Koryfeusze ’24 (50 proc. moich typów)

Odkrycie Roku, Osobowość Roku, Wydarzenie Muzyczne Roku oraz Nagroda Honorowa za całokształt – to kategorie, w których przyznawane są Koryfeusze Muzyki Polskiej, wręczone dziś w Filharmonii Narodowej.

Nominacje są tutaj – z wyjątkiem tych do nagrody honorowej, których publicznie się nie ogłasza, bo byłoby niemiło współnominowanym. Ja też jako elektorka nie będę wyjawiać, kto tam jeszcze był, wyznam tylko, że i ja głosowałam na Agnieszkę Duczmal! Ta wspaniała, zasłużona postać właśnie ostatnio przekazała swoją orkiestrę Amadeus córce, Annie Duczmal-Mróz, ale, jak dziś powiedziała ze sceny, bynajmniej nie zamierza odkładać na zawsze batuty. I bardzo dobrze.

Dyrygentki górą – w kategorii Odkrycie Roku wygrała Joanna Natalia Ślusarczyk, która dwa lata temu otrzymała II nagrodę na konkursie La Maestra (zwyciężczynią została wtedy Anna Sułkowska-Migoń). Na zeszłorocznym Konkursie im. Fitelberga była najlepszą Polką, choć nie weszła do finału. Ale ma też inne sukcesy i coraz bardziej rozwija karierę – oby tak dalej. Choć ja akurat głosowałam w tej kategorii na kogoś innego, ale życzę jej jak najlepiej.

Nie był też moim typem w kategorii Osobowość Roku Jakub Józef Orliński – on przecież już parę lat temu dostał Koryfeusza, i to w tej samej kategorii, więc należałoby się komuś innemu. A było tam parę osób, które na to zasłużyły. Ale trudno. Laureat przesłał podziękowania na filmiku, a statuetkę odebrali jego rodzice – podobna więc sytuacja, jaka była na Paszportach, kiedy mu go przyznano. To też nie sprawiało najlepszego wrażenia. Wtedy przynajmniej miał koncerty, teraz ma po prostu wakacje.

Co zaś do kategorii Wydarzenie Roku, nawet się nie spodziewałam, że wygra to, na które głosowałam – 10-lecie Hashtag Ensemble, zespołu, któremu kibicuję od dawna. Bardzo się cieszę. Choć trzeba przyznać, że dziwna jest kategoria, w której rywalizują Konkurs im. Fitelberga, jubileusz Chóru FN, jubileusz Festiwalu Bachowskiego w Świdnicy – i takie skromne wydarzenie właśnie.

Gala Koryfeuszy to również koncert – pierwsza część poświęcona muzyce poważnej, druga – częsciowo jazzowi. Orkiestra Filharmonii Śląskiej pod batutą swego szefa Yaroslava Shemeta pokazała swoją klasę; pokazali się też soliści z zeszłego roku w kategorii Odkrycie: laureat Wojciech Niedziółka w II i III części Koncertu d-moll Wieniawskiego (pięknie grał) i nominowany Maciej Skrzeczkowski w Koncercie klawesynowym Góreckiego – niestety klawesyn był niesłyszalny, marnie nagłośniony, a ponadto barok wydaje się jednak o wiele bardziej w jego typie.

Nie słyszałam dotąd o Michale Ziółkowskim – jak się okazuje, to młody kompozytor z Wrocławia, który studiował u Grażyny Pstrokońskiej-Nawratil; jego zgrabny utwór Peace na oktet wokalny wykonał świetny zespół Art’n’Voices. Potem atmosfera się poluzowała – parę piosenek przed i powojennych śpiewała Monika Borzym ze swoim zespołem, a na koniec Special Quartet przypomniał nam zmarłego w tym roku Koryfeusza Honorowego sprzed kilku lat – Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego. Saksofonistę zastępował Henryk Miśkiewicz – prawdziwa klasa. I jeszcze DJ envee, który miksował głos Ptaszyna z jego kultowych audycji Trzy kwadranse jazzu.