Koniec ery Barenboima
Wiadomo było, że na to się zanosi, ale jakoś trudno było w to uwierzyć. W końcu stało się: wczoraj Daniel Barenboim wydał oświadczenie, w którym od końca stycznia rezygnuje z kierowania berlińską Staatsoper Under den Linden.
Uczynił to zaraz po tym, jak po przerwie, którą miał od października z powodu choroby neurologicznej (bardzo bolesnej), i po odwołaniu jego udziału w kolejnej produkcji wagnerowskiego Ringu, udało mu się wrócić do życia koncertowego: poprowadził koncert noworoczny Staatskapelle Berlin z IX Symfonią Beethovena w sylwestra i 1 stycznia. Dyrygował jednak na siedząco. Być może mierząc się z tym, jak poczuł się na scenie, podjął ostateczną decyzję, uznając, że – jak pisze w oświadczeniu – „nie może już zapewnić występu, którego słusznie się wymaga od generalnego dyrektora artystycznego”.
Pozostaje jednak – z woli orkiestry – dożywotnim głównym dyrygentem Staatskapelle, więc w miarę możliwości będzie prowadził jej koncerty – w tym z Marthą Argerich, swoją koleżanką od argentyńskiego dzieciństwa. Zapewne nie da już jednak rady prowadzić przedstawień operowych, w tym Ringa, który ma zostać powtórzony w kwietniu (zaplanowano go z myślą o nim), choć Barenboim jako prowadzący wciąż widnieje w zapowiedziach opery, jak również jako dyrygent koncertu z Missą solemnis w ramach Festtage.
Zamyka się więc dla tej sceny epoka, która trwała ponad 30 lat – epoka niepodzielnych rządów tego artysty, który w Berlinie miał przez lata i wciąż ma pozycję specjalną. Mógł robić, co chce, w swoim teatrze, w którego obronie stanął po zjednoczeniu Niemiec, a więc i Berlina, gdy pojawili się zwolennicy zredukowania liczby tutejszych oper przez połączenie Staatsoper i Deutsche Oper. Zespół Staatsoper był mu za tę obronę nieskończenie wdzięczny. Jako zasłużony dla miasta, Barenboim bez trudu przeprowadził tu swoje kolejne inicjatywy: Barenboim-Said Academy i West-Eastern Divan Orchestra, służące zbliżeniu społeczeństw Bliskiego Wschodu, a także stworzenie Pierre-Boulez-Saal.
Wszystko to oczywiście wiemy, ale najważniejszy tu jest Barenboim-muzyk. W młodości był wybitnym pianistą i kameralistą, z czasem jednak stał się jeszcze bardziej wybitnym dyrygentem. W ostatnich dekadach dawał również recitale fortepianowe, w których niestety nie ukazywał już dawnego poziomu – co zapewne brało się stąd, że po prostu nie miał czasu ćwiczyć – ale publiczność i tak go kochała (pamiętam, jak po warszawskim recitalu wciąż go wywoływano i wciąż z radością bisował, a ja patrzyłam zaskoczona: naprawdę?). Jednak jako dyrygent stworzył wiele wspaniałych kreacji. Byłam na paru spektaklach wagnerowskich pod jego batutą i jak dla mnie były to jedne z najlepszych, z największym wyczuciem poprowadzonych interpretacji dzieł tego twórcy. Wagner był jego wielką miłością muzyczną na przekór wszystkiemu.
Wydawał się niezniszczalny, mocny – muzyczny samiec alfa. Niestety – smutne miał 80. urodziny (obchodził je 15 listopada). Oby udało mu się przynajmniej wracać czasem na scenę.
Komentarze
To bardzo, bardzo smutne, kiedy Wielki Artysta musi podejmować taką decyzję !
Mezzo nadawało przez kilka tygodni przeróżne wykonania Barenboima jako pianisty i dyrygenta, z dedykacją Happy birthday.
Dla mnie bardzo szczególne są nagrania w duecie z Marthą. Dwie ogromne indywidualności, które są w stanie prawdziwie muzykować, słuchając siebie wzajemnie i wspólnie stworzyć szczególną interpretację.
