Polskie splendory w Nancy
Nie przychodzi mi jakoś do głowy lepsze tłumaczenie tytułu tego koncertu „Splendeurs polonaises”. Orkiestra Opéra National de Lorraine pod batutą swojej szefowej od tego sezonu, Marty Gardolińskiej, rzeczywiście pokazała polską muzykę od jak najlepszej strony.
Od czasów ostatniego księcia Lotaryngii, a wcześniej przez krótki czas króla Polski, Stanisława Leszczyńskiego, Polska ma w Nancy dobre notowania. Ale obecność naszej dyrygentki została tu ciepło przyjęta nie tylko dlatego, że jest na tym stanowisku pierwszą Polką i pierwszą kobietą. Także dlatego, że jest po prostu naprawdę dobra. Byłam na próbie generalnej do dzisiejszego koncertu i to już były co prawda ostatnie szlify, ale widać, że dyrygentka porozumiewa się z zespołem bardzo konkretnie i skutecznie, a samo jej dyrygowanie jest wyraziste i precyzyjne. Muzycy zaimponowali mi również dlatego, że ogromnie się wciągnęli i starali się jak najlepiej wykonać ten naprawdę ambitny program.
Koncerty są jedną z form działalności operowej orkiestry. Ten, wsparty nawiasem mówiąc przez Instytut Adama Mickiewicza, okazał się strzałem w dziesiątkę: w tym mieście czysto polski program naprawdę może zainteresować, zwłaszcza złożony z samych arcydzieł, a na dodatek każdy z kompozytorów miał związki z Francją. Na początek więc Uwertura Antoniego Szałowskiego, który dużą część życia spędził we Francji – utwór powstał w 1936 r. na zakończenie studiów u Nadii Boulanger i reprezentuje tę właśnie odmianę neoklasycyzmu, który wielka Nadia najbardziej sobie ceniła, a przy którym Szałowski pozostał do końca życia. Chopina ojciec był nie tyle Francuzem, co wręcz Lotaryńczykiem, czyli pochodził właśnie z tych okolic. Dla Witolda Lutosławskiego kultura francuska była jedną z najbliższych; muzykę wokalną pisał w większości do francuskiej poezji.
W sumie wydaje się, że to muzyka Chopina okazuje się dla tego zespołu najtrudniejsza – nie ma on zbyt wiele okazji, by ją wykonywać. Brzmiało to masywnie i może nie wszystko było idealnie. Solista, Szymon Nehring, był w pewnym kontraście; miejscami jakby trochę eksperymentował, starał się odmienić interpretację – to zrozumiałe, kiedy gra się ten utwór od lat i to często. Świetny był bis: jeden z mazurków Szymanowskiego, zagrany z rozmachem i energią.
Orkiestra dobrze się czuje w muzyce XX wieku – ma pewną praktykę w tej dziedzinie. Opera w Nancy ma bowiem parę tradycji: włączanie do repertuaru dzieł z czasów Art Nouveau, która to epoka bardzo się zaznaczyła w tym mieście, oraz muzyki współczesnej. Dzisiejsze utwory Szałowskiego i Lutosławskiego były tak gdzieś pośrodku. Widoczne było zaangażowanie zespołu, zwłaszcza w momentach wyraziście rytmicznych i z obecnością instrumentów dętych i perkusji – wyzwalała się wówczas energia niemal jazzowa. Imponujący był zwłaszcza Koncert na orkiestrę Lutosławskiego, piekielnie trudny przecież, szczególnie dla dętych. Wiadomo, że kompozytor w późniejszych czasach nie przepadał za tym utworem, ponieważ uważał, że epoka socrealizmu narzuciła mu materiał muzyczny, który może niekonieczny był wart aż takiej (mistrzowskiej przecież) obróbki. Ale dziś, kiedy słyszałam podśpiewujących muzyków wychodzących z próby, pomyślałam, że jednak dobrze, że te melodie są przystępne, bo może inaczej by ich nie śpiewali…
Koncert bardzo się podobał, jutro jest jeszcze powtórzenie. A w najbliższym sezonie pierwsza polska premiera: Manru Paderewskiego, która dodatkowo włącza się w tradycję wykonywania dzieł z czasów Art Nouveau. Nawiasem mówiąc do tej epoki nawiązuje poprzez swoje projekty edukacyjne obecny dyrektor opery w Nancy, Matthieu Dessouillez: podobnie jak wówczas, gdy artyści angażowali miejscowych rzemieślników do realizowania swych wizji, teraz opera ma włączać do swoich projektów zewnętrzne środowiska. Ogólnie na edukację położony jest tu duży nacisk – trzeba wychowywać publiczność przyszłości.
