Scena dla muzyki polskiej na instrumenty dęte
W ramach nowego projektu Instytutu Muzyki i Tańca zespół Gruppo di Tempera grał dziś w sali kameralnej FN program w sam raz na poprawę humoru.
Scena dla muzyki polskiej to cykl koncertów, które mogą sobie zamawiać krajowe filharmonie i które – jak mi wyszło z analizowania repertuarów, którego wynikami podzieliłam się z czytelnikami numeru zerowego nowej wersji „Ruchu Muzycznego” (co wywołało zresztą najróżniejsze reakcje) – w niektórych miejscach podnoszą, wydatnie nawet, poziom repertuarowo-wykonawczy. I dobrze. Gruppo di Tempera też jedzie jutro z tym programem do Olsztyna. Tyle, że to jest akurat zespół, który dysponuje dość ograniczonym czasem, ponieważ każdy z jego członków – jak pisałam przy okazji założonego przez nich festiwalu – gra w jakiejś orkiestrze, o pracy pedagogicznej nie mówiąc (wśród dzisiejszej publiczności znaleźli się ich uczniowie).
Dostępne są wciąż na rynku obie płyty zespołu: z muzyką francuską i z muzyką polską. Dziś usłyszeliśmy oczywiście repertuar z tej drugiej płyty (cały), z uzupełnieniem o mało znany, młodzieńczy Kwintet na instrumenty dęte Grażyny Bacewicz, z 1932 r. – kompozytorka miała więc wówczas tylko 23 lata i ukończyła właśnie konserwatorium; w tym samym roku rozpoczęła studia uzupełniające u Nadii Boulanger, więc trudno powiedzieć, czy napisała to jeszcze w Polsce, czy już w Paryżu – tak czy owak można ten utwór uznać za studencki, a jednocześnie zadziwić się jego wysokim poziomem i widocznym już temperamentem właściwym kompozytorce. Można go znaleźć na tubie w paru różnych wykonaniach; mnie najbardziej zaskoczyła część druga pod wyraźnym wpływem Strawińskiego.
Większość kompozytorów, których muzykę usłyszeliśmy tego wieczoru, łączyły właśnie studia u Nadii Boulanger (poza Aleksandrem Tansmanem, który już studiować nie musiał), ale każdy z nich miał inną osobowość, więc mimo wszelkich podobieństw równie istotnie były różnice. Najstarszy – o rok starszy od Tansmana – Tadeusz Szeligowski w Kwintecie z 1952 r. jest liryczny i rzewny, trochę żartobliwy, a trochę melancholijny, francuskie echa są tu bardzo słyszalne. Młodzieńcze dzieło z tego samego roku Wojciecha Kilara (miał 22 lata) jest bardziej zadziorne; pojawiają się tu jego ulubione motywy góralskie. Natomiast Michał Spisak przez całe życie zafascynowany był Strawińskim. No i na koniec Danse de la sorcière Tansmana – utwór, który przed wojną był wielkim przebojem. I jeszcze rozkoszny, żartobliwy bis – pierwsza część sekstetu L’heure de Berger. Można go posłuchać na stronie zespołu, podobnie jak kilka jeszcze utworów usłyszanych na dzisiejszym koncercie.
Komentarze
W Kanadzie Bacewicz wyraznie zyskuje na popularnosci. Niedawno Penderecki String Quartet gral czwarty kwartet. CBC caly cas przedstawia ja jako nieslusznie zapomniana kompozytorkę – wyraznie zaznaczajac, ze chodzi o kobietę.
A tu inna ciekawostka https://www.bbc.com/news/av/uk-england-london-51557044/patient-plays-violin-during-her-brain-surgery
Granice medycyny – chirurgii – wydaja sie caly czas isc do przodu. Bedzie gdzies granica?
PS Senior moment 😉 – zapomnialem dodac: Penderecki String Quartet https://www.ps4.ca/
Taka metoda unikania uszkodzen przy operacjach mozgu jest praktykowana od dosc dawna (sam mozg nie boli, wiec mozna wybudzic pacjenta w trakcie i poprosic o wykonywanie ruchow).
Metoda tak, ale czy akurat komuś zdarzyło się wcześniej grać na skrzypcach w takim momencie, nie wiem. Właśnie też to wczoraj czytałam i nawet przez chwilę zastanawiałam się, czy tu nie wrzucić, ale już schwarzerpeter zrobił to za mnie 🙂
Czy akurat na skrzypcach nie wiem 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=a3kXCC3h1dw
Skrzypce sa tez…
https://www.youtube.com/watch?v=T3QQOQAILZw
Podczas innej operacji (tez na tubie) pacjentka spiewa 🙂
Nazywa sie to Awake craniotomy .
Niesamowite.
To już sprzed kilku dni, ale oglądaliśmy dzięcioły w lesie, a białoruski internet drogi.
Lyle Mays nie żyje.
Szkoda bardzo… 🙁
Znalazłam:
https://szwarcman.blog.polityka.pl/2012/07/16/hancock-i-jego-zabawki/#comment-108167
Ech, „białoruski internet drogi”. Do starych wysłac drogo, ale do Pani Doroty juz nie O-) – sam bym tak zrobił. 😉 dzięcioł
PS. Lokalna biblioteka pozbywala sie ksiazek i dyskow – na cele dobroczynne. OK, wzialem, zeby dac na cel – Requiem Mozarta, Richard Hickox. Nie wiem, czy i jak to jest znane, ale wykonanie jest zupelnie niesamowite – jak zadne inne. Czy ktos to zna?
schwarzerpeter,
jeśli mowa o nagraniu z Yvonne Kenny, to – co kto lubi 🙄
Z niesamowitych Requiemów stawiam na to niżej. Jakość dźwięku niespecjalna, ale od czego jest wyobraźnia – jak to mogło brzmiało na koncercie, hu hu…
Pobutka!
https://www.youtube.com/watch?v=bdnh1ci-ycI
Dzień dobry 🙂 Pozdrawiam z Berlina, do którego właśnie wjeżdżam, ale to tylko miejsce przesiadki. Kierunek – Drezno, wracam po trzech latach. Zapowiada się wiele wrażeń, będę się nimi dzielić oczywiście.