Jubileusz z Mischą

20-lecie Orkiestry Kameralnej Filharmonii Narodowej zostało uczczone koncertem z udziałem Mischy Maisky’ego. Można powiedzieć, że godnie.

Zacznę więc od niego, Właśnie znalazłam swoją relację z koncertu, który odbył się w tym samym miejscu niemal dokładnie 10 lat temu. Pewne zdania mogłabym powtórzyć, zwłaszcza że w programie był ten sam Koncert C-dur Haydna, który od lat był jego przebojem. Już wówczas dały się usłyszeć kłopoty z intonacją, dziś jest ich niestety dużo więcej, a to akurat bardzo trudny utwór i nie jest to takie proste zagrać wszystko czysto. Ale teatr pozostaje: solista tak samo prawie tańczył podczas prowadzenia zespołu od instrumentu, wykonywał ogniste gesty (cóż, że nie zawsze z pożądanym efektem), żeby – jak się wówczas wyraziłam – iskry leciały spod smyczka, no i żeby nas uwieść. Wygląda nadal dekoracyjnie – czuprynę ma dziś śnieżnobiałą, strój miał znów efektowny – ciemnosrebrną bluzę z czarnymi lamówkami. No i wszystko to oczywiście zadziałało, były wielkie owacje i w sumie trzy bisy. Pierwszym był – jak na tamtym koncercie – zagrany z orkiestrą Nokturn Czajkowskiego, drugim – opracowanie drugiej części, Andante cantabile, z I Kwartetu smyczkowego tegoż Czajkowskiego. Bardzo ładnie, że przygotował bisy z zespołem i zagrał je pięknie. Ale publiczność nie podarowała i musiał sam jeszcze zagrać Preludium z I Suity wiolonczelowej G-dur Bacha.

Był to jednak przede wszystkim wieczór orkiestry. Pod kierownictwem skrzypka Jana Lewtaka kontynuuje ona z założenia tradycję pamiętnego zespołu Karola Teutscha (Kameralistów FN), ale jest to oczywiście inna jakość. Gra może bez fajerwerków (jak drzewiej bywało w Polskiej Orkiestrze Kameralnej), ale porządna i solidna. Występ Mischy został okolony dwoma wdzięcznymi smyczkowymi utworami: młodzieńczą, napisaną na berlińskich studiach Suitą G-dur Paderewskiego (z uzupełniającą częścią autorstwa Lewtaka – nie wiem, czy opierał się na jakimś innym dziele Paderewskiego, czy wyłącznie na własnej inwencji), oraz Serenadą E-dur Dvořáka. Ciepłe przyjęcie przez publiczność skłoniło muzyków do trzech bisów: Oberka Grażyny Bacewicz, krótkiego potpourri z Romea i Julii Prokofiewa i transkrypcji fortepianowego Nokturnu Paderewskiego, by zrobić klamrę.