Dlatego cieszy mnie wiadomość, że Barenboim chce kontynuować tę ich wspólpracę i nie tylko. Trzymam kciuki i wierzę w jego siłę woli 🙂
Dawno temu tworzyli piękny duet z pierwszą żoną, wielką Jacqueline Du Pré. Chyba najlepsze wykonanie Sonaty wiolonczelowej Chopina:
https://www.youtube.com/watch?v=NC4i_toAcX4
Historia tego małżeństwa była bardzo skomplikowana poza muzyką. Książkę o tym napisała chyba siostra Jacqueline, poza tym był nie najlepszy film w oparciu o książkę. Jednak razem jako muzycy – to było coś.
Ja też miałam przyjemność słyszeć i widzieć D.B. jako solistę i dyrygenta wiele razy. Niezapomniane wrażenia.
Bardzo też cenię wyżej wspomniane inicjatywy, szczególnie tę z Edwardem Said. Said zmarł kilka(naście?) lat temu.
A tu czytam, że pani Netrebko wraca koncertować do Niemiec…
Jak to dobrze to nagranie jest zremastrowane !
Włączyłam link i Jacqueline Du Pré z Barenboimem po prostu mnie zasłuchali.
Co za duet ! Myślę że rzeczywiście to najlepsze wykonanie tej sonaty.
Wrzuciłam link tylko do I części, ale oczywiście są i dalsze.
Słuchałam całości i sonatę Cezara Francka, która jest również na tej płycie 🙂
To jedena z moich ulubionych sonat. W wersji oryginalnej najchętniej słucham jej w interpretacji znakomitego duetu Repin – Lugansky .
Brahmsa sonaty ich też są na YT z nowym masteringiem. Też genialne.
Widziałam , że jest i Brahms – zostawiam go na jutro 🙂
A za tydzień idę na koncert Trifonowa z Lahavem Shani. W programie Beethoven koncert no1 i Strauss Ein Heldenleben.
Mówiąc jeszcze o Barenboimie, to on był mentorem Lahava w Berlinie i miał ogromny wplyw na kształtowanie się tego młodego fenomenalnego muzyka i jako dyrygenta i jako pianisty.
Koleżanka była wczoraj na koncercie M.A. i maestro Barenboima w Berlinie. Wielkie przeżycie. Z fragmentu widzę, że nawet i razem coś zagrali!
Pozdrowienia.
Jutrzejszy koncert będzie na Digital Concert Hall: https://www.digitalconcerthall.com/en/concert/54498
Wielkie dzięki za tę wiadomość !
Daniel Barenboim & Jacqueline du Pré about their love story”
🙂
Ciekawe, czy to z powodu choroby zmieniono program styczniowych koncertów Barenboin/Argerich w Filharmonii Berlińskiej z Lutosławskiego i Czajkowskiego na Schumanna i Brahmsa.
Książka o Jacqueline du Pré napisana przez jej siostrę i brata była bardzo krytykowana przez D.B. oraz poniekąd świat muzyczny za przedstawienie faktów o których ponoć nie powinno się rozmawiać. To przykre, ale na pewno D.B. nie zachowywał się, jak to powiedzieć, przyzwoicie. Jego żona podobnie. W domu, w którym jest poważna choroba panują inne zasady życia (tak już jest), ale pewnych zasad nie powinno się łamać. Jak je się złamie, to konsekwencje są jeszcze gorsze.
Warto przeczytać. Książka jest wstrząsająca, a w filmie pominięto wiele rzeczy zawartych w książce.
W sumie to współczujemy obojgu!
https://www.amazon.com/Genius-Family-Intimate-Biography-Jacueline/dp/0099274787
Pozdrawiam.
Nigdy nie miałam ochoty czytać tej książki. To takie zagladanie przez dziurkę od klucza do prywatnego życia ludzi, którzy sami takiego pozwolenia nie udzielili. Jacqueline ani Daniel nie napisali żadnych książek o ich życiu.
