Fortepian razy dwa
Odwiedzili nas po raz chyba pierwszy bracia pianiści, którzy robią dużą karierę: Lucas i Arthur Jussen. Młodym Holendrom (31 i 28 lat) towarzyszył za dyrygenckim pulpitem Christoph König, po raz pierwszy jako główny dyrygent gościnny.
Wygląda na to, że jeden trend ustanowiony swego czasu przez Andrzeja Boreykę jest kontynuowany: wykonywanie nieznanych wcześniej warszawskiej publiczności utworów. Zarówno Koncert As-dur na dwa fortepiany i orkiestrę Mendelssohna, jak suita symfoniczna z Elektry Richarda Straussa zabrzmiały tu po raz pierwszy.
Koncert 15-letniego Mendelssohna to dzieło ambitne, rozbudowane i efektowne. Napisane zostało w czasie rozkwitu kariery modnego wówczas Johanna Nepomuka Hummla, więc nic dziwnego, że naśladuje jego styl, z cieniem mozartowskim w tle (w końcu Hummel był jako cudowne dziecko uczniem Mozarta). Bracia Jussen wykonali ten utwór może trochę zbyt masywnie (co wymusza brzmienie współczesnych fortepianów), ale z widoczną frajdą, która się udzielała, zwłaszcza w finale. Publiczność doczekała się bisu, którym była transkrypcja na dwa fortepiany arii sopranowej z Pasji Mateuszowej Bacha – Aus Liebe will mein Heiland sterben, w której uspokoili nastrój. Tu należy dodać, że w ogóle lubią grać Bacha na bis, ale raczej na cztery ręce – pięć lat temu nagrali płytę z jego utworami, na której znalazł się Koncert na dwa fortepiany oraz opracowania chorałów organowych: kilka przez György Kurtága (wciąż się wzruszam wspominając, jak grali je z żoną Mártą) i jeden, ten najsłynniejszy, przez Myrę Hess. Nie wiem, czyje to było opracowanie dziś, ale może szykuje się więcej Bacha na dwa fortepiany?
Za to wiadomo, kto zrobił suitę orkiestrową z Elektry, i nie był to Richard Strauss. Ale chyba nie miałby pretensji. Powstała ona całkiem niedawno – w 2016 r. i skompilowali ją Manfred Honeck i Tomáš Ille. Całkiem nieźle im się to udało – ten ponadpółgodzinny utwór, w którym części połączone są attacca, brzmi jak jeszcze jeden poemat symfoniczny Straussa, ale od wszystkich mroczniejszy, bo taka jest muzyka Elektry. Zespół wykonawczy, jak w operze, jest ogromny. Dla orkiestry Filharmonii Narodowej było to trudne zadanie, widać było, że ciężko jej się to gra. Chyba muzycy mają sympatię do swojego nowego głównego dyrygenta gościnnego, którego przecież już nieźle znają, bo nieraz już tu dyrygował. Starali się więc, ale jeszcze dużo potrzeba czasu i pracy, żeby ta orkiestra stała się dobrze naoliwioną muzyczną machiną. Czy to się kiedyś stanie – dziś trudno ocenić.
Komentarze
Off topic: dziś z okazji 50. urodzin Andrzeja Szadejki brukselskie radio internetowe specjalizujące się w muzyce organowej nadaje przez cały dzień jego nagrania. Coś niesamowitego. Najlepszego, Panie Andrzeju!
https://organroxx.com/en_US/page/player
Szanowna Pani.
Bracia Jussen już występowali w Polsce na Festiwalu w Dusznikach w 2019. I był to wspaniały koncert. Z poważaniem. dS
Dzisiaj w New York Times o niedawno odnalezionym (wiosna br.) walcu Chopina (a-moll). Dla New York Times nagrał Lang Lang na początku października br. w Nowym Jorku.
Pewnie Państwo już o tym we wrześniu czytali i słyszeli, ale załączam:
https://youtu.be/rJdqE5_8QU4
Pozdrawiam.
