Powrót do Mitteleuropy
Piotr Anderszewski na swoim recitalu w FN wrócił po latach do Bagatel Bartóka. Już zresztą, jak się dowiedziałam, nagrał je na nową płytę.
Nagrał już także Janáčka cykl, który też już niegdyś grał – Po zarostlém chodníčku. Do tego będzie jeszcze wybór mazurków Szymanowskiego z op. 50, powstanie więc płyta poświęcona twórcom środkowoeuropejskim, żyjącym w zbliżonym czasie: Janáček z nich najstarszy, Szymanowski i Bartók prawie rówieśnicy. Emocjonalnie i pod względem języka muzycznego też niejedno ich łączy.
Janáčka w dzisiejszym programie pianista nie zaplanował, ale widniało w nim pięć mazurków Szymanowskiego, jednak w ostatniej chwili program został zmieniony: drugą część recitalu wypełnił zestaw złożony z Wariacji op. 27 Weberna i Sonaty op. 110 Beethovena, zagrany, jak już nie pierwszy raz, bezpośrednio po sobie, bez zdejmowania rąk z klawiatury, żeby nikt nie wciął się z oklaskami. Te dwie rzeczy grywa ostatnio często (w listopadzie – w NFM).
Partita e-moll Bacha, którą rozpoczął recital, pojawia się ostatnio również po przerwie – nagrał ją jako jedną z trzech na pamiętnej płycie sprzed dwóch dekad. Dziś interpretuje ją momentami zupełnie inaczej. Preludium jest jak wtedy mocne i ceremonialne, ale Sarabanda to właściwie inny utwór. Wówczas był w niej rys tragizmu, nieledwie krzyk rozpaczy. Teraz jest melancholia, nostalgia – i trudno powiedzieć, co jest lepsze.
Kulminacją jak dla mnie był drugi punkt programu, czyli cykl 14 Bagatel Bartóka. Anderszewski grał już go bodaj w latach 90. – pamiętam wykonanie z któregoś z koncertów w Studiu im. Lutosławskiego, po którym stwierdziłam, że ta muzyka, kapryśna i zmienna, czasem wręcz malarska, znakomicie do niego pasuje. Dziś interpretuje ją w sposób jeszcze bardziej subtelny. Mówi (zamieniliśmy kilka słów po koncercie), że trudny był ten powrót, bo każdy z tych drobnych utworów to inny świat. A do tego, dodam, dochodzi historia stojąca za tym eksperymentalnym cyklem, a łącząca zwłaszcza parę ostatnich fragmentów z nieszczęśliwą miłością kompozytora do skrzypaczki Stefi Geyer. „Temat Stefi”, czyli rozłożony durowy akord septymowy, pojawia się w przedostatnim marszu żałobnym Elle est morte oraz w ostatnim, sarkastycznym walczyku, powtarzającym cały pierwszy temat I Koncertu skrzypcowego, który Bartók ofiarował Stefi (a który odnaleziono w jej papierach dopiero po jej śmierci). Ten finał jest troszeczkę (toutes proportions gardées) jak sabat czarownic z Symfonii fantastycznej Berlioza, czyli próbuje strywializować obraz ukochanej.
Pianista był dziś w znakomitym nastroju i – co mu się chyba nie zdarza – dał aż pięć bisów, w tym dwa z planowanych wcześniej mazurków Szymanowskiego. Ale był też dwa razy Bach (Preludium f-moll z II tomu Wohltemperiertes Klavier i Sarabanda z Partity B-dur), i oczywiście nieśmiertelne, ulubione Pieśni z Csik Bartóka.
Wcześniej zajrzałam jeszcze na finał WarszeMuzik przed Teatrem Studio. Zależało mi przede wszystkim na posłuchaniu utworu Irene Poldowski Suite miniature de chansons à danser na kwintet dęty (grał LutosAir Wind Quintet z NFM), którego nagrania nie ma w sieci. Naprawdę jest uroczy, neoklasyczny z posmakiem francuskim. Niestety musiałam już iść w środku Kwintetu Pavla Haasa, jednego z kompozytorów, którzy byli więzieni w Terezinie i zginęli w Auschwitz (Haas był ulubionym studentem Janáčka (wbrew temu, co powiedziano w zapowiedzi, kiedy napisał ten utwór, nie był już taki młodziutki, bo miał 30 lat). Ale nagranie tego utworu jest na YouTube i można posłuchać, podobnie jak wykonanej na koniec tego koncertu Eine kleine Serenade Karola Rathausa. Trochę jednak żałuję, że nie mogłam się rozdwoić.
