Pastorałka nostalgiczna
Przedstawienie w Polskiej Operze Królewskiej nawiązuje do tradycji spektakli staropolskich Kazimierza Dejmka z lat 60., a nawet jeszcze starszej – Pastorałki Leona Schillera jeszcze z lat 30.
Pomysł spektaklu wyszedł od dyrektora POK Andrzeja Klimczaka (który też sam wziął udział w spektaklu – jako Żyd) od razu z myślą o Jitce Stokalskiej jako reżyserce. Była ona w swoich pierwszych latach działalności asystentką Dejmka; słynną Historyę o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim Mikołaja z Wilkowiecka, która była wielkim przebojem w ówczesnej Warszawie, jeszcze tylko obserwowała, bardziej czynnie uczestniczyła w późniejszym Żywocie Józefa Mikołaja Reja i Dialogus de Passione skompilowanym przez reżysera (ona zresztą wystawiła go jako pierwsza). Był to więc dla niej powrót do korzeni, tym bardziej, że właściwie zastosowano tam w dużym stopniu tę samą muzykę.
W obecnym spektaklu jednak przedstawia się to trochę inaczej. Przede wszystkim jest to pastorałka (tekst został skompilowany z różnych tekstów staropolskich), bardzo pogodna, a nawet momentami żartobliwa, jak w scenie z Herodem (prześmieszny Witold Żołądkiewicz, przebrany nie do poznania) czy gonitwach Diabła (Robert Szpręgiel) i Śmierci (Aleksandra Klimczak). Jest odrobina makabry – rzeź niewiniątek (tu trzeba dodać, że grupka dzieci miała różnorakie role, a za wejście na scenę w roli beczących owieczek otrzymała chyba najgłośniejsze brawa). Są scenki rodzajowe, jak ta z pasterzami (kilkoro w większości młodych śpiewaków). Strona wizualna nawiązuje do malarstwa niderlandzkiego; na tle wziętym z Zimy Brueghla w centralnym punkcie sceny stoi szopka również jak z obrazów z tamtych czasów, stroje także są raczej niderlandzkie niż polskie (pasterze są ubrani raczej jak myśliwi u Brueghla; anioły są trochę jak z Memlinga, zwłaszcza Archanioł Gabriel).
Muzykę skompilował, a częściowo sam napisał Jacek Urbaniak, twórca i wieloletni szef zespołu Ars Nova. Główne tworzywo to pieśni staropolskie, także świeckie (dla starej chórzystki jak ja zabawne jest usłyszeć frywolną piosenkę Nie złodziejem, choć kradnę z zupełnie innym tekstem śpiewanym przez Archanioła Michała, czy też pieśń Jezusa Judasz przedał Ładysława z Gielniowa, która zmieniła tu treść z pasyjnej na bożonarodzeniową) i ludowe kolędy, w tym staropolskie. Do fragmentów przedstawiających Heroda czy Trzech Króli została dopisana muzyka o posmaku orientalnym, taniec Diabła i Śmierci opiera się na piosence Umarł Maciek, umarł, a ponadto jest jeszcze wiele różnych efektów ilustracyjnych. Jako że śpiewakom towarzyszą współczesne instrumenty (Orkiestra Polskiej Opery Królewskiej pod batutą Karola Szwecha), rzecz ma charakter bardziej muzyki teatralnej niż jakiegoś odtworzenia przeszłości w stylu HIP – chyba że tej z lat 60.
Przedstawienie jednak jest sympatyczne i wykonawcy świetnie się nim bawią. Ma zostać zagrane jeszcze 5, 6 i 7 stycznia – i zapewne wróci dopiero za rok.
A tymczasem – wszystkim dobrego Nowego Roku. Lepszego w każdym razie niż ten – wydaje się, że o to nietrudno, ale nowy też będzie bardzo ciężki i wiele będzie w nim złego. Oby dobro w końcu przeważyło.
Komentarze
Jak zwykle od rzeczy. O kim to jest?