Nie pisałam o tym, bo brzmi to jak jakiś fake. Może to AI? 😛
Ja to wrzuciłem jako ciekawostkę na grupę chopinowską na FB, trzeba poczekać na werdykt fachowców z NIFC. Trochę nie chce mi się wierzyć, że ot taki autograf Chopina został przypadkowo znaleziony.
Dla Lang Langa brzmi jak Chopin. Autor artykułu wyjaśnia, że akurat jego (LL) poproszono o nagranie bo on, autor, krytyk muzyczny NYT, akurat poznał Langa ileś tam lat temu, więc miał powiązanie z tym pianistą. Niby mogli poprosić no, na przykład Olhssona, żeby odkrycie było amerykańskie. Utwór jest nieco krótki. Zobaczymy! Ciekawa jestem co Państwo myślą po przesłuchaniu, zanim będzie oficjalna ekspertyza.
Mamy przecież swoje własne odczucia/przeczucia i wolno nam je czuć zanim wypowiedzą się eksperci.
Możliwy zapis interpretacji Langa:
https://musescore.com/user/28027418/scores/21424612
Pozdrawiam.
Werdykt J. KALLBERGA!
To znaczy tego gościa: https://nauka.nifc.pl/pl/naukowcy/osoba/104_jeffrey-kallberg
No ale rzeczywiście to, że nie ma o tym nic na stronie NIFC, jest znamienne. Może tam też mają wątpliwości?
Tak, tam są chopinowskie zwroty, ale jakoś nie poukładane tak logicznie jak u Fryca. Jeśli rzeczywiście to z epoki, to bardziej by mi pasowało jakieś naśladownictwo. Tym bardziej, że np. jest tam oznaczenie fff, które u Chopina raczej nie występuje. Prof. Kallberg też nie mówi na sto procent, że to Chopin, tylko że szczęka mu opadła 😉
https://www.polskieradio.pl/395/7791/Artykul/3440292,unheard-chopin-waltz-found-in-new-york-vault
Ładny komentarz na Tubie: „Brzmi dokładnie tak samo jak w 1833” 😎
Chcecie teorie spiskowe – dlaczego pianista pokazany jest tylko od tyłu? Tak naprawdę czy to na pewno LL czy może deepfake?
😀
Muszą datować papier, zbadać pismo, atrament…
Ten komentarz to raczej: to jest dokładnie to, co usłyszałem w 1833 😆 (It is exactly what I heard back in year 1833)
przekaz skrótowy, agencyjny 😛
Papier i atrament już zbadane, jak na razie to wszystko się zgadza. Ciekawa jest proweniencja zbioru autografów, w którym znalazł się ów walc. Przechodziła z rąk do rąk (sprzedaże) aż w końcu wylądowała w tej olbrzymiej bibliotece.
Ale jak brzmi muzycznie dla Państwa? Jestem bardzo tego ciekawa.
Teraz czekamy na odkrycie nieznanego utworu …Beethovena. Czy może Schuberta?
Pozdrawiam.
Z KPO szepczą, że następny będzie… Szymanowski.
Ktoś też podrzucił taką hipotezę na YT:
In my opinion, it may be the waltz Hinterberger discovered in 1937. Everything match with the description: It’s an a-minor waltz with an small intro and a main theme. Acording to that information, it was composed in 1829.
Tu chodzi konkretnie o informację, która jest zawarta tutaj:
https://www.pianosociety.com/pages/chopinwaltzes/
Podrozdział: Sketches in private collections. Odnośne zdanie: Another unfinished Waltz have been in the possession of H.Hinterberger in Vienna. It was discovered in 1937 but with the death of H.Hinterberger, no traces of this A-minor Waltz (composed in 1829) have been traced to this date. It is assumed lost and probably destroyed by Hinterberger.
Bo ja wiem…
Tutaj jest wypowiedź dyrektora NIFC:
https://ruchmuzyczny.pl/article/4757
Jak widzę, Artur Szklener ma podobne wątpliwości co ja: „Od strony muzycznej znaczące wydaje się współistnienie pewnych gestów, które można uznać za typowe dla Chopina, jak rodzaj ornamentacji w melodii czy przesunięć sekundowych w akompaniamencie, z nadreprezentacją cech wręcz banalnych, jak niemal wyłączność dźwięku „a” w basie czy niezwykle proste figury, które nawiązują do stylu brillant, ale odbiegają nawet od warszawskich skończonych kompozycji Chopina”.
