Bies dziś jako pianista
Zaznaczam to, bo niedawno stał się również aktorem – zagrał w filmie Chleb i sól w reżyserii Damiana Kocura, który otrzymał zań nominację do Paszportu „Polityki”.
Film wszedł oficjalnie na ekrany dopiero ostatnio, ale widziałam go wcześniej i przyznam, że również w tej roli zarówno Tymoteusz Bies, jak jego młodszy brat Jacek (tutaj rozmowa z braćmi) się sprawdzają, nieźle grają, także na fortepianie (choć sam film jest trochę amatorski, co można wybaczyć – w końcu to debiut).
To jednak tylko wypad w bok, a dziś Tymoteusz, ten starszy i bardziej znany, swego czasu zwycięzca I Konkursu im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, wystąpił w FN w cyklu Scena Muzyki Polskiej. Pamiętamy go też z Konkursu Chopinowskiego, ale repertuar ma szeroki, chętnie grywa muzykę współczesną i utwory mało znane. Nie wiedziałam – o czym przeczytałam w życiorysie – że jest również autorem ścieżek dźwiękowych do filmów. Wszechstronna postać.
Dzisiejszy występ odbył się według schematu praktykowanego w tym cyklu: trochę ponad godzinę, bez przerwy, repertuar przekrojowy. W tym wypadku zaczęło się od słodkiego postromantyzmu Pięciu preludiów op. 2 dwudziestoletniego Ludomira Różyckiego oraz dwóch przebojów Paderewskiego: Melodii i Poloneza H-dur. Nagły przeskok do innego świata: Kołysanka op. 1 zaledwie 16-letniego Mieczysława Wajnberga, w owym melancholijnym nastroju charakterystycznym dla jego warszawskich utworów, oraz Dwie Fugi z 1983 r., których nie znałam – znalazłam informację, że kompozytor napisał je dla Ludmiły Berlinskiej, córki przyjaciela – pamiętnego wspaniałego Walentina Berlinskiego, wiolonczelisty z Kwartetu im. Borodina; ona sama też jest ciekawą postacią. Są w sieci jej nagrania, ale tych fug akurat nie zagrała – tutaj jest pierwsza, a tutaj druga w wykonaniu Elizavety Bluminy. Nie zagrała, ponieważ, co tu dużo mówić, Wajnberg po prostu odrobił za nią zadanie studenckie (tutaj pianistka potwierdza, że tak właśnie było). I taki charakter one mają, niczego więcej nie trzeba się dopatrywać.
Koncert zamknął się Szymanowskim – i tu pianista poczuł się swobodniej, grał bez nut, najpierw 2 Mazurki op. 62, a potem Maski. Ciekawa interpretacja, ale po nich nastąpiło coś jeszcze ciekawszego: na pierwszy bis Aria z Wariacji Goldbergowskich, na drugi – pierwsza wariacja (aż szkoda, że nie było kolejnych), bardzo ładne, aria koronkowa, wariacja żywiołowa, jakby pianista dawał do zrozumienia: no, gram tę muzykę polską, bo muszę, ale Bach mnie o wiele bardziej rajcuje. Aż chciałoby się usłyszeć całość w jego wykonaniu.
Komentarze
We wczorajszym recitalu ujęła mnie duża rozpiętość nastrojów: odniosłam wrażenie, że o ile w głównej części pianista był bardzo skupiony, w bisach, tak jak Pani Redaktor pisze, dołączył do tego element czystej frajdy z gry (no pun intended – pozdrawiam koleżankę z łamów! 🙂 )
Tak sobie zresztą myślę, że, wybierając takie bisy, pianista nie tylko podzielił się z publicznością tym, co sprawia mu szczególną radość, ale też pozwolił sobie na wyrafinowany żart – nawiązanie do swojej przygody z filmem. W końcu Aria z „Wariacji Goldbergowskich” nie raz bywała w kinie wykorzystywana – ostatnio w zakończeniu „Zimnej wojny” Pawła Pawlikowskiego.
Bardzo udany wieczór – Bies dysponuje nie tylko pięknym dźwiękiem, ale też bardzo ciekawie ułożył program. Bez względu na ograniczenia, jakie narzucała mu konwencja cyklu, w którego ramach występował, w każdym punkcie programu wypadł przekonująco. I o ile zgadzam się, że Wajnbergowskie „Fugi” to było zadanie domowe, to przy „Kołysance” odpłynęłam (wydawało mi się zresztą, że pianista nucił – albo to fortepian tak śpiewał.)
