Smutek, rezygnacja, rozpacz…
…ale też momenty światła. Taki był niedzielny recital Grigorija Sokołowa w Filharmonii Narodowej. Były wszystkie rytuały, łącznie z sześcioma kontraktowymi bisami.
Tym razem pierwszą część pianista poświęcił Mozartowi. Zaczął od rzadko wykonywanej Fantazji i Fugi C-dur KV 394. To jedno z tych dzieł, które były pisane jako ćwiczenie barokowe; fuga jest regularna i zapewne gdyby ją zagrać osobno, mógłby ktoś nie rozpoznać Mozarta, fantazja też jest właściwie konwencjonalna. Sokołow zapewne umieścił ją na początku, by po tym dość masywnym rozpoczęciu móc ładnie skontrastować jeden z tych momentów światła, jakim była w tym programie Sonata A-dur KV 331: łagodne wariacje i scherzo, żartobliwy marsz turecki. Wszystko swoim sposobem grał bez przerw, więc zaraz po marszu z końcowego A-dur wrócił do a-moll grając Rondo KV 511. To utwór bardzo szczególny, melancholijny, bez niepokoju, w nastroju pewnej rezygnacji. Znajoma niemuzyczna, która nie znała tego ronda, powiedziała na przerwie, że zabrzmiało jej jak utwór i romantyczny, i współczesny. Tak, to są początku romantyzmu, choć w formie absolutnie klasycznej, a współczesność? Być może z powodu chromatyki – tyle można powiedzieć używając terminu muzycznego. Nie uciekając się do tej terminologii – to właściwie nie wiem, co można powiedzieć.
Drugą część wypełniły miniatury fortepianowe Brahmsa z ostatnich dwóch opusów z serii (118 i 119), a jednych z ostatnich w ogóle – po nich były już tylko dwie sonaty klarnetowe, Vier ernste Gesänge i organowe preludia chorałowe. Rozpoczynające op. 118 Intermezzo a-moll (na początku powiedziałoby się, że w C-dur) jest jak namiętny krzyk rozpaczy i tak właśnie rzucił się na nie pianista, by przejść później do łagodnego Intermezza A-dur, burzliwej Ballady g-moll, niespokojnego Intermezza f-moll, śpiewnej Romancy F-dur i wreszcie znów rozpaczy, ale cichej – w ostatnim Intermezzu es-moll. Bezpośrednio po nich op. 119: melancholia Intermezza h-moll, które Clara Schumann nazwała szarą perłą (Brahms posyłał jej wszystko, ona była zachwycona), znów niepokój Intermezza e-moll, inny rodzaj niepokoju w Intermezzu C-dur i wreszcie niemal marszowa Rapsodia Es-dur.
Teraz wymienię bisy, choć prawdę mówiąc były same rozpoznawalne hity, ale dla pewności. Tym razem pianista poszedł prawie całkowicie w romantyzm. 1. Schubert – Impromptu As-dur op. 142 nr 2, 2. Chopin – Mazurek a-moll op. 68 nr 2, 3. Rachmaninow – Preludium gis-moll op. 32 nr 12, 4. Brahms – Intermezzo b-moll op. 117 nr 2, 5. Chopin – Mazurek h-moll op. 30 nr 2 i w końcu jedyny wyjątek stylistyczny: 6. Bach-Busoni – Preludium chorałowe „Ich ruf’ zu dir, Herr Jesu Christ”. Ten ostatni zresztą podobał mi się najmniej z wybijanym głośno tematem na jednym poziomie dynamicznym, bez niuansów, ale rozumiem, że miało to być naśladowanie organów.
Następny taki rytuał, miejmy nadzieję, za rok.
Komentarze
Wczorajszy recital Sokołowa był nagrywany. Czyżby DG szykował nowy album? Od ostatniego wydawnictwa z koncertami Mozarta i Rachmaninowa minęło już trochę czasu, więc chyba pora na coś nowego. A że koncert był przepiękny, to chętnie bym sobie do niego wracał.
DG pewnie chce, ale czy nagranie zaakceptuje sam Sokołow? Faktem jest, że już raz część recitalu w Filharmonii Narodowej ukazała się na płycie DG (razem z recitalem w Salzburgu). Ta ostatnia wspomniana przez Aiana płyta to rzeczy wyciągnięte z archiwów (Rachmaninow to wręcz archiwalia). Z kolei widziałem już w przeszłości mikrofony ustawione na jego koncercie bez żadnego płytowego ciągu dalszego. W przypadku GS procesy decyzyjne są chyba dosyć wolne…
Przynajmniej od 2013 wszystkie warszawskie recitale GS są rejestrowane. Podobnie jak ten jedyny w NOSPR z 2016 podczas festiwalu Kultura Natura.
Również bardzo bym się cieszył, gdyby i tym razem na płytę wybrano nagrania z Polski.
Należałoby się w ogóle cieszyć, że artysta pozwala rozstawić mikrofony na scenie. Jeśli jednak artysta z reguły odrzuca swoje nagrania ze względu na wyimaginowane (lub nie) niedociągnięcia, to jaki jest tego cel?
Tak więc obawiam się, że serię nagrań zobaczymy dopiero po…………….
Ja mam problem z Sokołowem. Nie potrafię nauczyć się go słuchać, a jedyny recital, na którym miałem okazję być (kilka lat temu w FN) nie zrobił na mnie dobrego wrażenia.
On miał wtedy gorszy czas, ale teraz już jest znów dobrze.
Off topic
https://www.concertgebouw.nl/en/concerts/concertgebouworkest-beethoven-marathon/11-10-2020/gezocht-op=Krystian+Zimerman
Fajnie 🙂 Kondycję trzeba mieć…
No pewnie, nie każdy tyle czasu wysiedzi spokojnie w fotelu….