Bracia Jussen wystąpili w FN w 2018 roku. Zagrali wtedy Koncert na dwa fortepiany Es-dur Mozarta (chyba była to promocja ich albumu z tym koncertem wydanym przez Deutsche Grammophon) oraz bardzo ciekawy i efektowny Koncert na dwa fortepiany (troje rąk) Malcolma Arnolda. Ten drugi utwór słyszałem wtedy po raz pierwszy, później długo szukałem jego nagrania.
Fakt. Mnie wtedy na koncercie nie było, ale znalazłam tu parę złośliwych słów od pianofila 😉
Tak, można się nad tym koncertem powyzłośliwiać. Szczególnie nad trzecią częścią z ocierającą się o kicz rumbą. Mimo to, ja nadal go lubię.
On się nie wyzłośliwiał nad utworem, tylko nad nimi: https://szwarcman.blog.polityka.pl/2018/04/15/jozia-i-przyjaciele-z-berlina/#comment-263615
Ogólnie jest to złośliwa bestyja, jak wiadomo 🙂
Dziękuję za link. Chętnie sobie przypomnę te złośliwości
A tymczasem BBC donosi, że według hiszpańskich badaczy Chopin cierpiał na padaczkę.
Pierwsze słyszę chyba.
https://www.bbc.com/news/articles/c1mlr8yl40do
Tak na marginesie – wszyscy uczepili się tego charakterystycznego zapisu klucza basowego, jakby to był dowód na autentyczność, a przecież każdy średnio rozgarnięty fałszerz od tego by zaczął, n’est pas?
Jaka szkoda, że od dawna nie widać pianofila. Czy można go spotkać na jakimś innym forum ? Przed kilku laty czytałam jego świetną wypowiedź, w której między innymi pisał w superlatywach o Wolodosie, którego sama bardzo cenię.
Chciałam wtedy zareagować na jego tekst, ale czas minął i została „niezapisana przestrzeń”
Według hiszpańskich badaczy dręczyły go również halucynacje. Nie pamiętam niczego takiego poza jego oczywistym rozemocjonowaniem w zapiskach ze Stuttgartu, gdy dowiedział się o upadku powstania, no i maligną związaną z chorobą, której zaostrzenie przechodził na Majorce.
Byłam na uroczystościach żałobnych Janusza Olejniczaka w Wizytkach. Dlaczego to się odbyło tam? Po pierwsze, bo to miejsce związane z Chopinem – jako mieszkający tu po sąsiedzku licealista grał w tym kościele przez rok (1825-6) na organach. Po drugie, bo Janusz został tu ochrzczony przez ks. Twardowskiego (tego nie wiedziałam).
Straszne tłumy były, część ludzi stała przed kościołem. Ja weszłam do środka, kiedy z głośników rozbrzmiewało przepiękne nagranie Janusza z drugą częścią Koncertu f-moll Chopina. Potem były przemowy. Wojciech Kolarski odczytał list żałobny od Dudy (wraz z oświadczeniem o pośmiertnym odznaczeniu go Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski). Odczytany został też list od ministry kultury Hanny Wróblewskiej, przemawiali rektor UMFC Tomasz Strahl, dyrektor TWON Waldemar Dąbrowski, przyjaciel Janusza Jerzy Kisielewski, wreszcie syn Janusza, Jasiek, którego ja pamiętam jako małego chłopaczka, a teraz jest dryblasem o pięknym radiowym głosie (został dziennikarzem sportowym).
Potem zaczęło się nabożeństwo, fragmenty Requiem Mozarta wykonały zespoły uczelniane (jeśli się nie mylę), ale ja już poszłam.