Co napisawszy, poproszę książkę życzeń i zażaleń. O horrendalnych cenach biletów na koncerty z tego cyklu było już tutaj kilkakrotnie – nie będę się powtarzać. Dodam natomiast, że niekwestionowanym sponsorem wczorajszego odcinka był Janusz Gajos i monolog „W filharmonii”: „Żeby mi tu papierkami nie szeleściły!” W zasięgu mojego słuchu cukierki przeciwkaszlowe (?) odwijane były chyba czterokrotnie, w tym raz z wyjątkową pompą. Oczywiście wszystko po to, żeby nie kasłać i nie hałasować… 😡
Goldbergowskie, jeśli chodzi o film, najlepiej dały się zapamiętać w Milczeniu owiec…
wariacje Goldbergowskie w Milczeniu owiec… nie do zapomnienia. A książka ( i film!) oparte na prawdziwej historii! (Ed Geins i Jerry Brudos byli inspiracją dla autora książki). Z mojego czytania nie pamiętam, że wyszczególniono Wariacje – czyli to prawdopodobnie był pomysł reżysera lub innej osoby filmowej.
W książce też były, i to w konkretnym nagraniu Glenna Goulda z 1980 r., czyli tym ostatnim, najbardziej kultowym.
Acha! Czyli pamięć mnie zawiodła co do książki. Dziękuję za przypomnienie! A w filmie pamiętam, że to było to właśnie Goulda . Po malowaniu odnajdę książkę i znajdę ten fragment.
Z uszanowaniem…wracam do Chianti.
Ja tylko tak, w kwestii formalnej.
ograniczenia, jakie narzucała mu konwencja cyklu – tam jest jedno tylko ograniczenie, mianowicie żeby kompozytor był polski. Polskość zaś rozumie się tak szeroko, jak to możliwe, na sposób trudny do przyjęcia dla niektórych zawodowych Polaków genetycznych. To daje ładne parę tysięcy utworów na fortepian, jeśli już jesteśmy przy pianistach. Zaprawdę, straszne ograniczenie.
A w kwestii nieformalnej chciałem powiedzieć, że moje dominujące wrażenie z koncertu jest podobne, tylko inaczej bym to ujął. Pianista nie nauczył się tekstu, odrobił pańszczyznę wynikającą z ograniczenia i na koniec zagrał to, co po szkołach uważa się za muzykę godną grania, więc trzeba umieć na pamięć. Znaczy się, jeśli kompozytor polski, to z nazwiskiem na Sz. (ale nie Szeluto).
Dobre i to.
@ Amma dziękuję za pozdrowienia, jeśli były one do mnie 🙂
Również byłam na wczorajszym koncercie i słuchałam z przyjemnością. Myślę, że cykl wartościowy. Zapewne niesłusznie, jestem nieco uprzedzona do niektórych polskich kompozytorów (za to, że są ostatnimi laty zbyt nachalnie promowani), ale tu mi się nawet Paderewski podobał. Pan Tymoteusz Bies, to bardzo temperamenty pianista. Aż się balam, czy gdzieś go nie poniesie. I chyba trochę go poniosło, ale dopiero w drugim bisie, czyli wariacji. To było zresztą zabawne, jak chyżo wyskoczył, by ją zagrać. Widać było, że bardzo chce się pokazać też w Bachu. I rzeczywiście chętnie bym posłuchała dalszego ciągu.
Filmu jeszcze nie widziałam, ale podobno bardzo dobry, więc myślę, że się wybiorę.
Natomiast najbliższa okazja, by posłuchać Tymoteusza Biesa (i nie tylko) w Warszawie będzie już niedługo. Nie mogę znaleźć teraz konkretnego linku do tego wydarzenia na FB, ale będzie to w ramach Hashtag Lab:
https://www.facebook.com/hashtagensemble
Jak zrozumiałam, to nowy projekt fundacji Sfera Harmonii, Hashtag Ensamble.
Zapowiada się bardzo ciekawie! Zwłaszcza, że rzecz się bedzie działa w willi na Ochocie, która zostanie na stałe przeznaczona na miejsce prezentacji muzyki współczesnej.
