Koncert człowieka złamanego
Ujęte w ramy dwóch czeskich utworów, niby pogodne i niewinne, ale świadectwo strasznych sowieckich czasów. Które chyba wracają – kto wie?
Koncert harfowy Aleksandra Mosołowa, który dziś zabrzmiał w Filharmonii Narodowej w wirtuozowskim wykonaniu Xaviera de Maistre z filharmoniczną orkiestrą pod batutą znanego nam dobrze z Łodzi Daniela Raiskina, został wykonany w Warszawie (i chyba w ogóle w Polsce) po raz pierwszy. Jest bardzo wymagający dla solisty, który ma ogromne pole do popisu, parę porządnych kadencji i prawie cały czas rozbrzmiewa. Francuski harfista dopiero zaczyna grać ten utwór, czego zresztą oczywiście nie słychać. Wzbudził słuszny entuzjazm i dał jeszcze taki bis – nie jest przy tym filmiku wymieniony autor tych wariacji, a jest nim belgijski kompozytor Felix Godefroid. Na początku koncertu była jeszcze Wełtawa Smetany, a na koniec VII Symfonia Dvořáka, bardzo przyzwoicie wykonane.
Jednak chciałam zatrzymać się przy utworze i postaci Mosołowa, bo nieczęsto można tu mieć taką okazję – rzadko się jego kompozycje w Polsce wykonuje. Koncertu harfowego można posłuchać (w innym wykonaniu) tutaj, tutaj, tutaj i tutaj. Muzyka – trochę jeszcze jakby neoromantyczna, ale zdarzają się nieśmiałe akordy quasi-jazzowe czy efekty, które mogłyby świetnie służyć w muzyce filmowej, jak np. zestawienie harfy z czelestą w Nokturnie czy też „filuterność” Gawota, który mógłby towarzyszyć rosyjskiej kreskówce. Jakby kto nie znał okoliczności powstania utworu ani tego, co kompozytor pisał wcześniej, mógłby się nabrać.
Koncert powstał w 1939 r., kiedy Mosołow miał już za sobą aresztowanie – był zresztą farciarzem, skazany na osiem lat łagru (w owym strasznym 1937 r.) wyszedł po „zaledwie” ośmiu miesiącach, wybroniony przez swoich pedagogów Miaskowskiego i Gliera, pozostając jednak na wygnaniu (nie mógł zamieszkać w Moskwie, Leningradzie i Kijowie) do 1942 r. Jak takie szczęście było możliwe? Sądzi się, że to dlatego, że został aresztowany za „chuligaństwo” (jakąś awanturę w knajpie w 1936 r., ewidentny pretekst do wyrzucenia go ze związku kompozytorów), a nie za sprawy polityczne.
Spraw politycznych ani nieprawomyślnych dzieł już w jego życiu wówczas nie było, bo dużo wcześniej zrobił samokrytykę i zajął się zbieraniem pieśni ludowych (pojechał nawet w tym celu do Turkmenii i innych republik Azji Środkowej). Ale to, jak widać, nie pomogło. Na początku lat 30. ubiegał się o wyjazd z ZSRR, by móc pisać, jak wcześniej, muzykę awangardową, ale nie pozwolono mu. Środowisko się od niego odsunęło. Cóż mógł zrobić?
A przypomnijmy, że ten utalentowany kompozytor zaczynał od zupełnie innego stylu. Warto posłuchać jego wczesnych kompozycji fortepianowych, zwłaszcza sonat – np. druga jest zdumiewająca. Kiedyś piątą wykonał na Warszawskiej Jesieni świetny pianista Herbert Henck. Ale najbardziej znana jest Fabryka (Zawod), nie wiadomo dlaczego funkcjonująca często pod nazwą Odlewnia stali – krótki utwór, który w założeniu był zakończeniem baletu. Najbardziej adekwatne jest to wykonanie – zwykle dyrygenci prowadzą ten utwór za wolno (a tam jest przecież Allegro). Dla czytających nuty – tutaj można zobaczyć, jak precyzyjnie jest to wszystko rozpisane. Tak, to był wielki talent, który musiał dokonać samoograniczenia.