@ onyx
On pisze teraz tylko na swoim Facebooku, Marcin Zgliński się nazywa. Ja nie czytam, bo nie ma mnie na Fb, ale wciąż go spotykam na koncertach, więc wiem, co myśli, bo zwykle to obwieszcza 😉
Jeszcze taki wzruszający nekrolog: „(…) 9-letni Januszek zagrał w Filharmonii Narodowej dla dzieci. Odtąd zawsze był z nami i pozostanie w naszych sercach na zawsze. Żegnaj Januszku, Ciocia Jadzia”.
Jeśli dobrze pamiętam, to ławka muzyczna przed Wizytkami obwieszcza, że w organach nadal są piszczałki (ich część) pamiętające czasy Chopina.
Bardzo smutne to odejście pianisty. Będę słuchać jego nagrań, które mam na CD.
Pozdrawiam.
„Ciocia Jadzia” ma 94 lata…
Ja również nie mam fb i innych komunikatorów 🙂
Wystukałam z ciekawości na belce imię i nazwisko pianofila i okazało się, że na jego profil w fb można wejść bez logowania się. Oczywiscie reagować mogą tylko użytkownicy fb, ale zapoznałam się trochę z tym co pisze.
Ciekawe, że to historyk sztuki z ogromnym zamiłowaniem muzycznym. Podziwiam, że czuje potrzebę „recenzowania” każdego wydarzenia muzycznego i nie tylko. Ale każdy ma swoje pasje.
No ciekawe, nie wiem, na czym to polega, że ja nie mogę wejść i nie widzę jego tekstów.
Muzyka to niejedyna jego pasja. Kolejną widać w nagłówku (to jeszcze widzę) –
„Ceramic freak” (plus zdjęcia jego nabytków).
A ja widzę całą ceramikę i wszystkie wpisy
Podam link przez który wchodzę. Może i Pani się uda
https://www.facebook.com/marcin.zglinski.90/
Niestety nie udaje mi się 🙁
To nic nie rozumiem. Bo ja nie mam żadnego konta.
Może są jakieś lokalne polskie zabezpieczenia…
Kto nie lubi ceramiki…nie wiem!
Wylogowałam się z FB, żeby sprawdzić. Na laptopie nic nie widzę, w telefonie – owszem (po kliknięciu w krzyżyk, kiedy każą zalogować się).
Ciocia Jadzia! Chodziłam przez rok na koncerty w FN. Ada Sari podpisała mi się w „pamiętniku” 🙂
Zapomniałam dopisać, że wylogowałam się z absolutnie fałszywego konta. Social media uważam za samo zło, ale jako źródło informacji o wydarzeniach kulturalnych FB jest bezcenny.
W telefonie tym bardziej nic nie widzę, bo od razu każą mi się zalogować do Fb (aplikacja jest zainstalowana).
Wracając walczykiem do walca, tutaj analiza pana G. Niemczuka.
https://youtu.be/BKi-NIbdkBY
Pozdrawiam.
Sprawdziłam. Kiedy pojawia się ekran logowania, trzeba kliknąć w krzyżyk w prawym górnym rogu. FWIW.
A gdyby tak dziś przyszło odkryć którekolwiek z juweniliów Chopina – Fuga a moll, Polonez g-moll… czy tak łatwo by przyszło potwierdzić autentyczność?
Dzień dobry wszystkim. Pewnie nie 😉
Pan Niemczuk bardzo sprawnie analizuje ten szkic. Ja równie dobrze mogłabym zanalizować ten kawałek pod kątem, co tam jest NIEchopinowskiego. I tak się możemy bawić. Ale z jednym się nie zgadzam: z oceną. Jeśli to sam Chopin napisał, to z pewnością nie byłby za tym, żeby to wykonywać, bo był równie krytyczny wobec wielu innych, o wiele lepszych utworów, które Fontana po jego śmierci wydał zamiast, tak jak kazał, spalić.
Jeszcze wczoraj poproszono mnie o tekścik na stronę główną „P” i napisałam, wciąż wisi: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/2276455,1,odkryto-nieznany-rekopis-chopina-jest-sie-czym-ekscytowac.read?src=mt
@ nowowiejska – nic mi to nie daje. Owszem, tak robię, ale wpisy mi się nie ukazują, tylko wciąż strona wstępna. A od niedawna nawet na takich stronach, które są z założenia otwarte, jak rządowe czy instytucji, kiedy dłużej czytam, znów ukazuje mi się kwadrat logowania i tym razem bez krzyżyka. Coś ta Meta kombinuje.