Tak, to prawda. Już w grudniu słyszałam o tym projekcie od Lilianny Krych, a za parę tygodni, 24 lutego, obejrzę to miejsce na konferencji prasowej. Bardzo jestem ciekawa i cieszę się.
WW: No, Szałowski też chyba nie 😉
„Zawodowy Polak” – padłem.
Ani Paweł Szymański 😉
Paweł Szymański się nie łapie do programu, bowiem jest kompozytorem polskim żyjącym. Potem się zobaczy. 🙂
@Wielki Wódz
W Waldemar Malicki Show, autor przedstawia się jako muzyk polski, jeszcze żyjący. Uwielbiam jego audycje, często przy okazji buchając szczerym śmiechem.
P.S
Dwa lata temu, za pierwszej zarazy, cytował wypowiedź niemieckiego krytyka z początku XIX wieku, że jakiś tam Szopen nie może stworzyć ciekawej muzyki, bo pochodzi przecież ze słowiańskiej Polski a to kompozycji nie służy…
P.S 2
Od wczoraj pod wpływem P.K Milczenia owiec zachodzę w głowę, jak nazywała się sztuka Polskiego Teatru Telewizji, kiedy dziecięciem będąc pierwszy raz Bacha na fortepianie usłyszałem ( Wariacje?, któraś ze suit?WTC?). Były to lata 70-te, główna postać – Niemka była eks funkcjonariuszką SS. Próbowałem w zasobach onlajn nie znalazłem. Pewien jestem, że grała ją Ryszarda Hanin ale to nic nie znaczy, bo jak ja jestem czegoś pewien to z reguły jest na odwrót albo w ogóle.
@Frajde
Bardzom ciekaw, którzy to polscy kompozytorzy są w ostatnich latach „nachalnie promowani”?
Wydawałoby mi się, że Paderwski, Moniuszko, Karłowicz. Nie jestem raczej muzyczną patriotką. Nie jestem takim słuchaczem, który nie pójdzie na koncert, bo znów grają to samo Bacha, Schuberta, czy jeszcze kogoś z kanonu. Lubię słuchać różnych wykonań wybitnej klasyki. Może to się kiedyś zmieni, ale obecnie tak mam,
Ryszarda Hanin grała często w Teatrze Telewizji, ale jakoś mi się nie widzi, żeby grała byłą esesmankę. Patrzę na spis spektakli na stronie filmpolski.pl i nie widzę. Ale może to była jakaś powtórka. Ja w każdym razie czegoś takiego nie widziałam.
Ale w spektaklach TT czy innych filmach telewizyjnych często używane były utwory z klasyki. Nie mogę sobie przypomnieć, co to był za spektakl (bardzo dobry i wzruszający, tyle pamiętam), którego motywem przewodnim była wolna część Kwintetu Es-dur Schumanna. Przygodę miałam z IV Symfonią Szostakowicza, która przecież przez lata była zakazana, ale gdy usłyszałam ją pierwszy raz na żywo w FN, nagle przypomniało mi się, że jej początek był wykorzystany w… Stawce większej niż życie, na napisach końcowych. Kojarzył mi się z Zawieruszanką w roli Edyty, więc po latach poszukałam tego odcinka i jakież rozczarowanie – kończył się głównym tematem Stawki… dopiero po chwili doszłam, że to było w wersji wcześniejszej, właśnie Teatru Telewizji (właściwie Teatru Sensacji): http://kuzynka-edyta.blogspot.com/2015/05/stawka-wieksza-niz-zycie-teatr-sensacji_11.html Premiera tego odcinka odbyła się w 1965 r., a więc zaledwie cztery lata po „odmrożeniu” symfonii…
O właśnie. Szuman, Franciszek Szuman. Jeden z tych nowych narybków w Dwójce ostatnio wspominał o takim kompozytorze, nie znałem. Chociaż muzyka potem była jakby znajoma.
I kto to był, Franciszek Szubert czy Robert Szuman? 😛
@ Wielki Wódz – dziękuję za inne ujęcie wrażeń. A w kwestii formalnej – zgoda, trochę wata słowna mi wyszła z tymi ograniczeniami.