Komentarze
Zapraszam – komentarze się odblokowały 🙂
Bardzo przykra wiadomość. Organizatorzy Konkursu im. Karola Szymanowskiego w Katowicach podjęli absolutnie kuriozalną decyzję i na dwa tygodnie przed rozpoczęciem przesłuchań usunęli z obowiązkowego repertuaru dzieła twórców rosyjskich. Co więc mają zrobić muzycy, którzy przygotowali takie utwory? To już kolejna niezrozumiała decyzja organizatorów imprezy. Pięć lat temu Konkurs dla pianistów w Katowicach zorganizowano w terminie dwóch prestiżowych imprez: Konkursu Chopinowskiego na Instrumentach Historycznych oraz Konkursu w Hamamatsu.
Osobiście popieram usunięcie muzyki rosyjskiej z programu konkursu, ale nie w tak absurdalny sposób. Można było już w ubiegłym roku poinformować o tym zakazie.
Tak, to prawda, ale winę należy przypisywać nie organizatorom konkursu, lecz „bratu idiocie” (copyright Robert Gliński), który rozkazał to zrobić niemal chwilę przed konkursem. Organizatorzy nie mieli wyjścia – mógłby im cofnąć dotację. Kolejny raz PiS nas kompromituje.
Komentarz spóźniony (bo nie działał system) do tekstu o „Parii”. Wspomniany przez PK nietypowy układ (uwertura po prologu) zadysponował sam Moniuszko (taka kolejność widnieje w partyturze). To z pewnością dość niekonwencjonalne rozwiązanie, ale zapewne kompozytorowi chodziło o oddzielenie zdarzeń z prologu od późniejszej akcji.
No właśnie już mi o tym opowiedziano. Ja nie widziałam partytury, a zwykle wszyscy grają uwerturę na początku, no bo jak uwertura, to uwertura.
Moj komentarz tez utonal, ale byl „niepricziom’, wiec powtorze tutaj:
Bardzo ladna (imho) recenzja Figara w Salzburgu tutaj:
https://www.nationalreview.com/2023/08/the-marriage-and-miscarriage-of-figaro/
W Salzburgu wieki nie bylem i sie nie wybieram, ale z recenzji wynika, ze „Regietheater”, z ktorym wlaczyl swojego czasu PMK, ma sie jak najlepiej.
Zdaje sobie z tego wybierajac sie na Lohengrina w SFO w listopadzie. Wstyd sie przyznac, nie widzialem go nigdy na zywo, wiec moze przelkne inscenizacje.
Wczorajszy koncert Piotra Anderszewskiego był jednym z tych, które zapamiętam na długo. Dobrze znana Partita Bacha na wejście w atmosferę koncertu i wydawało się, że tak się będzie dalej toczyć. Jednak Bagatele Bartóka okazały się być wstrząsające. To bogactwo kolorów wyczarowanych przez PA i siła kontrastów. Dopiero połowa koncertu, a już w przerwie z Panią Kierowniczką i obecnymi Frędzelkami nie mogliśmy ochłonąć i komentowaliśmy, że tylko dla tych Bagatel warto było być.
PA grał wczoraj z wielkim zaangażowaniem. To właśnie to zaangażowanie, kulminujące w drugiej części koncertu, było czymś, co mnie najbardziej zachwyciło. Całkowita szczerość i też pewnego rodzaju… bezbronność. PA zdawał się być coraz bardziej i bardziej pochwycony przez muzykę, którą tworzył, a my mieliśmy wielki przywilej uczestniczyć w tym misterium.