[…]And the judgments are severe
The Maestro says it’s Mozart
But it sounds like bubble gum[…]
https://www.youtube.com/watch?v=D1EDKvXRKd0&ab_channel=Taner%C5%9Een
Zdrowia w Nowym Roku – niczego wiecej nie potrzeba.
Uklony z deszczowego Toronto.
„nowy też będzie bardzo ciężki i wiele będzie w nim złego. Oby dobro w końcu przeważyło.”
Niestety u mnie tez. Oby. Wesolego sylwestra, optymizmu i sily przetrwania…
I muzyki 🙂
Muzyki – zawsze. Ona sprawia, że resztę jakoś się znosi…
Co miał na myśli Wielki Kanadyjczyk, trudno powiedzieć. Najpewniej niespełnioną miłość 😉
Wielki Kanadyjczyk – o, to określenie bardzo mi się podoba! U niego chyba zawsze chodzi o niespełnioną miłość.
Pozdrawiam wszystkich już w 2023!
Informacje towarzyskie:
Pani Aimi Kobayashi i pan Kyohei Sorita niedawno wzięli ślub i oczekują dziecka później w nowym roku. Aimi będzie nieobecna na scenie przez kilka miesięcy podczas urlopu macierzyńskiego.
Gratulacje dla młodej pary!
Pozdrawiam!
Właśnie chciałam to wrzucić 🙂
Różne romanse się działy wokół konkursu, ale ten przetrwał – i fajnie, wszystkiego najlepszego dla młodej pary.
Wszystkiego dobrego w 2023. Oby ten świat trochę zmądrzał.
Oj, tak!
Świeży nius znad Bałtyku: Yaroslav Shemet obejmuje od teraz stanowisko dyrektora muzycznego Opery Bałtyckiej w Gdańsku.
To pokłosie paru udanych premier – od Poławiaczy pereł w 2018 r. do Króla Rogera w zeszłym roku. Młody dyrygent pozostaje również szefem artystycznym Filharmonii Śląskiej.
Do Opery Bałtyckiej przychodzi w dobrym momencie – właśnie przechodzi ona na współprowadzenie przez MKiDN i otrzymuje dodatkowe 4 mln. Sam samorząd nie dałby już rady prowadzić tej instytucji w coraz trudniejszych warunkach.
Upaństwawiają się instytucje kultury w Gdańsku. Od 1 lutego 2023 również Muzeum Narodowe stanie się państwową instytucją kultury, prowadzoną wyłącznie przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jednak w tym przypadku wzbudziło to spore kontrowersje. O ile w przypadku sztuki dawnej nie jest to tak problematyczne (choć strach jest, czy Memlinga nie przejmie Mariacki), o tyle w przypadku oddziału Nomus, który prezentował sztukę współczesną, głównie lokalną, obecnie zamkniętego zresztą z powodu „przerwy wystawienniczej”, już nie wiadomo, jak będzie, czy np. prace Doroty Nieznalskiej wciąż znajdą tam swoje miejsce… Dyrektor całego MNG – Jacek Friedrich – został ten sam. To dobrze, bo to bardzo dobry historyk sztuki (chodziłam daaawno do niego na zajęcia, jeszcze na UG i bardzo je lubiłam). Jego zaletą, nie do przecenienia w obecnych czasach, jest to, że zdaje się, potrafi być dyplomatyczny, choć właściwie jaka jest jego opcja polityczna, nie wiem.
Mam wrażenie, że żadna – bywa do bólu ostrożny. Ale tak, to bardzo kulturalny pan z dużą wiedzą. I meloman 🙂
Jeszcze na marginesie przemiłej wiadomości o Kobayashi i Soricie – oni jeszcze w czasie Konkursu kojarzyli mi się z parą głównych bohaterów trylogii Haruki Murakamiego „1Q84” . Zwłaszcza Sorita, który z powodzeniem mógłby być „niedźwiadkowatym” Tengo 😉 Swoją drogą – kto czytał, ten pamięta – w tym cyklu powieści ważną rolę fabularną odgrywa „Sinfonietta” Leoša Janačka…
Tak, tak, meloman, też go spotykałam na koncertach. Jeśli zatem ktoś meloman, to często dobrze wróży 🙂
@ pauliene 😆
Gratulacje dla maestro Shemeta.