Dorota Szwarcman
Ponieważ nie jestem prenumeratorką Polityki, nie wiedziałam, że zrecenzowala juz Pani album który nagrał Yunchan Lim z etiudami Chopina . Parę tygodni temu kupiłam i wciąż nie mogę się nasłuchać 🙂
Co za talent !
Czekam na 22 listopada – na ósmą Brucknera z Lahavem Shani. Oj będzie się działo.
Dwa dni wcześniej Budapest festival orchestra z Fischerem i Gernsteinem w Brahmsie – też interesujące
@PK 10:10
Kombinuje Meta, kombinuje.
Pozostajemy w a-moll:
https://www.youtube.com/watch?v=TK1-qvjiYls
Ta fuga jest dla mnie zagadką. Chyba pisał ją dla własnej przyjemności? Nie jest to młodzieńcze ćwiczenie, zbyt wyrafinowana jest, zresztą data powstania oceniana jest na ok. 1840 r. Dla uczniów do ćwiczenia?
Co zaś do Mety, podejrzewam, że inaczej traktuje tych, którzy kiedyś zakładali konto, i tych, którzy nigdy nawet nie próbowali.
Ja sobie poczytałem pana Zglińskiego… On nie pisze, on PISZE. Słucha 200 koncertów rocznie, czyli cztery tygodniowo. Nieźle.
Dopiszę od razu, jak się zalogowałem, że 25.X w NFM odbyło się prawykonanie Koncertu skrzypcowego Marcina Markowicza, grał Jakub Jakowicz, dyrygował Michał Klauza. I to był bardzo dobry koncert pana Markowicza. Ani chwili nudy, wyrazista struktura, bez oddzielonych części, od tajemniczego szemrzącego piana orkiestry, przez ff, do piana, które chyba też miało być tajemnicze, ale trochę nie wyszło. W środku długa kadencja. Gratulacje dla kompozytora. Tym bardziej, że jakiś czas temu wysłuchałem jego kwartetu (kwartet im. Lutosławskiego grał ;-). I trochę mnie rozbawił ten kwartet, bo brzmiał tak, jakby kompozytor zrobił antologię różnych technik kompozycji na kwartet. Nie ujął mnie. Publiczności się utwór podobał, a średnia wieku to jakieś 70 lat było…. bo koncert był złożony z mało znanych utworów: Szpilmana urocza i efektowna Mała uwertura i I symfonia Henryka Warsa. Najlepszy utwór to był niewątpliwie Koncert skrzypcowy.
Każda wiedza zbudowana jest z wielu elementów, malutkich kawałków, które składają się na całość. Ile razy w nauce idziemy ślepą drogą, potem zawracamy. O ile jest etyka i uczciwość naukowa, próby i błędy są wartościowe. Często odrzucamy informacje drogą eliminacji – bo nie zgadzały się z większym obrazem. Jednak gdzieś tam zapisujemy te dane, bo może gdzieś, coś…
Dlatego dla naukowców pracujących nad Chopinem jest to ekscytujące wydarzenie.
Pozdrawiam.
Dopiero usłyszałem o tym rzekomym rękopisie Chopina, więc bardzo przepraszam za spóźnienie.
Tak sobie myślę, że to żadna sensacja, nawet jeśli sam i osobiście Chopin tę kartkę napisał. Powszechną praktyką było wtedy wpisywanie różnym paniom do zeszytów a to wierszyków własnych, a to melodyjek własnych, pełno tego jest, tylko rzadko autor wpisu był aż tak znany u potomnych, żeby robić z tego aferę.
Uczone rozważania o cechach chopinowskich i niechopinowskich znalezionego mazurka są o tyle zabawne, że utworki do tych zeszytów były układane na kolanie, gdzieś między deserem a cygarem. Chopin miał pewnie na sumieniu więcej takich, jako że często bywał.
