Maj w grudniu
Jednak piszę jeszcze przed Actus Humanus, bo dowiedziałam się o prawykonaniu prawdopodobnie ostatniego utworu Louisa Andriessena, które będzie można odsłuchać jutro o 14. tutaj.
Bardzo smutno mi się zrobiło, kiedy usłyszałam ostatnie wiadomości o Andriessenie. Wybitny, można powiedzieć – kultowy holenderski kompozytor był uwielbiany w latach 80. także przez nas tutaj, przyjeżdżał na kursy kompozytorskie PTMW do Kazimierza (gdzie miałam przyjemność go poznać), część kolegów (m.in. Hanna Kulenty, Katarzyna Głowicka, Jerzy Kornowicz) pojechała też do Amsterdamu na studia do niego. Sympatyczny, pełen żywiołowej energii, bardzo bezpośredni i otwarty. Ta jego energia była dla nas w tamtych szarych czasach czymś niezwykle ożywczym. Zachwycaliśmy się zarówno tą jego stroną, jak tą. (Jest w ogóle dużo jego muzyki na tubie, warto posłuchać. Chyba podrzucałam już tu kiedyś film zrobiony z Greenawayem na Rok Mozartowski.) O jego niezwykle obfitej twórczości i licznych zasługach można by długo mówić, wspomnę tylko, że jako pedagog wykształcił kolejne znakomite pokolenie, m.in. Michela van der Aa i Martijna Paddinga, i miał istotny wpływ na minimalizm amerykański.
Czytam więc teraz, że Louis jest chory na alzheimera i znajduje się w zakładzie opieki w Północnej Holandii. Zaczęło się to ponoć rok temu, jesienią, i w styczniu jeszcze się pogorszyło. Jednak już wcześniej nie miał siły komponować. Jego utwór May, poświęcony pamięci innej niderlandzkiej legendy – Fransa Brüggena i przeznaczony dla Orkiestry Osiemnastego Wieku (na jej zamówienie) i Cappelli Amsterdam, miał mieć prawykonanie w maju na Holland Festival. W kwietniu zeszłego roku kompozytor poprosił więc o pomoc swojego dawnego ucznia, wspomnianego wyżej Martijna Paddinga, znanego nam również z Warszawskiej Jesieni. Miał już trzy czwarte utworu i notatki do reszty (Padding twierdzi, że praktycznie cały utwór jest autorstwa Andriessena, sam był tu tylko przekaźnikiem jego myśli). Nie było to zresztą dla niego łatwe, ponieważ pierwszy raz pisał na orkiestrę instrumentów historycznych (z chórem). Jako tekst wybrał wiersz niderlandzkiego poety Hermana Gortera pod tytułem Maj, którego pierwszy wers brzmi: Nowa wiosna i nowy dźwięk.
Holland Festival, jak wiadomo, został w tym roku odwołany. Prawykonanie nastąpi więc jutro i będzie streamingowane w radiu z Concertgebouw. Ogromnie jestem ciekawa.
To sam Louis powiedział, że to może być jego ostatni utwór. Podobno jest teraz nawet pogodny i grywa na fortepianie dla współpensjonariuszy, a nawet improwizuje. Muzyka zostaje z człowiekiem także wówczas, gdy się rozsypuje. To jakaś pociecha.
Komentarze
Wiadomość o Andriessenie bardzo smutna, ale też piękna i krzepiąca. Przecież dokończył swój ostatni utwór, choćby i rękami ucznia – nauczanie to także część Jego dzieła. Trochę jak Mozart – gdyby dożył starości…
A na marginesie, nie tylko muzyka jako taka pozostaje – także taniec. Wklejam link sprzed paru miesięcy, jak dla mnie przejmujący:
https://youtu.be/owb1uWDg3QM
O, tak, też to widziałam. Niesamowite.
Właśnie jestem po pierwszych koncertach Actus Humanus, ale omówię je razem z jutrzejszymi – będzie pewna całość.
Też widziałam film z baletnicą. Poruszający. Siła pamięci, wbrew pamięci.
