Jest nowa orkiestra w Warszawie

Orkiestra instrumentów barokowych. Powstała przy Polskiej Operze Królewskiej, nazywa się Capella Regia Polona i właśnie miała swój inauguracyjny koncert w Bazylice św. Krzyża.

Właściwie od początku istnienia tej instytucji było oczywiste, że taki zespół powinien powstać, zważywszy repertuar, który ma być wykonywany, i miejsce, czyli Teatr Królewski w Łazienkach. W kościele nie brzmiało to zapewne najlepiej, zwłaszcza dla publiczności siedzącej z tyłu. Taka uroda tego typu wnętrz. Ja usiadłam w ósmym rzędzie, więc jeszcze to i owo słyszałam.

Był to dość swobodnie potraktowany Mesjasz Haendla – swobodnie, jeśli chodzi o wykorzystanie treści. Mianowicie, został dość porządnie skrócony, do mniej więcej godziny, co jest jak na oratorium haendlowskie rozmiarem dość symbolicznym. Ryszard Peryt, który był tego inicjatorem i reżyserem, wygłosił na początku mały wstęp opisujący historię pomysłu. Otóż przed 2005 r. była mowa o tym, że Jan Paweł II miałby przyjechać z kolejną pielgrzymką do ojczyzny. Reżyser został więc poproszony o przygotowanie widowiska na jego cześć (i miał to być właśnie Mesjasz), ale skróconego do półtorej godziny ze względu na stan zdrowia papieża. Jak wiadomo, JP2 zamiast owej podróży „udał się tego roku w inną pielgrzymkę”, jak to ujął Peryt, i na tym się skończyło. Teraz na rocznicę jego wyboru można było do pomysłu wrócić, ale oczywiście z innym podtekstem i oprawą. Centralnym punktem więc był wielki ekran przed ołtarzem, na którym były wyświetlane rozmaite obrazy: najpierw zburzonej po wojnie Warszawy, konkretnie tego właśnie kościoła, potem młodości i prywatności Karola Wojtyły, wreszcie scen z pontyfikatu i na koniec z pogrzebu. Stąd podtytuł – Tryptyk papieski „Totus tuus”. W nawiązaniu zresztą do budowy samego oratorium, którego pierwsza część mówi o narodzinach Chrystusa, druga – o śmierci na krzyżu, trzecia – o zmartwychwstaniu.

Chór Polskiej Opery Królewskiej był ubrany w czarne mnisie stroje z kapturami, natomiast czwórka solistów została odziana w strojne ornaty – także panie. Jak zwykle zabłysnęła Marta Boberska, ale Anna Radziejewska, Sylwester Smulczyński i zwłaszcza Andrzej Klimczak byli chyba dziś w gorszej formie. Orkiestra, prowadzona (jak i całość w ogóle) od klawesynu przez Krzysztofa Garstkę, sprawia pozytywne wrażenie, zwłaszcza smyczki – dęte trochę plątały się w zeznaniach. Tempa zresztą były dosyć szybkie – chyba nawet zbyt szybkie jak na to wnętrze. W smyczkach widoczne są osoby grające w innych zespołach, w tym dawni członkowie MACV. Ale widać też już wejście kolejnych roczników. Konkurencja rośnie, instytucjonalnie jest niedostatek, więc trzeba się cieszyć, że coś nowego powstaje. W sobotę o 19. na Zamku Królewskim Capella Regia Polona wystąpi na Zamku Królewskim. Ja tym razem nie dotrę, bo już obiecałam, że pójdę na inny koncert.