym mówiło. Zagadką był tylko styl lotu i trzeba przyznać, nieźle to zostało wykombinowane. 😎
Tak ściśle rzecz biorąc, to p. Doktór (stosując nazewnictwo Wielkiego Wodza 🙂 ) wciąż jest p.o. dyrektora.
Problem jest nieco szerszy i należy na to spojrzeć znacznie szerzej. Dokładnie w ten sposób wygląda sytuacja w większości instytucji kultury, których organizatorem jest Adam Struzik. Marszałek i jego zastępcy oraz cała ta chora machina urzędnicza zupełnie nie interesuje się tym, co dzieje się w podległych im placówkach typu teatry, muzea i inne. Efekt jest taki, że dyrektorzy tych placówek traktują je jak prywatne folwarki. Zatrudniają w nich członków swojej rodziny, wyprowadzają pieniądze publiczne do rodzinnych firm itd, itd. Przykładów takich mógłbym podać bardzo wiele, pierwsze z brzegu to Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego, Muzeum Niepodległości, Muzeum Mazowieckie w Płocku. WOK nie jest tu wyjątkiem. Dziwne tylko, że nikogo tam na górze to nie interesuje i niszczy się w ten sposób bardzo zasłużoną placówkę.
@ zxcvklu – witam. Bardzo ciekawe (i smutne), a niewiele o tym wiemy lub praktycznie nic 🙁
Na dowód powyższych słów zacytuję w całości list Jerzego Lacha, byłego dyrektora WOK, który zamieścił na swoim profilu na facebooku:
„Gdy zostałem odwołany ze stanowiska dyrektora Warszawskiej Opery Kameralnej postanowiłem, że nie będę wypowiadał się publicznie w tej sprawie. Złożyłem pozew do Sądu Pracy i tam będę oczekiwał zadośćuczynienia. Zmieniłem telefon. Zamknąłem się w domu i nie chciałem się z nikim kontaktować .Poczułem się oszukany i zmanipulowany. Dzisiaj, gdy dowiedziałem się o decyzjach nowej dyrekcji WOK w sprawie zwolnień grupowych zmieniłem zdanie i dlatego zamieszczam ten tekst, ponieważ ponownie w tak krótkim czasie czuję się oszukany i zmanipulowany. Nie mogę być obojętny na to, co się dzieje, ponieważ to uderza również we mnie. Poświęciłem 4 lata swojego życia na utrzymanie dobrej pozycji WOK. Ciężko pracowałem jako dyrektor i reżyser, aby utrzymać dobry wizerunek opery i pozycję, którą wypracował dyr.S.Sutkowski i uwierzcie mi nie był to lekki kawałek chleba. Na starcie zostałem „zniszczony przez media jako „człowiek Struzika/’ ,/ czego do dziś nie potrafię zrozumieć, a media po odwołaniu mnie przez „Struzika” chyba tez nie/ W Operze czekało mnie 315 etatów , budżet pomniejszony o 4 mln i wrogość pracowników Opery. Od początku miałem problem z płynnością finansową i z roku na rok obniżaną dotacją podmiotową. Zwolniłem, w porozumieniu ze zw.zawodowymi, 80 etatów. Szybko jednak zorientowałem się, że zwolnienia nie przynoszą żadnych oszczędności, ponieważ trzeba płacić odprawy, a dotacja i tak była zmniejszana przez Zarząd. Poza tym, jak zobaczyłem jak niskie wynagrodzenia otrzymywali artyści, którzy potrafili oddać całe swoje serce dla Opery, to budziło mój sprzeciw wobec tej sytuacji. W miarę upływu czasu coraz bardziej doceniałem pracę muzyków i śpiewaków, którzy byli bardzo emocjonalnie związani z Opera. Pamiętam do dziś rozmowy z O.Pasiecznik, A.Radziejewska czy R.Siwkiem, którzy mówili o swoich związkach z Operą i nie chodziło tu o pieniądze, bo to są artyści, którzy są uznani na świecie i nie musza być w WOK-u tylko chcą, podkreślam CHCĄ. Kto tego nie rozumie, to nie ma sensu tłumaczyć, kto wie o co chodzi, zrozumie od razu. Kiedy reżyserowałem „Don Giovanniego” i „Czarodziejski Flet” /widowiska plenerowe, które zgromadziły 8 tys widzów/ wiedziałem z jakimi artystami pracuję. Natomiast przy realizacji „Operetki” M.Dobrzyńskiego wg W.Gombrowicza, mogłem już z całą odpowiedzialnością powiedzieć, iż praca z artystami WOK, to ogromna przyjemność i profesjonalizm na najwyższym poziomie. Nikt nigdy nie narzekał , kiedy trzeba było przedłużyć próbę lub popracować indywidualnie. To styl pracy, który w teatrach instytucjonalnych jest już prawie niemożliwy. A jednak w WOK było normalne i powszechnie przyjęte, że praca to świętość. I za to Wam jeszcze raz dziękuję. I dlatego tak bardzo zabolała mnie wiadomość o zwolnieniach wszystkich solistów i muzyków. To przykre. Dlaczego nie zwalnia się 100 urzędników, żeby zwiększyć dotację dla Opery? Dlaczego zwalnia się artystów a nie urzędników? Zapytajcie ile etatów jest w Urzędzie Marszałkowskim? Ilu dyrektorów? Zastępców? I ich zastępców?Sekretarek? Ilu kierowców? I co oni dają polskiej kulturze? I dlatego pytam, gdzie są dzisiaj związki zawodowe, z którymi przez 4 lata prowadziłem trudny dialog, ale jednak dialog. Drzwi mojego gabinetu były otwarte dla każdego. Dlaczego dziś nikt nie broni artystów Opery? Mam wrażenie , że wszyscy nabrali wody w usta i milczą.. Gdzie jest „Solidarność”, która walczyła ze mną o każdy spektakl, koncert, stawki? A dziś dowiaduję się , że jest zgoda na to, aby MACV grało „Cosi….!!!!!!! Ja chciałem wprowadzić jedną operę z udziałem MACV, to groziliście strajkiem! Naprawdę czuję się zmanipulowany i oszukany!!! Wierzę jednak, że starczy Wam odwagi i sił , by podjąć walkę. Trzymam kciuki”.
Dziękuję za wklejenie listu p. Lacha. Dodam, także z fb, mądrą merytoryczną wypowiedź wybitnej artystki Anny Radziejewskiej (prof. UMFC 😉 ):
„Tak się zastanawiam, tylko naprawdę dobrze dotowane teatry na całym świecie stać na system impresaryjny, większość jednak działa na zasadzie własnego zespołu – orkiestra, chór, soliści, korepetytorzy i tzw. drudzy dyrygenci, którzy pracują z zespołem na próbach i zwykle dostają jeden spektakl do dyrygowania – kontrakty są zwykle dwuletnie i ten czas daje z jednej strony stabilność, a z drugiej weryfikację, bo potem się albo podpisuje następny kontrakt albo nie. Tylko w wyjątkowych przypadkach zatrudniane są osoby z zewnątrz, bo to jest po prostu drogie. Z kolei takie teatry jak opera paryska czy monachijska też mają solistów na etacie – do mniejszych ról, a do głównych czy specjalistycznych biorą gwiazdy i ludzi z zewnątrz, ale ich na to stać. Najważniejsza jest sama koncepcja programowa teatru, bez tego nie wiadomo, kogo de facto się potrzebuje. A tu ciągle nie do końca wiadomo bo plany zmieniają się czasem z dnia na dzień.Zwolnienia grupowe są pewnie tańsze niż indywidualne, ale nie jestem pewna czy w dłuższej perspektywie stać teatr na aż tak drastyczne posunięcie”.