Jeden tego typu płód młodego Chopina jest nawet czczony jako dobro narodowe i doczekał się literatury. By otóż Chopin z kolegami w 1829 roku na wycieczce zagranicznej i ugościł ich w Pradze pewien Vaclav Hanka, postać wielce zasłużona dla czeskiego języka i badań literackich. Na jego rzeczywisty i rzetelny dorobek rzuca wprawdzie cień wyprodukowanie całego mnóstwa nieistniejących, najstarszych zabytków literatury czeskiej, jednak i z tego nie róbmy afery. Dość, że gdy przybysze z ruskiego kraju siedzieli u pana Hanki, ułożyli na jego cześć rymowankę do śpiewania, gospodarz potem kartkę gdzieś wetknął, a po jego śmierci znalazła się ona w czcigodnym zbiorze czcigodnej spuścizny po wielkim człowieku i ktoś ją, niestety, zauważył. No i mamy nadliczbowe Nieśmiertelne Dzieło Chopina, chociaż nic w tych paru taktach nie kojarzy się z warsztatem kompozytorskim autora wariacji na temat Mozarta.
Dlaczego zatem doszukiwać się cech lub ich braku w innej kartce? Nie wiem, nie znam się, jest szansa na parę artykułów punktowanych, a kto wie, może i na jakąś dotację, głupi by nie skorzystał. 😎
A na marginesie, to przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz, więc spamuję. NIFC od paru lat używa egzotycznego oprogramowania, które jest przy okazji edytorem nut, ale wszystkie znaki są pobierane z bazy danych, tym się różni od popularnych edytorów. Jeśli się na tym trochę znam, to powinno dawać jakieś możliwości, przynajmniej statystyczno-porównawcze. Skoro cały znany Chopin jest tam już wpisany, czas wpisać to nowe znalezisko i poddać badaniom. Wyjdzie co wyjdzie, zawsze można liczyć na tytuły na onetach, że sztuczna inteligencja coś tam ustaliła w sprawie Chopina. To jak, towarzysze, zbadacie? 🙂
Jeżeli są prace nad kolorem oczu Chopina (bo są, i polemizują ze sobą) to czemu radośnie nie przyjąć i czegokolwiek skrobniętego na kolanie przez kogoś, kogo uznaje się jako jednego z najciekawszych kompozytorów romantycznych na całym świecie? Dzięki tym małym kawałkom wiedzy złożonej w większy obraz mamy całkiem dobre pojęcie, że nie znajdziemy trzeciego koncertu na fortepian. A walce…jeszcze może znajdzie się ich więcej. Może nawet drugi z oznaczeniem “fff”? Wszystko jest możliwe.
Pozdrawiam serdecznie.
A co powiedziec o walcach, tancach czy innych bibelotach Schuberta, ktore (rzekomo) zachowaly sie w przekazywanej z pokolenia na pokolenie tradycji wiedenskiej, ale nigdy nie zostaly zapisane w nutach? Niektore spisal Brahms dwa pokolenia pozniej. Grywaja je na bis calkiem znani pianisci.
@WW – no tak, ale te różne albuma, fragmenty, myśli ulotne zwykle były wpisywane do pachnących fiołkami sztambuchów i zeszycików, a nie na osobnych kartkach roboczego nutowego…
Na razie myślę o Chopinie i tym ostatnim odkryciu
Pani prezydent Towarzystwa Chopina w Londynie wspomina, że we Włoszech jest ktoś kto posiada setki manuskryptów z cechami charakterystycznymi dla Chopina. Ktoś kto współpracował z Chopinem zachował te notatki czy nuty. Czyli być może będzie więcej ciekawych rzeczy. Kiedyś.
P.S. jaka to gratka dla uczniów, dla uczniów szkół muzycznych. Samo czytanie i wiedza na temat procesu identyfikacji muzyki znalezionej 200 lat po jej czasie – przecież to może wzbudzić wielkie zainteresowanie tymi tematami. Ja daję wiarę procesowi badawczemu i uważam, że liczą się też opinie pianistów dobrze znających muzykę Chopina, którzy mają ją w palcach, żeby nie powiedzieć w sercu.
