Tym razem bez trąby
Tradycją Toastu urodzinowego dla Tomasza Stańki była obecność jakiegoś dobrego trębacza – w tym roku nie było żadnego. Za to Maciej Obara z zespołem i niesamowity Craig Taborn.
Dobrze się złożyło, że od razu zaplanowano te koncerty na Sali Teatru Studio. Zwykle odbywają się na wolnym powietrzu, teraz byłoby to niemożliwe – jak się okazuje, nie tylko z powodu rozkopanego placu, ale też nawałnicy, przez którą i tak musieli przebrnąć miłośnicy jazzu. Osobiście brodziłam w wodzie ponad kostki i w ulewie, a potem schłam przez cały koncert i nawet teraz jeszcze spodnie mam trochę wilgotne.
Nie było więc trąby – tak Tomasz lubił mówić o swoim instrumencie – ale byli jego współpracownicy. Z Maciejem Obarą nieraz grywał, lubił przygarniać młodych. Lubił też grywać z muzykami skandynawskimi, czego śladem jest m.in. album Bluish. Do niego właśnie nawiązał saksofonista, który także gra od lat w kwartecie polsko-skandynawskim. Jednak tym razem wystąpiła polska połowa kwartetu, czyli obok lidera Dominik Wania; dołączył też Adam Jędrysik na gitarze i Anna Szmatoła na wiolonczeli. Na skandynawską część złożyli się: Sissel Vera Pettersen, ciekawa wokalistka brzmiąca bardzo instrumentalnie, od czasu do czasu używająca elektroniki i grająca też na saksofonie, a także skrzypaczka Amalia Umeda, kontrabasista Ingebrigt Haker Haten i perkusista Audun Kleive. Mroczne klimaty komponowały się z tematami Stańki, z Bluish i nie tylko, i przemieszaną z nimi muzyką samego lidera.
Niezwykły zupełnie był solowy występ Craiga Taborna. Ten pianista, bardzo lubiany i ceniony przez Tomasza Stańkę (nieraz razem grywali, a trębacz korzystał też z sekcji rytmicznej tria Taborna), mówił dziś wzajemne ciepłe słowa o nim: my hero, mentor and friend. Ciekawe, że mówiąc o tym, jak Stańko inspirował, wspomniał też drugiego swojego inspiratora „w dziedzinie kreatywności i improwizacji”, którym jest Sun Ra – interesujące połączenie. W dzisiejszej swobodnej improwizacji można było usłyszeć zupełnie inne, choć równie fascynujące rzeczy jak to, co opisałam przy okazji występu jego tria w Bielsku. Dziś można było chwilami zastanawiać się, czy to w ogóle jest jazz, choć chwilami nie było wątpliwości, ale też można było myśleć i o klasykach pianistyki współczesnej od Stockhausena po Ligetiego. Było również wchodzenie w repetycyjny trans, ale w stylu o wiele ciekawszym niż u Glassa. Ten wszystkoizm też fascynował. Taborn jest trochę kosmitą – rzeczywiście jak Sun Ra i jak Stańko.
Potem były jeszcze remiksy pierwszego koncertu, ale po Tabornie nie chciało się już słuchać.
Komentarze
Dzień dobry,
wiem, że także niektórzy z Was już sygnalizowali, że są kłopoty z wejściem na blogi „P” w sieci UPC. Niestety ja również korzystam z tej sieci w domu i w związku z tym nie mogę wejść na blog, kiedy mam włączony router (teraz piszę z redakcji), a mam włączony cały dzień, bo muszę pracować. Sytuacja na razie bez wyjścia, chciałam tylko zameldować, że zgłosiłam też problem do działu internetowego, ale do dziś programiści nie są w stanie sobie z tą usterką poradzić, a do UPC/Play nawet nie wiedziałabym, co mam zgłosić, bo poza tym wszystko śmiga jak należy, strona „P” też, tylko akurat na blogi nie mogę wejść. 🙁
Powyższy wpis wrzuciłam innym sposobem – wyłączając router domowy i robiąc router z komórki. Ale wolałabym jednak robić to w prostszy sposób…
Chyba problem techniczny został już rozwiązany – pozdrawiam porannie, jak najbardziej po łączach UPC/Play 😉
No wreeeszcie, hip hip hurra! Męczyli się bidacy dokładnie przez tydzień, żeby to rozwiązać. Teraz to zupełnie inne życie 😀
Zupełnie inne.
Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie jako smakujesz aż się zepsujesz.
Ja też melduję z UPC, to znaczy z Play. I jeszcze maila zaraz wyślę do Pani Kierowniczki, bo mam problem nietechniczny. Chociaż, właściwie, w pewnym sensie tak. 🙂
Jużem ciekawa 😉
O, też się bardzo cieszę. Też mam UPC i też mi blogi nie działały, zgłaszam to do supportu Polityki, nie byłem pewien czy może osobiście dostałem bana na IP, czy to jednak cała sieć. 🙂