Nie ma minimalizmu
Pierwszy zestaw dwóch koncertów jednego dnia na Sacrum Profanum. I już widać, jak niemądrym i mylącym terminem jest minimalizm, a nawet muzyka repetycyjna. Ta muzyka jest po prostu jak życie, rozgrywające się zawsze z rytmami w tle, bo rytm jest właśnie życiem, czymś absolutnie naturalnym. Na tym tle rozwijają się elementy, które bywają powtarzalne bardziej lub mniej – też jak w życiu.
Dobrym przykładem jest tu twórczość Johna Adamsa. Jest ona jeszcze przykładem na to, jak bardzo ci co lepsi „minimaliści”, jak Reich czy właśnie on, nie mówiąc np. o Andriessenie i jego holenderskich kolegach, są zafascynowani Strawińskim. Igor wiecznie żywy – przez cały koncert zespołu Alarm Will Sound (z wyjątkiem zagranego na początku utworu Aleksandry Gryki einerjedeneither, w cyklu Miłosz Sounds) nachodziła mnie taka refleksja. Posłuchajmy np. tego – czy nie ma tu jakby pewnego cienia Historii żołnierza? A ten kawałek – nie ma czegoś wspólnego z Symfonią w trzech częściach czy Symphony in C? Na tym koncercie został jeszcze wykonany ten utwór, ale w karkołomnym opracowaniu na fortepian oraz utwór Coast z cyklu Hoodoo Zephyr – istna muzyka taneczna, żywioł rytmu.
Wideoopera Beryl Korot i Steve’a Reicha Three Tales – to było przeżycie zupełnie innego rodzaju. O ile słuchanie Adamsa było świetną zabawą, to dzieło Korot/Reicha to sprawy bardzo poważne. Pierwsza z trzech opowieści dotyczy budowy i katastrofy w 1937 r. niemieckiego sterowca „Hindenburg” (z powodu bojkotu nazistów nie sprokurowano im helu, użyli więc wodoru i sterowiec spłonął), druga – amerykańskich prób atomowych w atolu Bikini, wreszcie trzecia – problemów wynikających z klonowania (pojawia się owieczka Dolly) i tworzenia sztucznej inteligencji. Abstrahując od samej tematyki, rzecz zrobiona jest perfekcyjnie, wielopłaszczyznowo i w absolutnej współpracy współautorów – warstwa wideo jest po prostu fantastyczna. Parę przykładów, które mogą dać pewne pojęcie: tutaj (Wagner jako prekursor repetytywizmu?) i tutaj. Tu sam dźwięk z kawałka środkowej części. Ciekawe, że sama muzyka przypomina mi tu trochę Andriessena charakterystycznymi akordami.
W ostatniej części obok naukowców wypowiadają się duchowni. Pozostaje zawieszone pytanie: czy warto było jeść to jabłko? Z Drzewa Wiadomości Dobrego i Złego, ma się rozumieć…
Komentarze
No to najlepszym trollowym zwyczajem:
PIERWSZY!
Spokojnie na początek dnia na te niespokojne czasy
http://www.youtube.com/watch?v=swQAwnusJVQ
Ech…na tlenie by za daleko nie polecial:)
Oczywiscie chodzilo o wodor.
Słusznie 😆 już poprawiam 🙂
Off topic, z porannej prasówki. We Wrocku do senatu kandyduje (z ramienia partii w jego przypadku oczywistej) sam Arcykapłan św. Idiomu 😉 Promuje się w kościele…
http://wyborcza.pl/1,75248,10277436,Wybory_za_miesiac__PiS_robi_kampanie_w_kosciolach.html
…ale dobrze gra, skoro to blog o Muzyce….:->
MaciekP @11:06
Raczej wygłasza niż gra,ale ścisły związek z muzyką posiadywa 😉
A skoro już przy kampanii wyborczej jesteśmy… no cóż, różne są metody -jedni zaczęli ją w kościele,inni na trasie Maratonu Wrocławskiego :
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/wroclaw/pobiegli-na-rzecz-dzieci-chorych-na-nowotwory,1,4845413,wiadomosc.html
Trzymam kciuki za profesor Chybicką,to wspaniała osoba,dla której nie ma rzeczy niemożliwych i która dla dobra swoich podopiecznych pobiegłaby nawet na rękach (serio,w młodości uprawiała gimnastykę artystyczną 🙂 )
A tu ciekawostka dosyć poruszająca, autor pisze, że to fragment „Three Talesc”, który został wycięty z ostatecznej wersji:
http://www.youtube.com/watch?v=caJ-MoESHyI
PiS od zawsze utrzymuje bliskie związki z proboszczami, bo przygarnął działaczy przykościelnych po dawnym ZChN-ie, umożliwiając im start w wyborach samorządowych.