Również słuchaliśmy Actus Humanus. W Janie, jak to w gotyckim kościele, musi być zimno, gdyż tak im się instrumenty szybko rozstrajają. Na YT dziś w porywach do 500 osób słuchało i oglądało, a przecież można jeszcze na FB. Niezła publiczność.
Ja oglądałam na fb festiwalowym, a jeszcze było na radiowym. Tak że jak podsumować tych kilka przekaźników, to całkiem, całkiem…
Rozpoczął się koncert Orkiestry Osiemnastego Wieku, na razie grają Mozarta. Jakby kto słuchał, to lepsze brzmienie jest jednak, gdy kliknie się Luister (słuchać), oczywiście wyłączając dźwięk w obrazku – wtedy jest dźwięk ze studia.
Chyba jednak nie warto i oglądać, i słuchać 😆 takie są różnice…
Utwór piękny, liryczny, ze smacznymi harmoniami jak to u Louisa, z aluzjami do różnych stylów, ale jednak bardzo słyszalnym osobistym piętnem. Andriessen to mistrz harmonii, najwięcej go łączy w tej dziedzinie ze Strawińskim (zresztą jest współautorem książki o Strawińskim).
Pięknie też ułożony program koncertu. Częściowo zachowany układ z tego, co miało być na Holland Festival, zabrakło tego, czego mi szczególnie żal – miał być też wykonany utwór Pawła Szymańskiego, pierwszy współczesny, jaki wykonała ta orkiestra: https://www.hollandfestival.nl/en/program/2020/may/
Okazuje się też, że dzisiejszy koncert był dla orkiestry pierwszym po długiej przerwie. Rozumiem więc, że trudno byłoby muzykom przygotować w tych warunkach i Andriessena, i Szymańskiego. Zabrakło też Bacha oraz dawnego, również poświęconego Brüggenowi utworu Andriessena Sweet z 1964 r. Za to radio uzupełniło z nagrań ten koncert dwoma utworami Louisa na wstępie: Ende z 1981 r., także dla Brüggena, i Un beau baiser na chór z muzyki teatralnej do spektaklu o George Sand z mniej więcej tego samego czasu (trudno sobie wyobrazić dwa tak różne utwory).
Po koncercie z kolei był właśnie Bach z fletem solo, ale też Pärta Kanon pokajanen. Tak sobie myślę, że nie ma bardziej różnych osobowości niż ci dwaj przedstawiciele tego samego pokolenia (cztery lata różnicy). Arvo jest typem ścichapęka, ale uduchowionego, Louis był (tak niestety trzeba teraz mówić) mocnym, pogodnym gościem, który chętnie chodził z nami na piwo i na tańce (wciąż go takim widzę…), no i był mocno lewicowy.
Jedna ich wspólna cecha to to, że każdy z nich wiedział, czego chce w muzyce.
Znalazłam świetną stronę, z mnóstwem dobrej muzyki tych czterech kompozytorów do słuchania: http://musicinmovement.eu/
Ostatnio namnożyło się pełno specjalistów od orientacji seksualnej Szopena.
Musze przyznać, że i mi, nie mając żadnych dowodów, też chodziło po głowie, ze takiej muzyki „normalny chłop” nie mógł stworzyć. Do tego dochodzi ten Jurek Sand. 🙂
Jasne. A Konstancja w rzeczywistości była Kostkiem Gładkowskim, Maria Wodzińska to tak naprawdę Maniek Wodziński. Może nie dajmy się zwariować?
Polecam mój komentarz na stronie „P” (zdaje się, że trzeba być zalogowanym, żeby przeczytać): https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1980374,1,chopin-daje-buzi-przyjacielowi-czy-to-znaczy-ze-byl-gejem.read
Ale i tak nie wykręciłam się od tekstu do papierowej „P” o listach Chopina – właśnie go piszę…
Bardzo dziękuję. Nawet nie trzeba się logować, panie kochanku.
Max Weber znam, Moritz Weber nie znam.
Niewielka strata 😉
Swoją drogą zaciekawiłam się i sprawdziłam, jak google translate tłumaczy Radziwiłł Panie Kochanku. Bardzo ładnie: Radziwiłł, Mr. Lover 😆