Ciekawe, kto przejmie stanowisko po L. Fosterze, który chyba po tym sezonie rozstaje się z NOSPR?
I jeszcze jedna wiadomość – choć trochę spóźniona, ale chyba mało kto ją podawał poza prasą lokalną. Nowym dyrektorem Teatru Wielkiego w Łodzi został Marcin Nałęcz-Niesiołowski, a jego zastępcą do spraw artystycznych Rafał Janiak. Powołał ich marszałek województwa łódzkiego. Kadencja obu potrwa do końca sierpnia 2027 r.
Wcześniej przeprowadzono dwa konkursy – oba nierozstrzygnięte. Rafał Janiak (dyrygent i kompozytor, autor opery Człowiek z Manufaktury, zwycięskiej w konkursie na dzieło wg tego libretta) zgłosił się do drugiego z nich. Nałęcz-Niesiołowski do żadnego z nich nie przystępował, ale od pewnego czasu mówiło się, że zostanie powołany poza konkursem. Pracownicy Teatru Wielkiego protestowali, obawiając się powtórki z Białegostoku czy Wrocławia. Ale to oczywiście nic nie dało – wsparł tę kandydaturę minister.
Cóż, zobaczymy, co będzie. Nałęcz-Niesiołowski to bez wątpienia znakomity muzyk, ale ciężki charakter. Znam więcej takich dyrygentów – dziś to już nie dla nich czas. Trzeba umieć i chcieć współpracować z ludźmi.
Jak kozaczkiem czy plotkiem pl zainteresowany nigdy specjalnie nie byłem, tak w sumie taka kronika towarzyska Konkursu to byłoby dobre jajo. Ja bym czytał, no trudno, przyznaję się.
😆
Też, że Japończyków potrafi taka wizyta w październikowej Warszawie zbliżyć, to sobie łatwo mogę wyobrazić. 400% smog, wokół jacyś barbarzyńcy: bez masek, faceci z zarostem (!), dmuchają nosy, mówią, co im się wydaje, wprost, konsumują na ulicy, w komunikacji, sos z kebabów leci na ziemię, nikt nie zna japońskiego, najwyżej ten angielski z odwróconym szykiem zdania i milionem głosek, no naprawdę, herbata w swoim gronie na 20 piętrze czystego hotelu to miła perspektywa
Tu więcej kroniki towarzyskiej https://slippedisc.com/2023/01/yuja-wang-comes-out-as-a-couple/
No, ja nigdy nie będę takim plociuchem jak Lebrecht, więc pudelka się po mnie nie spodziewajcie 😛 Tym bardziej, że Lebrechtowi już nieraz zdarzyło się chlapnąć taką brednię, że był wielki wstyd. Nie będę już któryś raz wspominać o tym, co zrobił Sokołowowi, ale choćby ostatnio… Coś mu się wydaje, nie sprawdzi i efekt jest jaki jest:
https://slippedisc.com/2023/01/putins-pet-stars-rejoice-as-kyiv-is-bombed/
Napisali mu w komentarzach, że nie było tam Ildara Abdrazakowa (i w związku z tym nie odwołał udziału w spektaklu w La Scali), tylko jego brat Oskar. A on nic, nawet nie poprawił.
No niestety u niego rządzi sensacja, ale ładna z nich para, więc kto wie, może jest tu ziarno prawdy 😉
W pierwszej chwili pomyślałem, że to zdjęcie z Tarmo Peltokoskim, z którym mi kiedyś mignęła, ale to tylko pokazuje, że muszę się dokształcić z młodych dyrygentów. I tu plotek ewidentnie byłby nieoceniony https://youtube.com/watch?v=u_IcaQpRWuM&feature=shares
Swoją drogą, tego, co grali, też w pierwszej chwili nie rozpoznałem. Ale widzę po komentarzach, że nie tylko ja miałem taki problem xd
no cóż, takie spóźnione fajerwerki, na szczęście pies w innym pokoju
Całkowicie zgadzam się z jednym z komentarzy (odpowiedzi na pytanie, co to jest): „Brahms’ 6th Hungarian Dance, but so badly executed that it’s almost impossible to recognize. Sounds like a mix of Milhaud, Mickey Mouse and Madonna”.