Dlaczego ta erupcja talentów we wszystkich dziedzinach sztuki, która wybuchła w Rosji w latach 20., skończyła źle, mimo iż owi artyści byli całkowicie oddani rewolucji? Ano dlatego, że byli pomocni tylko wówczas, gdy trzeba było rewolucję robić, a gdy wykorzystujący te ruchawki tyrani zakorzenili się już we władzy, potrzebna im była inna sztuka: nie nazbyt skomplikowana, by każdy zrozumiał, i monumentalna, by każdy się przeraził i czuł respekt. Na tym etapie komunizm i faszyzm dawał zbliżone efekty. I w życiu też.
Komentarze
Słyszałam Mosołowa w Concertgebouw z Riccardo Chailly. Fantastyczne brzmienie orkiestry. Utwór na tej sali o szczególnej akustyce robił ogromne wrażenie. Jest na płycie, w wolniejszym tempie niż Rozdżestwieński, ale dla mnie ta interpretacja ma w sobie coś szczególnego.
https://www.youtube.com/watch?v=y-yl4aI6xzU
Pobutka
https://www.youtube.com/watch?v=hN2FyVP04Uk
@basia.n
A jak koncert Marthy w Rotterdamie?
Brzmienie orkiestry rzeczywiście fantastyczne, ale w takim wolnym tempie (to chyba jakieś andante, nie allegro) to żadna fabryka nie pracuje. Wiem, że to wszystko jest bardzo trudne do zgrania, ale musi być szybciej, bo inaczej nie ma ani tej maszynowej transowości, ani posmaku szaleństwa, który się w tym kryje.
Tu jest inne rosyjskie dobre wykonanie (choć Rożdiestwienski lepszy, mimo gorszej jakości nagrania): https://www.youtube.com/watch?v=dsePFSDsq98
A tu jeszcze francuskie z epoki – też szybsze: https://www.youtube.com/watch?v=4c3Pko4mF2s
O, też chciałam zapytać o Marthę 🙂
Ha! Głupi Łotr wciął Hoko z Pobutką – chyba po raz pierwszy… A w tej Pobutce (9:43) jeszcze jedna wersja Mosolova – dobre uzupełnienie 😉
Głupi albo i nie – nauczył się, że takiej muzyki się tutaj nie wrzuca, i wyciął 😆
E, no właściwie to się różni głównie wstępem i jakimiś tam dodatkami. Mosolovowi Metallica nie jest w ogóle potrzebna 😉
Tak samo jak Metallice orkiestra symfoniczna – to jest i tak najlepszy numer na płycie, bo jak symfonicy zaczynają robić „podkład” do kawałków Metalliki, to robi się cokolwiek infantylnie 🙂
Właśnie niedawno się dowiedziałem, że użycie trytona Black Sabbath pożyczył sobie od Gustava Holsta. A za nim inni heavy metalurdzy zaczęli tego używać. Ubawiłem się.
Nie na temat: kto by pomyślał, że można wystawić mszę?
https://www.youtube.com/watch?v=xd4wAwJHTqw
Urzekające. Ciekawym, co by Haydn powiedział.
Mnie się zdało kiczowate dosyć, jeszcze ten syntezator czy coś w tym stylu…. Nie wydzierżyłem za długo.
Sakralność mszy, od kiedy wykonuje się je jako dzieła koncertowe w dowolnym momencie, została zanegowana. Dla wielu ludzi po prostu nie istnieje.
Natomiast tu bardzo inteligentne i przejmujące jak dla mnie uwspółcześnienie Haydna Die sieben letzte Worte z Elbphilharmonie, https://www.youtube.com/watch?v=CoSnI3uFyS4
o wielkiej uniwersalności. Zamiast słów Ewangelii, słowa umierającego współcześnie człowieka. Taki monodram.
DOROTA SZWARCMAN, Frajde
Koncert genialny ! Zostanie ze mną w pamięci tak, jak ten z grudnia 2018, kiedy zagrała trzeci koncert Prokofiewa.
Jej Ravel przeniósł mnie na zupełnie inną planetę. Ten jej dźwięk, pianissimo ktore zapiera dech, błyskotliwe zmiany nastroju, fenomenalna technika i to „Coś”, co czyni z niej cesarzową fortepianu.
Czułam rodzaj najgłębszego muzycznego wzruszenia. Orkiestra pod batutą Lahava Shani stanęła na wysokości zadania i znakomicie towarzyszyła Marthcie. Na sali było nas tylko 500, ( a sala ma 2250 miejsc ) ale po zakończeniu wybuchł huragan braw. Czuło się u wszystkich ten niekłamany wielki entuzjazm i podziw.