Jak czytam, co tu czasem Pan (wraz z innymi blogowiczami) pisze o tym, co można usłyszeć w Dwójce, łatwiej mi zrozumieć, dlaczego w ostatnich latach jakoś rzadziej jej słucham.
@ Frajde – w odpowiedzi na Pani wpis z 21.39: owszem. 🙂
To był konkretnie, Pani Kierowniczko, ten Robert. Ten, co podobno krzyczał o Szopenie, że geniusz, a naprawdę to nie krzyczał, tylko relacjonował opinię kolegi i nawet się z nią zgadzał, jednak wypadałoby oddać też temu koledze hołd (to są skutki czytania źródeł oryginalnych, nie róbcie tego w domu). 😉
A Dwójka, no cóż, część słowna to już miejscami nie jest dno, tylko kopalnia, poziom 600.
Przykre.
Ten kolega to był ściśle rzecz biorąc niejaki Euzebiusz, czyli alter ego samego autora 🙂
Dostałam od koleżanki właściwy link do tego, co będzie się działo w Hashtag Lab w dniach otwarcia:
https://fb.me/e/7iQAVfrfs?ti=wa
Żeby rozwinąć pełen program trzeba kliknąć w „See more” To jest strona z FB, ale jest publicznie dostępna również dla tych, których na FB nie ma.
Z tymi polskimi kompozytorami różnie bywa. W Narodowym Forum jest zwyczaj od jakiegoś czasu, że członkowie zespołu mówią o muzyce, jaką grają. Członek danego zespołu po zagraniu utworu Pendereckiego, a przed kompozycją Lutosławskiego, powiedział, że teraz weszcie będzie kompozytor polski, na co ktoś z publiki nieco obrażonym tonem powiedział, że Penderecki to przecież Polak, co ucieszyło owego muzyka.
Ryszarda Hanin grała w spektaklu „Pasażerka” wg utworu Zofii Posmysz. https://filmpolski.pl/fp/index.php?film=521945 Nic nie piszą o muzyce. W utworze Posmysz jest niewątpliwie była esesmanka. Reżyserował Munk, który później nakręcił film „Pasażerka”. Muzyka: Baird.
Wielka Symfonia Wiosenna, fantazja Wędrowiec Manfred oraz kwintet fortepianowy Pstrąg Reński – te utwory Franciszka Szumana aktualnie bardzo chciałbym usłyszeć.
😆
O, nie patrzyłam na lata 60., bo tomek T.T pisał o latach 70. Mogła to być powtórka. Nie widziałam tego spektaklu z całą pewnością, więc nie potwierdzę, jak tam było z muzyką.
Franciszek Szuman, redachtor tuman 😉
Pani Kierowniczce i @tadpiotr bardzo dziękuję za kwerendę. Jest więc nadzieja, że to była sztuka z Ryszardą Hanin, co odbudowuje we mnie jakie takie zaufanie do własnych wspomnień, ale bez przesady, bo właśnie przypomniałem (omen nomen) sobie, prywatną projekcję video (były takie pod koniec socjalizmu w Polsce) Ostatniego kuszenia Chrystusa Scorsese, gdzie wmawiałem przyjaciołom, że oto już za chwilę, już za moment zobaczymy w filmie samego Roberta De Niro. W tej konkretnej wypożyczonej przez nas kasecie VHS jednak go nie było.
Ale krakowskie precle od Franciszka Szuberta mniam mniam 😉
W ramach bachanaliów :
https://membership.theguardian.com/masterclass/the-bach-cello-suites-a-masterclass-with-steven-isserlis-511943576017
A już za kilka godzin w Eindhoven Muziekgebouw Andras Schiff . Organizator poinformował, że program koncertu Mistrz przedstawi tuż przed samym koncertem. Intrygujące:)
Zazdroszczę. Ale idę dziś na ciekawy koncert.
@ Berkeley special:
Czy wybiera sie Pani na Salomona Haendla w Zellerbach Hall w wykonaniu English Concert 5. marca?
A jak z seria trzech koncertow Wiener Philharmoniker z Thielemannem 7-9 marca?