Najzabawniejsze jest to, że ich guru zawsze pogardzał narodowo-bogoojczyźnianym ruchem. Chociaż mnie to akurat nie bawi, a pozbawia wszelkich złudzeń.
Nie w temacie.
WOK przysłał mi informację o rabatach, jak ja już wykupiłam bilety, a pani w kasie mówiła, ze nie ma żadnych zniżek. 🙁
Czy to jest poważne traktowanie?
Poważnie rozważam pójście do urny z kostkami do gry.
Serdecznie dziękuję Pani Kierowniczce za hasło w tytule dzisiejszego wpisu. Wykorzystałem je już podczas porannej przebieżki po bułki, kiedy to jednoosobowa Grupa Trzymająca smycz usiłowała skierować mnie do najbliższej piekarni. – „Nie ma minimalizmu!” – warknąłem, a wyczuwając opór Grupy dorzuciłem ostro: „Kierowniczka tak powiedziała!”. Grupa westchnęła z rezygnacją i poszliśmy do tej dalszej piekarni.
Potem, już po powrocie do domu, była kwestia kiełbasy do tych bułek. Zwyczajowo dostaję trzy plasterki, ale tym razem, dzięki Kierownictwu, ujrzałem szansę dla siebie już w momencie wyjmowania kiełbasy z lodówki. – „Nie ma mnimalizmu!” – zamruczałem ostrzegawczo i patrzcie no, bez protestów przydzielono mi podwójną porcję.
Jeszcze była taka historia z fotelem… Pogoda ostatnio była strasznie mokra i rodzina uznała, że trzeba zminimalizować kontakt fotela z moimi zabłoconymi łapami. Chyba nie muszę mówić, że bardzo mi się to nie podobało, bo jakieś legowisko przyziemne to jednak nie to samo. Więc dzisiaj, kiedy chciano mi przed nosem zamknąć drzwi do pokoju, szybko zaszczekałem to o minimalizmie. Poskutkowało. Fotel znowu jest mój.
Co za wspaniały dzień! Już się nie mogę doczekać kolacji. 😀
@Gostek Przelotem 12:45
Gostku,choćby i z wiązką granatów,ale iść trzeba.
„Nie ma mnimalizmu”
Chyba „mniammniamlizmu”, a wtedy powinien być jak najbardziej…
Z wiązką granatów głos może być nieważny.
Ech, politycy pewnie marzą o tym, by lud tak łykał ich hasła, jak my łykamy tytuły Pani Kierowniczki. 😉 Z wiązką granatów głos może być niesłyszalny. A w ogóle …
http://www.youtube.com/watch?v=FU3pRjHR95U
Bobiku,po Twoim wpisie zaczęłam zastanawiać się nad zaatakowaniem ( pod hasłem jak wyżej) mojej Dyrekcji wnioskiem o podwyżkę 😉 Zatrzymała mnie tylko obawa,że Dyrekcja zrewanżuje mi się tym samym hasłem i coś mi dorzuci,ale bynajmniej nie do portfela 🙂 🙂 🙂
@Aga 13:14
Dzięki 🙂 🙂 🙂
Ago, myślę, że politycy nie marzą absolutnie o niczym takim. Marzą tylko o tym, żeby 10 października jeszcze mieć pracę.
Wczoraj przeczytałem śmieszny tekst, z którym się zgadzam:
„Nie zagłosuję na nikogo, kto zostawi panią Hall na jej dotychczasowym stanowisku”
A dlaczego Ci dojadła?