Wypowiedź p. Radziejewskiej pokazuje, czego polska kultura potrzebuje jak tlenu – otóż: dialogu państwowego i samorządowego mecenasa z twórcami, artystami, menedżerami i odbiorcami kultury. Zaufania, że są wśród nich osoby naprawdę kompetentne, wykształcone, doświadczone, pełne dobrej woli. Niekoniecznie motywowane politycznie, czy materialnie. Tego nie ma lub jest pozorowane. Ani po stronie samorządów (najczarniejszą kartą są tu na ogół urzędy marszałkowskie, w miastach bywa lepiej, ale też pieniądze municypalne są przeważnie żałośnie małe wobec potrzeb) ani – zwłaszcza teraz – po stronie państwa. Nasz list w obronie Marcina Majchrowskiego wysłany z podpisami ponad 800 osób do ministra kultury nie doczekał się żadnej odpowiedzi (co było do przewidzenia). Władza robi w mediach to, co chce, ignorując słuchaczy, pracowników, prawo i zdrowy rozsądek. Pluje nam w twarze – „wygrajcie sobie wybory, dziś wolno nam wszystko, WSZYSTKO, zrozumiano?”.
Jestem skrajnym pesymistą, ogromnej większości społeczeństwa to wszystko jest doskonale obojętne. Nawet środowisko muzyczne wobec katastrofy WOK wykonuje tylko bardzo niemrawe ruchy – już wszyscy pojęli, że ich protesty nie mają żadnego znaczenia. Władza to widzi i wyciąga wnioski – będzie zagarniać i upolityczniać, brutalnie wasalizować KAŻDY obszar. Polska stanie się taką putińską Rosją bis, tyle że bardziej karykaturalną… :/
Chciałbym się odnieść do wypowiedzi p. J. Lacha, który z taką troską wypowiada się o Warszawskiej Operze Kameralnej. Szkoda, że szerokiej publiczności nie są znane wyniki pokontrolne przeprowadzone w WOK przez Urząd Marszałkowski z dnia 2 czerwca 2016 roku. Wynika z nich kilka fundamentalnych i kompromitujących dla dyrektora spraw:
1. nepotyzm – zatrudnianie córek i wysokie pensje dla nich,
2. współpraca z Fundacją Luna, którą prowadzi żona p. Lacha i wyprowadzanie pieniędzy WOK do tejże instytucji,
3. Wynajmowanie pomieszczeń w Pałacu Kultury nikomu niepotrzebnych (co okazało się po podpisaniu umowy), wynajęcie Basenu przy ul. Konopnickiej na okres 10 lat z czynszem miesięcznym przekraczającym 50 tys. miesięcznie
To tylko kilka przykładów z dziesiątek zawartych w wystąpieniu pokontrolnym.
A już całkowicie rozśmieszyło mnie samochwalstwo tego pana, który śmie się nazywać reżyserem. Don Giovanniego starał się nieudolnie przereżyserować bazując na spektaklu Peryta, reżyseria Czarodziejskiego Fletu wyglądała tak, oto jeden przykład: ” – panie reżyserze, teraz wchodzą chłopcy (Knaben)…. – dobrze, to niech jeden wejdzie z lewej, a drugi z prawej strony….. – ale ich jest trzech! – Tak? (bardzo zdziwiony), Hmmmmmm…. a nie może być ich dwóch?”
A kto wyreżyserował Operetkę Gombrowicza za tego pana to już wszyscy wiedzą….
Na koniec wspomnę tylko rok 2012, kiedy to zmuszono dyr. Sutkowskiego do ustąpienia, a dyrektorem departamentu nadzorującego WOK w Urzędzie Marszałkowskim był p. Jerzy Lach, który z zakulisowych plotek „był już na wylocie”…. i szukał sobie ciepłej posadki. Jakoś dziwnie się złożyło, że wysłano kilka kontroli , żeby szukały haków, obniżono dotację dla WOK (żeby potem już za nowej dyrekcji ją przywrócić) właśnie wtedy, a na samego Stefana Sutkowskiego złożono doniesienie do prokuratury…. czyje to są metody?
Nie jest nam potrzebny wróg zewnętrzny, sami się wspaniale wykańczamy…
@ Artis – to już jest przeszłość. Teraz mamy koszmarną teraźniejszość. Zapraszam do kolejnego wpisu.
