Diabeł naprawdę ubierał się u Prady
Nawiązuję tym tytułem do tekstu Katarzyny Gardziny w książeczce programowej NDI Sopot Classic, traktującego o bohaterze koncertu finałowego Ildarze Abdrazakovie.
Cały tytuł tego tekstu brzmiał: Wnuk Czyngis-chana w kostiumie od Prady. Ponoć bas z Ufy dysponuje genealogią sięgającą tej właśnie postaci (jak również Tamerlana), a przynajmniej lubi opowiadać takie historie, dobrze robią na wizerunek. A w kostiumie od Prady wystąpił jako Attyla w operze Verdiego pod tym tytułem w Met. Co zaś do diabła, bardzo się w tę rolę wczuwa… Ale też role królewskie nadzwyczaj mu leżą.
Abdrazakov dysponuje bowiem nie tylko pięknym, mocnym i ciepłym basem (i to wszechstronnym – w górze też brzmi!), ale i zmysłem aktorskim. W pierwszej części zagrał czterech nieszczęśliwych królów: Rene, ojca Jolanty z Czajkowskiego, martwiącego się o córkę, Filipa II z Don Carlosa Verdiego, przybitego brakiem miłości żony, przegranego Kniazia Igora (O dajtie, dajtie mnie swabodu…) i wreszcie udręczonego wizjami rzeczonego Attylę, który mimo tego udręczenia nie traci mocy i bezwzględności.
O ile te królewskie role są przeżyte, to te diabelskie są w sposób widoczny dla śpiewaka znakomitą zabawą. Dapertutto z Opowieści Hoffmana jest postacią diaboliczną, ale Mefistofeles Arriga Boito i Charlesa Gounoda to już diablisko w pełnej krasie: aria z gwizdem (nie wiedziałam, że tak głośno da się gwizdać przez zęby), zakończona po polsku „Gwizdać!” (publiczność od razu usłuchała), serenada z dobrze znanym śmiechem i wreszcie szalona pieśń o złotym cielcu. A potem jeszcze bisy: Oczi czornyje i Funiculi, funicula. Ten polski debiut Abdrazakova był mocnym zakończeniem festiwalu.
Komentarze
Wczoraj w Świdnicy https://www.youtube.com/watch?v=sh-ms1oWNHQ
Trochę mi szkoda, ale nie dam rady się rozdwoić. Natomiast bardzo się cieszę, że byłam na Abdrazakovie. Bardzo warto było.
Później był jeszcze monodram operowy w Świdnickiej Fabryce Urządzeń Przemysłowych, światowa prapremiera „Comfort Starving” w reżyserii Krystiana Lady, Iain Bell muzyka i tekst, Petr Nekoranec tenor, William Kelley fortepian. Wielkie przeżycie! Przed spektaklem Krystian Lada bardzo ładnie i składnie opowiedział o różnych aspektach monodramu. Niesamowity dzień. (Monodram był nagrywany, może będzie kiedyś dostępny w sieci.)
Dopiero wróciłam do domu; w hotelu internet nienadzwyczajnie chodził, więc nie zauważyłam, że to nagranie całego koncertu – wielkie dzięki! A Lada też zapraszał, ale Sopot już miałam ugadany dużo wcześniej.
Dziś miałam najszczersze chęci dotrzeć na inaugurację WarszeMuzik – występ Julii Kociuban na Umschlagplatz, ale w obecnej chwili raczej nie sposób tam dojechać komunikacją. Szkoda. Ale zamierzam w miarę możliwości uczęszczać.
Dziś osiemdziesiątka stuknęła Jordiemu Savallowi. Dużo zdrowia!
Dziś w Świdnicy https://www.youtube.com/watch?v=igBfuODKpmI
Bonizzoni gościł już w Świdnicy chyba parę razy, raz nawet jeszcze za „mojej kadencji”. Solidnie pracuje z muzykami, efekty są.