Był jeden przepiękny bis – Martha zagrala z Lahavem jej ulubiony urokliwy fragment Laideronnette ze suity Ravela Ma mère l’oye.
Poniżej link tego utworu, który kiedyś wykonała z Nelsonem Freire.
Z Lahavem brzmiał równie pięknie 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=3VNEYSG0hxY
Potem był jeszcze Ognisty Ptak Strawińskiego, doskonale zagrany przez orkiestrę – kiedy dyryguje Shani, jego energia w szczególny sposób udziela się zespołowi .
Zrobiłam kilka zdjęć na pamiątkę tego niezwykłego koncertu. Na jednym z nich Martha w drzwiach, bardzo z daleka, bo musiałam natychmiast wyłączyć telefon.
Pokażę jak to wyglądało. Widoczne kolorowe miejsca, to te, których nie wolno było zajmować ( po anulowaniu pierwszych biletów, te następne nie były już numerowane, można było zajmować dowolnie, te dozwolone )
https://photos.app.goo.gl/NaiE2jHSRmXUEdsu8
W duszy gra cały czas Martha Argerich 🙂
P.S.
Teraz zaczyna się moje odliczanie do końca maja – bo wtedy w Amsterdamie Kristian Zimerman !
Dzięki za opis! Ale czy ta Laideronnette była też taka szybka jak z Freirem? To błąd! Podane przez kompozytora tempo to Mouvement de Marche, czyli tempo marszowe, a to jakiś bieg chyba. Powinien być w tym odcień dostojeństwa, bo przecież to jest Laideronnette, impératrice des pagodes. Imperatorka porusza się dostojnie 😉 No, po prostu zrobił się z tego inny utwór i o czymś innym.
O, a co KZ będzie grał?
Laideronnette była tylko ciuteńkę wolniejsza. Ale rzeczywiście Marha opowiedziała trochę inną historię, chociaż równie ciekawą 🙂
Program będzie niespodzianką. Ale tak było zawsze z każdym jego koncertem.
Oglaszano program w tygodniu koncertowym.
Już znalazłam na stronie Concertgebouw – program jego występu jeszcze nie podany. Ale ten maj w ogóle niesamowity: Pires, Schiff, Martha raz jeszcze z Poliną Leschenko będzie grać Poulenca… Codziennie właściwie można by pójść na koncert.
Koncert 29 maja ( niedziela ). Są jeszcze bilety.
Tak, rzeczywiście niesamowity, Ale trzeba wybierać – jeśli na koncert trzeba jechać do innego miasta 🙂 ( za nic pociągiem )
Przy okazji pytanie – czy wie Pani jak czuje się red. Passent ?
Aha koncert Marthy był nagrywany, tak jak poprzednio Prokofiew. Ten ostatni jest na medici.tv. Być może i Ravel tam się ukaże.
@basia n.
Dziękuję za pełną emocji relację i za zdjęcia. Przeniosłam się na chwilę do innego, wolnego od trosk, świata.
Pobutka
https://www.youtube.com/watch?v=3v3u2sU54Os
Ooo, dzięki, nawet myślałam, żeby tu podrzucić tego Awraamowa. To była dopiero niesamowita postać. On z kolei został, że tak powiem, zagłodzony.
Tutaj więcej o nim, można też zobaczyć, jak dyryguje tą symfonią 🙂 https://monoskop.org/Arseny_Avraamov
Naprawdę nazywał się zresztą Krasnokutskij.
@basia n.
Korne dzięki za informację Basiu !!!Bilety na K.Z(3) już kupione :))
Serdeczności Wszystkim!
Fragment listu ( Wiki) Mosolova do Stalina:
„Since 1926, I am an object of permanent badgering. Now, this has become insufferable. I must compose, and my works must be performed! I must test my works against the masses; if I come to grief, I’ll know where I must go.” He went further to ask for Stalin to „influence the proletarian musicians and their myrmidons, who have badgered me during the whole last year, and to allow me to work in the USSR” or „authorize my departure abroad, where I, with my music, could be more useful for the USSR than here, where I am harassed and badgered, where I’m not allowed to display my forces, to test myself
P.S
Czyham teraz na “Poeta i Car. Z historii rosyjskiej mitologii kulturowej: Mandelsztam, Pasternak i Brodski” ” zaraz po powrocie. Ponoć Stalin nigdy wiersza nie przeczytał ani do Pasternaka nie zadzwonił.