Uważam, że słusznie skrytykowano siostrę za otwieranie drzwi do domu, który nie na leżał do niej. Ale obawiam się, że jak zwykle liczyła się kasa. Na takich książkach
zarabia się wiele…
Bardzo prawdopodobne. Mnie interesowała droga muzyczna Jacqueline i jej siostry. Oprócz tego były właśnie “niespodzianki”, które były wręcz szokujące, ale i bardzo smutne. Wykonanie Elgara przez Jacqueline nie ma chyba sobie równego. Wychowywanie muzycznego geniusza to trudna sprawa dla całej rodziny. A zetknięcie się jednego geniusza z drugim w małżeństwie to już wybuchowa mieszanka. Do tego poważna choroba. Czy warto o tym pisać albo nawet czytać? Ja nie uciekam od rzeczy, które są przykre. Poza tym, w książce jest masa odnośników do dzieł muzycznych, których nie znałam i które poznałam. I jeszcze jedno: w mojej rodzinie też jest utalentowane muzycznie rodzeństwo, zatem wiele było za tym, by książkę przeczytać. Może Jacqueline by też napisała, gdyby dłużej żyła? Tego nie wiemy.
Pozdrawiam.
1 maja 2010 r odbył się w Oxfordzie tradycyjny Europa Konzert orkiestry Berliner Philharmoniker pod dyr. Barenboima. Wykonany został między innymi koncert Elgara z solistką Alisą Weilerstein. Słuchałam transmisji na żywo na niemieckiej stacji tv. I czułam wtedy ogromne wzruszenie, bo po raz pierwszy od czasu Jacqueline ktoś zagrał ten koncert tak niezwykle…
Nie znalazlam na youtube całego koncertu, jest bardzo krótki fragment na kanale medici.tv. A więc wykupując ich abonament można wysłuchać całego koncertu
https://www.youtube.com/watch?v=zT5IUQynPkg
Dziękuję za ten link. Słyszałam o tym koncercie i tym wykonaniu, ale tylko czytałam o nim, nigdy nie miałam okazji usłyszeć. Ten fragment jest przepiękny. Bardzo dziękuję i pozdrawiam.
@ Berkeley special: Netrebko widziano niedawno w Buenos Aires. O, tutaj:
https://photos.app.goo.gl/y2xhR11KPTcb9gYY6
A propos Barenboima: zawsze smutne, widzac, ze artysta takiego formatu tez musi w koncu zejsc ze sceny i ze to zejscie nie jest latwe.
Ale pamietam tez, ze go szczegolnie nie cierpial jako pianisty sp. Jan Weber, dajac w swoich radiowych audycjach odpowiednie fragmenty nagran.
To jrk: czyli Netrebko jest wszędzie! Kiedy koncert w Moskwie?
Mam nadzieję, że pobyt w BA udał się!
Pozdrawiam.
Buenos Aires bardzo ladne, nawet jesli sam kraj ma klopoty:
https://photos.app.goo.gl/RthM4U8vRGb1vE2f8
Dzięki za zdjęcia! Miła, słoneczna atmosfera. Podobno też piękne parki – któryś z nich jest Marthy ulubiony, nie pamiętam nazwy. Moja koleżanka, która jest z nią zaprzyjaźniona (zwykle pilotowała ją podczas przyjazdów do Warszawy), była w Argentynie (nie tylko w BA zresztą) i jest zachwycona.
Ja też od dawna marzyłam, żeby tam się przejechać, tym bardziej, że miałam tam dwie ciotki, które nawet odwiedziły nas w Warszawie (już nie żyją; z córkami jednej z nich straciliśmy kontakt), ale zawsze jakoś ceny odstraszały.
Dzieki za mile slowa. Jest tez opis:
http://jrk011.altervista.org/teksty/Ameryka_Lacinska_2022.pdf
Przed laty zafascynowała mnie trylogia argentyńskiego pisarza Ernesto Sabato.
Buenos Aires poznawałam czytając jej drugą część O bohaterach i grobach.Recoleta, park Barrancas del Belgrano, cmentarz, stara katedra a pod nią tajemniczy i niesamowity świat wyobraźni Sabato .
Do jrk:
Bardzo ciekawe zdjęcia oraz relacja. Fantastyczna wyprawa, nieco różna od mojej w tamte strony. Podobała mi się rozmowa o Eichmannie, hi hi hi.
Ja osobiście znałam panią, która była świadkiem na jego procesie.
Pozdrowienia.