Sonata Beethovena, którą przecież słyszałam w zeszłym roku we Wrocławiu, słyszałam w kilku transmisjach radiowych w ostatnim roku, była tym razem tak pełna pasji, że trudno było oddychać, słuchając.
Być może, próbowałabym po koncercie dostać się do artysty, by podziękować, co niektórzy uczynili. Byłam jednak tak przepełniona muzyką, że uznałam, że jest to domknięta całość. Zostaliśmy bardzo hojnie obdarowani na sali koncertowej. Tam artysta dał nam całego siebie.
Publiczność odpłaciła wielokrotną owacją. Zastanawiam się, w jakim jeszcze mieście mógłby Anderszewski grać tak magicznie, gdzie jeszcze mogłaby być taka atmosfera? Może trzeba kiedyś spróbować pielgrzymować za PA do innych miast, które są dla niego znaczące, jak Paryż czy Lizbona?
Muzyka PA uwodzi, a możliwość słuchania jej na takich koncertach sprawia, że życie nabiera sensu.
Te informacje o wycofaniu rosyjskich utworów z konkursu skłoniły mnie do sprawdzenia aktualności programu NOSPR na ten sezon i oczywiście się rozczarowałem.
13.10 miał być Strawiński – będzie Hindemith
8.12 miała być V Prokofjewa – będzie Fantastyczna Berlioza
14.12 miała być V Czajkowskiego – będzie Reńska Schumanna
🙁
Mój komentarz jest na inny temat, i trochę niemuzyczny.
https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,30123762,czy-chopina-trzeba-kupic-wlasciciel-modnej-warszawskiej.html
Co Państwo o tym myślą? Wyborcza nie jest chyba dostępna gratis, więc w dużym skrócie… Narodowy Instytut Fryderyka Chopina (instytucja rządowa, a wiadomo, co to teraz znaczy) ściga prawnie drobnych przedsiębiorców, których firmy mają Chopina w nazwie, organizują darmowe koncerty i tak dalej. Konkretnie chodzi o hotel Chopin Boutique i kawiarnię Chopin Taras Cafe w Warszawie.
NIFC twierdzi, że jest właścicielem znaku towarowego „Chopin”, więc zamierza cały świat zastraszyć. (Zapewne zrobi wyjątek dla pociągu „Chopin” i lotniska „Chopin”, bo te już obecny rząd ma w łapach.) Bach, Mozart i Beethoven sobie radzą, ale Chopinowi trzeba patriotycznie pomóc. A przy okazji będą pieniądze na kampanie wyborcze?
NIFC działa w tym zakresie na podstawie ustawy z dnia 3 lutego 2001 r. o ochronie dziedzictwa Fryderyka Chopina, która była tylko raz nowelizowana (w 2019 r. dodano do niej przepisy o odznace honorowej „Zasłużony dla Ochrony Dziedzictwa Fryderyka Chopina”). Wygląda na to, że kolejnym większościom parlamentarnym to nie przeszkadza.
Przed NIFCem długa droga, bo lista produktów równie długa…
O wódeczce nie ma co już wspominać.
https://miraculum.pl/chopin
https://koszulkowy.pl/13993-wyprzedaz-chopin-meska-koszulka-z-nadrukiem.html?gclid=Cj0KCQjwi7GnBhDXARIsAFLvH4lxK0Xxb2bMF1q6p09PbRMFrY3O-XpMQYNHppq8-g3x5qlWw0Dci0waAtQVEALw_wcB
https://nadwyraz.com/fryderyk-chopin-uzywalem-hasztagow-koszulka-damska-czarna?gclid=Cj0KCQjwi7GnBhDXARIsAFLvH4nJUcUktf-McsLh-RSy1wnva9ukC9XsQeIy9oM8O3RcIJmnqs7_YZcaAnBaEALw_wcB
(już nie będę więcej spamował)
Gdyby jeszcze chodziło o to, żeby nie nazywać byle czego nazwiskiem kompozytora, to osobiście nie miałbym chyba nic przeciwko. Kłopot jednak w tym, że tu niby się Chopina „chroni”, ale tylko po to, żeby wypuszczać potem cringe’owe reklamy perfum, które (i reklamy, i perfumy) raczej pamięci kompozytora nie służą, czy pozwalać na produkcję wódki o takiej nazwie, kiedy naprawdę ilości spożywanego przez rodaków alkoholu są w PL wystarczająco poważnym problemem, żeby do tego jeszcze FCh angażować w tego picia promocję.
