Scena dla muzyki polskiej na instrumenty dęte
W ramach nowego projektu Instytutu Muzyki i Tańca zespół Gruppo di Tempera grał dziś w sali kameralnej FN program w sam raz na poprawę humoru.
Scena dla muzyki polskiej to cykl koncertów, które mogą sobie zamawiać krajowe filharmonie i które – jak mi wyszło z analizowania repertuarów, którego wynikami podzieliłam się z czytelnikami numeru zerowego nowej wersji „Ruchu Muzycznego” (co wywołało zresztą najróżniejsze reakcje) – w niektórych miejscach podnoszą, wydatnie nawet, poziom repertuarowo-wykonawczy. I dobrze. Gruppo di Tempera też jedzie jutro z tym programem do Olsztyna. Tyle, że to jest akurat zespół, który dysponuje dość ograniczonym czasem, ponieważ każdy z jego członków – jak pisałam przy okazji założonego przez nich festiwalu – gra w jakiejś orkiestrze, o pracy pedagogicznej nie mówiąc (wśród dzisiejszej publiczności znaleźli się ich uczniowie).
Piszemy o tym, co ważne i ciekawe
Mocne canadiano
Nowy premier Kanady Mark Carney jest chodzącym wzorcem wszystkiego, czego Donald Trump nienawidzi najbardziej. Czy będzie też prorokiem antypopulistycznej reakcji?
Dostępne są wciąż na rynku obie płyty zespołu: z muzyką francuską i z muzyką polską. Dziś usłyszeliśmy oczywiście repertuar z tej drugiej płyty (cały), z uzupełnieniem o mało znany, młodzieńczy Kwintet na instrumenty dęte Grażyny Bacewicz, z 1932 r. – kompozytorka miała więc wówczas tylko 23 lata i ukończyła właśnie konserwatorium; w tym samym roku rozpoczęła studia uzupełniające u Nadii Boulanger, więc trudno powiedzieć, czy napisała to jeszcze w Polsce, czy już w Paryżu – tak czy owak można ten utwór uznać za studencki, a jednocześnie zadziwić się jego wysokim poziomem i widocznym już temperamentem właściwym kompozytorce. Można go znaleźć na tubie w paru różnych wykonaniach; mnie najbardziej zaskoczyła część druga pod wyraźnym wpływem Strawińskiego.
Większość kompozytorów, których muzykę usłyszeliśmy tego wieczoru, łączyły właśnie studia u Nadii Boulanger (poza Aleksandrem Tansmanem, który już studiować nie musiał), ale każdy z nich miał inną osobowość, więc mimo wszelkich podobieństw równie istotnie były różnice. Najstarszy – o rok starszy od Tansmana – Tadeusz Szeligowski w Kwintecie z 1952 r. jest liryczny i rzewny, trochę żartobliwy, a trochę melancholijny, francuskie echa są tu bardzo słyszalne. Młodzieńcze dzieło z tego samego roku Wojciecha Kilara (miał 22 lata) jest bardziej zadziorne; pojawiają się tu jego ulubione motywy góralskie. Natomiast Michał Spisak przez całe życie zafascynowany był Strawińskim. No i na koniec Danse de la sorcière Tansmana – utwór, który przed wojną był wielkim przebojem. I jeszcze rozkoszny, żartobliwy bis – pierwsza część sekstetu L’heure de Berger. Można go posłuchać na stronie zespołu, podobnie jak kilka jeszcze utworów usłyszanych na dzisiejszym koncercie.
Komentarze
W Kanadzie Bacewicz wyraznie zyskuje na popularnosci. Niedawno Penderecki String Quartet gral czwarty kwartet. CBC caly cas przedstawia ja jako nieslusznie zapomniana kompozytorkę – wyraznie zaznaczajac, ze chodzi o kobietę.
A tu inna ciekawostka https://www.bbc.com/news/av/uk-england-london-51557044/patient-plays-violin-during-her-brain-surgery
Granice medycyny – chirurgii – wydaja sie caly czas isc do przodu. Bedzie gdzies granica?
PS Senior moment
– zapomnialem dodac: Penderecki String Quartet https://www.ps4.ca/
Taka metoda unikania uszkodzen przy operacjach mozgu jest praktykowana od dosc dawna (sam mozg nie boli, wiec mozna wybudzic pacjenta w trakcie i poprosic o wykonywanie ruchow).
Metoda tak, ale czy akurat komuś zdarzyło się wcześniej grać na skrzypcach w takim momencie, nie wiem. Właśnie też to wczoraj czytałam i nawet przez chwilę zastanawiałam się, czy tu nie wrzucić, ale już schwarzerpeter zrobił to za mnie
Czy akurat na skrzypcach nie wiem
https://www.youtube.com/watch?v=a3kXCC3h1dw
Skrzypce sa tez…
https://www.youtube.com/watch?v=T3QQOQAILZw
Podczas innej operacji (tez na tubie) pacjentka spiewa
Nazywa sie to Awake craniotomy .
Niesamowite.
To już sprzed kilku dni, ale oglądaliśmy dzięcioły w lesie, a białoruski internet drogi.
Lyle Mays nie żyje.
Szkoda bardzo…
Znalazłam:
https://szwarcman.blog.polityka.pl/2012/07/16/hancock-i-jego-zabawki/#comment-108167
Ech, „białoruski internet drogi”. Do starych wysłac drogo, ale do Pani Doroty juz nie O-) – sam bym tak zrobił.
dzięcioł
PS. Lokalna biblioteka pozbywala sie ksiazek i dyskow – na cele dobroczynne. OK, wzialem, zeby dac na cel – Requiem Mozarta, Richard Hickox. Nie wiem, czy i jak to jest znane, ale wykonanie jest zupelnie niesamowite – jak zadne inne. Czy ktos to zna?
schwarzerpeter,
jeśli mowa o nagraniu z Yvonne Kenny, to – co kto lubi
Z niesamowitych Requiemów stawiam na to niżej. Jakość dźwięku niespecjalna, ale od czego jest wyobraźnia – jak to mogło brzmiało na koncercie, hu hu…
Pobutka!
https://www.youtube.com/watch?v=bdnh1ci-ycI
Dzień dobry
Pozdrawiam z Berlina, do którego właśnie wjeżdżam, ale to tylko miejsce przesiadki. Kierunek – Drezno, wracam po trzech latach. Zapowiada się wiele wrażeń, będę się nimi dzielić oczywiście.