Gostku, ta akademia beethovenowska (to nie moje kpiarstwo tylko nawiązanie do maratonów koncertowych organizowanych przez samego LvB) jest rozpisana bodaj na cały dzień – vide: https://philharmonique.strasbourg.eu/en/detail-evenement/-/entity/id/6418373
Zatem organizacyjnie bliżej temu przedsięwzięciu do Bayreuth. Jest czas na przyzwoity lanczyk między poszczególnymi częściami. Chociaż w Amsterdamie może być ciut inaczej, bo biletują całość cyklu (w Strasburgu chyba każdą część osobno, ale na stronie nie jest to jednoznacznie przedstawione). Kak zwał tak zwał – maraton jest to bez dwóch zdań.
Dzień dobry. Zdecydowanie nie mogę zgodzić się z poglądem, jakoby Sokolov kilka lat temu był w gorszej formie. Wizje, jakie wykreował w 2016 r. wykonując dzieła Mozarta uważam za jego największe muzyczne osiągnięcie. Dwa lata wcześniej (2014 r.) niemal tego samego dokonał prezentując Sonatę h-moll Chopina. Fakt, były to propozycje dyskusyjne, ale pod każdym względem genialne i wyjątkowe. Zauważyłem, że w ostatnich recenzjach artysty używa Pani określenia „zakontraktowane bisy”. Jak Pani to rozumie? Czy istnieje jakaś – związana z tym – umowa pianisty lub jego agencji z konkretną filharmonią czy salą koncertową?
Kiedyś to tu na blogu wykryliśmy – tzn. używam liczby mnogiej, bo nie pamiętam, kto konkretnie z Blogownictwa to wykrył 🙂 Po prostu wymieniony był gdzieś program wraz ze wszystkimi sześcioma bisami. Uśmieliśmy się wtedy. Może ktoś pamięta, gdzie to było?
Ogólnie ludek tu dociekliwy, wykryty np. został swego czasu wykonawca Nokturnu Es-dur z pendolina 😉
Wydaje mi się, że zakontraktowane bisy nie są ani czymś rzadkim, ani specjalnie zdrożnym…
Jeśli nawet zerknąć na „set listy” zespołów niepoważnych, bardzo często widać na nich oddzielone utwory z koncertu właściwego od bisów.
Najwięcej zaskoczeń związanych z bisowaniem zaobserwowałem na recitalah Kissina i Pogorelicha. Absolutnie nigdy nie wiadomo co zagrają.
Swoją drogą zastanawiam się, który recital zostanie ostatecznie wydany przez DG. Choć szczerze mówiąc (nie wiem, jak oni to robią) na albumach tej właśnie firmy Sokolov nie brzmi jak Sokolov, tylko jak jakiś ugrzeczniony pianista. Nawet selektywność dźwięku jest jakby mniejsza. On generalnie ma strasznego pecha. Większość jego nagrań dla Op. 111, mimo ogromnej wartości artystycznej nie nadaje się do słuchania. Albo fortepian nie stroi (Chopinowskie Etiudy op. 25), albo pogłos jest jakiś nienaturalny (Sonata b-moll Chopina), albo akustyka jest dziwnie sucha (Beethoven op. 7, op. 101)…
Zakontraktowane bisy? W sensie ścisłym oznaczałoby to, że pianista ma obowiązek dać je w tej właśnie liczbie, że nie ma zmiłuj – musi!
Przypuszczam, że wątpię 😉 Po prostu nie wierzę, że wielki artysta z taką pozycją dałby sobie wpisać coś takiego do umowy. Choć z drugiej strony wcale nie chciałbym podczas jego recitalu przekonać się, że mam rację 🙂
I ja używam przywołanej formuły, owszem, wyłącznie jednak żartobliwie.
Sokołow od prawie dwudziestu lat daje dokładnie 6 bisów. Sporadycznie (ale naprawdę wyjątkowo) daje mniej. I jest to chyba autonomiczna decyzja GS, wynikająca z wierności zasadom organizacji swojego życia artystycznego – czyli organizacji tras koncertowych, budowie i wymianie repertuaru (włącznie z bisami – tymi samymi przez pół sezonu) etc.
Ad Dariusz.Marciniszyn: dokładnie takie same odczucia mam przy słuchaniu jego płyt. Niewiele zostaje na nich z tej atmosfery (brzmieniowej i uczuciowej), z którą ma się do czynienia w bezpośrednim kontakcie z jego sztuką. Bywa rzecz jasna na odwrót (u innych): płyty wciągające, urzekające, a na koncercie poprawność, powierzchowność, letniość. Ale to już kwestia pewnej „fotogeniczności” muzycznej.
Można sprawdzić, umówić się i przestać klaskać po np. trzecim bisie i zobaczyć co zrobi artysta 😛
Problem w tym, że na niekomercyjnych nagraniach, chociażby tych z Archiwum Polskiego Radia czy innych europejskich rozgłośni Sokolov brzmi jak należy.
Gostku, tak właśnie było w 2013 r. Pianista dostał mniejszą niż zwykle owację i po czwartym bisie się poddał:).
Znalazłem nagranie Klaverstucke Op. 118 i 119 Brahmsa, zarejestrowane podczas recitalu Sokołowa w Wiesbaden w lipcu 2019: https://youtu.be/rExIDlfxg0U i Op. 118, zarejestrowane w Rzymie w kwietniu 2019: https://youtu.be/rExIDlfxg0U.
Przepraszam, źle mi się skopiował link. Nagranie z Rzymu jest tu: https://youtu.be/mda39G1uVsE
Mozart też jest: https://www.youtube.com › watch – https://www.youtube.com › watch –
Coś się źle wkleiło. https://www.youtube.com/watch?v=T2nazDxnXE0