Co do konkursowej pary, z tego co pamietam z ich wywiadow dobrze sie znaja od dziecinstwa, byli sasiadami, chyba takze uczyli sie razem, wiec to nie Warszawa ich zblizyla.
@lisek. Jasne, wielokrotnie o swojej znajomości z dzieciństwa opowiadali w czasie Konkursu. Ale jakoś mimo to małżeństwem zostali nie pięć czy osiem lat temu, a po Warszawie / kolejnych tourach przez media i sale koncertowe razem.
Zresztą nieważne, mój komentarz miał być żartobliwy…, (tzn. on jest na poważnie, ale że nic tu się nie zmieni, możemy się tylko śmiać. Względnie zmienić miejsce zamieszkania), niż stanowić wyjaśnienie. Którego bez rzetelnej kroniki towarzyskiej przecież i tak mieć nie będziemy.
@Dorota Szwarcman
Aż posłuchałem tematu z Myszki Miki. Ale wolę chyba ten z Kaczora Donalda.
Pastoralka, czy juz po pastoralce? Trzech Kroli. Czy przypomnienie tej jednoaktowki, w tym wystawieniu, bedzie wyskokiem? https://www.youtube.com/watch?v=qKxXokRNaro&ab_channel=clementj1
Uklony z deszczowego Toronto.
Co do Lebrechta, to wiadomo, że on prowadzi SD w czystym stylu angielskich tabloidów. To jest jego świadomy wybór. A co do wiarygodności, to sam kiedyś powiedział w wywiadzie, że on tych informacji nie sprawdza – jeśli informator wydaje mu się wiarygodny to publikuje, zakładając, że informacja zostanie zweryfikowana przez czytelników. W praktyce wygląda to tak, że dostaje informację, pisze z tego notkę w swoim stylu, takiego w sumie pastiszu tabloidu i dodaje przyciągający wzrok tytulik. No a weryfikacja ma miejsce w komentarzach. Oczywiste pomyłki to on jednak poprawia, czasem usuwa cały wpis. Ale tego nie poprawił bo w sumie nie wiadomo, czy Abdrazakow – i który – tam był. Ten komentarz, że był tam Asgar a nie Ildar nie podaje na to żadnego dowodu, równie dobrze mogli być obaj (bo obaj należą do kremlowskich artystów propagandowych) albo żadnego mogło nie być. NL sugeruje, że Ildar odwołał ostatniego „Borysa” żeby zdążyć na tego „Sylwestera Marzeń”. Faktem jest że odwołał i pojechał do Rosji – 27 podobno śpiewał tam we „Włoszce w Algierze” a 29 – i to na pewno, bo jest link – wystąpił na gali Związku Gimnastycznego w Moskwie. No więc tak czy inaczej zwolnił się z Borysa po to by śpiewać w tym czasie w Rosji. Czy był w tym programie to się okaże jak będzie dostępna całość tego koszmaru na YouTube albo gdzieś indziej. A i tak, takie programy to są z reguły nagrywane wcześniej, więc jeśli tam był to można powiedzieć że robił propagandę Putinowi (ale to i tak wiadomo) a nie że po to się zwolnił z Borysa. Ha! jak widać porządna plotka też wymaga sporo pracy!
Oj, tak.
Ja korzystam z linków, które wrzuca – i staram się ocenić w miarę możliwości, czy źródło jest kompetentne i podaje prawdziwe informacje.
Co zaś do Ildara Abdrazakowa, to już wcześniej bardzo mnie rozczarował rosyjskimi występami, już podczas wojny. Słyszałam go na żywo półtora roku wcześniej na Sopot Classic – kawał głosiska i jeszcze przystojniak. Szkoda.