Trzy razy SV
Dostałam ostatnio trzy nowe płyty z udziałem muzyków Sinfonii Varsovii. Każda zupełnie inna.
Cisza i Krzyż – Gubajdulina, wyd. Sarton Records. Mamy co prawda teraz Boże Narodzenie, a nie Wielkanoc, ale płyta wyszła teraz, a właśnie kończy się rok jubileuszu 90-lecia rosyjsko-tatarskiej kompozytorki (dokładniej: jest ona Tatarką z ojca, Rosjanką z matki). Sofia Gubajdulina miała dość skomplikowaną drogę artystyczną, od folku i improwizacji po skupione dzieła religijne, od zakazu wykonywania w czasach sowieckich po wielkie powodzenie na Zachodzie. To ostatnie dotyczy przede wszystkim dzieł religijnych – duchowość towarzyszyła jej zresztą przez całą twórczość; ostatni z odnotowanych jej utworów pochodzi sprzed dwóch lat i również ma podłoże religijne. Ale jej religijność jest szczególna, objawia się zresztą bardzo różnie. Na płycie znajdują się trzy utwory pochodzące z lat 1978-82. Najpóźniejszy, Siedem słów z 1982 r. na wiolonczelę (Marcin Zdunik), akordeon (Klaudiusz Baran) i orkiestrę smyczkową (SV), rozwija się z unisona, powoli i z namaszczeniem, natomiast De Profundis na akordeon solo i In Croce na akordeon i wiolonczelę są bardziej „rozgadane”, język muzyczny kompozytorki jest jednak na tyle szczególny, że jest tu mimo wszystko jedność wyrazu.
Moritz Moszkowski – Orchestral Music, Volume Three, wyd. Toccata Classics. Trzecia część cyklu nagrywanego dla tej firmy przez Sinfonię Varsovię w pełnym składzie tym razem, pod batutą Iana Hobsona, znanego nam dobrze jako pianista, ale też jako dyrygent, który interesuje się nieznanym szerzej repertuarem. Moritz, czyli Maurycy, znany adeptom pianistyki – sama grywałam jego etiudy, świetne na technikę palcową, na dodatek bardziej melodyjne od tego, co zwykle tłucze się w szkole, i znakomicie „siedzące w klawiaturze”. Moszkowski, który sam był wirtuozem, komponował również dużo i choć oczywiście fortepian w jego twórczości dominował (ok.200 drobnych utworów), to tworzył też muzykę orkiestrową, a nawet operę Boabdil, która była wystawiana w Berlinie, Pradze i Nowym Jorku. Na tej płycie mamy Uwerturę D-dur (1871-72) i I Suitę orkiestrową op. 39 (1885), które są wdzięczne, zgrabne, postmendelssohnowskie trochę, oraz Preludium i fugę na orkiestrę smyczkową (1910), w której pojawiają się tony poważniejsze, a nawet mroczniejsze – był to już czas, kiedy artysta wpadł w kłopoty zdrowotne, a co za tym poszło, także materialne. Smutna jest historia jego życia, ale muzyki słucha się z przyjemnością.
Piszemy o tym, co ważne i ciekawe
Mocne canadiano
Nowy premier Kanady Mark Carney jest chodzącym wzorcem wszystkiego, czego Donald Trump nienawidzi najbardziej. Czy będzie też prorokiem antypopulistycznej reakcji?
Sinfonia Varsovia Chamber Way – wyd. Sinfonia Varsovia. Orkiestra sama wydała tę swoją wizytówkę i świetnie, że szersze grono słuchaczy (nie tylko ci, co przychodzą na letnie koncerty do siedziby SV) może się zapoznać ze znakomitymi zespołami kameralnymi, jakie się z niej wyłoniły. Sinfonia Varsovia Brass jest może najbardziej znanym: działa już od dobrych kilku lat, a cztery lata temu ukazała się jego płyta. Tu gra pierwszy utwór, czyli transkrypcję Wariacji na temat Paganiniego Lutosławskiego, i dwa ostatnie: wiązankę melodii Henryka Warsa oraz Sen o Warszawie Czesława Niemena – płyta poświęcona jest kompozytorom związanym z Warszawą. Mniej więcej równie długo działa Sinfonia Varsovia String Quintet, która jednak daje się poznać szerzej dopiero ostatnio. Tutaj zajęła się innym warszawiakiem – Mieczysławem Wajnbergiem (Aria op. 9 i Capriccio op. 11). Rewelacją jest Sinfonia Varsovia Wind Quintet, który przedstawia się tu najszerzej: Quintetto accademico Andrzeja Panufnika, Tańce góralskie z Halki Moniuszki, przedwojenny jeszcze Kwintet Grażyny Bacewicz i, wspólnie z SVSQ, Preludia taneczne Lutosławskiego. W sumie płyta zarazem ambitna i „dla ludzi”.