A ten tłumek co ogląda? Czyżby Mundial, bo koszulki chyba brazylijskie?
Przy okazji wspomnianej awersji Webera do Barenboima mogę wrzucić link do audycji na temat. Nie wiem czy jest to do końca taktowne akurat w takim wątku, no ale do poszerzenia dyskursu może niech będzie, w końcu Weber też nie był byle kim.
https://drive.google.com/file/d/1AnjKHAKfBo6jTyaZU2XdTad0N0oe573S/view?usp=share_link
Gwoli sprawiedliwości należałoby napisać z którego roku jest ta audycja Jana Webera, bo dotyczyła Barenboima tamtego czasu. Nie przypuszczam aby Weber pozostał przy swoim zdaniu po upływie lat, obserwując ogromny rozwój i dokonania tego artysty.
basia.n
Tak nawet chciałem wspomnieć że trzeba mieć na to poprawkę. Audycja ma pewnie ze 40 lat, strzelam.
Aczkolwiek nowszy Barenboim też nie każdemu się podoba, np we francuskim odpowiedniku naszego Trybunału Dwójki pamiętam że szybko „wylatywał” a jurorzy go tam rozszarpywali.
Podejrzewam że jest to artysta mający swoim dużych fanów i dużych antyfanów, ale nie on jeden.
Nowszy Barenboim to przede wszystkim dyrygent z wielkimi dokonaniami, a pianista niejako z doskoku. Ale w 2006 r wykonał w Berlinie na 8 koncertach ( w przeciągu chyba 12 dni) wszystkie sonaty Beethovena i to jak ! Koncerty były nagrywane na żywo przez EMI i wyszły jako całość w DVD. Kupiłam ten box zaraz po tym jak się ukazał i z czystym sumieniem podpisuję się pod interpretacją każdej z wykonanych sonat. Ale oczywiście dla Barenboima doba to było za mało, aby być zawsze nie tylko wspaniałym dyrygentem, ale i pianistą na najwyższym poziomie. Stąd te krytyki…
Słyszałam go ostatnio dwa lata temu w Rotterdamie na inauguracji sezonu koncertowego z nowym szefem orkiestry Lahavem Shani. Grał koncert no3 Beethovena i oczarował wszystkich interpretacją . Był to również prawdziwy pokaz współpracy solisty i dyrygenta .
Nota bene – właśnie Lahav Shani to młody genialny dyrygent i wspaniały pianista
Podawałam już kiedyś link z jego wykonaniem koncertu no3 Prokofiewa, który grał i dyrygował, ale pokażę jeszcze raz 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=etP50trEKqA
Barenboim to po prostu tytan. Na początku tego tysiąclecia podczas wiosennych Festtage w Berlinie dawał dowody niewyobrażalnej kondycji. Np. jednego wieczoru – dyryguje Parsifalem, drugiego – gra recital: I tom Das wohltemperierte Klavier, trzeciego – dyryguje Tristanem i Izoldą, czwartego – gra II tom Das wohltemperierte Klavier. Po kolei i bez przerw między wieczorami! Niewyobrażalne i zdumiewające. Obserwowałem go dziesiątki razy przez trzy dekady jego działalności w Berlinie (głównie w roli dyrygenta) i byłem urzeczony klasą, wyobraźnią i kondycją tego wybitnego artysty. A jego IX Symfonia Mahlera oraz Tristan i Izoldą pozostaną dla mnie wzorcem poruszającej i głębokiej kreacji dyrygenckiej.
Szkoda, że nie był w stanie poprowadzić tej Tetralogii na osiemdziesiątkę, byłoby to atrakcyjne domknięcie kariery (ale Thielemann też był wspaniały!).
No, choroba na którą cierpi jest bardzo poważna, trudna albo niemożliwa do wyleczenia. Naprawdę tragedia. Oby specjaliści mogli mi pomóc. Nie wiem co spowodowało tę chorobę – czasem nie można znaleźć podłoża, aby je leczyć. Tak czasem jest w życiu ludzi i znanych i nieznanych, wielkich i małych. Ja wolałam DB jako dyrygenta również i też odbierałam jego żywiołowość jako tytana pracy. Bardzo smutne.