Santander i Bilbao: wystawy
Gdyby ktoś do końca sierpnia zahaczył o któreś z tych dwóch miast, warto tam zobaczyć parę wystaw. Choć i same budynki w sobie warto obejrzeć.
Centro Botin obchodziło w czerwcu pierwszą rocznicę istnienia. To miejsce, zaprojektowane przez Renzo Piano, składa się z dwóch budynków – oba na łapach, jakby zawieszone w powietrzu, a pomiędzy nimi cała trasa pomostów i schodków, nazywana Pachinko od japońskiego automatu do gier. Chodzą po niej ludzie niekoniecznie w celu udania się na wystawę, ale żeby pobyć w tym oryginalnym miejscu, podziwiać widoki. Patrząc w stronę wody, po prawej są ekspozycje i magazyny, a po lewej – audytorium na 300 miejsc oraz sale, gdzie mogą się odbywać różnego rodzaju zajęcia.
Wystaw jest w sierpniu kilka – jedna poświęcona nawiązaniom do pejzażu (jest tam m.in. praca Mirosława Bałki obok takich autorów jak Sol LeWitt, Julie Mehretu, Tacita Dean), druga – to niewielka wystawa portretowa, na której można obejrzeć tak różne stylistyki jak Henriego Matisse’a, Juana Gris i Francisa Bacona. Obie można oglądać do końca roku. Natomiast do 2 września potrwa świetna wystawa rzeźb Joana Miró zajmująca osobne piętro. Co w niej jest szczególnie ciekawe, to ukazanie sposobu, w który te dzieła powstawały. Otóż Miró klecił asemblaże z przedmiotów codziennego użytku, jak np. rękawiczki, fragment koszyka, tykwy – i zlecał je do odlania w brązie. Jest to dość droga operacja, ale było go na to stać – zarabiał naprawdę wiele na swoich obrazach. Ale przez całe życie zależało mu na rzeźbie. Większość to brąz patynowany, ale pod koniec pojawiają się żywe kolory – wedle anegdoty Miró miał się przejąć słowami Giacomettiego, że jego malarstwo jest takie wesołe, barwne, a rzeźba tak ponura. Jednak jeśli spojrzeć na daty powstania, to widać, że te wątki były równoległe. Ostatnią rzeźbę Miró wykoncypował na kilka miesięcy przed śmiercią, mając już 90 lat – i ona również znajduje się na wystawie.
W Muzeum Guggenheima w Bilbao są teraz trzy wystawy. Jedna macha do nas macką już sponad kas – to Egeria Joany Vasconcelos, znakomitej artystki portugalskiej. Zaprojektowana specjalnie do patio, jest barwnym, gigantycznym, tekstylnym skrzyżowaniem pająka z ośmiornicą. Na samej wystawie również mamy dzieła zaskakujące, jak tytułowa rzeźba I”ll be Your Mirror, wielka maska składająca się z luster, czy też para gigantycznych, srebrzystych szpilek (butów) skonstruowanych z aluminiowych garnków. Niezwykła wyobraźnia i poczucie humoru. Ta wystawa trwa do 11 listopada.
Druga to dość wszechstronny pokaz sztuki chińskiej (Ai Weiwei jest również obecny), ale ciekawa jest też niby rzecz wyeksploatowana, czyli twórczość Chagalla z lat 1911-19. Szczególnie interesujące są rzeczy praktycznie nieznane pochodzące z prywatnych kolekcji. Wiele jest też eksponatów z Bazylei, ale i z Petersburga i Moskwy, w tym rysunki z czasów I wojny światowej (scenka z lazaretu, pożegnanie przed pójściem na wojnę) albo obrazki o tematyce żydowskiej, jeszcze sztetlowej, np. zupełnie nieznany mi obraz nocnej modlitwy na rynku miasteczka. Wystawa do 2 września.
Jest wiele powodów, dla których do Kantabrii i w ogóle do północnej Hiszpanii warto przyjeżdżać właśnie latem – w tym kulturalny. Ale także klimatyczny: od maja do września pada mniej (zimą jest tu zdecydowanie pora deszczowa), jest miła wilgoć i zieleń. Można tu naprawdę odpocząć od upałów. Kulinarnie też jest interesująco. Ja chętnie jeszcze kiedyś wrócę w te strony.