Frajde! sprawiłaś mi wielką frajdę swoim pięknym komentarzem na temat wczorajszego Recitalu Piotra Anderszewskiego.
Ja poszłam po koncercie i spontanicznie podziękowałam ARTYŚCIE; dla moich potrzeb estetycznych, gra P.A.była jednym z najpiękniejszych zdarzeń muzycznych w całym moim już długim życiu (słucham dużo z racji zawodu jak i nieustającej pasji muzycznej).
Ogrom MUZYKI.
Myślę tak jak TY, że w trakcie Partity P.A. stopniowo godził się z atmosferą koncertowej sytuacji, chociaż Air, a zwłaszcza Sarabanda były piękne. W kolejnych utworach było już tylko pięknie, zdumiewająco pięknie, przepięknie.
Zacytuję Twoje -Frajde – wspaniałe, końcowe zdanie: ,,Muzyka PA uwodzi, a możliwość słuchania jej na takich koncertach sprawia, że życie nabiera sensu”.
I życzmy sobie, żeby PA w kolejnych recitalach doścignął samego siebie z wczorajszego koncertu.
Doroto! Wiele uzasadnionego uznania dla Ciebie, ale Twój chłodny wpis dotyczący gry PA smuci…
Jeszcze nieśmiały pomysł skierowany do Organizatorów (szacunek za Ich wyjątkowe dokonania!), na ogół rozpoznawalnych publicznie: może bardziej gościnnie było by, gdyby nie demonstrowali swoich emocji muzycznych i np. byli wyłącznie „siedzakami”, a nie raz „stojakami”, innym razem „siedzakami”.
Na zakończenie cytat z pełnej mądrych spostrzeżeń książki „Poszukiwanie” Jerzego Artysza:
„Można mieć większą lub mniejszą wiedzę, ale nie można mówić o wartości w sztuce terminami bezwzględnymi. Trzeba zawsze powiedzieć „według mnie”, „moim zdaniem”, „tak mi się wydaje”.
Bo serwować wartość bezwzględną w sposób bezwzględny jest bardzo ryzykowne, zresztą najczęściej się to nie sprawdza”.
Kochani, kiedy uchwalano tę ustawę, chodziło przede wszystkim o wódkę Chopin. Ale nie kto inny, jak ówczesny minister Waldemar Dąbrowski ją uratował. Pisałam o tym prawie dwie dekady temu: https://www.polityka.pl/archiwumpolityki/1832278,1,jak-fryderyk-wnbspzle-towarzystwo-popadl.read
@ Miur – witaj, kochana, nie wiem, gdzie zobaczyłaś w moim wpisie chłód. Że nie ma egzaltacji – trudno, ja się nie egzaltuję, tylko opisuję. Taka natura 😉
Oj, nie chcę egzaltacji. Nie tylko opisujesz. Na ogół wartościujesz, co zrozumiałe. Np. : „ (…) gra z szacunkiem dla każdej nuty” , „(…) wieczorem trzy wspaniałe kreacje(…)”, „ Kwartet Debussego zabrzmiał przepięknie, ze wszystkimi niuansami, światłocieniami, diapazonem od subtelności do naiwności.”
Recital P.A. rzeczywiście tylko opisałaś…
Proszę, nie besztaj już mnie. I tak Cię lubię i doceniam.
@Miur
Jak to wspaniale że wspólnie odczuwamy! Tym bardziej jest to dla mnie cenne, że Pani, jak rozumiem, zajmuje się muzyką profesjonalnie, a ja skromnie słucham. Dodam, że rozmawiałam z Panią Kierowniczką po koncercie i jednak była przejęta, czego wpis nie oddaje 😉
Wczoraj słuchałam Lubimova – uroczy, wyjątkowy starszy Pan, który już nic nie musi udowadniać, po prostu obdarowuje muzyką, i myślałam sobie, jakie życie jest piękne. To ciekawa zdanie , żeby PA mógł doścignąć sam siebie. Myślę, że to nie będzie takie łatwe, ale on chyba zawsze mierzy się z absolutem tak, jak go rozumie.