P.S. 2 Proszę poprosić AI o stworzenie walca Chopina. Po pewnym zastrzeżeniu, że to nie jest walc Chopina, zaraz go otrzymamy. Zaraz spróbuję poprosić o nowy koncert.
Pozdrawiam.
@Gostek – zwykle tak, nawet były ozdabiane roślinnością czy czymś podobnym, jednak zdarzają się takie różne rękopisy w zbiorach pamiątek rodzinnych, między listami i pocztówkami z uzdrowisk. A Paderewski kiedyś nawet nagryzmolił miniaturkę przy okazji wywiadu dla amerykańskiego miesięcznika dla kobiet, na papierze nutowym i bez obrazków, faksymile wydrukowano w tekście i tym sposobem miał zasięgi większe niż ten ewentualny Chopin.
Arturo Moreira-Lima, RIP.
Druga nagroda w 1965 za Marta. Pamietam go dobrze, choc niezbyt jego gre.
https://slippedisc.com/2024/10/brazil-mourns-top-pianist/
Ale mamy takie czasy, że można sobie przypomnieć: https://www.youtube.com/watch?v=SSARqe1be98
i posłuchać, jak grał po latach:
https://www.youtube.com/watch?v=cDhsJW5ZF2g
Ja pamiętam, że podobał mi się, grał z klasą i subtelnie. Był też jednym z ulubieńców publiczności.
Tego konkursu słuchałam jeszcze tylko przez radio, dopiero potem byłam na poszczególnych występach laureatów.
Jutro w Berlinie: Yuja Wang i Víkingur Ólafsson na wspólnym występie. utwory na cztery ręce takie jak Fantazja f-moll Schuberta, coś Johna Cage’a, György Ligetiego, Tańce symfoniczne Rachmaninoffa, Hymn dla wielkiego miasta Arvo Pärta. Można oglądać/słuchać na Stage+. Może Państwo nawet tam będą. Godzina 20:00, Berlin Philharmonie.
Pozdrawiam.
Możliwe, że odwiedzili po raz pierwszy raz Warszawę. Bo w Szczecinie grali (wprawdzie recital bez orkiestry) w 2020 roku.
Dzisiaj na TVN24 Go ukazał się wywiad Moniki Olejnik z Krystianem Zimermanem. Całkiem sympatyczny. Nie przypominam sobie takiego długiego wywiadu z K.Z w jakiejkolwiej polskiej tv w minionych latach.
Powiedział, że mieszka w NYC i Tokio a myślałem, że jednak cały czas w Szwajcarii…
Czy na pewno dobrze Pan to usłyszał? Z tego co mi wiadomo, to raczej na pewno Zimerman nie mieszka nigdzie w USA, natomiast na pewno mieszka w Tokyo i chyba jeszcze dwóch innych miejscach (Szwajcaria właśnie plus jeszcze jedno), ale na pewno nie jest to w USA. Donosi mi japoński znajomy pianista, podając nawet różne szczegóły jego tokijskiego środowiska.
Pozdrawiam.
Czy ten wywiad jest gdzieś do obejrzenia?? Może jakiś link?
@Berkeley special
No, cóż, wyraznie słyszałem, że mieszka w Nowym Jorku i Tokio. Przez dłuższy czas mieszkał w Paryżu, ale o Szwajcarii chyba też coś wspominał, bo był (lub jest nadal) etatowym wykładowcą w Bazylei.
@zos wywiad jest w płatnej aplikacji tvn24 GO. Został przeprowadzony w czasie pobytu K. Zimermana w ,Łodzi. Opowiada o współpracy z Bernsteinem, znajomości z Arurem Rubinsteinem, nauczaniu. Fascynujący wywiad, która bardzo serdecznie polecam, bo takiego sobie w polskich mediach nie przypominam. I trzeba przyznać, że dziennikarka polityczna radzi sobie w rozmowie o karierze muzyka klasycznego bardzo dobrze.
