Mojżesz-niespodzianka
Znamy Antona Rubinsteina jako pianistę, pedagoga, założyciela Konserwatorium Petersburskiego (jego brat Nikołaj założył z kolei Konserwatorium Moskiewskie). Muzyki jego nie słyszeliśmy, więc trudno sobie było wyobrazić, jaka jest.
Michaił Jurowski, który przyjął funkcję pierwszego dyrygenta gościnnego Polskiej Orkiestry Sinfonia Iuventus, stwierdził zapewne, że to znakomita okazja, by wsiąść na swojego konika – od dawna marzył o wykonaniu Mojżesza Rubinsteina, a z młodzieżową orkiestrą łatwiej było tak szalone przedsięwzięcie przeprowadzić. Dzieło w całości trwa ponad cztery godziny, na koncert skrócono je o 40 minut (najpierw zostało nagrane w całości; album zapowiada się na wiosnę). Komu by się chciało takim czymś zajmować, jeśli nie młodym ludziom, którzy na tym się uczą i są zadowoleni, że robią coś nieznanego?
„Rosjanie nazywają mnie Niemcem, Niemcy Rosjaninem, Żydzi chrześcijaninem, chrześcijanie Żydem, pianiści kompozytorem, kompozytorzy pianistą” – pisał o sobie ironicznie Anton Rubinstein. Jego rodzice byli Żydami, ojciec z Berdyczowa, matka z Wrocławia z Żydów zgermanizowanych – jednym z pierwszych języków Antona był więc niemiecki. Zasłużony dla kultury rosyjskiej i bardzo tam ceniony jako pianista i organizator życia muzycznego, jako kompozytor był mniej zauważany, ponieważ nie był zbyt rosyjski, raczej kosmopolityczny (choć jego uczniem był przecież tak bardzo rosyjski Czajkowski). Niemało czasu spędził za granicą. Jako chłopiec pojechał na kilka lat z siostrą, bratem i matką do Berlina – poznali tam Mendelssohna i Meyerbeera, którzy służyli im pomocą. W późniejszych latach przemieszkiwał często w Niemczech, choć wciąż powracał do Rosji. Koncertował, uczył, ale to kompozycja była jego prawdziwą pasją. Jedną z idei, które go fascynowały, był pomysł „opery religijnej” – w tym gatunku napisał nie tylko Mojżesza, ale jeszcze parę dzieł: Makabeusze, Wieżę Babel, Sulamit, Raj utracony, Kaina i Chrystusa. Mojżesza uznał za swoje najlepsze dzieło. Grywano go z powodzeniem w różnych miastach Europy, ale wyłącznie w wersji koncertowej. Nawet w tej wersji jest drogie: wymaga wielkiej orkiestry, chóru, chóru dziecięcego i całego tłumu solistów. Dlatego też z czasem słuch o utworze zaginął.
Jurowskiemu bardzo zależało, by zrealizować tę partyturę – także ze względów osobistych, ponieważ jako również Żyd odczuwa z kompozytorem pewną wspólność losów. Długo poszukiwał partytury, w końcu ją znalazł, dokonał opracowania i korekty. Na ile – nie zdradza. Tak czy owak było warto. To naprawdę porządna dramatyczna robota, choć zdecydowanie sprawia wrażenie oratorium; nie ma jednolitej akcji, jest ciąg obrazów, które łączy jedynie postać Mojżesza; ogromną rolę mają chóry. Jest to muzyka zdecydowanie z tradycji niemieckiej – Jurowski wspomina w tym kontekście Beethovena i Schumanna, ja byłabym raczej za Mendelssohnem i Brahmsem. Ale ciekawostką jest wprowadzenie wyraźnych motywów orientalnych, wraz z instrumentacją. Utwór jest też bardzo ilustracyjny, można w nim usłyszeć wszystkie plagi egipskie łącznie z żabami i szarańczą, rozstąpienie się Morza Czerwonego, grzmoty i błyskawice – ciekawy jest sposób rozegrania pojawiającego się parokrotnie Głosu Boga, zwłaszcza podczas ogłaszania przykazań: na tle kotłów, z wejściami organów.
Młodzież stara się, jak może; znakomity jest chór FN. Trudno wymieniać wszystkich solistów, ale większość z nich była doskonale obsadzona. Najcięższą robotę miał Stanisław Kufluyk w roli tytułowej. W sumie warto było spędzić te kilka godzin w FN, a albumu, kiedy wyjdzie, będzie warto posłuchać.
Komentarze
Ja przepraszam, że od razu skręcam z tematu, ale czy to nie są za przeproszeniem jakieś jaja ❓
http://operakrolewska.pl/
Jaja to mało powiedziane. To są zbuki w wazelinie (inaczej zapartki 😉 ). Jak berety. Nie uwierzę, że na trzeźwo można coś takiego spłodzić 👿
Może jeszcze na szwedzkie dofinansowanie czekają? Choć parę snopków,co łaska…Przynajmniej monarchia namacalna.