A skoro przy SV jesteśmy, to ogłoszony właśnie został przetarg na wybór generalnego wykonawcy robót budowlanych przy nowej siedzibie zespołu. Planowany termin przystąpienia do realizacji – to już przyszły rok. Czasy mamy więcej niż trudne, ale może przynajmniej tu wreszcie coś ruszy, Bardzo tego życzę zespołowi, no i melomanom oczywiście.
Komentarze
Co do ostatniego akapitu – właśnie wróciłam z konferencji prasowej na ten temat w siedzibie orkiestry. Byli przedstawiciele miasta: wiceprezydentka Aldona Machnowska-Góra oraz dyrektor Biura Kultury Artur Jóźwik.
Usłyszeliśmy od nich, że miasto uznało sprawę SV jako ważny punkt rewitalizacji Pragi. Do końca stycznia będą zbierane oferty przetargowe, i w tym roku rozpoczną się prace nad modernizacją trzech zabytkowych budynków i ogrodu. Termin zakończenia w 2024.Potem zacznie się drugi etap, czyli budowa nowej siedziby, której zakończenie jest obecnie planowane na 2027 r. – zobaczymy.
W I etapie orkiestra zyska dwie małe sale koncertowe i salę prób, w której wreszcie zmieści się cała orkiestra – w obecnej pełny skład się dusi, a przy zwiększonym składzie trzeba wynajmować salę na mieście. Wielki plus: będzie można wówczas działać również zimą, bo obecnie o tej porze jest tu kompletna flauta, a np. programy edukacyjne dobrze jest realizować cały rok. Na ten etap zabezpieczone jest 76 mln zł, wyłącznie ze środków miejskich.
Muzyka łagodzi obyczaje
To dobra wiadomość, oby takich więcej.
Traktuję to jako jako zapowiedź lepszego czasu i takiego życzę wszystkim frędzelkom i Kierowniczce w nadchodzącym 2022.
Nie wytrzymam, aby nie dodać o smutnych okolicznościach schyłku życia Moszkowskiego, w końcu jestem ekspertem.
Otóż niezupełnie już wtedy miał kłopoty materialne. Zdrowie – tak, do tego doszła śmierć córki i wyjazd żony z synem do Brukseli (jeśli dobrze pamiętam) bez zamiaru powrotu, ale ciągle był bogaty. Wpadł wtedy na zły pomysł, sprzedał wszystkie prawa do kompozycji za gotówkę, którą ulokował w znakomitych papierach wartościowych gwarantowanych przez rządy okolicznych cesarstw, no i po paru latach, wskutek zniknięcia tych cesarstw, został goły jak za czasów studenckich. Nie on jeden zresztą. Parę tygodni przed śmiercią to się zmieniło, spłacił długi i znów miał pieniądze, zebrane w Ameryce przez byłych uczniów (Józefa Hofmanna wśród nich), ale najbardziej ucieszyli się spadkobiercy, czyli żona i syn, niewidziani od kilkunastu lat. Bywa i tak. 
Dzięki za uzupełnienie. To w takim razie wypada życzyć nam wszystkim, żebyśmy nie mieli takiego pecha…
Nadchodzący rok na pewno będzie bardzo trudny. Ale oby przyniósł również przesilenie ku lepszemu. Czego życzę wszystkim Frędzelkom, i sobie także.
No i oczywiście mnóstwa dobrej muzyki!