Ten sam encore z mojego ostatniego przedkowidowego koncertu, Martha i Lahav Shani (w glownym programie byl koncert Ravela) 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=qTeuUn6INAk
lisku jak dobrze, że podałaś ten link 🙂
Czy jest na youtube cały ich koncert ??
Basiu, juz nie.
lisku szkoda.
Będę sprawdzała, czy ten mój się ukaże. Wtedy dam znać .
Ale obie słyszałyśmy jej Ravela na żywo i z tym samym dyrygentem 🙂
Ja Ravela w jej wykonaniu kiedyś tam słyszałam, ale z innym dyrygentem 😉
😉
https://www.youtube.com/watch?v=VIFYwsyI6po
Niech żyje Mezzo!
Niech żyje PK !
To slucham jeszcze raz 🙂
O, dzieki 🙂
Zmarł Daniel Passent 😥
Gdyby nie on, niewykluczone, że nie byłoby tego blogu.
Bardzo, bardzo smutno i płakać się chce !
Pusto będzie bez niezapomnianego red. Daniela Passenta
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/2150516,1,nie-zyje-daniel-passent.read?src=mt
A to rozmowa, jaką przeprowadziłam z panem Danielem w 2005 r. Wtedy chyba pierwszy raz trochę szerzej mówił o swoich przeżyciach wojennych i powojennych.
https://zapispamieci.pl/daniel-passent/
Pan Redaktor pożegnał się niedawno na swoim blogu z czytelnikami. Bardzo smutny dzień.
Pan Redaktor żegnał się z czytelnikami chwilowo . Napisał – Zaraz wracam.
Niestety nie wrócił….
Nasza blogowa przyjaciółka, która też kiedyś z rzadka pokazywała się tutaj (ale czytała), haneczka, na zaprzyjaźnionym Bobikowie też się tak pożegnała – że wróci niedługo. Myśleliśmy, że pojechała za granicę do córki, ale zmarła na raka…
A z p. Danielem była taka sprawa, że udał się do szpitala rzeczywiście na jakiś zabieg po prostu. Kiedy więc rozstawał się z blogowiczami, naprawdę myślał, że pewnie niedługo wróci. Nieszczęśliwie jednak wdała się sepsa.
DOROTA SZWARCMAN
W linku podanym przez Panią, ktoś redakcji niefortunnie napisał ” Przed laty związany z tekściarką Agnieszką Osiecką (…) ”
Ta tekściarka brzmi bardzo nie tak. Może Pani przekaże to redakcji…
No tak, słowo niepiękne i chyba nieadekwatne.
DOROTA SZWARCMAN
14 LUTEGO 2022
15:37
Pani redaktor,
Dziekuje za informacje.
DOROTA SZWARCMAN
Dzięki Pani błyskawicznej interwencji Agnieszka Osiecka jest już poetką
To ośmielę się poprosić o coś jeszcze. Wielu blogowiczów chciałoby złożyć kondolencje na blogu pani Agaty Passent. Ale jest problem dla tych, którzy jeszcze tam nie bywali – oni pozostają w moderacji, a pani Agata tam nie zagląda, więc potrzebna jest w tym pomoc redakcji. Są już dwa piękne wiersze napisane dla Daniela Passenta. Myślę że sprawiłyby trochę radości pani Agacie.
Jeszcze wczoraj rano w Weekendzie w TOK FM redaktor prowadząca życzyła DP powrotu do zdrowia.
Licząc pewnie na to, że wróci do prowadzenia porannych niedzielnych audycji.
Stachura
rodzimy się
bawimy się
uczymy się
i dorastamy
nie wiemy nic
jak mieć
jak być
i rozumiemy
gdy pokochamy
ruszamy z miejsc
by wszystko przejść
bez map
bez rad
– to egzamin
a każdy lęk
jest trochę jak śmierć
lecz nie umieramy
kiedy kochamy
pa pa mp/ww
No i takie to walentynki. 😥
W ostatnich latach widywałem red. Passenta najczęściej (choć nie tylko) w FN – jego obecność zwykle była zapowiedzią udanego wieczoru.
A czytywałem (co najmniej) od czasów licealnych. Żal.
W ramach przypominania zapomnianych kompozytorów i „świadectwa strasznych sowieckich czasów”, Paolo Pietropaolo (CBC In concert – Revival hour) grał wczoraj (13 II) utwory Dmitra Klebanova.
https://www.youtube.com/watch?v=xO6vfqCu4Rk
i https://www.youtube.com/watch?v=_mZn6ZWvB8U – ARC Ensamble – kanadyjski zespol 😉 ; slyszelismy parę razy. 🙂
Ukłony
O tak, kolejna niezwykle ciekawa postać.
