Ciemne Jutrznie (2)

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Tegoroczny Actus Humanus ma formę symetryczną: zaczął się od Bacha i Bachem zakończy, drugiego i przedostatniego dnia słuchaliśmy francuskich Ciemnych Jutrzni, a wczoraj Gesualda jako kulminacji.
Jednak i dzisiejszy koncert w Dworze Artusa był prawdziwym przeżyciem. Christophe Rousset dał mu swoją markę – Les Talens Lyriques, ale przyjechał w składzie… dwuosobowym: z gambistką Kaori Uemura (sam grał i na klawesynie, i na pozytywie). Do tego dwie solistki-sopranistki: Belgijka Deborah Cachet i Holenderka Judith Van Wanroij (nie wiem, czemu ktoś napisał w programie, że to Dunka – czy kogoś zmyliło słowo Dutch?). Tę pierwszą byłam pewna, że już gdzieś wcześniej słyszałam i sprawdziło się. Obie mają głosy trochę ostre, intensywne, ale też dzięki temu świetnie współbrzmiały. W pierwszej części wykonały dwugłosowe w całości fragmenty liturgii wielkoczwartkowej Marca-Antoine’a Charpentiera. W drugiej – wielkośrodową François Couperina – jedyną zresztą, która się zachowała. Tu każda z solistek mogła popisać się osobno – Cachet śpiewała niezwykle żarliwie, van Wanroij bardziej po aktorsku. Na koniec znów śpiewały w duecie. Plus jeszcze jeden bis – fragment motetu Charpentiera. Choć w sumie ten koncert był krótszy niż poprzednie (a zwłaszcza wczorajszy), jednak też zawierał głęboki ładunek emocjonalny i dawka była zupełnie wystarczająca.

Popołudnie też było pasyjne – okazuje się, że można taką problematykę oddać również na carillonie. Tym razem został wykorzystany instrument ratuszowy, a grała Monika Kaźmierczak. A w programie – transkrypcja (częściowo samej carillonistki) cyklu kantat Dietricha Buxtehudego Membra Iesu nostri. Imponujące, że to wszystko dało się zagrać. Tradycyjnie warto było pospacerować po uliczkach Starego Miasta, bliżej i dalej Ratusza – najzabawniejszy efekt jest na Piwnej, bo ma się nieodparte wrażenie, że instrument rozbrzmiewa z Bazyliki Mariackiej.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Z tej ciąży nie ma już co zbierać, mówi lekarz na USG. „I czego pani od nas oczekuje?”

Nie wrócę do ginekologa, który prowadził moją ciążę, bo musiałabym skłamać, że poroniłam, opowiada Wioletta. Przez kilka tygodni żyłam jak tykająca bomba, nie jadłam, nie spałam, wyznaje Karolina. Obie przerwały ciążę w drugim trymestrze.

Agata Szczerbiak

To tyle nabożności, a teraz już będzie zupełnie świecko. I bachowsko.

PS. Polecam reportaże z festiwalu na jego Facebooku w tym wypowiedzi artystów (William Christie: – Żyjemy w czasach postchrześcijańskich, czy to się komu podoba, czy nie). Na stronie radiowej Dwójki również można wysłuchać rozmów z wykonawcami. Warto.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj