Z Wrocławia jak z Met
Spektakl Opowieści Hoffmanna Offenbacha był dziś z Opery Wrocławskiej streamowany w stylu pamiętnych transmisji z Met: z wywiadami z gwiazdami i wędrówce za kulisy w obu przerwach.
Obie rozmowy z głównymi bohaterami – Charlesem Castronovo, który brylował w roli tytułowej, i jego żoną Ekateriną Siuriną, która wystąpiła w roli Antonii, przeprowadził Mariusz Kwiecień, który zaprosił ich już wcześniej na spektakle styczniowe (znają się oczywiście z Met, z Castronovo razem rozpoczynali karierę), ale skoro nie mogły się odbyć z publicznością, zdecydowano się na streaming na żywo. Zapowiedziano też, że nagranie zostanie od jutra zawieszone na teatralnym VOD, z tą różnicą, że dziś miały być jakieś cuda-niewidy z możliwością oglądania z różnych kamer, podglądania dyrygenta, orkiestry i koordynatora (z czego i tak nie korzystałam, bo jednak bardziej interesowała mnie scena), a na VOD będzie już tradycyjnie, z jednej kamery.
Z rozmów z solistami dowiedzieliśmy się, że Castronovo śpiewał tę rolę w wersji scenicznej po raz pierwszy (trudno było w to uwierzyć), a Siurina w ogóle pierwszy raz śpiewała Antonię – wcześniej wykonywała partię Olympii, teraz jednak jest już na innym etapie. Oboje, trzeba to przyznać, byli ozdobami spektaklu i cieszę się, że zamierzają przyjeżdżać tu częściej. On jest znakomity nie tylko głosowo, ale i aktorsko; Siurina ujmuje łagodnym głosem. Ale praktycznie cała obsada była na wyrównanym wysokim poziomie. Koloraturami lalki Olympii olśniewała Maria Rozynek-Banaszak, Eliza Kruszczyńska była zimno uwodzicielską Giuliettą, a i panowie też znakomicie się zaprezentowali, zwłaszcza demoniczny Jerzy Butryn jako Lindorf/Coppelius/Dr Miracle/Dapertutto oraz Aleksander Zuchowicz, który ujął mnie swoim poczuciem humoru jeszcze na premierze w 2009 r., a teraz do roli służącego Frantza dołączył Spalanzaniego, szalonego fizyka i twórcę Olympii i był w niej chyba jeszcze lepszy. No i – chyba trzeba wymienić obok panów, bo w końcu rola spodenkowa – świetna Aleksandra Opała jako Nicklasse.
Muzycznie całość też była znakomicie poprowadzona przez Bassema Akiki; podziwiam orkiestry występujące w pandemicznych odstępach, które muszą jeszcze bardziej się mobilizować, by wszystko grało. Tak jak na spektaklu sylwestrowym, cały zespół został rozmieszczony na widowni, z której zostały wymontowane fotele. Inaczej ze sceną – stara realizacja Zawodzińskiego była praktycznie niezmieniona i ciągle nie mogłam się opędzić od myśli, czy tam aby między niezdystansowanymi artystami wirus nie krąży… Tfu tfu. Trochę ludzie nie mają wyobraźni, ale oczywiście zrozumiałe, że chcą grać (na własną odpowiedzialność) – teatr jest do grania, że sparafrazuję klasyka. Dla miłośników baletu będzie stamtąd streaming Giselle za tydzień, ale to już sobie daruję.
Komentarze
Cieszy mnie aktywnosc opery z Wroclawia.
Mnie cieszy też poziom. Szkoda tylko, że sprawy finansowe położyły się cieniem na reputacji teatru. I to jeszcze w czas pandemii.
Niesamowite. I już nawet nie chodzi o wiek wykonawcy, ale o interpretację.
https://www.youtube.com/watch?v=EwpefJ_k7o8
Rzeczywiście, piękne.
Zazdroszczę takim wiekowym ludziom, których czas nie pozbawił umiejętności i możliwości działania.
Nie dlatego, że chciałabym długo żyć, tylko dlatego, że większość raczej nie ma takich szans.
Przypadkowo trafiłam na Spektakl Akademii Operowej Teatru Wielkiego – Opery Narodowej i Zespołu Instrumentów Dawnych Polskiej Opery Królewskiej Capella Regia Polona
„Sekretne życie obrazów” to muzyczny collage złożony z fragmentów oper barokowych Monteverdiego, Haendla i Vivaldiego. Arie z oper „Orlando”, „Ariodante” czy „Alcina”, czyli „muzyczne obrazy” wyjęte z większej całości, stają się kanwą opowieści osnutych wokół scen uchwyconych w dziełach mistrzów barokowego malarstwa.
Jakby ktoś był zainteresowany:
https://www.youtube.com/watch?v=KWPIcSoDb7Y&ab_channel=TeatrWielkiOperaNarodowa
Dzięki! Też chętnie obejrzę.