PS. Linki do zdjęć tradycyjnie w komentarzu.
Komentarze
Zdjęcia z Santander: https://photos.app.goo.gl/T3RTrvRXiwsLDHXA7
Centro Botin: https://photos.app.goo.gl/FBgGd9BiWVnQAT8J6
Bilbao: https://photos.app.goo.gl/KTkhRXZ6MmWnDg459
Ze zdjęć otwiera się tylko Santander. Jeziora z góry, to podejrzewałabym np. Austrię – okolice Klagenfurtu, albo Szwajcarię. Oglądałam kilka razy te jeziora górskie z poziomu samochodu i woda ma w nich właśnie taki obłędnie turkusowy kolor.
Renzo Piano bardzo mi się podoba.
Nie mam poczucia, że Chagall jest wyeksploatowany. Nigdy za wiele, zwłaszcza, gdy wyciąga się takie smakowitości. Wystawa przed Bilbao była w Bazylei i wówczas się nad nią zastanawiałam. Nie po drodze to jednak było. Ostatnio rozmyślałam nad „wyeksploatowaniem” artystów w kontekście Michała Anioła. Historycy sztuki mają tendencję i słusznie do szukania jak największych nisz. Zajmować się wielkimi artystami zupełnie nie sposób, bo życia by trzeba, by zapoznać się z samą bibliografią, a co dopiero dołożyć coś swojego. Jest to jednak kompromis, jeśli nawet nie zdrada swojej wrażliwości estetycznej. Po prostu wielcy są wyjątkowi i nie ma co udawać, że odrobinę mniej wielcy będą może równie pasjonujący:-)
Pani Doroto
Czy takie wykonanie w Pani estetyce jest OK 🙂
https://youtu.be/e7F9Wfq_voU
Dzień dobry,
przepraszam, teraz już wszystkie albumy powinny się otwierać 🙂
@ Witold
Dżizas. To mi przypomina pornografię w stylu soft 😈
ale estetyka… 😆 kiczor kompletny.
się by jej ten stołek odsunął na śliskiej podłodze, toby chociaż śmisznie było.
Magda Umer, piekna kobieta na pytanie dlaczego ona zawsze wystepuje w szarych, burych sukniach odpowiedziala, ze nie chce, aby ludzie mysleli o czyms innym niz utwor, ktory wykonuje. 🙂
A ja ostatnio nabylem za cale 5 centow 😮 😀 wyz. wymieniona Fur Elise, Rondo a Capriccio op 129, 6 Ecossaises itp w wykonaniu W. Kempffa. Pomimo nienajlepszej opinii w Polsce o Kempffie, zapoczatkowanej chyba przez J. Webera, plyta bardzo mi sie podoba. Pamietam koncert Kempffa w Warszawie (sonaty Beethovena) – zupelnie juz nie pamietam roku – ktory zbiegl sie z koncertem Richtera. Warszawa poszla na Richtera, dzieki czemu bilety na Kempffa mozna bylo dostac. Najlepsze zreszta byly bisy – jakis mazurek Chopina, ktory rozbawil sale do lez itp 😮 – ale w recenzji koncertu Z. Sierpinski uzasadnil, dlaczego takie wykonanie ma sens. 😯 😆
PS Niedawno to wspomniana Y. Wang wystepuje w podobnych kreacjach. 🙄 Moze, tak jak to raz bylo na Konkursie, muzycy powinni grac za parawanem! 😉
Ja Kempffa w dzieciństwie lubiłam, zwłaszcza Beethovena właśnie – nadawano go przez radio. Dawno nie słuchałam, musiałabym odnowić wrażenie.
A propos „Józi”, to jakaś nowa kategoria ostatnio występuje w tym szołbiznesie – „gorące pianistki” 😛
https://www.youtube.com/watch?v=I8LQRkMB-5M
Czasem efekt jest moze niezamierzony (?), ale dosc sugestywny 😉
np tu
https://www.youtube.com/watch?v=lwsCGpdtg5Y
lub rzeczywiscie przypadkowy, jak tu 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=fNU-XAZjhzA&t=3m2s
@lisek
W Romantyzmie to chyba się nazywało religijne uniesienie chociaż Szopen nie wyrywał się do tego, żeby swoje utwory określać takoż. Nie on nazwał także poloneza As-dur „heroicznym”. Mnie się lepiej go słucha bez tego patriotycznego zadęcia.