Po raz kolejny przekonałam się, że nie ma dla mnie zupełnie znaczenia, że on ma tak wąski repertuar, bo to, co jest ważne, to żeby w muzyce, którą się przekazuje zawrzeć ducha. Udaje się to nielicznym, mimo prezentowania wielkie literatury fortepianowej. To wymaga nie tylko dojrzałości, ale myślę, że lat namysłu, a może, użyję nieco patetycznego sformułowania, wręcz kontemplacji muzyki.
Przyjrzałam się znów mojemu wpisowi 🙂 i rzeczywiście mniej tym razem ochów i achów, ale już ich tyle było wcześniej, że odruchowo po prostu nie chcę się powtarzać. Przecież już od lat wiadomo, że to tu jest „ośrodek kultu” i wielu/wiele dzisiejszych fanów/fanek PA dowiedziało się o jego istnieniu z tego blogu 😉
Tak właśnie jest 🙂
Czy „ośrodek kultu” posiada informacje od kiedy i gdzie będą w sprzedaży bilety na marcowe koncerty naszego Guru ?
@Miur
Co do cytatu, to on się trzyma kupy, ale jak chodzi o kwestie smaku, które w muzyce poważnej stanowią procencik, kiedy do 99% mamy kryterium. To, że żyjemy luksusowo mogąc słuchać głównie najlepszych, nie zmienia faktu, że jak jednak się zdarzy, że ktoś artykulacyjnie niedomaga, albo wykręca się za pomocą rubato z kłopotliwych tempowo czy rytmicznie momentów, pedalizacją z braku precyzji, albo gra po prostu wszystko tak samo przez godzinę, to mimo że dla niektórych to będzie granie natchnione, czy kontrowersyjne, czy autorskie, należy to bezwzględnie nazywać jako marne, żebyśmy docelowo wszyscy na tym subiektywnym smaku się rzeczywiście mogli skupić. W pewnym sensie zastępując w tym szkołę, która w PL, (w przeciwieństwie chyba np. do Japonii, z której podręcznik z podstawówki do muzyki mi kiedyś mignął przed oczami, byłem pod wrażeniem), z jakichś przyczyn poza literaturą o sztuce nie mówi w zasadzie nic, co mnie im dalej, tym bardziej wstecz żenuje.
A czy PA kręcono? Nie mogłem uczestniczyć, ale w zastępstwie obejrzałem sobie jego visual album z 2022 z Elbphilharmonie na TIDAL-u i pomyślałem sobie, że jeżeli rzeczywiście to był tak poruszający występ w niedzielę, to może i ten Warner opublikuje?
Nie widziałam, żeby ktoś coś kręcił, natomiast ma być retransmitowany w Dwójce. 2 września, jeśli się nie mylę – dopytam jeszcze koleżanek.
3 września ma być Andreszewski w Dwójce retransmitowany https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid0A5AeeW2k9H8unXRM6uXazZHMvJooWuspbH1P9mfFKShZDueuBsH8Hq9bPWHxuGbxl&id=100069819969917
AnDERszewski 😉 ale nie napisali i której te retransmisje, czy to jest stała godzina zawsze?
Rozmawiałam właśnie z koleżanką z Dwójki, która mówi, że data nie jest jeszcze ustalona, bo PA ma prawo do udzielenia zgody i mógłby np. zablokować retransmisję, gdyby mu się nagranie nie podobało. Ale wątpię, by to zrobił, bo tym razem raczej nie ma się do czego przyczepić, więc może i będzie w podanym terminie? Zobaczymy.
„…bo tym razem raczej nie ma się do czego przyczepić”
He he, o tym to zadecyduje artysta, a nie Szanowna PK 😀
Dwójka mi odpisała na FB, że w niedzielę nie będzie Anderszewskiego, a Collegium Vocale Gent… Za to w sobotę o 19 w Dwójce niedostępny na YT koncert Erika/Kate.