ARC Ensemble znamy. Specjalizuje się w kompozytorach „wyklętych” w serii Music in exile. Polonika też ma w repertuarze, nagrał płyty monograficzne Szymona Laksa, Jerzego Fitelberga, no i oczywiście Mieczysława Wajnberga. To muzycy związani z konserwatorium w Toronto.
W radio TOK FM – program specjalny – wspomnienia o Danielu Passencie
Pożegnał się na swoim blogu na kilka dni przed szpitalem. Sepsa. Przykro.Wydał jednoroczny o ile się nie mylę dziennik. Pozdrawiał na ulicy Rywina i Samsona, na których widok większość wtedy rzygała z ostentacją, wiadomo rusek i pedofil Taki rys osobisty Redaktora, nie osądzał. Piękny człowiek.
W tym felietonie podał prawdziwe nazwiska tych, co go ocalili – kiedy rozmawiał ze mną, jeszcze trochę bał się je szeroko ujawniać. Dlatego u mnie jest „pani Kowalska” oraz przybrane nazwisko – Tadeusz Płoński.
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1737022,1,opowiem-dopoki-wolno-kiedy-wybuchla-wojna-mialem-poltora-roku.read
Wracając do Koncertu Mosołowa: Xavier de Maistre nagrał już ten utwór dla Sony. Płyta będzie miała premierę w październiku.
O, dzięki za wiadomość, bardzo dobrze.
Wracając jeszcze do wspomnianego przez schwarzerpetera Dmytra Klebanowa, trzeba dodać, że to kompozytor ukraiński. (Mosołow zresztą też z Kijowa). A w drugim linku I część Kwartetu smyczkowego to są wariacje na temat słynnego Szczedryka, który na Zachodzie znany jest jako Carol of the Bells (nic wspólnego z oryginalną treścią): https://pl.wikipedia.org/wiki/Szczedryk
Dzień dobry 🙂
Muszę przyznać, że Mosołowa grywa się w Polsce czasami, a nawet o Nim pisuje.
https://www.youtube.com/watch?v=bICfDFSP_ZY
Pozdrawiam serdecznie.
No gratuluję – świetne wykonanie. Wyguglałam też, że doktoryzował się Pan z tej właśnie sonaty. Brawo.
To ta sama, którą Herbert Henck grał na Warszawskiej Jesieni – sprawdziłam, to było w 1985 r. Nieoczywista muzyka – początek może się skojarzyć z Bergiem, ale później idzie już w inną stronę, a właściwie w różne inne strony. Można się dziwić, że określona jest jako d-moll, ale to się wyjaśnia dopiero na końcu 🙂
Pozdrawiam wzajemnie.
Serdecznie dziękuję!
Przyznam, że na pomysł zajęcia się Mosołowem naprowadził mnie prof. Tomasz Herbut.
Muzyka jest rzeczywiście absolutnie nieoczywista. Źródła inspiracji też są na prawdę znacznie szersze, niż wydaje się to na początku. Tyle nieznanej, znakomitej muzyki jest jeszcze do odkrycia…to w zasadzie dla muzyków bardzo budujące.
Z tą tonalnością rzeczywiście też jest bardzo „nie oczywiście”, aczkolwiek Mosołow co jakiś czas jakby „przypomina się”.
Muszę przyznać, że jest to muzyka wykonawczo bardzo trudna. Mentalnie jest tam wiele zagwozdek, meandrów, a i czysto instrumentalnie faktura zdradza świetnego pianistę (Mosołow do pewnego momentu widział się przecież bardziej jako koncertującego pianistę), aczkolwiek szukającego nowych środków. Trudne to wszystko i bardzo nietypowe.
Bardzo serdecznie dziękuję za Pani opinię.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich 🙂
A co do Herberta Hencka – oczywiście wiem o tym. Niestety nie miałem szansy wysłuchać tego koncertu na Warszawskiej Jesieni ze względów oczywistych. Najprawdopodobniej nie ma chyba zapisu z tego koncertu?
Hm, nie wiem – kiedyś rejestracje wszystkich koncertów WJ znajdowały się w Bibliotece-Fonotece ZKP, jeszcze na starych taśmach. Nie byłam tam sto lat, nie wiem, czy to się jeszcze da jakoś przesłuchać.