Ja bardzo cenię Pana Halla, to chyba żona też może być.
Nie mam dzieci w wieku szkolnym, ale wiem, że jest wielki opór środowisk nauczycielskich, dla których ja z kolei niekoniecznie żywię szacunek. Są wyjątki, oczywiście.
motyw niekoniecznie wyborczy 🙂
http://bryla.gazetadom.pl/bryla/56,85301,10253570,Florentijn_Hofman_rozwesela_miastowych.html
I może na chwilę wrócimy do muzyki,bo politycy jeszcze nam uszami wyjdą ?
Ew-ko, nasuwa mi się podejrzenie, że taka kaka wywołałaby od razu wojnę, bo poczytana byłaby za prowokację. 😆
Mniamniamlizm to ja uprawiałem od zawsze, ale minimalizm otoczenia bardzo mi to utrudniał. I wreszcie, dzięki interwencji Kierownictwa, przestał utrudniać. Teraz będę mógł rozwinąć skrzydła mniamniamlizmu szerooookooo… 😆
Ew-ko, rewanżowi Dyrekcji można zapobiec szarpnięciem za nogawkę w odpowiednim momencie. Spróbuj. 🙂
Pejzaż ułożył mi się taki: ew-ka szarpie swoją Dyrekcję za nogawkę, nad nimi radośnie polatuje na szeroookooo rozwiniętych skrzydłach Bobik, a gdzieś w rogu malowidła politycy snują swoje minimalistyczne marzenia na stercie granatów. Podkład muzyczny?
Tu chyba tylko operetkowy. 😆
Jest oczywiście również miaumiaulizm, ale tu na Bobika nie ma chyba co liczyć…
Miaumiaulizm jest brutalną i niedemokratyczną próbą wprowadzenia rządów silnej łapy, przy której ciągnięcie za nogawki to drobny pikuś. Ja z miaumiaulizmem nie chcę mieć nic wspólnego. 👿 Popieram soft hauer, choć oczywiście z naciskiem na hauer, nie na soft.
Miaumiaulizm to ja dziś uprawiałam z jedną trikolorką przed antykwariatem na ulicy Józefa. Ona do mnie: miau, ja ją drap, drap za uszkiem. Ja przestawałam, ona znów: miau, i brzuszek podstawia. Co z taką robić 😆
Ale że Bobikowi się mój tytuł przydał do egzekwowania swoich niezbywalnych 😉 praw, to też się cieszę 🙂
Poszłam dziś do Muzeum Narodowego obejrzeć wystawę „Skarby korony hiszpańskiej”. Jeden dziwny El Greco, jeden Zurbaran, de Ribera, Velazquez nietypowy, trochę tapiserii według szkiców Goyi (i jeden taki szkic), trochę portretów królewskich dzieci groteskowo wyglądających w dworskich szatach. Jednym słowem: fajnie obejrzeć, jak się akurat jest w Krakowie, ale żeby specjalnie akurat na to jechać, to niekoniecznie. Może ja zblazowana 😉
Bobiczku, jutro spotykam się z Kuzynem 😉
Fajnie to wygląda na głównej stronie bloga: PK stwierdzająca twardo: Nie ma minimalizmu i Frędzle, jeden po drugim, powtarzające jak mantrę, ba! wyznanie wiary: nie ma, nie ma, nie ma… 😉
Dobrze wiedzieć – o skarbach hiszpańskich – molestowałam brata, żeby pojechać i nagłe załamanie pogody nam przeszkodziło.
Mnie się tak już z czytania opisu tej krakowskiej wystawy na stronie muzeuma zdawało, że też jestem zblazowany. 😉 A w każdym razie doszedłem do wniosku, że jakbym miał jechać specjalnie na wystawę, to nie do Krakowa, a do Berlina. Kraków mnie interesuje dopiero jak Turner do niego zjedzie. 😎
Pani Kierowniczko, dla Kuzyna serdeczne merdnięcie ode mnie i ludzkie pozdrowienia od Grupy Trzymającej Smycz. 🙂
Słyszę: Kuzyn Bobika, widzę: Dym i okolice 🙂
Miau-kość – czy takie są efekty pogodzenia kota z psem?