Tak, tylko, że to przez taką kreaturę zaczął się upadek Warszawskiej Opery Kameralnej. To ta osoba zadłużyła WOK na ponad 3,5 mln zł i tym samym dała powód do niesłychanych zwolnień w celu ratowania tej szanowanej instytucji… i teraz mamy, co mamy. szykuje się podobno masowy protest organizowany przez działające w WOK związki zawodowe…. będzie się działo….
No nie, WOK był już wcześniej zadłużony, a dotacje regularnie okrajane. Nie mówmy, że to wszystko przez p. Lacha, bo to nieprawda, choć też zapewne się przyczynił. Wszystko się nawarstwiło, a zwolnień marszałek życzył sobie od samego początku.
Czy jest już jakiś komentarz Urzędu Marszałkowskiego na temat propozycji współprowadzenia WOK przez MKiDN? Nigdzie nie mogę znaleźć żadnej informacji na ten temat.
A byla jakas oficjalna propozycja? Nie slyszalam.
Przecież Struzikowi nie chodzi o to by współprowadzić WOK z MKiDN, tylko o to by go w całości zawłaszczyć, tzn. wyrzucić pracowników, zatrudnić swoich, pokornych i nie mających swojego zdania. Chodzi jedynie o to by w ten sposób, dzięki WOK zaoszczędzić kilkanaście milionów złotych. Po co dawać WOK tak wysoką dotację i jeszcze mieć z tego tytułu problemy?
To nie jest tylko problem WOK, ale chyba wszystkich instytucji kultury na Mazowszu, które podlegają Struzikowi. Z instytucji kultury zrobili sobie prywatne folwarki. Tak wygląda koalicja PO-PSL na Mazowszu. Chyba najwyższy czas by pracownicy tych instytucji podnieśli głowy do góry i zrobili na posiedzeniu sejmiku porządną manifestację, połączoną nawet z okupacją sali posiedzeń. Wtedy problem ten zostanie dostrzeżony i ktoś się tym w końcu zainteresuje.
Ja właśnie nie bardzo rozumiem, dlaczego właściwie związki zawodowe WOK chcą pikietować w poniedziałek przed Ministerstwem Kultury, a nie przez Urzędem Marszałkowskim.
I tu chyba jest pies pogrzebany. Bo co do sytuacji w WOK ma MKiDN? Ano nic nie ma. Głównym winowajcą jest Struzik i to na sesji sejmiku powinna być zrobiona manifestacja połączona z okupacją sejmiku. To urzędnicy Struzika doprowadzili do upadku kolejnej instytucji kultury. Jak przestaną traktować placówki im podległe jak prywatne folwarki, to nie będą potrzebne takie akcje „ratunkowe” jak w przypadku WOK. Właśnie na sesji sejmiku powinno się im w szczególny sposób „uświadomić” na czym polega cały problem, tak by nie czuli się Panami sytuacji. Teraz jest ku temu jedyna okazja. Protestujący sami strzelają sobie gola do swojej bramki. Powinni zrozumieć skąd płynie całe zło dla WOK.
@Dorota Szwarcman oraz @zxcvklu Tu chyba chodzi o to by odwrócić uwagę pracowników WOK od tego kto jest odpowiedzialny za złą sytuację w WOK. Niech lepiej pracownicy pikietują pod MKiDN, niż mieli by to robić pod urzędem Adama Struzika. Po co pokazywać nieudolność koalicji PO-PSL rządzącej na Mazowszu, marnotrawienie przez urzędasów pieniędzy publicznych i instytucji z ogromnym dorobkiem artystycznym. Czy to są ich prywatne pieniądze, że tak postępują? Kiedy skończy się na Mazowszu niszczenie instytucji kultury podległych Struzikowi? Kiedy ten człowiek zrozumie, że skutki jego działań będą nieodwracalne? Czy to kogoś interesuje? Czy lepiej jest uderzać w Ministerstwo? Chcecie by WOK stał się placówką podległą organizacyjnie MKiDN i w ten sposób rozpoczynacie rozmowy na ten temat. Chyba ktoś wami celowo steruje, by móc dalej niszczyć WOK.