Hihi, już strona zmieniona, jest tylko, że w budowie 😆
Cóś chyba krótko budowali, bo widzę ją w dawnym kształcie (wciąż z tym samym interpunkcyjnym bykiem) 😀
No ciekawe, wchodzę i widzę tylko: STRONA W BUDOWIE. POLSKA OPERA KRÓLEWSKA
WW twierdzi, po moim opisie, że to był żart informatyka 👿
Już go rozstrzelali. 😎
To co tam było,bo u mnie też tylko budowa…
Nie wiem, może to przypadek For Your Eyes Only 😉
Poza tym w ostatnim zdaniu tego typu powtórzenie zaimka ‚który’ jest po prostu niepoprawne.
Co zresztą potwierdza znaną prawdę, że im kto bardziej nawiedzony, tym mniej gramotny 🙁
To było 🙂
http://oi64.tinypic.com/25fj7mb.jpg
Ciężko o opis łabądku 👿 Brakowało tylko Szczęść Boże 😉
Ale Internet nie zapomina, patrz 18:23 😆
Łomatko! Toż to nie berety a sułtańskie turbany!!!!! W kremie sułtańskim.
Ja bym jednak podejrzewała, że to było na serio… 😐
Tak czy siak, zacznie się od Widm Moniuszki w Teatrze Stanisławowskim. Litości! jak oni zamierzają to zrobić? Gdzie orkiestra? I w ogóle taka rzecz w barokowym teatrze? Rany… żeby tylko zabytku nie zniszczyli.
Zajrzałam sobie na te jaja berety turbany i przyszło mi do głowy, że to mogło być ćwiczenie przemowy koronacyjnej 😉 No bo jak? Królewski bez króla? Nie uchodzi.
Tylko czemu ta przemowa z taką czkawką 😯
Może palma też czkawką odbija??
Zmarł Romuald Tesarowicz.
Teatr Wielki w Łodzi wspomina: ROMUALD TESAROWICZ (1952 – 2017)
Zawsze miał dobry humor, zawsze w zanadrzu jakąś pikantną anegdotkę (zwłaszcza o kolegach – jak on – basach), zawsze też nieporozumienia i kłopotliwe sytuacje starał się zamieniać w nic nieznaczące i mało istotne epizodziki z tzw. życia zakulisowego artystów.
Kiedy w latach osiemdziesiątych pojawił się w naszym Teatrze, natychmiast zdobył sympatię zespołu, a pierwsze role przyniosły Mu wielkie uznanie krytyki teatralnej i gorące przyjęcie publiczności.
A było ich wiele – mniejsze i większe – zawsze realizowane z wielkim pietyzmem i kunsztem wokalnym. Tytułowi Mefistofeles i Borys Godunow oraz główne partie w: ERNANIM (de Silva), DON CARLOSIE (Inkwizytor i Filip), ŻYDÓWCE (Kardynał), EUGENIUSZU ONIEGINIE (Gremin), WALKIRII (Wotan),
NABUCCO (Zaccaria), ŁUCJI Z LAMMERMOORU (Rajmondo) – to kreacje wokalno-aktorskie, które publiczność pamięta do dziś, a krytycy muzyczni uznali za wzorcowe, a przecież to tylko kilka z repertuaru Artysty.
Długo by wymieniać polskie i zagraniczne sukcesy Romualda Tesarowicza. W polskich i europejskich teatrach operowych i na estradach filharmonicznych pojawiał się często – zawsze elektryzując swoją osobowością i talentem zarówno melomanów, jak i kolegów towarzyszących mu na scenie.
Bardzo trudno pisać dziś o Romku Tesarowiczu w czasie przeszłym.
Romku, i Ty, i Twoje kreacje na bardzo długo pozostaną w naszej pamięci. Mieliśmy nadzieję spotkać się za kilka dni 24 października na jubileuszu 30-lecia spektaklu NABUCCO. Oglądaj nas ze swojego nieba.
Szkoda Pana Romualda 🙁 Zawsze śpiewał z dużą kulturą. Od dawna go nie słyszałam, zdaje się, że chorował.
https://www.youtube.com/watch?v=ZbdDotAnTPU
W tym roku dał co najmniej dwa kameralne koncerty – w Milanówku i Ciechocinku, poprowadził też kurs wokalny… A tu nagle taka informacja 🙁
No smutno.
Ironiczna uwaga Rubinsteina przywiodła mi na myśl znane słowa, które niegdyś wypowiedział Albert Einstein:
Jeżeli teoria względności okaże się prawdziwa, to Niemcy nazwą mnie Niemcem, Szwajcarzy Szwajcarem, a Francuzi wielkim uczonym. Jeżeli zaś teoria względności okaże się błędna, Francuzi nazwą mnie Szwajcarem, Szwajcarzy Niemcem, a Niemcy Żydem.
To mi przypomina jeszcze inne gorzkie słowa o Austriakach, którzy potrafili sprawić, by świat myślał, że Beethoven był Austriakiem, a Hitler Niemcem…
😳 pobutka poszla nie tam gdzie trzeba – teraz pobutka po poobiedniej sjescie 😉 https://www.youtube.com/watch?v=nmDHzOfh5Qg