Dobrego nowego roku!
https://www.youtube.com/watch?v=txDgb9ALMpU
Spokojnego Nowego Roku również:-)
Pani Kierowniczce i wszystkim Dywanowym Frędzelkom roku życzę przełomowego roku 2020, oczywiście przełomowego we właściwą stronę. Właśnie wróciliśmy z Malty, gdzie oddychało się jakoś zupełnie inaczej, chociaż przez maseczki noszone obowiązkowo wszędzie, nawet na klifach. W stolicy popołudniami rozbrzmiewała głośna muzyka. Nie wiem przez kogo emitowana, ale całkiem dobra z przewagą Haendla i angielskich chórów. Wszyscy uśmiechnięci i mili dla siebie na wzajem. I takiej właśnie atmosfery życzę wszystkim. Ewentualnie bez maseczek z powodu braku potrzeby.
Szczęśliwego Nowego Roku i do zobaczenia… za rok!
Ring Out, Wild Bells/ Alfred Tennyson
Ring out, wild bells, to the wild sky,
The flying cloud, the frosty light:
The year is dying in the night;
Ring out, wild bells, and let him die.
Ring out the old, ring in the new,
Ring, happy bells, across the snow:
The year is going, let him go;
Ring out the false, ring in the true.
Ring out the grief that saps the mind
For those that here we see no more;
Ring out the feud of rich and poor,
Ring in redress to all mankind.
Ring out a slowly dying cause,
And ancient forms of party strife;
Ring in the nobler modes of life,
With sweeter manners, purer laws.
Ring out the want, the care, the sin,
The faithless coldness of the times;
Ring out, ring out my mournful rhymes
But ring the fuller minstrel in.
Ring out false pride in place and blood,
The civic slander and the spite;
Ring in the love of truth and right,
Ring in the common love of good.
Ring out old shapes of foul disease;
Ring out the narrowing lust of gold;
Ring out the thousand wars of old,
Ring in the thousand years of peace.
Ring in the valiant man and free,
The larger heart, the kindlier hand;
Ring out the darkness of the land,
Ring in the Christ that is to be.
Pobutka
https://www.youtube.com/watch?v=KJMZp2zWFlo
Zdecydowanie wolę to od Orffa
Za ten Nowy Rok!
No tak, przy tym wersja Orffa wypada cokolwiek urzędowo
Pobutka
https://www.youtube.com/watch?v=03kR9eqhD1M
Dzięki – piękny Giora i piękny jubileusz

https://www.youtube.com/watch?v=gPW2Qlcs6So
„Klarnet jest mikrofonem mojej duszy”
Dziś o 19.30 Gadjiev w Dwójce, koncert z 2019 roku. Nic mi nie mówiący koncert fortepianowy Gabriela Rheinbergera:-)
Włączyłam, ale to jakiś straszny gniot…
No fakt dziwne trochę to było, ale bis Liszta mi się podobał.
Aha. Ja nie wytrzymałam i wyłączyłam w środku
Pan Rheinberger był Liechtensteińczykiem
Gdyby ktoś mimo wszystko miał ochotę przeanalizować, jak zwykle niezawodny Hyperion:
https://www.youtube.com/watch?v=0stkKTDL3nA&t=2s
A Gadjiev i Leonora w niedzielę o 19. w Studiu im. Lutosławskiego, z Orkiestrą Polskiego Radia pod batutą Michała Klauzy. W programie oba koncerty Chopina. Transmisja w Dwójce.
O, to bardzo dobra wiadomość. Tylko szkoda, że znowu Chopin. W Warszawie już się nasłuchaliśmy Chopina w ich wykonaniu. Ciekawiej byłoby ich posłuchać w innym repertuarze.
No właśnie…
W CBC wlasnie puscili, z naleznymi pochwalami
, SV i M Moszkowskiego – jako polskiego kompozytora.
Super!
Pobutka
https://www.youtube.com/watch?v=N6JdkP9Rhxk
Też ładne wykonanie. Nie słyszałam na żywo tego zespołu, złożonego z muzyków wrocławskich i szczecińskich. I jeszcze dyryguje Agnieszka Kreiner, jedna z najbardziej niestety niedocenianych polskich dyrygentek (a naprawdę bardzo sensowna).
Dołujący jest ten początek roku. Ale jakoś trzeba wziąć się w garść – coś może wrzucę na dniach.