Komentarze
R.I.P.
https://www.youtube.com/watch?v=pV4I12TNBR8
O, jak smutno 😥 Ogromnie ją lubiłam za wszystko: głos, osobowość, poczucie humoru. Miałam szczęście słyszeć ją na żywo i to była prawdziwa uczta.
Wygląda na to, że recital Louisa Lortiego w NOSPR w ramach festiwalu Katowice – Kultura – Natura wypadł z programu (od dzisiaj nie ma już możliwości kupienia na ten koncert biletów, a w kolejnym koncercie z kalendarza Lortiego w programie kameralnym w Keiserlautern zastępuje go M. Stadtfeld). No i ciekawym, czy będzie zastępstwo. Koncert z Andsnesem zgodnie z planem – swoją drogą w żadnych spotach reklamowych, zapowiedziach – nawet we wczorajszej rozmowie z szefową NOSPR – nie wymienia się go wśród wykonawców festiwalu. No comments.
Byłbym wdzięczny, gdyby zastępstwo zaproponowano A. Kantorowowi. Z powodów niech-je-diabli-porwą nie mogłem w poniedziałek być na jego recitalu w wiedeńskim Konzerthausie, a 19 maja ma koncert w Gdańsku. Swoją drogą zdumiewa mnie czasami polityka repertuarowa wspomnianego Konzerthausu. Ostatni jej przykład to właśnie ów poniedziałek: w małej sali dał recital A. Kantorow, a w dużej w tym samym czasie grała Beatrice Rana (koncert a-moll Schumanna, Nézet-Séguin + monachijska Orkiestra Radiowa). Niektórym przyszłoby grać w zapałki.
Tak, Kantorow 19 maja w Gdańsku, w ramach Gdańskiego Festiwalu Muzycznego, który się dziś zaczyna. Będzie grał, razem z Sinfonią Varsovią, którą dyryguje Jean-Jacques Kantorow, czwarty koncert Beethovena G-dur op.58. Wybieram się i bardzo jestem ciekawa. Jeszcze jest całkiem sporo biletów…:-)
Dwa dni wcześniej, na tym samym Festiwalu, Eric Lu.
Dobry wieczór z domu. Chciałam właśnie wrzucić zdjęcia z Nancy, bo napstrykałam różnych piękności, ale Gugiel mi powiedział, że mam wykorzystane 95 proc. konta. Muszę coś pokasować ze starych rzeczy, a nie bardzo mam teraz czas się tym zajmować. Jak wrócę z wojaży, zakupię sobie wreszcie dysk zewnętrzny i powrzucam tam to, co chcę zachować dla siebie, ale niekoniecznie w tych albumach, i kiedy zwolnię trochę miejsca na koncie, wrzucę nowe.
Jutro ruszam do NOSPR, ale jeszcze nie wiem, na ile. Jeżeli nie byłoby Louisa Lortie… to może tylko na weekend? Zwłaszcza że w poniedziałek jest ważny koncert dla mnie i dla Warszawy: https://polin.pl/pl/wydarzenie/koncert-wielka-muzyka-wielkiej-synagogi
Koncert Lortiego odwołany – red. Sułek potwierdził w trakcie dzisiejszej transmisji. Chyba nie będzie nikogo w zastępstwie.
Ech… na stronie jeszcze wisi. Bałagan jakiś.
Też bardzo lubiłam Teresę Berganzę. Słyszałam ją 2 razy w Hiszpanii w latach 90. Bardzo smutne to. Wielka artystka. Pozdrawiam.
R.I.P. 🙁