Rozumiem,że dziewczyny wolą mieć luft ( choć raz im wygodniej niż panom),ale to soft porno to one same,czy ktoś im to robi? Zwłaszcza Józia,przecież ma talent.Jak ona to w głowie łączy z jakością „produkcji”? No nie styka mi.Chyba nie kumam epoki.
A PA doceniam również za wierność minimalistycznej kurteczce…..Wyobrażacie sobie,że kokietując fanki wyszedłby na estradę dzwoniąc złotymi łańcuchami i z włosami na żel????? Inna rzecz,że JEGO fanki by mu tego nie wybaczyły….
Bliska mi jest wspomniana przez Witolda postawa Magdy Umer 🙂
https://youtu.be/J05b2sXJCaU
Tego „Wieczoru w Grenadzie” Diny Ivanovej nic, ale to nic nie przebije. Zaczyna sie w 58:30
Strawinski tez fajny. Szkoda, ze nie ma pelnego ujecia na twarz.
A konkurs byl przecie w listopadzie!!! (to à propos globalnego obgoracenia 😉
No i podkoszulka z lumpeksu plus spodnie takowez (no, prawie) 😉
Oj Łabądku podpadłaś Ścichapękowi, ale może na wywczasach i nie przeczyta. Śmieszy mnie ta plaża na salach koncertowych. Niestety, nie wiem czy słusznie, ale nie uważam takiego stroju za wyraz siły przeciwnie raczej słabości, niekoniecznie związanej z kunsztem może jakiejś wewnętrznej. Wydaje mi się, że osoby w pełni świadome swojej wartości nie muszą epatować wszystkimi swoimi atutami naraz.
A może wystarczyłoby przenieść do filharmonii plakaty z witryn sklepów i restauracji sopockich ulic:-):
http://mrfashion.pl/golasy-sopot/
Rura obok każdego fortepianu.Na bis……
Grunt to rentowność filharmonii…
Dina Ivanova to jeszcze nic, a co wyrabiała (i wciąż wyrabia) jej imienniczka Dina Yoffe? 🙂
A dziś już zaczynają się Chopieje. Nasłuchamy się pianistów… pianistek też będzie parę: Avdeeva, Mangova, no i jeszcze Leonskaja (parytetu za grosz 😉 ). Najmniej min robi z nich Leonskaja, no, ale to jest szacowna dama.
łabądku !!! 😀 😀 😀 Właśnie zwizualizowałam sobie ( 8.08. godz.22.09 ) i za nic nie mogę tej wizualizacji odpędzić 😉 Miejże litość 😀 😀 😀
Ależ mam litość.Pierwotna wizja była bardziej drastyczna,jednakowoż nie chcę jeszcze bardziej podpaść bohaterowi „iventu”.Bo faktycznie,odzobaczyć się nie da.
ew_ko, chłodnego „zdrowia na budowie” życzę…..
Drogie Blogownictwo, trochę spóźniony (bo akcja już trwa), ale wciąż aktualny komunikat.
Jeśli ktoś regularnie śledzi stronę mojej koleżanki imienniczki Upiór w operze, to pewnie zna sprawę, ale jeśli śledzi mniej regularnie, a kocha operę i dobre o niej pisanie, to jest prośba o wsparcie:
https://polakpotrafi.pl/projekt/strona-dla-sluchajacych-inaczej
A jak ktoś nie zaglądał, to warto.
A na Radiu Chopin koleżanka imienniczka właśnie puszcza Słowika Strawińskiego 🙂
Gra Kempffa jest pozbawiona elementu wirtuozowskiego, co zapewnie niektórym może przeszkadzać, zwłaszcza w dzisiejszych, technicznie perfekcyjnych czasach.
Ja lubię jego grę, bo jest cudownie wyluzowana. Pianista gra jakby dla siebie, nie na pokaz.