Poniedziałkowe linkowisko: https://www.musicalamerica.com/news/newsstory.cfm?storyid=46838&categoryid=1&archived=0
Pobutka
(podrzucane są nowe singielki PA. Francja-elegancja albo kolejna „muzyka medytacyjna”… coś mi niestety mówi, że to nie będzie jedno z moich ulubionych nagrań tego cyklu. Chyba że ktoś specjalnie na początek same smęty wybiera 🙂 )
https://www.youtube.com/watch?v=nbhyOEHV38M
„Smęty” 😆 Fakt, i ja zagrałabym to o włosek szybciej, ale tak też ładnie. Myślę, że na płycie są szybsze kawałki też 😉
„Francja-elegancja” do Bacha chyba to określenie nie pasuje:-) Myślę, że na płycie są szybsze kawałki, jak ten, w bardzo malowniczym miejscu zagrany, bo to zdaje się też jest II WTK:
https://www.youtube.com/watch?v=Hp8L7ngif8A
Ale takie melancholijne nastroje pasują do aury panującej wszędzie. Poza tym, że czekam na płytę, która już niedługo, zastanawiam się, co z koncertem, który prawie za miesiąc, ale to pewnie będzie się rozstrzygać do ostatnich dni.
Tak, to preludium też jest na płycie. Ależ to są dopiero niesamowite okoliczności przyrody.
W to, że koncert się odbędzie, niestety wątpię 🙁
Od poniedziałku 18. stycznia Płytą Tygodnia w „Poranku Dwójki” jest długo oczekiwany album Piotra Anderszewskiego z cyklem Preludiów i Fug z II tomu Das Wohltemperierte Klavier J.S. Bacha. ✨. Oczywiście można wygrać tą płytę.
Anderszewski wymyślił sobie „Une Suite de pièces” i OK. Dźwięk i ornamentyka 😉 jak zwykle bardzo piękne (tyle co słychać z tuby). Co do całości… Może nie tyle smęty, co muzyka refleksyjna? Nastrój podobny do jego mazurkóq Chopina i utworów Schumanna?
*mazurków
To napisałem, że „muzyka medytacyjna” 😉 No, to nie jest kwestia samego tempa – brak wyraźnego pulsu, kontrastów dynamicznych, ciągła fraza bez „grania ciszą”. Właśnie – Schumann. To nie jest Bach barokowy, tylko przetrawiony przez romantyzm, i romantyzm nie dramatyczno-lirycznego Chopina, ale właśnie romantycznego formalisty Schumanna 🙂
II tom WK jest w ogóle zupełnie inny niż pierwszy. O ile tamten to lista hitów, to ten jest mniej przebojowy, mniej w nim skoczności, jest rzeczywiście w większości bardziej refleksyjny. Tematy w fugach są jakby bardziej kanciaste, nieoczywiste – nie wszystkie, ma się rozumieć. Niektóre zawierają nawet repetycje dźwięków (D-dur, g-moll, B-dur), co poza tym tomem dość rzadko się Bachowi zdarzało. Więcej też tu bywa chromatyki, jak w jednym z moich ulubionych – a-moll (i w preludium, i w fudze) – tego akurat na płycie PA nie ma. Z innych moich ulubionych widzę tu tylko E-dur (to jedno z tych, które grywałam sobie na poprawę nastroju, zwłaszcza fugę) i oczywiście f-moll, jedyne chyba, które stało się przebojem (preludium śpiewali nawet Swingle Singers, pojawiało się też w utworach popowych), ale wszystkie właściwie lubiłam grywać, właśnie z powodu ich nieoczywistości.
Znalazłam, jeźlikto umie i lubi słuchać z nutami, całość tego tomu w wykonaniu klawesynowym Kennetha Gilberta: https://www.youtube.com/watch?v=hms_PF_CKV4
Nooo, niekoniecznie refleksyjna ≠ medytacyjna.
Medytacyjna – spoglądanie do wnętrza własnego pępka.
Refleksyjna – rozmyślania o dudzie Maryni przy dźwiękach muzyki
źle errata
…niekoniecznie refleksyjna = medytacyjna.
A ja myślę, że to jest muzyka melancholijna, w takim dobrym, kojącym znaczeniu.
Takie „pour passer la mélancolie’, jak u Frobergera 🙂
Nie znam muzyki Frobergera, ale nie byłabym sobą, gdybym nie zaczęła szukać w malarstwie:-) „Melancholia I ” Dürera, chyba najbardziej znana, zupełnie mi nie pasuje. Poszłabym raczej tropem obrazów Caspara Davida Friedricha, ale wówczas wypadałoby mi zgodzić się z Hoko, co do wpływów romantycznych. Ale najbardziej do tej muzyki, a może do jej wykonawcy:-), pasuje mi obraz Muncha:
https://en.wikipedia.org/wiki/Melancholy_(Munch)#/media/File:Edvard_Munch_-_Melancholy_(1894-96).jpg
Oczywiście „Melancholia I” Dürera to nie malarstwo, ale rycina.
Konkretnie myślałam o tym utworze: https://www.youtube.com/watch?v=jSVapmlLaYA 🙂
Dzięki! Tak, to nie jest smutna, ani smętna muzyka tylko właśnie melancholijna:-)Pan Marcin Świątkiewicz, jak zwykle, pięknie.
Frajde,
ale przecie melancholia to właśnie rodzaj specyficznego smutku, przygnębienia, rezygnacji 🙂
Pobutka
https://www.youtube.com/watch?v=wfjzTr1VXI8
Prawda, że melancholię można różnie interpretować. Dla mnie jednak to jest taki stan zadumy, który mimo, że może chwilowo jest pewnym smutkiem, jest też czymś kojącym wewnątrz. Pogodzeniem się ze sobą, ze światem. Zwraca się może ku jeszcze nie obecnemu, ale już gdzieś na horyzoncie majaczącemu światłu.
Co za pomysł, preludium na organach, a fuga na klawesynie 🙂 Ale rejestr w tym preludium fajny wybrał.
Co do terminologii, to jednak Hoko ma rację – w zasadzie słowo melancholia oznacza to, co dziś nazywamy depresją.
To ja może, jak kartach, przebiję pobutkę:-)
https://www.youtube.com/watch?v=vIkq8wGP-Mg
Ł. kupił i przeczytał książkę: https://www.znak.com.pl/ksiazka/moje-zycie-pelne-cudow-prawdziwa-historia-kobiety-ktora-dzieki-muzyce-ruzickova-zuzana-holden-wendy-182137
Cały tydzień wieczorami słuchaliśmy klawesynu i Zuzany Růžičkovej:-)
Tak, dziś melancholia może znaczyć różne rzeczy, od lekkiego zasmucenia po stany depresyjne. Chociaż z tym światłem to już, moim zdaniem, za daleko… 😉
No, do tych nowych nagrań PA w sumie ten termin pasuje, zwłaszcza jeśli całość będzie utrzymana w takich klimatach. Dwie godziny…
Miało być „jak w kartach” w pierwszym zdaniu.
Jeśli melancholia ma oznaczać depresję, to mi jednak do PA nie pasuje. On często mówi o smutku, samotności pianisty, ale jednak depresyjny nie jest. Myślę, że jest bardzo mocno osadzony w życiu, w jakiejś mierze szczęśliwy ze swojego powołania. Nie wiem zatem, jakim słowem określić to jego bogate życie wewnętrzne, które tak uwidacznia się w muzyce.
Kiedy pisałam wyżej o II tomie WK, wyraźnie wspominałam o refleksyjności, nie o melancholii. Choć i melancholia tu i ówdzie się znajdzie, także w I tomie (np. Preludium es-moll).
Wspaniała wiadomość, że wyszła książka Růžičkovej! Muszę się o nią postarać. Niesamowita to była postać.
Zbliżają się urodziny Mozarta (265), więc w naszych instytucjach muzycznych w pobliżu koncerty mozartowskie:
https://filharmoniapoznanska.pl/gwiazdy-swiatowych-scen-operowych-glos-klasykow-wiedenskich/
https://operakrolewska.pl/repetoire/koncert-mozartowski-online/
A ponadto karnawałowe:
http://www.operalodz.com/KARNAWAL_W_WIEDENSKIM_NASTROJU_,29,378
https://opera.poznan.pl/pl/tym-razem-bez-arii
https://opera.poznan.pl/pl/gala-karnawalowa
Tak, tak, to ja pisałam o melancholii, ale jeśli przyjmiemy definicję PK i Hoko, muszę się z niej wycofać:-)
Jeszcze w temacie. Jutro w Dwójce o albumie PA:
https://www.polskieradio.pl/8/3664/Artykul/2663509,W-oczekiwaniu-na-Bacha-w-opracowaniu-Piotra-Anderszewskiego
O, super. Porozmawia sobie z koleżanką z klasy 🙂
80-te urodziny obchodzi Placido Domingo. Dziś świętuje, jutro – do roboty. Będzie śpiewał Nabucca w Wiedniu, przewidziany darmowy streaming. Ciekawe, co będzie robił w 2041. Bo wierzę, że coś będzie.
Opera Wrocławska, czyli „po mistrzowstwo świata” po trupach. I tyle ode mnie.
A przejawami megalomaństwa w moim rodzinnym mieście jestem zasmucony od dawna.
@Urszula
Jubilat podobno DZIŚ nagrywa, a jutro będzie streaming. Więc nie do końca live, ale trudno się dziwić.