Tym razem naprawdę dla Paderewskiego

Fortepian firmy Kerntopf i Syn, który zabrzmiał dziś w sali kameralnej Filharmonii Narodowej, w przeciwieństwie do tego naprawdę był przygotowywany dla Paderewskiego.

Producent warszawski Jan Kerntopf zakładając swoją fabrykę kupił wyposażenie od innej, upadłej już firmy Buchholtz, na której instrumentach grywał młody Chopin. Jego syn Edward, który był kolejnym właścicielem, zaopiekował się młodym pianistycznym talentem – tutaj jest trochę na ten temat (nawiasem mówiąc nie wiedziałam, że Zofia Romaszkowa, której etiudy grają chyba wszystkie polskie muzyczne dzieci, a przynajmniej grały za moich czasów szkolnych, jest z tej rodziny). Być może ten fortepian był tym, na którym pianista grał podczas wystawy paryskiej w 1889 roku; w każdym razie jest naprawdę duże prawdopodobieństwo, że na nim grał, a potwierdza to najlepszy nasz specjalista w dziedzinie fortepianów historycznych Beniamin Vogel. Nie dopytałam niestety, kto jest właścicielem tego pięknie ozdobnego instrumentu.

Nie dość. że ozdobny, to jeszcze ma piękny dźwięk, miękki i subtelny, choć barwą już zbliżony do współczesnych fortepianów. Grał na nim dziś Tobias Koch, wykonując z Equilibrium String Quartet Kwintet Zarębskiego. To wspaniałe dzieło jak zwykle otrzymało wielkie oklaski (a tym razem sala była pełna jak rzadko; dużo było obcokrajowców), nawet był bis (druga część Chopinianów Krzysztofa Herdzina), ale wykonanie jednak pozostawiało do życzenia, zwłaszcza jeśli chodzi o kwartet, bo ten pianista nawet a vista sobie radzi (a vista zresztą to chyba jednak nie było).

Słyszałam, że mają to w tym składzie nagrywać na płytę, ale nie dla NIFC (który zamierza, i owszem, nagrać Zarębskiego na instrumentach historycznych, ale dopiero szuka wykonawców). Mam nadzieję, że poćwiczą, bo brzmiało to tak, jakby dopiero się uczyli. A może to też to, o czym pisałam przy ich poprzednim występie tutaj: że czegoś tam brak, mogłabym napisać to samo, co wtedy, że „być może to kwestia osobowości”. Z pewnością największą osobowością w tym zestawie jest wiolonczelista (Tomasz Pokrzywiński), ale przecież to nie on prowadzi. Kwartetowi potrzebny jest charyzmatyczny prymariusz, który będzie spełniał taką rolę, jak Paweł Zalejski w Apollonach (ale tam wszyscy są osobowościami), Szymon Krzeszowiec w Śląskim (jak wyżej) czy Corina Belcea w swoim. Tu tego nie ma. Odczuwało się to niestety, nawet jeszcze bardziej, w kwartetowych utworach zagranych w pierwszej części: Capricciu Mendelssohna, a jeszcze bardziej w Kwartecie c-moll op. 18 nr 4 Beethovena. Szkoda.

PS 1. Pojutrze rocznica śmierci Chopina. Tradycyjnie w Kościele św. Krzyża o 20:30 koncert, ale nie oratoryjny, choć oratorium w programie. Vadym Kholodenko będzie grał transkrypcję fortepianową Requiem Mozarta na instrumencie historycznym. Nagrał to co prawda dwa lata temu na płytę, ale jak ktoś chce, może posłuchać jeszcze raz na żywo – wstęp wolny.

PS 2. Wiem, że niektórzy lubią, jak daję jakieś polecanki plastyczne, więc: byłam dziś na takiej wystawie, małej, ale smacznej. Od dawna jestem wielbicielką sztuki Weroniki, a od niedawna po koncertach, na których się spotykamy, dostaję od niej MMs-y z zabawnymi akwarelkami – impresjami koncertowymi. Ich na tej wystawie nie ma, ale są inne akwarelki (obok dużych obrazów), na których autorka wchodzi w dialog z malarzami przeszłości, „wieszając” ich obrazy na ścianach malowanych wnętrz. Więcej ilustracji na fb Apteki Sztuki. Wystawa czynna do końca tygodnia.