Tym razem nie w Dymie, lecz w Kolorach.
Dziś koleżanka, wyczytawszy na blogu, gdzie jestem, napisała mi w mailu o swoich ulubionych miejscach w okolicy, a m.in., że przebojem tego lata były tu… lody koszerne. Widziałam taki wózek w niedzielę, ale uznałam za jakąś ściemę dla turystów. Okazuje się, że ponoć pyszne 😯
To jest ten El Greco:
http://it.wikipedia.org/wiki/File:Adoracion_del_nombre_de_Jesus.jpg
Jak pyszne, to na pewno niezdrowe. Nie moze być inaczej. 😀
Inna reprodukcja, inne kolory 😯
http://www.elpais.com/fotogaleria/tesoros/Cracovia/elpgal/20110712elpepucul_2/Zes/1
A to Velazquez. Ptaszydło ma złośliwy wyraz dzioba:
http://es.wikipedia.org/wiki/Archivo:Velazquez-Banyes.jpg
No tutaj wyraźnie widać, ze El Greco miał jednak problemy ze wzrokiem 😉
Też czekam na Turnera. 🙂 I tak sobie myślę, że najfajniej by go było jeszcze z jakimś koncertem pożenić. Albo dwoma.
No to któryś ze spektakli Opera Rara 😉
MTSiódemecko : albo grzech, albo się od tego tyje…
Kiedyś mogłam grzeszyć bezkarnie i nawet o tym nie wiedziałam, a genotyp długo łaskawy okazał się wyjątkowo wredny 🙁 😀
Lody koszerne to pewnie śmietankowe bez mięsa. Ja bym jednak poprosił o niekoszerne. 🙄
A nie mogą być czysto mięsne koszerne?
Śmietankowe bez mięsa? Koszmarne…
notaria – witam. Ale na której reprodukcji lepiej widać? 😉
A lody koszerne wypróbowałam. Rodzaje: snickers i cytrynowe. Rzeczywiście pyszne. 🙂
Te snickersowe to musi być sam ulepek.
Ufff! 🙁
Jak było?
Już można przeczytać we wpisie 🙂
Dobranoc!
Na drugiej;-) Ja też całkiem niejasno widzę, więc to pewnie i moje krzywe oko;-)
Bo to są dziadowskie reprodukcje.
Tu jest chyba najlepsza:
http://www.xtrart.es/wp-content/uploads/2011/07/La-adoraci%C3%B3n-del-nombre-de-Jes%C3%BAs.jpg
O, fakt! Zmieniam zdanie:-) Niemniej czytałam gdzieś, że charakterystyczne dla El Greco wydłużenie postaci mogło wynikać z jakiejś specyficznej wady wzroku;-)
Była taka legenda, że to mogło wynikać z astygmatyzmu, ale z nią się, o ile mi wiadomo, jeszcze w początkach XX w. rozprawiono. 😉
Ja mam astygmatyzm, to nie działa w ten sposób i nie widzę wcale wydłużonych postaci, tak więc chyba jednak chodziło o coś innego, ale nie pamiętam dokładnie. Rzecz cała pozostaje nadal w sferze domysłów.
Astygmatyzmy są ponoć różne. Wiem z czytania, bo sam nie posiadam. 🙂 Ale El Greco jednak właśnie o astygmatyzm podejrzewano. Horyzontalny. Jak z wielu źródeł wynika, niesłusznie.
http://psy2.ucsd.edu/~sanstis/PDFs/Greco.pdf
Ktoś powiedział El Greco ? 😉
http://www.youtube.com/watch?v=OUUTvqUytC0&feature=related
Co prawda wrodzony astygmatyzm mogl wplywac inaczej niz tego rodzaju testy, bo mozg uczy sie interpretowac widziane obrazy w pierwszych miesiacach po urodzeniu.
wracając do merituma 🙂
http://tygodnik.onet.pl/33,0,67980,co_ztym_minimalizmem,artykul.html
Zmarla Regina Smendzianka
No tak, rzeczywiście, ale była już sędziwą dosyć osobą.