P. Robert2: przepraszam bardzo, że tak powątpiewałam co do tego co Pan usłyszał. Przecież to Pan słuchał wywiadu, nie ja. Natomiast z różnych innych wypowiedzi KZ które sama słyszałam, wnioskuję, że byłaby jakaś sprzeczność z tym co Pan słyszał. No, ale może coś tam się diametralnie zmieniło…
Próbowałam znaleźć rozmowę, którą Pan wspomina, niestety tu gdzie mieszkam, nie jest dostępna. Może Państwo mogą to odtworzyć?
https://tvn24.pl/go/programy,7/monika-olejnik-otwarcie-odcinki,511079/odcinek-77,S00E77,1494439
Pozdrawiam.
Trzeba mieć subskrypcję.
Z tego, co wiem, KZ jak najbardziej ma wciąż dom w Bazylei, ale coraz częściej i dłużej bywa w Tokio, bo znakomicie się czuje w Japonii. Z Łodzi wracał właśnie do Szwajcarii, zresztą kiedy rozmawialiśmy parę tygodni wcześniej, dzwonił właśnie z Bazylei.
Monika Olejnik chętnie śledzi wydarzenia kulturalne, bywa na nich wraz ze swoim partnerem Tomkiem Ziółkowskim, dziennikarzem sportowym, ale też zainteresowanym kulturą. Ostatnio spotkałam ich w Wizytkach na pożegnaniu Janusza Olejniczaka.
Można jeszcze dodać, że KZ mieszkał w Paryżu, Londynie…Od 1993 r. do dziś mieszka w NYC. Niestety spalono jego dom w New Jersey, a w nim studio i całą „infrastrukturę”, przez co nie jest w stanie koncertować w USA. I już nie zdąży tego odtworzyć…To chyba tyle. Pozdrawiam 🙂
Niesamowite wiadomości. “Spalono jego dom” sugeruje, że ktoś podpalił. To tragedia. Nic o tym nigdy nie słyszałam. Bardzo smutna wiadomość. Ja go słyszałam w USA już w latach 2000 i wtedy zapowiedział na kilku wystąpieniach, najgłośniejsze chyba w Los Angeles, że do USA (z koncertami?) już nie wróci.
https://www.cbc.ca/amp/1.792646
O ile mi wiadomo, nie powrócił od tego czasu. Jednak być może jestem słabo zorientowana i/lub nie śledzę wystarczająco jego występów.
Pozdrawiam.
Tu o tym było…ale okazuje się, że moja standardowa subskrypcja tego nie obejmuje 😉
„Miał również dom ze studiem i instrumentami w New Jersey, który kilka lat temu został podpalony przez nieznanych sprawców”
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1585221,1,zagraniczne-podroze-krystiana-zimermana.read
Naprawdę bardzo to smutne! Słów brak, kiedy słyszę, że komuś podpalono/spalono dom. To bardzo poważnie wpływa na nasze życie, jak taka straszna rzecz się wydarza. Dziękuję za informacje, Państwo są znacznie lepiej poinformowani niż ja!
Pozdrawiam.
Dla niezalogowanych odnośny fragment (to był mój artykuł):
Na koncerty europejskie pianista wozi fortepian ze swojego domu w Szwajcarii; na potrzeby Azji ma bazę w Japonii. Miał również dom ze studiem i instrumentami w New Jersey, który kilka lat temu został podpalony przez nieznanych sprawców. Od tej pory – a nie z powodów politycznych, jak się sądzi, te bowiem ustały w momencie decyzji prezydenta Obamy o wycofaniu się z Iraku – woli nie grać w USA, nie mając zaplecza.
Yuja Wang i Víkingur Ólafsson u nas w Toronto dopiero w lutym przyszlego roku! Bilety mamy, a jakze. Wyprzedane byly w ciagu dnia. Przypuszczam, ze to z uwagi na Yuje. Co prawda calkiem ostatnio dodali jeszcze jeden koncert.
W piatek Benjamin Grosvenor; w sobote i niedziele Kavakos – Bach. Uklony z wczesnojesiennego Toronto.