Ja wlasnie rozwazam. Na trzy z Thielemannem na pewno sie nie wybiore. Za daleko, zeby jezdzic codziennie, choc kusi. Moze na srodkowy?
https://calperformances.org/2022-23-season/
Ja już naprawdę nie chciałem, ale włączyłem sobie wiadome radio i tam miał być przyjemny koncert. Zapowiada pani ze stażem już dość dużym, więc żadna praktykantka na przyuczeniu. Według pani jeden z muzyków będzie grał na teorbanie. Od razu mi się takie rzeczy wizualizują, więc widzę jednookiego dziada stepowego w łachmanach i grupkę zasłuchanych Kozaków, a całość jest melancholijna. Skądinąd wiem, że to nie przejęzyczenie, pani nie odróżnia i już, bo po co, ona się zna tylko na muzyce współczesnej. Mam nadzieję, bo ja się nie znam. 😛
To było zresztą w warunkach recydywy. Parę dni temu pani też zapowiadała i tam skrzypek pięknie grał koncert, a na bis zagrał fragment z jednej partity Bacha i pani wyjaśniła państwu tonem uroczystym, że ta część nazywała się „Double”. Naprawdę. Wodzowa kiedyś się uczyła na skrzypcach i mówi, że za takie rzeczy krzyczeli już w szkole pierwszego stopnia i że to każdy miał wiedzieć. I co tu może prosty Wódz, choćby nawet nienajmniejszy? Cierpieć może i szlachetnieć, jeśli ludowa mądrość jest coś warta. 😎
Jrk: dziękuję za sygnał i zaraz poprzeglądam program. Subskrypcji do calperformances na ten sezon nie mam, ale czasem, wiadomo, chadzam, jak na koncert Cho (który był bardzo ciekawy i emocjujący, dla mnie oczywiście).
Pozdrowienia.
Do Pana jrk-Sąsiada:
Koncerty i English i Wiedeńczyków wyglądają bardzo dobrze! Ja je chyba miesiące temu zauważyłam, ale ponieważ miałam być w Wiedniu to nie skoncentrowałam się na nich. A to chyba bardzo dobry pomysł wybrać się. Ten ich środkowy koncert jest chyba najciekawszy dla mnie też. Chociaż wszystkie są ciekawe. Czy to Pan pisał tutaj o swoim instrumencie klawiszowym, takim klawesynie chyba (harpsichord) czy pomyliły mi się osoby?
Pozdrawiam.
Mogę za jrk powiedzieć, że tak 🙂
Tak, że pomyliłam osoby (osobowości) czy tak, że pan jrk ma taki ciekawy instrument?
Pozdrawiam.
Że ma instrument 🙂
Acha! Dziękuję. To dobrze wiedzieć, że nie pomyliłam dramatis personae bo byłaby wpadka!
🙂
Pozdrawiam!
Niedziela
30.10.2022 18:00
Sala koncertowa
Plan sali
Ceny biletów: 28-60 zł
Pianista Tymoteusz Bies
Wykonawcy
Tymoteusz Bies – fortepian
Program
Johann Sebastian Bach
Wariacje Goldbergowskie BWV 988
———-
Było pięknie grane.
Bardzo przemyślana interpretacja, bo Tymoteusz Bies po raz pierwszy Wariacje zagrał na swoim koncercie dyplomowym jako licencjat jeszcze. Czyli kilka lat temu.
Pozdrawiam Panią Redaktor ze Śląska.
Pozdrawiam wzajemnie!
Może gdzieś jeszcze powtórzy.
W nawiązaniu do Stawki i Edyty – zarówno w tym jak i w innych odcinkach z cyklu w Teatrze TV przy napisach czołówki odtwarzany był krótki fragment VII Leningradzkiej.
Dzień dobry. Ależ właśnie nie. Proszę porównać to, co idzie na napisach końcowych:
http://kuzynka-edyta.blogspot.com/2015/05/stawka-wieksza-niz-zycie-teatr-sensacji_11.html
z początkiem tego (od 0:18): https://www.youtube.com/watch?v=HQrhffGoy2E
Innych odcinków nie sprawdzałam, a wtedy nie oglądałam Stawki, bo nie miałam w domu telewizora – Edytę obejrzałam u ciotki i muzyka zapadła mi w pamięć 🙂
Proszę posłuchać
http://kuzynka-edyta.blogspot.com/2015/05/stawka-wieksza-niz-zycie-teatr-sensacji_11.html
od 2:27
No tak, na czołówce, ale ja pisałam o napisach końcowych.